Rozwój OsobistyCiekawostkiWszystkie Wpisy

„Jak rozpoznać i rozwiązać sytuacje konfliktowe w życiu codziennym”

Jakie mogą spotkać Cię sytuacje konfliktowe w Twoim życiu?

Jakie mogą spotkać Cię sytuacje konfliktowe w Twoim życiu?
Jakie mogą spotkać Cię sytuacje konfliktowe w Twoim życiu?

Jako, że ostatnimi czasy załączył mi się tryb sportowy, to powstanie teraz kilka wpisów dotyczących samoobrony oraz bójek. Ten wpis jest jednym z nich. Uważam, że każdy szanujący się mężczyzna, w sytuacjach zagrożenia, powinien umieć skutecznie obronić siebie czy swoich najbliższych. Nie znasz dnia, ani godziny, kiedy będziesz zmuszony zacisnąć pięści w swojej samoobronie. Najlepiej oczywiście unikać walki, jak tylko się może, ale nie ukrywajmy, że są sytuacje, w których nie da się tego zrobić i trzeba wtedy walczyć. Walczyć by wygrać. Walczyć by się obronić. Obronić swoje zdrowie, niekiedy życie, ale również i swój szacunek, honor, godność czy swoich bliskich. Nie ukrywajmy też, że czasem bywa też i tak, że po prostu znajdzie się ktoś z Twojego otoczenia, który się do Ciebie przypierdoli i żeby się od Ciebie odjebał, to musi dostać po mordzie, bo inaczej nie zrozumie, że nie życzysz sobie, aby ktokolwiek Cię zaczepiał. Szczególnie mam tu na myśli młode osoby, które są np: gnębione w szkole, miejscu pracy czy na osiedlu. Niestety ludzie to zwierzęta, a w młodym wieku zazwyczaj rządzi kult siły i agresji. Dlatego warto unikać sytuacji konfliktowych jak ognia, chociaż nie zawsze się to da!


W jakich sytuacjach i miejscach najczęściej dochodzi do sytuacji konfliktowych oraz bójek? Czyli podstawy zachowania podczas sytuacji zagrożenia:

 

No właśnie…

Zacznijmy od początku. W jakich sytuacjach i w jakich miejscach możesz mieć większe szanse na zaczepkę, a niekiedy wręcz zagwarantowane atrakcje?

Chodzi o to, abyś w tych miejscach był czujny. Od tego się zaczyna! Od czujności.

Alkohol oraz miejsca z nim związane:

 

Tam gdzie leje się alkohol, tam gdzie są narkotyki, tam gdzie jest szemrane towarzystwo z niskim EGO, to nie łatwo naprawdę o problemy. Jest to mix wyjątkowy. Jeden się napije i pójdzie do domu, a drugiemu włączy się agresja i nieśmiertelność, więc zacznie szukać przygód, a kto szuka ten prędzej czy później znajdzie. Przy alkoholu, szczególnie w bardzo dużych ilościach, to wiele nie potrzeba. Zresztą ludzie się zmieniają pod wpływem alkoholu z miłych na agresywnych. Wielokrotnie miałem tak, że piłem sobie z dobrym kolegą, któremu pod wpływem wódy coś się odpalało. I nie ważne czy jesteś chłopakiem z osiedla, patolem z bramy czy człowiekiem na stanowisku. Jest spoko do czasu. Do czasu, aż się uleje. Pamiętam jak kiedyś piłem wódkę z kolegą, któremu nagle coś odjebało i ni z tego ni z owego zarzucił mi kaptur z partyzanta na łeb i zaczął okładać. Oczywiście na drugi dzień nawet nie pamiętał tej sytuacji.

Na co dzień ten osobnik był nauczycielem w szkole podstawowej. Także patologiczne zachowanie, to nie tylko domena tzw. „SEB…”. Daj chujowi trochę władzy, pieniędzy i polej mu alkohol, to wyjdzie z niego zwierzę. Gwarantuję Ci to Raz siedząc w restauracji widziałem jak dwóch gości przy wódce się pokłóciło ze sobą. Od słowa do słowa, rozjebana głowa. Okazało się, że byli to policjanci z pracy. Innym razem mój kolega – urzędnik warszawskiego ratusza najebany skakał po tramwaju, zachowując się jak małpa. Ja po alkoholu jestem kurwa o dziwo naprawdę bardzo spokojny i nigdy nie byłem jakiś agresywny. I paradoksalnie i za to też możesz dostać wpierdol, ponieważ komuś nie spodoba się Twój spokój. Wielokrotnie przebywając w nieodpowiednim towarzystwie, nic kompletnie się nie odzywałem, przytakiwałem, zgadzałem się, obniżałem nawet swoją wartość podczas rozmowy, ponieważ widziałem, że druga strona tylko czeka, aby się odpalić, łapiąc Cię za każdym razem za słówka. Nawet jak debilowi przytakujesz.

Zresztą alkohol w dużych ilościach osłabia Twoją czujność, koncentrację, siłę, szybkość, kondycję, równowagę, ale również dodaje odwagi i agresji – co może wpędzić Cię w problemy i potem będziesz mocno żałować następnego dnia. Alkohol w małych ilościach to Cię może pobudzić, ale ktoś jak walnie jedną lufę, to zaraz wali drugą, trzecią, czwartą, więc nigdy nie jest to mała ilość.

-Pij tyle, że będziesz wstanie się albo skutecznie obronić albo skutecznie uciec!

Szczególnie w miejscach i z osobami, gdzie istnieje nawet ułamek jakiś problemów. Nauczyło mnie to samo życie, po tym jak mnie Czeczen przekopał. Jego przewagą było to, że był trzeźwy, a ja nie potrafiłem nawet spierdolić, ani się obronić. Zresztą jak mi to powiedział kiedyś pewien policjant. Po alkoholu w zasadzie nie masz żadnych praw. W sytuacji zagrożenia, kiedy  jesteś sam, nie masz świadków, nie ma monitoringu, może być Ci przyklepane dosłownie wszystko. Możesz się bronić, a przyklepią Ci bójkę, albo że to Ty kogoś zaczepiałeś i byłeś prowodyrem. W takich wypadkach jest słowo przeciwko słowu. Jak nie masz pieniędzy, znajomości, układów, to możesz mieć lipę. Jak jesteś najebany jak szpadel, a ktoś będzie nawet trzeźwiejszy od Ciebie na takiej zasadzie, że język mu się nie plącze jak Tobie i jest wstanie jasno komunikować swoje myśli, to już to Cię stawia w oczach np: policji na gorszym miejscu i być może jako prowodyra całego zajścia.

Zaczepiony możesz być dosłownie wszędzie!

Nie ma na to reguły!

Nie ważne czy to mogą być Slumsy Jeżyckie, tramwaj czy kościół. Do konfliktu, który może zakończyć się rękoczynami, może dojść pod biedronką, gdzie komuś nie spodoba się, jak zapakowałeś samochód, a Tobie nie spodoba się w jaki sposób ta osoba zwraca Ci uwagę w związku z tym. Jednak są miejsca, w których trzeba mieć większą czujność, niż zwykle. Tym bardziej jak jesteś sam, z dzieckiem lub kobietą. Nie chodzi mi o to, żebyś wpadł w jakąś paranoję i podejrzliwie patrzył na każdego, ale miał ten instynkt rozpoznawania potencjalnego zagrożenia i szybkiego reagowania na zaistniałą sytuację.  Dlatego warto unikać nieciekawych miejsc, szczególnie kiedy nie jesteś wstanie uciec czy się obronić. Pamiętam jak pojechałem na wakacje do Augustowa. Moja kobieta poszła spać, a mi nie wiem czemu, włączył się szwędacz, by koniecznie w samotności, o 23 w nocy pozwiedzać sobie to turystyczne miasto w samotności.

I tak się stało, że przypierdolił się do mnie jakiś ćpun w parku, który zagrodził mi drogę na rynku Zygmunta i koniecznie chciał „pożyczyć” ode mnie 10 zł :):):) Widać reklamę miał na nosie, aż mu śnieg jeszcze wypadał z niego. W jego przypadku wystarczyło tylko zignorowanie i przyspieszenie kroku. Przeważnie to najlepiej działa na takich delikwentów. Ignorowanie i oddalenie się od oponenta w jak najszybszym tempie, aby nie wdawać się z nim w niepotrzebną gadkę.

W Giżycku natomiast miałem już inaczej. Też poszedłem w nocy zwiedzać miasto :):):) Jednak tym razem nie potrzebnie przystanąłem i wdałem się w polemikę z nafuranym gościem, który chciał ode mnie papierosa i który koniecznie chciał się dowiedzieć – czy jestem turystą, skąd jestem i czy jestem z Giżycka?

Oczywiście z uśmiechem częstował mnie piwem. Zgrywał ziomeczka i to dało mi do myślenia, że coś się tu zaczyna kroić i też przytomnie spierdoliłem, życząc mu wszystkiego najlepszego. Spierdoliłem bo byłem wstanie to zrobić. Jakbym się najebał mocno, może bym przystał na jego propozycję i potem obudził się gdzieś w krzakach bez pieniędzy i butów ? :):):)

Mój kolega w Lublinie nie miał tyle szczęścia, ani zdrowego rozsądku. Pod jakimś lokalem poznał kilka osób, do których się dołączył i zaczął z nimi pić. Wydawali się mu spoko! Normalnie ubrani, uśmiechnięci, kulturalni. No oczywiście jak był najebany, to piękne miasto nocą i wszystko i wszyscy są spoko! Wódka connecting people!

No do czasu!

Do czasu jak pękła butelka wódki na jego głowie :):):) Najgorsze, że kolega był już tak pijany, że nawet nie pamiętał jak oni wyglądali, o co w ogóle poszło i gdzie idzie ich teraz szukać?

Amnezja, a łeb do szycia…

Takie są skutki picia wódki z frajerami w obcym mieście. Zaniki w pamięci, kac, film urwany i morda obita. Znając życie to jeszcze im pewnie nastawiał alkoholu, a dostał za kolor włosów :):):) Być może na co dzień byli to szanowani studenci prawa, ale po wódce wyszło zwierzę na zewnątrz.

Ogólnie wiele „przygód” miałem na wakacjach :):):), w obcym mieście czy miasteczku, gdzie jest duży przemiał ludzi.

Będąc kiedyś w Okunince nad Białym Jeziorem koło Włodawy, rozmawiałem sobie przez telefon z kolegą poprzez słuchawkę na bluetooth. I kiedy  przechodziłem koło jakiegoś najebusa, to dostałem strzała z partyzanta, ponieważ ten chuj myślał, że ja coś do niego mówiłem. Jak w ogóle śmiałem się do niego odezwać! Całe szczęście typ był tak najebany, że trafił mnie w ramię. Źle przycelował! Nawet nie zdążyłem mu pokazać słuchawki na uchu, a on już leciał do mnie z łapami, myśląc, że coś mówię do niego niepytany. Rasowe zwierze, nie obrażając zwierząt.

Są ludzie, o zwierzęcych instynktach, którzy najpierw walą w mordę, a potem dopiero rozmawiają. I robią to niekiedy na trzeźwo! A po pijaku to już w ogóle odklejka. Kiedyś miałem znajomego, który jeździł na mecze. Skurwiel mały, bo 170 cm wzrostu, ale waga to ponad 120 kilo. Taki nakoksowany troglodyta! Polazł kiedyś do baru, napił się wódki i sam w pojedynkę ten bar rozjebał, przy okazji kasując szczękę barmanowi. Ciężkie stoły, takie wielkie, drewniane, razem z ławeczkami, latały jak zapałki. Najlepsze było jak lodówkę wyjebał przez balkon z drugiego piętra! Żeby go w kaftan bezpieczeństwa wsadzić, to pół komendy musiało się zjechać. A koleś tylko sobie wypił. Pewnie walnął małpkę i mu odjebało. Teraz z tego co wiem to siedzi 8 lat, bo kogoś maczetą pociął :):):) Tak to wygląda! Komuniści pod postacią garbatych nosów, w sprytny sposób rozpili nasz słowiański naród. Zresztą jakbyś zauważył, to wiele słowiańskich narodów jest rozpita do szpiku kości. Łatwiej u nas załatwić jest coś za butelkę wódki, niż za pieniądze. Polak nie kaktus, pić musi. Alkohol zagłada Polaków.

Są osoby, które specjalnie po dyskotekach, aby się bić. Wiele nie potrzeba takiemu bydlakowi do szczęścia. Na wakacjach, szczególnie w kurortach wakacyjnych, gdzie zazwyczaj bawią się młodzi ludzie i stosunkowo jest nie drogo, gdzie leje się alkohol litrami, naprawdę nie trudno o problemy. Problem może Cię spotkać wszędzie, ale myślę, że prędzej wyłapiesz w michę w Mielnie, gdzie Krzysiu jadł zupę, niż w Juracie :):):)

Przemiał różnych ludzi z całej polski, zapewnia anonimowość. Lejący się alkohol zamienia człowieka w głupka i dodaje +1 do nieśmiertelności. Dorzucić do tego inne specyfiki i już możemy mieć problemy. W Warszawie najniebezpieczniejszą dzielnicą jest Śródmieście – czyli miejsce, gdzie jest pełno barów, a wraz z nim całą masa wymieszanych ludzi z innych dzielnic Warszawy, którzy nierzadko są na różnych specyfikach. W dodatku mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wzrosłą przez te patogale, agresja wśród młodych ludzi. Kiedyś dostałeś wpierdol, ale nikt po Tobie nie skakał. Dziś bije się człowieka do nieprzytomności i jeszcze się to nagrywa i wrzuca w internet. Kiedyś jak biłeś się to na gołe pięści. Dziś byle małolat ma ze sobą kastet, pałę, kominiarkę, maczetę czy nóż. Mam wrażenie, że jest większe zezwierzęcenie, bezwględność i znieczulica. Jakaś jest dziwna moda na gangsterkę wśród młodych ludzi. Kiedyś ktoś handlował narkotykami, ponieważ pochodził z biednej rodziny i nie miał na buty. Dziś banan z bogatego domu bawi się w to, mimo iż nie musi tego robić. Robi to, ponieważ chce być fajny i taka jest teraz moda na grypsowanie :D:D:D.

Gdzie się jeszcze leje alkohol?

:):):)

Dyskoteki, remizy, bary, pub – y, kluby i oczywiście nieśmiertelne żabki oraz sklepy monopolowe. Jakbyś prześledził wiadomości kryminalne, to bardzo dużo bójek, swój początek ma właśnie tam. Pod żabką :):):)

Czy kluby z selekcją towarzystwa zapewniają 100% bezpieczeństwo?

Oczywiście, że nie :):):)

Wcale nie jest powiedziane, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się :):):) Jednak liczba incydentów jest dużo bardziej zminimalizowana, niż na przykład na wiejskiej remizie, gdzie każdy może sobie wejść za piątaka :):):) To co może Ci zapewnić 100% bezpieczeństwa w danym lokalu, to Twój socjal, który sobie tam wyrobiłeś. Pierwsze co ludzi interesuje, to – kogo tu znasz! I zapewne na dzień dobry dostaniesz takie pytanie, w razie jakiejś spiny.

-Kogo tu znasz?

I kto Cię zna!

Jeśli znasz obsługę, ochronę, a nawet właściciela, to jesteś bezpieczny, ponieważ to widać, że jesteś gościem, który w tym konkretnym miejscu ma socjal miejscowy. Ja swego czasu miałem w Warszawie swój ulubiony lokal, gdzie znałem tam praktycznie wszystkich. Byłem trochę na bardziej uprzywilowanej pozycji, niż inni goście tego lokalu. Mogłem więcej, ponieważ znałem wszystkich. Nawet panią co sprząta. Poznałem ich od zera. Wymagało to oczywiście dużo czasu, ale w tym konkretnym miejscu mogłem sobie na dużo więcej pozwolić, niż inna osoba. Zresztą w klubach z selekcją, to najczęściej stoją ludzie powiązani ze służbami, byli antyterroryści czy żołnierze GROM – u, którzy na emeryturze dorabiają sobie w jakiejś firmie ochroniarskiej. Oni muszą zachować pewien profesjonalizm.  Inaczej nikt by tam nie przychodził poważny. W klubach, gdzie każdy można wejść w klapkach, zazwyczaj stoją ludzie powiązani z kibolami. I jak nie przyjebie się ktoś do Ciebie  w takim klubie, to może przyjebać się ochroniarz, który tylko czeka, aby się wyżyć. Też warto uważać z kim się chodzi do takiego klubu.

Osoby towarzyszące, będące z Tobą w określonym miejscu, o określonym czasie:

 

Problem możesz mieć również nie tyle przez siebie, ale również przez osobę Tobie towarzyszącą, która może być po alkoholu agresywna, może być przypałowcem lub osobą bardzo konfliktową, a Ty ze względu na waszą „przyjaźń”, możesz się niechcący wplątać w jakąś awanturę. Dlatego musisz zrobić selekcję osób, z którymi imprezujesz w miejscach publicznych. Szczególnie jak jedziecie poza swoje miasto. W tej Okunince, gdzie zazwyczaj zjeżdża się cała patologia z województwa lubelskiego, głównie z Chełma, Łęcznej i Lublina, byłem jeszcze z dwoma kolegami. Jeden normalny, drugi taki był przypałowiec. W sensie takim, że to był taki śmieszek i jajcarz. Jak wypił to czasem nie potrafił się zachować publicznie. Śpiewał, krzyczał, gwizdał, podskakiwał. Taki pocieszny głupek, pożyteczny idiota. Lubiłem go, bo było z nim śmiechu niekiedy co nie miara. Wtedy zaczął coś tam publicznie gwizdać za jakimiś kobietami, a tu nagle wstał gościu, taki kark co balonikami tam na straganie handlował i go publicznie przy wszystkich wyliściował. Niby głupia sytuacja. Oczywiście mogę przyznać, że się należało koledze, chociaż uważam też, że wystarczyło tylko zwrócenie w tej sytuacji uwagi, nawet w żołnierski sposób, a nie uciekanie się do przemocy. Niestety z tego zrobiło się dla nas całkiem niebezpieczna sytuacja, ponieważ typ zaczął rzucać się i w naszym kierunku. Bogu ducha winnych ludzi, którzy stali gdzieś z boku tej całej sytuacji. Rozkładał ręce, które nas nawoływały do walki. Widać już się odpalił i nie panował nad sobą. Ewidentnie był to troglodyta umysłowy, który pod płaszczykiem „wychowawczego liścia”, poczuł zew krwi i chciał się już napierdalać na gołe klaty z nami wszystkimi :):):)

Musisz wiedzieć, że w miejscach jak jest duży przemiał różnych ludzi, z różnych środowisk, niekiedy skrajnych i gdzie kipi od alkoholu, narkotyków i testosteronu, to o awanturę naprawdę nie jest trudno. Są osoby, które po alko nastawiają sobie „Filtr na awanturę”. Inny chce wyrwać dupę, a drugi dać komuś w mordę. Wyłapują więc sytuacje i się o nie przypierdalają. Coś usłyszą co im się nie spodoba, powiesz coś za głośno, źle się spojrzysz i już mogą lecieć do Ciebie z łapami, pytając się – czy masz jakiś problem? :):):)

Ty możesz olać sytuację i się wycofać, ale Twojej osobie towarzyszącej może coś odjebać i wda się w zupełnie niepotrzebną polemikę, która może sprowadzić na was awanturę. A z tej awantury różne mogą potem wyjść nieprzyjemności, jak dwie grupy osób zaczną ze sobą się bić. Kiedyś byłem w moim rodzinnym mieście na ognisku, które było organizowane na zalewie. Byli tam chłopaki z mojego osiedla, a ja znalazłem się tam po prostu przypadkiem. Byłem przez chwilę, planowałem zostać na dłużej, ale coś mnie tknęło, żebym się ewakuować. Chyba jeden podbity jegomość coś próbował tam śmiechować ze mnie. Już dokładnie nie pamiętam, bo było to tak dawno. Jak zawsze zostawałem do końca imprezy i zachlany wracałem na czworakach do domu, oczywiście z przygodami. Jednak tym razem zrobiłem wyjątek.

Następnego dnia dowiedziałem się, że była gruba awantura. Chłopaki pobili się z inną grupą i w konsekwencji jedna osoba została ciężko pobita. Z tego co pamiętam, to walczyła nawet o życie i chyba do dziś jeździ na wózku inwalidzkim lub chodzi o kulach. Tak czy owak nie jest na 100% sprawna.

I co było potem?

Gdy opadł kurz?

Potem zaczęło się szukanie winnego! Sztywne chłopaki z osiedla, w prawilny sposób zaczęli zwalać winę na siebie. Kanalie! Najgorsi są Ci, co nie wiem jak pierdolą o zasadach. Tacy pierwsi je łamią. Każdy nagle był niewinny! Gdybym tam był, to bym się wplątał w niezłe tarapaty.

Kto wie czy jako najsłabsze ogniwo w grupie, nie poniósłbym  z tego tytułu konsekwencji?

Może to ja bym jeździł na wózku?

Może to ja walczyłbym o życie?

Może to ja bym poszedł do więzienia?

Może to ja bym musiał bulić do końca życia na tego chłopaka?

Jedno jest pewne! Mógłbym mieć zmarnowane życie, a w najlepszym wypadku, to zaczęłoby się u mnie ciąganie po sądach, komisariatach, adwokatach!

Teraz jest to trochę śmieszne, z perspektywy prawie 40 letniego gościa, ale w tamtym czasie nawet jakbym nie chciał, to i tak musiałbym bić się w imię całej grupy, z której nikt tam nie był dla mnie tak naprawdę przyjacielem czy nawet dobrym kolegą. Musiałbym iść jak baran idąc za tłumem, żeby nie wyjść na jakiegoś cykora w oczach gości, których dzisiaj nawet nie ma w moim życiu. Niestety mając te dwadzieścia lat i otaczając się nieodpowiednimi ludźmi, mając niską pewność siebie i brak asertywności, tylko w taki sposób budujesz swój szacunek. Nie poprzez dobroć, lecz przez agresję.

Pojebane to!

Dlatego dobrze dobieraj sobie znajomych, a  w zasadzie dobrze ich segreguj. Możesz znać bardzo dużo osób, ale muszą one być posegregowane u Ciebie w odpowiedni sposób.

Wplątać się w problemy możesz również będąc w nieodpowiednim miejscu, nieodpowiednim czasie z nieodpowiednimi ludźmi.

 

Innymi słowy…

Jak zawsze zaczęło się od tej jebanej wódy…

Spotkałem się z dwoma dobrymi kumplami, których dawno nie widziałem. Normalni goście, nie żadna patolka. Jednak dawno nie mieliśmy okazji się widzieć, więc się trochę zmieniło. Jeden na co dzień jeździł na tirach i miał już rodzinę oraz dwójkę dzieci, więc powinien być teoretycznie już dojrzały facet, z głową na karku, a drugi na co dzień mieszkał w Finlandii.

Jednak znów ta wóda…

Kiedy już pękła trzecia butelka, a my ledwo staliśmy na nogach, to gospodarzowi nagle i zupełnie nieoczekiwanie, przypomniało się, że ma niewyjaśnione pewne sprawy ze swoim szwagrem, który ponoć bawił się w domowego ninje i peżota w domu.  Widząc, że typ jest nabuzowany, agresywny i oczywiście pijany, to zamiast zawinąć dupę na chatę, wsiadłem z nim do taksówki i pojechaliśmy w trójkę wyjaśniać jakiegoś typa na wiosce. Przyjechaliśmy, ten dobijał się do domu, walił w okna, darł ryja, kazał mu wychodzić z domu. Można powiedzieć, że był to wjazd na chatę. Wbijasz komuś na kwadrat, jako osoba towarzysząca :):):). Jego siostra, którą tak chciał bronić, wezwała Policję, która dała nam po 500 zł mandatu za zakłócanie ciszy nocnej. O mały włos na wytrzeźwiałce się nie znalazłem. Ja nic tam nie robiłem. Tylko stałem i byłem. Ani krzyczałem, ani się odzywałem. Po prostu stałem obok tej dramy rodzinnej, nie wiem po chuj.

Ale to nie koniec tej historii…

Minęło gdzieś 1,5 roku, ja idę sobie z zakupami bo było przed Bożym Narodzeniem, a tu nagle ktoś mi wybiega zza samochodu, ubliża i prawie, że startuje z łapami. Ja totalnie zaskoczony. Nie wiem co powiedzieć. Nawet nie bardzo wiedziałem co jest grane. I w taki sposób za to, że gdzieś z 1,5 roku temu, miałem spotkanie bliskiego stopnia z jakimś wiejskim patusem, tylko dlatego, że sobie stałem. Zadziałało tu psychologiczne prawo kojarzenia, które mówi, że jesteś postrzegany przez pryzmat osób, rzeczy, zjawisk, wydarzeń, z którymi bezpośrednio lub pośrednio masz styczność.

Jest to bardzo mocne prawo manipulacji, na które musisz uważać, szczególnie jak jesteś na jakimś wysokim stanowisku czy dbasz o swój wizerunek publiczny. Wystarczy, że raz ktoś Cię skojarzy z jakimś zdarzeniem czy osobą, która mu w czymś podpadła i możesz Ty za to beknąć czy się z czegoś tłumaczyć. Może być tak jak w moim przypadku, że sobie tylko stałem z rękami w kieszeni, ale byłem kojarzony przez pryzmat tamtego wydarzenia, jakbym to ja stał za tym. Zobacz jak wygląda ten świat Influencerów. Jeden coś odwali, a drugi musi się z tego tłumaczyć, tylko dlatego, że miał z nim kiedyś jakieś zdjęcie, zrobił filmik czy był jego kolegą. Tak działa prawo kojarzenia.


Sytuacje konfliktowe, które wywołują same kobiety:

 

Mężczyzna może pokłócić, a w konsekwencji pobić z drugim mężczyzną, zazwyczaj o pieniądze albo o drugą kobietę. Jak wiadomo, że bójka o kobietę, to jest w zasadzie poniżenie dla faceta. Jeśli odejdzie do innego, to chuj im na drogę.

Bić się o byłą?

Tylko przygłup będzie to robił.  Jednak są sytuacje, w których Twoja kobieta czy nawet koleżanka, może wpierdolić Cię w sytuację w konfliktową, w której będziesz musiał się bronić lub was bronić. Jak jesteś sam, to możesz zignorować przygłupa, który Cię zaczepia i uciec. Jak jesteś w grupie osób, to też jak nie czujesz się na siłach, to uważam, że masz prawo uciec, tym bardziej jeśli prowodyrem takiej sytuacji jest Twój kolega. Jednak jak jesteś z kobietą, a tym bardziej z Twoją kobietą, to niestety nie wypada tego robić. Trzeba twardo stać i albo załagadzać sytuację, albo odciągnąć kobietę od sytuacji albo zacisnąć pięści i się bronić lub was bronić.

Nie ukrywam, że bardzo dużo spięć pomiędzy facetami dochodzi przez kobiety, które ich na siebie napuszczają. Zazwyczaj jest to tak, że to właśnie baby się pokłócą między sobą, a faceci się w ich obronie napierdalają zamiast porozmawiać jak cywilizowani, biali ludzie. Wiele byłem świadkiem takich sytuacji, gdzie baby między sobą zaczęły, a faceci przelewali krew. Czasem bywa też tak, że masz konflikt z jakąś kobietą i ona może napuścić na Ciebie swojego byłego lub obecnego faceta czy nawet kolegę, który smaruje do niej cholewy. Jechałem ostatnio z kumplem samochodem i zaliczyliśmy stłuczkę. Kumpla wina ewidentna. Wyszedł jak człowiek z samochodu, aby pogadać. Z drugiego samochody wyszedł również facet, który z początku zaczął też normalnie rozmawiać z moim kolegą.

Co zrobiła jego – domyślam się, że konkubina?

Zaczęła ryja drzeć, ubliżać koledze, poniżać go, że jak jeździ chuj złamany i gdzie on prawo jazdy znalazł? Coś w tym stylu. I co najważniejsze – podpuszczać swojego fagasa, sam nie wiem do czego. Gość nagle zaczął się stawać agresywny. Jak wyszedł normalny, tak zaczął być co raz bardziej wulgarny. Nie wiem czy chciał się popisać przez tą lampucerą czy obronić swoją dumę, którą czuł, że będzie zaraz zdeptana przez jego partnerkę, jak nic nie zrobi. Dobrze, że ja byłem i trochę gość się hamował.

Kobiety wielokrotnie podpuszczają faceta na innego faceta, uderzając w jego EGO.

-No zrób coś w końcu…

-Będziesz tak stał i się patrzył?…

-Co się nie odzywasz? Powiedz coś!

-Weź coś z nim zrób…

-Wyjeb mu…

-Co Ty się tak z nim cackałeś?

-Dlaczego jesteś taką cipą?

-Pizda jesteś nie facet! Powinieneś mu…

-Nie mów, że się go przestraszyłeś…?

-Bałeś się go?

-Weź! Stałeś jak ta pizda przestraszona, zamiast mu…

Jak coś takiego usłyszysz od swojej kobiety w sytuacji konfliktowej, która mogła skończyć się przelewem Twojej krwi o jakąś kurwa pierdołę, to ewakuuj się z tej relacji. Dobrze Ci radzę!

Wielokrotnie byłem świadkiem, gdzieś po alko – jak kobieta wręcz wymagała od faceta tego, aby on – coś zrobił z innym gościem. Te coś zrobienie, oczywiście miało na celu wejście w niepotrzebny konflikt przeważnie o gówno, które najczęściej prowadziło do rękoczynów. Niekiedy sama kobieta leciała z łapami jako pierwsza

Ja osobiście też kilkukrotnie usłyszałem od kobiety słowa, które teoretycznie miały na celu uderzenie w moje EGO. Spotkałem się z pewną kobiet, która chciała kosztem mnie wywołać w swoim byłym zazdrość.

Kurwa! Naprawdę kilkukrotnie miałem komiczne sytuacje z tego powodu!

Kobiety tak są perfidne! I tak śmieszne… :):):)

Tak kurwa potrafią namieszać, że mogą Bogu ducha winnego gościa wpierdolić w poważne problemy, tylko po to, aby zagrać na nosie swojemu ex!

Pamiętam kiedyś pracowałem z pewną Kingą, z którą złapałem dobry kontakt! Na tyle dobry, że postanowiła mnie użyć, jako narzędzia do wywołania zazdrości w swoim byłym facecie.

Jak to zrobiła?

Wracaliśmy z pracy i ona koniecznie chciała, abyśmy skręcili w jedną uliczkę. Nawet mnie tak biodrem zalotnie stuknęła w moje, abym zmienił kierunek powrotu do domu. Idziemy i przechodzimy koło pewnego budynku, a ona nagle mnie objęła, kiedy zobaczyła, że z okna tego budynku, a był to salon fryzjerski, wyjrzała pewna brunetka.

Okazało się, że ta brunetka, to jest nowa kobieta jej ex faceta…

Jednak obok tego budynku, była poczta z której nagle wyszedł mój były sąsiad. Machnął mi ręką na przywitanie, a ja mu odmachałem i tyle. Poszliśmy dalej!

Co się potem okazało?

Przyszedłem do domu. Zjadłem obiad! Poczytałem książkę i zacząłem szykować się pomału do spania. Nagle dostaję SMS – a od Kingi, który rozpierdolił mi wieczór :):):)

-Mój były chłopak wypisuje do mnie i chce numer do Ciebie, bo niby „FUCK YOU” wystawiłeś jego nowej dziewczynie!

Ja w szoku, bo kurwa nie wiem o co „kamann…” Przecież żadnego „FUCK YOU”, nikomu nie pokazywałem? O co kurwa chodzi!

Piszę więc do tej pizdy, że to jest jakaś pomyłka. Skleiłem fakty, że pewnie chodziło o sytuacje, w której pomachałem sąsiadowi na przywitanie, a kurwisko co stało w oknie, skleiło, że jej coś pokazuje obraźliwego. Co za pierdolone nieporozumienie.

Za chwilę dostaje SMS -a z nowego numeru o treści:

-I co chuju jebany? Jesteś taki odważny? Będziesz pokazywał „fuckery” do mojej kobiety? Masz przejebane! Niech tylko Cię spotkam! Wiem gdzie mieszkasz i jak wyglądasz!

Ja w szoku…

Milion myśli przebiegają mi przez głowę. Nasuwają się dwa pytania!

Skąd on ma mój numer telefonu i niby wie jak wyglądam?

No tak!

Głupie pytanie! Przecież znam dobrze odpowiedź! Kinga…

Piszę więc do Kingi – dlaczego podała bez mojej zgody i wiedzy, swojemu byłemu facetowi, mój numer telefonu?

A co mi na to, ta pizda odpisuje?

-Przepraszam! Nie chciałam! Wymusił to na mnie! Nie miałam innego wyjścia!

Wymusił do na niej i nie miała innego wyjścia biedaczka! Odpowiedziała tak jak odpowiedział mi mój kolega, któremu towarzyszyłem w sytuacji wcześniejszej, gdzie jechał na wiochę rozmawiać ze swoim szwagrem, który ponoć bije jego siostrę. Kiedy po 1,5 roku od tego zdarzenia gość mi wyskoczył z łapami na ulicy, to zadzwoniłem do niego i opowiedziałem mu tę sytuację.

Co mi odpowiedział?

-Głupio wyszło…

Tylko kurwa tyle…

Chronologicznie, jakbyś się już zgubił :):):)

Pracuje  z pizdą, z którą mam dobry kontakt. Ona rozstała się kilka tygodni temu z chłopem, który znalazł sobie nową kobietę, a w zasadzie rzucił ją dla innej. Pizda, z którą pracuje, zaczyna po pewnym czasie grać moją osobą, że niby jest ze mną, aby podkurwić nowego fagasa! Nie ma z nim bezpośredniego kontaktu, więc kręci się ze mną koło salonu fryzjerskiego, w którym to pracowała, nowa kobieta jej byłego  już faceta. Liczyła na to, że ta mu przekaże co zobaczyła. Dlatego jej tak bardzo zależało, abym zmienił kierunek powrotu do domu. Przechodząc koło jej zakładu pracy, gdy tylko zauważa ją w oknie, to mnie obejmuje czy tam przytula na chwilę. W międzyczasie wychodzi mój kolega z poczty obok, któremu macham ręką. Pizda z salonu, źle tryby i myśli, że wysyłam jej pozdrowienia „FUCK YOU..”.

Co robi?

Skarży się swojemu nowemu chłopakowi i opowiada mu o zaistniałej sytuacji.

Co robi fagas?

Pisze do swojej ex z pretensjami, która ewidentnie jeszcze coś do niego czuje!

Co robi jego ex, a moja koleżanka z pracy?

ZDRADZA MNIE!

Zdarza mnie i podaje numer mój telefonu! Potem się tłumaczyła, że niby wsiur na jej to wymusił i ona grzecznie podała mu mój numer, bo nie miała innego wyjścia. Ona kurwa nie chciała, ale jej były chłopak wymusił, zmanipulował ją i ona musiała  mnie zdradzić. I oczywiście, że przeprasza mnie za to!

Mało tego!

Następnego dnia pisze do mnie mój kolega, który informuje mnie, że ten fagas się jego o mnie pytał. Mój kolega był właścicielem siłowni, gdzie on chodzi, a skojarzył nas poprzez Facebooka. I to właśnie ten kolega załagodził tą sytuację, że się ode mnie wsiur odjebał i dał spokój. Jednak Kinga nie tylko podała mój numer telefonu, ale również i Facebooka. Zdrada podwójna!

Dostała proste polecenie, aby zdradziła kolegę i go zdradziła , bo coś czułą kurwa do ex! Podobnie jest jak kobieta Ci się tłumaczy, że kurwa była szantażowana i zrobiła coś wbrew woli!

Chuja prawda!

Zrobiła bo chciała!

Koleżanka moja mnie zdradziła i wsiur do mnie wypisywał! Nagle dowiedział się kim jestem, gdzie mieszkam! Nagle miał mój numer! Pretensje miał, że niby, że fuckera wystawiłem jego nowej kobiecie! A ja sąsiadowi kurwa tylko pomachałem :):):)

Zaufaj kobiecie!

Nie dość, że Cię wpierdoli w krzywą akcje, to jeszcze lekko naciśnięta wysprzęgli się ze wszystkim. A na koniec – jak ją zjebiesz i spytasz się – dlaczego podała Twoje dane kontaktowe obcej osobie…

To co usłyszysz?

-Wymusił to na mnie!

-Krzyczał na mnie!

-Szantażował mnie!

-To nie moja wina! To on wymusił na mnie!

Innym razem miałem sytuację w klubie…

Tańczę sobie do lustra w samotności, aż tu nagle czuję jak się o mnie ociera pewna kobieta.  No cóż! Co mogłem więc zrobić? Odwróciłem się i zacząłem z nią sobie tańczyć, tańca przytulańca. Tańczymy sobie i tańczymy, a ona wiedzę, że skraca mocno dystans. Zaczyna mnie obejmować, zbliżać się co raz bardziej, aż w końcu całować. Zapaliła mi się lampka w głowie, że coś tu kurwa mi za łatwo i za szybko idzie, ale odwzajemniłem pocałunek. I tak całując się tańczymy, aż tu nagle ona szczepce mi do ucha:

-O tam na prawo na kanapie siedzi mój były chłopak!

Ja odwracam głowię, a tam siedzi taki wielki skurwiel, patrzy się na nas z zaciśniętymi pięściami i dyszy jak wściekły byk.

I jak myślisz?

Do kogo byłyby pretensje?

Do niej, że to ona mnie pierwsza zaczepiła, sprowokowała do tańca i zaczęła całować?

Czy może do mnie, za to, że nie wiedziałem, że on jest jej byłym chłopakiem?

Myślę, że znasz odpowiedź!

W taki właśnie sposób kobiety manipulują facetami. Wywołują celowo w nich zazdrość i napuszczają jednego na drugiego, dla zaspokojenia swojego EGO. Często też bywa tak, że jak kobieta wie, że podoba się jakiemuś troglodycie i w łatwy sposób nim manipuluje, aby np: pobił jej byłego faceta czy zrobił coś dla niej, co wymaga skrzywdzenia innej osoby. Wystarczy tylko jedno słowo i tamten ma już klapki na oczach!

Moje sytuacje konfliktowe, które zostały wywołane przez moją obecną kobietę:

 

Nie wiem czy wiesz, ale jestem już w związku 8 lat. Przez ten czas, również nie ominęły mnie sytuacje konfliktowe, które sprowokowała moja kobieta. Mogę powiedzieć, że było ich sporo, ale było kilka naprawdę grubego kalibru.

Innymi słowy…

Moja kobieta w codziennym życiu ma wiele plusów, ale również i minusów. nie gryzie się w język, mówi głośno to co myśli. Jak jej się coś nie podoba, to tym bardziej. Nawet jeśli z początku może wydawać się to dla kogoś niekulturalne, tak jak kiedyś w tramwaju zwróciła menelowi uwagę, że przez niego jebie na cały tabor, co on obojętnie skomentował to tym, że po prostu noga mu gnije :):):)

Jest osobą bardzo dominującą, kontaktową, lubi dyskutować, bronić swoich racji, nie da sobie w kaszę dmuchać,  jest pewna siebie, lubi ustawiać ludzi do pionu, zwracać im uwagę, jak jej się coś nie podoba, komentować, rozkazywać i rozstawiać po kątach :):):) Jest to niekiedy plus – np: w korporacji, gdzie pracuje czy jak potrafi załatwić każdą niemożliwą sprawę od ręki czy wynegocjować coś. Nie ukrywam, że jest w tym dużo lepsza ode mnie :):):) Mój teść nazwał ją dyrektorka, bo lubi rządzić :):):) Niestety w wielu przypadkach, o których zaraz Ci powiem, jest to również minus i nie raz nie było mi do śmiechu.

Pamiętam jak dziś…

To był Grudzień i wybraliśmy się do Teatru „Kamienica” na jakiś spektakl. Tam w przerwie poszło kilka lampek wina – czyli znów ten jebany alkohol, zagłada Polaków :):):) Po spektaklu szliśmy sobie spacerkiem do domu. Przechodząc na Jana Pawła, koło Feminy, na zielonym świetle wjechał na pasy samochód z pod szyldu ( B – andyci M – ają W – szystko :):):) i tak stanął w połowie pasów. Ani pojechał do przodu, ani cofnął do tyłu, by umożliwić przejście ludziom, tylko stał tak jak kołek prawie na środku pasów i żeby było można przejść na drugą stronę, trzeba było obejść ten samochód!

Oczywiście nie spodobało się to mojej kobiecie, która nie omieszkała zwrócić uwagę kierowcy samochodu. Jednak zrobiła to w brutalny sposób. Przechodząc koło jego samochodu, który stał niemal, że na środku pasów i blokował przejście, pierdolnęła pięścią w maskę samochodową i krzyknęła:

-Gdzie stoisz! Nie widzisz, że to jest przejście dla pieszych?

Z samochodu wyszedł oczywiście troglodyta umysłowy, bez szyi i zaczął ją wyzywać, więc słysząc, to zareagowałem! Nie pozwolę by jakiś łeb ubliżał mojej kobiecie w mojej obecności. Wtedy uwaga troglodyty skupiła się na mnie. Łysy przybrał postawę bokserską, zrobił koci grzbiet i podskakując zaczął zbliżać się do mnie, proponując mi solówkę 1:1 na pasach na skrzyżowaniu Jana Pawła z Solidarności :):):)

-Daaaawaj!!! Kuuuurwa chodź!!! – krzyczał!

Całe szczęście ludzie zaczęli na niego trąbić, ponieważ przygłup już dawno miał zielone i tylko blokował niepotrzebnie ruch, a my się dość szybko oddaliliśmy z przejścia dla pieszych, więc rozeszło się wszystko po kościach. Po wszystkim zjebałem swoją kobietę, jak karła w sieni, pytając, po chuj waliła przygłupowi pięścią w maskę?

Jaka była jej reakcja?

Wzruszyła tylko ramionami i powiedziała, że mu się należało :):):) Miałem wrażenie, że nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji i co się mogło wydarzyć, gdyby ludzie nie zaczęli na niego trąbić.

A propos trąbienia…

W Detroit jest tak, że jak trąbniesz nie na ten samochód co trzeba, to wychodzi Ci murzyn i strzela między oczy. W Polsce w sumie też jest podobnie. Kolega kiedyś zatrąbił na samochód przed nim, aby go lekko pospieszyć, a z samochodu wyszedł typ i już leciał do niego z łapami. Nie ukrywajmy, ale ludzie na drogach są znerwicowani. I bardzo dużo sytuacji konfliktowych zaczyna się właśnie na drogach :):):)

Wracając do historii z moją kobietą…

Inną nieciekawą sytuację mieliśmy w Parku Moczydło ( tak w tym, gdzie była ostatnio strzelanina na całą Polskę :):):) jak wyszliśmy sobie na spacer w Niedzielę. Tak się składa, że w Niedziele na pobliskim stadionie Olimpii Warszawa, odbywa się wielki targ, gdzie można dostać po prostu wszystko :):):) A jak jest wszystko, to i jest pełno ludzi różnej maści i oczywiście – alkohol się tam leje litrami. Prym w tym wiodą nasi „bracia” ze wschodu, których jest tam od zajebania. Idąc sobie alejkami pobliskiego parku, szedł przed nami tępy chochoł, który wydoił prytę na hejnał i normalnie, centralnie pierdolnął ją na asfalt przed siebie w taki sposób, że szkło się walało na chodniku. Ta sytuacja zadziałała na moją kobietę jak płachta na byka.

-„Co Ty robisz skończony baranie…” – krzyknęła w jego kierunku

-„Szo…?” – odpowiedział ze zdziwioną miną baran i już wiedzieliśmy, że to nasz „brat zza Buga…”, który w taki sposób segregował śmieci zgodnie z unijną dyrektywą :):):)

-„Jak się nie potrafisz się zachować w cywilizowany sposób, to może wracaj do siebie i tam rzucaj butelkami, a nie tutaj” – krzyknęła do niego w  żołnierskich słowach.

Moja kobieta może i miała rację, ale źle oceniła sytuację i zareagowała tradycyjnie – za bardzo impulsywnie, o co zawsze mam do niej pretensję :):):). To jest Warszawa, a nie jakieś małe miasteczko, gdzie każdy każdego zna, a przynajmniej kojarzy z widzenia i wie, co się po kim może spodziewać. Nie wiedzieliśmy dokładnie kto to jest. A był to Ukrainiec z nie wiadomo jaką przeszłością, który nie wiadomo skąd przyjechał i nie wiadomo do czego mógłby być zdolny. Nie wiadomo co mu siedziało we łbie na tamtą chwilę. Dodatkowo widać było, że jest pod wpływem nie tylko alkoholu, ale i czegoś mocniejszego. My byliśmy tylko we dwoje na uboczu parku, który jest mocno zakrzaczony i powiedzmy sobie szczerze, że i zaniedbany, ponieważ chaszcze Ci tam sięgają pod brodę. W pobliżu nie było żadnej osoby. Nie wiadomo było czy on jest sam – czy może jest częścią większej grupy, od której się odłączył, a która jest gdzieś w pobliżu. Wcześniej mijaliśmy kilkanaście mniejszych i oczywiście bard głośnych szoszońskich grupek, które darły ryja, raczyły się alkoholem i słuchały głośnej muzyki w parku.

Kto wie czy zaraz nie zlecieliby się tu jak karaluchy na pomoc swojemu rodakowi?

Co zrobił chochoł?

Stanął w miejscu! Odwrócił się do nas! Wyjął nóż i zaczął nim wymachiwać w taki sposób, jakby zapraszał nas na obiad :):):) Wymachując nożem zaczął pomału się zbliżać do nas, coś pierdoląc po ukraińsku pod nosem.

Ja wtedy wyjąłem gaz o mocy 3.000.000 Scovilla z niezłym rozrzutem :):):) oraz moją Mariolę – czyli pałkę teleskopową i zacząłem się z moją kobietą cofać pomału, aby się od kretyna oddalić jak najszybciej. Taki widok sprawił, że i on poszedł w swoją stronę.  I tym razem rozeszło się po kościach. Jednak jeśli doszłoby naprawdę do tragedii jakiejś, to wkurwiłbym się, ponieważ poszłoby o jakąś rozbitą butelkę, od której się zaczęło.

Jednak była jedna sytuacja, która niestety nie rozeszła się po kościach i w zasadzie ona pchnęła mnie do tego, abym napisał tego bloga i wyrzucił to z siebie, jednocześnie dając Ci do myślenia na temat różnych sytuacji konfliktowych. Było to w sumie całkiem niedawno, bo w tym roku :):):). Pewnego razu wyszedłem z moją kobietą na kolację do jednej ze stołecznych restauracji. Ani to była jakaś mordownia, gdzie ucztuje patologia, ani restauracja posiadająca gwiazdkę Michelin. Można powiedzieć, że była to średniej klasy restauracja. Po prostu zwykła, normalna. Tam mieliśmy zarezerwowany wcześniej stolik, który był przy oknie z widokiem na ulicę.  Można powiedzieć, że był to stolik VIP :):):), ponieważ tylko on był przy oknie :):):)

Czekając na złożone zamówienie, nagle podchodzą do nas cztery osoby. Prawdopodobnie dwie pary, dwie kobiety i dwóch gości. I stają przy naszym stoliku i jedna, taka kurwa sztuczna lampucera, bardzo podobna do tej Laluny z tych patogal, oznajmia, że oni mieli rezerwację na nasz stolik, przy którym siedzieliśmy.

I zaczyna się dyskusja!

Moja kobieta mówi, że też tu mieliśmy rezerwację. Ewidentnie wina kogoś z obsługi, która machnęła się z rezerwacją i na zbliżoną godzinę, zarezerwowała nas i ich. Jako, że my byliśmy pierwsi, to obsługa zaproponowała kurwie lampucerze inny stolik.

Jak zareagowała lampucera?

Powiedziała, że ją to chuj obchodzi. Ona chce siedzieć tutaj, a nie gdzieś w kącie. I z sekundy na sekundę stawała się co raz bardziej agresywna w stosunku do nas i obsługi knajpy. Widząc narastającą atmosferę, która stawała się co raz bardziej napięta, mówię do swojej kobiety, żebyśmy ustąpili głupcom, ponieważ nie chce mi się przepychać z troglodytami o jakiś pierdolony stolik z widokiem na wojnę :):):).  Jest tyle wolnych stolików dookoła i ktoś musi być mądrzejszy. Być może w taki sposób włączyła mi się „ucieczka”, która zawsze polegała na tym, że machałem na coś ręką lub odpuszczałem, jak zaczynałem czuć się niekomfortowo.

Jak zareagowała obsługa?

-To państwo między sobą sobie ustalcie, kto gdzie siedzi!

Jednym słowem w profesjonalny sposób spierdoliła z pola bitwy, pozostawiając zwaśnione strony same sobie.

Jak zachowała się moja kobieta?

Oznajmiła, że ni chuja – ona się nigdzie nie rusza! Ma tu rezerwację i była tu pierwsza! I ją reszta nie obchodzi. Z jednej strony miała rację, ponieważ z jakiej paki mieliśmy opuszczać wcześniej zarezerwowany stolik?

Z jakiej paki mieliśmy ustępować?

Czemu akurat my, a nie oni? Przecież byliśmy pierwsi!

Tamci niech mają pretensje do obsługi, która umyła ręce za zaniedbanie, a nie do nas. Z drugiej strony rację miałem ja, ponieważ atmosfera zaczęła sięgać zenitu do takiego stopnia, że już kolesie przy swoich kobietach zaczęli się wtrącać w rozmowę i podnosić głos, a wcześniej stali z boku i obserwowali tylko jak baby się kłócą między sobą.

Ktoś przecież musi być mądrzejszy?

Czemu akurat nie my?

Moja kobieta jednak jest uparta i nie chodzi na kompromisy. Tym bardziej jak ktoś ją wkurwi. Wtedy po złości będzie blokować pewne sprawy, tak dla zasady, aby nie dać komuś satysfakcji. No taki ma charakter niestety. Próbowałem wielokrotnie jej przemawiać do rozsądku, ale niestety no nie da się. Taka już jest! Jak się na coś uprze, to trzeba ją brać pod pachę i przenieść w inne miejsce, bo żaden argumenty do niej nie trafią. Po prostu trzeba robić swoje, a nie z nią rozmawiać :):):) Tym  bardziej w tej sytuacji, gdzie naskoczyły na nas cztery osoby, które od samego początku były do nas ofensywnie nastawione, a ich ofensywa zaczęła zamieniać się pomału w agresję. Ja to widziałem, ale moja kobieta nic sobie z tego nie robiła! Czasem zastanawiam się – czy ona zdaje sobie sprawę w jakim świecie żyje?

Po słowach mojej kobiety, że ona nigdzie się nie rusza, starej lampucerze pierdolnęły styki. Widać było, że sztuczne kurwisko z napompowanymi ustami, też miała wyjebane EGO i nie tolerowała żadnego sprzeciwu. Śmiem twierdzić, że w tym kółku frajerów, to ona dowodziła i była osobą decyzyjną. Dlatego to ona cały czas z nami „rozmawiała” i gadka cały czas się z nią kręciła, a  inni jej tylko wtórowali.

Jak pierdolnęły jej styki, to co zrobiłą?

Wpadła w jakiś szał i powiedziała, że ona nie będzie tu więcej dyskutować. Stojąc nad naszym stolikiem, złapała moją siedzącą kobietę za ubrania i zaczęła szarpać, siłą chcąc ściągnąć ją z krzesła. Mojej kobiecie  w wyniku tej szarpaniny spadły okulary i było słychać jak rozdzierany jest sweter. W ułamku sekundy się uruchomiłem i nie ważne dla mnie już było – co się wydarzy potem i ilu ich jest!

Nie ważne było czy to kobieta, czy mężczyzna!

Nie ważne kto jak wygląda! Ile ma wzrostu, ile waży oraz ile ma w łapie!

Jeśli ktoś ruszy mi osobę bliską, matkę, ojca, dziecko, to dostaję białej gorączki, mimo iż na co dzień jestem osobą, która jest spokojna. Dlatego też w wielu przypadkach chcąc uniknąć takich sytuacji – odpuszczam dla dobra oponenta! Wycofuję się! Idę na rękę! Ponieważ ktoś musi być mądrzejszy!

Jednak w tym wypadku kontrola emocji idzie w pizdu!

Spokój, cisza i opanowanie chowam do kieszeni!

Wychodzi ze mnie pojeb! A tak się złożyło, że od 3 miesięcy już trenowałem Tajski Boks i Sambo Sportowe. Jednak nie trenuję grupowo, tylko mam 5 – 6 personalnych treningów w tygodniu, po 1,5 h każdy, więc umiałem już dobrze przypierdolić i się obronić.

No i przypierdoliłem….

Od razu moja pięść zaliczyła randkę w ciemno z ustami tego glonojada, aż poczułem jak zwały botoksu się pod nią przemieściły i zaliczyły wyciek ze zbiornika. Lambadziara od razu przyjęła pozycje „Babci Kasi” podczas miesięcznicy smoleńskiej, a ja nie czekając na zaproszenie, wjechałem z kopem na klacie i z łokciem w typa, który stał obok i który również stracił bardzo szybko pion przez życiowy parkiet śliski. W międzyczasie podleciał jego kolega i chciał ze mną zatańczyć tańca przytulańca, łapiąc mnie w klincz. Bioderko do bioderka i typ pierwszy raz w życiu robi chyba salto w przód jak cyrkowiec – akrobata. Na ziemi wbiłem mu jeszcze trochę rozumu do głowy i dostałem kopa w łeb z partyzanta od Bossa w tej grze, który wyglądał jak ogrodowy krasnal. Jednak i on – ona? Za chwilę wpadł w stolik na przeciwko i krzesła robiąc tam rozpierdol. Przyznam, że jak zawsze byłem słaby w kręgle, tak tym razem  stolik z krzesłami za pierwszym razem zaliczył „STRIKE…”.

Wszystko trwało dosłownie w ułamku chwili. Miałem wrażenie, że moja kobieta dopiero po wszystkim założyła leżące na podłodze okulary na nos i dopiero wtedy zobaczyła widok po bitwie, bo z opóźnieniem załączyły jej się babskie emocje w takich sytuacjach – czyli pisk :):):) Za chwilę zleciała się obsługa, a nawet kucharze :):):), którzy rozdzielili nas murem od siebie. A ja tylko słyszałem…

-Pobiłeś kobiety!

-Kobiety bijo…

I się kurwa zaczęło przekrzykiwanie, wrzask, pisk, krzyk!!!

Typ co jeszcze kilka sekund temu robił salto w przód, chciał ze mną iść na solo zewnątrz :):):)

-No chodź na zewnątrz! Dawaj na solo! – krzyczał

Pojebało mu się coś w potylicy. Chyba za słabo mu wbiłem rozumu do pustego łba. Potem wyjął telefon i dzwonił po kolegów :):):) A ja zadzwoniłem na Policję, która już została wezwana przez obsługę. Sprawa na dzisiejszy dzień jest w Sądzie. Całe szczęście całe zajście jest na kamerach.

Po wszystkim zjebałem swoją kobietę jak karła w sieni. Naprawdę byłem bliski zerwania, ponieważ była to już nie pierwsza taka sytuacja, która zaczęła się od niej. Naprawdę miałem mnóstwo sytuacji w których moja kobieta zwraca komuś uwagę czy z kimś niepotrzebnie dyskutuje. Miałem do niej pretensje, że przez jej dyskusje i upartość mogło dojść do tragedii. Miałem pretensje dlaczego nie ustąpiła debilom. Miałem pretensje, że przez taką sprawą jak miejsce w jakieś spelunie, mogłem stracić zdrowie, a może nawet i życie. Tym razem trafiliśmy na jakiś leszczy barowych. Jednak następnym razem może nie być tak kolorowo. Nie odzywałem się do niej chyba z miesiąc czasu. I ma u mnie żółtą kartkę. Następnej szansy nie będzie i dobrze o tym wie.

Pomoc kobietom w sytuacjach konfliktowych z innym mężczyzną:

 

Czasem może się zdarzyć, że przypadkowo możesz być świadkiem zdarzenia, gdzie kobieta kłóci się z innym facetem, a ten zaczyna stawać się w stosunku do niej co raz bardziej agresywny.

Co wtedy robisz?

Reagujesz i stajesz w jej obronie?

Czy może jednak udajesz, że nie widzisz i idziesz dalej?

Nie ukrywam, że takie sytuacje są trudne! Z jednej strony nie reagowanie na krzywdę drugiej osoby jest chujowe, ale z drugiej strony z kobietami to jest tak pojebane, że stając w jej obronie, możesz wdać się w niepotrzebny konflikt z jej facetem, który może się dla Ciebie zakończyć w zły sposób.

innymi słowy…

Często policjanci jak jadą do jakiejś awantury domowej, to za przeciwnika mają nie tylko mężczyznę, który jest najczęściej jest oprawcą w takiej sytuacji, ale również kobietę, której teoretycznie dzieje się krzywda i która zadzwoniła na policję. Często w takich sytuacjach kobieta zmienia zdaje i zaczyna bronić swojego oprawcę. Wielokrotnie policjanci przyjeżdżają na pusto.

Podobnie może być w sytuacji na ulicy. Widzisz jak ktoś szarpie kobietę czy staje się w stosunku do niej agresywny, więc stajesz w jej obronie. I nagle cała agresja skupia się na Tobie. Atakuje Cię nie tylko facet, ale również i kobieta, której chciałeś pomóc. A po wszystkim ona bierze go pod rękę i odchodzi tak jak gdyby nigdy nic.

Mój kolega miał taką sytuację, gdzie widział jak facet wydziera się na kobietę i zaczyna nią potrząsać. Widząc to zaczyna reagować i podbiega do gościa i wali go w tubę.

Co się dzieje potem?

Kobieta w obronie swojego faceta rzuca się na niego i go okłada pięściami, a on dżentelmen stoi jak ta pizda, ponieważ nie uderzy przecież kobiety, która właśnie go bije. Momentalnie dopada do niego jej facet o jest 2:1. Kolega leży na ziemi, zostaje skopany, a oni łapią się za rączki i sobie kurwa odchodzą jak gdyby nigdy nic. Można powiedzieć, że taka sytuacja ich momentalnie godzi.

W takich sytuacjach trzeba naprawdę ocenić – czy kobieta rzeczywiście potrzebuje tej pomocy. Warto się tego spytać, a dopiero potem reagować, jeśli powie, że tak. Jednak w tyle głowy trzeba i tak mieć, że może nagle jej się odwidzieć. To tak to jest jak wtedy, kiedy kobieta Ci się żali na kogoś, a Ty udzielasz jej rad, dajesz wsparcie, udzielasz pomocy, mówisz co ma zrobić, słuchasz jej, a ona ma to wszystko w dupie. Ona nie potrzebuje Twojej pomocy, tylko Twojej uwagi do wygadania się. Podobnie jest w tego typu sytuacjach, gdzie chcesz obronić kobietę przed jej oprawcą, a nagle zamieniasz się w jej wroga.


Wesprzyj Mnie:

 

Dałem do myślenia?

Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link:

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)


Oceń ten wpis:

 

Jeśli dałem do myślenia, to daj pięć gwiazdek, zostaw jakiś komentarz, a także podziel się nim z kilkoma Twoimi najbliższymi osobami. Jeśli coś Ci się nie podobało, to również daj konstruktywną krytykę. Chętnie podyskutuję i ewentualnie dowiem się czegoś nowego.

 

 

 

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button