30 THE BEST OFFMotywacjaWszystkie Wpisy

Twój Honor i Godność a Twoje Życiowe Zasady-Część I

(Aktualizacja bloga)

Poniższy wpis napisałem w 2015 roku. W obecnej chwili go odświeżyłem, ponieważ myślę, że tematyka jest godna uwagi to po pierwsze, a po drugie swego czasu dostawałem dosyć sporo informacji zwrotnych na temat tego, jak ten wpis pomógł postawić się do pionu niektórym osobom w relacjach z kobietami, a w relacjach także między-ludzkich.

Blog odświeżyłem o fragmenty pochodzące z mojego „bonusowego dodatku”, który będzie dołączony do głównego e-booka dotyczącego prawa wzajemności. Także jak już czytałeś ten wpis to odświeżysz sobie pamięć o nowe historie i nowe przemyślenia, które napisało mi samo życie i które mam nadzieje dadzą Ci do myślenia tak samo jak i mi.

Wpis jest dosyć długi z racji tego iż zawiera dosyć spore fragmenty z mojej e-bookowej publikacji, tak jak wcześniej pisałem.


Czas czytania: ok. 45 minut


 

Przeglądając ostatnio pewne duże forum z którego się wywodzę jak i zapewne większość z was, natrafiłem na wpis pewnej osoby, która miała poważny problem ze swoją ex. Otóż tak w telegraficznym skrócie jego skomplikowana sytuacja wyglądała następująco…

1. Był z dziewczyną

2.Dziewczyna go zdradza

3.On o tej zdradzie wie, ale pozwala jej mimo to wrócić.

4. Znów go zdradza za jakiś czas, tym razem z jego przyjacielem, by za chwilę odejść od niego, to właśnie tego jego „przyjaciela”

5. On chce jeszcze do niej wrócić i pyta się jak to zrobić, by znów ją rozkochać na tyle, aby rzuciła dla niego, tego „przyjaciela”.

Kabaret!!!

Gdy to przeczytałem to myślałem, że się zjebie z krzesła. No jak można się tak nie szanować? No jak można sobie pluć tak pod wiatr? Odpisałem mu nawet dosyć ostro, dając do zrozumienia, że jest warty dla tej panny tyle ile psie gówno przylepione do buta. Jeszcze gościa, który odbił mu panienkę tytułuje słowem-przyjaciel.

Wczoraj przyjechałem na chwilę do rodzinnego domu. Siedząc w nim usłyszałem weselną muzyczkę z bloku z naprzeciwka. Słychać było weselną muzykę to i człowiek ciekawy kto jest tym szczęściarzem lub pechowcem;). Wyszedłem na balkon i spoglądałem razem z dziesiątkami innych osób z ciekawości, aż państwo młodzi wyjdą przed klatkę.

Wokół klatki było pełno gości oraz małych dzieci, które czekały na cukierki. Nagle wychodzą, pan młody i pani młoda. Gdy ich zobaczyłem to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy brzmiała:

-To oni znów razem? Ja pierdole…no nie wierze

Mimo, że tego gościa i  jego dziewczynę, a teraz żonę:) znałem tylko z widzenia z osiedla, to wiem że jakiś rok temu, ona zostawiła go dla jego kolegi, podczas gdy on pracował za granicą. Koleś wyjechał na pół roku, a jego dziewczyna nawiązała gorące relacje z jednym z jego najbliższych kolegów, który był do tego jeszcze jego bliskim sąsiadem.

Pomimo, że ich  znałem tylko z widzenia, to znałem ich sytuację bardzo dobrze, ponieważ była to-„bardzo gorąca sprawa” na osiedlu i każdy o niej mówił wśród znajomych. Zresztą nie tylko mówił, ale i pisał, ponieważ co drugi blok był zmazany  napisami typu-„XYZ to Frajer”, „XYZ to Cwel”, które sławiły jego sąsiada.

Śmiesznie to nawet wyglądało, jak idąc do samochodu weselnego, mijali już poblakły napis nabazgrany z zemsty-„sławiący” jeszcze jej ex -kochanka, który przypominał o małej osiedlowej wojence toczonej pomiędzy dwoma dorosłymi chłopami o kobietę, która podzieliła nie tylko dwóch znajomych, ale i innych chłopaków, bo jedni poszli za tym, a drudzy za tamtym i ekipa ziomeczków od piaskownicy się rozpadła.

Dziś z ten gość nie żyje. Ich małżeństwo nie trwało długo. Rozjebało się o tureckiego kutasa w Londynie, a on popełnił samobójstwo jak samuraj, chociaż do samuraja mu daleko było…

Ta sytuacja poniekąd zainspirowała mnie do tego, aby napisać parę słów na temat honoru, oraz godności, ponieważ w dzisiejszych czasach faceci nie mają go za grosz

Jak wiesz z moich poprzednich wpisów honor i godność są dla mnie najważniejszymi rzeczami w życiu. Wychodzę z założenia, że mogę wszystko stracić. Pieniądze? Dziś są jutro ich może nie być. Kobietę? Dziś jest jutro również może jej nie być.

Wszystko mogę stracić, ale nigdy honoru i godności. Chociaż godność mogę stracić, bo mogę być traktowany niegodnie np: podczas wojny, ale nigdy nie stracę honoru, tak jak nasi dziadkowie i pradziadkowie, którzy polegli w walce o Ojczyznę.

Honor i godność stanowią obecnie  dla mnie wartości bezcenne, jednak w przeszłości, niestety tak nie było. Gdy ktoś traci honor to jednocześnie traci też i godność, dlatego w tym wpisie skupię się głównie na honorze.

Czym jest według mnie Honor?

Honor jest to postawa człowieka, który ma ściśle zdefiniowane zasady oraz wartości oraz żyje zgodnie z nimi. Bo cóż Ci z tego, że masz tam w swoim życiu jakieś zasady i wartości, jak ich się nie trzymasz?

Ludzie honor to mają na papierze lub na wall-u na FB wrzucając jakieś mądrości z którymi się identyfikują, a jak przyjdzie co do czego to jest inaczej. Jest to z jednej strony smutne, ponieważ gdyby ludzie w Polsce mieli honor, to może żyło by nam się lepiej.

Za ludzi honoru uznawani byli legendarni Samurajowie, którzy żyli zgodnie z zasadami Bushido. Bushido określało najważniejsze zasady moralności samurajów. Należały do nich: wierność wobec pana, męstwo, kunszt wojenny, uczciwość, powściągliwość, miłosierdzie oraz prostota.

Zapewne wiesz, że Samuraje swój honor cenili bardziej niż swoje życie. Jeśli byś się cofnął w czasie i znieważył jakiegoś samuraja na tyle, że poczułby się urażony, to miałbyś zagwarantowany pojedynek z którego cało wyszedłby tylko jeden z was. Słowo samuraja było cenione tak samo jak i złoto. Nie potrzeba było spisywania jakichkolwiek dokumentów, ponieważ słowo samuraja warte było więcej.

Samuraje nigdy nie kłamali, oraz zawsze dotrzymywali danego słowa. Kłamstwo wśród nich było traktowane na równi z tchórzostwem, a niedotrzymanie danego słowa przez Samuraja równało się popełnieniem honorowego samobójstwa nazywanego Seppuku.

W dzisiejszych czasach często bywa tak, że się z kimś na coś umawiasz, a jak przychodzi co do czego to na własnej skórze przekonujesz się o niesłowności danej osoby. Najgorzej jest, jak przejedziesz się na takiej osobie, raz, drugi, trzeci i dalej dajesz jej szanse, umawiając się z nią, licząc na nią itd.

W dzisiejszych czasach jesteśmy też takimi współczesnymi Samurajami, którzy codziennie walczą z przeciwnościami losu o lepsze jutro. Jednak większość ludzi nie kieruje się zasadami w życiu, powiem więcej większość ludzi nie ma jakichkolwiek życiowych zasad, a nawet nie zastanawiają się czy kiedykolwiek warto mieć jakieś zasady.

Większość ludzi tak naprawdę niczym nie kierują się w życiu, a swoje decyzje podejmują na zasadzie takiej, jakimi im się opłaca być w danej chwili. I jak przychodzi co do czego kłamią w żywe oczy, starają się Ciebie zrobić w chuja, mącą, nie przyznają się do błędów, a niektórzy są na tyle bezczelni, że nawet by polemiozowali z tak oczywistymi faktami jak się nazywają, byle tylko nie przyznać się błędu i przeprosić.

Czy Ty kiedykolwiek zastanawiałeś się kiedyś, czy masz jakiekolwiek zasady w swoim życiu według, których będziesz postępował w różnych sytuacjach życia codziennego?

Moją główną zasadą mojego „prywatnego kodeksu”, jest szacunek do samego siebie. Wiem, że jeśli ja sam nie będę się szanował i postępował niehonorowo, to mam zagwarantowane, że inni ludzie tym bardziej nie będą mnie szanować.

Mój honor jest bardzo ściśle powiązany z moim szacunkiem do samego siebie. Dlatego też jeśli nie będę sam siebie szanował, nie będę miał też honoru. Filozofuję trochę co? Być może, ale w moim życiu naprawdę tyle razy dałem dupy, tyle razy przejechałem się na kolegach, tyle razy dawałem frajerom, drugą, trzecią, czwartą szansę, tyle razy byłem wyjebany na hajs oraz na swój czas, że postanowiłem w końcu powiedzieć dosyć.

Kiedyś pozwalałem ludziom na zbyt wiele w stosunku do mojej osoby. Oni mnie nie szanowali, ponieważ pozwalając im na złe traktowanie ja sam siebie nie szanowałem. Skoro ja sam siebie nie szanowałem to czemuż to oni mieli mnie szanować? Głównym powodem tego, że nie odbiłem od ludzi, którzy mną poniewierają była samotność. Bałem się tego. Bałem się, że zostanę sam. Poniekąd przez to byłem uzależniony od nich.

Wiele razy przymykałem oko na jakieś złośliwości ze strony kolegów, tylko dlatego żeby nie zostać sam i mieć z kim wyjść wieczorem na piwo. Jednak pewnego razu gdy zostałem potraktowany jak gówno, walnąłem pięścią w stół i powiedziałem dosyć. Ustaliłem swój własny kodeks Bushido ze swoimi własnymi zasadami.

Z konsekwencją przestrzegania tych zasad bywało różnie, zdarzało się łamać te zasady, więc musiałem dostawać po dupie, aby być postawionym do pionu ponownie.

Moje zasady zostały napisane przez samo życie. Na początku były inne, jednak moje życie samo mi napisało te zasady, których trzymam się do dzisiaj. Wiele razy zmieniałem towarzystwo, wiele razy z łzami w oczach pod wpływem wbitego noża w serce przez bliskie mi osoby, ustalałem kolejne swoje zasady. I tak stworzył się tak jakby kodeks moich własnych zasad i przemyśleń, których trzymam się do dziś.

Dzięki temu mogę sobie codziennie rano spojrzeć w oczy. Dzięki temu nikt z moich najbliższych mi osób, które są dla mnie naprawdę ważne, nie powie

„TYAB? a to ten Frajer dęty”.

Inni? Być może i coś mówią, ale co mnie to obchodzi. Karawana jedzie dalej. Zresztą życie pokazało mi, że prawdziwych przyjaciół nie poznaje się w biedzie, tylko jak zniosą Twój sukces, a z tym były naprawdę różne sytuacje.

Mając swoje zasady, kształtujesz swój charakter. Ludzie to widzą i Cię szanują. Nie pamiętam kiedy ostatni raz, ktoś próbował z moich bliskich mi osób zaniżać moją wartość, ośmieszać mnie itd, był niesłowny w stosunku do mnie.

Być może znaleźli by się jacyś frajerzy, którzy by próbowali szczęścia, jednak z frajerami to u mnie krótka piłka jest, a mianowicie taka, że trzymam ich z daleka od siebie i nawet nie dopuszczam ich na krok. Frajer ma u mnie jedną szansę.

Jeśli chcesz móc sobie codziennie rano spojrzeć w oczy w lustrze, to ustal zasady zgodnie ze swoim sumieniem tak jakbyś chciał być traktowany i traktować innych w relacjach damsko-męskich, relacjach między-ludzkich, pracy czy tam biznesie, jak go masz.

Jak pisałem wcześnie moje zasady napisało samo życie, kiedy dostawałem od niego po dupie. Wcześniej żyłem bez zasad czyli byle jak, nawet sobie nie zdając z tego sprawy. Byle jak żyłem to i byle jak byłem traktowany przez kobiety, dziewczyny, koleżanki, kolegów, rodzinę oraz innych ludzi.

Takim wstępem, zaczynamy.

1. Nie daje drugiej szansy Frajerom i trzymam ich z daleka od siebie.

Pierwsza zasada.

Jakoś w czerwcu piłem piwo z moim kolegą. Dobry chłopak, jednak stanowczo za dobry jak na dzisiejszy świat. Stanowczo za dobry dla ludzi, którzy na to nie zasługują. Zamiast trzymać frajerów marnujących jego cenny czas z dala od siebie, to on jest przez nich wykorzystywany.

Znam go dosyć długo, ponieważ kilka lat temu tworzyliśmy taką zgraną paczkę wspólnych znajomych. Ja od tej paczki odbiłem raz na zawsze, jednak on dalej z nimi trzyma. Na chwilę obecną i u nich każdy poszedł w inną stronę. Trzymają się razem tylko Ci, którzy coś znaczą w swoim życiu. Na najsłabsze ogniwa nikt nie ma czasu jak się ma te +30 lat.

Kiedyś ja w tej paczce byłem najsłabszym ogniwem. Był okres kiedy nie pracowałem, w ogóle nie miałem jakiegokolwiek grosza przy duszy, więc stawałem się obiektem takich, docinek ze strony kolegów z tej właśnie paczki.

Spotykaliśmy się przy różnych okazjach, a czas spędzaliśmy na studenckim pijaństwie. Każda paczka, każde towarzystwo jak wiesz lub nie wiesz, ma samca alpha oraz najsłabsze ogniwo w roli błazna/kozła ofiarnego/jelenia.

Samiec alpha rządził tą paczką, to do niego należało organizowanie imprezek, to do niego należało ostatnie zdanie, gdzie pijemy, co pijemy, gdzie idziemy, gdzie jedziemy na imprezę, a błazen dostarcza  rozrywki i leczy kompleksy swoich kolegów.

Kozioł ofiarny? Na kozła ofiarnego zrzuca się wszystkie winy i całe zło tego świata. A jeleń? Jelenia się po prostu wykorzystuje.

W tamtej paczce był taki jeden, już mniejsza o większość jak się nazywał, ale gość trzeba powiedzieć miał charyzmę ponieważ umiał podporządkować sobie z tego co pamiętam 8-10 osób, które były wpatrzone w niego jak w obrazek.

Kiedy zbliżała się jakaś impreza to niczym Ojciec Chrzestny był informowany o tym pierwszy i to on decydował, gdzie się bawimy i jak się bawimy. Śmiesznie to brzmi, ale jak nawet typ powiedział:

Nie mam dziś ochoty na wódkę.

To nikt inny nie pił wódki, tylko każdy pił browary, bo głupio tak pić wódkę bez króla. Takie nawet drobne sytuacje pokazywały jego pozycję w grupie. Koleś ten nie przeczytał ani jednej książki na temat manipulacji, ale był z natury sprytny i cwany jak lis.

Każdego na tamten czas z nas, by sprzedał i jeszcze wziął pieniądze. Więcej o nim, będzie w mojej kolejnej publikacji w przyszłości, dotyczącej prawa autorytetu i budowania wizerunku lidera, bo naprawdę co jak co, ale budowanie autorytetu w towarzystwie, opanował  do perfekcji i dziś jest wysoko postawioną personą w pewnej firmie o ogólnopolskim zasięgu. Karierę nie zrobił na ciężkiej pracy, bo dobrze go znam, ale na sprycie, kreowaniu wizerunku, personal brandingu oraz przebiegłości.

Gość tak naprawdę roztaczał wokół siebie otoczkę, bogactwa pomimo, że nie był bogaty i na bogactwie budował swoją pewność siebie ( a były to czasy studenckie).

Jego bogactwo polegało na tym, że rodzicie mu kupili mieszkanie oraz załatwili dobrą pracę, więc miał dobry start w dorosłość. Reszta należała do niego i to co ma, osiągnął naturalnym sprytem, a nie przeczytał ani jednej książki na temat rozwoju, sprzedaży czy manipulacji. Znam go. Jest za bardzo leniwy i jak to on kiedyś powiedział.

Po co mam coś robić, jak ktoś może to zrobić za mnie.

Pomimo, że zawsze mi stawiał alkohole, imprezki to jednak brał coś w zamian. Brał w zamian moją godność, a tym samym i honor, ponieważ miał ze mnie jedną wielką bekę w towarzystwie, a najbardziej przy kobietach i swojej dziewczynie.

Cóż prawo wzajemności się kłania. Prawo wzajemności na temat, którego wydam za jakiś czas mojego autorskiego e-booka, o którym piszę co chwilę. Prawo wzajemności, które mówi, że nawet w takich sytuacjach nie ma nic za darmo. Ktoś wyświadczy Ci przysługę, ale w zamian będzie chciał wziąć i coś od Ciebie. W moim przypadku było to: Honor i Godność, pod postacią dobrej beki bo nic innego nie miałem do zaoferowania.

Ja na początku zagryzałem zęby i to tolerowałem, ale z czasem już miałem tego dosyć serdecznie. Już siedziałem w tym samorozwoju więc stwierdziłem, że pora pierdolnąć te towarzystwo do lamusa. Oczywiście wahałem się, naturalnie, ponieważ zastanawiałem się-„co ja będę robił w weekendy”?

Z jednej strony fajne były z nimi imprezki, ale z drugiej strony za dużo kosztowały mnie właśnie utraty godności w towarzystwie. Wypisałem sobie plusy i minusy tej znajomości z nimi i wyszło mi ewidentnie więcej minusów niż korzyści.

Musiałem podjąć moją pierwszą taką naprawdę męską decyzje i odbić od tego towarzystwa. Na początku było ciężko, ponieważ nie zmieniłem telefonu, a dostawałem SMS-y w stylu-„jest impreza u Jonnego na działce, wpadaj”, więc kusiło mnie by zmienić zdanie. I właśnie w tym momencie napluł bym sobie w twarz…

Do dziś się z tą osobą nie odzywam, pomimo że wiele razy mi pisał na Facebooku, oraz nawet ostatnio znów wysłał mi zaproszenie do znajomych- już chyba 4 raz;).

Widzisz stary, jak jesteś na dnie, to nikt za Tobą nawet nie zatęskni, ale jak zaczyna Ci się powodzić, to nagle starzy znajomi odzyskują pamięć;).

On odzyskał pamięć, bo to cwany lis jak pisałem. Wie, że pewnie mógłbym się mu do czegoś przydać i nie chodzi tu o bekę,  bo beka to była w czasach studenckich, a w wieku +30 lat liczą się inne wartości i nikt nie traci czasu na walenie goudy z byle kim, kto ma do zaoferowania tylko swój brak honoru i godności.

Wracając do głównego tematu, mojej rozmowy z kolegą, to siedzimy sobie z tym kolegą, popijamy piwko i on zaczyna mi opowiadać o tym, że:

fajnie by było jakbyście się znów pogodzili i było by jak dawniej.

Ja do niego nic nie mam, ale nie mam zamiaru mieć najmniejszego kontaktu z tą osobą. Nie mam bo nie chce-odpowiedziałem

Mam postawiony za punkt honoru pogodzenie was-odpowiedział mi.

Już byłem lekko podpity więc zareagowałem nieco ostrzej:

Punkt honoru? Gość śmiał się ze mnie w towarzystwie, przy kobietach, poniżał mnie, a potem obgadywał, a Ty chcesz nas pogodzić tylko dlatego, żeby było jak dawniej? Czyli że dalej mam tego wysłuchiwać?.

No ale…-próbował mi przerwać, jednak ja nie skończyłem mówiąc

Punkt honoru mówisz? Stawiasz stawiasz sobie za punkt honoru pogodzenie mnie z tym człowiekiem? A gdzie Ty masz honor? przecież nie tak dawno żaliłeś mi się, że śmiał się z Twoich zarobków i to przy Twojej dziewczynie, a Ty co? zacisnąłeś zęby i nic mu nie odpowiedziałeś, tylko potem chodziłeś wkurwiony paląc jednego papierosa za drugim i do mnie wydzwaniałeś skarżąc się, a teraz co? gdzie Twój honor wtedy był?

Kolega gdy to usłyszał też był podpity, obraził się, wstał i wyszedł. Krzyknąłem za nim jeszcze:

Na mnie się obrażasz i wychodzisz, a na niego to już nie? Taki honorowy jesteś?

Następnego dnia zadzwonił do mnie z przeprosinami, przyznając mi rację. Jednak z tego co wiem dalej z nim trzyma, więc cóż nie uczy się na błędach. Na obecną chwilę, nikt z tamtego towarzystwa nie zawraca sobie nim głowy, bo szkoda czasu.

Pisząc tego bloga był rok , chyba 2015. Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze. Króla frajerów spotkałem na weselu kilka tygodni temu. Nie widzieliśmy się szmat czasów. Na weselu przy mojej kobiecie z którą byłem dał mi komplement mówiąc- „Tyab ubrać się to nigdy nie potrafił, ale za to miał zawsze fajne dupy”  🙂 Więc mu wybaczam przeszłość:).

Nigdy nie pozwól sobie na to, aby ktokolwiek naśmiewał się z Ciebie i to w towarzystwie Twojej kobiety. Jeśli spotkasz się z taką sytuacją, to powinieneś raz na zawsze zerwać kontakt z taką osobą. Ja rozumiem, że można sobie pożartować z siebie nawzajem, ale są granice. Ja też jestem jajcarz, jak popije to jestem wesołek, ale są granice.

Taką granicą jest właśnie obecność kobiet. Mam taką zasadę, że w obecności kobiet ja mówię tylko dobrze o moim koledze i tego samego oczekuję od niego. Jak mam powiedzieć coś źle, to nie mówię wcale. Jakbyśmy się kiedyś spotkali i byś był razem ze swoją kobietą lub koleżanką, to by usłyszała ode mnie same ciepłe słowa na swój temat, które by budowały Ci socjal w jej oczach i by Cię wspierały.

Jeśli ktoś naśmiewa się z Ciebie w obecności Twojej kobiety, wywleka jakieś brudy z przeszłości, które obniżają Twoją wartość na zasadzie-„A pamiętasz jak zesrałeś się kilka lat temu…”, a Ty mimo to nie reagujesz, tylko zaciskasz zęby, to Twoja kobieta to widzi i wyciąga wnioski. A jak myślisz? Jakie to są wnioski? Korzystne dla Ciebie?

Jeśli gość ewidentnie ma z Ciebie bekę, to ona myśli tak:

-No ten jego kolega to niezły pajac. Widać ma jakieś kompleksy, ale czemu mój chłopak się z nim zadaje skoro on po nim tak jedzie? Ta Cipa naśmiewa się z mojego chłopaka, a on nie reaguje nawet-czemu? Boi się go? Hmm…nie bardzo chcę takiego chłopaka, będę teraz bardziej uważna co do niego.

Gorzej jest jak jesteś ze swoją kobietą i siądzie na Tobie nie jeden, ale kilku frajerów. Wtedy Twoja kobieta może sobie pomyśleć:

-No frajerzy, ale skoro kilka osób to samo mówi, to znaczy, że musi być w tym prawda. Boże jeszcze on nic im nie odpowie, tylko głupio się uśmiecha robiąc dobrą minę do złej gry, on rzeczywiście musi być jakiś zjebany.

Czasem zdarzyło się mi też tak, że pomimo że podnosiłem wartość kolegi w oczach jego kobiety, to on gdy obrósł w piórka starał dalej się wywindować w górę kosztem mnie w jej oczach. Bywa też tak, że podbijesz komuś socjal, okażesz mu ważność, a on zacznie Cię źle traktować.

Świadczy to o jego kompleksach i niskiej wartości siebie. W takich wypadkach, też krótka piłka jest i koniec znajomości. Brutalnie, no ale po co Ci frajerzy w Twoim życiu?

Teraz albo podbijam komuś socjal, albo trzymam gębę na kłódkę, albo wychodzę w angielskim stylu z towarzystwa, jak stwierdzę że to nie dla mnie.

Jak mi coś nie pasuje, to od razu mówię o tym tej osobie, zwracając jej uwagę. A nie udaje, że jest fajnie i zaciskam zęby. Bo to najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić. Brak reakcji, to też jest reakcja.

Pewnego razu wpadłem do mojej dobrej koleżanki do pracy. Zajmowała się lokalem i jak przechodziłem koło niej, to wchodziłem na „jednego” i aby pogadać. Na tamten czas podbijał do niej pewien typ spod ciemnej gwiazdy. Wiesz „sterydy, pit bulle, smarowanie oliwką, fura, złoto, skóra i komóra”.

Kiedy go zobaczyłem od razu wiedziałem, że nigdy się nie zakumplujemy i vice-versa. Znienawidziliśmy się od pierwszego wejrzenia:). On myślał, że ma konkurencję i od razu stał się bardzo niemiły, a wręcz agresywny, a ja widziałem, że do niej podbija i po złości siedziałem i rozmawiałem z nią bardzo długo, byle tylko ona z nim jak najmniej rozmawiała.

Gość co chwila starał się zwrócić uwagę na siebie wpierdalając się mi w słowa, przerywając, łapiąc złośliwie za słówka. W pewnym momencie już nie wytrzymałem, bo nie mogłem się wypowiedzieć i spytałem się go:

Masz coś do mnie? Czemu starasz się koniecznie zwrócić na siebie uwagę? Zamiast dołączyć do rozmowy jak człowiek, to starasz się dowartościować?

Powiedziałem tylko tyle i aż tyle, aby gość zamkną papę. Mina mojej koleżanki wskazywała na to, że mam dużo racji, a jej mowa ciała totalnie go olała, bo skierowała swoje ciało bezpośrednio w moją stronę, tak że miała go prawie za swoimi plecami.

Koleś przesiedział jeszcze z 5 minut, totalnie się nie odzywając, by potem wstać i powiedzieć wkurwionym głosem, że musi lecieć. Koleżanka zaśmiała się i powiedziała tylko do mnie:

Spłoszyłeś mi kolegę.

Myślę, że moja reakcja dała jej do myślenia i ostatecznie skreśliła go, po tej właśnie sytuacji. Gdybym siedział cicho i tolerował jego docinki, to i ja wystawił bym sobie niezłą laurkę w jej oczach.

Trzeba reagować, a jak ktoś obniża Twoją wartość w towarzystwie, a tym bardziej przy kobietach. Uderzaj w taką osobę przez obniżanie też jego wartości, ale nie na zasadzie, że boksujesz się słownie i wyciągasz mu jakiegoś brudy z życia, ale podkreślając publicznie, że jego zachowanie jest: dziecinne, niedojrzałe, a jego celem jest koniecznie zwrócenie na siebie uwagi, by zaleczyć kompleksy i problemy.

W takich sytuacjach wystarczy uderzyć w taki punkt i pacjentowi robi się głupio. Zaczyna się pogrążać sam i traci w oczach innych osób, które mogą po Twoich słowach przejrzeć na oczy odnośnie tej osoby.

2. Mój czas jest bardzo cenny, kto nie szanuje mojego czasu, ten nie szanuje i mnie.

zasada druga:

Zadając się z frajerami, no nie oszukujmy się, tracisz swój cenny czas, którego nie masz w nieskończoność. Mój czas jest bardzo cenny, dlatego nie marnuję go na byle kogo. Jeśli widzę, że osoba nic nie wnosi do mojego życia, to nie tracę więcej cennego czasu na przebywanie z taką osobą i rozmowy o pierdołach typu plotki, obgadywanie kogoś.

Owszem fajnie jest usłyszeć jakieś newsy, ploteczki, ale łatwo jest się też wmieszać w nie i niektóre sprawy z przeszłości, w które się przez mój długi język i wódkę wmieszałem, ciągną się nawet i do dzisiaj.

Pewnie zauważyłeś jak kilka razy podkreśliłem to, jak bardzo jest cenny mój czas. Jest to celowy zabieg. Na ogół jestem ciągle czymś zajętą osobą i wiadome jest, że czasu mam mało, ale tu nie chodzi o zajęcie, ale o samo myślenie o sobie, jak o kimś kto ma mało czasu.

Dzięki temu wzrasta automatycznie Twoja wartość w Twoich oczach, a nie ma nic upokarzającego jak myślenie o sobie jak o najgorszej szmacie, nieudaczniku, biedaku, plebsie. Takie myślenie, taki bałagan w głowie był przyczyną moich problemów np.: byłem wiecznie bezrobotny, bez kasy, bałem się ludzi, wyzwań, bo myślałem, że się do niczego nie nadaje i nic nie potrafię.

Nieudacznicy zazwyczaj cierpią na nadmiar czasu i szukają akceptacji innych ludzi, a ludzie tzw. sukcesu cierpią na brak czasu i nie dzielą się z nim z byle kim. Jeśli obecnie masz niską wartość siebie jako człowieka, niską pewność siebie, zerową wiarę w swoje możliwości to zacznij na początku od tego, abyś szanował swój czas oraz myślał o sobie nie jak człowieku sukcesu, jak zalecają trenerzy rozwoju osobistego, ale jak o człowieku, który ma mało czasu, więc dlatego jego czas jest cenny.

Myślenie o sobie jak o człowieku sukcesu, bez realnych potwierdzeń w życiu, u osoby która ma bałagan w głowie, to nie najlepsze wyjście na sam początek.

Więc lepiej zacząć od tego, aby myśleć o sobie, jak o kimś, kto ma naprawdę mało czasu. A potem robić tak by rzeczywiście mieć go mało, gdyż poświęcasz go na realizacje swoich celów. Realizacje celów to będą Twoje sukcesy, które z czasem mogą wzmocnić Twoją wartość.

Oczywiście od razu mówię, że to nie rozwiąże Twoich problemów, tylko jest dobre na start, aby od czegoś zacząć. Więcej na ten temat opiszę w e-booku dotyczącym prawa niedostępności, a jak masz naprawdę problemy w głowie to tylko psychoterapeuta.

Spotykam się z ludźmi, którzy coś wnoszą do mojego życia, a nie z niego wynoszą. Jeśli Twoi znajomi do Twojego życia wnoszą tylko alkohol i nic poza tym, no to po co Ci oni?

Przez większość mojego życia z wieloma osobami łączył mnie tylko melanż. A tak naprawdę była to strata mojego cennego czasu. Owszem fajnie jest wypić w doborowym towarzystwie, ale jeszcze lepiej jak oprócz alko wnoszą w Twoje życie jakieś idee, wiedzę, życiową mądrość, a nie głupotę i problemy.

Jak się z kimś umawiam to jestem punktualnie (no prawie :):)) i tego samego oczekuje od drugiej osoby. Jak coś się wydarzy, że ta osoba się spóźni to wcześniej mówię, że ma mnie poinformować o tym fakcie, dostatecznie wcześnie. Nie ukrywam, różnie z tym w przeszłości bywało. Z doświadczenia wiem, że punktualności ludzi trzeba niestety nauczyć.

Podobnie jest z kobietami. Niestety kobiety, a szczególnie te bardzo ładne są przyzwyczajone do tego, że facet przymyka oko na ich spóźnienia.

Niektórzy nawet nie szanują się do tego stopnia, że czekają na kobietę nawet i godzinę lub więcej. To jest niedopuszczalne. Jak umawiam się z kobietą to od razu informuję, że jak coś się zmieni ma mnie poinformować wcześniej o tym i że czekam max. 15 minut. Taką daję granicę tolerancji.

Niektóre kobiety pomimo tego się spóźniały np: byłem ustawiony o 15, a 15.15 dostaje SMS-a, że ona się spóźni 15 minut i będzie dopiero o 15.30. Oczywiście pytam o powód spóźnienia. Jak odpowiedź jej brzmi w stylu:

-A czy to ważne? Spóźnię się, to się spóźnię, na chuj drążyć temat.

To zostają poinformowane, że mnie już nie ma, nie mam zamiaru czekać 15 minut i mogły odpowiednio wcześniej wysłać tego sms-a. Nie dość, że się spóźniły to i SMS-a wysyłały spóźnionego. Ja takich rzeczy nie toleruję, a osoba która przymyka na takie zachowanie oko, jest po prostu bez honoru i szacunku do siebie.

3. Jak coś obiecuję to mam pewność, że dotrzymam słowa. Jeśli z jakiś powodów mam jakieś wątpliwości, to nic nikomu nie obiecuje.

Najbardziej wkurwia mnie to, jak wiele osób, umawia się z Tobą, obiecuje coś, pomimo tego, że doskonale wiedzą, iż nie dotrzymają słowa, a tylko robią komuś nadzieje. Wiele razy miałem tak, że z kimś się umawiałem, a na końcu słyszałem:

Ty TYAB, no nie da rady….

To jest robienie z gęby dupy i świadczy o braku szacunku do mojej osoby. Kiedyś miałem kolegę, który miał samochód, a ja nie miałem. Poprosiłem go o przysługę, ponieważ ja też mu kiedyś wiele razy pomogłem, więc teraz cicho liczyłem na rewanż oparty na prawie wzajemności na zasadzie-ja Ci dziś pomogę, Ty mi pomożesz jutro.

Potrzebowałem podwózki do innego miasta, więc odpowiednio wcześniej zakręciłem się za tym. Rozmawiałem z kolegą i słyszałem słowa typu:

-„Nie ma sprawy TYAB”, -„Znamy się nie od dziś”.

Kiedy przyszło co do czego to nawet nie odebrał telefonu, zostawiając mnie kompletnie na lodzie, stojącego z bagażami na ulicy i czekającego na niego o umówionej godzinie.

Przyznam szczerze, że w takich sytuacjach to  wiele razy dostawałem po dupie. Oj przez takie sytuacje najbardziej traciłem swój honor i godność.

Brało się to z tego, że byłem od niektórych ludzi poniekąd uzależniony, ponieważ to ja chciałem podwózkę, a oni mieli samochód.

To ja coś chciałem od nich, bo oni mieli coś, czego ja nie miałem, a było mi potrzebne i jednocześnie ja nie miałem im nic do zaoferowania w zamian na przyszłość, aby ktoś wywiązał się z obietnicy.

Chodzi o wartość. To tak jak z nauką języków. Uczysz się najczęściej angielskiego, bo ma największą wartość na chwilę obecną. Wartość, gdyż można dzięki niemu dostać lepszą pracę, poznać ciekawych ludzi i dogadać się na całym świecie.

W języku arabskim mówi setki milionów osób, ale ludzie uczą się i tak angielskiego, gdyż osoby, które go zazwyczaj znają są po prostu dużo cenniejsi.

Innymi słowy, byłem dla nich mało znaczącą postacią, aby tracili na mnie swój cenny czas.

Pewnego razu naprawdę miałem dosyć, gdyż ja komuś wyświadczam przysługę, a potem chce też drobną przysługę, gość się zgadza, a na-” pięć minut przed seansem” wysyła mi, krótkiego SMS-a o treści:

„Ty nie dam rady”, albo „Ty zapomniałem, a teraz piwo pije, więc nie mogę”.

Krótka piłka, nawet nikt się zbytnio nie tłumaczył, tylko wysyłał SMS-a, który pokazywał mi jak bardzo, ktoś ma mnie w dupie, że nie ma nawet zamiaru się wytłumaczyć ze swojego zachowania.

A tak się postępuje z ludźmi, którzy są mało ważni/obojętni. Czyli mogą być w czyimś życiu, ale równie dobrze może ich nie być. Są to są, nie ma ich, to ich nie ma i nikt za nikim nie płacze. Tak postępuje się z ludźmi, którzy społecznie mają mało do zaoferowania innym osobom, albo są od kogoś uzależnieni, a nikt nie jest uzależniony od nich.

Tak postępuje się z osobami, które są obojętne i obojętność najbardziej boli, wie ten kto startował do kobiety, a ona była obojętna. Pamiętasz jak rzuciła Cię dziewczyna, Ty chciałeś wrócić, a ona była obojętna? Zlewała Cię i traktowała jak powietrze? Jak się wtedy czułeś? Przypomnij sobie te uczucie.

Atrakcyjne kobiety nie płaczą za frajerami, a to frajerzy płaczą za nimi. Płaczą bo ona jest dla nich wartościowa przez np: swoją urodę, a oni dla niej już nie. Jak stracisz wartość w oczach kobiety, to lecisz w komis. Jesteś spuszany w kiblu jak gówno i nikogo nie interesuje, że Ci jest smutno.

Atrakcyjna kobieta nie daje kilku szans frajerom, tylko daje jedną jedyną pod warunkiem, że się do niej dopcha. Nie dają, bo szkoda czasu. Przykład może skrajny, ale bardzo zbliżony do powyższej sytuacji. Więc jak dostałeś kosza, zostawiła Cię dziewczyna to weź to na klatę i idź dalej swoją drogą, a nie kombinujesz jak koń pod górkę, bo w takim wypadku tylko się pogrążasz, tak jak ja się pogrążałem dając drugą, trzecią szansę osobom, które mnie robiły w chuja na każdym kroku.

Kiedy dostawałem takiego SMS-a, jak myślisz, jak się poczułem? Dosłownie jak śmieć. A jak istne dno poczułem się w sytuacji, kiedy przeprowadzałem się z moją ex z jednego mieszkania do drugiego. Niby człowiek miał dużo mobilnych znajomych, ale przy przeprowadzce nikt z nich nie chciał pomóc.

I tak goście, którym ja pomagałem przy przeprowadzce, wnosiłem jakieś meble z Ikei, woziłem kurwa ciężkie torby słoików z bigosem pociągiem, od ich starych dla nich, kiedy byłem u siebie w mieście, wymigiwali się wymówkami, które jebały ściemą jak stąd do Nowego Jorku.

Kiedy trzeba było prosić o jakieś przysługi zarezerwowane dla meneli za przysłowiowe wino, to wiedzieli do kogo się odezwać, ale kiedy Ty dzwoniłeś z prośbą, aby poświęcili Ci kilka chwil swojego czasu, to albo nie odbierali telefonu, albo coś ściemniali „że coś tam muszą zrobić i nie mogą”.

A najlepsze jest to, że większość nawet nie wysilała się, aby wymyśleć coś kreatywnego, tylko waliła totalną ściemą z uśmiechem w głosie i tylko przyjmowała założenie, że mogę się nawet na nich obrazić za to, ale i tak chuj mi w dupę. Nie jestem jakąś ważną osobą w ich życiu, aby mnie zatrzymać przy sobie.

Nawet obiecana flacha, którą miałem po wypłacie postawić, za przysługę nikogo nie interesowała. Moja ex patrzyła się na mnie jak na gościa, którego każdy ma w dupie.

Patrzyła się na gościa, który nawet nie potrafi skołować transportu na jakieś graty, by je przewieźć z punktu A do punktu B. Patrzyła na gościa z którym nikt się nie liczy. Patrzyła na gościa z którym ludzie najpierw się umawiają, a potem go olewają.

A skoro każdy ma go w dupie to rozwiązaniem tego palącego problemu były pieniądze. Jeśli ktoś ma Cię w dupie i nie może poświęcić Ci swojego czasu, to musisz szukać dalej lub zapłacić innym osobom, które mogą to zrobić, za ich czas, jakąś cenną dla nich wartością. Najczęściej taką wartością są pieniądze, których w tej sytuacji ja także nie miałem.

To jest właśnie mieć plan B. Skoro plan A nie wypalił, zawsze trzeba mieć plan B, a nawet i C,D,E. Mój problem polegał na tym, że ja zawsze miałem plan A, który opierał się na tym, że liczyłem na kogoś, a nie na siebie. Plan A czyli z kimś się umawiałem, kogoś o coś prosiłem, a nigdy nie miałem planu B, który by mi ratował honor i godność nawet we własnych oczach, gdy plan A nie wypali.

Jak plan A nie wypali, to biorę taksówkę i płacę za kurs, a to jest właśnie plan B. Jak Twoim planem A na wieczór jest randka z kobietą, to musisz mieć plan B, który sprawi, że jak plan A z jakiś powodów nie wypali, też będzie fajnie, a nie, że wrócisz wkurwiony i smutny do domu, zamkniesz się  pokoju i zaczniesz pisać po forach męskich z pytaniami, czemu po raz kolejny odwołała randkę?

Miej zawsze plan B. Miej zawsze alternatywę do obecnej sytuacji. Miej wybór. Jak nie masz wyboru, to jesteś od kogoś uzależniony. Ja nie miałem wyboru w takiej sytuacji.

Nie miałem wyboru, bo wolałem wydać wypłatę na wódkę z frajerami, balety oraz amfetaminę, więc takim to sposobem moja ex musiała wziąć sprawy w swoje ręce, mieć plan B i na własną rękę, szukać firmy przewozowej, która przewiezie jej i moje graty i wyłożyć za to wszystko ze swojej kieszeni, bo jej chłopak był bez grosza i się nie dorzucił oraz nie potrafił ogarnąć, takiej rzeczy jak chociażby przeprowadzka.

Więc skoro gość nie potrafi ogarnąć takiej rzeczy jakim była zwykła przeprowadzka, to jak on miałby w przyszłości ogarnąć rodzinę oraz utrzymać dziecko? W ciągu 3 miesięcy zostawiła mnie dla innego, a mój „THE END” z moją ex, możesz poczytać  klikając w ten link https://damcidomyslenia.pl/jak-odzyskac-byla-dziewczyne-ktora-od-ciebie-odeszla/

Jak myślisz czy ta sytuacja z podwózkami mnie czegoś nauczyła? Przez dłuższy czas nie. Nie wyciągałem pożytecznych dla mnie wniosków. Pomimo tego, że nikt nie miał dla mnie czasu, zwodził mnie, miał w dupie kiedy czegoś potrzebowałem, dalej byłem dla tych osób pożytecznym idiotą, który wpadnie na wódeczkę, zajara blanta, pomoże wysypać śmieci, wyniesie zepsutą lodówkę oraz pralkę.

Takim właśnie sposobem, na własne życzenie, traciłem w oczach innych osób. Takim właśnie sposobem obniżałem sam swoją wartość. Takim właśnie sposobem traciłem swój honor i godność, bo nie szanowałem swojego czasu, dzieląc go z takimi osobami, które nie odwzajemniały tego.


Część II bloga już jutro…

Jak Ci się spodobało i dało do myślenia, podaj dalej.

P.S

Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):)

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

 

5/5 - (3 votes)
Pokaż więcej

11 Komentarzy

  1. Świetnie, świetnie, świetnie, będę brał przykład z tego bloga i wzorował się na Twoich zasadach. Z mówieniem „NIE” coraz lepiej mi wychodzi, szczególnie w pracy, kiedy jakaś koleżanka powie „przynieś mi coś tam coś tam”, ja mówię „Nie, sama sobie możesz to przynieść, cześć” i koniec tematu z tego aspektu jestem bardzo zadowolony.

  2. Co uważasz na temat zwiazkow otwartych? Gdzie dwojka partnerow dopuszcza do siebie osoby z zewnątrz w roznych celach (ciekawość, uzupelnienie)? Można być szczęśliwym w zwiazku i tak zgranym, że aż jest zbyt nudno? (kochasz pizze, ale jedzac ja codziennie masz ochote na sushi itd).

  3. Mam problem z moimi znajomymi, ogólnie widzę analogię do twojej historii i braku szacunku z strony moich niektórych znajomych. Jestem osobą z dużym dystansem i dużo bardziej wolę powiedzieć coś śmiesznego co sam odwaliłem niż cisnąć po kimś. Właściwie od tego zaczynam każdą znajomość, buduję dzięki temu dobrą atmosferę, mogę się pośmiać z jakiejś historii która mi się kiedyś przydarzyła. Niestety moi znajomi czasami traktują mnie trochę jak idiotę i przywołują przykłady mojego śmiesznego/głupiego zachowania. Nie czuję się zawsze z tym dobrze, w jaki sposób mogę to zmienić? Bo chyba odcięcie się od niech to jedyny sposób, a także nie komfortowy ze względny na szkołę do której razem chodzimy.

    Pozdrawiam 😉

    1. dojście do tego, czemu traktują Cię jak idiotę, ograniczenie z nimi kontaktów do minimum i znalezienie sobie nowych wartościowych znajomych

  4. Dzisiejsza sytuacja; była w naszym mieście manifa przeciw imigrantom. Byłem z grupkom znajomych na tym wydarzeniu po jakimś czasie i dziewczyny i faceci stwierdzili, że pójdą kebaba i poszli. Gdzie jakiekolwiek zasady? Po co w tym uczestniczyli skoro odwalają taka hipokryzje? Przyznam, że zupełnie zmieniłem zdanie na ich temat….

  5. Witam Pana

    Bardzo dobry artykuł i bardzo smutny. Piszę to z perspektywy człowieka dorosłego, po 60-tce. Czasy bardzo się zmieniły. Gdy ja byłem młody te sprawy wyglądały jednak inaczej. A to nie było tak całkiem dawno – ledwie 30 lat temu.
    Mam dorosłego syna. Ma 30 lat .Często z nim rozmawiałem i rozmawiam na tego typu tematy i bardzo różnimy się zdaniami. Ona ma takie zdanie, jak Pan.
    Pana artykuły są na wysokim poziomie, jakkolwiek pisane „nowoczesnym” językiem…:)
    Gratulacje..:)

    1. Dziękuję za ciepłe słowa. No jeżyk „nowoczesny”, bo skierowany do młodych osób 18 – 26 lat głównie , ale myślę, że i po 30, a nawet 60 :):) znajdą coś dla siebie :):)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button