Rozwój OsobistyWszystkie Wpisy

Jak docenić drugiego człowieka w ekstremalnych sytuacjach? Opis sposobów na budowanie relacji i unikanie konfliktów.

Jak docenić drugiego człowieka?

Pewnego wiosennego wieczoru spotkałem się z moim kolegą na browarku. Wypiliśmy kilka piw i koledze zachciało się zajarać blanta! Kolega jest zawodowym wojskowym, a mimo to lubi sobie dosyć często zajarać jak zresztą spora część populacji w Polsce, bez względu na zawód czy pochodzenie.

Tyab, chodź ze mną! Tu niedaleko mieszka mój koleżka i ja kupie sobie od niego jedną torbę na noc – powiedział kolega, który chciał abym poszedł z nim pod blok jego znajomego, który handluje ziołem.

Byłem już nieźle podchmielony więc stwierdziłem, że się z nim przejdę, załatwimy sprawę i wrócimy. Nie chciało mi się jeszcze wracać do domu, a palić przecież nie muszę, chociaż od czasu do czasu zdarzyło mi się z nim zajarać.

Kiedy podeszliśmy pod blok dilera, to kolega udał się do jego mieszkania, a ja czekałem sobie przed blokiem na ławeczce. Siedząc na ławce naglę widzę jak podjeżdża radiowóz policji i parkuje w bliskim sąsiedztwie klatki schodowej, do której wszedł mój kolega. Zadzwoniłem więc do niego z ostrzeżeniem mówiąc:

Nie wychodź z klatki, bo Policja właśnie podjechała.

Wiem! Widzę ją! Poczekam, aż pojadą i dopiero wtedy wyjdę – odpowiedział kolega, który postanowił przeczekać patrol policji u dilera w mieszkaniu.

W międzyczasie w oddali widziałem dwie osoby, które z piwami w ręku przebiegały przez ulicę coś krzycząc w stronę Policji, a przynajmniej tak mi się mogło zdawać. Patrol Policji postał kilka minut, zrobił kółko wokół pobliskich garaży, poświecił latarką i pojechał w swoją stronę, a ja w tym czasie dałem koledze cynk, że może już na spokojnie wychodzić z klatki schodowej.

Kiedy kolega wyszedł już z mieszkania dilera, to zaczęliśmy pomału zbierać się w swoją stronę, ale wtedy zdarzyła się  nieoczekiwana rzecz. Na naszej drodze stanęło dwóch typów! Byli to Ci sami osobnicy, których kilka minut wcześniej widziałem jak machali rękami w stronę Policji.

– I Co kurwa? Chcecie wpierdol ? Chcecie na solo iść? Dawajcie kurwa!!!! Was dwóch, nas dwóch!!!– powiedział jeden z nich, patrząc się na nas swoim rozbieganym wzrokiem.

Właśnie na naszej drodze stanęła najebana, więzienna, recydywa! Patologia, że chuj! Oboje wyglądali tak samo! Ubytki w zębach, głowa łysa oraz tani browar w ręku! Jeden osobnik był bez koszulki, którą chwilę wcześniej zdjął, aby wyglądać jeszcze bardziej na przygłupa, a w jego mniemaniu na groźnego. Jego ciało było jak brudnopis, na który trzylatek kredkami przelewa z głowy zapamiętane kreskówki typu świnka pepe. Jego ciało pokrywały takich wyblakłych, chujowe, więzienne tatuaży, robione metodą chałupniczą. Właśnie po więziennych tatuażach, poznałem z kim mam do czynienia.

Najebanej więziennej recydywie nie podobało jej się, że weszliśmy na ich tereny, które niczym psy znaczą swoimi szczynami, głupotą oraz rozbitymi butelkami po piwie. Na początku na nich nie zwracaliśmy swojej uwagi, tylko próbowaliśmy ich ominąć, ale złapali nas w takim miejscu przy bloku, że trudno było to zrobić. Jedyne wyjście na ich ominięcie byłoby mocne „tył – zwrot” i dłuuuga dzida za garaże, za którymi czekałby nas skok o tyczce przez dwu metrowy płot z zardzewiałymi ostrzami!

Teoretycznie mogliśmy ich poskładać jak domino. Teoretycznie, ponieważ koło siebie miałem zawodowego żołnierza Wojska Polskiego, który powinien umieć się obronić i przypierdolić jak trzeba, a i ja tam też potrafę pierdolnąć jak trzeba. Jednak tutaj problem był taki, że to kurwa była jebana, pierdolona, recydywa!

Po takich ludziach nie wiesz czego możesz się spodziewać. Po takich ludziach możesz spodziewać się wszystkiego. Ktoś z nas prawdopodobnie mógłby wyłapać tulipanem na głowę, więc nie chcieliśmy ryzykować i ich za bardzo prowokować swoją agresywną postawą. Agresja wywołuje tylko agresję. Kto tam wie, co jeszcze mieli przy sobie pochowanego po kieszeniach?

Wyskoczysz kurwa z chamem honorowo na solówkę jeden na jeden, a ten jak będzie przegrywał, to Ci równie honorowo przypierdoli sztachetą w łeb i noża wsadzi w dupie albo zza rogu zleci się 50 jego przydupasów niczym karaluchy, którzy również honorowo skopią Cię leżącego, pokazując swoją osiedlową siłę. Na ulicy nie ma zasad! Zapamiętaj to! Znam, a właściwie znałem osoby bez żadnych zasad moralnych oraz skrupułów, kompletnie wypłukanych z uczuć. Były to osoby, które będą Cię kopać dotąd, aż Ci czaszka pęknie, a potem wrócą sobie spokojnie do domu, zjedzą normalnie kolację i położą się spać. I smacznie sobie będą spali, jak gdyby nigdy nic, podczas kiedy lekarze będą walczyć o Twoje życie. W dupie będą mieli to, że mogli zrobić z Ciebie kalekę. Uwierz, że w dupie będą mieli, to że mogli Cię zabić. A wiesz co zrobią kiedy wstaną rano i dowiedzą się, że zabrała Cię karetka z pękniętą czaszką do szpitala? Uśmiechną się od ucha do ucha i będą dumni, że pobili słabszego od siebie do nieprzytomności. Na swej drodze możesz spotkać różnej maści pojebów, nawet ich nie szukając.

To mogły być właśnie takie osoby. Kolesie zresztą nie wyglądali na typowych leszczy, tylko widać, że na ulicy zęby zjedli i mogliby wpierdolić Ci motyla pod żebra bez żadnych skrupułów. Niestety taki też jest świat. Dzisiejszy Świat jest pełen takich pojebów, więc zdejmij swoje różowe okulary, że świat jest piękny i cudowny tylko naucz się dogadywać z każdym, w każdych warunkach, bez względu na ich stan majątkowy, wiek, pochodzenie, płeć, wykształcenie czy inteligencje. Takim to sposobem będzie Ci się żyło lżej! Zdejmij różowe okulary i naucz się obsługi ludzi! 

Właśnie powyżej masz instrukcję obsługi ludzi czyli jak zdobyć szacunek i zbudować mocną wartość w społeczeństwie. Chcesz zapisać się na listę oczekujących na tę książkę/ e- booka? Napisz na:

damcidomyslenia@protonmail.com

Bójka z takimi osobnikami to tylko ostateczność! I to też nie tak, że tu idziesz z nimi na solówkę w ustronne miejsce, gdzieś za garaże, bez świadków, honorowo 1 na 1, tylko jak czujesz, że nie masz już wyjścia, to wypierdalasz z całej siły tubę w ryj największemu z największych i spierdalasz ile sił w nogach, nie oglądając się nawet za siebie!

Jednak to byłaby już ostateczność! Na razie patusy się tylko groźnie prężyli szukając zaczepki, więc trzeba było to zrobić inteligentnie! Półgłówków rozgrywa się sprytem! Półgłówków rozgrywa się spokojem! A w takich sytuacjach trzeba połechtać trochę ego takiego typa, który w młodości miał ciężkie zabawki i teraz zgrywa chuj wie kogo.  Taka osoba zazwyczaj ma kompleksy, szuka aprobaty i szacunku, a najczęściej jest debilem więc w sprytny sposób możesz go sobie owinąć wokół palca, gdyż przeważnie Ci uliczni gangsterzy są niedowartościowani i mało pewni siebie.

Ludzie zazwyczaj mają kompleksy. Ludzie zazwyczaj są niedowartościowani. Ludzie są mało pewni siebie. Bardzo łatwo jest sprawić, aby poczuli się lepiej. Wystarczy obniżyć swoją wartość i połechtać ich ego, ale trzeba to zrobić w sprytny i umiejętny sposób!! Jaki? Musisz wywołać w takiej osobie poczucie docenienia oraz ważności.

Ludzie lubią otaczać się ludźmi, z którymi dobrze się czują!  Ludzie lubią ludzi, którzy mają do nich szacunek! Nawet więzienna recydywa! Oczywiście to nie jest tak, że śmieję się z ludzi po przejściach w więzieniu. Życie różne scenariusze pisze. Ja śmieję się z głupków, a te dwa jełopy ewidentnie w przyszłości wygrają nagrodę Darwina i Nobla z głupoty!

-Chodź na solo. Chodź jeden na jeden – wypowiedział patol bez koszulki i jednocześnie podszedł do mnie bliżej.

I wtedy zdarzyła się komiczna sytuacja, w której mój kolega, zawodowy żołnierz Wojska Polskiego wykorzystując sytuację, przytomnie zdezerterował, spierdalając z pola walki w podskokach jak zając, zostawiając mnie samego na pastwę losu! Cóż, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a ludzi w ekstremalnych sytuacjach.

Teraz było 2:1, a i patole otoczyli mnie z dwóch stron, żebym tylko im nie spierdolił. Teraz zostałem sam. Fajnych mamy obrońców Polski. Przyjdzie wojna i też pewnie spierdoli – pomyślałem rozczarowany postawą mojego kolegi.

Nie mam z Tobą żadnych szans! Sam wiesz, że byś mi najebał z wielką łatwością! Nie chcę się bić, bo i tak przegram z Tobą! Nawet mój kolega ze strachu spierdolił przed wami! Stary ja się boję nawet stać koło Ciebie! Masz taki wzrok przeszywający, że aż muszę głowę odwracać – odpowiedziałem, ale jednocześnie stałem prosto i nie błagałem o litość czy cokolwiek innego.

Stałem prosto, lecz odwróciłem lekko wzrok, aby kolesia nie drażnić, ponieważ patrząc się prosto w oczy agresywnej osobie mocno prowokujesz sytuację. Jeśli chcesz zdenerwować przeciwnika, to nie patrz mu się w oczy, tylko na czoło. Wtedy poczuje, że go lekceważysz. 

Recydywa słysząc moje słowa o tym, że ma taki „groźny wzrok”, usłyszał z moich ust coś w rodzaju komplementu, który łechtał jego ego. Więc co ten przygłup nagle zaczął robić? Ten przygłup nagle  zaczął stroić kurwa groźne miny, wybałuszać oczy co jak sobie to teraz przypomnę to nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Jednak wtedy mi do śmiechu nie było.

Kretyn przewracając oczami chciał mnie jeszcze bardziej wystraszyć, jednocześnie jego oczy się lekko uśmiechnęły. Już widziałem, że przygłup łyknął przynętę i zacząłem pomału zmieniać jego stan emocjonalny. Trafiłem idealnie z komplementem w jego ego! Trafiłem idealnie z komplementem dopasowanym do tego typu osobników! 

Dodatkowo na mój plus działało to, że nie spierdoliłem, tylko rozmawiałem z nimi normalnie! Jak równy z równym, łechtając jego ego i znając swoje miejsce w szeregu. Rozmawiałem z nimi bez pajacowania czy błagania w stylu „panowie nie bijcie”. Takim sposobem zacząłem pomalutku zdobywać ich sympatię. A właściwie to sympatię lidera, bo drugi to był tylko zwykłym frajerem na posyłki i niczym więcej! W tym duecie to tylko jedna osoba była decyzyjna i z nią rozmawiałem, a tamta popierdółka stała obok jak ta pała tępa, bez własnego zdania. Nawet śmiał się wtedy kiedy jego pan pozwolił.

No nie miałbyś żadnych szans! Uwierz, że nie miałbyś żadnych szans – odpowiedział cwel więzienny, a przy tym wyprostował się z dumy jak paw.

No tak! Jak mój ziomek zawodowy żołnierz Wojska Polskiego spierdolił z pola bitwy, to wiadomo, że nie miałem żadnych szans. Było 2:1. Oczywiście tego patolowi nie mogłem powiedzieć! Musiałem mu więc przytaknąć mówiąc:

-Masz rację! Nie miałbym żadnych szans. Nie jestem żadnym fajterem. Do Ciebie nie mam nawet startu!!

Mimo, że 8 lat zapasy trenowałem i pierdolnąłbym nim jak szmatą w honorowej walce 1:1, to jednak zapasy na ulicy się za bardzo nie sprawdzają, ponieważ tarzając się z kimś po ziemi, nie wiesz ilu przeciwników czeka za rogiem. W tym wypadku było 2:1 więc zapewne zarobiłbym z buta w głowę od jego wafla, z którym pije alkohol, a potem się kłuje w imię ulicznej przyjaźni nożami na melinie. A Ty potem czytasz w rubryce policyjnej o takich gwiazdach jednego wieczoru.

No nie masz startu! Rozjebałbym Cie w pył – mówiła recydywa, a na jej twarzy zaczął pojawiać się coraz większy uśmiech, tak że było widać dokładnie jego braki w uzębieniu.

Jego oczy zaczynały być coraz bardziej uśmiechnięte, więc wiedziałem, że złapała kurwa przynętę.

Zmieniłem już jego stan emocjonalny! O to właśnie mi chodziło! Jeśli chcesz, aby ludzie Cię lubili, to zmieniaj ich stan emocjonalny. Zostawiaj ich w lepszym stanie emocjonalnym, niż zastałeś! Takim sposobem będziesz dawał im wartość! Dzięki Tobie się lepiej poczują! Jak ktoś jest smutny, to spaw by się uśmiechnął. Jak ktoś jest wesoły, to spraw by był weselszy! Jak ktoś jest agresywny, to go uspokój! Takim sposobem będziesz dawał ludziom wartość! Działając na ludzkie emocje, ludzie będą chcieli się Tobą otaczać, ponieważ będą się przy Tobie dobrze czuli!

Morda! Ty chyba miałeś przerwę w życiorysie co? – zadałem mu pytanie z dosyć dużym ryzykiem!

Postanowiłem się zbliżyć do niego mówiąc „morda”. Jakby mu nie pasowało, to by odpowiedział – jaka kurwa morda jestem dla Ciebie? A skoro odpowiedział, to był znak dla mnie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

-Tak! Siedziałem 15 lat ! A co?- powiedziała z dumą recydywa, chcąc uświadomić mnie jaki to kurwa on groźny nie jest!

-Nic! To tym bardziej nie chciałbym być Twoim wrogiem! – dodałem kombinując jak tu szybko zmienić temat, ponieważ nie będę tak ciągle mu pierdolił i cukrował jaki to on nie jest turbo kozak, ponieważ nie chodzi o to, żebym ciągle obniżał swoją wartość. On też ma poczuć szacunek do mojej osoby, bo jak tego nie zrobi, to mnie może jeszcze okraść dla zasady słowami – Ile masz pieniędzy przy sobie? 

A wtedy albo oddaję mu wszystko co mam, albo znów prowokuję sytuację do agresji.

Co się robi w takich sytuacjach?

W takich sytuacjach szuka się wspólnego punktu zaczepienia, który połączy Ciebie z Twoim rozmówcą jak już zwróciłeś na siebie jego uwagę!

Możesz nawet udawać ten wspólny punkt zaczepienia! Nie ważne. Ważne żeby Twój rozmówca odczuł, że go rozumiesz, doceniasz, szanujesz, że jesteście podobni. Zmienia się temat na wspólne rzeczy, które łączą  Ciebie z Twoim rozmówcą. W zależności od typu rozmówcy łączyć was mogą różne rzeczy. Ty masz szukać wspólnych odniesień.

Możesz rozmawiać w taki sposób z każdym. Z żulem, z cwelem więziennym tak jak ja rozmawiałem, czy szanowanym na mieście biznesmenem. To Ty dostosowujesz się do Twojego rozmówcy pod względem:

  • Tematów.
  • Łączących was  elementów.
  • Doświadczeń.

Chodzi o to, żebyś zarzucił temat, który was obu interesuje. A właściwie interesuje Twojego rozmówcę, mówiąc mu to co on chce usłyszeć i pokazując mu to co chce zobaczyć.

Chodzi o jakiś temat z którym Twój rozmówca się utożsamia. Rozmawiając z biznesmenem takim punktem zaczepnym będzie jego firma czy jego problemy związane z prowadzeniem biznesu, które Ty rozumiesz i na których się w jakimś stopniu znasz!! Z patolem o biznesie nie porozmawiasz! Więc musisz znaleźć wspólny punkt! On musi wtedy poczuć, że jesteś swój! Że jesteś kumaty! Że jesteś taki jak on! On musi poczuć, że go rozumiesz! Rozumiesz jego problemy! Że jesteś do niego podobny!!! 

PRAWO WZAJEMNOŚCI się kłania!!!

Elementami, które wspólnie was łączą, to wspólne doświadczenia albo osoby! Osoby, które oboje znacie! Lub wspólni wrogowie! Niestety nie znałem żadnej osoby z tej okolicy, na którą mógłbym się powołać. Kolega, który spierdolił jak zając mógłby w tej sytuacji powołać się na dilera, którego znał. Jednak wykorzystując sytuację, że patole na mnie skupili swoją uwagę, przytomnie spierdolił pozostawiając mnie samego. Niby wiedziałem jak się ten diler nazywa i gdzie mieszka, ale nie chciałem się na niego powoływać, ponieważ nigdy z tym człowiekiem nie rozmawiałem, a mógłbym zostać zasypany zestawem niewygodnych pytań, na które mógłbym już nie potrafić odpowiedzieć i wtedy miałbym poważny problem. 

Było to dosyć ryzykowne posunięcie więc wolałem nawet nie zaczynać tego tematu. Musiałem więc poszukać wspólnych wrogów. Ty nie musisz mieć takich rogów! Wystarczy, żebyś zainicjował tak rozmowę, aby patol poczuł się, że go rozumiesz i jego wróg jest również Twoim wrogiem!

Wrogiem numer jeden wszelkiej maści osiedlowego tałatajstwa jest Policja! Policja, z którą też musisz umieć rozmawiać i przekabacać ich na swoją stronę, aby żyło Ci się lżej na tym świecie. Musisz umieć się dogadywać z każdym, wszędzie! Bez wyjątków, nawet z Policją.

Policji  pożyczysz spokojnego patrolu, nie dyskutuj z nimi, odpowiadaj na pytania bez cwaniakowania, to zobaczysz różnicę w ich zachowaniu. Policja inaczej traktuje inteligentnych, grzecznych gości, a inaczej głupią recydywę, której szczytem możliwości było ojebanie kiosku ruchu. O to w tym wszystkim chodzi. Nie chcesz mieć przecież nieprzyjemności za jakieś dyskusje ze smutnymi panami. Smutnych panów rozweselaj!

Policja była moim punktem wspólnym na zmianę tematu! Policja to był wróg, który mógł nas połączyć. Chuj w to, że nie mam nic wielkiego do policji i uważam, że jest potrzebna, chociażby po to, aby łapać pedofilów. Żeby jednak zjednać sobie więzienną recydywę musiałem trochę przyaktorzyć i zarzucić policyjny temat!

Ty a psy tu często tak jeżdżą u was? Teraz podjechali stali jakby chuja do dupy szukali. Nie dało się normalnie z klatki wyjść, by nie zaczepili.

Dopasowałem się językiem do recydywy! Mówiłem jego językiem! Nie było to wcale dla mnie trudne, ponieważ całe życie spędziłem na blokach, więc wiem jak z tymi frajerami mocnymi w grupie rozmawiać używając ich języka. Było to dla mnie naturalne, lecz dla osoby, która całe życie była chuchana i dmuchana przez mamę w wielkim domu z ogrodem, może to być nie lada wyczyn i nienaturalne.

No! Te kurwy co tu stały to do nas przyjechały Ha ha!! Kurwy jebane!! Ha ha ha – rozweselił się patol już na dobre.

No!! A ja tak nie wiedziałem co zrobić! Tak się wychylam zza bloku, patrzę, a te kurwy stoją! Stoją! To się cofam! Za parę minut znów zza winkla zaglądam, a kurwy dalej stoją!!!

HA HA HA HA HA, te kurwy po nas przyjechały ha ha ha – zaczął śmiać się typ robiący za materacyk w pierdlu, jednocześnie chwaląc się, że ktoś wezwał patrol policji na parę przygłupów, którzy chodzą z browarami w ręku, szczą po kątach i szukają zaczepek!

Jego wafel też był dobry, bo zaczął się śmiać wtedy kiedy jego pan się śmiał, a tak to stał z boku, rozdziawił japę i udawał, że coś rozumie z rozmowy. Pewnie analfabeta, matoł co podstawówki nie skończył, czytać i pisać nie umie, więc nie ma co się dziwić.

Tak? Po was te kurwy przyjechały? -spytałem udając wielce zdziwionego, zszokowanego i zaskoczonego!

No! Ha ha ha! Po nas Ha ha ha! Jebane Kurwy! Ha ha ha!! To są kurwy ha ha ha – zaczęła śmiać się recydywa tak, że kurwa myślałem, że się zaraz zapowietrzy się z tego śmiechu.

To był właśnie ten typ człowieka, który skakałby Ci po głowie,  a potem chwaliłby się dookoła, że jakiegoś niewinnego gościa wysłał do szpitala na dłuższy urlop.

Ja pierdolę! Jakim to trzeba być tępym łbem, żeby podniecać się tym, że Policja z Twojego powodu przyjechała na interwencję. Taki to był wielki powód do dumy. Jak widać niektórzy są dumni, że zdobyli Mount Everest, a drudzy, że z ich powodu ktoś wezwał policyjny patrol na interwencję. Pewnie wycinkami z rubryk kryminalnych lokalnego brukowca okleja swoją melinę, niczym nastolatki plakatami piłkarzy z Brawo Girl.

Tak czy owak dogadywać musisz umieć się z takimi i z takimi, ponieważ nie wiesz co spotka Cię jutro i kogo na swej drodze życia, którą podążasz. Ja problemów nie szukałem! To problemy same mnie znalazły.

Widząc, że z więziennymi kocykami złapałem wspólny język i oboje parskają ze śmiechu, to postanowiłem się w końcu zapoznać! Był to idealny na to moment! Jakby było coś nie tak, to już by dawno mnie walili w ryj, a skoro rozmawiają i parskają ze śmiechu, to znak, że jest lepiej, niż dobrze! Jednak trzeba pomału kończyć tą katorgę umysłową i się od nich ulatniać, bo kto wie co za 5 minut przyjdzie im znów do głowy. Tylko trzeba było to zrobić umiejętnie, żeby cieć sobie nagle nie przypomniał, że na koniec trzeba pokazać jeszcze kto tu jest panem i władcą na ulicy.

Tak w ogóle to TYAB jestem – wyciągnąłem rękę do więziennego cwela, który siedział tylko za to, że krzywdził słabszych i niewinnych ludzi.

Chłopaki również się przedstawili, podając mi rękę, jednak niestety ich imiona czy ksywy, z jakiś tajemniczych powodów wpadły mi jednym uchem, a drugi wypadły. W sumie to mógłby być błąd, że nie zapamiętałem ksywy tego gangstera, ponieważ jakbym następnym razem miałbym w tym rejonie podobne problemy z tą samą recydywą czy podobną, to mógłbym się na niego powołać.

Masz pij! Widzę, że wporzo jesteś ziomek. Nie wydyganiec! – powiedział uliczny patol częstując mnie jakimś Halnym Mocnym w puszce.

Z bólem serca napiłem się z puszki recydywisty, by następnego dnia płukać usta kwasem siarkowym cały dzień. Nie mogłem jednak odmówić, ponieważ znów mogłem ich rozjuszyć. Oni już byli najebani mocno i każdy pretekst do wpierdolenia mi wisiał cały czas na włosku.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, pożartowaliśmy, a na końcu zbiłem piony z recydywą i próbowałem rozejść się do domu. Niestety nie było to takie kurwa proste, ponieważ skumplowałem się z nimi za mocno jak widać. Chłopaki chcieli pójść ze mną w balet na którym chuj wie co mogłoby się wydarzyć po pijaku. Więc musiałem odmówić mówiąc, że nie mam pieniędzy.

Nie mam pieniędzy! Tamten frajer co spierdolił miał kasę i to on dziś stawiał – zrzuciłem winę pieniędzy na dezertera, dając do zrozumienia na wszelki wypadek, że jestem goły i wesoły jakby chcieli mnie okraść.

My też nie mamy. Zaraz się coś zajebie ze sklepu i będzie git – dawaj, pijesz dziś z nami – odpowiedziała recydywa.

I byłem kurwa w kropce! Musiałem w jednej chwili coś wymyślić, aby się już ode mnie odjebali na dobre, jednocześnie nie drażnić patusów tym, że odmawiam z nimi picia alkoholu.

Ziomeczki nie mogę! Jutro na z samego rana mam przesłuchanie na komendzie i to, aż w Płocku – odpowiedziałem!

Ooo a za co? A czemu tam?

-Są przyklepać mi oszustwa na Allegro, a na razie wzywają tylko w charakterze świadka, ale wiem do czego to zmierza. Muszę więc z tego powodu wracać, bo o 4 rano mam pociąg. Jak wrócę to spotkamy się i napijemy -odpowiedziałem

Co stało się potem?

Spytałem o jakieś rady odnośnie przesłuchania, a recydywa zaczęła dawać mi cała podjarana wskazówki i rady. Takim sposobem dałem mu do zrozumienia, że liczę się z jego zdaniem. Takim sposobem poczuł się ważny! Takim sposobem poczuł się jak autorytet!

Jego wskazówki zamykały się w tej piosence, która powinna być hymnem każdej, ulicznej patologii i recydywy:

Jeśli chcesz przeczytać o tym:

Jak Wygląda Przesłuchanie Policyjne oraz Jak Uniknąć Składania Zeznań

To przeczytaj bloga klikając w powyższy link. Oczywiście jest to tylko sucha informacja, a nie instrukcja do przestrzegania i może już być mocno nie aktualna, ale możesz dowiedzieć się z niej paru ciekawostek, więc traktuj ją wyłącznie jako ciekawostkę.

Po udzieleniu mi wskazówek recydywa chciała do mnie numer telefonu, więc zmuszony mu byłem mu podać mój numer awaryjny. Lepszy numer telefonu, niż wpierdol – pomyślałem. Na szczęście ani razu do mnie od tamtej pory nie zadzwonił, chociaż obiecałem mu wódkę jak wrócę z przesłuchania :):):):)

Obniżenie swojej wartości:

To, że wyszedłem z tej opresji zawdzięczam tylko temu, że obniżyłem mocno swoją wartość mówiąc, że nie mam z tym typem żadnych szans jednocześnie dając mu od razu wygrać.

W taki sposób pokazałem mu to co chciał zobaczyć i powiedziałem mu to co chciał usłyszeć.

Dodatkowo mieliśmy wspólne tematy i wiele wspólnych elementów również zaczęło nas łączyć. Dodatkowo poprosiłem patola o rady, więc zaczął darzyć mnie sympatią na tyle, aby puścić mnie wolno, nie robiąc mi krzywdy.

Skoro powiedziałem mu to co chciał usłyszeć, to recydywa straciła argument do tego, aby mi coś tu udowodnić! Nie miał co mi udowodnić, ponieważ od razu uznałem jego wyższość.

Gdybym płaszczył się przed nim, prosił o litość, błagał, płakał, trząsł się ze strachu, to prawdopodobnie by dążyli w kierunku okradzenia mnie, niż pobicia, chociaż pobicie mogłoby być wtedy skutkiem ubocznym okradzenia, ponieważ nie wiem czy oddałbym im swój portfel czy telefon.

Ja jednak obniżyłem lekko swoją wartość, uznając wyższość przeciwnika, który nie musiał mi udowadniać swojej siły, jednocześnie nie pokazywałem zbytniej słabości.

To działa na zasadzie zgadzania się!

Jeśli ktoś się z Tobą zgadza w jakiejś sprawie, to nie starasz się mu na siłę udowodnić swoich racji, ponieważ nie musisz już tego robić.  Nie masz nawet najmniejszej potrzeby tego robić!! Tak jak recydywa nie miała już potrzeby pokazania swojej siły i przewagi.

Podobnie jest kiedy ktoś koniecznie będzie chciał pokazać swoją wyższość nad Tobą, a Ty mu przyznasz rację! Przyznasz mu rację poprzez obniżenie swojej wartości. Przyznasz mu rację lub nawet dasz wygrać, a wtedy on poczuje się lepiej! To będzie wartość jaką dostanie od Ciebie! Poczucie, że jest kimś lepszym. Poczucie, że jest lepszy od Ciebie. To mocno działa na ludzi z kompleksami. Nie wiem czy zauważyłeś, ale jest spora liczba osób, które lubią otaczać się osobami słabszymi od siebie, albo biedniejszymi, żeby się dowartościować.

Dzięki temu, takiego osobnika zostawisz go w lepszym stanie emocjonalnym, niż zastałeś, a to oznacza, że możesz tym sposobem zaskarbić sobie sympatię takiej osoby. Może taka osoba Ci się otworzyć i albo ją poznasz lepiej, albo coś załatwisz ważną dla siebie sprawę, przekonasz kogoś do czegoś lub wyjdziesz z jakiejś opresji. Sytuację są różne w życiu.

Ważne!!!

Obniżanie swojej wartości działa można powiedzieć, że jednorazowo. Nie możesz obniżać swojej wartości za każdym razem w oczach tej samej osoby, ponieważ po pewnym czasie ona przestanie Cię szanować. Na dłuższą metę to nie działa.

Ja mogłem sobie pozwolić na to, aby obniżyć swoją wartość, ponieważ prawdopodobnie już nigdy w życiu nie spotkam na swej drodze tą recydywę. Jednak jeśli miałbym przebywać z taką osobą dłużej np: w pracy i za każdym razem obniżał swoją wartość w jego oczach, to taka osoba by mnie mogła zniszczyć psychicznie, pastwiąc się nade mną emocjonalnie. 

Najczęściej komu się dokucza? Najsłabszym osobom! I nie ważne, że to jest grupa znajomych, recydywa więzienna czy praca w biurowcu. Wszędzie znajdzie się kozioł ofiarny, najsłabsze ogniwo czy jakaś kurwa, która będzie chciała zdołować Cię psychicznie, kosztem swojego dowartościowania.

Ja jednak tą osobę doceniłem jednorazowo! Powiedziałem, że nie miałbym z nim szans, ponieważ podług niego jestem leszczem! Gdybym miał przebywać w jego towarzystwie, to prędzej czy później doszłoby do rękoczynów.

Kiedy już udało mi się uwolnić od tej biedy umysłowej spotkałem mojego „żołnierza”, który czekał zjarany na mnie niedaleko w krzakach. Zaczął usprawiedliwiać się tym, że spierdolił zostawiając mnie na pastwę losu, ponieważ jest żołnierzem i nie może brać udziału w żadnych bójkach, gdyż może wylecieć z pracy. Cóż! W ekstremalnych sytuacjach poznaje się swych przyjaciół, kolegów, znajomych. Bał się wylecieć z pracy za bójkę, ale nie bał się kupować zioła u dilera i jarać ją gdzieś po krzakach. Gdzie tu logika?

To co Ci tu teraz opisałem to tylko mały fragment z mojego e-booka, który skupia się na obsłudze ludzi! Docenić drugiego człowieka możesz na kilkanaście sposobów. Możesz obniżyć swoją wartość i tym samym podbudujesz jakiegoś zakompleksieńca. Możesz też w inny sposób podbudować drugiego człowieka i sprawić, aby poczuł się lepiej. Dzięki temu dasz mu wartość! Dzięki temu zostawisz go w lepszym stanie emocjonalnym, niż zastałeś! Ja recydywę zostawiłem w lepszym stanie emocjonalnym, niż zastałem. Zastałem go całego pospinanego i agresywnego, a zostawiłem wesołego, dowartościowanego i przede wszystkim docenionego! Dzięki temu obeszło się bez rękoczynów.

w poniższej książce jest cały multum tego typu historii i przykładów, które dadzą Ci do myślenia! Obniżenie wartości jest to jeden z wielu sposobów na podbudowanie drugiego człowieka! W książce powyżej przedstawiłem kilkanaście takich sposobów wraz z przykładami z mojego życia, które zdarzyły się na prawdę! Przykłady, czyli historie tego typu, pisane takim językiem jak powyżej. Język niekiedy bywa mocno pikantny, więc jest to książka tylko dla osób pełnoletnich.

Masz 18 lat? Chcesz ją dostać przedpremierowo? Napisz na damcidomyslenia@protonmail.com , a poznasz szczegóły!

P.S

Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):)

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pokaż więcej

4 Komentarzy

  1. Zrozumiała sprawa, działam podobnie, tylko przyznam się, że czasem mam problem z tym, aby obniżyć swoją wartość przy kimś, z kim aktualnie jestem (kolega, dziewczyna) – żeby nie wyjść w oczach tego kogoś na słabą ciotkę. Jak jestem sam, to umiem zejść z drogi agresorom, pogadać z żulem, albo być grzecznym wobec policji. Jednak gdy jestem z kimś, to mam z tym kłopoty i gdy to zrobię, to potem się średnio z tym czuję i imam poczucie, że straciłem w oczach mojego towarzysza.

  2. Sam jestem wojskowym, dzisiaj część żołnierzy to po prostu urzędnicy co siedzą całe dnie w papierach i zajmują się biurokracją. Sztuki walki służbowo trenują tylko specjalsi, a reszta to prywatnie w miarę zainteresowań, czyli w praktyce niewielu. Zazwyczaj młodzi żołnierze, np. oficerowie co jeszcze na studiach mieli jakieś sekcje sztuk walki. Dlatego nie ma co liczyć, że jak się pozna żołnierza to jest on z automatu fajterem, który każdego położy na glebę. Do tego żandarmeria tylko czycha na takich co biorą udział w bójkach, żeby się do nich przypierdzielić, a żołnierz po otrzymaniu wyroku wylatuje. Do tego ewentualny uszczerbek na zdrowiu i jesteś niezdolny. Tu przytoczę przypadek pilota z Tomaszowa Mazowieckiego, który dostał strzała, upadł na krawężnik, miał trepanację czaszki i już raczej nie polata. Dlatego szkoda ryzykować udział w takich spinach i lepiej spierdzielić. Niestety tak działa ten system i jako żołnierze mamy zbyt wiele do stracenia, żeby kozaczyć, tym bardziej jeśli ma się żonę i dziecko na utrzymaniu. Dziwne tylko, że nie boi się jarać bo co prawda przez 10 lat służby tylko 3 razy ŻW kazała sikać do kubka, ale jak dla mnie tu nie warto ryzykować.

    Mimo tego co napisałem, rozumiem postawę, ale nie szanuję. Mam nadzieję, że jednak instynkt kazałby mi zostać z kumplem i nie zdążyłbym przekalkulować warto/nie warto. Sam wychowywałem się na osiedlach blokowych i znałem „osiedlowych patusów” i mimo wszystko jakiś tam prymitywny system wartości mają – żeby trzymać się ze swoimi i nie zdradzać ziomków.

    1. No niestety wiele osób pracujących w wojsku dostało się tam po znajomościach. To co napisałeś idealnie obrazuje stan naszej armii.

      Nie mam do niego pretensji. Po prostu wiem, że w takich sprawach nie mogę na niego liczyć, więc jedyne gdzie mogę się z nim spotkać, to nigdzie, ponieważ wszędzie może zdarzyć się taka sytuacja, że nie szukając problemów tego typu, te problemy mogą same Cię znaleźć. Tym bardziej po alkoholu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button