30 THE BEST OFFMotywacjaWszystkie Wpisy

Twój honor i godność, a Twoje życiowe zasady-Część III

Trzecia część wpisu na blogu dotyczącego honoru, godności oraz zasad życiowych. Są to spisane przeze mnie oczywiste oczywistości, o których doskonale wiesz, ale zapewne w wielu przypadkach o nich zapominasz.

Dlatego ten blog jest po to, aby Ci je przypominać. Jest to malutki fragment z mojego 400 stronicowego e-booka – PRAWO WZAJEMNOŚCI – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi, który jakiś czas temu napisałem i czeka on na swoją oficjalną premierę do której jakoś mi się nie spieszy :):):) Jak chcesz więcej szczegółów, to napisz na: damcidomyslenia@protonmail.com

Miłego czytania:

Czas czytania: ok. 15 minut


7. Ja i moje sprawy są dla mnie najważniejsze.

Kolejna moja zasada, która sprawia, że ludzie Cię szanują i liczą się z Tobą. Może zamiast teoretyzowania, zobacz jak to wygląda w praktyce.

Niedawno dzwonił do mnie już podpity kolega, pytając się czy nie wyjdę z nim na jakieś pożegnalne piwko, ponieważ on jedzie za chwilę znów granicę i chciałby się ze mną jeszcze zobaczyć przed odjazdem.

To miłe z jego strony, ale trafił w zły moment. Czemu? Ponieważ byłem w chwili kiedy do mnie dzwonił, bardzo zajęty. Co robiłem? Chociażby pisałem książkę PRAWO WZAJEMNOŚCI – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi, która składa się właśnie z takich historyjek jak ta. Można powiedzieć, że sytuacja, którą zaraz przeczytasz, zainspirowała mnie do napisania kolejnego wątku w mojej książce.

Powiedz mi teraz, co Ty byś zrobił na moim miejscu?

Wyobraź sobie, że jesteś czymś bardzo zajęty i nagle dzwoni podpity Twój dawno nie widziany kolega i chce wyciągnąć Cię na wspólną popijawę, ponieważ zaraz jedzie za granicę i znów nie zobaczycie się prędko.

Co byś zrobił na moim miejscu?

Rzuciłbyś wszystko co dla Ciebie ważne, by napisać się z kolegą, którego dawno nie widziałeś czy może jednak byś mu odmówił?

Co ja zrobiłem?

Odpowiedziałem mu, że bardzo bym chciał się z nim zobaczyć, ale nie mogę, bo jestem zajęty.

Czym Ty jesteś tak zajęty? Dawaj wyłaź i nie pierdol, zaraz będę u Ciebie – dodał troszkę w zdziwionym tonie, który nie dopuszczał do siebie odmowy.

Nie ukrywajmy, ale dotychczas nasze relacje wyglądały tak, że  wystarczył jeden telefon z jego strony, a zawsze znajdowałem dla niego czas, kosztem rzeczy dla mnie ważnych. Jednak od jego wyjazdu za granicę wiele się zmieniło, chociażby w moim życiu, w którym zacząłem bardziej przyglądać się swoim przyjaciołom, kolegom, znajomym.

No nie mogę, serio – odpowiedziałem w skrócie, bo przecież nie będę się nikomu tłumaczył się w szczegółach, co akurat ważnego robię. Przecież mu nie powiem, że piszę książkę, bo sam by w to nie uwierzył. Zapewne by mnie wyśmiał i tyle. Odpowiedziałem mu w skrócie, że po prostu nie mogę i Tyle. Dając mu tym samym do zrozumienia, że albo to zrozumie, albo nie.

Dobra dawaj, tyle się nie widzieliśmy, a ja zaraz znów jadę i nie wiem kiedy będę – nie dawał za wygraną, chcąc przekonać mnie do tego, abym porzucił sprawy dla mnie ważne na rzecz jego i piwka z nim.

Był to kluczowy moment, ponieważ właśnie w tym miejscu, po jego naciskach, kiedyś mógłbym się złamać. Jednak był to idealny moment do tego, aby nauczyć go szacunku do mojej osoby.

A od  kiedy jesteś w Polsce? – spytałem.

Od dwóch tygodni – odpowiedział.

To umówmy się jutro co? Dziś nie mogę, ale jutro, to jak najbardziej.

Jutro to ja nie mogę, bo będę się cały dzień pakował i robił zakupy na wyjazd – odpowiedział

No, a ja dziś nie mogę – odpowiedziałem nieustępliwie

Ok, dobra, nie to nie. A skoro tak, to nara– rzucił szybko, a w głosie było jego czuć babskiego focha.

Niby mógłbym wyjść z nim na te piwo. W sumie to nic takiego by się nie stało jakbym to zrobił. Jednak co Ty byś zrobił na moim miejscu?

Nie ukrywam, jakbym przystał na jego propozycję to bym stracił szacunek w swoich oczach, który tak naprawdę straciłem kiedyś, a teraz poprzez tego typu sytuacje go odzyskiwałem. Gdybym przystał na jego propozycję, porzucając to czym się zajmowałem, dałbym mu do zrozumienia, że jego osoba i jego czas jest cenniejszy ode mnie i od rzeczy, które są dla mnie ważne. Tym bardziej, że to nie była sprawa wagi państwowej, tylko wypicie zwykłego piwa, które zapewne na jednym by się nie skończyło :):):)

Spójrz na tą sytuację tak z boku.

Kolega siedzi w Polsce od dwóch tygodni i nawet mnie o tym nie poinformował, tylko zrobił to praktycznie tuż przed samym jego ponownym wyjazdem za granicę. I co ja sobie mogę na ten temat pomyśleć?

Tylko jedno!

Odezwał się do mnie wtedy, kiedy nie miał z kim wypić. I mając świadomość tego, że ktoś odezwał się do mnie tylko dlatego, że nie ma z kim wypić, to mam dla takiej osoby – tak nastawionej do mnie – rzucać wszystko co dla mnie ważne i się do niego dostosować?

Oczywiście, że nie.

Niby to jest taka zwykła, nic nie znacząca sytuacja z życia codziennego, ale nie ukrywajmy, że dająca do myślenia. Nie ukrywajmy też, że nasze życie składa i będzie się składać, właśnie z tego typu sytuacji, które mimo iż drobne, to będą wpływać na nasze postrzeganie oraz na nasz szacunek jaki mamy w oczach przyjaciół, kolegów, znajomych oraz innych ludzi.

Czemu on nie mógł  się spotkać ze mną następnego dnia?

Bo będzie zajęty pakowaniem przed wyjazdem  – czyli rzeczami dla niego ważnymi. Skoro tak, to czego ja miałem nie zajmować się swoimi rzeczami?

Jego ważne rzeczy są ważniejsze ode mnie?

Oczywiście, że nie – lecz w jego oczach tak – ponieważ ja miałem mniejszą wartość – tak mu się przynajmniej zdawało, więc według niego – to ja miałem się do niego dostosować, gdyż moje rzeczy i mój czas jest mało ważny. Cóż, nie ukrywam, że przyzwyczaiłem go do takiego myślenia, gdyż we wcześniejszych sytuacjach byłem na jego zawołanie.

Pewnie nie raz miałeś tak jak ja, tylko może  w innym już kontekście? A może i w takim samym? Pewnie wiele razy, coś robiłeś ważnego, coś co rzucałeś, aby poświęcić czas komuś innemu np: piękna kobieta jednym sms – em potrafiła sprawić, że biegniesz do niej w środku nocy :):):)

Jak byłem młody to często poświęcałem czas dla kolegów, aby z nimi pograć w piłkę lub pałętać się po osiedlu. Zamiast się uczyć do poprawy ocen, ponieważ groziło mi niezdanie do następnej klasy, to co ja robiłem?

Dawałem się wyciągać na dwór przez osoby, które w większości przypadków, albo miały już poprawione oceny, albo nie groziło im niezdanie. A skoro tak to mieli wyjebane i mogli pozwolić sobie na pałętanie się pośród bloków i spędzanie czasu na niczym. Niestety ja nie mogłem na to sobie pozwolić, a mimo to za namową kolegów dawałem się wyciągać na osiedlowe szlajanie. Pamiętam jak dziś, idąc sobie przez osiedle razem z grupką kolegów z klasy, miałem w głowie pytania w stylu:

-Co ja robię? Zamiast się uczyć na jutrzejszą poprawkę, to ja się pałętam bez celu. Ciekawe czy jakby oni byli na moim miejscu, to robiliby to co ja teraz?

Zadałem sobie w myślach pytanie, na które znałem odpowiedź. Doskonale wiedziałem, że nikt by na moim miejscu nie pałętał się bez celu, tylko zakuwał na poprawkę. Jednak ja robiłem to co robiłem. Dla mnie wyjście z kolegami, było ważniejsze, niż nauka na poprawkę, mimo iż wiedziałem, że źle robię.  Zawsze miałem takiego kaca moralnego, że poświęciłem czas na głupoty, zamiast skupić się na rzeczach, które są dla mnie ważne i od których zależy moja „przyszłość”.

A potem jak było?

A potem żyłem cały w stresie, modląc się, aby nauczycielka się nade mną zlitowała i mnie przepuściła do następnej klasy. Zamiast na siebie i swoją wiedzę, to ja liczyłem na jej dobre serce, gdyż ważniejsze były dla mnie spacery z kolegami, niż nauka na poprawkę. A nie oszukujmy się, że powtarzanie klasy, nie jest niczym przyjemnym.

Tak było za dzieciaka i nastolatka, a jak było w dorosłym życiu?

W dorosłym życiu było podobnie. Pamiętam jak dziś! To był Styczeń – Niedziela, godzina 21.00, a za oknem – 10 i padający śnieg. Co ja robię?

Ścielę sobie łóżko, bo następnego dnia na 6.00 do pracy, więc trzeba się wyspać, gdyż jak to w Poniedziałki bywało – było najwięcej zamówień i tym samym ostry zapierdol. Nagle dostaję telefon od jakiegoś tam ziomka, który nagle przypomniał sobie o moim istnieniu, wtedy kiedy nie miał z kim wypić. Gadka szmatka, co tam, jak tam i w końcu pada – propozycja nie do odrzucenia. Z początku próbuję się wykręcić, ale poprzez brak asertywności znów daje dupy i lecę w balet.

I co dalej?

Wracam najebany jak świnia o 3 nad ranem i jeszcze najebany lecę do pracy, gdzie pracuję w potwornych katorgach i z rozsadzającym bólem łba. Czy praca umysłowa w takich warunkach jest produktywna?

Oczywiście, że nie. Tego dnia popełniam mnóstwo błędów w pracy, których odkręcenie kosztuje mnie kupę nerwów. A wystarczyło tylko powiedzieć – NIE, położyć się spać i wstać rano wypoczętym.

Niby powiesz spontan. Ok, spoko – zdarza się i wypić też trzeba, ale problem jest w innym fakcie.

Najlepsze w tym wszystkim jest właśnie fakt ten, że zawsze ktoś kto chciał się najebać miał wolne na drugi dzień, a ja nie.  Krótko mówiąc to ja dostosowywałem się do innych osób, a nikt nie dostosowywał się do mnie. Byłem kiepskim negocjatorem, który łatwo dawał się przekonać, by swoje ważne sprawy postawić niżej od czyiś.

Ostatnio kolega robił kawalerski w Piątek o godzinie 20. Problem w tym, że robił kawalerskie w Łodzi i niestety nie mogłem się na nim pojawić. Gdybym był z Łodzi, to może i nie stanowiłoby to problemu, ale niestety nie jestem i miałbym do pokonania pewną odległość. Niby nie duża, ale jak człowiek pracuje w Piątek, to jechanie prosto z pracy na kawalerski w Łodzi, to się człowiekowi nie uśmiecha. Zresztą człowiek ma już swoje lata i taki tryb życia jest zarezerwowany dla młodych :):):) Gdyby to była Sobota, to spoko i nie byłoby problemu, ale Piątek? Piątek mi stanowczo nie pasował ze względu na pracę i dojazd. Zacząłem kręcić nosem, a w zamian usłyszałem jakieś wyrzuty w stylu:

-Stary tyle się znamy, a Ty nie będziesz na moim kawalerskim?

No nie oszukujmy się, że trochę głupio by było, żebym nie był na kawalerskim u swojego dobrego kolegi, ale jednocześnie spytałem się go – czemu akurat Piątek? A nie Sobota? W odpowiedzi usłyszałem:

-A bo mi i świadkowi bardziej pasuje Piątek

Im pasuje Piątek, a mi Sobota. I w takich momentach idzie się na kompromis z tym, że co tu negocjować jak klamka zapadła już dawno temu? Piątek miałem też zaplanowany, mógłbym zrezygnować, mógłbym się dostosować, ale kurwa czy to w moim interesie leży, aby się dostosowywać?

Jakbym był z Łodzi to by nie było problemu, ale dziwne że większość gości mieszka w Warszawie i okolicach, a na kawalerski wybrano akurat Łódź i Piątek? Szkoda, że kurwa jeszcze nie Zakopane i Wtorek. Potem się dowiedziałem, że chłopaki w Sobotę szykowali się na mecz rozgrywany w Łodzi i dlatego wybrali to miasto na kawalerskie – a goście mieli się do nich dostosować.  Czyli robili tak, aby to im było dobrze.

Szczerze?

To pierdolę takie imprezki jak kolidują z moimi sprawami.

Ceń swój czas, jaki komu poświęcasz. Atrakcyjna osoba, która ma wartość dla innych osób, jest bardzo zajęta. Jeśli Ty masz za dużo czasu, to jednocześnie tracisz w oczach innych osób, a wiesz czemu? Bo jesteś za bardzo dostępny. Moje relacje z ludźmi zmieniły się wtedy – kiedy zacząłem cenić swój czas i stawiać swoje sprawy nad sprawami innych osób, jednocześnie będąc odpornym na różnego rodzaju szantaże emocjonalne w stylu:

-Nie to nie

-Będziesz czegoś chciał

-Nie wiem kiedy następnym razem się spotkamy

itd

Wartością pięknej kobiety jest to, że jest niedostępna. Każdy chce ją mieć i jej wartość wzrasta. Jeśli nagle by każdy ją mógł mieć w rzeczywisty sposób, to pomimo swojej urody, byle lamus by jej nie chciał na dłużej.

Wartością np: jakiegoś polityka jest to, że jego czas jest cenny i poświęca go nie każdemu. Żeby spotkać się nawet z podrzędnym politykiem na szczeblu lokalnym, trzeba zapisywać się w kolejkę. Nawet jeśli to tylko złudzenie, to taki zabieg buduje ważność i niedostępność, a co za tym idzie cenność, w oczach innych osób.

Jak pracowałem kiedyś w Kancelarii Komorniczej to mój szef miał spotkania z dłużnikami tylko w Poniedziałki, a był niedostępny w inne dni tygodnia. W Poniedziałki były duże kolejki i ludzie, aby się do niego dostać, nierzadko przekładali swoje równie ważne plany, albo rezygnowali z nich (np: pogrzeby) na rzecz 15 minutowego spotkania z Komornikiem, na którym najczęściej cały chuj osiągali – bo najczęściej go błagali o umorzenie ich długów myśląc, że coś wskórają.

Jak chcesz być takim człowiekiem, dla którego ludzie / kobiety rezygnują ze swoich planów lub je przekładają, to w pierwszej kolejności musisz cenić swój czas.

Kiedyś miałem taką sytuację, że siedząc w domu, dostaję telefon:

Siema TYAB, co robisz? W domu jesteś?

-No jestem, a co?

-Jedziesz na dyskotekę?

-No w sumie mógłbym

-Dobra-masz 5 minut, aby zejść, bo już jedziemy, więc się ruszaj.

Tak zgadłeś. W ciągu 5 minut zdążyłem się ogarnąć i wyszykować. Wybiegłem jak wystrzelony z procy, bo chłopaki czekali niecierpliwe w samochodzie.

-Co tak długo? Wsiadaj szybciej.

Przed telefonem, robiłem sobie kolację. Wybiegłem z domu, zostawiając burdel w domu, włączony komputer, porozpierdalane ubrania. Dobrze, że wodę zakręciłem i gaz, tak się spiesząc.

Jednym słowem, byłem na jedno zawołanie. Osoba, która jest na jedno zawołanie, jest bardzo nieatrakcyjna. Jak myślisz? Czemu musiałem w ciągu 5 minut się ogarnąć? Czemu akurat dostałem tylko 5 minut? Czy 5 minut by dostała np: atrakcyjna kobieta? Nie, z nią np: randkę planuje się na długo przed, a i tak zazwyczaj wychodzi, że w ostatniej chwili to jej coś wypada.

Ja dostawałem 5 minut, bo byłem na jedno zawołanie, a o takich osobach przypominają sobie ludzie kiedy np: brakuje im jednej osoby na wyjazd na dyskotekę, a trzeba się dorzucić. O takich osobach ludzie sobie przypominają kiedy się nudzą, nie mają z kim wyjść/wypić itd.

c.d.n…

P.S

Dałem do myślenia?

Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link:

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

5/5 - (1 vote)
Pokaż więcej

3 Komentarzy

  1. Tyab dzięki za ten ważny wpis. Cieszę się jednak że udało ci się zakręcić gaz , wyłączyć prąd oraz wodę bo by cię z nami nie było teraz 🙂

  2. Miałem kiedyś znajomego. Jak mu mówiłem ” chodź jedziemy na imprezę, piwo” zawsze, że zobaczy albo coś tam miał do zrobienia. A jak ówczesny w mojej klasie król frajerów powiedział mu, że dzisiaj impreza i jest kierowcą to kurwa on się nawet nie zająknął tylko – „spoko ja mogę was zawieźć”.

    Sam obiłem od tego towarzystwa, natomiast ten znajomy został sam – każdy ma teraz swoje życie i mają na niego wyjebane teraz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button