Relacje z Kobietami30 THE BEST OFFMotywacjaWszystkie Wpisy

Twoi przyjaciele, koledzy, a Ty

Stary blog, więc wrzucam go. Kiedyś napisałem go na największym forum dotyczącym podrywania kobiet. Myślę, że jest aktualny i bardzo pokrywa się z tematyką książki, którą właśnie piszę.

Kurcze to już 4 lata temu go napisałem. Ale też czas leci. Jest okres letni, dużo imprezek, więc myślę, że się przyda. Miłego czytania.


ndz., 2014-07-27 16:58 — TYAB

Słuchając różnych raperów bardzo często nawijali wersy typu ’’ja przyjaciół mam wielu”. Ogólnie w dzisiejszych czasach słowo ”przyjaciel” jest bardzo nadużywane według mnie. Postaram się przedstawić mój punkt widzenia.

Wchodzę pewnego razu na Facebooka. Patrzę jakieś zaproszenie do znajomych, patrzę z ciekawości kto to mnie zaprosił i dziwię się ”jak mnie znalazł”. Patrzę jakiś niech będzie Kamil mnie zaprosił, no kojarzę typa z miasta, ale hmm…nic w zasadzie mnie z nim nie łączy. Wchodzę w jego znajomych, patrzę koleś ma ok 1500 osób na Facebooku, a ja z nim mam ok 70 znajomych wspólnych.

Pomyślałem sobie jedną taką ważną rzecz wtedy: ile z tego tysiąca osób odwiedzi go w szpitalu, ile z tych osób poda mu pomocną dłoń jak będzie tego potrzebował?

Hmmm… śmiem twierdzić, że on nie ma ani jednego takiego prawdziwego przyjaciela, na dobre i na złe, za to ma tuzin gość,i z którymi może się najebać weekendowo. I tak właśnie większość jego znajomych, a także moich kiedyś były to ziomki od butelki.

Ja kiedyś jeszcze za czasów totalnego nieładu w moim życiu, a były to jeszcze czasy grona i raczkującej naszej klasy miałem też z 1000 osób na obu profilach. Pamiętam to były czasy niekończących się imprez. Byłem lubiany, zapraszany na różne domówki, grille, imprezki ale nic poza tym.

Gdy potrzebowałem pomocnej dłoni nikt mi nie pomógł. I nie mówię tutaj o jakiś wielkich pomocach finansowych, tylko nawet pomoc w drobnych sprawach. Na przykład na tamten czas nie miałem prawka i samochodu, a potrzebowałem podjechać tylko ok 10 kilometrów do innej miejscowości na szybko. W telefonie miałem z 300 numerów osób poznanych przy różnych okazjach i dzwoniłem do nich czy by mi nie pomogli. Nikt mi nie pomógł, nikt nie miał czasu dla mnie, nawet wśród najbliższych znajomych.

Niektórzy nawet nie ukrywali tego śmiejąc się w słuchawkę i mówiąc: ”TYAB pojebało cie chyba haha”.

Cóż ja byłem totalną taką ciotą wtedy, że nie wyciągałem z tego wniosków i potem gdy oni do mnie dzwonili, że jest imprezka to ja leciałem w te pędy, żeby zachlać mordę. Kobiety patrzą z kim się zadajesz, jacy to są znajomi i jak Cię traktują. Kobiety bardzo zwracają na to uwagę.

Na tamten czas nie miałem dziewczyny jeszcze, ale możecie sobie wyobrazić jak dzwonię przy niej do 30 osób z prośbą np: o podwózkę i żadna nie ma czasu dla mnie, to co kobieta mogłaby sobie pomyśleć? Nagle w jej oczach atrakcyjność by spadła diametralnie.

Jakiś czas temu wychodziłem z bloku z pewną dziewczyną i spotkałem starego znajomego. Zatrzymaliśmy się chwilę, zaczęliśmy rozmawiać. W oczach kolegi zauważyłem, że jednak spodobała mu się moja ”nowa koleżanka” i próbował coś tam żartować wracając do ”starych czasów” i przypominać mi, że tam kilka lat temu coś tam zrobiłem. Jednym słowem próbował obniżać moją wartość, ale sam się pogrążał:). Nagle przyszedł jego kolega przywitał się i co się stało? Dostał w łeb od mojego starego kolegi:) Niby to było tak dla jaj, niby tak w żartach, ale tak co chwila dostawał z liścia w tył głowy.

Zobaczyłem, że nie ma o czym z nim gadać i co ”wspominać” stwierdziłem, że pora na nas i poszliśmy. Jak zareagowała moja koleżanka na to? Powiedziała coś w stylu:

-”Boże co za zjeb, ale ten drugi co dał tak sobą pomiatać to też jakaś ciota…”.

No i po tych słowach przypomniało mi się, jak to ja byłem taką ciotą. Dałem sobie wejść na łeb raz, drugi, trzeci…a potem to już była to taka lawina śnieżna. Pamiętam jak przy okazji takich ”imprezek” czy ”grilli” właśnie byłem takim ”śmieszkiem” , a kobiety to widziały. Jak jakaś zainteresowała się mną, to bardzo szybko moi znajomi ”postarali” się, abym te zainteresowanie stracił.

Oczywiście to była tylko i wyłącznie moja wina, no bo tak to bywa z ludźmi. Jak się nie szanujesz sam, to i inni Cię nie będą szanowali i nie tylko kobiety, ale i ogólnie całe społeczeństwo. Nikt mi nie kazał przebywać w takim towarzystwie, gdzie pod przykrywką ”beki i żartów” wchodzili mi na głowę. Śmieszne bo takie sytuacje miały miejsce tylko i wyłącznie przy kobietach…tak właśnie przy kobietach. Na co dzień byli to normalni goście, ale przy kobietach dostawali małpiego rozumu.

Nie raz pewnie też miałeś tak, że gdy wyszedłeś z kumplem lub z kumplami na miasto i gdy spotkacie kobietę lub kobiety, to zaczyna się takie ”dogryzanie sobie”. Najczęściej obrywa w grupie najsłabsze ogniwo. Ogólnie każda gruba znajomych ma najsłabsze ogniwo czyli takiego frajera, kozła ofiarnego z którego można się pośmiać, porobić bekę, albo co gorsza zwalić na niego jakąś winę.

Pamiętam sytuację taką, że była sobie grupa znajomych i po pijaku coś tam rozpierdolili. Ktoś kogoś rozpoznał i cóż chłopaki usiedli przy wódce i ustalili zeznania i wspólnie i w porozumieniu zwalili winę na Bogu ducha winnego chłopaczka, który z nimi był. On był najsłabszym ogniwem w ich grupie, takim kozłem ofiarnym i cóż z własnej kieszeni musiał wykładać na pokrycie zniszczeń. O zgrozo nic go nie nauczyła ta sytuacja i chyba do dzisiaj buja się z nimi, przegrywając życie.

Któregoś razu przechodzę koło podstawówki i widzę idzie grupa kolegów i zwracają się do siebie ”Ty chuju” , ”Ty skurwysynu” , ”Pedale” czyli krótko mówiąc ubliżają sobie nawzajem. Niby żarty, ale z doświadczenia mojego wiem, że takie sytuacje od małego trzeba temperować.

Od małego trzeba uczyć ludzi szacunku do swojej osoby. Ja tego nie robiłem i też sobie żartowaliśmy typu ”Ty Pedale” i hmm… ten brak szacunku u mnie przewijał się od podstawówki, po liceum….nawet teraz czasem przy okazji jakiś świąt jak spotkam osobę z dawnych szkolnych lat, to jedyne co pamięta to te ”złe rzeczy” i to, że mogła mi wejść na głowę i nasrać i próbuje po kilkunastu latach dalej szczęścia w tym sporcie na szczęście nieudolnie.

Nie myślcie, że jestem jakiś drętwy i nie znam się na żartach. Jasne bardzo się znam, mam zresztą specyficzne czarne poczucie humoru;), ale jak to się mówi ”Co się zdarzyło w Vegas, zostaje w Vegas” czyli ”Jak sobie żartujemy z siebie, to żartujemy w swoim gronie”, a nie przy kobietach. Jednak większość tzw. kolegów żyją ze sobą w zgodzie, piją wódkę, bawią się, gadają normalnie, ale jak na ich drodze pojawi się kobieta, to jak mówię zaczyna się ”Koncert życzeń” wzajemne wrzutki i dogryzanie sobie co bywa żałosne.

Jakby ktoś teraz mi powiedział nawet w żartach typu ”Pedale…wyłazisz?” , a tym bardziej przy kobiecie, to były by to ostatnie słowa jakie wypowiedział w moją stronę, bo już by nie miał okazji więcej ze mną porozmawiać. Moi znajomi wiedzą na ile mogą sobie przy mnie pozwolić…można się pośmiać, pożartować, ale są granice dobrego smaku tym bardziej jak w towarzystwie są kobiety.

Heh przypomniała mi się taka sytuacja, nie wiem czy powinienem ją pisać, ale no cóż jestem totalnie szczery z wami i napiszę, choć jak o tym myślę to się telepie. A mianowicie kiedyś z moją ex byłem na imprezce wśród znajomych i wódeczka lała się strumieniami.

Był koleś co nie chciał pić wódki, bo coś tam…..no i ja go na siłę namawiałem ”No wypij”, ”No pij nie pierdol” jak to po pijaku. Koleś się uśmiechnął i powiedział, że wypije jak klęknę i go o to poproszę. Tak kurwa:) dobrze czytasz tak powiedział i co gorsza, ja klęknąłem najebany przed nim i powiedziałem ”Proszę wypij” jakby był Jezusem Chrystusem;) ja pierdole żałosne, aż mną telepnęło teraz jak sobie przypomniałem o tym…ble….co gorsza ja byłem najebany i nie widziałem w tym nic złego, takie śmiechy, żarty, on się uśmiechnął, poklepał po ramieniu i wypił i dalej piliśmy.

Ja nie widziałem w tym nic złego, ale moja ex widziała i pomimo, że była najebana jak meserszmit to zapamiętała bardzo dokładnie tą sytuację. Ja o niej zapomniałem, nawet nie wiedziałem że coś takiego miało miejsca…ale nie ona. Przy okazji różnych kłótni zaczęła mi tą, a także inne sytuacje wypominać wbijając mi w serce pierdoloną igiełkę.

Nie muszę wam mówić, że po tej sytuacji coś zaczęło się pierdolić w naszym związku. Z jaki tajemniczych powodów to nie było już to samo. Zaczęła inaczej mnie traktować, inaczej zwracać się do mnie, już coraz częściej ją głowa bolała, inaczej się na mnie patrzeć. Nagle wzrosła jej pewność siebie. Jak ja zawsze byłem górą, to tak nagle role zaczęły się odwracać. Oczywiście popełniałem też inne błędy jak pieskowanie itd, że taka sytuacja miała miejsce, ale myślę że to była taka kropka nad ”i”, po której totalnie straciłem atrakcyjność w jej oczach.

Rozstaliśmy się ok pół roku po tej sytuacji, znaczy to ona się rozstała ze mną;). O dziwo ma teraz dziecko z w/w panem przed, którym klękałem;). Kobiety bardzo zwracają uwagę na Twoich znajomych. Twoi znajomi mówią jej z kim ma do czynienia. Tak samo Ty zwracaj uwagę na znajomych Twojej kobiety. Zobacz kim się otacza, jakie to towarzystwo. Bo jeśli w jej otoczeniu jest pełno facetów, to możesz mieć problemy w związku, tak samo jeśli otaczają ją same singielki lub porzucone mężatki i rozwódki;), one mogą mieć wpływ na wasz związek.

Mam koleżankę, która ma prawie 40 lat. I ciągle narzeka, że nie może nikogo sobie znaleźć, że chce ona w końcu założyć rodzinę i że jest nieszczęśliwa z tego powodu. Jak się spytałem czego tak jest to powiedziała, że nie może spotkać faceta. Jakoś żaden jej nie pasuje i chyba będzie sama do końca życia. Tak popatrzyłem na jej znajomych to….większość to faceci, gówniary młodsze od niej o 15 lat, których mogła być matką, a także właśnie ”singielki z dzieckiem”. Pewnie chodziła do nich po poradę i od facetów słyszała ”To pedał, olej go” , a od kobiet ”Daj spokój, na chuj Ci facet…choć na imprezkę lepiej”. I tak z tego powodu jej się w 40 letnim baniaku pierdoli, a że jest wpływowa to i nieszczęśliwa.

Wróćmy jeszcze do kobiet i znajomych. Niektórzy faceci dziwią się, że jak poznają panienkę ze swoimi znajomymi bardzo szybko, nagle coś się pierdoli w związku. A no pierdoli się, bo nie wywołało się jeszcze dostatecznej atrakcyjności w oczach kobiety, nadal się dostaje SHIT TESTY i zabiera się panienkę od razu do swojego towarzystwa, gdzie tak naprawdę jeszcze się poznajecie, albo nie było seksu i nagle ona traci zainteresowanie na koszt innego kolegi.

Śmieszą mnie właśnie tacy faceci, którzy ledwo co poznali pannę i już biegają z nią po swoich znajomych i poznają je ze swoją ”świtą” od melanży, a potem się dziwią, że coś jest nie tak. Jakiś czas temu miałem przyjemność lub nie przyjemność być na takim ”grillu”, gdzie typ przyprowadził ”świeży towar”, który poznał. Kobieta nie ukrywam była atrakcyjna, a on widać chciał się pochwalić ”zdobyczą”. No i co się stało? to się stało, że na grillu po pijaku został, że tak powiem przez własnych kolegów zmieszany z błotem pod przykrywką ”żartów” i kobieta to zauważyła. Ich romans skończył się właśnie po tej imprezce.

Musisz wiedzieć, że większość facetów niestety NIE MA ŻYCIOWYCH ZASAD. Niestety taka prawda i biorę odpowiedzialność pełną za te słowa. Podam na moim przykładzie, ale takich przykładów to mam multum z życia. Jak rozstawałem się z dziewczyną, to gdy ”koledzy” od butelki się o tym dowiedzieli to dosłownie każdy do niej startował.

Ona przez jakiś czas czuła się jak jakaś celebrytka, a była zwyczajną średnią krajową. Ja na przykład jeśli z kimś piję wódkę, imprezuję to ich kobiety są dla mnie nietykalne. Ostatnio miałem okazję całkiem przypadkiem spotkać się na weselu z dziewczyną z którą miałem miałem kiedyś dłuższą ”przyjemność”;). Poznałem w końcu też tego jej zazdrośnika, który tak do mnie wydzwaniał i mi groził. Niestety nie wiedział, że ”ja” to ”ja” , bo łączy nas słodka tajemnica;).

Moja dawna sympatia udawała taką niedostępną na początku, odwracała wzrok, ale gdy sobie popiła to zaczęła mi oczka puszczać i uśmieszki, a jak przechodziłem koło niej to palcem ukradkiem, łapała mnie za rękę:). Po weselu jeszcze dostałem od niej masę smsów i telefonów z propozycją spotkania. Widać emocje znów w niej odżyły….jednak ja mam zasady.

Siedziałem Vis-a-vis na przeciwko nich, piłem z jej chłopakiem całą noc, rozmawiałem, śmiałem i cóż niestety mimo, że nadal mam na nią ochotę mniejszą lub większą, to mam swoje zasady. Musiałbym być skurwysynem, żeby z powrotem ładować się w ten ”przedział”. Jako, że mam teraz łatwość w poznawaniu kobiet i swoje zasady, to nie problem jest dla mnie mieć seks z kobietą, więc łatwo mi było odpuścić ten temat. Odpisałem jej ”Daj znać jak była byś kiedyś wolna”, bo tylko wtedy dopuszczam myśl powtórnego romansu z nią. Oczywiście kobieta jak kobieta odpisała mi:

-”A czemu miała bym być wolna?, jestem szczęśliwa z chłopakiem;)

,ale już na tego smsa nie odpisałem.

Widzicie faceci startują do lasek kolegów, bo sami walą konia. Większość facetów wali konia taka prawda. Niby śmieją się, że ”Jak to można uczyć się uwodzenia, podrywać, siedzieć na takich stronach jak ta”, ale oni sami walą konia

I jak nadarzy się okazja to startują do dziewczyn kolegów. Niby mają zasady i wiedzą, że ”Nie startuje się do lasek kolegów”, ale niestety ”przyjaźń” w dzisiejszych czasach to bardzo krucha instytucja. Przyjdzie co do czego i jak nadarzy się okazja to śmiem twierdzić bardzo duża tzw ”kolegów waszych” będzie próbowała szczęścia z waszą kobietą lub waszą ex.

Paradoksalnie kobiety wykorzystują kolegów swoich chłopaków do wzbudzania właśnie w chłopaku zazdrości. Jeśli jesteś świeżo po rozstaniu i nagle dowiadujesz się, że Twoja ex kręci z Twoim kolegą, to bardzo duże prawdopodobieństwo jest, że ona chce Cię tym stanem rzeczy podkurwić. Szkoda tylko, że kolega jest taki głupi i dał się tak łatwo wciągnąć w takie gierki. Dał się wciągnąć w takie gierki bo nie ma zasad, a jak ma to jednak ”brak kobiet w jego życiu” sprawia, że te zasady łamie.

Jak to się mówi faceci mogą pokłócić się tylko o kobietę i o kasę. O kobiety to nawet wybuchały kiedyś wojny;). Pamiętam jakiś czas temu byłem w klubie i zacząłem sobie tańczyć, tańczę sobie, nagle ktoś mnie łapie za ręce. Patrzę ,a jakaś ruda tańczy jak szalona wywijając dupą przede mną. No to już zaraz pierdolneliśmy w densa. Tańcząc myślę sobie tak…” kurwa coś za łatwo mi idzie ten klubing”, moje myśli zostały przerwane przez namiętny pocałunek Rudej. Ja totalny szok, jestem chujowy w klubie i nigdy tak nie miałem…i nagle ona mi szepcze czule do ucha ” ooo mój były siedzi na kanapie” ja się kurwa odwracam, patrzę a tam typ taki 2 metry na 2 metry dyszy jak byk na corridzie i patrzy się w moją stronę….już sytuacja stała mi się klarowna.

Ta niegrzeczna dziewczynka chciała swojego byłego podkurwić i wykorzystała mnie, do tego celu….dobrze, że znałem ochronę bo ten wieczór byłby dla mnie przykry. Jak widzicie kobiety są różne i mają różne sztuczki, żeby podkurwić faceta,a tym bardziej jak to jest jej ex. Wtedy ma w dupie czy to kolega jest jej byłego czy nie. Kobiety zasad w życiu nie mają. Ich zasady mogą się zmienić za 5 minut jak zmieni się jej emocja, Ty natomiast jako facet musisz mieć zasady i nie mogą one być jak chorągiewka na wietrze.

Ja mam też taką zasadę nie będę się spotykał z byłymi moich dobrych kolegów. Chyba, że jakaś naprawdę mi pozwoli to wtedy się zapytam kolegi o to, czy coś do niej nie czuje. Jak nie to ”Ogień”, a jak tak to odpuszczam temat.

Oczywiście to są moje zasady, ja troszkę dziwny jestem;) Ty nie musisz się ich trzymać. Ale nie zrozumcie mnie źle i nie popadajcie w skrajności. Bo tak nie ma w sytuacji jak kogoś ledwo co znam tzn. takie słabe cześć, albo kogoś kojarzę z miasta i tylko tyle.

Oczywiście nic złego nie widzę w podrywaniu zajętych kobiet. Oczywiście jeśli nie jest zajęta przez Twoich kolegów, przyjaciół itd. Jak masz inaczej no to oki:).

Wróćmy jeszcze do znajomych i zostawmy dupy w spokoju;). Przyjrzyjcie się bardzo dobrze Kim wy się otaczacie.
Jest takie powiedzenie Jesteś średnią zarobków, Twoich znajomych, którymi się otaczasz. I to święta prawda, mogę się pod tym stwierdzeniem podpisać dwoma rękami. Ja wiem jak wyglądały moje finanse i jak teraz wyglądają i jak wyglądały moje znajomości wcześniej, a jak wyglądają teraz. Ja wiem jak wyglądało moje życie wcześniej, a jak wygląda teraz.

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem w mojej ”metamorfozie” to odbicie od starych znajomości, które wnosiły do mojego życia tylko alkohol i narkotyki. Nie było łatwo, bo często potem na mieście słyszałem od starych znajomych ”o idzie TYAB, buntownik”;).

Odbiłem też od innych toksycznych ludzi. Odciąłem się totalnie. Jeśli masz wokół siebie toksycznych ludzi, to nie walcz z nimi, bo szkoda energii tylko odetnij się od nich. Zrób sobie analizę ”plusów” i ”minusów” tej znajomości jak tam Ci ciężko odbić.

Może być tak, że przez jakiś czas będziesz całkiem sam. Bo po pewnym czasie telefony starych znajomych milkną. W okresie mojej zmiany zmieniałem 4 czy 5 razy towarzystwo. Był okres, że byłem kompletnie sam. Przez miesiąc nie odstałem żadnego smsa….nawet od kobiet;). Ale wolałem być sam, niż otaczać się byle kim.

Na zabicie nudy dużo czytałem i praktykowałem uwodzenie. Wszystko szło drobnymi kroczkami, ale ciągle do przodu. W miarę wychodzenia z gówna pojawiali się nowi ludzie wokół mnie. Nierzadko były to nowe osoby, które też moje zasady brali na sprawdzenie. I właśnie takim oto sposobem zmieniałem towarzystwo tyle razy.

Moich teraz ”najbliższych” to ja poznałem właśnie na różnego rodzaju szkoleniach. Jak wiadomo na szkoleniach pojawiają się przeważnie osoby, które są nastawione na rozwój. Oni nie mają czasu na jakieś gierki, na dowartościowywanie siebie Twoim kosztem. Są to przeważnie osoby, które Cię motywują i ty ich motywujesz.

Są to osoby, które Cię szanują i Twoje zasady. Oczywiście wiadome, że są też i czarne owce, ale na różnego rodzaju szkoleniach z rozwoju poznasz naprawdę wartościowe osoby. Być może i tutaj na tym forum zawiązały się przyjaźnie osób, które mają swoje zasady i się szanują nawzajem,motywują, a połączyła ich miłość do kobiet. Dlatego inwestujcie w szkolenia nie tylko, żeby się czegoś nauczyć, ale i poznać nowe osoby. Ja właśnie z takimi osobami tworzę Mastermind.

Mimo, że jest boom na rozwój osobisty to jednak wraz mało osób w skali światowej w nim bierze udział. Większość społeczeństwa nie ma życia, siedzi przed TV, zamula,jedyną rozrywką to jest pójść najebać się weekendowo z takimi samymi osobami i pod przykrywką żartów przy kobietach obrzucać się różnego rodzaju obelgami, by potem dalej chlać i udawać, że wszystko jest ok. A na koncu obgadać Cię, że masz brzydką dziewczynę, a gdy się rozstaniecie to nie widzieć problemu i startować do niej. Niestety w dzisiejszych czasach właśnie tak wyglądają relację męsko-męskie:).

W życiu musisz mieć zasady. Szczególnie dotyczące ludzi, którymi się otaczasz. Bo poniekąd oni wpływają na to ”kim Ty jesteś”. Jeśli dasz im sobą pomiatać, będziesz z uśmiechem brał na klatę te wszystkie pomyje jakie na Ciebie wylewają pod przykrywką żartów i o dziwo przeważnie w ”towarzystwie” kobiet to potem się nie dziw, że wszędzie jesteś robiony w chuja.

Jak całe dotychczasowe życie tak wyglądało, to nie dziw się, że jesteś mało pewny siebie w społeczeństwie, masz niską wartość i wiarę w swoje możliwości. I no niestety Twoja podświadomość to wszystko ”łykała jak młody pelikan” i gdy poznajesz nową osobę, wysyłasz jej wibrację ”frajera” czyli osoby na którą można wejść i nasrać.

I o dziwo bardzo szybko takie osoby korzystają z takiej możliwości. Dlatego jak chcesz się rozwijać, chcesz zmienić swoje dotychczasowe chujowe życie, to odbij od wszelkiej maści gówna i zrób sobie porządek w głowie. Bo co z tego, że odbijesz od jednego gówna, by za chwilę wejść do następnego?. Ja właśnie przez to zmieniałem tyle razy towarzystwo. Odbiłem od jednego gówna, zacząłem dużo czytać, rozwijać się, ale nie ustalałem zasad i wpadałem do innego gówna, ale no może troszkę innego wizualnie, jednak śmierdziało tak samo. Wpadałem, bo nadal w głowie miałem te stare doświadczenia i nie uczyłem ludzi jak mają mnie traktować.

MUSISZ MIEĆ SZACUNEK DO SWOJEJ OSOBY. JEŚLI NIE BĘDZIESZ SIĘ SZANOWAŁ TO NIKT INNY NIE BĘDZIE CIĘ SZANOWAŁ. JEŻELI POZWOLISZ SOBIE WCHODZIĆ NA GŁOWĘ TO NIE WAŻNE CZY TO KOBIETA, CZY MĘŻCZYZNA KAŻDY CI WEJDZIE NA GŁOWĘ Z MIŁĄ CHĘCIĄ.

Musisz uczyć ludzi jak psy, jak mają Cię traktować. Musisz mieć ZASADY, którymi się kierujesz. Jeśli ktoś będzie je łamał to mówisz takiej osobie, że zrobiła to pierwszy i ostatni raz. Jeśli ponownie to zrobi, odbijasz od takiej osoby. Musisz być wstanie odejść od każdej osoby, od każdego towarzystwa, nie ważne czy to kobieta, czy kolega z którym się znasz 15 lat, jeśli Cię nie szanuje i łamie Twoje zasady. Musisz być gotów odejść od nich w każdej chwili.

Bo są i 25 letnie przyjaźnie, które są bardzo kruchymi przyjaźniami. Przyjaźniami są tylko z nazwy, ale jak by przyszło co do czego, to na drugą osobę nie możesz liczyć,a jak możesz to jest to niedźwiedzia przysługa. Powiem wam sytuację. Znałem kiedyś kolegę, teraz to w sumie jest mój znajomy. Znaliśmy się od piaskownicy, całe życie razem. Podstawówka razem, liceum razem, studia te samo miasto razem…. niby bardzo długo, ale co z tego, to nic nie znaczy.

Liczy się jakość nie ilość dni razem. Pamiętam jak miałem kryzys, nie miałem nic, spotkaliśmy się, poszliśmy do klubu. Ja nie miałem za co wejść, znajomy powiedział ”Daj spokój, znamy się nie od dziś ”i wcisną mi do ręki 50zł, dodając ”oddasz jak będziesz miał” cóż cudowny przyjaciel można by rzec, heh szkoda że potem tą sytuacje rozpowiedział wśród znajomych. Ja zamiast odbić od niego, to udawałem dalej, że deszcz pada.

Albo siedzimy sobie w towarzystwie pijemy wódeczkę, śmiejemy się, jest kobieta z którą kręcę i nagle pada pomysł, żeby pojechać, któregoś razu na Mazury. A mój były przyjaciel, którego znałem tyyyle czasu wypala przy wszystkich ”Jak Ty hajsu nie masz”, kurwa jak mi było głupio, jeszcze przy tej dziewczynie tak wypalić. Zacisnąłem zęby…zamiast już dawno się z nim pożegnać. Albo jeszcze za czasów naszej klasy, pisał mi komentarze dające wszystkim do zrozumienia, że mam puste kieszenie. I co ja miałem z tej transakcji? co ja miałem z tej znajomości? tylko kupę upokorzeń.

Jest takie powiedzenie Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Jest to święta prawda. Jak Ci jest dobrze, jak osiągasz sukcesy, jak przybędzie Ci gotówki, Jak widać po Tobie, że się Ci powodzi…to i masz pełno znajomych wokół siebie. Nie oszukujmy się będziesz przyciągał do siebie różnych ludzi i różne kobiety, a Twoim obowiązkiem jest być uważnym, nie dać sobie wejść na głowę i odcinać chwasty usuwać ze swojego ogródka życia, żegnając się z nimi raz na zawsze. Bywa też, tak że czasem toksyczne gówno przyklei się do Ciebie jak rzep do psiego ogona, to je ignoruj jak powietrze, a jak to nie pomoże to niestety czasem i trzeba dać w mordę.

Teraz powodzi mi się jak nigdy i starzy znajomi nagle odzyskali pamięć, niektórzy z nich próbowali szczęścia i znów chcieli wejść mi na głowę, ale bardzo szybko się z nimi pożegnałem. Ten kolega,a właściwie znajomy o którym wyżej pisałem już nie wyskakuje mi z ”pustymi kieszeniami”, tylko siedzi jak mysz pod miotłą, a jak mnie zobaczy z daleka to już rękę wystawia z odległości kilkunastu metrów i ściska jakbym był Papieżem.

Nie tak dawno pisałem jak kolega z którym, też się kiedyś znałem, zapraszał mnie na swoje wesele. Wcześniej mnie prawie nie znał,a teraz na wesela zaprasza, to tylko oddźwięk osiągniętej przeze mnie zmiany i sukcesu. Ludzie niestety zadają się z Tobą jak mają jakąś korzyść. Ja w sumie też taki jestem. Chce poznawać osoby, którzy coś wniosą do mojego życia, którzy będą mnie motywować, od których się czegoś nauczę, nie potrzebni mi są jacyś przegrani ludzie, więc też nie dziwię się ludziom, jak ja wcześniej byłem traktowany. Tylko chciałbym dodać jedną rzecz, że Jeśli znasz kogoś, kto chce się zmienić, albo znasz osobę, która jest na dnie, ale widzisz, że chce się zmienić, chce wyjść z bagna…..TO MU POMÓŻ!!!!.
a, jeśli znasz osobę, co jest na dnie i nic z tym nie robi, TO GO OLEJ!!!. Ja poznałem na swojej drodze taką właśnie osobę, która mi pomogła.

Ja w tej chwili pomagam pewnemu koledze wyjść z dołka. On się mnie słucha i już widzę postępy w jego życiu. Zastanawiam się czy wtajemniczyć go w klimaty PUA;) i z tym forum.

Więc powiem wam jakie zasady co do znajomości. Jak nie masz to radziłbym Ci zrobić sobie taką listę i się jej trzymać. Wiedz jedno, że ludzie będą chcieli sprawdzić, jak bardzo mocne masz te zasady. Jeśli otaczasz się toksycznymi ludźmi, albo frajerami to odbij od nich i na nowym towarzystwie ”testuj” moc swoich zasad. Zresztą życie i tak będzie weryfikowało Twoje zasady i co jakiś czas, będziesz musiał je modyfikować, albo dopisywać nowe. Tak jak ja to robiłem, gdyż wychodząc ze strefy komfortu z różnymi ludźmi się będzie miało do czynienia.

1. Zasady co do pieniędzy.

Im będzie się Ci powodziło, tym masz gwarantowane, że znajdą się osoby, co będą chciały ”pożyczyć” jakąś sumkę pieniędzy. Jak nie miałem kasy to i nie miałem z tym problemu;), jednak jak pomału się zacząłem dorabiać to i pojawiły się osoby takie wokół mnie. Powiem nie toleruję czegoś takiego jak nie oddanie kasy. Kiedyś nie upominałem się o pieniądze i to był duży błąd. Teraz interesów swoich pilnuje.

Nie może być tak, że komuś pożyczam kasę i on mi nie oddaje. Przez takie osoby kiedyś straciłem na ”wieczne oddanie” kupę pieniędzy. Ja o kasę upominam się jak jest powyżej +30zł. I upominam się raz i tylko raz. Jak osoba nie dotrzyma słowa to go skreślam raz na zawsze. Nigdy w niczym mu nie pomogę i nie pożyczę kasy. Bywało tak, że oddawali mi 30zł po pół roku to ok, brałem kasę i nie zrywałem całkiem znajomości, jednak pieniędzy już nie pożyczę tej osobie nigdy, nawet 1zł. Tak samo jak ktoś mi nie oddał kasy, a dalej chce pożyczać. To mówię ”oddaj jedno, dostaniesz drugie”.

Nie może być też tak, że np: ktoś mi wisi 100zł, a oddaje tylko połowę, a resztę na zasadzie ”następnym razem”, przeważnie te następnym razem nie następuje. I tak przez to, też wiele pieniędzy poszło bokiem, bo zamiast 100zł oddawali po 50, 60,70,80zł nigdy nie całą sumę. Jak mówię upominam się powyżej +30zł i jak tyle brakuje to się dalej upominam. Jak brakuje 10zł to przeważnie jak to się mówi nie upominam się, ale patrzę czy taka osoba np: w barze postawi jakiegoś browara czy coś no.

W życiu miałem sytuację takie, że ktoś mi tam wisiał z 10 zł bo oddał 90zł zamiast 100zł, a potem gdy idziemy gdzieś do baru czy coś, on nie postawi browara, tylko sobie sam pije. To może nie koniec znajomości, ale kasy ode mnie już nigdy nie dostanie:).

Jeśli komuś coś stawiam, a potem druga osoba stawia i mówi ”dobra wisisz mi 5,50zł i wyciąga paragon” to koniec znajomości.

Jeśli przyjdzie do mnie osoba co mi wisi kasę i mówi ”TYAB, krucho jest u mnie, nie mam kasy, przepraszam…oddam jak będę miał” to mówię, ok nie ma sprawy, oddasz jak będziesz miał. I jeśli taka osoba odda to oki, a jeśli nie oddaje przez długi czas, albo widzę, że wisi mi kasę, a bawi się na całego to koniec znajomości z taką osobą. Ale nie ukrywam z mojego doświadczenia wynika, że niektórzy jak pożyczą kasę, to siedzą cicho i udają, że zapomnieli i bardzo rzadko, ktoś mi mówił,że nie krucho jest u niego. Przeważnie musiałem się upominać o to i wtedy słyszałem ”TYAB krucho u mnie z kasą, oddam jak będę miał” 

Jeśli coś komuś pożyczam, to nie na wieczne oddanie. Ile to ja rzeczy nie potraciłem przez to. Kiedyś miałem kasetę molesta skandal:) i pozyczyłem koledze, żeby przesłuchał sobie…i już jej nie zobaczyłem. Jak się upominałem to ciągle słyszałem ”dobra jutro Ci oddam…”:). Teraz tak nie ma i jak coś komuś pożyczę to ta osoba ma to przynieść mi kiedy zechcę. Jeśli się ociąga to już nigdy nic mu nie pożyczę.

I to jest tak: Jak chcą kasę pożyczyć, to przychodzą do Ciebie, ale jak przychodzi do oddania, to…chcą abyś to Ty szedł do nich. U mnie tego nie ma, pożyczyłeś to masz przynieść. Kilka razy dostawałem telefon od kolegi w stylu ”Mam kasę, możesz wpaść po nią”, to ja mówię ”Ej ej, nie ja, tylko Ty masz mi ją przynieść..” jak się ociąga z tym, to nigdy nic nie pożyczę mu.

Aha i jeszcze jedno pomimo, że mam rozbudowane takie zasady odnośnie kasy, to ja bardzo rzadko pożyczam pieniądze. Nie pożyczam ich każdemu, kto tylko o to poprosi. I też nie każdą sumę. Moim najbliższym przyjacielom, ktrórych mam tylko trzech, mogę pożyczyć bardzo dużo, jeśli mam. Jednak oni finansowo radzą sobie o wiele lepiej niż ja, więc akurat oni nie chcą nic ode mnie pożyczać. O dziwo powiem wam, że moi najbliżsi przyjaciele NIGDY O NIC MNIE WIELKIEGO NIE PROSILI, JEDYNIE O RADĘ JAK COŚ. Najwięcej to mnie prosili ludzie o tzw. butelki czyli zwykli koledzy;).

2. Zasady co do zachowania

Nie pozwolę sobie nigdy na jakieś głupie żarty co do mojej osoby. Oczywiście żarty żartami i jeśli w swoim prywatnym gronie to się dziele, tak dla beki oki, ale bez przekraczenia granicy dobrego smaku. Jeśli ktoś w towarzystwie by próbował się ze mnie naśmiewać, dowartościowywać kosztem mojej osoby i w tym towarzystwie były by kobiety to koniec ze znajomością z taką osobą. Oczywiście gaszę go i ignoruje, traktując jak powietrze.

Kiedyś nawet złodzieje na Pradze w Warszawie nie okradali chłopaka idącego z dziewczyną, ponieważ mieli zasady.

Pewnie nie raz mieliście tak, że poznaliście kobietę, która wam się podobała i jakiś gość zaczął mówić, że to świnia i się naśmiewać z niej,a sam walił konia…ja tak miałem. Pamiętam siedzę z kolegą w samochodzie i pokazuje mu dziewczynę w telefonie z jaką się spotykam. On popatrzył…i powiedział ”daj spokój brzydka” hmm…mi się podobała, a on walił konia…ale za to co powiedział to koniec znajomości. Bardzo dużo osób pożegnałem ze swojego życia przez to. Są gusta i guściki, ja nie komentuje niczyjej urody. Jeśli on miałby potwora bez oka, to jego sprawa nic mi do tego. Ale są goście, którzy będą wszystko negować…trzeba się z takimi pożegnać.

Najlepsi są kolesie, którzy autentycznie sami mają mało atrakcyjne kobiety,a krytykują kobiety z którymi się spotykasz , nieraz są na tyle bezczelni, że robią to w towarzystwie bez ogródek. Miałem taką sytuacje, że koleś miał żonę naprawdę brzydką, a się z zazdrości czepną mojej koleżanki, że łatwa itd hehe:) gasić takich skurwieli i omijać. Jeśli Twoi koledzy zaczynają wyzywać Twoją dziewczynę, że jest łatwa w towarzystwie tzn, nie powiedzą Ci w cztery oczy , kulturalnie po cichu, żebyś ”uważał na nią ”tylko walą z mostu w towarzystwie i z uśmiechem np: ”TYAB znów jakiegoś lachociąga wyrwał” to trzeba z nimi kończyć znajomość.Ja od razu kończę. I nie patrzę czy znam tą osobę miesiąc czy 20 lat. Nie dam sobie nikomu wejść na głowę, ani sprawić, żeby ktoś mnie nie szanował…a od takich drobnych rzeczy się zaczyna. Jeśli ktoś tak bardzo chce się popisać, to cóż nie moim kosztem.

3. zasady co do czasu.

Ceń siebie i swój czas. Jeśli się z kimś umawiam to jestem punktualny, jak się spóźnić mam to dzwonię, że się spóźnię i tego samego oczekuje. Bywało tak, że czekałem na osobę 20 minut,a ona znaku mi nie dała żadnego, że np: sra czy coś. Mówię, że mi się to nie podoba i żeby tak nie robił. Jak to się powtarza notorycznie to nie spotykam się z taką osobą.
Kiedyś pamiętam miałem kolegę, który się spóźniał notorycznie. Teraz bym go olał już, ale wtedy jeszcze aż tak bardzo tej zasady się nie trzymałem i przymykałem na to oko. No , ale nauczyłem go rozumu tak, że czekał na mnie 30 minut na mrozie:) ,a ja w samochodzie sobie siedziałem i go obserwowałem.

4. Zasady co do umowy.

Jeśli się z kimś na coś umawiam to jest to święte. Nigdy nie zmieniam zasad gdy w trakcie gdy. Jeśli w trakcie wyjdzie, że będę na czymś stratny to trudno….umowa to umowa. Tego samego oczekuję od drugiej osoby, jak zaczyna coś kręcić, to mówię mu o tym prosto z mostu bez ogródek. Jeśli dana osoba nie wywiązała się raz z umowy bez podania jakiejś naprawdę poważnej przyczyny, to żegnam się z taką osobą.

5. zasady co do alkoholu.

Nie pije z błaznami, którzy wariują po alkoholu. Jeśli ktoś łapie agresora to widocznie alkohol nie jest dla niego i nigdy nie napije się z nim w tym towarzystwie. Mam kolegę, któremu odpierdala po alkoholu i po prostu z nim nie pije i nigdy się nie napije. Alkohol jest dla mądrych ludzi, jak głupiejesz po nim to odstaw go. Zresztą dobieram sobie towarzystwo do picia i nie pije z byle kim, tylko żeby się najebać….mi koledzy do flaszki nie są potrzebni. Co raz słyszę jak ktoś krzyczy jak mnie widzi ”siema TYAB, kiedy pijemy…”ja jak pije to z osobami co wnoszą coś do mojego życia, a nie tak, że łączy nas tylko melanż. Mnie kiedyś łączył tylko melanż z wieloma osobami i za wesoło to ja na tym nie wyszedłem.

6. zasada nie wpierdalam się w związki.

Tzn jak mój kolega ma kryzys z żoną/dziewczyną/kochanką….ja się nie wpierdalam, nic nie radzę mu, nie pocieszam czy coś. Kiedyś poradziłem…oni się zeszli i zostałem ich ”wrogiem”;). To tak w skrócie:)

7. Nie dowartościowuje się innym kosztem

Kiedyś kiedyś za czasów frajerstwa tak robiłem. Sam byłem niedowartośściowany, słabym ogniwem, to próbowałem się ogryzać na jeszcze słabszych. Dziś tak nie ma i gadam na równi z każdym i każdego tak samo szanuję, szczególnie przy kobietach. Bywało nieraz tak, że miałem do czynienia z totalną niedojdą życiową, ale podbudowywałem jego wartość w oczach kobiet. Bywało nieraz tak, że brałem taką osobę w obronę, jak widziałem że jakiś samiec alpha chce się popisać i wybrał sobie za cel najsłabsze ogniwo.

Człowiek sukcesu, osoba, która do czegoś dąży nie ma czasu na krytykowanie innych, albo sprawianie, żeby ta osoba się źle poczuła.

8. Ja Ci pomogę, Ty mi pomożesz.

Rzadko proszę kogoś o pomoc ponieważ moim głównym mottem jest hasło: umiesz liczyć, licz na siebie. Ale jeśli ktoś mnie o coś prosi i jest to jedna z bliższych mi osób, albo nawet kolega, który prosi o drobną przysługę to jak mogę to mu pomagam. Oczywiście wszystko w pewnych granicach…ale jeśli ja poproszę o coś i ewidentnie widać, że dana osoba się wymiguje od tego, albo po prostu nie chce lub mówi zwyczajnie NIE, BO NIE. To cóż żegnam się z taką osobą. Oczywiście są pewne granice pomocy, bo np: jakby jakiś daleki znajomy zadzwonił do mnie o 3 w nocy, że złapał gumę gdzieś 100 km to bym mu powiedział, że śpię i żeby zadzwonił do swoich przyjaciół. No chyba, że było by to blisko to jeszcze mógłbym to zrobić jakbym miał dobry humor. Takie przysługi to ja mam zarezerwowane dla najbliższych mi osób. Jeśli jedna z najbliższych mi osób zadzwoniła o pomoc, to cóż trudno wsiadam w samochód i jadę te 100 km jak oczywiście mogę i nie zmusza mnie siła wyższa w postaci pracy czy czegoś innego.

Oczywiście pomoc pomocą, ale jakby np: jedna z najbliższych mi osób zadzwoniła i powiedziała, że zabiła człowieka i żebym mu pomógł ukryć ciało:D, to rozstałbym się z taką osobą od razu. Ponieważ najbliższe Ci osoby nie będą narażać Cię na coś na czym byłbyś stratny.

Kiedyś jedna z najbliższych mi osób za czasów, frajerstwa prosiła mnie, żebym zmienił zeznania w sądzie i zaczął tam kłamać. Jakbym to zrobił to byłbym oskarżony o składanie fałszywych zeznań i ja to wiedziałem, bo jego wina była ewidentna. Gdy odmówiłem, to usłyszałem na swój temat wiele niemiłych słów. Tak się nie zachowują prawdziwi przyjaciele.

9. Moje tajemnice

Każdy człowiek ma tajemnice, a ja się dzielę nimi tylko z najbliższymi. Co do których na chwilę obecną jestem ich pewien…a te najbliższe mojemu sercu jednak zachowuje dla siebie. Tak samo jak ktoś mi coś mówi, to nie przekazuje tego dalej, nie mieszam się w plotki, unikam tego jak ognia, bo łatwo jest się wpierdolić w plotki i jakieś nieporozumienia. Zresztą unikam takich osób, co żyją tylko plotkami….naprawdę bardzo ważna zasada. Szczególnie przy wódce trzymam mordę na kłódkę:). Bywało w przeszłości kiedyś tak, że powiedziałem coś, ktoś przekręcił, dodał od siebie i wychodziła plotka, przez którą miałem wiele nieprzyjemności. Dlatego patrzcie co komu mówicie, bo niektóre rzeczy mogą wyjść po kilku latach jak to było w moim przypadku kiedyś. Nie mówcie najlepiej nic, co mogło by was pogrążyć, albo co sprawi, że będzie ktoś miał na was haka. Bo jak to się mówi Dzisiaj wrogu, wczoraj bracie.

Mam jeszcze kilka innych zasad, ale nie chce mi się pisać ich juuż;).

Moja hierarchia znajomych.

Jak wiadomo mój czas jest cenny i nie dzielę się nim ze wszystkimi. Dzielę się nim z osobami, którzy wnoszą jakąś wartość do mojego życia. Tak jak np: z Kulczykiem, nie spotkasz się z nim od tak, musisz mieć jakąś wartość dla niego, to tak jak np: z Prezesem jakiejś firmy, nie dopchasz się do niego dopóki, nie dasz mu jakiejś wartości.

Oglądałem swego czasu film człowiek sukcesu. I tam pada takie ważne pytanie ”Co Ty masz z tej Transakcji. Ja zawsze sobie odpowiadam na to pytanie nie tylko w relacjach między ludzkich, ale i z kobietami. Jeśli dzielisz się swoim czasem z ludźmi, którzy nic nie wnoszą do Twojego życia, albo co gorsza wysysają z Ciebie to właśnie życie to nic z tej transakcji nie masz niestety.

Dziel się swoim czasem z wartościowymi ludźmi, którzy popychają Cię do przodu, a nie z ludźmi, przez których masz pełno ograniczeń w głowie. Warto otaczaj się takimi ludźmi,a frajerstwo gnać z życia.

Ja mam dwa telefonu. W jednym mam najbliższe mi osoby, moich przyjaciół, ludzi co wnoszą coś do mojego życia, których dobrze znam i na chwilę obecną wiem, że mogę na nich polegać, moich rodziców, osoby z którymi robię biznes, a także osoby, które są mi potrzebne. Tzn może to zabrzmieć bardzo egoistycznie, ale każdy jest z nas egoistą. Od tych osób zawsze odbiorę telefon itd. Natomiast w drugim telefonie, a on jest wyciszony mam inne osoby. Są to dalsi koledzy, osoby na tym forum;), a także kobiety. Co jakiś czas, szczególnie jeśli chodzi o kobiety to robię tzw. czystki czyli usuwam numery z którymi mnie nic nie łączy. I tak szczególnie na święta dostaje pełno życzeń świątecznych z nieznajomych numerów;). Jakbyś chciał się do mnie dodzwonić, albo jakbyś napisał mi smsa to mógłbym Ci odpisać za kilka dni nawet, bo czasem zapominam o tym telefonie.

Jak tak patrzę to najwięcej jakiś próśb i zaproszeń na wesela, jakieś imprezy itd mam właśnie z telefonu, który mam wyciszony hehe, czyli są to osoby dla, których no można powiedzieć nie mam czasu, albo jak mam to od mojego humoru i ochoty zależy czy im odpiszę, czy się z nimi spotkam. Są to np: moi dawno koledzy, a także inne osoby, które nagle odzyskują pamięć:)

Osoby dla których jestem ”dostępny” naprawdę bardzo rzadko coś chcą ode mnie. Są to osoby, które mają cele i je realizują, a jak coś chcą to przede wszystkim jest jakaś porada i nic więcej. Nie chcą pieniędzy pożyczyć, nie chcą czegoś tam załatwić,abym im pomógł, nie chcą podwózek nic nie chcą….ONE LICZĄ TYLKO I WYŁĄCZNIE NA SIEBIE.

Odejście od znajomych w każdej chwili

Pisałem o tym, ale chce to wyjaśnić. Jeśli ktoś Cię nie szanuje w towarzystwie, a Ty dalej uważasz go za kolegę no to sam sobie robisz krzywdę. Musisz nauczyć ludzi jak mają Ciebie traktować, jeśli tego nie zrobisz, to będą traktować Cię tak jak sobie na to pozwolisz…a przeważnie jest tak, że wjeżdżają Ci z butami pełnymi gówna w życie,a niektórzy przy tym są naprawdę bezwzględni. Jeśli pozostajesz dalej w tym towarzystwie,a chcesz się zmienić to sorry…nie uda Ci się. Każda próba będzie bezlitośnie stopowana w postaci wyśmiania itd.

Jeśli boisz się, że będziesz samotny, albo boisz się opuścić tego towarzystwa to znaczy, że oni są Ci potrzebni do szczęścia. To bardzo złe,że jesteś od nich uzależniony. To tak jak ktoś potrzebuje do szczęścia kobiety…owszem znajomi i kobiety są ważni, ale nie można opierac na nich swojego funkcjonowania w społeczeństwie. Bywa tak, że trzeba ”odejść” i znaleźć sobie nowe towarzystwo…niektórzy boją się samotności. Ale gorsze jest przebywanie w toksycznym środowisku i pozwalanie sobie wchodzić na głowę niż życie w samotności. Ja bywało tak, że byłem samotny, odciąłem się totalnie od jednego towarzystwa, by za chwilę poznać inne, by potem znów zrezygnować towarzystwa, bo znów pozwoliłem sobie na coś i tak metodą prób i błędów uważam, że mam naprawdę wartościowych najbliższych znajomych. Ale mimo to nie jestem potrzebujący. Fajnie, że są w moim życiu, cieszę się, że teraz jest naprawdę super, ale jakby przyszło co do czego, to niestety będę zmuszony odejść.

Ja mam swoje cele do których dążę, pasje i to one mnie napędzają do działania. Zresztą każdy z najbliższych mi osób, tez ma swoje życie i widzimy się naprawdę rzadko, przeważnie spotykamy się na mastermindzie, albo w soboty lub niedziele, a przeważnie dzwonimy do siebie..w tygodniu nikt nie ma czasu, bo ma swoje życie, swoje cele.


Podobało się? Pomogłem? Potrząsnąłem? Dałem do myślenia? Otarłem łzy? Jest już lepiej? Trochę lepiej się czujesz? Jak tak to super. Jeśli chcesz mi postawić jakieś piwo, flachę czy podziękować w jakiś inny sposób, to kliknij w poniższy link i wyślij mi “napiwek” :):) Będzie mi naprawdę bardzo miło, że ktoś docenił moją pracę.

P.S

Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):)

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)


Rate this post
Pokaż więcej

6 Komentarzy

  1. Kiedyś na towarzyskim spotkaniu u kolegi w domu przyczepił się do mnie koleś, kuzyn tegoż kolegi. Zaczął walić głupie teksty, niby żartować. Widocznie wydawało mu się, że skoro jestem spokojny i siedzę cicho, to może ze mnie zrobić takie najsłabsze ogniwo. Najlepsze, że robił to wtedy, gdy kolega akurat był w kuchni, czy generalnie poza pokojem, gdzie siedzieliśmy, i nie słyszał tego. Atmosfera spotkania była wesoła i nie chciałem jej psuć i tylko dlatego nie odparłem jego ataków mocnym słowem. W końcu powiedziałem tylko – w miarę cicho, aby nie robić dymu: „czego żeś się do mnie przypierdolił?”, a potem wstałem, pożegnałem się i wyszedłem, choć reszta przybyłych osób była spoko. Nigdy potem nie wróciłem do tego domu, ani nawet nie miałem ochoty spotkać się z tym kolegą, który o zachowaniu kuzyna nic nie wiedział, gdzieś na mieście. Zbieram się do tego już 4 lata, bo on też naciska na spotkanie od czasu do czasu. Wówczas obiecałem sobie, że nigdy w rozmowie z nim nie wrócę do tego zdarzenia i nie opowiem mu o nim. Teraz, po kilku latach, chyba mu o tym napomknę słówko, ale w podobnym tonie jak tu w komentarzu – uzmysławiając mu, że jakby to była ulica, czy jakiekolwiek inne okoliczności, to moja reakcja byłaby o wiele bardziej stanowcza. Bo podejrzewam, że po moim wyjściu jakaś beka mogła z tego być i kolega mógł się o tym dowiedzieć. Mnie praktycznie nie spotykają takie sytuacje, czy na ulicy, czy gdziekolwiek indziej. Nie jestem zaczepiany, czy wyśmiewany, dlatego byłem zaskoczony, że ktoś okazał się tak zuchwały – zupełnie bez powodu, widząc mnie po raz pierwszy.

    Co do wykorzystywania mnie, aby podkurwić swojego typa (nawet aktualnego), to miałem taką znajomą, która o 23 wymyśliła, że jedziemy na pizzę. A jej typ wydzwaniał do niej z pracy dosłownie co 3 minuty, wyzywał mnie, chciał ze mną rozmawiać (nie zgodziłem się). Oni kłócili się, ona z nim zrywała… Jedna wielka awantura, a ja byłem w każdej chwili gotowy na to, że on wpadnie do knajpy. Ta pizza była tylko pretekstem, aby go wkurwić. A nawet nic między nami nie było tej nocy. Gdyby ten koleś dla odmiany próbował ze mną żyć w zgodzie, to serdecznie bym mu poradził, aby ją kopnął w dupę, bo miałem pojęcie kim ona jest i czego jest warta, znałem ją prawie od dzieciaka. Oczywiście potem, po kilku miesiącach, i tak zerwali ze sobą, ale w międzyczasie tłukł ją po ryju, aż musiał interweniować jej ojciec (były oficer policji), który pomógł jej w wyprowadzce od niego, a ta suka i tak potem się z nim spotykała na seks. Staremu by pękło serce, ale jej rodzice zawsze byli ślepi na wyczyny córki, nigdy nie dostrzegali jej kurestwa, co dostrzegało 3/4 szkoły i pół miasta. Może nie chcieli tego dostrzegać.

    Co do kasy – zawsze mi oddawano. Jeden kolega, taki naprawdę bliski, miał z tym jednak problem. A to „zapominał”, a to trzeba było bardzo dyskretnie się upomnieć… Raz nawet specjalnie od niego pożyczyłem i mu nie oddałem, dzięki czemu zmniejszyłem jego dług wobec siebie 🙂 Już wtedy obiecałem sobie, że nigdy nie pożyczę mu kasy. W końcu moja sytuacja z forsą była tak słaba, że upomniałem się delikatnie, ale stanowczo jak nigdy. Do tego smsowo, bo akurat nie widywaliśmy się. Oddał, przeprosił… Ale i tak mu więcej nie pożyczę kasy. Teraz nie, bo jestem w dołku, a w przyszłości, gdy wyjdę na prostą, to też nie. Dla zasady i po to, aby się potem z nim nie szarpać o oddanie, z którym on ma bardzo wyraźny kłopot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button