Oto kolejny fragment zbliżającego się wielkimi krokami mojego e-booka dotyczącego jednego z najważniejszych praw perswazji Roberta Ciadiniego, a mianowicie Prawa Wzajemności. Tym razem na tapetę wziąłem relacje damsko-męskie-czyli jak wygląda prawo wzajemności w związku oraz z kobietami. To tylko fragment, ale mam nadzieję, że da Ci do myślenia i w porę zorientujesz się, czy aby przypadkiem w swój związek nie wkładasz maksimum serca, maksimum duszy oraz zaangażowania podczas, gdy druga strona wkłada chuj wielki i szelki.
CZAS CZYTANIA: OK 10 MINUT
Prawo wzajemności w związku
Zanim dokładnie rozjaśnię Ci, jak bardzo prawo wzajemności ważne jest w związku, to wyobraź sobie, że piszesz do swojej np.: dziewczyny takiego oto sms-a.
–Hej kochanie jak tam minął Ci dzień? U mnie tak sobie. Najpierw pojechałem do pracy, tam dostałem zjebkę za nic od szefa, a potem jakiś debil zarysował mi samochód. Zaraz zbieram się do rodziców na obiad, a potem jeszcze skoczę do Tomka, bo ma mi oddać pieniądze, które mu pożyczyłem. W sam raz będzie na naprawę lakieru.
–A u mnie dobrze, teraz oglądam telewizję-odpisuje Twoja kobieta.
–W telewizorze czy na komputerze?-dopytujesz dalej.
–W telewizorze-odpowiada
–A co tam ciekawego oglądasz?–ciągniesz temat.
–A jakiś tam kabaret.
–Fajny? A może byśmy wybrali się na jakiś kabaret na żywo co? Co Ty na to? Ostatnimi czasy nigdzie nie wychodzimy, a jak nie kabaret to może na jakąś komedie do kina czy coś? Teraz wchodzi do kin Dziennik Brigide Jones 3 i w kinie podobno do każdego biletu dodają lampkę wina.
–Taki sobie. No pomyśli się heh-odpowiada.
Jak tak bliżej przyjrzysz się tej rozmowie, to jakie pierwsze wnioski Ci się nasuwają?
No pomyśl?
Pomyśl, czy przypadkiem nie jest tak, że komuś bardziej zależy w tej relacji? Czy przypadkiem nie jest tak, że jedna osoba ciągnie temat, a druga brzydko mówiąc, ma wyjebane? Czy przypadkiem nie jest tak, że jedna osoba jest zakochana, a druga obojętna? Czy nie masz wrażenia, że ten związek pomału gaśnie? Czy przypadkiem nie masz wrażenia na podstawie tylko tego dialogu, że do związku wdarła się głęboka rutyna, albo ktoś walnął focha z przytupem?
Niby z pozoru zwykła rozmowa, ale widać, że czegoś jej brakuje…
Czy kiedykolwiek miałeś podobną sytuację? Czy kiedykolwiek miałeś tak, że to Ty: ciągnąłeś temat, gadałeś, pisałeś, wychodziłeś pierwszy z inicjatywą, a druga osoba tylko odpowiadała „tak”, „nie”, „może” lub przychodziła na gotowe, a przy tym jeszcze marudziła? Powiedz mi, gdzie tu widać prawo wzajemności? To tylko przykład, ale jest masa związków, w której komunikacja między partnerami wygląda tak jak powyżej.
Jedna strona się stara zapewnić rozrywkę, umilić czas, a druga tylko przychodzi na gotowe i nic nie wnosi do związku, poza swoją urodą (albo i to nie). To tylko dialog, ale idealnie ukazuje prawo wzajemności, a właściwie ilość włożonej energii nawet w napisanie takiego SMS-a
(Tak energii, gdyż od niej zależy czy się w coś zaangażowałeś lub nie. Innymi słowy, w tą publikację włożyłem masę czasu oraz masę serca. Gdyby nagle padł mi komputer i bym wszystko co napisałem stracił bezpowrotnie, chyba bym rozwalił go na drobne części z nerwów. Inna sprawa by była jakbym napisał jedną stronę, a inna jest jak napisałem ponad 100 stron. W obu przypadkach czułbym inne emocje. Tak samo jest w związku jak się jedna strona za bardzo zaangażuje)
A jakby ten dialog wyglądał tak?
–Hej kochanie jak tam minął dzień? U mnie tak sobie. Najpierw pojechałem do pracy, tam dostałem zjebkę za nic od szefa, a potem jakiś debil zarysował mi samochód. Zaraz zbieram się do rodziców na obiad, a potem jeszcze skoczę do Tomka, bo ma mi oddać pieniądze, które mu pożyczyłem. W sam raz będzie na naprawę porysowanego samochodu.
–A u mnie dobrze, teraz oglądam telewizję. Za co dostałeś zjebkę? Co się stało? Coś poważnego? I jeszcze samochód masz zarysowany? Jak bardzo? Całe szczęście, że Tomek Ci odda pieniądze-odpisuje Twoja kobieta.
–W telewizji czy na komputerze? -dopytujesz.
–W telewizji-odpowiada
–A co tam ciekawego oglądasz?
–A jakiś tam kabaret.
–Fajny? A może byśmy wybrali się na jakiś kabaret na żywo co? Co Ty na to? Ostatnimi czasy nigdzie nie wychodzimy, a jak nie kabaret to może na jakąś komedie do kina czy coś? Teraz wchodzi do kin Dziennik Brigide Jones 3 i w kinie podobno do każdego biletu dodają lampkę wina.
–Taki sobie. No pomyśli się heh. W sumie masz rację, dawno nigdzie nie byliśmy więc można by się wybrać nawet i do tego kina. Zaraz zobaczę co grają ciekawego i na co oboje mamy ochotę pójść. Wolisz komedię czy horror?
Spójrz na ten dialog. Prawda, że inaczej wygląda?
Ilość energii w napisanie tekstu jest prawie taka sama. Jedna i druga strona angażuje się w rozmowę poprzez: emocje, zadawanie pytań, ciekawość, troskę
( Będąc w związku z kobietą zwróć uwagę czy żyjesz życiem kobiety czy swoim. Ja będąc w związku z moją ex, wysłuchiwałem jej żali i pretensji do życia, jej problemy były moimi problemami, bardziej przeżywałem niż ona jej kłopoty w pracy, podczas gdy ona mnie i moje życie miała w dupie. Nie było wzajemności na tej płaszczyźnie. Nie pytała się co u mnie, nie pytała się jak w pracy, nie martwiła się, a w kulminacyjnym momencie rozpadu związku miała w dupie nawet to, że wciągałem przy niej Amfetaminę, podczas kiedy ja bym za nią wskoczył w ogień).
Wiesz nie zrozum mnie też i źle. Nie chodzi mi, abyś liczył słowa w sms-ach, ale jeśli masz wrażenie, że ciągle kogoś musisz ciągnąć za język, podtrzymywać rozmowę to wkładasz nawet w taką błahą rzecz jak pisanie sms-ów kupę energii. Energii, która sprawia, że Ci „zależy bardziej”
(a w miłości komu zależy bardziej ten przegrywa).
Jak oprócz słów, do tego dołożyć czyny typu:
- Nadskakiwanie pannie.
- Zabawianie.
- Zapewnianie rozrywki,
- Sponsoring
- Bycie na zawołanie
To mamy idealny obraz zakochanego głupca, który wkłada 90% swoich emocji, serca, czasu, energii oraz duszy w związek, w który jego druga połówka wkłada 10% tylko swojego czasu, jak nie mniej. Zakochanym głupcem, który łamie prawo wzajemności, możesz stać się też wtedy, jeśli nawet zaczniesz za bardzo myśleć o drugiej osobie.
Innymi słowy…
Czy byłeś kiedyś zakochany w jakieś kobiecie na maksa? Czy byłeś zauroczony w niej po uszy? Na bank tak. Na bank też bujałeś w obłokach nie mogąc się na niczym innym skupić. Na bank myślałeś ciągle o niej, zaraz po przebudzeniu, przy obiedzie, a także kładąc się spać.
Wzięło Cię kiedyś tak? Bo mnie nie raz :):):)
Im częściej myślałem o jakiejś kobiecie, tym czułem się przyjemnie z tym uczuciem. Im przyjemniej mi było, tym jeszcze dłużej chciałem czuć te uczucie w sercu z którym mi było dobrze, więc myślałem jeszcze bardziej, jeszcze mocniej, jeszcze intensywniej…
Wiesz co chcę Ci przekazać?
Chcę Ci przekazać to, że:
Problem nie polega na tym, że Ty myślisz o swojej kobiecie, ale na tym, że zaczynasz tracić kontrolę nad tymi myślami, przez zaniedbywanie rzeczy dla Ciebie ważnych, a swój stan emocjonalny uzależniasz, od myśli na jej temat..
A to oznacza, że takim sposobem angażujesz się w relację na maksa, przez którą ślepniesz z miłości, a Twojej kobiecie wtedy wyostrza się wzrok. Przez takie myśli zaczyna Ci za bardzo zależeć na niej. Przez takie myśli zaczyna Ci zależeć na niej bardziej, niż jej na Tobie, a wiesz czemu? A temu, że nie ma tutaj prawa wzajemności. Podczas gdy Ty wstajesz rano i myślisz co u niej, ona wstaje, przeciąga się i myśli w co się ubierze. Podczas, gdy Ty myślisz o niej w trakcie obiadu, ona myśli co by tu zrobić na obiad. Kiedy Ty zastanawiasz się gdzie ją zabierzesz w Weekend, tak aby ją zaskoczyć i zrobić jej niespodziankę, ona zastanawia się, do której Galerii Handlowej wyskoczyć z koleżankami.
Kiedy Ty myśląc o niej, wysyłasz jej sms-a o treści:
–Hej kochanie jak tam minął dzień? U mnie tak sobie. Najpierw pojechałem do pracy, tam dostałem zjebkę za nic od szefa, a potem jakiś debil zarysował mi samochód. Zaraz zbieram się do rodziców na obiad, a potem jeszcze skoczę do Tomka, bo ma mi oddać pieniądze, które mu pożyczyłem. W sam raz będzie na naprawę porysowanego samochodu.
Ona w tym czasie ogląda swoje ulubione romansidło, gryzie poduszkę z wrażenia i myśli, czemu główny bohater jeszcze „jej nie pocałował”. Kiedy Ty jesteś zdenerwowany tym, że Ci długo nie odpisujesz, ponawiasz jeszcze raz sms-a, ona w końcu po kilku godzinach w przerwie na reklamę, odczytuje Twoją wiadomość, no i wtedy fakt, może i „pomyśli” o Tobie odpisując Ci:
–A u mnie dobrze, teraz oglądam telewizję.
To tylko przykład, ale ukazana jest wielka dysproporcja jeśli chodzi o energię włożoną w tylko same myśli na temat drugiej osoby. Brak jest tu prawa wzajemności. Jedna osoba myśli cały czas, a druga tylko trochę, tak przy okazji.
(Myśli kreują rzeczywistość. Myśli zamieniają się w słowa, te w czyny, a czyny w nawyki. W relacjach damsko-męskim nawykiem jest całkowite uzależnienie od drugiej osoby)
Przykład ten ukazuje też jedną prawidłowość…
A mianowicie czas, którego osoba rozmyślająca ma stanowczo za dużo, a druga stanowczo za mało. Pierwsza osoba ma czas na rozmyślania, a druga tego czasu nie ma, bo jest ciągle czymś zajęta. Druga osoba jest ciągle zajęta rzeczami dla niej ważnymi i nie ma czasu na bujanie w obłokach
(w tym wypadku głupi serial w TV, był ważniejszy niż chłopak, bo był zapewne ciekawszy i dawał więcej emocji niż nudna wymiana sms-ów).
Im ktoś jest bardziej zajęty, tym jest bardziej niedostępny. Im jest bardziej niedostępny, tym atrakcyjność takiej osoby wzrasta. Jedna osoba ma czas na pisanie sms-ów i szybko odpisuje, a druga odpisuje po jakimś czasie, ponieważ jest zajęta. Jest zajęta swoim życiem, swoimi pasjami, swoją pracą, albo głupim serialem w TV, który jest częścią tego życia.
(Nie chodzi mi, abyś udawał zajętego gościa, a co chwila zerkał w telefon i gryzł się z myślami czy nie napisać, tylko był zajętym gościem, który jak pisze do kobiet, albo jak im odpisuje to wtedy kiedy ma czas. Ja pisząc tę linijkę mam od swojej dziewczyny 2 nieprzeczytane wiadomości, na które odpiszę jak skończ to co mam napisać. Nie od razu i nie robię tego, bo udaje, że jestem zajęty, tylko pisząc te wersy autentycznie jestem zajęty i nie chce, aby nic mnie nie wybijało z rytmu. Jak kocha to poczeka:):).
Wyobraź sobie teraz sytuację, że…
Jesteś z kobietą na wycieczce w Tatrach. Ty i ona robicie sobie masę wspólnych zdjęć, które u Ciebie lądują na profilu na Facebooku. Ty ze swoją kobietą wstawiłeś 20 zdjęć jak się całujecie, przytulacie, trzymacie się za ręce, podczas gdy ona wstawiła z Tobą tylko jedno zdjęcie, na którym nie wyglądacie na parę, a resztę zdjęć to jakieś tam sweet focie, krajobrazy oraz to co dziś jadła i piła na śniadanie, obiad czy kolację.
Może Ci się wydać to głupim przykładem, bo faktycznie jest głupi, ale to co zauważyłem podczas mojej praktyki z kobietami to to, że większość kobiet, które udało mi się poderwać, będące w związku, to takie, które nie miały ani jednego zdjęcia ze swoim chłopakiem, a jak miały to tylko takie byle jakie, czyli jak siedzą koło siebie na jakimś weselu, podczas gdy one są oznaczone u nich praktycznie na każdym zdjęciu i to właśnie dzięki profilom ich chłopaków dowiadywałem się, że ich mają lub po przesłodzonych komentarzach jakie im pisali.
( Kiedyś pojechałem z moją ex do Zakopanego. Ona miała aparat i ja też miałem aparat. Pojechaliśmy na kilka dni, podczas których każdy z nas cykał sobie zdjęcia. Różnica między nami była taka, że ja ciągle robiłem fotki ze swoją ex, podczas gdy ona cały czas cykała sobie panoramę krajobrazu, to co jadła i piła oraz tzw. samojebki robione z ręki. Kiedy wróciliśmy do domu to ja napraszałem się jej prosząc o fotki z Zakopanego, które zrobiła oraz przypominałem się, że i ja mam bardzo dużo zdjęć z Zakopanego na których jest. Kiedy moja ex wysłała mi wszystkie zdjęcia z Tatr, pewna rzecz dała mi do myślenia. Otóż na ok. 500 zdjęć jakich narobiła, ja we własnej osobie byłem tylko może na 20 i to pod wpływem żebro-teksu typu „ej zrób mi zdjęcie na tle tego”. Razem wspólnych zdjęć przez 3 dni u niej na aparacie nazbierało się może z 5. Jak na kilkuletni związek to strasznie mało. Moja ex nie była w ogóle zainteresowana zdjęciami ze mną jako pamiątki ze wspólnej podróży. Wolała robić zdjęcia kwiatów, żab, chmur, gór niż fotografować się z własnym chłopakiem, aby uwiecznić wspólnie, piękne chwile. Skoro ona nie odwzajemniała mojego zainteresowania wspólnymi zdjęciami, to ja musiałem narobić i za nią wspólnych fotek. I tak narobiłem na ok. 200 zdjęć z czego połowa to wspólne zdjęcia, których w późniejszym czasie i tak nie kwapiła się obejrzeć, aby chociaż zobaczyć jak wyszła. Po prostu miała dupie te zdjęcia i tylko raz je obejrzała jak jej pokazałem, a kiedyś o byle fotkę potrafiła wypisywać godzinami, abym wysłał)
Kobiety nie odwzajemniały potrzeby wstawiania z nimi zdjęć, a oni przesadzali w drugą stronę, jakby chcieli na siłę pokazać, że mają dziewczynę. Zobacz jak jest w małżeństwach. Na początku związku jest wielkie love, wspólne zaangażowanie, tysiące wspólnych fotek, a z czasem ich jest coraz mniej, a gdy rodzi się dziecko kobieta najczęściej wrzuca setki fotek swojego dziecka, a nie męża, który schodzi na dalszy plan.
I gdzie tu prawo wzajemności? Gdzie tutaj partnerstwo? Tacy goście szybko lądują na śmietniku zapomnienia z podeptanym sercem, rozdartą duszą, oraz zszarganymi nerwami, jak trafią na nieodpowiednią kobietę. Z takim zaangażowaniem w relację to dupa boli, oj boli. Po prawie wzajemności poznasz także to, czy masz dalej kontrolę w związku, czy ją pomału tracisz lub całkiem straciłeś.
P.S
Myślisz, że tylko tyle napisałem? :):)
To tylko grzeczny wstęp tego co będzie dalej. A dalej dużo grubiej, m.in o tym jak dzięki prawu wzajemności odzyskać kontrolę w związku, a wszystko na popartych z życia sytuacjach moich oraz moich znajomych.
E-book już na Jesieni
Pozdro
TYAB
damcidomyslenia.pl
damcidomyslenia@gmail.com
snapchat:damcidomyslenia
forum.damcidomyslenia.pl
Oj tego potrzebowałem, niedawno zakończyłem pewną dłuższą relację. Wyżej wymieniona konwersacja boli jak przysłowiowa drzazga w fiucie. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na całość.
Zgadzam się jako reprezentantka przeciwnego bieguna. Sumując słowami, które powiedziała mi kiedyś moja mama: „kto daje więcej dwa razy traci”. 😉
Zależy w jakich sytuacjach;-) w sprzedaży akurat to się zyskuje
Zależy, owszem zależy. Sprzedaż – nie ma dziedzina, aczkolwiek zasada ta sprawdza się dobrze w relacjach, dzieki niej można zauważyć subtelne zmiany, jednak docelowo absorbuje obie strony relacji w tym samym zakresie (co nie blokuje progresu zaangażowania) nie ma sytuacji, w której jedna ze stron jest bardziej niż druga. Tak uważam. Równowaga zachowana tudzież prawo wzajemnośc też. 🙂
S. i git;]
Dobry blog. Prawo wzajemności można zastosować również w drugą stronę- gdy kobieta pisze do ciebie długie wiadomości, a ty odpisujesz zlewkowo np uśmiechem, albo odpisaniem czegoś w stylu ”no to fajnie ;] ”
Wtedy zauważyłem kobiety jeszcze więcej inwestują w relację i jeszcze więcej piszą.
„Problem nie polega na tym, że Ty myślisz o swojej kobiecie, ale na tym, że zaczynasz tracić kontrolę nad tymi myślami, przez zaniedbywanie rzeczy dla Ciebie ważnych, a swój stan emocjonalny uzależniasz, od myśli na jej temat..”
Co to jest za technika? 🙂 🙂
Technika to taki przedmiot miałem kiedyś w podstawówce;]
Tyab, jesteś zajebisty 😀
Choć jeszcze ci coś takiego powiem – nie czytałem całego artykułu, a tylko to mi się rzuciło w oczy 🙂 Jestem pewien, że chcesz tu na każdego mieć dobry wpływ i ta technika o tym absolutnie świadczy. Normalnie wyraziłbyś to pewnie inaczej, ale skoro to zdanie akurat działa jakoś magicznie, hipnotycznie, whatever, to to zdanie użyłeś.
Ale jak ktoś to zna to akurat wygląda to trochę komicznie 😉 Trzeba przyznać. Są techniki bardziej tajemnicze, albo nawet takie, które się na co dzień wykorzystuje i nie ma w nich sztuczności – lepiej chyba takie stosować. Choć nie zajmuję się sprzedażą.
ale jaka technika?