Rozwój OsobistyWszystkie Wpisy

Prawo władzy oraz życiowego sprytu dzięki, któremu będzie Ci się lepiej i lżej żyło w życiu-Czyli jak mieć niesprawiedliwą przewagę nad innymi ludźmi-Część I

Poniższy wpis zainspirowany jest książką Roberta Greene-48 Praw Władzy. Postanowiłem stworzyć w formie blogów coś swojego w podobnej formie, okraszone wiedza współczesną oraz moimi doświadczeniami. Inspiracją jest książka, która jest napisana lekko ciężkim językiem, jednak ja to zrobię po swojemu. Także tym wpisem rozpoczynam cykl 48 lub nawet i więcej blogów, które myślę że dadzą Ci do myślenia i oczywiście przydadzą Ci się w życiu. Dzięki temu będziesz miał niesprawiedliwą przewagę nad innymi ludźmi oraz będziesz sprytniejszy w życiu codziennym, a przez to będzie Ci się żyło troszkę lepiej i lżej, bo o to chodzi w tym w naszym bycie.


Gotów? Zaczynamy

Czy kiedykolwiek miałeś tak, że szukając pracy uderzałeś głową w mur? Czy kiedykolwiek miałeś tak, że wysyłając CV, które uważałeś za idealne, nie spotykałeś się z jakąkolwiek informacją zwrotną? A może zastanawiałeś się, czemu pomimo spełnienia warunków, nikt do Ciebie nie oddzwaniał?

Miałeś sytuację taką, że z jakiś tajemniczych powodów nikt Cię nie lubi? Zastanawiasz się co jest grane? Przecież nic złego nikomu nie zrobiłeś, ale złe relacje z ludźmi, ciągnął się za Tobą jak pogrzebowy kondukt.

Zanim zdradzę Ci prawdopodobną przyczynę to słuchaj.

Kiedyś jedna z moich ex szukała pracy. Pamiętam jak wybraliśmy się do C.H REDUTA na warszawskiej Woli, aby obeszła sklepy i złożyła CV. Moja ex była wyszczekana w stosunku do mnie, ale jeśli przyszło już zagadać w sprawie pracy, to byłem jej potrzebny, aby jej towarzyszyć dla otuchy. Pamiętam jak weszła do jednego małego sklepiku, aby zapytać się czy może złożyć CV. Czyli standard dla ludzi, którzy poszukują pracy.

Ale my nie szukamy pracowników-odpowiedziała lekko zdziwionym głosem, jedna z pracujących tam pań, która w zasadzie nie wiadomo kim tam była i jaką funkcję sprawowała.

Tak wiem, ale mimo to czy mogę zostawić CV, jakby się kiedyś coś zmieniło?-spytała się niepewnym głosem moja ex dziewczyna.

Dobrze proszę zostawić-odpowiedziała kobieta.

Kiedy moja ex tylko się odwróciła i odeszła w stronę wyjścia, ja widziałem jak ta pracownica, rwie coś co przypominało właśnie CV mojej dziewczyny i wyrzuca do kosza. Kiedy jej o tym powiedziałem wkurwiła się, ale nam obojgu zabrakło jaj w tamtym czasie, aby walczyć o swoje i ewentualnie wyciągnąć konsekwencje w stosunku do tej osoby.

Dziś gdybym to widział, że mojej dziewczynie ktoś utrudnia w taki sposób znalezienie pracy, to w dobie internetu w telefonie, bardzo szybko bym ustalił właściciela firmy, jego numer i poinformował o zaistniałej sytuacji, że ktoś działa na szkodę jego przedsiębiorstwa. A każdy przedsiębiorca lubi mieć-tak na wszelki wypadek, szufladę wypchaną po brzegi CV, chociażby po to, by móc powiedzieć-nie podoba się? Droga wolna, na Twoje miejsce mam setki chętnych osób-i pokazać stos CV w szufladzie.

Jaki z tego morał?

Nikt nie lubi konkurencji. Jesteśmy ludźmi, ale rywalizujemy ze sobą cały czas na każdej płaszczyźnie życia. Rywalizujesz od małego, czy to grając w piłkę na boisku szkolnym, czy to startując w olimpiadach historycznych, czy starając się o pracę, a także dziewczynę. Rywalizują dzieci, rywalizują również dorośli nie tylko o dobra materialne pod postacią lepszych samochodów, większych domów, ale także o oceny dzieci w szkole, ich wyniki sportowe, wyniki w nauce, pracę, dziewczynę itd.

Kiedy masz wrażenie, że nikt Cię nie lubi, to może za bardzo się wyróżniasz co?

Nikt nie lubi ludzi, którzy zaczynają nagle wyróżniać się w sposób taki, że są lepsi.  Wtedy czujemy się gorsi, a jak czujemy się gorsi to tracimy na wartości. A to uczucie wywołuje m.in zazdrość i inne złe emocje, które podsuwają ludziom różne głupoty do głowy w celu eliminacji konkurencji, jak chociażby podarcie CV. Każdy chce stabilizacji i spokoju. Kiedy masz dziewczynę i wszystko jest ok, to czujesz spokój. Kiedy masz „stabilną pracę” i regularną pensję, to również czujesz spokój. Jeśli natomiast nagle wokół Twojej kobiety pojawią się inni faceci zaczynasz czuć się zazdrosny z obawy o jej stratę, bo może ktoś okazać się lepszy od Ciebie i ją zauroczy, a na końcu odbije.

Podobnie jest z pracą, kiedy na Twoje stanowisko nagle aplikuje osoba, która np: ma bogatsze CV i doświadczenie niż Ty. Czemu tak się dzieje? Bo ludzie są niepewni siebie, a swoją wartość i pewność siebie opierają tylko i wyłącznie o dobra materialne jak np: samochody, domy, pieniądze, wycieczki, luksusowe ciuchy. Jednak to temat na dłuższą rozkminę, którą mam w moim e-booku-„Prawo Wzajemności”, który pojawi się na Jesieni.

Powiedzenie-iść po trupach do celu-jasno obrazuje, że tu chodzi o pozbycie się nieetyczne konkurencji, która nam zagraża w dojściu do celu. Spotykałem się kiedyś z kobieta, która pracowała u pewnego bardzo znanego pośrednika nieruchomości. To, co tam odchodziło przechodziło ludzkie pojęcie. Ludzie podkradali sobie klientów, bili się o wyniki, podkładali sobie świnie,  a wszystko tylko po to, by wyrobić konkretny wynik za który byli oceniani. Zabijali się za wyniki, zabijali się dla cyfr. Także jak idziesz do pracy, aby szukać sobie kolegów to dam Ci jedną radę-do pracy idziesz pracować, a nie szukać sobie kolegów, szczególnie jak Twoja praca polega na tym, że jesteś oceniany za wyniki.

Tak oceniani, a my nie lubimy być źle oceniani. Chcemy, aby każdy dobrze o nas mówił i myślał, a powiedzenie-co sobie ludzie pomyślą?-jest największą blokadą dla osób, aby zrzucić łańcuchy mentalnego niewolnictwa i pójść w życiu do przodu. Jesteśmy oceniani i porównywani do siebie. Jeśli szef w pracy Cię publicznie pochwali za dobrą robotę i postawi za wzór do naśladowania, to czujesz się szczęśliwy i doceniony z tego względu, że jesteś lepszy w oczach szefa od Twoich kolegów z pracy. Można powiedzieć jest to Twój prywatny sukces i masz powody do dumy.

Twój prywatny sukces sprawia, że za Twoimi plecami pojawiają się pierwsi wrogowie, którzy źle się z poczuli z tym faktem. Za Twoim plecami pojawia się zazdrość, niechęć, plotki, niekiedy oszczerstwa. To właśnie powiedzenie, że miarą Twojego sukcesu jest ilość Twoich wrogów idealnie obrazuje sytuację, kiedy zazdrość, wkurwienie, poczucie się gorszym sprawia, że w niektórych łbach pojawiają się pierwsze chore myśli, które mają na celu rozpierdolenie lub umniejszenie Twojego sukcesu, a nawet i życia.  A największe wkurwienie pojawia się wtedy, kiedy nikt Cię nie docenia, jesteś każdemu obojętny, jesteś szary, nie wyróżniasz się z tłumu, a tu nagle dostajesz awans w pracy, kosztem drugiej osoby lub chociażby zdobywasz piękną dziewczynę. Wtedy taka sytuacja sprawia, że musisz być bardzo uważny, bo ból dupy odbiera niektórym racjonalne myślenie, a w głowie zaczynają knuć-jak tu rozjebać Ci życie…

Przykład pierwszy lepszy. Taka głupia sytuacja z liceum. Siedziałem w ławce ze szkolnym prymusem. On był wygadany, popularny i był moim na tamten czas dobrym kolegą. On był prymusem, który miał średnią 5,4  a ja? A ja uczyłem się tak, aby tylko zdać do następnej klasy, a moja średnia ocen  nie przekraczała 3.0. On zawsze górował nade mną pod względem ocen, popularności w szkole, przebojowości. Pewnego razu uczyłem się do sprawdzianu, całe bite 3 tygodnie. Dodatkowo sprawiałem pozory, że się nie uczę wcale, bo ciągle mówiłem, że wolę pójść na piwo, a prawda była taka, że do tego sprawdzianu, przygotowałem się jak tylko mogłem.

Kiedy nauczycielka przyniosła wyniki, okazało się, że ja dostałem 6, a mój kolega prymus, ledwo wykłócił się o 4-. Napisałem sprawdzian jako jeden z najlepszych w klasie. Sporo osób mi gratulowało, niektórzy klaskali jak odbierałem sprawdzian z rąk nauczycielki, która pokusiła się jeszcze o uszczypliwy żart w stronę mojego towarzysza z ławki:

No Adam, jak tak dalej pójdzie to Tyab zaraz Cię dogoni z ocenami

Słysząc te słowa uśmiechnąłem się, gdyż był to swoisty komplement dla mnie, który był koroną mojego małego sukcesu. Nagle usłyszałem słowa kolegi, które do dziś pamiętam:

-I co się kurwa cieszysz i tak jesteś debilem. Zresztą pewnie ściągałeś, bo taki debil jak Ty nie napisał by tego sprawdzianu nawet na 2.

Nauczycielka rozdziwiła gębę, bo kolega wpadł w taki szał, jakbym mu zabił matkę. Normalnie lamus miał łzy w oczkach jak jakaś cipa, a to był tylko zwykły, pierdolony sprawdzian z nie pamiętam już nawet z jakiego przedmiotu. Za to dobrze pamiętam słowa, które z wkurwieniem wypowiedział w moją stronę. Powiedziała to osoba, która była moim kolegą z ławki. Znaliśmy się 10 lat, bywałem u niego w domu, on bywał u mnie, a mimo to sytuacja w której okazałem się lepszy od niego sprawiła, że dupa zaczęła go palić koncertowo.

Sytuacja oraz przytoczony przykład może wydać się śmieszny, ale na tamten czas to był mój sukces, a ja byłem lepszy od kogoś. Dziś mógłbym mieć podobną sytuację w pracy, gdzie dostając awans, kolega zaczyna mi podkładać świnię. Dziś? Kupujesz nowy telewizor i wnosisz do domu, a sąsiad nasyła na Ciebie skarbówkę. Dziś zdobywasz piękną kobietę, a koledzy za plecami wypisują do niej SMS-y stawiające Cię w złym świetle.

Gdy jesteś gorszy od kogoś, to nikomu nie zagrażasz. Ludzie wtedy mogą Cię lubić, tolerować, ale najczęściej będziesz im obojętny. Mogą otaczać się nawet Tobą, tylko po to, aby na Twoim tle wypadać lepiej, kiedy jesteś zawsze słabiak.

W książce 48 Praw Władzy, pada takie zdanie:

(…) Każdy ma jakieś ułomności. Kiedy pokazujesz się światu i ujawniasz swoje talenty, w naturalny sposób wywołasz niechęć, zazdrość i inne objawy niepewności. Tego należy się spodziewać. Nie możesz spędzić życia na zamartwianiu się tym co inni czują. Zupełnie inne podejście musisz mieć w stosunku do swych zwierzchników: gdy chodzi o władzę, pokazanie, że  jest się lepszym od swojego zwierzchnika jest zapewne najgorszym z możliwych błędów.”

Są ludzie, którzy są pionkami, a także na szachownicy zwanej życiem znajdziesz ludzi, którzy są wieżami, gońcami, królami itd. Innymi słowy w życiu panuje hierarchia  której każdy człowiek gra rolę. Podobnie jest w pracy, gdzie są utworzone stanowiska, tylko po to by określić odpowiedzialność i zakres obowiązków, a co za tym idzie wynagrodzenie. W dobie kryzysów finansowych i zadłużenia społeczeństwa każdy kto ma kredyt, trzyma się stołka, który daje mu stabilizację i spokój, zębami i rękami.

Innymi słowy:

Lubię od czasu do czasu pochodzić sobie na rozmowy kwalifikacyjne, aby po prostu się sprawdzić i dowiedzieć, co tam piszczy na rynku pracy. Pewnego razu przeglądałem oferty i natrafiłem na ogłoszenie na stanowisko: sprzedawca do sklepu RTV&AGD.  Z mojego CV musiałem więc usunąć kilka pozycji, ponieważ zapewne by to wyglądało na zasadzie takiej, jakby Profesor Doktor Habilitowany starał się o pracę w szkole podstawowej, więc mogłem być odrzucony ze względu na „kwalifikacje”, a mi nie chodziło o pracę, tylko o rozmowę kwalifikacyjną samą w sobie.

CV wysłałem do centrali z dopiskiem miasta w którym chciałbym pracować. Po jakimś czasie dostałem telefon z zaproszeniem na rozmowę. Przed rozmową zamieniłem parę zdań z moją konkurencją, która w moich oczach nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, jeśli chodzi o dotychczasowe doświadczenie. Były to głównie osoby, które szukały pierwszej lepszej pracy, aby ją mieć, a nie dlatego, że akurat chcą sprzedawać lodówki:)

Rozmawiałem z kierownikiem sklepu, który oglądając moje CV spytał się mnie-sam Pan je pisał? (Tak na marginesie CV mam mocno odjebane „sprzedażowo” jeśli chodzi o mnie i moje umiejętności oraz elastyczne na tyle, że z powodzeniem dostawałem pracę w branżach, w których nie miałem praktycznie żadnego doświadczenia, a i tak każdy zawsze się mnie pytał, czy nie ściągnąłem tego z internetu  :):)

Jednym słowem był pod lekkim wrażeniem mojego CV i porównywał je do innych kandydatów i tutaj zaczęliśmy sobie luźno w miarę rozmawiać na temat sprzedaży, handlu, komunikacji. Niby wszystko ok. Potem gość spytał się na jakim stanowisku bym się najlepiej czuł i dlaczego, to odpowiedziałem, że na każdym, bo dobry sprzedawca potrafi sprzedać wszystko i sprawić, aby klient wrócił z uśmiechem. Gość uśmiechnął się i powiedział-tak to sprzedaj mi ten długopis. Gdy to usłyszałem to uśmiechnąłem się lekko, ponieważ praktycznie na każdej rozmowie na temat pracy, która zahaczała o tematykę sprzedaż czy obsługi klienta, kazali mi sprzedać: długopis lub pieczątkę (raz miałem śmietniczkę)

Także te dwie rzeczy były już tyle razy oklepane przeze mnie, więc obróciłem mu ten produkt z każdych możliwych stron, jak się tylko da. Nawet opowiedziałem o unikalnym kolorze zielonym do którego dopisałem gdzieś wyczytaną historię, jak ten kolor wpływa na komfort człowieka. Po minię gościa widziałem, że był pod dużym wrażeniem, mimo że starał się powstrzymywać przed entuzjazmem. Na koniec opowiedziałem mu jakie techniki sprzedażowe zastosowałem na nim. Opowiedziałem o kotwicach, prawe niedostępności, że niby ten długopis jest  z limitowanej edycji i został ostatni, kontrastu-porównując go do innych podobnych długopisów, dowodu społecznego- że ostatnio 10 osób się o niego pytało, a 30 już kupiło, aureoli-że podobnego używa sam Papież do podpisywania ważnych dokumentów:), a także że podczas rozmowy dopasowałem się do niego i opowiedziałem o technice lustra.

Myślałem, że gościa wypierdoli w kosmos. Słuchał mnie i nie dowierzał. Sam przyznał, że nie słyszał o technice dopasowania mimo, że pracuje już w tym sklepie ok. 10 lat. Na koniec podał mi rękę mówiąc-zostało jeszcze kilka osób, im też muszę dać szansę. Byłem pewny siebie, byłem pewny tego, że lada moment dostanę telefon z zapytaniem-czy dalej jest Pan zainteresowany pracą. Jednak nikt nie zadzwonił.

Nie ukrywam bardzo się zdziwiłem, a nawet rozczarowałem. Szczerze wątpię, że ktokolwiek z moich konkurentów przebił mnie doświadczeniem, wiedzą, a także wrażeniem. Jednak popełniłem błąd taki, że za bardzo się wykazałem. Zrobiłem zbyt duże wrażenie, że osoba w postaci kierownika prawdopodobnie mogła obawiać się o swoją pozycję w pracy. On był zwykłym kierowniczkiem. Nie był właścicielem, tylko kierownikiem sklepu, który zapewne objął posadę po kimś, kto odszedł. A tu nagle pojawia się gość, który jest młodszy od niego, ma większe doświadczenie, większą wiedzę i może mieć lepsze wyniki, a to może zaprowadzić, do wymiany na stanowisku, gdyby mu się podwinęła noga.

„Ci, którzy osiągają wysoką pozycję, są jak królowie i królowe: chcą czuć się bezpiecznie na swym stanowisku, chcą czuć się lepsi od otoczenia pod względem inteligencji, dowcipu, uroku”

Kolejny cytat z książki 48 Praw Władzy. Niektórzy ludzie lubią otaczać się ludźmi, którzy im nie zagrażają, a wzmacniają jeszcze bardziej ich pozycję. Nieważne czy to praca czy życie osobiste. Sporo ludzi otacza się ludźmi: słabszymi, mniej bystrymi, a nawet mniej atrakcyjnymi z racji tego, że mogą nimi manipulować dla własnych celów, albo wypadają na ich tle bardziej korzystnie.

Być może ten kierowniczek wziął sobie jakiegoś wafla-przynieś, wynieś, pozamiataj, który będzie pracował i nie będzie zadawał zbędnych pytań. Lato pomału dobiega końca. Pomału kończą się sezony urlopowe i znów ruszy machina rekrutacyjna. Być może i Ty będziesz chciał znaleźć nową pracę. Wiesz, najlepiej walić od razu do osób z najwyższej półki, a omijać wszelkiej maści ludzi z HR. Im możesz zagrażać, oni mogą mieć w dupie, im się może nie chcieć, a osobom typu: właściciel firmy, prezes czy dyrektor, zależy jak na najlepszych pracownikach.

Obecną pracę zdobyłem też w pewien sposób. Nie bawiłem się w składanie CV, bo zapewne ono by utknęło wśród setek innych. Nie chodziłem też osobiście, bo nie dopchałbym się do dyrektora, tylko zostałbym zatrzymany na recepcji albo nawet i na budce ochroniarza. Nie prosiłem też o rozmowę z kierownikami, bo z nimi też różnie może być, od razu chciałem się spotkać z Dyrektorem Operacyjnym i zaproponować swoją kandydaturę w okresie, kiedy nie szukali żadnego pracownika oficjalnie, a nieoficjalnie to może i szukali, ale nie miałem nikogo w środku firmy, kto dałby mi cynk lub mnie polecił. Więc w taki sposób musiałem sprawić, aby zainteresował się mną sam Dyrektor Operacyjny, tylko jak?

Dowiedziałem się kto jest tam Dyrektorem, ale nie miałem do niego kontaktu, tylko jego zdjęcie na stronie. Patrząc po mailach to większość miała firmowe typu: zbyszek.kieliszek@firma.pl więc wpisałem takim sposobem jego imię i nazwisko-nie mając gwarancji, że to prawidłowy mail.  Poczta doszła, jednak nie było żadnego odzewu, więc przystąpiłem do planu B.


  1. Kupiłem czerwoną kopertę, którą zaadresowałem na adres firmy z dopiskiem-„Tylko do rąk własnych Dyrektora XYZ”.

  2. Do środka wrzuciłem moje specjalnie napisane CV oraz list spekulacyjny w którym opisałem siebie oraz dopisałem coś takiego-jeśli widzi mnie Pan w Firmie XYZ i uważa, że mogę się jej przydać w rozwoju proszę o kontakt, aby porozmawiać o szczegółach.


 

Za kilka dni oddzwoniła Pani i zaprosiła na rozmowę. Dyrektor skierował moje CV do jakiegoś typa, ten przekazał działowi HR i już to inaczej wyglądało jak temat zatrudnienia płynie z góry. No i dostałem pracę.:)(oczywiście to nie było takie proste, jak się wydaje. Na rozmowie byłem maglowany i musiałem przekonać ludzi, że mogę im się przydać w firmie). Jak chcesz zdobyć  pracę to od razu uderzaj do osób decyzyjnych. Jeśli chodzi o osoby decyzyjne to nie mam na myśli jakiś kierowniczków, czy innych managerów. Wal od razu na samą górę.

Jak pisałem wcześniej:

Ludzie nie lubią czuć się gorsi od kogoś. Sam ostatnio przyłapałem się na tym, że poczułem niechęć do gościa, który popisywał się swoją wiedzą w pewnej sytuacji. Fakt , faktem chciał wypaść jak najlepiej, ale w moim odczuciu za bardzo zaczął się popisywać, cwaniakować, świrować i przez to poczułem do niego antypatię. W życiu trzeba wiedzieć jak się zachować…

Są sytuacje w których musisz zagrać debila, a i są sytuacje w których musisz pokazać się jako człowiek kompetentny. Są ludzie przy, których musisz obniżyć swoją wartość, a są ludzie przy, których nie możesz tego robić, bo Ci wejdą na łeb. W pracy owszem wykazuje się, ale są osoby, które wręcz uwielbiają jak je się np: spyta o radę. Wtedy czują się potrzebni, ważni. Więcej na ten temat będzie w e-booku-Prawo Wzajemności.

Jeśli dla własnych potrzeb stwarzasz pozory tego, że jesteś zakręcony, potrzebujesz czyjejś pomocy, rady to obniżasz swoją wartość. Jednak jeśli są to tylko pozory to bardzo dobrze, bo odciągasz od siebie uwagę i możesz uderzyć np: po awans w pracy jak ja to zrobiłem w najmniej oczekiwanym momencie. Wiele drużyn piłkarskich przegrało mecze z mało wymagającym przeciwnikiem, tylko dlatego, że ich zlekceważyli. Kiedy ludzie Cię lekceważą to ma to swoje plusy, a mianowicie takie, że nikt nie zwraca na Ciebie uwagi i masz wolne pole do popisu, a naprawdę najbardziej dupa piecze, kiedy np: Twoją kobietę odbił Ci gość, którego nawet nie brałeś pod uwagę jako konkurencji. Przykład z moim kolegą z pracy, też jest bardzo dobry. Zapewne w swoim życiu, też miałeś takie przypadki.

W negocjacjach też to się sprawdza, kiedy Janusz Biznesu samochodowego myśli, że może wydymać Freda, a najczęściej jest odwrotnie, bo Fred udawał zagubionego, takiego co się nie zna na samochodach, a potem nagle staje się specjalistą:)

„Kamuflowanie swej siły, nie świadczy o słabości, jeżeli w efekcie prowadzi do władzy. Pozwalając się przyćmić, panujesz nad sytuacją, a nie jesteś ofiarą niepewności innych”

A na koniec polecam jeszcze jeden wpis, który się dobrze wypełnia z tym co napisałem

https://damcidomyslenia.pl/pracuj-ciezko-w-ciszy-niech-efekty-robia-halas-czyli-pare-slow-na-temat-dyskrecji-tajemniczosci-oraz-szczerosci-ktore-buduja-nasz-wizerunek-oraz-reputacje/


Pozdrawiam

TYAB


P.S

Jak podoba Ci się to co robię i chcesz mnie wesprzeć, ponieważ daję Ci do myślenia, to możesz przelać mi na piwo lub kawę klikając w poniższy link:

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Co prawda amerykańskim żołnierzem to ja nie jestem, ale będzie mi bardzo miło, że mnie w taki sposób doceniłeś. Będzie na serwer, domenę i autoresponder oraz na rozwój strony. Będzie też na moją motywację :):)


 

 

Pokaż więcej

11 Komentarzy

  1. Tyab dzięki za wpis. Pytanie o sprzedaż długopisa przypomniała mi film Wilk z Wall Street. Facet odpowiedział , że potrzebuje długopisa by napisać imię i nazwisko Wilka -tworzy popyt więc jest sprzedaż . Zadam ci pytanie z filmu – sprzedałbyś lubrykanty w zakonie :D?
    Kierowniczek przypomina sentencję „umarł król niech żyje król” ale nie którzy zapominają że nie siedzą na tronie tylko na sedesie :D-pozdrawiam .

  2. Powiem szczerze, że to prawda. Sam ostatnio ganiałem z moim kumplem za laskami. Poznał jakąś fajną laskę, ja tego dnia miałem bardzo słabą gadkę, i zły humor. Na drugi dzień, chciałem zadzwonić do niego i zapytać, jak tam sprawy się potoczyły. Złapałem się na myśli, że ucieszyłbym się gdyby go zlała albo coś takiego. Teraz jak to piszę czuję obrzydzenie do siebie, bo to mój przyjaciel. Chciałem takie coś usłyszeć, żeby poczuć się lepiej, że jesteśmy na tym samym poziomie. Ludzie to czasami na prawdę są kuta…mi….. On z resztą jest taki, że jak się spotykamy, to wyczuwam, że ma tak samo. Raczej nie życzyłby mi lepszej sytuacji z laskami niż sobie samemu.

  3. Tayb mam pytanie. Czy to całe NLP (technika lustra, kotwice itp) naprawdę pomagają w sprzedaży czy to tylko takie dodatki jak w uwodzeniu: uwodzenie tańcem, dotykiem, masażem, a tak naprawdę liczy się byś miał ułożone życie i trochę oleju w mózgu oraz nie bał się zagadać by mieć kobiet na pęczki, a w sprzedaży towar który rozwiązuje problem, był konsekwentny w tym co się obiecuje, dbał o relacje z klientem oraz umiał powiedzieć o korzyściach, a nie o technicznych farmazonach.

    Bo im dłużej pracuje tym widzę, że liczą się inne rzeczy niż to całe NLP, ale to jest chyba temat na całego bloga.

    1. to są dodatki, które pomagają, ale liczy się też to co sprzedajesz i komu sprzedajesz. Jak ktoś nie chce, to nie kupi-proste.

  4. Ja mam pytanie niezwiązane z tym artykułem. Czy będzie jakiś blog o dostaniu się na posadę o wyższym szczeblu ? Tzn przykładowo. Sprzedawałem chleb Pani Jadzi i szło mi dobrze i teraz chce być regionalnym innej firmy sprzedającej chleb – to prymitywny przykład, ale mam nadzieje, że zrozumiałe.
    Od roku działam w sprzedaży, ale wszelkie możliwości awansu poszły się j*bać bo mój szef pozgarnial wszystkie możliwe opcje.
    Chciałbym wskoczyć na podobne stanowisko lu. Wyżej – większa odpowiedzialność = większa kasa + rozwój bo trzeba iść do przodu.

    Będę wdzięczny !
    Blog jak zwykle mega!

    Pozdrawiam.

    1. Hmm… To wymaga czasu, polityki firmy, znajomości wewnątrz firmy i oczywiście pracy, ale może kiedyś coś o tym skrobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button