Jak skłócić ze sobą Twoją kobietę z jej najlepszą przyjaciółką mającą na nią zły wpływ?
Jak skłócić ze sobą Twoją kobietę z jej najlepszą przyjaciółką, mającą na nią zły wpływ? Jak zrobić to w subtelny sposób, by Twoja kobieta zerwała lub ograniczyła do minimum kontakt z taką osobą? Czasem może się zdarzyć taka sytuacja, że Twoja kobieta pozna nową koleżankę na przykład w nowej pracy. Może też być i tak, że Twoja kobieta nagle odświeży kontakt ze swoją dawną nieznajomą, która jak sam zauważysz, zacznie mieć negatywny wpływ na nią oraz na wasz związek. Jak radzić sobie w takiej sytuacji, by chronić dyskretnie swój związek oraz kobietę przed osobami mającymi na nią zły wpływ? Oto wnikliwe spojrzenie na temat oraz strategie, które mogą pomóc w rozwiązaniu problemu.
Jak przyjaciółki mojej byłej dziewczyny wpłynęły na mój były związek?
Zanim Ci opowiem w jaki sposób skłócić ze sobą Twoją kobietę i jej najlepszą przyjaciółkę, która ma lub potencjalnie może mieć zły wpływ na nią i wasz związek, to najpierw opowiem Ci moją historię z przeszłości. Najpierw opowiem Ci jak to było z moją byłą dziewczyną i jej przyjaciółkami oraz jak to wpłynęło na nasz związek.
Moja ex kobieta nie miała jakoś za dużo przyjaciółek, koleżanek oraz znajomych. Jak się poznaliśmy, to poznałem jej jedną przyjaciółkę, której jakoś nie polubiłem. Sam nie wiem czemu. Była miła dla mnie, ale jakoś byłem od początku do niej uprzedzony. I dałem jej to w zasadzie odczuć na każdym kroku, że nie darzę jej sympatią.
W końcu nie wiedzieć czemu, ale wkurwiłem się i zabroniłem mojej na tamten czas kobiecie się z nią zadawać. Myślę, że chciałem pokazać jej swoją władzę jaką mam. Czułem, że mam mocną pozycję w związku, więc zacząłem to wykorzystywać dla własnego kaprysu. Jej koleżanka nie dała mi jeszcze żadnego powodu. To był mój dziecinny kaprys i tyle. Nie musiałem nic nawet grozić. Nie musiałem nawet nic wspominać o rozstaniu. Nie musiałem nawet straszyć. Po prostu wystarczyło tylko jedno, same słowo – masz się z nią nie zadawać i tyle.
Wystarczyło tylko, że powiedziałem, że jej przyjaciółka jest jakaś zjebana i nie chce jej widzieć przy niej. Nic nie musiałem argumentować, tłumaczyć, wyjaśniać, prosić, pouczać. Wystarczyło tylko jedno same słowo :
-Masz się z nią nie zadawać, bo mnie wkurwia.
Mówiąc te słowa nie chodziło mi w żadnej sposób o troskę, ani o jakiś zły wpływ na moją na tamten czas kobietę. Nie martwiłem się w żaden sposób. Po prostu jej przyjaciółka wkurwiała samym tylko swoim świńskim ryjem i postanowiłem pokazać swoją siłę :):):)
Zresztą moja była bardzo często mi na nią narzekała, więc poszło jak z płatka. Niby się przyjaźniły, ale obrabiała jej dupę koncertowo :):):) Jak powiedziałem, tak też się stało. Moja na tamten czas dziewczyna, posłuchała się mnie i zerwa ze swoją wieloletnią znajomość z dotychczasową przyjaciółką na okres około 3 lat. Tak się stało, ponieważ miałem w jej oczach dużą wartość pod postacią atrakcyjności, szacunku, autorytetu. Moja na tamten czas kobieta liczyła się z moim zdaniem. Słuchała się mnie. Robiła to sama z siebie. Nic nie musiałem na nie wymuszać. Nie musiałem krzyczeć, tupać nogami, złościć się. Po prostu co powiedziałem, to kurwa było święte.
Co było dalej?
W miarę jak nasz związek się rozwijał, to ja gdzieś tą kurwa wartość traciłem w jej oczach, poprzez popełnianie frajerskich błędów, które zabierały mi w jej oczach szacunek, autorytet, atrakcyjność oraz posłuch. Błędy były drobne, bo typowo związkowe popełniane w sytuacjach życia codziennego, ale nawarstwiały się dniami, tygodniami i miesiącami, jak rzucona ze szczytu kulka, która w miarę opadania na dół, przybierała ogromne rozmiary, która była wstanie zniszczyć już wszystko.
Jak miałem w oczach swojej na tamten czas kobiety wartość, to moja kobieta chciała być non stop blisko mnie. Chciała mnie mieć tylko dla siebie. Nie myślała wtedy o przyjaciółkach, koleżanka, znajomych. Non stop przebywała tylko w moim otoczeniu. Oboje pracowaliśmy w Mc Donaldzie i również przez bity rok była u niej tylko dom – praca, praca – dom. Nie szukała sobie nowego towarzystwa, ani z nikim nie szwendała po pracy.
Jak gdzieś wychodziliśmy, to z innymi znajomymi, którzy byli parą. Ona nigdzie nie wychodziła sama. Ona nigdzie nie wychodziła beze mnie. Jak już to tylko ja spotykałem się z kolegami, a ona z własnej nieprzymuszonej woli, siedziała w domu. Czasem nawet sam jej mówiłem, żeby gdzieś wyszła, ale nie chciała.
Co było dalej?
Z perspektywy czasu i analizy mojego byłego związku z pozycji dzisiejszego doświadczenia, moja była dziewczyna zaczęła w pewnym momencie wychodzić „do ludzi”. Na tamten czas w ogóle nie zauważałem tego, że jest to w pewien sposób dla mnie znak, że w naszym związku wdarła się rutyna, w której ona zaczęła się dusić, a ona pomału zaczyna czegoś szukać.
Moja była dziewczyna zaczęła co raz więcej czasu przebywać z koleżankami z pracy, z którymi wcześniej jakoś nie nawiązywała żadnych więzi przez bity rok. Tak naprawdę zaczęła się integrować z ludźmi z pracy po roku czasu, bo do tej pory była tylko praca – dom, dom praca. Jednak od pewnej imprezy pracowniczej się wszystko zmieniło. Nagle zaczęła dużo opowiadać o naszych koleżankach z pracy. Nagle wiedziałem co się dzieje w życiu każdej z nich. Nagle wiedziałem, kto jest z kim, kto z kim zerwał. Nagle słyszałem nowe plotki z pracy, a wcześniej nie były poruszane takie rozmowy.
Moja ex zaczęła co raz częściej wychodzić z nimi na tzw. „babskie wieczory…”, czego nigdy wcześniej nie robiła. Przez bite trzy lata praktycznie nigdzie nie wychodziła, a jak wychodziła to tylko ze mną, a tu nagle zaczęła to regularnie robić na jakieś trzy miesiące przed końcem naszego związku. Nie było tygodnia, aby nie wyszła z koleżankami do jakiegoś PUB – u. Nie było tygodnia, aby nie wróciła później z pracy, ponieważ była z koleżanką jakąś na piwie.
Mało tego!
Pamiętasz tą koleżankę, z którą na początku naszego związku, zabroniłem jej się zadawać, ponieważ mnie wkurwiała?
Nagle i z nią odświeżyła sobie kontakt za moimi plecami, po tylu latach. Nagle i z nią zaczęła wychodzić wieczorami, szlajać się po nocy chuj wie gdzie i chuj wie po co, oraz wracać najebana do domu na czworaka. Próbowałem przemówić jej do rozsądku, ale to nic nie dało. Próbowałem znów wpłynąć na nią, aby się z nią nie zadawała, to mnie wyśmiała i powiedziała, że jej koleżanek nie będę wybierał. Nic to nie dało. Nie dało, bo już w jej oczach nie miałem żadnej wartości. Nie miałem posłuchu! Nie liczyła się z moim zdaniem. Nawet nie brała je pod uwagę. Miała wyjebane po całości w to co powiem i co zrobię. Wkurwiłem się tylko, potupałem nóżką, pokrzyczałem i na tym się zazwyczaj kończyło. Ona i tak robiła co chciała, a moje słowa miała głęboko w piździe. Dodatkowo jak nie paliła papierosów, tak nagle zaczęła jarać szlugi.
Ciekawe od kogo to przeszło na nią ? :):):)
Wiadomo, że od tej ryżej pizdy. Dodatkowo zaczęliśmy się jeszcze bardziej od siebie oddalać. Jak już wcześniej była rutyna i chujnia z grzybnią z patatajnią, tak ostatnie 3 miesiące naszego związku, to była już katastrofa. Oczywiście dostawałem znaki na niebie i ziemi mówiące, że się oddalamy, że jest chujowo, że związek wisi na włosku, że ona się zmieniła, że mnie nie szanuje, ale byłem na nie ślepy. Ze mną nie chciała nigdzie praktycznie już wychodzić. Wyciągnąć ją nawet do głupiego kina, które było 100 metrów od naszego miejsca zamieszkania, było bardzo trudno. Wręcz musiałem ją prosić, aby ruszyła dupę.
Nawet spędzić głupi dzień wspólnie w domu razem było niemożliwe, bo albo siedziała na telefonie i pierdoliła z tymi swoimi koleżankami o pracy po kilka godzin, albo oglądała jakieś MTV i randki pedałów albo nagle rzucała wszystko i mówiła, że wychodzi spotkać się z koleżankami lub tą rudą kurwą co ją pogoniłem 3 lata wcześniej.
Ze mną nie chciała nigdzie wychodzić. Ciągle marudziła, mówiła, że jest zmęczona, mówiła wiecznie, że coś ją boli, że nie ma ochoty, że źle się czuje. Nawet jak ze mną piła piwo do filmu, to męczyła je od niechcenia cały praktycznie film, a i tak nie dopijała do końca, ale jak już wychodziła z koleżankami na babski wieczór, to jebało od niej jak z gorzelni.
Kim były przyjaciółki mojej byłej dziewczyny?
Pamiętasz jak wcześniej Ci wspomniałem, że jak wychodziłem na miasto z moją byłą dziewczyną, to albo wychodziliśmy sami, albo wychodziliśmy ze wspólnymi znajomymi, którzy również byli parą?
Tak było tylko do pewnego czasu…
Potem w ogóle nigdzie nie wychodziliśmy, ponieważ moja ex nie miała na nic ochoty, by za kilka miesięcy wychodzić już tylko sama ze swoimi nowymi / starymi przyjaciółkami z pracy.
A kim one w zasadzie były?
Kim były jej nowe przyjaciółki, z którymi raptem się zaprzyjaźniła po roku czasu w pracy?
Była tam taka Marta, która w sumie niedawno zatrudniła się w firmie, w której pracowaliśmy. Miała chłopaka, ale jakoś na 3 miesiące przed zakończeniem mojego związku ona z nim zerwała, po tym jak na imprezie firmowej ruchała się w kiblu z kolegą z pracy. Ona w głównej mierze wyciągała potem moją ex na imprezy. Była też Agnieszka – stara rura po 40, porzucona rozwóda i samotna matka, która podrzucała dziecko matce, a sama przeżywała drugą młodość zadając się z 25 letnimi koleżankami i z nimi balując, szukając młodego chuja do dupy na pocieszenie. Była też Justyna, która była taka brzydka jak noc listopadowa i nikt jej nawet ruchać nie chciał. Była również ta ruda kurwa, też wiecznie singielka, imprezówa, dająca dupy na lewo i prawo za piwo. I była też moja na tamten czas kobieta, która była ze mną jeszcze w 3 letnim związku, który zaczął wisieć na włosku.
Niezłe combo co? :):):)
Mając takie towarzystwo, nasz związek nie miał praktycznie racji bytu. Moja była dziewczyna zaczęła zmieniać się pod ich wpływem z każdym wspólnym wyjściem. Ona narzekała im na mnie, wywlekała brudy, a one jej kurwa doradzały i prały mózg, nastawiając ją na mnie. Zawsze jak przychodziła po spotkaniu z nimi, to była agresywna w stosunku do mnie i czepliwa. Przypierdalała się do mnie o wszystko i mnie poniżała.
A co ja robiłem?
Odbijałem piłeczkę i jechałem po niej oraz po jej koleżankach, dolewając dolewając oliwy do ognia. A ona je broniła. Zamiast spróbować jakoś zakumplować się z tymi przyjaciółkami na tyle, aby chociaż były neutralne, nie wpierdalały się nam w związek lub były po mojej stronie, kiedy ex się im żaliła, to ja się jeszcze z nimi kłóciłem jak tylko miałem okazję.
Zamiast spróbować naprawić związek w taki sposób, żeby moja na tamten czas dziewczyna, sama z siebie, z samej swojej własnej woli, nie miała ochoty, ani czasu, spotykać się z tymi dziewczynami, to ja jeszcze bardziej swoim zachowaniem, popychałem ją do umacniania tych znajomości.
I w taki sposób role się bardzo szybko odwróciły. Jak kiedyś ja balowałem, a moja ex siedziała w domu i na mnie wiernie czekała, tak 3 miesiące przed zakończeniem związku, to ja czekałem w domu jak pies na swoją panią z zegarkiem w ręku oraz pytaniami:
-Gdzie byłaś?
-Co tak długo?
-Co robiłaś?
-Z kim byłaś?
-Kto jeszcze był?
-Ile wypiłaś?
Koniec, końców się rozstaliśmy, a moja była dziewczyna ruszyła w bal ze swoimi przyjaciółkami i nowo poznanymi fagasami, którzy dziwnym trafem zatrudnili się na 1,5 miesiąca przed definitywnym zakończeniem naszego związku. Kurwa ja jej nie poznawałem. To nie była ta osoba co była ze mną. Zaczęła imprezować, chlać, jarać szlugi, upijać się do nieprzytomności. Zaczęła ubierać się wyzywająco jak dziwka i malować jak dziwka. Czegoś takiego nie widziałem jak była ze mną w związku. Nie poznawałem jej! Pamiętam jak powtarzałem:
-Ja jej nie poznaje! To nie jest ta sama osoba co była ze mną! To nie jest już ta Ania! To jest zupełnie inny człowiek!
Także jeśli Twoja kobieta nagle poznaje jakąś nową przyjaciółkę lub odświeża stare znajomości z własnej inicjatywy, a nie z przypadku, z osobami, z którymi wcześniej miała je zamrożone lub, które są rozwódkami, wiecznymi singielkami, nienawidzącymi mężczyzn kobietami, jakimiś lewaczkami, to niech Ci się zapali czerwona lampka w głowie, że ona się zmieniła i zaczyna czegoś szukać.
Pół biedy jak tylko jest to znajomość z doskoku, raz na jakiś czas porozmawiają sobie kurtuazyjnie. Pół biedy nawet jak raz na jakiś czas sobie ze sobą wyjdą gdzieś. Gorzej, jak Twoja kobieta zaczyna się zmieniać pod wpływem nowych znajomości, spędzając z nimi więcej czasu, niż z Tobą.
Gorzej jak Twoja kobieta zaczyna robić rzeczy, których wcześniej nie robiła. Zaczyna palić, ćpać, pić. Zaczyna się zmieniać wizualnie. Ubierać wyzywająco, zmieniać często wizerunek, malować się wulgarnie. Zaczyna imprezować, przeżywać drugą młodość. Zaczyna mieć nowe poglądy – szczególnie nowe poglądy na związek i mężczyzn, które są niekorzystne dla Ciebie. A najważniejsze, zaczyna nie mieć dla Ciebie czasu, tylko ten czas poświęcać swoim nowym znajomościom. Jednym słowem zaczyna się od Ciebie oddalać i chłonąć nowe znajomości jak gąbka.
Ustalmy teraz jedno…
To nie jest tak, że za rozpad mojego byłego związku winię tylko jej zjebane przyjaciółki. Absolutnie tak nie jest. Ten związek i tak się by prędzej czy później rozjebał, ponieważ moja ex odeszła ode mnie emocjonalnie dużo wcześniej, przez moje związkowe błędy, a nowe znajomości były tylko konsekwencją tego rozpadu oraz tego, że ona zaczyna „czegoś nowego szukać” w swoim życiu. Nie winię ich, ponieważ one postawiły tylko wisienkę na gównie, którym był mój związek. Ja wiele rzeczy zjebałem. Przez 3 lata popełniłem wiele błędów, które zabrały mi w oczach mojej byłej kobiety wartość pod postacią atrakcyjności, szacunku, posłuchu i takie były tego konsekwencje. Po prostu koleżanki przyspieszyły rozkład tego czegoś co zostało z mojego 3 letniego związku.
Przeczytaj Również: Dlaczego ważne jest zwracanie uwagi na przyjaciół swojej kobiety
Jak rozbiłem „przyjaźń” mojej obecnej kobiety z jej przyjaciółką:
Wróćmy teraz do czasów nie tak bardzo odległych jak te z moją byłą kobietą. Jak rozbiłem przyjaźń mojej obecnej kobiety z jej przyjaciółką?
No dobra…
Może to nie była jakaś wielka przyjaciółka, tylko dobra znajoma, jednak miała zadatki na to, aby stać się najlepszą przyjaciółką mojej kobiety w niedalekiej przyszłości, do czego oczywiście nie chciałem dopuścić nauczony wcześniejszym doświadczeniem. Moja kobieta również nie ma zbyt dużej liczby znajomych. Jest typowa domatorka, która lubi siedzieć w domu, więc ma praktycznie kilku znajomych na krzyż, z którymi też jakoś nie utrzymuje zażyłych kontaktów. Wszystkie jej znajomości w zasadzie, to poznała przeze mnie.
Wracając do jej niedoszłej przyjaciółki. Nazwijmy ją Edyta :):):). Imię oczywiście zmienione i wszelkie podobieństwa są przypadkowe :):):)
Pewnego razu w przejściu podziemnym na Śródmieściu spotkaliśmy mojej kobiety, byłą koleżankę z pracy. Dziewczyny widząc siebie, wpadły sobie w ramiona, wyściskały się, wypytały wzajemnie – co tam słychać u każdej z nich oraz chwilę poplotkowały sobie na temat byłej wspólnej pracy, a na końcu wymieniły się telefonami kontaktowymi z inicjatywy Edyty.
Nawet padły również słowa typu:
-Trzeba się kiedyś spotkać…
Rzucone w podobnym tonie, jak zazwyczaj mówisz do kolegi – złapiemy się kiedyś tam i te kiedyś zazwyczaj nigdy nie następuje. Moja kobieta jak pracowała z Edytą, to jakoś nigdy nie utrzymywała z nią bliskiego kontaktu. Nigdy nawet nie słyszałem o jej istnieniu. Słyszałem o Ewie, słyszałem o Malwinie, którą moja kobieta nazywa raptuską, słyszałem o Paulinie, która ponoć jest dwulicowa :):):), słyszałem o Agacie, która podpierdala do szefowej:):):), ale nigdy, przenigdy nie słyszałem o Edycie :):):)
Była to taka najzwyklejsza znajoma z pracy, jakich moja kobieta miała oraz ma wiele, pracując w miejscu w takim, w jakim pracuje. Ich relacja opierała się tylko na zwykłym – „cześć, cześć, co tam, co tam” i rozmowach około pracowniczych, jakie zazwyczaj odbywają się na przerwach na kawę w wielu polskich firmach. Nic szczególnego. Żadnej zażyłości. Żadnego nawet koleżeństwa. Była to czysta znajomość z pracy.
I było cicho na kilka miesięcy. Ani moja kobieta nie szukała kontaktu z Edytą, ani Edyta nie szukała kontaktu z moją kobietą. Niestety po kilku miesiącach w departamencie, w którym po dziś dzień pracuje moja kobieta i w którym kiedyś pracowała Edyta, po długiej i ciężkiej chorobie, zmarła ich wspólna koleżanka. Moja kobieta tym sposobem przypomniała sobie o Edycie i postanowiła poinformować ją o tym fakcie oraz powiedzieć jej o dacie pogrzebu, jeśli miałaby ochotę w taki sposób pożegnać byłą koleżankę z pracy.
Dziewczyny pogadały sobie przez telefon i wspólnie ustaliły, że Edyta pojedzie na pogrzeb razem z moją kobietą. Tak się składało, że Edyta obecnie pracuje niedaleko miejsca naszego zamieszkania, a moja kobieta jest na „home office”, więc wyjazd na pogrzeb był spod naszego domu na Cmentarz Północny.
Po cmentarzu moja kobieta wspólnie z Edytą i kilkoma koleżankami z pracy wyskoczyły jeszcze do pobliskiej knajpki, aby poprawić sobie humor po pogrzebie i powspominać zmarłą koleżankę. I w zasadzie od tego momentu zaczęły zacieśniać swoją znajomość. Edyta zaczęła coraz częściej kontaktować się z moją kobietą. Dziewczyny co raz częściej wisiały na telefonie z rozmowami. Po jakimś czasie moja kobieta zaprosiła Edytę do nas, a w zasadzie do jej domu ( mieszkam u niej :):):)) jak ta wracała z pracy, ponieważ coś tam się wydarzyło i chciała ją pocieszyć. Edyta pamiętam jak przyszła cała roztrzęsiona, że musiała pierdolnąć wino na rozluźnienie :):):) Okazało się, że już od jakiegoś czasu się rozwodzi ze swoim byłym mężem, który ponoć ją bił i taki był jej powód rozstrzęsienia, bo coś poszło nie tak po jej myśli w sądzie.
I tu mi się już zapaliła lekko lampka, ponieważ jestem uczulony na rozwódki :):):):), a taki status już miała Edyta. Po prostu wiem co się dzieje z taką kobietą po rozwodzie. Jednak wiadomo, że nie będę tu nic interweniował czy czegoś zabraniał, tylko dlatego, że jakaś kobieta się rozwodzi, ponieważ byłoby to śmieszne, a ja wyszedłbym na jakiegoś pojeba w oczach mojej kobiety. Na pewno by nie zrozumiała moich intencji :):):)
Jednak nauczony doświadczeniem zacząłem być bardziej uważny w relacji mojej kobiety z Edytą. Zacząłem z boku ją bardziej obserwować. Kiedy Edyta przychodziła do nas to zwracałem uwagę na to – jak się ubiera, jak się maluje, jak wygląda, jak się zachowuje oraz co mówi i jak mówi. Jest to bardzo ważne, ponieważ pokazuje na jakim etapie życia jest dana osoba.
Po jakimś czasie moja kobieta dowiaduje się, że Edyta się rozwiodła na dobre i ma już nowego fagasa. Pamiętam wtedy się zaśmiałem i skwitowałem to słowami, że:
„Szybko poszło…”. :):):)
Dowiaduje się też, że mamy zaproszenie do niej do domu na małą imprezkę. Z początku byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, ale myślę sobie, że dawno nie wychodziliśmy nigdzie z domu, większość naszych znajomych ma już rodziny i dzieci, więc też nie ma za bardzo z kim poszaleć. Oboje stwierdziliśmy, że przyda nam się lekkie rozluźnienie po ciężki tygodniu. Ja pomyślałem, że skoro Edyta ma już nowego faceta, to straciła status singielki :):):) Więc nie widziałem w niej zagrożenia.
Nastawiłem się więc na huczną zabawę, że poznam nowe osoby, wziąłem więc litra wódki i ruszyliśmy. Na miejscu jednak okazało się, że ta huczna impreza, to tylko w cztery osoby, więc byłem trochę rozczarowany. Niby ktoś tam miał jeszcze być od Edyty, ale zrezygnował, bo coś wypadło. Więc siedzieliśmy tak przy stoliku, ja, moja kobieta, Edyta i jej nowy facet – młodszy od niej o 10 lat. Ogólnie nie wspomniałem, że Edyta miała na tamten czas 45 lat, ale bardzo dobrze się trzymała jak na swój wiek. Naprawdę była dobrze zakonserwowana. Obiektywnie muszę stwierdzić, że była niezłą dupą. Stara baba, ale wyglądała na co najmniej 30 lat. W życiu nie dałbym jej 40 lat. Max 35, więc mocno byłem zdziwiony jak dowiedziałem się, że ma 45.
Impreza, więc to było za dużo powiedziane. Bardziej nazwałbym to stypą. Dziewczyny piły drinki i rozmawiały ze sobą dalej o tym nieszczęsnym rozwodzie, ja waliłem wódę z nudów, a nowy fagas Edyty wpierdalał czekolady, które ze sobą przyniósł. Pierwszy raz widziałem na oczy jak ktoś może ojebać na raz 5 tabliczek. Ogólnie przez całą imprezę opierdolił chyba fabrykę Wedla. Dodatkowo gość nie pił alkoholu, ale widziałem w nim przebłyski, że chętnie by się napił, ale nie może. Widać było, że walczył ze sobą. Czekolady, jego trzęsące ręce, dały mi do myślenia, że jest to trzeźwiejący alkoholik, który za pomocą słodyczy walczy z nałogiem. Jednak nie wnikałem w szczegóły. O nim wiedziałem tyle, że codziennie jeździ 50 kilometrów na rowerze :):):) I w sumie był to jeden temat o którym rozmawialiśmy, zanim mi jeszcze wóda nie wjechała na łepetynę. Potem się już chujowo rozmawiało, ponieważ wiesz jaka to jest gadka wstawionego gościa z trzeźwiejącym alkoholikiem?
Jak z chujem o kwiatkach!
Ja nazwałem go Willy Wonka z fabryki czekolady, a moja kobieta cukrzyk i w sumie tak zostało i tak go wspominamy czasem po dziś dzień. A wspominamy go dlatego, ponieważ następnym razem zaprosiliśmy ich do nas na imprezę i gość złamał się, najebał i zarzygał mi dywan. Cóż – czekolada mu tym razem nie pomogła i złamał abstynencję pod wpływem Edyty.
Dziewczyny za to złapały temat rozwodu Edyty. Ta opowiadała jak on przebieg, ponarzekała na swojego byłego męża oraz powiedziała, że robi mu tam sprawę w sądzie z powództwa cywilnego za coś tam. Nie pamiętam dokładnie, w sumie w chuju to miałem.
Minęło kilka tygodni i dowiadujemy się, że Edyta ma nowego fagasa oraz z cukrzykiem już nie jest. Ogólnie od tego czasu to cukrzyk już był zły :):):). Jakie było moje zdziwienie, kiedy moja kobieta powiedziała mi, że i ona cukrzykowi wytacza sprawę w sądzie za jakąś bzdurę. Nowego faceta Edyty nie dane nam było poznać bezpośrednio, bo nie było okazji, zresztą ona z nim była krótko, bo ledwo trzy miesiące. Jednak w tym miejscu również zapaliła mi się czerwona lampka w głowie, bo i temu gościowi również założyła czy planowała założyć sprawę w sądzie za coś tam. To by była już trzecia osoba, z którą się sąduje. Jej ex mąż, cukrzyk i ten typ, a to jeszcze kurwa nie był koniec :):):)
Minęło znów kilka tygodni i znów dowiadujemy się, że Edyta ma nowego fagasa. Wtedy sobie zażartowałem, że idę o czekolady cukrzyka, że ten romans potrwa maks trzy miesiące, a koleś wyląduje na wokandzie za to, że krzywo jej żarówkę wkręcił. Niewiele się pomyliłem. Była z nim dwa miesiące i również zaczęła się z nim sądować. Oczywiście jak się widziała z moją kobietą, to zawsze narzekała na swoich byłych facetów. Pamiętam jak sobie poszła, to stwierdziłem, że z nią jest coś kurwa nie tak. Ma szybkie i krótkie znajomości, które kończą się zazwyczaj w sądzie. I wszyscy jak zwykle są winni, źli, zjebani tylko nie ona.
Minęły kolejne tygodnie i znów wiemy, że Edyta znalazła sobie nowego partnera. Wtedy już na serio wiedziałem, że jest coś z nią nie tak. Powiedziałem o moich spostrzeżeniach mojej kobiecie i ona przyznała mi rację, ale koniec końców i tak miała z nią dalej dobry kontakt. Moja kobieta stwierdziła, że może i Edyta jest trochę dziwna, ale to jej życie i w sumie w stosunku do niej jest w porządku. Dobrze się jej z nią rozmawia, więc jej to nie przeszkadza za bardzo. No i już mi się te słowa nie podobały. Świadczyły o pewnym już wpływie Edyty na moją kobietę. Nie podobało mi się to. Nie ukrywam, że nie chciałem, aby taka kobieta zadawała się z moją kobietą, a miałem wrażenie, że z miesiąca na miesiąc, co raz bardziej się zaprzyjaźniają ze sobą. Tym bardziej, że dziewczyny zaczęły już planować wspólny wyjazd na urlop, po którym mogłaby wrócić odmieniona :):):) mentalnie :):):)
Moja kobieta akurat miała urlop w takich przedziale czasowym, w którym ja nie mogłem w pełni z nią spędzić ze względu na moją pracę. Początkowy plan był taki, że ona pojedzie sama na kilka dni, a ja po prostu dojadę do niej w późniejszym terminie na końcówkę jej urlopu. Jednak skoro dobrze dogadywała się już z Edytą, to po prostu zaproponowała jej wspólny wypad nad morze, na co ona się ochoczo zgodziła i przyznała, że przyda jej się odstresowanie. Z początku myślałem, że Edyta pojedzie wspólnie ze swoim najnowszym fagasem, którego już miała, więc się nie odzywałem za bardzo, jednak okazało się, że pojechała sama, wspólnie z moją kobietą. A w żartach powiedziała, że po co brać drzewo do lasu :):):)
No i tutaj, w tym miejscu, zapaliła mi się czerwona lampka w głowie. 45 letnia, atrakcyjna rozwóda, bez faceta, która zmienia kolesi jak rękawiczki i to tych oficjalnych, bo o nieoficjalnych to było brak danych, jednak mogłem się domyślać, że mogło być ich dwa razy więcej. Dodatkowo coś ma z deklem nie tak, bo z każdym się sąduje chuj wie o co. Na dokładkę widać, że ma jakiś żal do mężczyzn, ciągle na nich narzeka, można powiedzieć, że nienawidzi, jedzie z moją kobietą na tydzień czasu, wspólnie nad morze, gdzie jest rozpusta, anonimowość, przemiał ludzi i w dodatku świetnie jak widać się z nią dogaduje.
Niezłe combo….
Jednak nie mogłem podzielić się moimi obawami z moją kobietą, ponieważ wiedziałem, że to nic i tak nie da, ponieważ dziewczyny już za mocno się zżyły ze sobą, a ja wyjdę na jakiegoś niepewnego gościa i zazdrośnika w jej oczach. Z doświadczenia wiedziałem, że to duży błąd wizerunkowy. Tym bardziej jak przez 5 lat związku trzymałem mocno fason i radziłem sobie z różnymi typami, testami, to słabe by było wyłożyć się na szkolnym, związkowym błędzie, jakim byłaby zazdrość czy zabranianie czegoś kobiecie.
Jednak nauczony doświadczeniem wiedziałem, że nie mogę też zbagatelizować tej sytuacji, ponieważ prędzej czy później Edyta świadomie lub nie świadomie, będzie wpływała na nasz związek w negatywny sposób.
A zauważyłem, że lubi mieszać między ludźmi i ich obgadywać. Nie tylko obgadywała swoich byłych, ale również i jej byłe koleżanki z pracy. I to mi się nie podobało. Ze mną mogłoby być podobnie. A zaczęłoby się niewinnie z pytaniami typu:
-No i jak się wam z Tyabem układa? Wszystko dobrze? Bla, bla, bla…
Wiedziałem też, że moja kobieta będzie pod jej wpływem się zmieniała nieświadomie na gorsze, a tego nie przecież chciałem. Już w zasadzie się zmieniły jej poglądy co do ilości oficjalnych partnerów Edyty, których zmieniała jak rękawiczki. Nie widziała nic w tym złego, a wcześniej podchodziła do takich kobiet w dość krytyczny sposób. Kiedyś jej samej by to nie pasowało i zakończyłaby relacje z taką osobą lub mocno ją ochłodziła. Teraz tylko w zruszyła ramionami i powiedziała, że to życie Edyty, a nie jej. W dodatku miałem wrażenie, że ta relacja się mocno ociepla, ponieważ kontakt dziewczyn był coraz częstszy.
I na pierwsze efekty nie trzeba było długo czekać….
Po kilku dniach moja kobieta wysyłała mi zdjęcie jak siedzi przy stoliku, obok niej jacyś dwaj kolesie, a Edyta siedzi na kolanach jakiegoś typa. Oczywiście chciała być fair wobec mnie i w taki sposób poinformowała mnie, gdzie jest i z kim jest. W taki sposób poinformowała mnie, że jest w towarzystwie facetów, których oczywiście poznała Edyta. A właściwie poznała tego gościa, u którego siedziała na kolanach, a tamci dwaj pozostali, to byli po prostu jego koledzy.
Moja kobieta nie miała na to wpływu. Przecież nie będzie unikać jak dzik z rządowego lasu męskiego towarzystwa, tylko dlatego, że jej koleżanka, z którą była na wakacjach ich poznała. Nic złego też nie robiła. Tylko siedziała i rozmawiała. Jednak wszystko pomału szło książkowo i nie ukrywam, że czułem pewien nie smak. Jednak nie robiłem z tego tytułu żadnej dramy na odległość. Wychodziłem z założenia, że prędzej czy później i tak coś wyjdzie, co ma wyjść i jak ma być koniec, to będzie koniec. Co ma być to będzie!
Jednak zaczęły pomiędzy dziewczynami pojawiać się pewne trzaski, na które nie ukrywam, że czekałem z chujem w ręce :):):) Jak to mówi stare porzekadło:
-Poznasz kogoś najlepiej, tylko wtedy jak z nim zamieszkasz!
Moja kobieta z Edytą dzieliła pokój w pensjonacie, więc zaczęła ją lepiej poznawać. Dziewczyny zaczęły się spierać w drobnych sprawach. Tutaj spięły się o porządek. Edyta była straszną bałaganiarą, a moja kobiecie bałagan przeszkadza. Takie tam babskie sprawy i babska natura.
Na to właśnie czekałem!
Na drobne rysy na ich znajomości, z których trzeba było zrobić pęknięcie, a potem tylko czekać na pierdolnięcie. Do tej pory nie miały ku temu okazji. Mojej kobiecie nie pasowało również, że Edyta pojechała z nią na wakacje, a ją olewa i szwenda się po kurorcie z nowo poznanym fagasem. Wychodziła z założenia, że skoro i tak chodzi w większości sama, to po chuj Edyta z nią jechała. Nie miała też ochoty robić za przyzwoitkę, ani otaczać się kolegami jej nowego, wakacyjnego popychacza. I już zaczęła obgadywać Edytę do mnie, więc dla mnie to był dobry znak, że zaczyna robić się dobry grunt.
Oczywiście te obgadywanie to było takie babskie i nic nie znaczące. Wiedziałem, że to tak naprawdę nic nie znaczy i moja kobieta dalej jest z nią w pozytywnej relacji, mimo pojawiających się drobnych zgrzytów. Ja jeśli chciałem rozpierdolić tą znajomość w dyskretny sposób, to potrzebowałem czegoś grubszego. To była za mała pierdoła, by moja kobieta urwała z nią znajomość i pognała na cztery wiatry. Dalej się z nią dobrze dogadywała. Jednak już jakieś podłoże do rozpierdolenia tej relacji było zrobione, więc musiałem to dobrze wykorzystać, ponieważ wrócą z wakacji, być może pomilczą kilka dni, ale koniec końców sobie wszystko wyjaśnią i się przeproszą, a potem pójdą na piwo :):):).
Moim celem było sprawienie, żeby wróciły z wakacji pokłócone i to oddzielnie :):):) i się już więcej do siebie nie odzywały. Moim celem byłoby, żeby jedna miała uraz i żeby druga miała uraz, a ich duma nie pozwoliłaby im odbudować tej relacji.
Miałem na to raptem 5 dni, nie licząc dnia wyjazdu. Musiałem zrobić to w sprytny i dyskretny sposób. Musiałem zrobić to w taki sposób, aby moja kobieta sama doszła do wniosku, że nie warto kontynuować dalszej znajomości z taką osobą jak Edyta. Musiałem zrobić to w taki sposób, aby moja kobieta sama podjęła decyzję o zakończeniu tej znajomości. Musiała to zakończyć definitywnie w taki sposób, aby nie miała już chęci, ani ochoty gadać z Edytą.
Nie mogłem ich bezpośrednio skłócać. Nie mogłem bezpośrednio nastawiać moją kobietę na nią, ponieważ to nie w moim stylu. Nie mogłem nic w logiczny sposób tłumaczyć, wyjaśniać, otwierać oczy, ponieważ Edyta nie odjebała niczego grubego, poza tym, że się puszczała na lewo i prawo. Nie mogłem jej obgadywać, wyzywać czy poniżać. Nie mogłem jej niczego zabraniać, ponieważ byłbym kontrolującym gościem, który boi się, że zaraz straci kontrolę. Nie mogłem też grozić, aby wybierała, albo ja, albo jej koleżanka, bo wyszedłbym na niepoważnego gościa.
Musiałem to zrobić inaczej.
Znałem jednak moją kobietę, jej sumienie oraz wartości jakimi się kieruje w życiu, na tyle, że wiedziałem w jakie guziczki nacisnąć, aby sama z własnej i nieprzymusowej woli, stwierdziła, że relacja z Edytą źle wpływa na nią, a przede wszystkim na nasz związek i pora ją definitywnie zakończyć, albo zamrozić w taki sposób, aby nie było chęci ocieplenia. Musiałem zrobić tak, aby moja kobieta stwierdziła, że Edyta nie pasuje do niej.
W jaki sposób to zrobiłem?
Po pierwsze widziałem jaka jest Edyta. Już samo to, że często zmienia partnerów dało mi do myślenia w co tu uderzyć. Trzeba było iść w tym kierunku. Trzeba było uderzyć w rywalizację i poczucie ważności. Moja kobieta musiała poczuć, że ma konkurencję. Wtedy może poczuć strach, zazdrość i wkurwienie. I w taki sposób układałem sobie plan w głowie, jadąc nad morze z Warszawy. To musiało być w taki sposób zrobione, żeby moja kobieta nie zarzuciła mi żadnego flirtu czy kulawego zachowania w stosunku do niej, ponieważ straciłbym w jej oczach nie tylko szacunek ale również i zaufanie. Miałem kilka dni na rozjebanie ich „przyjaźni”, więc musiałem ten czas wykorzystać w taki sposób, aby moja kobieta sama z siebie, podjęła decyzję o zakończeniu tej znajomości na Amen.
Pomogła mi dużo w tym sama Edyta i jej rozwiązłość :):):) Tak się złożyło, że jej nowy wakacyjny gach jak ja przyjeżdżałem, to on akurat odjeżdżał, więc gołąbeczki się żegnały ze sobą w czuły i namiętny sposób, na naszych oczach w ostatnią noc razem :):):) Mi tam to nie przeszkadzało :):):), ale moja kobieta była wkurwiona na tą sytuację i zwróciła jej następnego dnia uwagę.
Jak wcześniej moja kobieta robiła za przyzwoitkę, kiedy Edyta prowadzała się w kurorcie ze swoją nową wakacyjną miłością, tak kiedy ten wyjechał, to role się odwróciły i ona zaczęła robić za przyzwoitkę. I tak prowadzaliśmy się przez jakiś czas w trójkę.
I to był najlepszy moment, żeby wprowadzić mój plan w działanie!
Moje relacje z przyjaciółką mojej kobiety:
Jakie dotychczas miałem relacje z Edytą?
Obojętne!
Na początku miałem obojętne. Ani mnie grzała, ani ziębiła. Jak była u nas w domu, to jednak byłem zawsze dla niej miły, ale bez przesady. W sumie jak rozmawiała to tylko z moją kobietą, bo ja byłem w innym pomieszczeniu. Nawet jak stwierdziłem, że może mieć zły wpływ na moją kobietę i związek, to nigdy nie dałem jej tego jakoś odczuć, że nie darzę jej sympatią. W sumie to nic do niej nie miałem. Autentycznie serio miałem ją w dupie, jednak nie chciałem, aby moja kobieta zadawała się z taką osobą – rozwiązłą rozwódką, bo to w przyszłości źle wpłynęłoby na nasz związek. To było pewne! Myślałem więc przyszłościowo, zanim ta znajomość rozwinęłaby się i byłoby wtedy za późno.
Pierwszy krok do rozbicia przyjaźni między kobietami – zbliżenie się w neutralny sposób do przyjaciółki Twojej kobiety:
Pierwszym krokiem jest zbliżenie się w neutralny sposób do przyjaciółki Twojej kobiety. Można powiedzieć, że w przyjacielski sposób, bez żadnych podtekstów. Nie chodzi tutaj o żaden flirt, ponieważ nie chcesz chyba, aby Twoja kobieta uznała to za próbę Twojej zdrady?
Nie chcesz chyba, żeby straciła do Ciebie zaufanie?
Jeśli będziesz nachalnie podrywał przyjaciółkę swojej kobiety, to ona może jej wszystko o tym powiedzieć i wtedy będziesz miał lipę. Zbliżenie się ma być neutralne, można powiedzieć, że wręcz przyjacielskie. Tu nie chodzi o to, że będziesz przyjaciółce Twojej kobiety wysyłał dwuznaczne znaki, że na nią lecisz czy w bezczelny sposób będziesz ją podrywał na oczach Twojej kobiety.
Owszem!
Taka taktyka może zadziałać, jeśli jesteś wizualnie bardzo atrakcyjny i masz duże zasoby, które mogą spowodować, że przyjaciółka Twojej kobiety / żony będzie na Ciebie leciała, a wtedy Twoja kobieta wkroczy do akcji i ją pogoni z waszego życia :):):) Jednak takie sytuacje dzieją się bardzo rzadko, a wiesz czemu?
Jeśli kobieta ma naprawdę bardzo atrakcyjnego męża z zasobami i jest świadoma, że jest on obiektem pożądania wielu kobiet, to będzie go chroniła jak największego skarbu. Taka kobieta nigdy nie pozwoli, aby inna, atrakcyjna, a w dodatku samotna kobieta, będąca jej koleżanką, przyjaciółką czy znajomą, znalazła się w jednym kręgu towarzyskim z jej partnerem. A jak się znajdzie i zobaczy jakieś krzywe akcje, to się odpali.
Mój kolega kiedyś zdradził swoją dziewczynę z jej koleżanką. Jego dziewczyna się dowiedziała o tym, ale udało mu się wykręcić tym, że po prostu to tamta go zaczęła podrywać. Mówiąc krótko zwalił winę na jej koleżankę, a ona mu uwierzyła i za winę za zdradę obarczyła swoją koleżankę, że się wpierdoliła w jej związek. Koledze można powiedzieć, że prawie uszło na sucho. Człowiek jest tak skonstruowany, że widzi winy w innych ludziach. Jak mi kolega z pracy odbił kobietę, to jak myślisz?
Na kogo się wkurwiałem?
Kogo winiłem?
W pierwszej kolejności mojego byłego kolegę. Moją ex nawet usprawiedliwiałem i brałem winę na siebie, że to moja wina, że ona puściła się z naszym wspólnym kolegą z pracy. Dopiero potem ktoś mi uświadomił, że :
-Jakby suka nie dała, to pies by nie wziął:
Ważne, abyś miał na tyle dużą wartość w oczach kobiety, że ta będzie bała się Twojej straty na rzecz innej kobiety. Ważne, aby ona czuła, że dla innych kobiet jesteś dalej atrakcyjny. Ważne, aby ona czuła powiem innych kobiet na swoich plecach.
Moja koleżanka jak się rozwiodła, to nagle jej wszystkie znajome – zamężne kobiety same ucięły z nią kontakt, ponieważ stwierdziły, że z takim statusem już nie pasują do ich towarzystwa. Zrobiły oczywiście to prewencyjnie, żeby przypadkiem nie odbiła im jakiegoś męża. Nie z zazdrości, tylko czysto prewencyjnie, tak jak i ja czysto prewencyjnie pozbyłem się z naszego życia zepsutego jajka, które mogło z czasem śmierdzieć.
W jaki sposób zbliżyłem się dyskretnie do byłej przyjaciółki mojej kobiety?
Po prostu chciałem ją autentycznie poznać, a przynajmniej takie stwarzałem pozory swoim zachowaniem. Można powiedzieć, że zachowywałem się jak jej „przyjaciółka” :):):) Zachowywałem się w taki sposób, jak zachowują się typy, które wpadają do friendzona.
- Z ciekawością i uwagą słuchałem tego co mówi, a przynajmniej stwarzałem takie wrażenie.
- Utrzymywałem kontakt wzrokowy, dając jej do zrozumienia, że ma moją uwagę, kiedy coś mówiła.
- Przytakiwałem jej – dając do zrozumienia jej, że się z nią zgadzam i ją rozumiem.
- Zadawałem pytania kontrolne w stylu – „I co było dalej…?”, „ale jak to…?”, „Mów dalej…”, „Opowiedz o tym…”, „Serio…?”, „ojej to straszne…”, „doskonale Cię rozumiem…” , „mogę domyślać się co czułaś….”, które mówiły, że jestem zainteresowany tym co mówi.
- Udzielałem jej wsparcia, ale nic jej nie radziłem :):):)
- Prowadziłem rozmowy w celu jej otworzenia się i ponarzekania sobie. A wiedziałem, że to lubi. Oczywiście narzekała na swoich byłych, głównie na byłego męża, ponieważ do niego miała największy żal.
- Nie oceniałem jej i nie umoralniałem.
Kluczem tutaj jest sprawienie, aby kobieta się otworzyła i pozwolić jej mówić
Jak wygląda podział uwagi pomiędzy kobietą, a jej przyjaciółką:
Podział uwagi jest tutaj bardzo ważny. Moja uwaga szła w następujący sposób!
50% dla mojej kobiety i 50% dla Edyty. Następnego dnia 40% dla mojej kobiety i 60% dla Edyty. Kolejny dzień to 30% dla mojej kobiety i 70% dla Edyty. Kolejny dzień 20% dla mniej kobiety i 80% dla Edyty!
Nie zrobiłem tego gwałtownie, tylko przyzwyczajałem moją kobietę i jej przyjaciółkę do braku uwagi i do zwiększonej uwagi. Trzeciego dnia, jak już naprawdę dało się odczuć, że poświęcam więcej uwagi Edycie w rozmowie, mojej kobiecie zapaliła się czerwona lampka w głowie, że coś tutaj jest nie tak. Ta czerwona lampka wyzwala emocje zagrożenia w kobiecie.
Ważne, aby mimo wszystko trzymać dystans fizyczny i nie ingerować w dotyk. To właśnie przez brak dotyku faceci wpadają głównie we friendzona. Dotyk to już byłby czysty flirt, a tego chciałem uniknąć. Nie chciałem z nią flirtować, bo to by była przesada i brak zaufania na przyszłość w moim związku. Byłoby to przekroczenie granic z mojej strony. Mógłbym Edytę wystraszyć albo co gorsza dać jej w taki sposób paliwo do przejechania się po moim związku.
Mogła w taki sposób pójść do mojej kobiety i powiedzieć coś w rodzaju:
-Twój facet za bardzo chyba się do mnie zbliża. Co chwila zagaduje do mnie, zaczepia mnie. Ostatnio mnie w dwuznaczny sposób dotknął. Czuje się z tym niekomfortowo.
I w taki sposób rysa to by się mogła pojawić, ale na moim związku. Dlatego musiałem na to uważać. Nie chciałem wywołać w mojej stracić zaufanie, ale wywołać lekkie poczucie zagrożenia.
Zachęcanie przyjaciółki kobiety do spędzania we trójkę jak najwięcej czasu:
Kolejnym krokiem było zachęcanie Edyty do spędzania z nami jak najwięcej czasu. Stwierdzenia te wychodziły wprost ode mnie. Mówiłem słowa typu:
- Chodź Edyta z nami!
- Idziesz Edyta z nami?
- Dawaj z nami, co będziesz sama chodziła?
Na początku moja kobieta nie zwracała na to uwagi, ale z czasem zaczęło przeszkadzać towarzystwo Edyty. Zaczęło ją to drażnić. Jak powiedziała:
-Ja chcę z Tobą spędzić też trochę czasu? Po co ona ciągle ma się za nami pałętać? Po co ją zachęcasz do tego? Po co ją wołasz?
To wiedziałem, że wszystko zmierza w dobrą stronę :):):) Szczególnie jak moja kobieta wprost jej powiedziała, że chce ze mną spędzić czas we dwoje, dając jej do zrozumienia, żeby sobie sama jakoś czas wygospodarowała :):):)
Zrobienie z przyjaciółki Twojej kobiety – lidera waszej grupy:
Kolejnym krokiem było zrobienie z przyjaciółki mojej kobiety – lidera naszej trzy osobowej grupy. Może nie tyle co lidera, ale w sumie osobę, z której zdaniem się liczyłem i której zdanie jest dla mnie ważne. Wraz ze zwiększoną uwagą, dodatkowo zrobiłem z niej „lidera”
W jaki sposób?
- Zgadzałem się z nią!
- Pytałem się jej o zdanie w pierwszej kolejności, a potem pytałem się o zdanie w drugiej kolejności mojej kobiety, by stwierdzić w sumie, że Edyta ma rację i to jest dobry pomysł:):):) co zaproponowała :):):) A na to co zaproponowała moja kobieta, to kręciłem nosem.
- Pytałem się jej – „co myślisz o…”, „Jak sądzisz…?”, „Co byś wybrała…”
Zrobiłem z Edyty lidera z którego zdaniem się liczyłem, które słuchałem, z którym się zgadzałem, któremu przytakiwałem i które wybierałem.
Taki przykład!
Wyszliśmy w trójkę na obiad i pytałem się:
-To gdzie dziewczyny idziemy? Co dziś jemy i co robimy potem? Edyta masz jakiś pomysł? Na co masz ochotę? Co byś chciała zobaczyć? A Ty? (moja kobieto…) :):):)?
-Gdzie idziemy? Edyta co o tym myślisz, aby pójść do……., a Ty (moja dziewczyno), co myślisz na ten temat?
I jak Edyta rzuciła pomysł, to stwierdzałem, że to dobry pomysł i nawet ją chwaliłem za to, że w sumie to jest fajna opcja, a mojej kobiety nie! :):):)
Wybierałem zawsze propozycję Edyty i się z nią zgadzałem z entuzjazmem, a z propozycjami mojej kobiety marudziłem i kręciłem nosem. Tylko też musiałem to robić z wyczuciem smaku, aby nie przesadzić.
Z początku kobiety były zgodne ze sobą. Moja kobieta chciała robić to co Edyta, a Edyta to co moja kobieta, ale im więcej poświęcałem uwagi Edycie, tym moja kobieta zaczęła mieć z nią odmienne zdanie. Można powiedzieć, że zaczęła robić na siłę problemy, a to był dobry znak. Widziałem, że zaczęła robić to po złości. Tak dla zasady w proteście, że ona nie ma nic tu do powiedzenia, jak parę razy została „przegłosowana…”. W taki sposób dawała mi do zrozumienia, że ona też tu jest, a Edycie, że jej zdanie też jest ważne w grupie.
Jak moja kobieta coś zaproponowała, to pytałem się Edyty czy to akceptuje. Jak zaakceptowała to szliśmy, a jak miała inne zdanie, to stwierdzałem, że w sumie Edyta ma rację i to będzie chyba lepszy pomysł, to co ona zaproponowała :):):) W taki właśnie sposób wywoływałem zagrożenie w mojej kobiecie oraz wkurwienie, a także niechęć. Oczywiście do Edyty, ponieważ ona zaczęła jej zagrażać. I moja kobieta za moje postępowanie obarczała oczywiście Edytę :):):)
Jak zachowywać się będąc z kobietą sam na sam:
Oczywiście starałem się przebywać w trójkę w jak najwięcej czasu, ale też nie spędzaliśmy ze sobą całych raptem dni. Może był tylko jeden dzień taki. Edyta głównie też chodziła swoimi ścieżkami, a i moja kobieta również chciała spędzić ze mną czas na wyłączność. Ja też nie chciałem ciągle szwendać się we trójkę. W końcu też przyjechałem na wakacje się rozerwać, odstresować i pobawić, a nie robić Mission Impossible 10 w Jamesie Bondzie.
Jak zachowywałem się jak byłem z moją kobietą sam na sam – bez jej przyjaciółki ?
Co jakiś czas przypomniałem mojej kobiecie o istnieniu Edyty w stylu:
- Ciekawe, gdzie Edyta poszła…
- Ciekawe co robi….
- Ciekawe czy kogoś wyrwała już ha ha ha..
I patrzyłem na jej reakcję. Jak podłapywała temat i zaczęła po niej jechać, to było dobrze. Po kilku dniach, już zaczęła ze złości obrabiać jej dupę non stop i mnie atakować. Wtedy mówiłem:
- Wydaje się spoko…
- Wydaje się być w porządku…
- Z początku myślałem, że jest zjebana, ale wydaje się spoko, zobaczymy jak będzie dalej…
- Nie wiem o co Ci chodzi…
- Chyba masz do niej jakieś uprzedzenia…
- To Twoja chyba przyjaciółka, to chce ją lepiej poznać…
- To Twoja przyjaciółka, chyba dobrze, że poświęcam jej uwagę, żeby się nie czuła źle i samotnie w naszym towarzystwie.
- To Ty ją wzięłaś na wakacje, a nie ja…
- To czemu jej tego w twarz nie powiesz…
Również jak mi narzekała na nią, przypominając sytuacje jak to ona robiła za przyzwoitkę, to mówiłem coś w stylu:
-No faktycznie zauważyłem, że czasem Edyta nie szanuje Twojego zdania, ciekawe dlaczego?
-No faktycznie jej słowa zabrzmiały nieuprzejmie wobec Ciebie, ciekawe co miała na myśli?
Pod koniec naszych wakacji, to już słyszałem od mojej kobiety słowa typu:
-Dobra idź tą Edytę pocałuj w dupę, jak taka jest spoko dla Ciebie…
-To idź do niej, jak się nią tak zachłysnąłeś! Ożeń się z nią, to może Ci sprawę w sądzie zrobi…
Wiedziałem, że moja kobieta już jest bardzo negatywnie nastawiona do niej, tylko robiła dobrą minę do złej gry, ale potrzebowałem kropki nad „i”. Tą kropkę zazwyczaj stawia alkohol, pod wpływem którego człowiek jest szczery i potrafi powiedzieć to co go boli. Znałem swoją kobietę, więc wiedziałem, że może
Polej swojej kobiecie alkoholu :):):)
Na sam koniec naszego wyjazdu, poszliśmy w trójkę do baru, żeby się ładnie pożegnać z wakacjami. Tam polałem alkoholu i znów rozmawiałem głównie z Edytą. Tu właśnie było 80% uwagi dla Edyty i 20% dla mojej kobiety, która sobie drinkowała, a ja odwróciłem się do niej plecami i rozmawiałem z Edytą.
Gdy alko wjechało, to moja kobieta dała do zrozumienia Edycie, żeby sobie już poszła wyrwać kogoś na pożegnanie, tak jak lubi. Od słowa, do słowa, wygarnęła jej dosłownie wszystko łącznie z sytuacją, z którą dymała się przy nas z jakimś nowo poznanym fagasem w pokoju. Ja tylko wzruszyłem ramionami i zabrałem moją kobietę z baru. Oczywiście i mi się mocno oberwało, ale moją linią obrony było to, że traktowałem ją miło i z uwagą, tylko dlatego, że była przyjaciółką mojej kobiety. I to ona ją wzięła na wakacje, a nie ja.
To działało na takie zasadzie, jak ktoś zarzuca Ci rasizm, to mów, że nie jesteś rasistą, bo masz czarnych kolegów :):):).
Edyta uniosła się honorem i tak się rozdzieliliśmy. Jak wróciliśmy do pokoju, to jej już nie było. Spakowała się i wyprowadziła.
Odkręcanie całej sytuacji:
Potem to już było odkręcanie sytuacji i najeżdżanie na Edytę. To już była ta faza, w której mogłem o niej bezproblemowo powiedzieć mojej kobiecie, co tak naprawdę o niej myślę. Mówiłem co mi się w niej nie podobało i jakie miałem zastrzeżenia, a moja kobieta na to przytakiwała i się ze mną zgadzała. W innym przypadku mogło być różnie. Na pewno nie było by takiego efektu z taką skutecznością.
–Chciałem ją poznać, ponieważ była to Twoja koleżanka, dlatego tak się zachowywałem i mogło się Ci wydawać, że poświęcam jej więcej uwagi. Z początku oceniłem ją negatywnie i dlatego chciałem przekonać się jaka jest naprawdę i czy się myliłem. Chodziło o Ciebie. Nie chciałem, aby taka kobieta jak ona, która zachowuje się w taki sposób, była Twoją koleżanką. Nie chciałem, abyś utrzymywała z nią jakikolwiek kontakt. Dlatego wolałem ją poznać lepiej. I z początku myślałem, że jest spoko, ale w końcowym rozrachunku stwierdzam, że coś z nią jest nie tak. Nie uważasz? Jak z nią rozmawiałem, to ciągle narzekała na wszystko i wszystkich. Po rozmowie z nią czułem się wyczerpany psychicznie. Też tak miałaś jak ja? Zresztą zobacz co ona tu odjebała! Dymała się praktycznie na naszych oczach z jakimś nowym typem. Ciekawe co się stało z poprzednim? Zobacz jak zmienia facetów? Zobacz, że ze wszystkimi się sąduje chuj wie o co. Kto wie, czy Tobie nie wytoczy sprawy w sądzie :):):):
No i moja kobieta podłapała temat i mi pierdoliła o niej całą drogę powrotną do Warszawy. Od tamtej pory nie utrzymują w ogóle żadnego kontaktu.
Właśnie przeczytałeś kawałem z mojej zbliżającej się książki
Męskie Przemyślenia 4 – Zapisy na ,,darmowy,, PDF:
Męskie Przemyślenia 4 – Zapisy:
Rozpocząłem dziś pracę nad moją kolejną, darmową książką w formacie PDF, w podziękowaniu moim czytelnikom za niezobowiązujące wsparcie w dowolnej kwocie w formie wirtualnej kawy.
Kiedy będzie premiera darmowego PDF – a ,,Męskie Przemyślenia – 4,, ?
Premiera będzie 24 Grudnia 2024 roku ok. godziny 20.00.
Czyli pod choinkę będę rozdawał prezenty :):):)
Można powiedzieć więc, że wspierając mnie niezobowiązującą kwotą w postaci wirtualnej kawy, dajesz mi w taki sposób prezent pod choinkę, a i ja Tobie również pod postacią mojej wiedzy. Będzie mi bardzo miło. A ja wyśle ci w podziekowaniu na podany przez Ciebie adres e-mail, obiecanego PDF-a, nad którym pracuje od dziś
Ile będzie stron PDF ,,Męskie Przemyślenia 4,,
Postaram się, żeby było jak najwięcej. Można powiedzieć – ile uda mi się napisać do 24 Grudnia. Znając życie będę i w Wigilię pisał.
Standardowo pewnie pomiędzy 100 – 200 stron.
Zależne jest to też od waszego zaangażowania i wsparcia😜. Jeśli zobaczę, że jest zainteresowanie moją publikacjami oraz tym co piszę, to poświęcę nawet urlop, by napisać jak najlepszą i obszerniejszą książkę. Będę miał po prostu motywację do pisania.
Bardziej zależy mi na ilości moich czytelników, niż na ilości pieniędzy z darowizny w formie kawy. To i tak jest tylko moje hobby, więc będę bardziej zadowolony z 30 osób co postawią mi kawę za 5-10 zł, niż z 3 osób, co postawią mi nawy za 500 zł 😜🤣
O czym będzie książka ,, Męskie Przemyślenia 4,,?
Książka będzie kontynuacją dwóch poprzednich moich publikacji o takim samym tytule. Całość zamknie się w kwartecie męskich przemyśleń.
Będzie to książka dotycząca głównie męskich postaw i przemysleń na temat kobiet, relacji damsko – męskich oraz rodzinnych. W jaki sposób traktować kobiety, aby mieć w ich oczach szacunek, wartość, atrakcyjność , posłuch. Tylko na takiej postawie możesz zbudować silny związek. Są to fundamenty relacji z kobietami.
Dodatkowo na nowy rok wrzucę trochę motywacji i zmian. Nie ukrywam, że przez cały 2024 rok sporo mi nowej wiedzy wpadło do głowy :):):)
Język będzie luźny i niekiedy wulgarny. Po prostu męski. Więc nie będzie to książka dla kobiet czy jakiś wrażliwych pizdeczek. Nie będzie to też książka dla osób niepełnoletnich.
W jaki sposób zapisać się na darmowego PDF – a ,, Męskie Przemyślenia 4,, ?
Jeśli dałem ci jakimś wpisem na damcidomyslenia.pl do myślenia i chcesz mi za to podziękować niezobowiązujacą kawą w formie wsparcia dowolną kwotą, to kliknij w poniższy link:
Podaj swojego maila, na którego 24 GRUDNIA dostaniesz Męskie Przemyślenia 4.
Wpisz w wiadomości do autora ,,MEN4,,. Jest to bardzo ważne, ponieważ w taki sposób tylko będę mógł wysłać Ci coś na maila, ponieważ jednocześnie wyrażasz na to zgodę.
Jeśli nie będzie wpisanego słowa ,,MEN4,,, to uznam, że wsparłeś mnie mnie niezobowiązująco, ale nie chcesz bym ci coś wysyłał i dziekował w taki sposób za wsparcie.
W razie pytań pisz na:
damcidomyslenia@gmail.com
Z tego maila również będę wysyłał Ci PDF -a, 24 GRUDNIA w dniu premiery.
Z jednej strony szacun, że tak to dobrze rozegrałeś. Tylko, że Ty o TY. Latami studiowałeś teorię PUA i relacji, jak również aktywnie praktykowałeś, miałeś za sobą inne związki i relacje, w tym rozstanie, z którego wyciągnąłeś dużo cennych wniosków. Poza tym masz wysoką inteligencję socjalną i odnośnie relacji damsko-męskich. Cechuje to po prostu PUAsów. Tylko teraz tak realnie. Przeciętny Mirek/Janusz itd. niezależnie od wieku to by nawet nie wpadł, żeby jakkolwiek pośrednio czy sprytnie prowadzic relacje. Wystarczy poznac kumpli w swoim wieku, którzy są totalnie spoza PUA/światka wiedzy o relacjach z kobietami. Totalnie inny mental i poziom świadomości w porównaniu z goścmi, którzy liznęli wiedzy i (choc niekoniecznie) praktyki. Nie ma szans, by przeciętny facet zaplanował taką „intrygę” i poradził sobie z taką sytuacją tak dobrze. Koleżanki partnerki często psują związki facetom, mieszają w nich, a nasza partnerka mimo wielu widocznych czerwonych flag kontynnuje znajomosc. I pytanie czy to stawanie na głowie jest warte, ta cała energia, nerwy, stres i obmyślanie planów jest warte tego, by dopiero na sam koniec (czy po prostu później niż mogłoby to byc) zauważa, że z daną koleżanką warto jednak przestac się zadawac? Ja rozumiem, natura kobiet itd. ale mimo to…. Nie wiem, ja chyba nie miałbym siły. Jak kobieta sama nie widzi, że jej koleżanka jest „nie teges” lub mąci, to znaczy, że z moją kobietą też nie do końca wszystko gra i huczy. Oczywiście przyjmując takie założenie mogę nigdy nie znalezc kobiety „odpowiedniej”. Wniosek niestety jest taki, że to wszystko na głowie stanęło. Tym bardziej, że Twoja kobieta jest ogarnięta, inteligentna i robi karierę w korpo. A pomyśl jak ktoś ma taką normalną zwykłą dziewczynę, która o wiele mniej zna się na ludziach… Tak czy inaczej cieszę się, że Twoja relacja finalnie nie ucierpiała zbytnio przez tą Edytę:)
1. Z jednej strony szacun, że tak to dobrze rozegrałeś. Tylko, że Ty o TY. Latami studiowałeś teorię PUA i relacji, jak również aktywnie praktykowałeś, miałeś za sobą inne związki i relacje, w tym rozstanie, z którego wyciągnąłeś dużo cennych wniosków. Poza tym masz wysoką inteligencję socjalną i odnośnie relacji damsko-męskich. Cechuje to po prostu PUAsów.
Oj już nie przesadzaj…
Kwestia wartości oraz kontekstu :):):)
2. Przeciętny Mirek/Janusz itd. niezależnie od wieku to by nawet nie wpadł, żeby jakkolwiek pośrednio czy sprytnie prowadzic relacje. Wystarczy poznac kumpli w swoim wieku, którzy są totalnie spoza PUA/światka wiedzy o relacjach z kobietami. Totalnie inny mental i poziom świadomości w porównaniu z goścmi, którzy liznęli wiedzy i (choc niekoniecznie) praktyki. Nie ma szans, by przeciętny facet zaplanował taką „intrygę” i poradził sobie z taką sytuacją tak dobrze.
Możliwe…
Ale moje teksty nie są dla przeciętnych facetów. Dlatego są przeciętni i są w miejscu, w których są, jeśli chodzi o związki czy relacje damsko – męskie.
3. Koleżanki partnerki często psują związki facetom, mieszają w nich, a nasza partnerka mimo wielu widocznych czerwonych flag kontynnuje znajomosc. I pytanie czy to stawanie na głowie jest warte, ta cała energia, nerwy, stres i obmyślanie planów jest warte tego, by dopiero na sam koniec (czy po prostu później niż mogłoby to byc) zauważa, że z daną koleżanką warto jednak przestac się zadawac?
Prawda jest taka, że jak masz dużą wartość w oczach kobiety, to ona sama zrobi wszystko, aby ograniczyć kontakt ze swoimi koleżankami. Kwestia również też i wieku – oczywiście.
4. Ja rozumiem, natura kobiet itd. ale mimo to…. Nie wiem, ja chyba nie miałbym siły. Jak kobieta sama nie widzi, że jej koleżanka jest „nie teges” lub mąci, to znaczy, że z moją kobietą też nie do końca wszystko gra i huczy. Oczywiście przyjmując takie założenie mogę nigdy nie znalezc kobiety „odpowiedniej”. Wniosek niestety jest taki, że to wszystko na głowie stanęło.
Dlatego też najlepiej jak już to zadziałać prewencyjnie. Bo potem to może być za późno i pozostanie tylko zerwanie, jak kobieta naprawdę zacznie się zmieniać pod wpływem koleżanki – co nie będzie Ci pasowało.
5. . Tym bardziej, że Twoja kobieta jest ogarnięta, inteligentna i robi karierę w korpo. A pomyśl jak ktoś ma taką normalną zwykłą dziewczynę, która o wiele mniej zna się na ludziach… Tak czy inaczej cieszę się, że Twoja relacja finalnie nie ucierpiała zbytnio przez tą Edytę:)
Nie robi kariery w korpo…
Robiła, ale ją zdegradowali po połączeniu się dwóch firm :):):) Teraz ma wyjebane trochę na karierę… :):):)
Nie ucierpiała, bo zadziałałem prewencyjnie. Może nawet by nie ucierpiała ?:):):)
Spółka skarbu państwa? Tam chyba takie praktyki mają:)) Są takie korpo, gdzie karierę najlepiej dupą się robi:)) choc nie mówię, że zawsze, bo co firma to obyczaj:)
Dzięki za odpowiedź:)Spółka skarbu państwa? Tam chyba takie praktyki mają:)) Są takie korpo, gdzie karierę najlepiej dupą się robi:)) choc nie mówię, że zawsze, bo co firma to obyczaj:)
Dzięki za odpowiedź:)
Niemiecka korporacja z siedzibą w Monachium 🙂