Wszystkie WpisyMotywacja

Jak mieć szczęście w nieszczęściu-Czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

Czy kiedykolwiek miałeś takie wrażenie, że w Twoim życiu panuje nieskończona zima? Czekasz na chociaż jeden, ciepły dzień, w którym zza czarnych chmur przebiją się promyki słońca, niosące Tobie radość oraz spełnienie, jednak jedyne co dostajesz od życia to ogień, który pali Twoje życie? 

Dlaczego mamy w życiu pecha
Dlaczego mamy w życiu pecha

Jeśli na powyższe pytania odpowiedziałeś twierdząco, to musisz wiedzieć, że wszystko to co dzieje się w Twoim życiu, dzieje się z konkretnych powodów, dzieje się – po coś.

Dlaczego w naszym życiu dzieją się dobre, jak i złe – pechowe rzeczy:

 

Dobre, a w szczególności te złe rzeczy, dzieją się w naszym życiu z jakiś konkretnych powodów. Osobiście wierzę w to, że dobre rzeczy dzieją się w naszym życiu jako nagroda – tzw. dobra karma, a złe rzeczy dzieją się w naszym życiu po to, aby dać nam do myślenia

ŻYWOT  BRIANA – PIOSENKA

 

Dobre i złe rzeczy według mnie dzieją się w naszym życiu z jakiś konkretnych powodów. Jest takie powiedzenie:

Biednemu wiatr w oczy, a bogatemu nawet byk się ocieli

Wiele osób narzeka, że ciągle dostaje od życia kłody pod nogi. Niepowodzenia, a także sukcesy dzieją się w naszym życiu z pewnych względów. Bloga piszę zainspirowany kilkoma zdarzeniami. Ostatnio spotkałem kolegę z dawnych lat, który zaczął na dzień dobry żalić mi się, jak to u niego nie jest chujowo w życiu…

Opowiadał mi jak ma ciężko. Roboty nigdzie nie może znaleźć, jedynie co w CV może wpisać to praca na czarno. W krótkiej rozmowie powiedział mi jedno zdanie-moja siostra to ma szczęście, zmienia prace jak rękawiczki, to praca ją szuka, a nie ona jej, a ja kurwa co? Co nie pójdę na rozmowę, to nawet nie chcą ze mną nigdzie rozmawiać. Z jakiś powodów jego siostra ma szczęście, a on z jakiś powodów ma tego pecha. Szczęściu trzeba pomóc, ale pechowi też.

Kilka dni temu napisał do mnie maila chłopak, który również jest w kropce. Co prawda niby ma pracę, ale czuje że stoi w miejscu. Chciałby się rozwijać, ale nie może, bo obecna praca mu nie pozwala. Nie ma dziewczyny, bo mieszka w małym miasteczku i to wszystko sprawia, że kręci się w kółko. Jest jednym słowem strasznie nieszczęśliwy z tego powodu i załamany, bo nie wie co ze sobą i swoim życiem dalej robić.

Także kilka dni temu rozmawiałem z moją koleżanką, którą kilka miesięcy temu zwolnił szef-Janusz biznesu, u którego tyrała za grosze na umowę śmieciową. Pamiętam jak przeżywała utratę pracy. Żyła w jednym wielkim stresie. Kredyt, utrzymanie, rachunki-wszystko w dzisiejszych czasach ma swoją cenę, a utrata źródła utrzymania sprawia, że człowiek czuje wielki dyskomfort, stres, niepokój, presję, kiedy nie ma np: oszczędności na czarną godzinę. Jak sama mówi chwila utraty pracy, była dla niej bardzo ciężkim i stresującym okresem. Pamiętam jak powtarzała-czemu, akurat mnie to spotkało? Też tak miałeś? Też miałeś tak, że zadawałeś pytania w stylu: Czemu akurat ja?

Pewnie sam miałeś jakieś ciężkie chwile w swoim życiu. Więc wiesz jak to jest, kiedy chodzisz smutny, zdołowany, zestresowany. Kiedy rzuciła mnie dziewczyna myślałem, że zawalił się mi cały świat. Byliśmy ze sobą kilka lat, mieszkaliśmy, pracowaliśmy, więc człowiek siłą rzeczy się strasznie przyzwyczaił do niej. Kiedy dowiedziałem się, że znalazła sobie innego, dosłownie pękło mi serce. Nie mogłem na niczym się skupić. W ustach od stresu miałem ciągle taką suchość, że piłem wodę litrami, ale to nie pomagało. Nie mogłem nic jeść, nie mogłem spać, tylko ciągle myślałem o niej.

Dla mojego zdrowia psychicznego to były istne tortury. Razem pracowaliśmy, więc czy chciałem, czy nie chciałem musiałem ją codziennie oglądać oraz słuchać. Byłem zmuszony widzieć ją z nowym chłopakiem, który okazał się moim kolegą z pracy. Ta cała chora sytuacja, to była dla mnie torturami . Przez 2 tygodnie wypowiedzenia musiałem się tak męczyć i tylko błagałem Boga kiedy to się wreszcie skończy i kiedy wyjadę i jej nigdy nie zobaczę.

Błagałem Boga, aby stała mi się obojętna. Błagałem Boga, aby te tortury się skończyły. Chciałem z jednej strony o niej zapomnieć i wymazać z pamięci, a  z drugiej strony nie chciałem, bijąc się ciągle z myślami typu-a może wszystko się ułoży i wróci do mnie.

Kiedy wróciłem do rodzinnego miasta myślałem, że odzyskam spokój jednak się myliłem. Długi związek rządzi się swoimi prawami, a przyzwyczajenie wypracowane w nim jasno pokazuje, że byłe dziewczyny od razu też o Tobie nie zapominają. Z jednej strony ją kochałem, z drugiej nienawidziłem. Z jednej strony chciałem, aby się odezwała, a  z drugiej błagałem, aby tego nie robiła.

A najgorsze było to, że zostałem kompletnie sam, bez pasji, pracy, znajomych, poukładanego życia w którym nawet nie miałem komu się wyżalić z mojego bólu. To był najgorszy okres w moim życiu i kogo zostawiła długoletnia dziewczyna, ten wie doskonale co czułem. Z perspektywy czasu, nawet w tej chwili nie chciałbym czuć tego, co czułem w tamtym okresie…

„Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”

 

Znasz powyższe powiedzenie?

Słuchaj, nic nie działo się bez przyczyny. Prowadziłem życie jakie prowadziłem, co skutkowało tym, że zostawiła mnie dziewczyna. Ona to zrobiła nie bez powodu, tylko z kilku przyczyn, które nawarstwiały się przez cały okres związku. Zostawiając mnie, sprawiła że do mojego życia wkroczyły czarne chmury, które wypełniły go piorunami oraz deszczem. Wiatr zmian przywiał nad moje beztroskie życie tajfun, który porozpierdalał wszystko do góry nogami. Plany jakie miałem z nią poszły się jebać. Chciałem, aby wszystko wróciło do normy, chciałem, aby znów było jak dawniej, ale nic nie było już takie samo.

Jednak po największej burzy wychodzi słońce. Po najgorszej zimie, zawsze jest Wiosna. Woda jest potrzebna do życia. Żeby trawa rosła potrzebny jest deszcz. Żebyś i Ty poszedł do przodu potrzebna jest burza w Twoim życiu. Burza, która tak naprawdę orzeźwi je i sprawi, że zaczniesz rosnąć. Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni-jeśli tylko wyciągniesz wnioski z nowych sytuacji, które Ci się przytrafiły oraz które Ci się przytrafią w przyszłości.

Gdyby nie rzuciła mnie dziewczyna, to myślisz że w obecnej chwili bym był tym kim jestem jestem teraz? Myślisz, że bym prowadził tego bloga? Myślisz, że bym się zmienił? Pewnie dziś bym wrócił z Monaru, albo chodził do Mopsu i brał pińcet plus na trójkę dzieci. Być może już bym nie żył? Z perspektywy czasu potrzebowałem takiego pierdolnięcia w łeb. Z perspektywy czasu, bardzo się cieszę, że moja ex jest właśnie moją ex. Z perspektywy czasu cieszę się, że wyszło jak wyszło. 

Dzięki temu miałem okazję zastanowić się nad swoim życiem. Dzięki temu poznałem wiele innych kobiet, a już każda następna uświadomiła mi, że tego kwiatu jest pół światu.  Było ciężko, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Było ciężko, ale dostałem nagrodę pod postacią pięknych chwil. Mi na dobre wyszło wszystko i widocznie tak miało być. Nic nie dzieje się w życiu bez przyczyny, tylko z jakiegoś powodu.

Wracając do tematu koleżanki co utraciła Januszową pracę. Obecnie wyszło jej to na dobre, gdyż pod wpływem utraty pracy, była zmuszona znaleźć inną i znalazła lepszą, spokojniejszą, lepiej płatną,a więc w jej przypadku także sprawdziło się powiedzenie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Gdyby nie została zwolniona to dalej by pracowała u Pana Janusza za grosze. Widzisz to jest tak, że ludzie bardzo nie lubią zmian. Ludzie bardzo nie chcą schodzić z wydeptanej ścieżki, aż życie samo ich spycha w nieznane. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jestem pewien, że sam też wiele razy tak miałeś, że przydarzyła Ci się sytuacja, która na pierwszy rzut oka wyglądała na tragiczna, ale w dłuższej perspektywie czasu, najczęściej po wyciągnięciu odpowiednich wniosków, wyszła Tobie na dobre i powiedziałeś: nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Jestem pewien, że wiele razy miałeś tak, że życie dało Ci po dupie, ale z perspektywy czasu cieszysz się z takiego obrotu sprawy, bo na przykład dojrzałeś do pewnych rzeczy oraz przemyślałeś kilka spraw, a także otworzyły Ci się oczy na nowe rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałeś. Mafiosi, którzy w latach 90′ trafili do więzienia, dzięki niemu uratowali swoje życie. W ich przypadku również sprawdza się te powiedzenie. Z jakiś powodów to właśnie o oni trafili za kratki, a nie kto inny i mieli w szerszej perspektywie-szczęście w nieszczęściu.

Chłopak, który napisał do mnie maila ma jedno wyjście. Wyprowadzić się do większego miasta, schodząc tym samym z wydeptanej ścieżki, aby otworzyć nowy rozdział w jego życiu, pełny nowych ludzi, miejsc, zdarzeń, doświadczeń, które z perspektywy czasu, wiem że wyjdą mu na dobre i nawet jak początki będą trudne, to w końcowym rozrachunku powie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Żeby mieć szczęście w nieszczęściu, trzeba dokonać zmian, zejść ze ścieżki, przestać podążać za tłumem. 

Na chwilę obecną jest nieszczęśliwy przez to, że stoi w miejscu, ale widzę, że życie samo zaczyna już go spychać w kierunku wyprowadzki. Prędzej czy później coś w nim pęknie i zdecyduje się na ten krok, bo już nie wytrzyma. Mój kolega jest bezrobotny i nad jego życiem zbierają się ciemne chmury, które spychają go w kierunku bezdomności, jak się w porę nie ogarnie…

W jego przypadku jest to kwestia zrozumienia, że Urząd Pracy nie jest od tego, aby znaleźć mu pracę, tylko to on sam jest za to odpowiedzialny, bo prawda jest taka, że urzędnicy, politycy mają w go i jego życie w dupie. Jeśli tego nie zrozumie, to nic się nie zmieni, a chmury będą się zbierać i kłębić.

W jego życiu też nic nie dzieje się bez przyczyny i albo w porę się obudzi, albo będzie musiał sięgnąć naprawdę głębokiego dna, żeby dopiero zrozumieć, że w życiu to on ma liczyć tylko i wyłącznie na siebie, co zbierające się czarne chmury nad jego głową komunikują mu to od dawna, że już czas najwyższy wyciągnąć wnioski z tej pierdolonej wegetacji. 

Nic nie dzieje się bez przyczyny. Rozpadający się związek, śmierć bliskich osób, ciężka choroba wystawiają charakter wielu ludzi na ciężką próbę. To właśnie głównie pod wpływem tych kilku rzeczy, które charakteryzują się wielką burzą w czyimś życiu, ludzie zaczynają zastanawiać się nad swoim bytem, jakimikolwiek zmianami w nim oraz drogą, którą podążają. Niektórzy ludzie potrzebują takiego szoku pod wpływem, którego zmieniają siebie oraz swoje życie o 180 stopni i albo idą do przodu, albo się staczają jeszcze bardziej.

A może ludzki byt i los z nim związany, jest skonstruowany tak, że wszystko co w naszym życiu się dzieje, dzieje się po coś-z jakiś powodów? Ludzi, których spotykamy na swojej drodze życia, spotykamy z jakiegoś powodu? Kobiety, które poznajemy, poznajemy z jakiegoś powodu? Sytuacje jakie wynikają przy tych okazjach, dzieją się z jakiegoś powodu? Może tymi powodami są wnioski i nauka jaką w przyszłości masz wyciągnąć? Może Twój Anioł stróż zsyłający Ci na łeb zimny prysznic, pragnie dać Ci do myślenia?

Jeśli w tej chwili Twoje życie polega na tym, że żyjesz bo żyjesz, a tak naprawdę to wegetacja i masz wrażenie, że nic się w nim nie układa, to zastanów się, czy może jednak masz w nim za dobrze? Może potrzebujesz wstrząsu? Może potrzebujesz Tajfunu, który zepchnie Twoją dryfującą łódeczkę na nowe, nieznane wody, które zazwyczaj są bardzo głębokie? Może na tych wodach znajduje się przystań o znajomej nazwie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?

Może potrzebujesz takiego pierdolnięcia w łeb? Może Twój los sam wymusza na Tobie zmiany, które spowodują, że albo sięgniesz dna, albo się od niego odbijesz? Nosisz w sobie historię, którą napisało życie. Czarne chmury zbierające się nad Tobą dają Ci sygnał do zmian, abyś dojrzał do pewnych rzeczy, a piękne chwile są zazwyczaj nagrodą. Jedno jest pewne nic nie trwa wiecznie. Wszystko przeminie.

Masz ciężkie chwile w życiu? Wyciągnij wnioski, ucz się na błędach oraz zejdź z wydeptanej ścieżki, a w późniejszym czasie zobaczysz, że powiesz-nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a wszystko co złe przeminie. Potem wyjdzie słońce, które będzie dla Ciebie nagrodą, jednak to też kiedyś przeminie i znów los wystawi Ciebie na kolejną próbę.

P.S

Napisz w komentarzu jakąś sytuację ze swojego życia podczas, której byłeś załamany, zdołowany, ale w końcowym rozrachunku jesteś zadowolony, że taka sytuacja Ci się przytrafiła, bo przecież nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Może innym osobom da to do myślenia.

P.S

Dałem do myślenia?

Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link:

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

 

Rate this post
Pokaż więcej

20 Komentarzy

  1. Moja największa zmiana zaczęła sie, gdy dziewczyna która znałem miesiąc zaczęła mnie olewać i „zostawiła mnie” w tamtym okresie wydawała się być chodzącym ideałem i właśnie ta sytuacja zmusiła mnie do przemyśleń nad swoim życiem. Właśnie wtedy zainteresowałem się „rozbojem osobistym” czytałem książki każdej nocy i zrozumiałem wiele swoich błędów. Jestem tej dziewczynie bardzo wdzięczny, bo gdyby nie ta sytuacja moje życie wyglądaliby zupełnie inaczej. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszlo 😀

  2. 17 lat – dziewczyna wybiera innego chlopaka. Podrywaj.pl blogi TYABA, zycie praktycznie do gory nogami przestawione. Dzieki blogom TYABA wbilem sobie do głowy w tamtym czasie, ze nie ma rzeczy niemożliwych. Obrałem ścieżkę, obecnie w wieku 22 lat mam skończone studia 1 stopnia i doświadczenie pozwalające na manewrowanie między pracodawcami. Pare innych złych rzeczy było na mojej drodze, czy to w trakcie studiów czy nawet teraz. Ale po tylu latach . Chciałbym po prostu powiedzieć, że dziękuje Ci TYAB za twoje blogi. Może wiesz kim jestem, a może nie. Ale sam pare razy do Cb pisałem o jakaś porade na facebooku 🙂 Przepraszam za lekki chaotyzm, ale mało czasu. Pozdroo 🙂

  3. 17 lat – zostawiła mnie dziewczyna (z którą miałem potem jeszcze różne historie – byłe nie dają o sobie zapomnieć :D? ), trafienie do rodziny zastępczej, śmierć babć (w krótkim odstępie czasowym). Utrata rodzeństwa – trafili do adopcji.
    Załamka była, spora, ale krótko.
    Plusy? Dużo. Trafiając do rodziny zastępczej zobaczyłem życie innych ludzi z innej strony, poznałem, co to jest ciepło w domu i zobaczyłem trochę drugą stronę medalu. Ogarnąłem się pod kątem charakteru i odszedłem od trochę patologicznego towarzystwa. Wyjazd do innego miasta i poznanie nowych ludzi i zapisanie się na boks (pewność siebie rośnie niesamowicie). A laska? Wracała, ale już miałem na nią wyje… W międzyczasie spotykałem się już z innymi. Wiele, by pisać.
    Czytając bloga doszedłem do wniosku, że nie mam czarnych chmur,ale stagnacja zaczyna łapać. Czemu? Chyba za dobrze mam i zaczynam osiadać dupą na laurach.

  4. Mialem problem z hazardem dokladnie bukmacherka, gdy przegralem ogromna sume pieniedzy dopiero zrozumialem ze to nie tedy droga I nic nie dzieje sie bez przyczyny .Teraz nawet z kumplami nie obstawiam jaki bedzie wynik meczu ,uczymy sie cale zycie a najlepiej na swoich błedach, będą ciezkie chwile nawet bardzo ,ale jezeli sie je przetrwa to wtedy sobie uswiadamiasz kurde przetrwales, po cos zyjesz na tym swiecie😃😃😃.A tak po za tym twoj blog bardzo mi pomogl w trudnyc chwilach I haslo ,,nic nie dzieje sie bez przyczyny” sprawdza sie😃😃😃 dlatego sledze twoj blog regularnie.

  5. Co najmniej ciekawe i interesujące, aż sam opisze swoją historię na forum 🙂 w zasadzie będą to dwie części – jedna związana z chorobami bliskich i ich śmiercią, a druga to historia z … dziewczyną (byłego) przyjaciela 🙂

    To jest zdanie klucz: Potem wyjdzie słońce, które będzie dla Ciebie nagrodą, jednak to też kiedyś przeminie i znów los wystawi Ciebie na kolejną próbę.

    Tylko, że każda kolejna próba będzie o tyle inna, że jest za nami już pewien bagaż doświadczeń, nie idziemy już z pustym plecakiem 😉

  6. Heh, dobrze to znam.
    Jestem lekko po 30, zauważyłem że czasami od życia dostajemy lekcje, taki czas na analizę, wnioski.
    U mnie w ciągu dekady, tak ze 3 razy życie jebło o glebę, mimo iż za pierwszym razem wiedziałem gdzie leży mój problem, to mimo wyciągniętych wniosków, nie poczyniłem specjalnych zmian. I za ja kilka lat, znowu to samo.
    Ostatnia lekcja, to wynik „złej” kobiety, ale wyszło na dobre.
    Jak to w życiu bywa, czasami dostajemy lekcję/nauczkę, to czas na analizę i wnioski, jeżeli nic z tym się nie zrobi, to za jakiś czas historia się powtórzy, każda kolejna lekcja jest bardziej odczuwalna, w myśl zasady aż do skutku.
    Zmiany.
    Jeżeli coś w czym tkwimy przynosi nam krzywdę, warto podjąć decyzje i odejść zmienić. Nie tylko partnera/partnerkę, ale i również prace, chujowy wynajem, chujowych znajomych, wszystko co działa na nie korzyść.
    Łatwo powiedzieć co? No, ale i łatwo jebnąć w kont coś co nam szkodzi, trudne to może być znalezienie zastępstwa, ale nie mając wyjścia nasz wysiłek będzie znacznie większy będziemy wydajniejsi, nie zadowolimy się czymś co już mieliśmy, bo jaki sens miało by to wszystko gdyby w efekcie wrócić do tego od czego odeszliśmy.
    Lepiej podjąć decyzje, niż czekać aż decyzję podejmą się same. Los sprzyja odważnym, inny punkt wyjścia jest jak sami decydujemy, niż zdecydowane zostanie za nas. Nie wiem jak to działa do końca, ale jeżeli podejmowałem kluczowe decyzje, nawet takie że odszedłem z pracy z dnia na dzień, nie mając nic w zanadrzu, zadzwoniłem w jedno miejsce i facet mówi że nie szukają nikogo, następnego dnia zadzwonił że jednak chcą mnie. Jak czekałem bo bałem się zmian, one i tak następowały i zawsze znacznie dłużej trwało odwrócenie sytuacji na swoją korzyść.
    Nie bójmy się decyzji i zmian. Lepsza najgorsza decyzja niż życie w zawieszeniu, nie ma nic gorszego. Nawet zła, albo nie korzystna decyzja sprawi że coś się ruszy.
    Związki, ja raz w życiu się zakochałem, nie jestem kochliwy, miałem blisko 30 lat, jak mnie poraziło, krótką chwilę było pięknie, a potem laska tryskała gównem, zwiałem szybko z podkulonym ogonem.
    Wniosek, że zakochać to zajebista sprawa, trzeba powtórzyć jak najszybciej, tylko z kimś odpowiednim. I tyle, zamiast umartwiania się. Polecam zawsze szukać dobrych stron, lżej się żyje :]
    Pozdrawiam

  7. Dodam swoje 3 grosze:

    Przez pewien okres mojego życia byłem praktycznie SAM!
    Laska jebła mnie w komis, kumple olali gdy byłem w potrzebie, dostałem oklep na imprezie, w domu kłótnie z rodzicami, Janusze stwierdziły że nie potrafię sprzedawać i wyjebali mnie z roboty – no czułem się przez ten czas jak zero.

    Jednak to pozwoliło mi przemyśleć wiele spraw oraz ZMUSIŁO by wsiąść się za siebie poważnie.

    Poznałem potem wiele dziewczyn, towarzystwo teraz mam praktycznie tylko pro rozwojowe ( ten ma biznes, ten fajną prace itp), trenuje już kilka lat krav mage także tamten frajer unika mnie jak ognia, z domu się wyprowadziłem i sam się od kilku lat utrzymuje, a teraz mam robotę praktycznie od 8-16 ( sprzedaż w IT) robię to co lubię i praktycznie się nie męczę w pracy natomiast kasę jak na 25 latka mam naprawdę fajna ( zawsze może być lepiej 🙂 ).

    Także TYAB masz 100% racji.

    I niestety tutaj nie ma drogi na skróty – trzeba być cierpliwym, jednak to popłaca i to bardzo :).

  8. A co w sytuacji , gdy masz za dobrze ? Ja mam tak ze zdobyłem zajebista dziewczynę, kasę jak na 21latka tez okej bo nie zarabiam 2000 brutto..- pracuje w sprzedaży, na silke chodziłem ale przestałem i czuje, że łapie mnie stagnacja.. mam dobrze i za dobrze bo nie idę do przodu a się cofam. Szukam jakieś motywacji, która pchałabt mnie do przodu. Ktoś miał podobnie lub wie jak sobie z tym poradzić ?
    Pozdrawiam,

  9. Najczęściej „niespełnione miłości ” po których mądrze wyciągnięte lekcje kształtują charakter i otwierają oczy. Przykład tyaba jest niezwykle ciekawy ze względu,ze z życia melanżowicza i nieodpowiedzialnego typa zaczął się tak dynamicznie zmieniać,że może być inspiracją dla wielu . Pozdrawiam

  10. Po latach laska zostawiła mnie dla innego, upadek totalny, waga w dół, samoocena w dół, wszystko w dół. Po miesiącu postanowiłem się podnieść, przynajmniej spróbować mimo że bolało jak cholera. Minęły ponad 3 miesiące od akcji upadek i jest coraz lepiej. Nabrałem wyglądu i nabieram cały czas (siłownia). Niska samoocena? To ja tak mało w życiu osiągnąłem żeby nisko się cenić? Ja? Zdałem sobie sprawę że to ona ma małą wartość, tylko o pracy potrafiła gadać serio. Zacząłem wychodzić do ludzi i jest super. Poznałem inną dziewczynę i jak narazie jest spoko. To co tu piszesz Tyab to jest prawda. W końcu wiatr rozwieje te chmury tylko trzeba włożyć odrobinę wysiłku żeby to się stało. Czytałem twoje inne blogi i są na prawdę życiowe. Wiele podobnych sytuacji co Ci się przytrafiły, przeżyłem sam. Tylko potrzebowałem trzeźwej analizy, którą dostałem od Ciebie. Dlatego jestem wdzięczny za te blogi, poleciłem go mojemu kumplowi. Mówił że zrobiło na nim wrażenie a chłop sam ma problemy. Dziękuję i dobra robota 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button