W moim moich poprzednich blogach z cyklu:
Jak zniewolić człowieka
Skupiłem się na tym jak system w sprytny sposób uderza się w główne potrzeby każdego człowieka i go przez to wpędza w nowoczesne niewolnictwo. W pierwszej kolejności skupiłem się na potrzebie własnego dachu nad głową, o której możesz przeczytać poniżej:
Jak zniewolić ludzkość za pomocą mieszkania – Część I
W drugiej części skupiłem się na kolejnych dwóch życiowych potrzebach poprzez, które można kontrolować społeczeństwo, a nawet wywołać wielki chaos w ciągu 3 dni. O tym przeczytasz poniżej:
Jak zniewolić ludzkość za pomocą wody i pożywienia – część II
Teraz ma do Ciebie jedno pytanie. Powiedz mi co jest ważniejsze od pożywienia i wody?
.
.
.
.
No jasne, że oddychanie.
Dobrze odpowiedziałeś. Porozmawiamy sobie teraz o oddychaniu, które podobnie jak woda jest bagatelizowane i o zgrozo! ABSOLUTNIE W DZISIEJSZYM ŚWIECIE NIE DOCENIANE! Będzie tu trochę ciekawostek o których myślę, że jeszcze nie czytałeś.
Oddychanie
Bez jedzenia możesz wytrzymać kilka tygodni. Bez wody 3 dni, a bez oddychania? Maksymalnie 4 minuty, po których w mózgu następują nieodwracalne zmiany, a zaraz potem następuje śmierć. Jak widzisz oddychanie jest na pierwszym miejscu, a zaraz po nim woda. Pokarm jest na trzecim miejscu w hierarchii potrzeb, a na czwartym dach nad głową. I w zasadzie tylko tyle człowiek potrzebuje do szczęścia i przeżycia. Powietrze, wodę, jedzenie i dach nad głową dający schronienie.
Jednak czy kiedykolwiek ktoś Cię w szkole uczył jak prawidłowo oddychać? W ogóle co Ty wiesz na temat oddychania? Zapewne tyle co nic, bo nawet nad tym się nie zastanawiałeś czy dobrze oddychasz. Oddychasz jak oddychasz, więc o co może chodzić? Już wyjaśniam.
Odpowiedni oddech jest bardzo ważny w życiu codziennym. Nie ważne jaki ćwiczysz sport. Bieganie, lekką atletykę, sporty walki czy grę w szachy. Żeby być dobry w tym co robisz lub co ćwiczysz w pierwszej kolejności musisz nauczyć się odpowiednio oddychać. Tak! Nawet w takich głupich szachach za pomocą oddechu się koncentrujesz, dzięki czemu lepiej myślisz. Za pomocą oddechu możesz się uspokoić i rozluźnić. Za pomocą oddechu możesz również się zdenerwować i zestresować. Ćwiczenia Tantryczne polegają głównie na wizualizacji oraz na zsynchronizowanym, odpowiednim oddechu. Zresztą praktycznie wszystkie cuda prosto z dalekiego wschodu, które zwykłemu człowiekowi nie mieszczą się w głowie, są oparte m.in o oddech.
Co na temat oddechu wie ten oświecony, nowoczesny, postępowy i wykształcony człowiek, krajów rozwiniętych i bogatych? Co oni o nim wiedzą? Ludzie tej cywilizacji zachodniej, którzy zazwyczaj mają się za coś lepszego w stosunku do plemion żyjących w Afryce czy środkowej Azji, ponieważ mają dostęp do z pozoru nowoczesnej technologii i mogą czerpać korzyści z nowinek cywilizacyjnych, których są częścią. Dokładnie takie samo zdanie mają o tych ludziach, jak mieszkańcy wielkich miast mają o ludziach mieszkających na wsi. Uważają ich za prostych, zacofanych ciemniaków żyjących w ciemnogrodzie i niekiedy od razu traktują z góry. Czyli za gorszy sort.
Jeśli teraz zestawiłbyś wykształconego, nowoczesnego i postępowego mieszczucha z wielkiego, europejskiego miasta, który dzięki konsumpcjonizmowi opływa w najnowsze technologie wzięte zazwyczaj na kredyt, ze zwykłym pustelnym mnichem z dalekiego Tybetu, którego poziom życia w 21 wieku, przypomina poziom życia człowieka pierwotnego, to według Ciebie, która z tych osób jest bardziej zacofana?
Jeśli zestawilibyśmy człowieka z bogatego europejskiego kraju, który COŚ MA, z człowiekiem z biednego Tybetu, który zazwyczaj NIE MA NIC, to na pierwszy rzut oka jaka osoba byłaby dla Ciebie bardziej wartościowa? Kogo chciałbyś poznać? Kto mógłby Ci więcej zaoferować? Manager wyższego szczebla w luksusowym samochodzie czy medytujący całe dnie pustelnik mieszkający w jaskini?
Z pozoru odpowiedź wydaje się prosta i oczywista. Dla nas tzw. cywilizowanych ludzi z europejskiego kraju na pierwszy rzut oka bardziej wartościowa będzie osoba, która COŚ MA. Czemu? Ponieważ jej wartość oceniamy przez dobra materialne, które zdołała zgromadził wokół siebie, pieniądze, które zarabia i karierę jaką robi. To w cywilizacji zachodniej nazywamy sukcesem, za którym każdy tak goni. To nazywa się potocznie rozwojem osobistym.
Jednak jest jeszcze coś takiego jak rozwój duchowy, który w cywilizacji zachodniej jest kompletnie pomijany. Większość tych nowoczesnych i postępowych europejczyków ze smartfonami w rękach nawet nie wie o istnieniu takiego czegoś jak rozwój ducha. Rozwój duchowy kojarzy się głównie ze szczęściem, ale również i z wiedzą o istnieniu, której zwykły nowobogacki Kowalski z Konstancina pod Warszawą nie ma zielonego pojęcia.
Kiedyś opowiedziałem koledze, że jest coś takiego jak Tantra, która wywodzi się ze starożytnych Chin. Polega ona na pracy z energią, czego skutkiem jest możliwość kontroli wytrysku u mężczyzn. Czyli mężczyzna może uprawiać seks z kobietą tak długo jak chce i mieć niezliczoną ilość orgazmów, które znacznie różnią od tych jakie doświadcza postępowy europejczyk, którego jedynym patentem na udany seks jest głębiej, mocniej, szybciej. Takie orgazmy są na poziomie duchowym, a nie czysto fizycznym. Kolega popatrzył się na mnie jak na zjeba i spytał się:
-Ty serio w to wierzysz? Ja tam tantry nie potrzebuje do dobrego ruchania hłe hłe hłe.
Podobnie było z akupunkturą, która dopiero od niedawna została uznana przez oficjalną medycynę. Wcześniej ten kto zajmował się akupunkturą był stawiany na równi z płaskoziemcami.
Dlatego też przeciętny, zabiegany europejczyk nic nie powie Ci odkrywczego na temat oddechu. On się nad nim nawet nie będzie zastanawiał.
–Oddycham jak oddycha! A co? O co Ci chodzi? Czemu się pytasz jak oddycham?
Tak by było. Tak by Ci powiedział. I tak naprawdę to kto tu jest ciemny i zacofany? Kto tak naprawdę jest wartościowszy? Osoba, która nie ma pojęcia nic na temat oddechu, za to umie liczyć pieniądze na koncie, czy osoba, która może nauczyć Cię odpowiednio oddychać dzięki czemu będziesz zdrowszy, będziesz miał więcej energii, będziesz wyglądał młodziej i dłużej żył?
Tymczasem co Ci może zaproponować ten oświecony, nowoczesny, postępowy, europejczyk z wielkich miast? Papieroska podczas przerwy w pracy, którym się tak głęboko zaciągniesz i popijesz kawusią? Czy może wyśmianie Ciebie przy wszystkich znajomych kiedy powiedziałeś, że właściwie to człowiek nie musi nic jeść, ani pić by żyć, ponieważ chciałeś uświadomić ich, że pomimo z pozoru rozwiniętej medycyny, nadal bardzo mało wiemy o naszym organizmie, naszym związku z przyrodą oraz otaczającym nas światem.
Inedia – Breatharning
Wyobraź sobie, że teraz jak to właśnie czytasz, w tej właśnie chwili na całym świecie znika, albo lepiej KOŃCZY SIĘ pożywienie i woda. Wyparowują oceany, rzeki, morza, śnieg, lodowce i już nigdy nie spadnie deszcz. Kończy się wszystko. Jak myślisz co by się wtedy działo? No wyobraź to sobie co by się działo kiedy nagle gruchnęłaby wiadomość, że od następnego dnia już nigdy nic nie zjesz, ani się nie napijesz, bo tego nie będzie. Musisz się nacieszyć tym co masz w lodówce.
Oczywiście następuje totalny rozpierdol i totalna anarchia. 95% ludzi na świecie umrze w przeciągu 3 – 4 dni z pragnienia lub w wyniku walki o resztki wody. 4.99% ludzi przedłuży sobie życie o kilka dni czy tygodni zwyciężając w tych walkach i wygrywając resztki wody, która również za chwilę im się skończy. Na całym świecie będzie działo się to co się teraz dzieje w Minneapolis, ale w skali globalnej.
Jednak 0,001% ludzi na świecie w tym czasie będą sobie siedzieć w spokoju i głęboko oddychać. I te 0,001% ludzi przeżyje.
-Co Ty pierdolisz za głupoty?
Tak pewnie pomyślałeś sobie teraz! Tak również powiedziałby każdy oświecony, nowoczesny, postępowy, wykształcony, nowobogacki, europejczyk ze smartfonem w dłoni dla, którego wiadomość o tym, że człowiek na upartego w ekstremalnych sytuacjach mógłby przeżyć brak wody oraz pożywienia. Nowobogacki europejczyk, ten nowoczesny, postępowy wyśmiałby tą teorię. Dla niego byłaby to głupota, foliarstwo i śmiech na sali, ale kiedy widziałby dwóch chłopaków trzymających się za ptaki w miejscu publicznym lub zdjęcie celebrytki z niezrobionymi paznokciami u nóg w mediach społecznościowych, to biłby brawo i wyrażał podziw za odwagę i wyjście z cienia.
Prawda jest jednak taka, że jakby nagle zabrakło wody i jedzenia, to cały ten cywilizowany, postępowy i nowoczesny świat w ciągu kilku dni stałby się przeszłością, a kto by przetrwał? Ułamek procenta ludzi z Tybetu, północnych Indii, Nepalu, niektóre dzikie plemiona Afrykańskie, Aborygeni. Czyli dla obecnego postępowego europejczyka przetrwałby ciemnogród cywilizacyjny żyjący w głębokim zacofaniu.
I był tam Mojżesz u Pana czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i nie jadł chleba, i nie pił wody. I napisał na tablicach słowa przymierza – Dziesięć Słów (Wj 34,28).
Jezus Chrystus pościł przez 40 dni i 40 nocy, nic nie jedząc i nie pijąc. Jego wyczyn próbował powtórzyć południowoafrykański pastor, niejaki Alfred Ndlovu. Planował tak jak Jezus nic nie jeść przez 40 dni dni. Mało tego! Chciał pobić jego rekord. Jednak mimo iż Ndlovu był wyznania Jezusowego, to nie wiedział o nim jednej bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie Jezus miał wiedzę jak za pomocą oddechu przetrwać na pustyni nic nie jedząc i nic nie pijąc. Jezus miał wiedzę taką jaką mają dzisiejsi mnisi z Tybetu czy Jogini z Indii. Ndlovu takiej wiedzy nie miał, więc po 30 dniach zmarł z wycieńczenia. Ndlovu takiej wiedzy nie miał, bo paradoksalnie jego religia Chrześcijańska, na której czele stoi Jezus, zabrania mu – „mieć Bogów innych przede mną”, czyli w praktyce zabraniała zagłębiać się w wiedzę innych religii, jak chociażby Buddyzm czy Hinduizm. I w taki właśnie sposób poprzez religie kreuje się również podziały wśród ludzi.
Jak się najeść i napić za pomocą płuc?
Nasze płuca służą nie tylko do oddychania, ale również mogą służyć do odżywiania naszego ciała. Powietrze, które oddychamy składa się z azotu, tlenu, pary wodnej, plus inne zanieczyszczenia, które wdycha ten cywilizowany postępowy, nowoczesny europejczyk, począwszy od substancji smolistych po spaliny.
Azot za pomocą oddychania – oczywiście nie takiego w jaki sposób oddycha większość ludzi na świecie, jest wstanie przekształcić się w białko potrzebne do budowy ciała. Na początku XX wieku I. M. Sechenov zauważył, że krew tętnicza niesie w sobie duże stężenie azotu. Jego odkrycie potwierdził w późniejszym czasie M.I Volskiy, który dodatkowo odkrył, że azot z powietrza jest przekształcany w białko ciała ludzkiego przez bakterie znajdujące się w górnych partiach dróg oddechowym i jelicie grubym. Jego odkrycie potwierdzili amerykańscy naukowcy E. Franzblau i K. Coppa.
Reasumując oddychając w odpowiedni sposób, jesteś wstanie dziennie dostarczyć organizmowi białka odpowiadającego nawet kilku kilogramom jedzenia.
A jak to jest z wodą i oddychaniem?
Jest to trochę bardziej skomplikowany temat, ale wodę można wchłaniać z powietrza za pomocą odpowiednich technik oddychania, wizualizacji i energii słonecznej .Wiem, to też się nie mieści w głowie temu postępowemu, nowoczesnemu człowiekowi, ale tak można i udowodnili to naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego, którzy wybrali się na pustynię w Arizonie ze swoim wynalazkiem czyli dwoma pudełkami przez, które przepływało sobie powietrze. Pudełka te wyłapywały z powietrza parę wodną, a potem je skraplały za pomocą promieni słonecznych. I nawet w tak trudnych, pustynnych, warunkach otrzymywano wodę z powietrza. Na podobnej zasadzie działa ludzkie ciało, a wszystko odbywa się w jelitach za pomocą ich złuszczania. Oddychasz nie tylko przez nos i usta, ale również przez swoją skórę. Jesteś jedną wielką maszyną do oddychania.
To tak w jednym wielkim skrócie, ponieważ naprawdę bardzo mało jest materiałów na ten temat od strony procesowej w jaki sposób to dokładnie zachodzi, a i szczerze powiedziawszy za bardzo to mnie nie interesuję. Nie mam ambicji, żeby praktykować breatharianizm. Wrzucam to tylko i wyłącznie jako ciekawostkę, aby uzmysłowić sobie do czego jest zdolny człowiek i jego ciało, pomimo, że współczesna medycyna mocno zaprzecza temu zjawisku.
W Maju 2020 roku czyli pisząc te słowa kila tygodni temu w wieku 90 lat zmarł jeden z najsłynniejszych inedian Prahlad Jani. Oficjalną przyczyną zgodnu była starość, ale prawda jest taka, że Prahlad Jani zmarł, bo już sam chciał odejść z tego świata. Zmarł? Nie! On nie zmarł, tylko przeszedł w inny stan według wierzeń hindusów. Gdyby miał życzenie pożyć, to myślę, że przekroczyłby grubo ponad 100 lat, a jak sam stwierdził jest wstanie przeżyć 5000, a nawet 10.000 lat.
Wydaje się niemożliwe co? A co byś powiedział na to, że w Mongolii znalezioną z pozoru wydawać się mogło, że mumię mnicha, która ma ponad 200 lat? Nie byłoby w tym nic dziwnego. Mumia jak mumia, jednak ta mumia żyje. Jest to mumia mnicha, który znajduje się wstanie bardzo głębokiej medytacji zwanej Samadhi.
Stan Samadhi polega na tym, że ciało mnicha jest tutaj na tym świecie, ale jego dusza jest na tamtym. Połączone są ze sobą tzw. srebrnym sznurem. Będąc w łonie matki mamy pępowinę, która odcięta daje nam życie poza łonem matki. Kiedy srebrny sznur zostanie przerwany, to nasza dusza odchodzi z tego świata, a wtedy umieramy. Po pępowinie mamy ślad w postaci pępka, który według wierzeń np: Hunów jest miejscem w którym znajduje się Twoje tzw. niższe ja. Twój mniejszy duch ( świadomość, podświadomość i nadświadomość)
Będąc w stanie Samadhi mnich może przeżyć w ukryciu tysiące lat tak jakby w uśpieniu, niczym miś, a kiedy będzie chciał wrócić na ziemię, to się po prostu obudzi. W Tybetańskich Himalajach jest podobno mnóstwo jaskiń w których poukrywani są ludzie pochłonięci w Samadhi, którzy przechowują wiedzę oraz materiał genetyczny ludzkości na wypadek jakiejś globalnej katastrofy typu potop. Jest to tylko anegdotka, ale daje do myślenia czemu akurat Chiny upatrzyły sobie akurat Tybet do okupacji. Przecież tam z punktu widzenia człowieka cywilizacyjnego, nowoczesnego i postępowego tam jest ciemnogród i zaścianek, w którym nie ma nic interesującego, poza jakimiś medytującymi mnichami żyjącymi w skrajnej nędzy. A jednak tybetańscy mnisi przeszli przez horror z rąk władz komunistycznych Chin, które po dziś dzień okupują te tereny.
Wracając do Prahald Janiego, to w 2003 zamknięto na obserwacji na 10 dni, aby dokładnie przyjrzeć się jego fenomenowi. Jak się okazało Prahald Jani nic nie jadł i nie pił przez 10 dni, a jego stan zdrowia się nie pogorszył nawet w małym stopniu. Badania powtórzono w 2010 roku, ale dodatkowo był obserwowany przez zespół ok. 35 naukowców. No i znów Prahald Jani powtórzył wyczyn i przez 15 dni nic nie jadł i nie pił, a wszystko było w normie. Discovery Channel nawet poświęciło mu jeden odcinek filmu dokumentalnego. Jednak naukowcy reprezentujący oficjalną medycynę czyli ten bogaty, postępowy i nowoczesny świat cywilizacji zachodniej jakoś nie byli zainteresowani dalszym zgłębianiem jego fenomenu i nie poświęcili mu swojego czasu. Nawet nie opisali jego przypadku w żadnym czasopiśmie medycznym czy naukowym, więc w świetle oficjalnej nauki przypadek Prahald Janiego jest uważany za teorię spiskową, która wywraca do góry nogami obecną naukę o ludzkim organizmie. W Polsce jest jeden znany breatherianin niejaki Mariusz Piekarski, który twierdzi, że nic nie je, ani nie pije bodajże od 2013 roku.
W głowie się nie mieści:
To co napisałem w głowie niejednego, oświeconego, nowoczesnego, wygodnego, bogatego europejczyka czy amerykanina. To posłuchaj teraz tego. Będzie istna to bomba być może, o której nigdy w życiu nawet nie słyszałeś i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.y
Nie wiem czy wiesz, ale po wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę nie wszyscy zginęli. Tak! Dobrze czytasz! 10 osób przeżyło wybuch bomby atomowej i nie znajdowali się w odległości kilkudziesięciu czy kilkuset kilometrów od miejsca wybuchu, lecz praktycznie w samym środku epicentrum. Kiedy w promieniu kilku kilometrów wszystko co stało zamieniało się momentalnie w gruzy, a wszystko co żyło, to momentalnie wyparowywało pod wpływem tak wysokiej temperatury, tymczasem 10 osobom jakimś cudem udało się przeżyć i poza małymi zadrapaniami nie mieli praktycznie żadnych obrażeń.
W momencie wybuchu te 10 osób znajdowało się praktycznie w samym jego epicentrum, gdzie temperatura dochodzi do ponad 3000 stopni Celsjusza, a fala tej temperatury rozchodzi się z prędkością dźwięku i dosłownie kosi wszystko na swojej drodze w promieniu kilkunastu kilometrów. Ciśnienie jakie wtedy powstaje wynosi ponad 41.000 hPa. Głowa wybucha przy ciśnieniu ponad 2760 hPA, a ubrania zapalają się samoistnie w temperaturze przekraczającej 200 stopni. W takich warunkach wystarczy tylko mały wdech tego gorącego powietrza i płuca zamieniają się w pare wodną. Jeśli ktokolwiek jakimś cudem przeżyłby taki wybuch, to w ciągu kilku dni lub maks tygodni umarłby na chorobę popromienną. Jednak tak się nie stało, a szczęśliwcy, których na przestrzeni lat przebadano jeszcze ponad 200 razy, aby wyjaśnić ich fenomen, dożyli resztek swoich dni ciesząc się zdrowiem. Niestety naukowcy po dziś dzień nie potrafią wyjaśnić tego zjawiska i powszechnie uważa się to za cud.
Zastanawiasz się pewnie teraz kim było te 10 osób? Kim było te 10 szczęśliwców? Już odpowiadam. Było to 8 Jezuitów i 2 buddyjskich mnichów, którzy akurat w tym czasie przebywali w Japonii. Nie byli to jak widać „zwykli” ludzie, tylko ludzie wywodzący się z określonych kręgów. Co może łączyć ze sobą Jezuitów i buddyjskich mnichów, a może być odpowiedzą na pytanie w jaki sposób te dwie grupy reprezentujące różne religie, przeżyły wybuch bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę?
Łączyć te dwie grupy osób może tylko i wyłącznie wiedza, która dla zwykłego, postępowego i tego nowoczesnego człowieka nie mieści się w głowie i jest po prostu nie dostępna. Naukowcy badający Jezuitów nie mogli zrozumieć jakim cudem udało im się przetrwać wybuch bomby. Było to dla nich z naukowego punktu widzenia niewyjaśnialne zjawisko. Sami Jezuici zgodnie głosili, że przeżyli wybuch bomby atomowej dzięki temu, że odmawiali codziennie różaniec i modlili się do Pana Boga. Jednak przeżycie w tych samych warunkach dwóch Buddystów zaprzecza ich słowom.
Prawda jest taka, że co mieli powiedzieć? Co mieli powiedzieć naukowcom, którzy próbowali odpowiedzieć na to pytanie patrząc na to okiem człowieka tzw. cywilizacji zachodniej i współczesnej nauki, którzy nie mogąc rozwikłać tej zagadki poprzez współczesną naukę uznali ich przeżycie jako cud. Mieli im powiedzieć prawdę, że przeżyli dzięki wiedzy, która wywraca oficjalną naukę do góry nogami? Oczywiście, że nie mogli tego zrobić, bo po pierwsze nie mogli, a po drugie oni i tak by w to nie uwierzyli, gdyż cały czas patrzyli na ten problem oczami człowieka tzw. cywilizacyjnego i poprzez oficjalną nauką.
Pragnę zwrócić Ci jeszcze raz uwagę, że to byli Jezuici i to nie byle jacy, ale w hierarchii kościelnej dosyć wysoko postawieni. To nie byli zwykli księża, których na co dzień widzisz w kościele, tylko Jezuici. Zakon Jezuitów wyrósł na zgliszczach zakonu Templariuszy. I to by wszystko wyjaśniało, gdyż Templariusze byli dysponentami zaawansowanej wiedzy dotyczącej historii świata – tej prawdziwej, człowieka oraz technologii jaka się w obecnych czasach nie mieści w głowie i wrzuca się je do działu – foliarstwo i teorie spiskowe.
Zresztą te ostatnie już od dawien dawna mówią o dwóch papieżach białym i czarnym. My dużo wiemy o białym czyli Papieżu Franciszku, a podobno cały Watykan za ryj trzyma czarny papież jezuicki tzw. papa nero, o którym nie wiemy praktycznie nic. Takim to sposobem Jezuici są w posiadaniu nie tylko wiedzy zgromadzonej przez Templariuszy, ale również wiedzy znajdującej się w ściśle strzeżonej bibliotece Watykańskiej. Pragnę nadmienić, że Jezuitów i zakonników Maltańskich, do których należy m.in polski Minister Zdrowia Łukasz Sz. jak i liczni bankierzy z całego Świata, łączą wspólne śluby religijne. To daje dużo do myślenia na temat wzajemnych powiązań tych dwóch zakonów i wspólnych interesów.
W jaki sposób Jezuici przetrwali wybuch bomby atomowej? Nie wyjaśnimy tego z perspektywy współczesnej nauki, ale możemy postawić hipotezę, że pomimo iż byli rzekomo wyznawcami Jezusa Chrystusa, to praktykowali różnego rodzaju medytacje, łącznie z wchodzeniem w stan Samadhi, co jest naturalną rzeczą dla wysoko zaawansowanych joginów czy buddyjskich mnichów. Podobnie Templariusze mimo iż byli w posiadaniu wiedzy, której nie miał nikt inny w ich czasach, to mimo to brali udział w krucjatach na bliskim wschodzie.
Rozwiązaniem tej hipotezy mogą być „cuda” wyprawiane przez mnichów czy joginów z własnym ciałem. Żebyś lepiej zrozumiał mój wywód obejrzyj ten trwający ok. jednej minuty filmik, który będzie małym wstępem do tego co chce Ci przekazać:
Jak obejrzałeś ten, krótki urywek z walki buddyjskiego mnicha, to zauważysz jak w pewnym momencie opuszcza gardę i totalnie się odsłania na ciosy przeciwnika, który sprzedaje mu konkretne buły, po których niejeden zawodnik z mocnym łbem by padł na matę. Ten kto kiedykolwiek miał do czynienia z jakimikolwiek sztukami walki typu boks czy kickboxing wie, że po takich czystych ciosach nawet waga super ciężka by nie ustała na nogach. Szczególnie kiedy przeciwnik nie sadzi cepów weselnych, tylko doskonale wie w jakie miejsca ma uderzyć, aby nastąpił czysty nokaut.
A jednak temu mnichowi udało się ustać na nogach. Mało tego! Nawet te ciosy go nie drasnęły. Wygląda na to, że specjalnie przyjął te ciosy na głowę bawiąc się ze swoim przeciwnikiem. Powtórzę jeszcze raz! Każdy! Normalny człowiek, a szczególnie człowiek z tej postępowej, nowoczesnej, Europy Zachodniej, będący postury tego mnicha, po przyjęciu takich bomb na brodę i szczękę, leżałby powyginany na macie bez przytomności jak porażony prądem. Atakującym nie był jakiś Seba z podwórka tylko osoba z pierdolnięciem w ręku.
I właśnie w tym miejscu należałoby rozpocząć szukanie odpowiedzi na pytanie – jakim cudem Jezuici przeżyli wybuch bomby atomowej. Twarda głowa mnicha sama się nie zrobiła. Jest to efekt żmudnych ćwiczeń oddechowo – mentalnych. Jest to efekt wytrenowania do granic możliwości ciała, ale również i ducha. Nawet jakbyś uderzył go kijem, to poczułbyś kopnięcie w ręku jakbyś uderzył w kamień. Mnisi w tak wytrenowany mentalnie sposób są wstanie rozbijać sobie na głowie cegły i łamać na sobie grube kije. Jakbyś chciał mnicha ugodzić nożem, to nóż by się nie wbił w jego ciało. Nawet byś go nie skaleczył.
To jest coś takiego jak chodzenie po rozżarzonych węglach czy potłuczonym szkle, tylko o wiele bardziej zaawansowane w swej materii. Mnisi, jogini często robią pokazy dla turystów, gdzie chodzą po ogniu i nawet nie mają najmniejszych oparzeń. Nawet nie czują bólu. Nawet nie mają żadnych skaleczeń. Jogini bardzo często kładą się na łóżko z wystającymi kolcami i tam sobie na nim leżą jak na materacu. Kolce ich nie ranią, ani nie wbijają się w ich ciało. Nawet jakbyś wszedł na tego jogina i zaczął po nim skakać, to nie przebiłbyś go na wylot.
Gdybyś bez odpowiedniego przygotowania wszedł gołymi stopami na rozżarzony węgiel, to byś miał poparzenia stóp III stopnia jak nie więcej. Jakbyś wszedł bez odpowiedniego przygotowania na rozbite szkło, to byś sobie poprzecinał stopy, a krew leciałaby ciurkiem. Nie wiem czy wiesz, ale jest taki pan, który nazywa się Wim Hoff. To co odróżnia tego pana od innych ludzi tzw. cywilizacji zachodniej, to jest pełna kontrola nad swoim ciałem i duchem. Wim Hoff w jednej chwili potrafi wyłączyć swój układ nerwowy i immunologiczny, a jaki jest tego efekt? Jest jedyną osobą na świecie, która weszła na Mount Everest w krótkich spodenkach, nie jedząc i nie pijąc niczego oraz nie zapadając na chorobę wysokościową.
I właśnie łącząc te wszystkie fakty możemy przypuszczać, że za tajemnicą przeżycia wybuchu bomby atomowej przez Jezuitów stoi zaawansowana medytacja, którą praktykowali w ukryciu i która to nadała ich ciału odpowiednio wysoką wibrację. Każda medytacja opiera się na ćwiczeniach mentalnych oraz na oddychaniu. Pole energetyczne Jezuitów, które tworzy aurę znacznie różniło się od pola energetycznego zwykłego człowieka tzw. oświeconej cywilizacji zachodniej. I to właśnie odpowiednio wysokie pole energetyczne ich uchroniło przed śmiercią. Można by rzec, że nadawali na wyższych falach niż rozczepiony atom, dlatego ten wybuch ich nawet nie ruszył, za to zabił kilkadziesiąt tysięcy ludzi w promieniu kilkunastu kilometrów.
Wydaje mi się, że takie jest rozwiązanie tej zagadki, ale mogę się mylić. Naukowcy nie brali takiej odpowiedzi pod uwagę, bo patrzyli się na tą sytuacje z perspektywy oficjalnej nauki, która nie uznaje czakramów czy jakiegoś pola energetycznego, które tworzy aurę. Weź się wychyl wśród znajomych i powiedz coś o aurze, to zobaczysz jak zostaniesz wyśmiany. Myślę, że część naukowców dobrze znała odpowiedź na to pytanie, jednak nie wychylała się z prawidłową odpowiedzią, ponieważ prawidłowa odpowiedź wywraca do góry nogami oficjalną naukę i pokazuje jak jeszcze mało wiemy o ciele człowieka. A być może komuś zależy na tym, żeby ludzkość nie znała prawdy o ludzkim ciele i jego możliwościach.
Prawidłowe oddychanie – rodzaje oddechu
Jak najlepiej oddychać? Wolno i głęboko wstrzymując jednocześnie powietrze. Istnieją dziesiątki jak nie więcej ćwiczeń oddychających. Ja podam tylko kilka z książki dla jogginów.
- Oddychanie zdrowotne:
Połóż się na podłodze. Weź wdech przez nos na 2 s, wstrzymaj oddech na 8 s i potem wypuść powietrze przez 4 s nosem. Wdech ma być dwa razy krótszy niż wydech, a pauza 4 razy dłuższa niż wdech. Rób to przez 2 minuty, codziennie, rano i wieczorem.
- Oddychanie oczyszczające:
Wdech przez nos przez 2 s, pauza – 3 s, potem wysuń usta do przodu i wypuszczaj powietrze przez małą dziurkę, którą zrobiłeś ustami przez 12 s. Rób to przez 2 min rano i wieczorem.
- Oddychanie słoneczno – księżycowe:
palcem prawej ręki zakryj prawą dziurkę w nosie. Wciągnij powietrze przez lewą dziurkę przez 2 s, pauza 2 s i wydech 4 s. Potem robisz to samo, ale z lewą dziurką.
Te ćwiczenie pomaga na ból głowy, gdy mamy katar, na reumatyzm czy jesteśmy zmęczeni.
- Oddychanie Wietnamskie:
wciągaj powietrze nosem i wypnij brzuch jak balonik, zrób pauze na 2 s, potem wydychaj powoli i zrób pauzę na 2 s
Pierwszego tygonia zrób 10 powtórzeń, drugiego 15, a trzeciego – 20 powtórzeń. Takie oddychanie to masaż dla układu pokarmowego, jelit, wątroby, trzustki.
Jak można zniewolić ludzi za pomocą oddechu:
Powietrze, którym oddychamy jest za darmo i pod dostatkiem dlatego też nie można ludzi pod tym względem zniewolić finansowo jak chociażby przy własnym mieszkaniu. Jeszcze nie pojawił się taki, który kazałby sobie płacić za oddychanie powietrzem. A gdyby ktoś z rządzących wpadł na taki pomysł, myślę, że ludzie bardzo szybko wybiliby mu ten głupi pomysł z głowy.
Więc w jaki sposób można zniewolić człowieka za pomocą powietrza, którym oddycha?
- Poprzez SMOG:
Poprzez trujący smog, który wdychamy i poprzez nieudolną walkę z nim, która uderza podatników po kieszeni. Smog skraca nam życie i wpływa na nasze zdrowie.
- Poprzez tzw. Chemitrals:
Teorie spiskowe mówią, że latające samoloty rozpylają nad naszymi głowami trujące metale ciężkie, które wdychamy lub jemy razem z warzywami. Ile w tym prawdy? Nie wiem!
- Poprzez nakazywanie noszenia maseczek:
Przez blisko dwa miesiące, pod rygorem 500 zł kary nakazano nam nosić maseczki, które nie chronią przed żadnym wirusem. Człowiek, który non stop ja miał na twarzy nie dotleniał odpowiednio swoich organów wewnętrznych. Przez to te maseczki miały wpływ na jego zdrowie. Wdychaliśmy mało tlenu, ale również szkodliwy dwutlenek węgla. Starsze osoby odczują za jakiś czas te maseczki przez, które nie dotleniali odpowiednio swojego organizmu.
- Poprzez brak edukacji związanej z oddychaniem:
Czy kiedykolwiek w szkole uczyli Cię jak prawidłowo oddychać? Czy kiedykolwiek uświadomili Cię jaką ważną rolę w naszym życiu spełnia oddychanie i jakie cuda za pomocą oddychania jesteś wstanie robić? Oczywiście, że nie. W szkole jedyne czego Cię uczą to jak jest zbudowany układ oddechowy. Tyle! Dlatego też wiele osób nie zdaje sobie sprawy jaka potężna moc drzemie w naszym oddechu i co za jego pomocą jesteśmy wstanie zrobić pożytecznego dla naszego życia i zdrowia.
- Poprzez wganianie Cię w określony tryb życia:
Nerwy, stres, złość, niepewność, strach i życie w ciągłym biegu sprawia, że nasz oddech w takich sytuacjach staje się szybki i płytki. Człowiek żyjący ciągle w takich warunkach nie oddycha poprawnie i ma to przełożenie na jego samopoczucie, a także zdrowie.
Czytałem do momentu o chemtrails. Od razu przerwałem. A niby taki poważny kiedyś byłeś, a teraz … ech… kolejny szur. Co się stało z twoim życiem? Impotencja?
Musisz mieć naprawdę smutne życie, że marnujesz swój czas na coś, co i tak nie zrozumiałeś, a jeszcze chce ci się komentować. Twoje życie to nie impotencja tylko stulejka i łoniaki. Na to wygląda 🙂 Ale brawo! Przeczytałeś prawiee do konca i się tym pochwaliłeś jeszcze:)
Co do akupunktury, to na wikipedii jest ciekawy niezaktualizowany opis:
Akupunktura (z łac. acus „igła”, punctura „(u)kłucie”; chiń. 針灸 zhēnjiǔ[1]) – technika leczenia wywodząca się z Dalekiego Wschodu (Chiny, Japonia, Mongolia). Jest obecnie uznawana w wielu krajach jako uzupełnienie medycyny konwencjonalnej, chociaż nie ma naukowych dowodów[2][3] na jej skuteczność, a analizy badań klinicznych wskazują na silną stronniczość tych, które są prowadzone w krajach Dalekiego Wschodu[4]. Pomimo to wiele ośrodków medycznych oferuje tego rodzaju pseudonaukowe i nieracjonalne praktyki.
I tak jak napisałeś, to akupunktura, to jedyna z medycyn niekonwencjonalnych, która została udowodniona naukowo, że działa.
No niestety żyjemy w czasach taki, że wszystko musi być potiwerdzone przez media lub autorytet. Jeśli media lub autorytet nie potwierdzą jakiejkolwiek informacji czy tezy, to uznaje się ją za teorię spiskową lub nie byłą.
Świetny artykuł
Dzięki
Tyab skąd masz te ćwiczenia na oddech? To sprawdzone ćwiczenia, które sam robiłeś, czy po prostu zrobiłeś kopiuj wklej? Widziałem ćwiczenia zdrowotne i oczyszczające na skincoach.
Te ćwiczenia podałem tylko jako ciekawostkę. Robię akurat osobiście robię ćwiczenia na odchudzanie, którego tutaj nie podałem i które działają.
Ćwiczeń na oddech są setki i człowiek musiałby marnować całe dnie praktykując oddychanie lub zamknąć się gdzieś w jaskini i w taki sposób oddychać, a jak wiadomo jestem częścią europejskiego kraju aspirującego do miana nowoczesnego, postępowego, rozwiniętego, gdzie istnieje pogoń za pieniądzem, żeby sprawdzić które ćwiczenia są najlepsze.
Najlepiej sam się przekonaj na własnej skórze czy działają. Spokojnie! Nie umrzesz od tego:):):) Wybierz sobie jedno ćwiczenie i rób przez miesiąc i jednocześnie obserwuj jak się czujesz.
Haha wiadomo, każdy z nas jest w mniejszym lub większym stopniu zanurzony w zachodniej kulturze.
Okej bardziej chodziło mi o to czy są możliwe jakieś powikłania. W kwestii oddychamia jestem laikiem.
Przez miesiąc posprawdzam oddychanie zdrowotne.
Trzymaj się!
Daj koniecznie tutaj znać dla tych nowoczesnych, postępowych, oświeconych, jak się czujesz i co się zmieniło. Ja tymczasem zgłębiam tajemnice ormusów.
Skoro już schodzimy na tematy dla niektórych określane jako sci-fi, co myślisz na temat tarota, życia po śmierci i tym podobnych?
Kiedyś pewna kobieta postawiła mi tarota i powiedziała mi kilka rzeczy o których nie mogła wiedzieć. Więc może coś w tym być jednak się w to głębiej nie zapuszczałem.
.
Życie pi śmierci? Oczywiście wierzę. Mam hinduskie podejście do śmierci czyli wierzę w inkarnacje. Zresztą w hipnozie regresyjnej dowiedziałem się paru rzeczy kim byłem w poprzednich wcieleniach.
Ciało to tylko opakowaniem nasza dusza jest nieśmiertelna i stale musi się rozwijać.
Poczytaj sobie o wszechświatach równoległych. Ciekawa sprawa.
Znam temat.
Bardzo dobra seria blogów, widać rzetelne przygotowanie do tematów. Skoro jesteśmy w temacie wschodu jedno jest pewne nadchodzi coś nowego, Sumerowie mawiali co na niebie to na ziemi, co na ziemi to na niebie astrologicznie, tez jest mortal Kombat także będziemy żyć w ciekawych czasach to jest pewne.
Przesilenie letnie! Zobaczymy co będzie po tym! Już niedługo!
Myślałem kiedyś nad tą hipnoza regreyjna ale w sumie obowiązki dnia codziennego zrzuciły to na 15-sty plan.
Ile za to zapłaciłeś i jak to się odbyło? Jak będziesz miał chwile to opisz przebieg, jestem ciekawy tematu mocno
100 funtów bo w anglii była robiona u pewnego polaka. Na tym blogu nie wiem czy opiszę, bo widzę po komentarzach, że jest wiele osób mocno zakorzeniona w starym systemie życia. Ewentualnie na innym, który może założę. Zobaczymy.
Tu przykład takiej hipnozy regresyjnej, która zrobiła dla mnie mocne wrażenie…
https://www.youtube.com/watch?v=_rcQqDZR45k
https://www.youtube.com/watch?v=LjEjhYnqFKo
Zastanawiałem się czy to tutaj napisać, ale próbować zawsze trzeba. Prosze Cię Tyab i Ciebie droga osobo, która czytasz ten komentarz: pomódl się za mojego zmarłego Tatę.
Wyrazy współczucia. Bądź silny.
Tak się składa że akurat trenuje sporty walki i siedze w tym temacie. Ten „buddyjski mnich” w ogóle nie jest mnichem tylko tak się nazywa ze względu na medialność. Trenował sambo czyli sportowa odmianę kung fu. Mnisi z Shaolin nie walczą w tego typu turniejach. Co do tego filmu, są też inne walki, w których próbował tej sztuczki z przyjmowaniem ciosów i zwyczajnie padał na deski 😉 Ten gość najwyraźniej nie trafiał go odpowiednio w punkty witalne, ale innym jego przeciwkom się to zdarzało. Widziałem kiedyś film, który próbował to wyjaśnić i ta sztuczka bardziej się opierała na odpowiednim napięciu mięśni żuchwy no ale w tym sporcie jednak się to nie sprawdza 😉 nie ma odpornych na ciosy, są tylko źle trafione 😉