Wszystkie WpisyMotywacja

Niesamowita historia Sylvestra Stallone: droga do sukcesu, która zaskoczy Cię!

Kiedy patrzysz na to zdjęcie, mówisz: Rocky Balboa, Johny Rambo, Cobra oraz w głowie pojawia Ci się duet Tango & Cash.  Czytając to co piszę, literka po literce myślę, że zaczynają malować Ci się w głowie pierwsze obrazy szalonych oraz beztroskich lat 90′ Twojego dzieciństwa. Kiedy ja patrze na to zdjęcie przed oczami maluje mi się „Człowiek Demolka”, kiedy dalej patrzę przypomina mi się „Sędzia Dredd”, a wraz z nim zapach wypożyczalni kaset VHS, oraz słyszę głos matki wołającej na obiad, ponieważ nie było jeszcze wtedy telefonów komórkowych, ani komputerów.

Sylvester Stallone jest niewątpliwie obok Arnolda Schwarzeneggera oraz Van Damme ikoną lat 90′. Lat w których powstało wiele świetnych filmów, które na zawsze zapiszą się w historii kina. Sylvester Stallone jest kojarzony z większością najlepszych filmów z lat 90′, jednak mało osób wie o jego początkach. Kiedy powiesz komuś „Sylvester Stallone”, niewątpliwie uśmiechnie się i będzie wiedział o kogo chodzi, jednak bardzo mało osób wie, jaką ten człowiek przeszedł drogę i co poświęcił, aby dogonić swoje marzenia.

Sylvester Stallone urodził się 6 lipca 1946 roku w Nowym Jorku. Z powodu kompilacji przy porodzie urodził się ze sparaliżowanym policzkiem, co skutkowało wadą wymowy przez, którą w dzieciństwie był wyśmiewany przez rówieśników do tego stopnia, że w młodości pod swoim ubraniem nosił strój supermana by poczuć się lepiej. Do 13 roku życia za swoje zachowanie został wydalany z 20 szkół za agresywne zachowanie. W wieku lat 15 w szkole został zdiagnozowany jako człowiek, który może w przyszłości zostać przestępcą i skończyć na krześle elektryczny. W młodości Sylvester ze względu na separacje rodziców bardzo często zmieniał miejsce zamieszkania.  Właśnie czytam nieoficjalną jego biografię napisaną przez Adriana Wrighta o Sylwestrze Stallone pod tytułem „Szalona Kariera Kopciuszka z Hollywood”. Nie ukrywam, książka robi na mnie wielkie wrażenie. O historii Sly już wcześniej słyszałem, ale tutaj są szczegóły szczególiki o których nie miałem pojęcia. Książka ta zainspirowała mnie wręcz do założenia działu „Biografie” na tym blogu. (Niewątpliwie książce tej poświęcę jeszcze wpis w dziale „recenzje” gdy ją przeczytam do końca,bo naprawdę WARTO!!!! a na razie niech wam wystarczy taki mały smaczek tego co w niej jest).

Sylwester Stallone kiedy był tak przez wszystkich wyśmiewany w młodości zapragnął zostać aktorem. Cóż marzenie jakich wiele, każdy  w dzieciństwie o czymś marzył. Pamiętasz swoje marzenia z dzieciństwa? kim chciałeś być,? sportowcem?, piosenkarzem?, aktorem jak Sly?. Ja od zawsze chciałem zostać piłkarzem. Trenowałem piłkę od 4 roku życia. Byłem w piłce bardzo dobry, a wręcz rewelacyjny, grając na obronie w wieku 12 lat, byłem nie do przejścia nawet dla 14 i 15 latków, którzy wygrywali ze mną tylko jak już przez warunki fizyczne. Pamiętam jak  w wieku 11 lat zostałem zauważony grając na podwórku przez trenera  III ligowego wtedy zespołu, który walczył o II ligę i zaproszony na trening mojego rocznika, do którego nie było prosto się dostać i trzeba było przechodzić jakieś testy do drużyny( Legia wtedy grała w Lidze Mistrzów i każdy chciał grać w Legii). Kilku chłopaków w moim wieku z tego co pamiętam dzięki temu wylądowało w szkółce Legii Warszawa( potem WWA ich połknęła), a ja wcale od nich nie byłem gorszy. Cóż na początku się mocno zajarałem tym, trener nawet pytał się o zgodę mojej matki czy mogę przyjść na trening, a ta wstępnie się zgodziła, by na drugi dzień zabronić mi pójść na trening, bo dostałem 1 z polskiego. Tak, to były lata 90′, gdzie szczytem marzeń było mieć prawdziwe korki do gry, a człowiek grał w jakiś gumowych szmaciakach. To były czasy, gdzie pompowano jak balon te brednie o nauce w szkole, że tylko szkoła i studia zapewnią mi byt.  Mi na drodze w moich marzeniach stanęła 1 z polskiego oraz rodzice, a w szczególności matka, dla której priorytetem było, abym został wykształconym człowiekiem. Pamiętam jak mi piłkę regularnie wybijano z głowy i wszystkie moje zapędy, aby dostać się do lokalnej drużyny, gdzie dostałbym się z palcem w dupie. Dla rodziców szkoła była najważniejsza. Matka wybijając mi piłkę z głowy mówiła ” Zobacz, widzisz Marek Citko, był dobry i co dostał kontuzji i już po Citce”. Bardziej się cieszyła z 5 w szkole niż z tego, że dostałem tytuł najlepszego obrońcy województwa, wyprzedzając osoby, które grały i trenowały na co dzień w profesjonalnych klubach piłkarskich pod okiem zawodowych trenerów. Nie piszę tego, że mam jakiś żal do matki, tylko chciałem pokazać jak rodzice potrafią podcinać skrzydła w drodze po marzenia. Cóż ja o piłce zapomniałem, a wieku 14 lat odłożyłem praktycznie buty na kołek, ponieważ zaczęły się pierwsze papierosy:).  Mi na drodze po marzenia stanęli rodzice, kto wie jakby się to potoczyło. Niewątpliwie zabrakło mi determinacji, a takich jak ja to w Polsce było pewnie też bardzo duża liczba osób, która była dobra, ale nie wykorzystała swojego potencjału.

Sylwester w przeciwieństwie do mnie zacisnął zęby i postanowił zostać aktorem bez względu na przeciwności losu,  a uwierzcie mi kto jak kto, ale Sylvester Stallone miał jak dotąd najbardziej pod górkę z tego co się orientuje.  By zostać aktorem przyjechał do Nowego Jorku, gdzie chodził od Kastingu do Kastingu, ale wszędzie go odrzucano ze względu na niewyraźną wymowę. Nie dość, że odrzucano go w każdym z kastingów to nawet miał trudności ze znalezieniem pracy i kilka tygodni spędził śpiąc na dworcu autobusowym w New Jersey.

Sylvester by się utrzymać łapał się dosłownie każdej pracy i dalej chodził na KAŻDY, DOSŁOWNIE KAŻDY KASTING O JAKIM USŁYSZAŁ.  Chodził na kasting, by zostać na nim wyśmiany, by usłyszeć „STARY, TY SIĘ NIE NADAJESZ, SPÓJRZ NA SIEBIE”. Inny człowiek by się przejął tyloma odmowami i by stwierdził „Skoro, tyle osób mówi mi, że się nie nadaje, to pewnie mają racje, pora zrezygnować”. Jednak Sylvester Stallone był tak uparty, że w pewnym momencie uodpornił się na krytykę.

Teraz powiedz mi TY!!!! TAK TY!!!! Ile razy słyszałeś lub słyszałaś „ŻE SIĘ DO CZEGOŚ NIE NADAJESZ”, „ŻEBYŚ ODPUŚCIŁ LUB ODPUŚCIŁA”, „ŻE SOBIE NIE PORADZISZ”, „ŻEBYŚ DAŁ LUB DAŁA SOBIE SPOKÓJ?”, no ile razy? ja ostatnio stałem się obiektem żartów znajomych, tylko dlatego, że powiedziałem im, że robię wielce niemożliwą dla nich rzecz, co nie mieści im się w głowie, a mianowicie „Piszę książkę”. Ostatnio ojciec pyta się mnie w żartobliwy sposób „I co jak tam książka?” ( myśląc, chyba że z niej zrezygnowałem), odpowiedziałem „pisze się”, a on pokręcił głową z ironicznym uśmiechem i powiedział „PO CO CI TO?”. No właśnie, po co? po to, żeby zostawić ślad po sobie, żeby spełniać swoje marzenia i realizować swoje cele, żeby dać chociaż jednej osobie do myślenia. Gdyby Sylwester Stallone słuchał się na około tych wszystkich ludzi co go wyśmiewali i pierdolili, że się nie nadaje, to nie było by klasyków kina takich jak: „Rambo”, czy „Rocky”, a Sylvester Stallone pewnie by dziś już dawno leżał w grobie i świat o nim by nie usłyszał. Ile takich Sylvestrów Stallone niedoszłych było? ciekawe o ilu piosenkarzach, aktorach, aktorkach, sportowcach nie usłyszeliśmy ponieważ TAK BARDZO SŁUCHALI CO INNI IM MÓWILI. Ciekawe ilu osobom zabrakło pewności siebie i determinacji, żeby osiągnąć swoje marzenia. Zobacz w Polsce, kto w dzisiejszych czasach zostaje celebrytą? jakiś kurwa debil, który jest idiotą, ale MA WIELKĄ WIARĘ I MNIEMANIE O SOBIE. Zobacz Mroczkowie, przecież to mierne aktorzyny, ale poszły na jakiś kasting i jakimś cudem zostali wybrani, a ile osób zrezygnowało z tego kastingu twierdząc, że się nie nadają?. Zobacz jak wyglądają Polsce filmy. Kiedy oglądałeś jakiś dobry Polski film, jakąś dobrą Polską komedię?. Ja nie pamiętam, a teraz wypuszczają jakieś kurwa marne gnioty z marną grą aktorską. Jeśli ludzie, którzy naprawdę SĄ DOBRZY I KOCHAJĄ AKTORSTWO NIE CHODZĄ NA KASTINGI, NIE SĄ ZDETERMINOWANI, ALBO ŁATWO SIĘ PODDAJĄ, TO AKTORAMI ZOSTAJĄ JAKIEŚ KURWA MROCZKI CZY INNE GÓWNO, KTÓRE PAJACUJE NA YOUTUBE. I tym samym wypuszczają gnioty rodem z Bollywood.

Czas leciał SYLV. dalej chodził od kastingu do kastingu, a w pewnym momencie był na skraju nędzy na tyle, że brał prysznic w ubraniach, żeby nie tylko się umyć, ale też i uprać ciuchy. Kurwa wyobraź sobie, nie masz co jeść, żyjesz w skrajnej nędzy, takiej , że prysznic bierzesz w ubraniu i jedyne co robisz to chodzisz od kastingu do kastingu, na których słyszysz, że wyglądasz jak upośledzony. Wyobrażasz to sobie? każdy normalny człowiek popukał by się w głowę i dał sobie spokój, ale nie Stallone, który nigdy się nie poddał, który był naprawdę uparty, że z czasem gdy już został sławny i znany nie dało się z nim pracować, bo zawsze chciał postawić na swoje. Arnold Schwarzenegger powiedział kiedyś, że „Nie zna tak drugiego upartego człowieka jakim jest Stallone” ( powiedział w pozytywnym znaczeniu, chodziło o jego treningi i przygotowania do ról, gdzie potrafił przytyć 20 kilogramów, by za chwile do innej roli je zrzucić).

Szacuje się, że Stallone zanim dostał pierwszą rolę to usłyszał ponad 1500 razy, że SIĘ NIE NADAJE, ŻE TO NIE DLA NIEGO, ŻE WYGLĄDA JAK UPOŚLEDZONY. Byłbyś w stanie przyjąć na klatę 1500 razy odmów?. Normalne jest, że byś zwątpił w siebie i się załamał, tym bardziej jak musisz kąpać się w ubraniach. W pewnym momencie zostawiła go dziewczyna, no bo nie mogła znieść jego trybu życia. Gość zamiast szukać pracy, łazi po kastingach a w międzyczasie pisze scenariusze do filmów i powieści ( Sylwester codziennie pisał kilka godzin).

Stallone był na tyle upartą osobą, że z niektórych biur był wyrzucany nawet i 10 razy. Przychodził, usłyszał, że się nie nadaje, by na drugi dzień znów przyjść. Normalny człowiek to by się poddał i by nie chciał się narzucać. Sylvester był na tyle bezczelny, że jak go wywalili przez drzwi, to wchodził oknem i dalej próbował. Przypomnij sobie jak szukałeś pracy to próbowałeś kilka razy dostać się do jakiejś firmy? jakie miałeś myśli? ja kiedyś miałem takie, że „NIE CHCE NIKOMU PRZESZKADZAĆ”,”NIE CHCE NIKOMU SIĘ NARZUCAĆ”. Przez to wiele traciłem i za łatwo się poddawałem. Nawet na studiach nie chciałem zawracać głowy profesorowi, żeby mnie dodatkowo odpytał, bo bałem się „że co on mi powie” i przez to, być może traciłem lato na naukę.

Nic nie trwa wiecznie, po każdej nawet największej ZIMIE, MUSI NASTAĆ WIOSNA. Prędzej czy później z za każdej chmury, wyjrzy słońce, które swoimi promieniami rozjaśni Ci drogę. Takie słoneczko wyszło Sylvestrowi pewnego dnia, gdy spóźnił się na kasting do filmu. Jak się spóźnił to ten chory skurwiel, czekał na agenta całą noc, calutką bez jedzenia, bez wody, bez niczego. Agent w końcu dał mu rolę jakiegoś bandziora, ponieważ miał taką mordę i Sylvester swój debiut zalicza na ekranie tylko 20 sekund.  Dla 20 sekund swoich marzeń, był wstanie poświecić tyle, że wręcz przymierał głodem. Sytuacja stała się krytyczna na tyle, że nie miał za co ogrzewać mieszkania, ani nie miał na jedzenie dla siebie i dla swojego psa, którego chciał sprzedać, a kochał go ponad życie. W końcu za 25 dolców wcisnął psa jakiemuś żulowi pod monopolowym.

Pewnego razu Stallone obejrzał walkę słynnego Muhammeda Ali z nieznanym bokserem  Chuckiem Wepnerem. Wepner pomimo połamanego nosa i zmasakrowanej twarzy nie poddawał się i o mało nie pokonał samego mistrza. To zainsdy pirowało Sylvestra do napisanie scenariusza, scenariusza o białym bokserze walczącym z mistrzem. Jak postanowił tak zrobił i w ciągu bodajże doby powstał scenariusz do ROCKIEGO. Pamiętasz może jak przyszedł Ci do głowy jakiś pomysł? i co zrobiłeś? zapisałeś go? czy przyszedł, by za chwilę wypaść Ci lewym uchem. Rocky usiadł do swojego scenariusza z pełnym entuzjazmem i determinacją. Zobacz ilu osobom do głowy przychodzą pomysły, ale potem twierdzą „A chuj, to się nie uda” i porzucają marzenia. Kiedyś czytałem statystki, że człowiekowi rocznie przychodzą niezliczone ilości pomysłów do głowy, w tym wydawać się można głupich, a dwa z nich by zrobiły z nich milionerów, jeśli by zaczęli tylko działać. Mi teraz przyszedł pewien pomysł do głowy i już poczyniłem kroki ku temu by go zrealizować ( Także Kuba, ten wpis dedykuje, też Tobie…. musi nam się udać!!!).

Gdy skończył, ruszył tradycyjnie po wytwórniach filmowych i jak myślisz? znów się zaczęło „że chujowy”, „że przewidywalny”, „że oczywisty”. Aż pewnego razu trafił do ludzi, którym spodobał się ten scenariusz 125 000 dolarów. 125 000 dolarów dla gościa, który żył na skraju nędzy. Stallone ucieszył się, ale postawił warunek, że on ma zagrać w tym filmie no i znów zaczęły się schody. Wyśmiano, go że nie jest aktorem, że nie pasuje i że jak nie chce to niech spada i nie zawraca dupy. Stallone nie przyjął pieniędzy…..każdy zdrowo myśląca osoba, która przymiera głodem wzięła by takie pieniądze z pocałowaniem ręki, jednak marzeniem Sylvestra było zostanie AKTOREM!!!!! TAK JAK ZAPRAGNĄŁ W DZIECIŃSTWIE. No chory skurwiel co?.  Potem negocjacje trwały i zaproponowano muu 250.000 dolarów, byle tylko  wybić mu z głowy aktorstwo, a on dalej się uparł. Potem zaproponowano mu 350.000 dolarów i tą kwotę pieniędzy też odrzucił ( W sumie zobaczcie jaki dobry taktyk negocjacyjny był z tego Sylvestra,  ze 125 tysi, skoczyło na 350 tys).  W końcu Stallone swoją upartością doprowadził do tego, że zagrał główną rolę, ale za 35.000 dolarów.

Stallone pierwsze co zrobił z tymi pieniędzmi to odkupił za 15.000 dolarów psa, którego sprzedał. Dalej film stał się hitem na cały świat. Mówi się, że Komunizm w Polsce pokonał nie Bolek Wałęsa, tylko właśnie filmy typu Rocky, Rambo itd. Film zarobił 200 milionów, a wszystkie części ROCKIEGO  miliard dolarów. Stallone stał się międzynarodową gwiazdą i dalej jego kariera potoczyła się już z górki. Gdy odbierał Oskara za Rockiego, wyjął wszystkie te odmowy, które dostał i je przeczytał.

Powyższy film, jest idealnym podsumowaniem. Nic dodać nic ująć. Jak doczytam książkę do końca, to jeszcze w dziale recenzje umieszczę kilka szczegółów, które dają do myślenia.

P.S

Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):)

Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ

Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

 

Pokaż więcej

10 Komentarzy

  1. Ja bym powiedzial, ze najlepsze filmy krecil w latach 70′,80′, gdzie krolował Rocky i Rambo. Sylvester Stallone jest moja najwieksza motywacja od dziecka 🙂

  2. Słyszałem że Sylwester wziął biżuterie żony by móc dalej chodzić na castingi i za to go zostawiła heh. Dobrze zagrał też w Cobra i Nocnym Jastrzębie z Rutgerem Hauerem.Mnie inspirował Janusz Gajos jak do PWST dostał się dopiero za 5 razem , stwierdzał za każdym razem jak go odrzucali że ktoś się pomylił i tym kimś nie jest on haha , podobnie jak Mariusz Jakus. Co do komedii(seriali) :Czterdziestolatek , Alternatywy 4 lata 70/80/90 , komedie :Chłopaki nie płaczą , Killer ,Nic śmiesznego , Dzień świra heh itd. Bo cytując Jana Nowickiego :dzisiaj być aktorem to wstyd zobacz jakie są gwiazdy dzieci kobiety , debile jacyś kurwa prezenterzy tancerze , cały czas reklamy hah

  3. Hej Tyab, gratulacje za udanego bloga, dobrze się to czyta. Taka uwaga, w którym momencie Stallone wyjmuje karteczkę z odmowami i je czyta odbierając Oskara za Rockiego? Bo za rolę był tylko nominowany, natomiast za film gdy wyszedł z producentami to nie było tam takiej sytuacji.

  4. Bardzo ciekawy artykuł! Szkoda, że nigdzie nie można dostać tej książki bo z chęcią bym ją przeczytała 🙁
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button