Wszystkie WpisyCiekawostki

Czy Warto Studiować Prawo?

 

 

Wiele osób staje przed dylematem w tej chwili,  jakie studia wybrać. Cóż już o tym pisałem co ja myślę o studiach, jednak dostaje sporo zapytań odnośnie studiów prawniczych więc się wypowiem. Ostatnio na portalu Rzeczpospolitej można było przeczytać taką wiadomość-cytuję:

„Nawet kilkunastu kandydatów na jedno miejsce. Prawo, psychologia i dziennikarstwo biją rekordy popularności wśród kandydatów na studia”

Gdy to przeczytałem uśmiechnąłem się lekko pod nosem. Cóż kolejna rzesza ludzi wybiera-bezrobocie. O tyle Prawo jeszcze dale możliwości, to psychologia? dziennikarstwo?. Mam koleżankę dobrą, która studiuje w Lublinie dziennikarstwo. Jednak ona jest obrzydliwie bogata z domu i ma bardzo wpływowego ojca w moim mieście, więc ona co jak co, ale nie martwi się o swoją przyszłość, a czy będzie dziennikarką czy będzie sekretarką w firmie swojego ojca lub jego kolegów to jej wsio ryba, hajs jej się będzie zgadzał. Mam też kolegę, który skończył psychologię i z dnia na dzień dostał pracę jako „psycholog” w poradni psychologicznej. Fajnie, tylko jest jedno małe „ALE”, a mianowicie jego ojciec jest lekarzem i on już praktycznie 5 lat temu wiedział, że będzie miał pracę w „ZAWODZIE”.

Pytanie jest tylko takie, czy aby na pewno „TY” masz wpływowych rodziców, którzy by Ci załatwili „ciepłą” posadkę nawet jakbyś skończył profil wędliniarsko-muzyczny?. Bo jeśli tak no to ok spoko, możesz wybierać kierunek tzw. masówkę, gdzie każdy wali na oślep bo modne, bo tam idzie kolega, bo rodzice każą gdzieś studiować. Dla Ciebie to obojętne, bo starzy i tak Ci pomogą w życiu, ale pamiętaj też jedno, że wiecznie żyć nie będą i kiedyś możesz się zesrać jak spadnie na Ciebie jakiś problem, a tu nie ma kto pomóc. Prawo to jeszcze mogę zrozumieć, bo jeszcze jest puszczany ten wieli mit o prawnikach w wielkich biurowcach, drogich garniturach i paradoksalnie największe są po nim „możliwości” z powyższych kierunków, ale kurwa gdzie psychologia?, dziennikarstwo? ja pierdole, przecież to jest strata czasu. I jeszcze pewnie dziennie, by przedłużyć sobie wakacje oraz młodość…………..

Ok dobra, żebyście mnie źle nie zrozumieli jeśli interesujesz się np: psychologią, żyjesz tym, czytasz o tym i autentycznie jesteś tego pasjonatem, no to dobra idź na tą psychologię,( chociaż ja bym omijał ją szerokim łukiem). Ale ile osób tak autentycznie chce iść na psychologię? większości się wydaje, że chce iść, a nawet nie przeczytała ani jednej książki powiązanej z psychologią na przykład o mowie ciała. Myślę też, że sporo osób idzie na takie kierunki ponieważ unikają matematyki. Ja wybrałem prawo między innymi tylko dlatego, a tak naprawdę to nie przeczytałem nawet jednego artykułu z gazety prawnej związanej z prawem. Lubiłem historię, a nienawidziłem matematyki bo byłem z niej słaby ( tak na prawdę z perspektywy czasu, wiem że ujebałem sobie w głowie, że jestem słaby z matmy, chemii, fizy i byłem słaby, wchodziło mi to do głowy opornie). Ja uwielbiam jeszcze politykę więc śmiało mógłbym pójść teraz na politologię, a ile osób idzie na politologię, a nie mają najmniejszego rozeznania na dzisiejszej scenie politycznej?. Ja lubię czytać dużo o biznesie/pieniądzach więc myślę, że tez mógłbym pójść dziś na ekonomię, a ile osób wybierających się na ekonomię rozróżnia przychód od dochodu, popyt od podaży, hossa/bessa itd?. Ja mógłbym śmiało studiować psychologię, politologię, ekonomię ponieważ te dziedziny są w kręgu moich zainteresować, jednak wiem, że studiowanie ich to jest strata czasu. Inne osoby nie interesują się psychologią, politologią, ekonomią, prawem, a mimo to wybierają te kierunki jak idące na rzeź bydło.

Skoro tyle osób idzie na takie studia, to gdy je skończą przybędzie kolejna liczba bezrobotnych magistrów. Jak jest duża liczba osób co skończyła to co ty, to wzrasta konkurencja na rynku pracy. Pracodawcy mogą wtedy przebierać w CV. Skoro mają mnóstwo CV to mają wymagania często bardzo oderwane od rzeczywistości. Widać to dokładnie na rynku prawniczym, gdzie konkurencja jest już przeogromna. Jeśli nie masz wpływowych rodziców to musisz w takim wypadku uzbroić się w wielką determinację i być bardzo dobry, jak NIE NAJLEPSZY. Ponadto nawet jeśli miałbyś miliard w rozumie, a byłbyś nieśmiały, mało komunikatywny no to możesz nie mieć szansy wykorzystania swojej wiedzy, bo nikt Ci jej nie da. To jest tak jak na allegro, gdzie jest masa produktów takich samych i klient kupuje, albo na podstawie najniższej ceny, albo  po opisie sprzedażowym, który wywoła w kliencie poczucie chęci posiadania danego przedmiotu. Na rynku pracy jest podobnie, tylko że to TY!! JESTEŚ PRODUKTEM, A PRACODAWCA KONSUMENTEM. Może brzydko to wygląda porównanie do produktu, ale taka jest prawda. W tej chwili jest rynek pracodawców i to oni dyktują warunki. Jak jesteś produktem jakich wiele i  nie będziesz się niczym wyróżniać to możesz zostać wyceniony bardzo nisko i dostać 1200 zł, albo propozycje darmowych staży itd. Tak jest w branży prawniczej, gdzie praktycznie na początku pracuje się za darmo, albo za jałmużnę.

Dobra trochę zboczyłem z tematu, więc przejdźmy już do właściwej części tematu, a mianowicie „Czy warto studiować prawo”.?

Ja w życiu kieruję się zasadą plusów i minusów. Taką metodą podejmuje zazwyczaj większość decyzji.  Widzisz tą wagę? na nią właśnie wrzucimy plusy i minusy, studiowania prawa i zobaczymy w którą stronę się przechyli  szala:

PLUSY STUDIOWANIA PRAWA:

  1. Jeden z najlepszych kierunków humanistycznych po, którym jest „teoretycznie” najwięcej możliwości na rynku pracy. Prawnicy „teoretycznie” nawet bez aplikacji są mile widziani w takich instytucjach jak: policja, urząd celny, urząd skarbowy, izba skarbowa, izba celna, sądy okręgowe, rejonowe, administracyjne i wszystkie inne urzędy i instytucje państwowe, które wydają decyzje administracyjne. Teoretycznie jeśli oczywiście jesteś dobry lub bardzo dobry. Jeśli jesteś cienki no to sorry………..
  2. Na uczelni jest możliwość poznania ciekawych ludzi, którzy w przyszłości „teoretycznie” mogą zostać adwokatami, radcami prawnymi, komornikami, sędziami, rzecznikami patentowymi, albo prokuratorami, policjantami. Dzięki temu możesz nawiązać i utrzymać ciekawe znajomości, które mogą w przyszłości zaprocentować.
  3. Możesz mieć ciekawych wykładowców ze „światka” polityki, prawa, biznesu , których potem będziesz oglądał w telewizji. Np: często widywałem mojego prof Witolda Modzelewskiego , albo na korytarzu mijałem Prezydent Warszawy. Wykłady gościnnie prowadził Waldemar Pawlak itd. Więc możesz się Prezydent Warszawy spytać o te jej „kamienice” 😉 na osobności:), albo „jak to było z mostem łazienkowskim”.
  4. Praca biurowa pod garniturem, jeśli lubisz chodzić elegancko. Wiąże się to z prestiżem, który jednak jest lekko już naciągany, ale zawsze jednak jest.
  5. Jak jesteś dobry to są i nie ukrywam wysokie zarobki, a jak bardzo dobry to bardzo wysokie. Jak jesteś słaby lub średni to cienko przędziesz lub się przekwalifikowujesz jak ja:).
  6. Możliwość realizowania ciekawych projektów lub prowadzenia ciekawych spraw.
  7. Praca z ludźmi jeśli taką lubisz.
  8. Na słowo „skończyłem prawo” większość ludzi robi „WOW”myśląc, że masz już swoją kancelarię 😉 i zarabiasz miliony jak w  prawie Agaty 😉
  9. Znajomość Prawa i przepisów, która jest przydatna w życiu. Chociaż żeby znać przepisy wcale nie musisz kończyć prawa ;).
  10. Są przedmioty nudne, ale są i przedmioty bardzo ciekawe jak na przykład prawo karne. Jak jeszcze prowadzi je fajny wykładowca to już jest miodzio.
  11. Bardzo miłe jest jak jesteś na I roku prawa, a dzwoni do Ciebie najebany wujek z poradą prawną ;).  Teksty typu „Jak to nie wiesz? Przecież studiujesz prawo…” są bezcenne ;). Albo jeszcze większa beka, jak podczas świąt jeden z najebanych wujków będzie sprawdzał Twoją wiedzę, bo gdzieś coś wyczytał:D.
  12. Będziesz mógł polemizować z policjantami, jak będą Cię spisywać za picie piwa w miejscu publicznym ha ha ;).

No to były plusy studiowania prawa. Nie wiem macie może jeszcze jakieś plusy? wpadły mi do głowy tylko takie:).  Teraz pora na minusy:

MINUSY STUDIOWANIA PRAWA:

  1. Samo skończenie prawa tak naprawdę gówno daje. Sorry, ale nie jesteś nikim wyjątkowym na rynku pracy jak masz skończone tylko samo prawo. Owszem możesz pracować w policji, w różnych urzędach np: jak urząd skarbowy, celny, ale żeby pracować w policji wcale nie musisz kończyć prawa, zresztą skończenie prawa daje Ci tylko bodajże kilka punktów więcej. Tak samo jest w urzędach. W małych miastach niestety „ciepłe posadki” są już dawno z góry obsadzone w różnych urzędach, przez „swoich”. Jak nie jesteś „swój” to odbijasz się od bram. Moja koleżanka „jest swoja”, ale ona dopiero w 1 stycznia będzie pracowała w Urzędzie w moim mieście, ponieważ pani Krysia idzie na emeryturę. Więc jak widzicie są kolejki nawet na ciepłe posadki i niektórzy czekają kilka lat. Wcale też nie trzeba kończyć prawa by pracować w urzędzie. Mój znajomy pracuje tam z protekcji dziadka, a w liceum był głąbem klasowym i studiował zaocznie w wyższej szkole bausu i lansu, gdzie pewnie wymęczył tego licencjata. Tak jest przeważnie w małych miastach i miasteczkach, w tych większych jak na przykład Warszawa jest trochę inaczej. Tam faktycznie idzie znaleźć łatwiej pracę w takich urzędach jednak tylko dlatego ponieważ przeważnie zarobki są tam małe. Na przykład w Urzędzie Skarbowym jak się tam starałem o pracę proponowali ok 1700 złotych.  W małym mieście za 1700 złotych jeszcze da się wyżyć, ale w większym typu Warszawa jest ciężko. Pokój w WWA kosztuje średnio 700 złotych+opłaty, czyli tyle ile ja teraz płacę za 3 pokoje w moim mieście.  Dodatkowo żeby dostać taką pracę w urzędzie będziesz musiał zakuwać też sporo ustaw i jechać zdawać testy nierzadko wielokrotnego wyboru z punktami ujemnymi:)
  2. Dobra zanim skończysz prawo musisz przebrnąć przez 5 bitych lat pamięciówki. Na prawie zawsze jest najcięższy I rok. Na I roku najwięcej osób odpada i albo rezygnują z tego kierunku, albo przenosi się na inną uczelnie. Ja przyznam się szczerze owaliłem I rok, ale na własne życzenie. Na I roku jest niewiele przedmiotów, które przydadzą Ci się w pracy. Jest tylko prawo rzymskie jako tako przydatne, które stanowi takie podwaliny prawa cywilnego. Przedmioty, które są niepotrzebne Ci potem są najtrudniejsze i największe pojeby ich uczą. Na przykład na moim Uniwerku był taki gość co jednocześnie wykładał u mnie i w Toruniu i osoby żeby go zaliczyć musiały jeździć nawet do Torunia kilka razy, co kosztowało czas i pieniądze, ale nie to, że nie umieli po prostu chuj wie dlaczego nie zdali. Gość nie chciał pokazywać prac. Pamiętam jak ja praktycznie nic nie napisałem i dostałem 3 , a gość co najebał z kilka kartek A4 nie zdał i musiał jeździć na poprawki, aż do Torunia. Na każdym roku trafi się jakiś przedmiot, gdzie uczy jakiś pojeb. Z jednej strony to dobrze, jak wymagający profesor jest i który wykłada na przykład KSH,KPC, KC itd, ale u mnie akurat najważniejsze przedmioty uczyli największe luzaki, którzy mieli swoje kancelarie i ogólnie w dupie mieli studentów i chyba sobie dorabiali tylko na uczelni, natomiast najbardziej przejebane przedmioty to były jakaś filozofia prawa czy ki chuj inny z którymi dosłownie każdy się męczył. Tak było u mnie, nie wiem czy coś się w tej kwestii teraz zmieniło. I to nie kwesta trudności przedmiotu, tylko pojebania wykładowcy, a na każdej uczelni i na każdym roku znajdzie się jakaś niedopchana profesorka lub stary kawaler leczący swoje kompleksy.
  3. Wkuwanie tysięcy stron bardzo dużo zajmuje czasu i zabierze Ci sporo Twojego życia oraz nerwów. I nakreślę tylko jedno, że jest to tylko sama teoria to po pierwsze, a po drugie praktyka troszkę różni się od teorii. Niestety wszystkiego uczysz się w praktyce, a to co nauczysz się na 2-3 roku jest już nieaktualne. Tak czy siak cały czas się musisz uczyć, by być na bieżąco z przepisami, a to oznacza, że musisz kochać siedzieć w przepisach. Ja niestety nie kocham…..o czym się przekonałem w późniejszym czasie.
  4. Studia prawnicze są 5 letnie i nie ma tam licencjata. Jak zrezygnujesz, albo wyjebią Cię na 3 roku to zostajesz z niczym i zmarnowałeś 3 lata.
  5. Co roku kończy studia prawnicze bodajże ok.10.000 osób. Z  tego bardzo duża liczba osób dostaje się na aplikacje.  Na aplikacje prawnicze wszystkie łącznie w 2014 roku startowało ok. 12.000 osób. Za wpisowe na aplikację komorniczą, płaciłem ze wszystkimi badaniami i innymi chujami mujami ok. 1000 złotych. Podobne ceny za egzamin jest  na innych aplikacjach czyli łącznie 12.000 x 1000= 12 MLN hajsu. Ładny biznes co?  obrót jaki ma niejedna firma. Dobra wyjebałeś 1000 zł na aplikację i przypuśćmy, że się dostałeś, a dostać się to nie sztuka tak jak kiedyś. Jesteś tym szczęściarzem jednym z ok.5000, którzy dostali się na aplikację no i teraz musisz szykować pieniążki na naukę.  Ceny różne jednak średnio szykuj się z wydatkiem ponad 20.000 złotych oraz zacznij biegać szukać patrona. Im go wcześniej znajdziesz tym lepiej dla Ciebie. Mój kolega ze studiów pochodził z Siedlec i opowiadał jak szukał patrona w Siedlcach i nie mógł znaleźć. Więc jeździł po Warszawie i tam szukał. Nie było wcale mu tak prosto znaleźć patrona pomimo, że dostał się na aplikację, jednak w końcu znalazł. I tak codziennie jeździł z Siedlec do Warszawy do pracy w Kancelarii. Do pracy, gdzie pracował za darmo.  Wyobrażasz sobie? jeździsz kilka lat codziennie w ramach praktyk i pracujesz za darmo?. Na aplikacji komorniczej jest inaczej i płacą, ale o patrona jest tam trudno. Kiedyś było łatwiej, bo i mniej ludzi szło, ale teraz i aplikacja komornicza jest oblegana, że zwiększyli pułap punktów do 100, żeby się dostać.
  6. No dobra, nich będzie przemęczyłeś się wywaliłeś kupę hajsu na aplikację, przychodzi egzamin końcowy i co? i to jest loteria jak na egzaminie na prawku. Możesz dać lub nie i wcale nie jest powiedziane, że nie umiesz, tylko miałeś pecha o tak po prostu. Znasz zapewne dobrych kierowców, którzy zdali egzamin gdzieś za 3-4 razem, tak tez bywa i na tym egzaminie. Egzamin końcowy wbrew pozorom nie jest łatwo zdać. Ja np: oblałem ;).Ale dobra niech będzie, że Ty zdasz i tym sposobem jesteś jednym z hmm… z 53,3 tys., z tego 19,5 tys. adwokatów i 33,8 tys. radców prawnych, których ma być w 2017 roku.  Dochodzi już do tego, że Adwokaci i Radcy Prawni mogą wstępować w kompetencje rzeczników patentowych więc i na tym polu pojawi się ogromna konkurencja.
  7. Dobra jesteś już jednym z wielu adwokatów i masz do wyboru, albo otwierać swoją kancelarię, albo pracować w czyjeś. Mam kolegę, który jest Radcą Prawnym, zarabia dużo, bo ok. 10.000 zł, ale ON NIE MA ŻYCIA. Dodatkowo, żeby miał większą wartość na rynku pracy robi doktorat, ponieważ jak on to sam mówi, konkurencja z roku na rok jest ogromna. Myślisz, że on ma kobietę? no nie, nie ma:). Ma pieniądze, których nie ma czasu wydać. Dobra szukasz pracy, ale co jak nie jesteś, aż tak bardzo komunikatywny? do tej pory większość czasu ślęczałeś nad książkami, zamiast uczyć się komunikacji. Możesz mieć milion ustaw w paluszku, ale co z tego jak nie będziesz potrafił się „SPRZEDAĆ”?.  Na rynku pracy jest duża konkurencja i nawet na tym szczeblu jest, a miejsce pracy zazwyczaj jest tylko jedno. Niektóre kancelarie już mają takie wymagania jak: ukończenie szkoły prawa amerykańskiego, biegła znajomość dwóch języków angielskiego, a znajomość niemieckiego będzie dodatkowym atutem. Oczywiście wszystko w mowie i piśmie i to język powinien być prawniczy, który trochę się różni od normalnego angielskiego. Już takie dodatkowe wymagania, nakładają na Ciebie drogi adepcie prawa, zainwestowania pieniędzy i czasu w naukę języków oraz tego prawa amerykańskiego. Wszystko kosztuje i to bardzo dużo, a na początku swojej ścieżki kariery jeśli nie jesteś z bogatego domu to będzie to wielkie obciążenie dla Ciebie finansowe. Dodatkowo oferty na rynku pracy też wymagają np: 5 letniego doświadczenia w obsłudze prawnej.  Mam kolegę Radcę Prawnego, który ma pracę owszem, ale w jakimś Urzędzie Gminy, gdzie pracuje za psie pieniądze, biorąc pod uwagę jego wysiłek i pieniądze włożone w naukę.
  8. No najlepszą opcją jest otworzenie kancelarii, jednak jak nie masz kancelarii z dziada/pradziada to może być Ci bardzo trudno wbić na rynek. Zaznaczam też, że rynek prawniczy jest bardzo specyficzny i tam reklama jest zakazana np: u notariuszy. U adwokatów jest troszkę łagodniej, ale też umówmy się to chuj nie reklama w dzisiejszych czasach. Jeśli chcesz mieć klientów musisz być komunikatywny i umieć nawiązywać relacje z klientami i je utrzymywać, a umówmy się też, że większości Adwokatów, Radców Prawnych i innym, odjebywuje woda sodowa do głowy jak już zrobią tą aplikację. Jednym słowem wyżej srają niż dupę mają:). Kancelarię najlepiej otworzyć jest w dużym mieście i pomalutku krok po kroku łapać klientów i ich przyzwyczajać do siebie. By potem startować do grubych ryb. Grube ryby są tylko w dużych miastach, a w dużych miastach też jest większa konkurencja. W małych jest mniejsza konkurencja, ale też jest mniej „konsumentów” i przeważnie społeczeństwo jest uboższe. Przekonał się o tym mój „znajomy”, który musiał zamknąć kancelarię swoją, bo trudno mu było się utrzymać z  spraw typu alimenty, jakieś sprawy karne drobne.  Na początku robisz tylko i wyłącznie na koszty. Jak masz łeb i umiesz nawiązać relacje z klientem no to przetrwasz.

Podsumowując w widzę więcej minusów, niż plusów. Ja teraz nie szedłbym na prawo, ponieważ jest to strata czasu i pieniędzy. Żeby coś osiągnąć w tym zawodzie musisz być: zdyscyplinowany, ambitny, dużo się uczyć, komunikatywny, uparty i będziesz kochał przepisy. Jeśli będziesz taki to prędzej czy później zostaniesz prawnikiem, być może i będziesz dużo zarabiał. Jednak ja na tej ścieżce widzę za dużo kłód pod nogami, więc wolę być zdyscyplinowany,  ambitny, dużo się uczyć i być uparty, ale w innej dziedzinie, gdzie będę zaczynał już niedługo od całkowitego zera.

Wybór należy do Ciebie, wybierz mądrze, myśl samodzielnie i nie idź za tłumem.

P.S

Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):)

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

Rate this post
Pokaż więcej

26 Komentarzy

  1. Witam 😉
    Ciekawy wpis 😉 Powiedz Tyab w jakiej dziedzinie będziesz startował ? Jestem przed wyborem studiów i nie mam pojęcia za co się wziąć. Może coś doradzisz ? Jestem dosyć ogarnięty jeśli chodzi o wiedzę szkolną 😛 Co sądzisz o studiach Rachunkowość i Finanse ze spec. Finanse Przedsiębiorstw ?

    1. Dobry artykuł tyab, wiele osób nie wie na co się pisze i jak szybko zaczęli tak szybko kończą 🙂
      Co do Ciebie Robert to może ocś podpowiem, iż warto iść jeśli się tym interesujesz i nie ukrywajmy mieszkasz w większym mieście i jest to dobra uczelnia jak SGH w Warszawie, czy chociażby UEK w Krakowie. Mówię o dużym mieście, bo tak jest najwięcej firm i lepsze pieniądze. A jeśli się czymś naprawdę interesujesz i jesteś otwarty to pewnie będziesz zadowolony. I pamiętaj iż wiedza ze studiów jest podstawą, warto się czymś wyróżnić z tłumu

  2. A czy będzie temat czy warto studiować?
    Ale wypowiem się jako kończący prawo na UJ w październiku . Jak akurat od kiedy pamiętam zawsze chciałem to studiować , więc to moja pasja ale sporo ludzi u nas tak ponad 80/90 % poszło bo oglądało Magdę M czy prawo Agaty , bo tak telewizja mówi itd., dlatego jest od cholery absolwentów a specjalistów z wąskich dziedzin mało . Taki np. Mateusz Grzesiak poszedł bo mu starzy kazali , bo po tym będzie hajs i chłop miał czwartą średnią na roku a nigdy nie był w sądzie hehe- to tyab twoja motywacja (humanistyczna) nie była taka najgorsza.
    Tyab ale jak chcesz być notariuszem to komunikatywność ci się nie przyda , umiejętność czytania ze zrozumieniem bardziej , choć zawód jest obkopany jak rowy na I wojnie.
    Część praktyk płatnych część darmowych –okres próbny ale później to już umowa cywilno-prawna III-IV rok , w korpo i w większych ok. 2 klocki ale to później , ale ja słyszałem że w Wawie dużo lepiej płacą .Ale to po części wina studentów co się nie cenią i trochę chciwości palestr.
    Nie do końca jest tak z tym ubiorem widziałem prokuratora co jak ściągał togę to miał dżinsy i koszulę białą z komunii , sędziowie jak nie mają rozpraw to w swetrach biegają.
    Można np: skupywać długi spółek czy osób fizycznych choć 5 lat prawa nie jest do tego potrzebne , wiem bo kumpel wziął dofinansowanie na dz. gosp. hehe.
    W jakim mieście płacisz 700 zł za 3 pokoje? , chętnie się przeprowadzę jak mi się znudzi Kraków 😀
    Procedury i materialne się przydają w praktyce i część specjalizacyjnych , a reszta to w większości nie , ludzi i tak siedzą w swoich specjalizacjach to muszą się orientować ale nie jest tego od huja dużo.
    Dobrze że na prokuratorskiej nie trzeba bulić tym śmiesznym korporacjom i w sumie za co . Jak mniej niż połowa aplikantów korporacyjnych kończy aplikację . U nas był profesor co chciał wyjebanie tych 3 lat i zrobić system amerykański , że każdy po studiach może otworzyć kancelarię i może reprezentować innych , ale jak stwierdził na wykładzie „ skurwysyny korporacyjne się nie zgodziły” –hehe.
    Jak ktoś chce mieć łatwiejszy egzamin aplikacyjny , niech wbija na Kraków , u nas połowa egzaminów na studiach jest trudniejsza niż test na aplikację – co jest wkurwiające ale cóż.
    Tyab żeby nauczyć się języków potrzebny jest głównie czas i motywacja , zresztą do kancelarii w której robiłem był niby angielski biegły w piśmie i w mowie prawniczy i niemiecki komunikatywny wymagany , a praktycznie go nie używałem – więc po huj takich rzeczy oczekują od ludzi.
    U nas w mieście do 20 tys. mieszkańców adwokat bierze od pobicia 1,5 tys. zł , rozbój lub kradzież z włamaniem 2-3 tys. , potrącenie na pasach ze skutkiem śmiertelnym 2 osób 30 tys. wziął ale utargował 2 lata mniej hehe.
    Tyab powiedz z ciekawości ile się u was zarabia jako aplikant po studiach pytam z ciekawości chce porównać z resztą Polsk? , dzięki cześć.

    1. Ja zarabiałem jako aplikant na komorniczej 1182 zł+pod stołem+premia czasem i zamykało się to w 2000 zł, ale miałem też procent ze ściągniętych pieniędzy i wychodziła czasem ładna sumka. Umowę miałem na czas nieokreślony, ale jak nie zdałem egzaminu komorniczego to mi podziękowano, bo straciłem uprawnienia. Kolega w Warszawie i 4000 zł wyjmował więc nawet nieźle. Jednak mało jest kancelarii komorniczych. W małych miastach jest jedna, lub dwie, w większych więcej, ale też umówmy się za dużo ich nie ma, bo komornicy mają swoje rewiry. I czasem bywa tak, że zapierdalasz 60 km do pracy

  3. Najgorsze jest to ze niektore osoby rodzice wysylaja na sile do szkół średnich, nie zdając sobie sprawy jaki w niedalekiej przyszłości będzie popyt na dobrych fachowców.

  4. Tyab, czy polecasz Warszawę, jako miasto do studiowania? Wiem, że odpowiedź, na takie pytanie, nie jest jednoznaczna, niemniej jednak, chciałbym poznać Twoje zdanie :).

    1. hmm… wiesz zależy co chcesz studiować, ale ogólnie w Warszawie masz wszystko. Więc tak polecam WWA

  5. Dodam od siebie, że prawo to podobno kierunek humanistyczny, ale najlepsi są na nim zazwyczaj ci co mają głowę do przedmiotów ścisłych – po prostu myślą dlaczego jest tak a nie inaczej, a nie: jak to dokładnie brzmiało w tekście ustawy? Na aplikacji zadano mi „ciekawe” pytanie w ramach sprawdzianu z działu spadku: „słuchaj, jak dodać 1/5 do 1/3?”.

  6. Jak studiujesz prawo i nie masz tzw „Pleców” czy to w sądzie czy w kancelarii adwokackiej to raczej zostaniesz bezrobotny

    1. Hmm… nie koniecznie. Owszem będzie trudno, jednak jak masz determinację, wiedzę to nawet w pizdziszewie znajdziesz pracę.Jednak jak studiowałeś prawo po to tylko, żeby studiować no to nie będziesz miał tej motywacji i determinacji i najprawdopodobniej się przekwalifikujesz. Wiadmo, że ze znajomościami dużo łatwiej.

  7. „Ja mógłbym śmiało studiować psychologię, politologię, ekonomię ponieważ te dziedziny są w kręgu moich zainteresować, jednak wiem, że studiowanie ich to jest strata czasu”

    Dlaczego studiowanie ich to jest strata czasu? Co byś robił, gdybyś się tym interesował ZAMIAST studiowania?

    1. No strat dla osób, które się tym nie interesują, a idą w zasadzie chuj wie po co, byle tylko studiować. A strata czasu, bo każdy tam idzie i konkurencja jest ogromna na rynku pracy i w późniejszym czasie może dla niektórych osób być pod górkę.

      Co bym robił? no pewnie to co robie:)

      1. A czy dzisiaj, załóżmy, że masz 19 lat, poszedłbyś na studia czy zająłbyś się czymś innym? Jestem ciekawy Twojego zdania, co by nie mówić, to świat poszedł do przodu, jest internet z którego można wynieść większość informacji, nie trzeba już chodzić do bibliotek, czasy się pozmieniały.

        I jeszcze jedno, załóżmy, że na prawdę interesuję się Filozofią, Psychologią czy tam Politologią, kierunkami, po których wg mediów „nie ma perspektyw”. Czytam książki o tym, interesuję się, czy w takim przypadku studiowanie tego ma sens? Na pewno będąc osobą, która się tym interesuje będę w tym dobry, ale czy studia dzisiaj to nie jest jakieś samobójstwo? Mówię o dziennych i zaocznych.

        Ale z drugiej strony, jeśli na studia się nie pójdzie to co? Są ludzie, którzy bez nich odnieśli sukces, ale oni się czymś interesowali, coś robili.

        1. hmm…. do bibliotek warto chodzić, ponieważ jest tam wiele książek ze specjalistyczną wiedzą, której w internecie nie ma. Widzisz w dzisiejszych czasach każdy głupi może założyć bloga, albo napisać książkę. Kiedyś książki pisali tylko „ludzie sukcesu” i oni byli spójni z tym co pisali.

          Dzisiaj to bym wyrobił sobie jakiś praktyczny zawód i otworzył firmę związaną tym zawodem i działałbym też w internecie. Dodatkowo uczyłbym się sprzedaży itd:). Mój znajomy jest hydraulikiem i na brak pracy nie narzeka. Jednym słowem nie ma gdzie rąk włożyć. Ma swoją firmę i nawet bez jakiejkolwiek reklamy ma pracę. Wszystko z polecenia, ponieważ jest świetny w tym co robi, oraz umie nawiązać relację z klientami, tak, że dzwonią do niego z byle pierdołą. Kiedyś miał krucho z pieniędzmi, ponieważ narobił trochę dzieci i płaci alimenty na 4 więc był zmuszony wyjechać za granicę. Pracę bardzo szybko znalazł, ponieważ kible za granicą są tak samo zbudowane jak i w Polsce.

          Co do psychologii i politologii czy studiowanie ma sens jak się tym interesujesz. Jeśli masz czas i pieniądze na to, to ok możesz iść, ale ja osobiście bym nie szedł, ponieważ politykiem zostaje się w dzisiejszych czasach w inny sposób, a filozofia? musiałbyś filozofię z czymś połączyć, czymś co rozwiązuje jakiś problem. Jeśli masz pomysł na siebie i filozofia Ci się przyda do tego, no to czemu miałbyś jej nie studiować?

          Grzesiak jest prawnikiem, ale też i psychologiem. Jednak nie zajmuje się przepisami prawa, tylko właśnie psychologią. On miał pomysł na siebie, a studia z psychologii pomogły mu tylko w budowaniu autorytetu, ponieważ ma taki tytuł. Jak go przedstawiają w telewizji to podpisują go „PSYCHOLOG”. Grzesiak miał pomysł na siebie, ale wielu ludzi NIE MA!! I IDĄ, BYLE TYLKO STUDIOWAĆ. Grzesiak najpierw rozkręcił biznes z rozwojem, a potem dopiero zaczął robić studia z psychologii, które w jakimś stopniu są powiązane z tematyką rozwojową. Niektórzy kończą psychologię i na tym poprzestają, a inni robią jeszcze jakieś kursy z Hipnozy, psychoterapii itd

  8. Prawo w dalszym ciągu uznawane jest za kierunek prestiżowy. Według mnie jest to jeden z lepszych wyborów dla osób kończących liceum w klasie humanistycznej. Owszem wymaga wiele zaangażowania i czasu, lecz moim zdaniem warto – po prawie możliwości jest bardzo dużo.

  9. pokutuje mit „prawnika z lat 90-tych” i pora sie z tym pogodzić, warto zauważyć, ze juz dzisiaj połowa absolwentów prawa wogole nie wybiera się na aplikacje, a reszta przez następna 3 lata dostaje pod stołem kilkaset złotych. Nikomu nikt nie zabrania,ale później przestać lamentowac, ze zarabiam u „patrona” 500zł podczas gdy fryzjer bierze od 1 tylko klientki 150zł, jak ktoś chce się „najeść” tzw. prestiżem to prosze bardzo, ale chleba z tego juz nie będzie, lepiej otworzyć 2 budy z kebabem w chodliwym miejscu., zatrudnic ludzi do roboty, samemu chodzic pod krawatem i być przedsiębiorca, i tutaj znajomość prawa sie przyda jak najbardziej

  10. @tyab, nie zauważyłem nigdzie odpowiedzi, jaki Ty kierunek wybrałeś? Sam skończyłem prawo na UŁ i to niedawno, miałem możliwość przystąpienia do aplikacji, ale stwierdziłem, że może warto zrobić sobie gap year. W tym czasie dostałem pracę w korpo za 3 K z językiem angielskim, w tym umowa o pracę, opieka w prywatnej klinice, jak na warunki Łódzkie warunki na start są na serio dobre. Praca nie jest zbyt wymagająca intelektualnie, dlatego myślę o poszerzeniu kwalifikacji, ale jestem wewnętrznie rozdarty i z ciekawości chciałem wiedzieć na co Ty się zdecydowałeś? Ja myślałem o 3’letniej zaocznej informatyce, albo nawet o kursie programistycznym. Patrzę po moim koledze, który się tym zajmuje i ma 8 K, a kilka lat wcześniej mówił mi, że mi zazdrości, bo samemu nie udało mu się dostać na prawo, los bywa przewrotny 😀

    1. Pracuje jako manager wyzszego szczebla w korporacji tematyka to budowlanka a wszystko rozbija sie o sprzedaz. Milionerem nie jestem jakby co

  11. TYAB a co powiesz o studiach związanych ze sprzedażą ? Jakiś Marketing itp. wiem że wszyscy cisną sobie bekę z ludzi którzy wybierają np taki kierunek ale to ze względu na to że oni myślą że po takich studiach praca sama do nich przyjdzie albo wgl idą tam bo to łatwe studia i chcą mieć tylko papierek 😉 a mi chodzi bardziej o to żeby połączyć to co lubię i czym się zainteresowałem dzięki Tobie z edukacją i z pracą w przyszłości.

    1. Aby sprzedawać nie potrzeba studiów. Strata czasu na studia typu marketing chyba że chcesz mieć papierek dla siebie tak o.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button