Hej
Ostatnia część fragmentu mojej książki, która ukaże się w tym roku. Żeby lepiej zrozumieć sens, historie oraz metafory, to zachęcam Cię do przeczytania wcześniejszych pięciu części:
Część pierwsza:
Druga część:
Trzecia część:
Czwarta część:
Piąta część:
–Jest jeszcze coś na co należy zwracać uwagę na imprezach?
Oczywiście, że tak. Jesteś Ty, ale są też i osoby, z którymi sobie imprezujesz. Wcześniej omówiłem Ci moje błędy, które miały wpływ na moją reputację, które być może również mogłeś w przeszłości popełniać. Teraz skupmy się na Twoich znajomych. Być może się powtórzę, ale to z kim imprezujesz ma wpływ na Twoją reputację. Oczywiście to już wiesz, bo mówiłem już Ci to kilkukrotnie podczas naszej rozmowy, lecz czy będziesz pamiętał o tym jutro lub pojutrze? Tym bardziej czy będziesz pamiętał na imprezie? Szczerze to wątpię. Więc jeszcze raz Ci przypomnę, że to z kim imprezujesz oraz z kim się pokazujesz w towarzystwie, ma duży wpływ na Twoją reputację w oczach osób trzecich. Dlatego bardzo ważną rzeczą jest, abyś odpowiedział sobie na moje wcześniejsze pytania odnośnie imprez.
Te pytania pozwolą Ci podjąć decyzję odnośnie tego, czy warto tego dnia imprezować w takim miejscu i w takim składzie. W szczególności skup się na kilku pytaniach, a mianowicie:
–Kto będzie na tej imprezie, czy ludzie będący na niej, będą dla Twojego wizerunku, niczym Ferrari czy może jak wóz z gnojem?
-Jak Ci ludzie Cię traktują? Jak się do Ciebie obnoszą? Jak ostnim razem wyglądała impreza z nimi? Jak się zachowują jeden na jeden, a jacy są w stosunku do Ciebie w większym gronie1?
-Czy można z nimi napykać sobie jakiś problemów? Jak się zachowują po alkoholu? Czy są agresywni? Zaczepni2?
-Czy kogoś nowego i wartościowego możesz poznać na imprezie? Czy możesz nawiązać nowe, wartościowe i ciekawe znajomości, które w przyszłości mogą zaowocować współpracą czy jakąkolwiek obustronną pomocą? Czy może to kolejna popijawa u Romka na melinie z jakimiś totalnymi noł-lajfami?
-Która to już impreza w tym samym składzie? Może warto ją odpuścić?
Skup się głównie na tych pytaniach, chociaż prawdę mówiąc, to od razu powinieneś wiedzieć czy impreza w takim gronie, będzie Ci się opłacała czy też nie3. Powinieneś to wiedzieć od razu, gdzie opłaca Ci się pokazywać, a czego i kogo unikać. Jest to ciąg dalszy mojego wykładu, aby wbić Ci do głowy, że nie imprezuje się z osobami, które nic ciekawego nie wnoszą do Twojego życia, byle tylko imprezować dla samego picia wódki. Nie imprezuje się z każdym i z każdym wódki się nie pije, dla samego wypicia. Jest to głupota i strata cennego czasu. Są osoby, z którymi po prostu się nie imprezuje. Nie imprezuje się z nimi ponieważ:
-
Po alkoholu im regularnie odpierdala. Stają się agresywni czy nie potrafią się zachować.
-
Są ogólnie frajerami, którzy nic ciekawego nie wnoszą do Twojego życia4.
Są osoby, z którymi po prostu wódki się nie pije, ze względu na ich zachowanie oraz ze względu na ich kurewski charakter. Mam kolegę, który jest bardzo w porządku człowiekiem, jednak nigdy się z nim wódki nie napiję, ponieważ po alkoholu robi przypał. Po alkoholu jest dla mnie niczym wóz z gnojem. Dlatego nigdy nie zabiorę go nigdzie na imprezę oraz nie poznam z innymi ludźmi. Jedynie mogę sobie z nim pogadać na trzeźwo, ale o alkoholu to absolutnie nie ma mowy.
Pamiętasz Krzysia, o którym Ci wcześniej opowiadałem? To jest to tego typu człowiek, który normalnie jest księgowym chodzącym pod garniturem, ale kiedy sobie popije, to zaczyna mu słoma z butów wyłazić. Przeważnie po pijaku ma wielką tendencję do zwracania na siebie uwagi oraz kopania w rzeczy martwe. Już kilkukrotnie musiałem obce mi osoby, przepraszać “za kolegę”, ponieważ coś do kogoś powiedział za dużo. Kiedyś powiedział coś za dużo w żartach, do jednej pijanej tipsiary, która świeciła dupą na parkiecie, a ta polecała na skargę do swojego kolegi czy chłopaka, którego jeszcze trochę chyba podpuściła. Troglodyta bez szyi wpadł w taką furię, jakby ktoś mu zabrał miesięczne zapasy kurczaka. Od razu podleciał do pana księgowego z łapami, więc stanąłem w jego obronie, a właściwie to chciałem porozmawiać i wyjaśnić całą sytuację. Jednak weź tu kurwa tłumacz coś kolesiowi, który tylko czekał na taką, chwilę jak ta. Wyjaśniaj coś osobie, która tylko czeka, aż będzie mogła sobie komuś wpierdolić. Od razu bez gadania wypłacił mi strzała i się zaczęło.
Księgowy widząc to posrał się koncertowo i spierdolił szybciej z
dyskoteki, niż Gołota z ringu, zostawiając mnie samego na “pożarcie”. Tym sposobem musiałem więc się ciągać z ochroniarzem, który gabarytowo przypominał Mariusza Pudzianowskiego za najlepszych swoich czasów w Strongmanach. Na moje szczęście koleś był tylko nakoksowany sterydami, a o biciu się nie miał za wiele pojęcia, gdyż sadził na oślep cepy weselne, męcząc się przy tym szybko. Na moje szczęście zapisałem się kiedyś na zapasy, co zaowocowało moją kilkuletnią przygodą z tym sportem, więc mięśniak nie był dla mnie jakimś tam wielkim przeciwnikiem, chociaż wizualnie, na pierwszy rzut oka, wzbudzał respekt. Na moje szczęście, również nikt z jego kolegów nie podbiegł i nie zajebał mi kopa, jak rzuciłem go przez biodro jak szmatę, tylko jak ich kumpel zaczął przegrywać, to od razu nas rozdzielili5. Na moje szczęście tak to się wszystko skończyło, a jedyne obrażenia jakie miałem to pościerane kolana I sine oko.
Potem jak emocje opadły, to tak na spokojnie sobie wszystko wyjaśniliśmy. Chłopaki chcieli wiedzieć o co poszło, kim jestem, kogo znam na mieście. Okazało się, że mamy kilku wspólnych znajomych oraz zrozumieli,
że wstawiłem się za kolegę, co w ich oczach zyskało tylko uznanie. Ja ich przeprosiłem za zamieszanie i tradycyjnie za kolegę. Potem zostałem przez nich zaproszony na wódkę i takim oto sposobem poznałem kilku nowych znajomych, którzy do dziś jak mnie widzą, to machają mi ręką na powitanie. Nawet z samym ochroniarzem dobrze żyję w obecnej chwili. Co prawda nie składamy sobie życzeń na święta, ale zawsze machnie mi ręką jak sunie wolno swoim samochodem. Jak widzisz ludzi można poznać w różnych okolicznościach.
A co się stało z księgowym? Przez kilka miesięcy byłem na niego obrażony za tę sytuację, w której zostawił mnie samego. Wielokrotnie próbował mnie za to przeprosić, ale bezskutecznie. Jednak pewnego razu pękłem. Zrozumiałem, że to też i moja wina była, a on w sumie nie jest złym kolegą, tylko po alkoholu mu tak odpierdala. Czego ja się spodziewałem po nim? Że będzie bił się z ochroniarzem? Zaraz zapewne dołączyli by się jego koledzy i wtedy ta cała sytuacja, zupełnie inaczej mogła by już wyglądać. Finał mógłby być tragiczny dla nas dwóch. Moją winą również było to, że wiedziałem jaki on jest po alkoholu. To już nie była pierwsza tego typu sytuacja, że coś do kogoś powiedział za dużo. Do tej pory trafialiśmy na ludzi, którym wystarczyło powiedzieć “sorry za kolegę”, aż w końcu trafiła kosa na kamień, a w zasadzie na królową dyskoteki, od której to się wszystko zaczęło.
Do tej pory przymykałem oko na jego zachowania po pijaku. Nie zwracałem mu uwagi kiedy kopał w śmietniczki. Nie zwracałem mu uwagi kiedy śpiewał w niebo głosy, prowokując tym samym osoby szukające zaczepki. Wiedziałem jaki przypałowy jest po alkoholu, a mimo to dalej z nim wychodziłem do ludzi. To tak jakbym wsiadał do samochodu z pijanym kierowcą. Skoro zgodziłem się jechać z nim, to akceptowałem fakt, że będzie prowadził po pijanemu. Skoro to akceptowałem, to głupotą było by mieć do niego pretensje, że spowodował wypadek po alkoholu. Co mu nagadałem to mu nagadałem, ale od tamtej pory nigdy już nie napiłem się z nim alkoholu. Jak zdarzyła się impreza, gdzie byliśmy razem, to trzymałem dystans, tak aby osoby trzecie nie skojarzyli nas za bardzo. Nie ukrywam księgowy od tamtej pory również się trochę zmienił. Widać, że wziął sobie moje słowa do serca.
Jak wiem, że imprezę organizuje Maciek, a wśród gości będą: Zbyszek, Andrzej czy Adam, to unikam takiego towarzystwa6. Bardzo lubię Maćka. Jest to bardzo wartościowa osoba, która parę razy mi pomogła w życiu, zresztą z wzajemnością. Jednak Maciek ma kilku znajomych, którzy krótko mówiąc nie pasują do niego: wyglądem, zachowaniem, pozycją społeczną czy chociażby kulturą picia. Dla Maćka są niczym wóz z gnojem, a nie Ferrari. Zwracałem mu na to uwagę kilkakrotnie, ale cóż, jego cyrk, jego małpy. Jednak trzymając z tymi osobami bardzo stracił nie tylko w moich oczach, lecz również w oczach naszych wspólnych znajomych, którzy mu się po prostu dziwią.
Kiedy Maciek się żenił, to zorganizował huczne weselicho, na którym niestety nie zabrakło wyżej wymienionych panów. Chłopaki sobie popili, a potem im się w bani zagotowało od wódy czy jeszcze od czegoś innego i się zaczęło. Zaczęli drzeć ryje oraz ciągać się między sobą. Co chwila trzeba było ich rozdzielać. Raz jednego, raz drugiego, raz trzeciego. Potem zaczęli szukać zaczepek wśród reszty gości oraz postronnych osób, które akurat przechodziły obok sali weselnej. We mnie jeden rzucił nawet świeczką, której wosk zabrudził mi spodnie, chcąc mnie sprowokować do bójki. Takie to były buraki, które rozjebały wesele swojemu koledze, a ten debil dalej z nimi utrzymuje jakiekolwiek kontakty. Jaki był finał tej imprezy? Ja jak i kilkanaście osób opuściło wesele jeszcze przed północą, nie chcąc dać się sprowokować. Wolałem wcześniej opuścić weselę, niż wmieszać się przez nich w coś nieprzyjemnego lub przyczynić się do zepsucia święta pary młodej. Ktoś musiał pójść po rozum do głowy, a skoro młody nie potrafił ogarnąć swoich kolegów, to trzeba było inaczej rozwiązać ten problem.
Czy te osoby były dla Pana Młodego niczym Ferrari? Oczywiście, że nie. Wiele osób dziwiło się, że oni dostali zaproszenia na wesele. Wiele osób dziwiło się, że Maciek w ogóle zna takie osoby, które nie potrafią się zachować po alkoholu. Maćka błąd był taki, że na pewno wiedział jak jego koledzy zachowują się kiedy popiją, a mimo to zaryzykował, zapraszając ich na swoje święto. Miałeś kiedyś podobnie? Zorganizowałeś urodziny, a zaprosiłeś same agresywne persony? Są kurwa ludzie, których się nie zaprasza nigdzie ze względu na ich zachowanie. Są osoby, z którymi się wódki nie pije, chociażby przez ich pierwotne instynkty.
Staram się unikać agresywnego towarzystwa jak ognia ze względu na problemy w jakie można się wplątać. Mogą to być problemy natury prawnej, ale również mogę znaleźć się między młotem, a kowadłem, tak jak kiedyś, kiedy piłem z dwoma kolegami wódkę u jednego z nich w garażu. Pijemy, gadamy, śmiejemy się i nic nie zapowiadało tego, co za chwilę miało się wydarzyć. Pisałem wtedy sms-a, a w tle słyszałem rozmawiających ze sobą kolegów. Raptem ich dialog zaczął przybierać coraz bardziej agresywną formę. Chłopaki zaczęli przypominać sobie coś z przeszłości i jednocześnie to wyjaśniać, by za chwilę zacząć sobie ubliżać od różnych. Nagle słyszę:
–No to chodź kurwa
Odrywam wzrok od telefonu i widzę jak Marek uderza pierwszy siedzącego na krześle Damiana. Nie zdążyłem nawet zareagować, a Damian już się zerwał na równe nogi i zlał marka na kwaśne jabłko. Ledwo go odciągnąłem, bo wpadł w taką furię, że myślałem iż zaraz zacznie po nim skakać. Marek wstał, otrzepał się i poszedł w swoją stronę, a my dopiliśmy resztę wódki, rozmawiając przy okazji o zaistniałej sytuacji. Wszystko było by dobrze, gdyby ta historia na tym się zakończyła, niestety to był dopiero początek. Za niedługo potem dowiedziałem się, że Marek zgłosił się na Policję, gdzie podał mnie na świadka. No i tym właśnie sposobem wmieszałem się w jakieś świadkowanie. Tym właśnie sposobem wjebałem się między wódkę, a zakąskę. W późniejszym czasie Marek chciał, abym zeznawał na jego korzyść, a Damian chciał żebym wziął go w obronę7.
Policja natomiast straszyła mnie odpowiedzialnością za składanie fałszywych zeznań. Znalazłem się między młotem, a kowadłem. Musiałem poprzeć czyjąś wersję, ale jak to zrobić skoro jednego i drugiego lubiłem mniej więcej tak samo? Nie mogłem przecież powiedzieć, że nic nie widziałem, skoro oboje zeznali, że tak było. Odmówić zeznań też nie mogłem. Musiałem również myśleć o sobie8. Musiałem więc powiedzieć prawdę, w której oboje byli winni i z perspektywy czasu uważam, że jednak było jak najbardziej sprawiedliwe. Niestety tym sposobem oboje się na mnie obrazili. Marek chciał całkowitego udupienia Damiana, a Damian chciał być niewinny. Wina leżała po obu stronach, jednak te jełopy tego nie rozumieli. Myśleli tylko o sobie, a we mnie zostało wywołane takie kurewskie poczucie winy. Najlepiej było by jakbym całą winę wziął na siebie. Jeden, jak i drugi się do mnie nie odzywał. W późniejszym czasie chłopaki się pogodzili I wyjaśnili sobie wszystko, a ja dalej byłem ich wrogiem. Damian dodatkowo puścił na osiedlu plotę, która przyrównywała mnie do jakiegoś konfidenta policyjnego. Pogodził się z Markiem i nie miał do niego pretensji za to, że ten poszedł na Policję, tylko kurwa do mnie, że zeznałem tak jak było. Potem kto mnie nie spotkał, to pytał się o tą sytuację, a ja jak ta parówa się każdemu tłumaczyłem. Możesz mi powiedzieć, że takich sytuacji się nie przewidzi. Owszem przewidzi jak nie będziesz pił wódki z frajerami. Uważaj więc z kim wódkę pijesz, żebyś nie wmieszał się w podobne świadkowanie podczas, którego będziesz musiał wybierać pomiędzy swoimi kolegami.
Pijąc z kimś wódkę możesz naprawdę wmieszać się w nieciekawe historie, które będą się ciągnęły za Tobą jak gówno. Chcesz wiedzieć kiedy poczułem pierwszy raz moc prawa Aureoli9, o której wcześniej już Ci kiedyś wspominałem? Właśnie przy wódce. Kilka lat temu piłem wódkę z dwoma kolegami u jednego w domu. Nie ukrywam, wiedziałem doskonale, że gospodarz po dużej ilości alkoholu staje się zawsze agresywny. Wiedziałem to, ale mimo to przymykałem na to oko, pijąc z nim ochoczo wódkę. Tego akurat dnia Darek przypomniał sobie, że jego szwagier bije jego siostrę. Akurat musiał sobie przypomnieć o tym w tej właśnie chwili.
Opowiedział nam całą sytuację jak jego siostra skarży się do matki, a matka do niego. Dopiliśmy ostatnie rozlanie, a on zamówił taksówkę i nim się zorientowałem, jechaliśmy już samochodem na jakąś wiochę napierdalać jakiegoś trzana spod lasu. Kiedy znaleźliśmy się pod jego domem, to się zaczęło. Darek najebany próbował dostać się do domu. Drzwi były zamknięte, więc ten napierdalał w drzwi i w szyby, chcąc wywołać szwagra z domu na małe rozmowy. Przy tym darł ryja wyzywając go od najróżniejszych, a słowa: cwel i kondom, były najdelikatniejsze z epitetów w jego repertuarze. Nagle przyjechała policja, która nas wszystkich spisała i wręczyła po 500 złotych mandatu za zakłócanie ciszy nocnej, mimo iż ja z kolegą tylko staliśmy na podwórku. Od policji dowiedzieliśmy się, że to jego siostra, którą przyjechał bronić osobiście zadzwoniła na policję. O mało nie skończyliśmy na izbie wytrzeźwień, więc aby nie kusić losu zawinęliśmy się piechotą w powrót do domu, dopijając wódkę, którą wzięliśmy ze sobą na drogę.
Myślisz, że to koniec tej historii? Najlepsze dopiero przed Tobą. Tuż przed Bożym Narodzeniem ubiegłego roku chodziłem w moim rodzinnym mieście od sklepu do sklepu, aby zrobić ostatnie zakupy na Wigilię. Byłem obwieszony siatami z zakupami oraz prezentami. Idąc sobie spokojnie, rozmawiając z dziewczyną przez telefon, nagle słyszę:
–I co kurwa kutasie zasrany? Zajebać Ci teraz w ryj? Zajebać Ci w ryj kurwo Ty jebana?
Patrze, a tam jakiś cham rozczapierzył ręce i się zbliża w moim kierunku z wyrazem twarzy jakby dopiero co się nawąchał jakiegoś nawozu do kwiatów. Odwróciłem się do tyłu, aby upewnić się czy ta osoba mówi do mnie, czy koło mnie. Niestety za mną nikogo nie było. W tym momencie doszło do mnie, że to jednak o mnie chodzi. Gdy się tylko odwróciłem ponownie w kierunku tej osoby, to od razu musiałem odskoczyć w bok z siatami pełnymi zakupów przed ciosem, który leciał prosto na moją głowę.
–Ale o co chodzi? To chyba jakaś pomyłka-odpowiedziałem zaskoczony, robiąc kilka szybkich kroków do tyłu, aby wydłużyć dystans pomiędzy nami.
-Pomyłka? Bawisz się w bandytkę i teraz pomyłka? Jeszcze raz kurwo przyjdziesz mi pod dom z kolegami, to Cię zapierdole rozumiesz?Jeszcze raz przyjdziesz mi pod dom i będziesz darł ryja, to Cię zajebie-wykrzyczał
Nie słuchając dalej co mówi szybko ruszyłem przed siebie, aby go nie prowokować. Oddaliłem się od niego o dobre kilkadziesiąt metrów, a ten dalej piłował swoją mordę rzucając w moją stronę kurwami i chujami. Byłem kompletnie zaskoczony. Nie wiedziałem o co chodzi. Kiedy oddaliłem się w bezpieczne miejsce, wszystko zaczęło składać mi się w całość. Nagle przypomniało mi się co zdarzyło się w Czerwcu siedem lat temu. Od razu wziąłem za telefon i zadzwoniłem do Darka, aby opowiedzieć mu o zaistniałej sytuacji:
–Tak? Tak zrobił? Kurwa głupio wtedy wyszło. To było zupełnie niepotrzebnie co zrobiliśmy. Ja sobie z nim to wyjaśniłem już. Chujowo wyszło-powtarzał do znudzenia.
Wkurwiłem się strasznie. On sobie to wszystko wyjaśnił, ale jak widać nie do końca, skoro tamten tyle lat pamiętał dalej to zdarzenie. Jeszcze, że co? Że niepotrzebnie coś zrobiliśmy? Kurwa przecież to on był całym prowodyrem tej sytuacji. Przecież to głównie jego sprawka, a moją winą było to, że tylko tam stałem przez co zostałem zapamiętany. Moją winą było to, że zamiast go ogarnąć lub siebie na chatę, to dałem się wplątać w jakieś rodzinne rewolucje. Ładnie odwrócił kota ogonem. Drugi, to by wziął za telefon i starał się wyjaśnić całą sytuację, a ten tylko nabrał wody w ustach. Właśnie w takich sytuacjach poznaje się ludzi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem czy ta sytuacja jest już wyjaśniona, czy może znów za siedem lat, prowadząc wózek z dzieckiem nie wyskoczy mi z samochodu jakiś pojeb, który będzie wykrzykiwał i wymachiwał mi pięściami nad głową. Kto wie co mu przyjdzie do głowy następnym razem kiedy znów sobie przypomni co było 14 lat temu 10.
Poprzez Prawo Aureoli, zostałem skojarzony z tamtą sytuacją w pierwszym momencie. Czy ta sytuacja była dla mnie niczym Ferrari? Oczywiście, że nie. Ktoś postronny mógłby rzeczywiście pomyśleć, że jestem jakimś bandytą, który robi wjazdy komuś na chatę, jeśli dałby wiarę słowom szwagra Darka. To było tuż przed Bożym Narodzeniem, gdzie na ulicach było pełno nudzi, kto wie czy nie widział mnie ktoś ze znajomych?
Był to ostatni fragment. Tak mniej więcej będzie wyglądała moja książka, która ukaże się na 10000% w tym roku. Taki będzie język, takie dialogi, taki styl pisania. Książka porusza tematykę przyjaźni, zasad, relacji między-ludzkich, kobiet.
Jest to tylko mały fragment tego co dla Ciebie przygotowałem. Uważam, że w sumie najsłabszy.
P.S
Dałem do myślenia?
Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link:
Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ
Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)
Tyab słuchaj , mam pytano odnośnie tych ludzi co są dla nas jak Ferari czyli jacyś milionerzy ,rentierzy czy wpływowi w jakiejś dziedzinie. Poza szkoleniami , gdzie takowych poznać? Będzie jakieś rozwinięcie tej kwestii w ebooku ?
Gdzie? Szkolenia tonraz , dwa samemu starać się dopxhac do nich
Dragon, ja polecam różne spotkania jak np. BNI czy spotkania start-upowców. Możesz tam spotkać oprócz osób które dopiero zaczynają, ludzi którzy prowadzą spore biznesy lub posiadają spory kapitał i szukają dobrych pomysłów w które mogliby inwestować. Sam na takie chodzę i poznałem parę ciekawych osób z branży IT. Mój znajomy dzięki BNI rozszerzył sobie sieć dystrybucji ( nie MLML, normalny biznes) i tylko zbiera zamówienia :).