O Mnie

KIM JESTEM?

Nie wyznaję żadnej religii, czy ateizmu.

Nie mam żadnych bogów, pieniędzy i nauki.

Nie trzymam się jakichkolwiek wymyślonych teorii na temat rzeczywistości, nawet tej.

Nie mam żadnych guru, żadnej tradycji, żadnego nauczyciela i przez to uczy mnie WSZYSTKO.

Zwątpienie i głęboka tajemnica są dla mnie najbardziej godnymi zaufania towarzyszami.

Nie idę żadną ścieżką, poza tą która pojawia się bezpośrednio przede mną.

Nie mam domu, poza moją własną obecnością.

Życie nie ma dla mnie żadnego znaczenia, oprócz odważnego jego przeżywania.

Wiem, że dzień dzisiejszy może być moim ostatnim dniem.

Czuję wdzięczność za wszystko, co otrzymałem i za wszystko, co zabrał czas.

Wiem, że na najgłębszym poziomie jestem dokładnie taki sam, jak Ty.

Wiem też, że wszystkie określenia są kiepskimi imitacjami prawdy.

W nic nie wierzę. Nie wyznaję żadnej religii. Poza wdechem i wydechem. I bez końca pogłębiającym się zdumieniem.

Jeff Foster

Moja Historia:

Wiele osób pisało do mnie czy mogą ją dostać prywatnie, ponieważ ją wykasowałem z pewnych względów. Dziś całkiem przypadkiem znalazłem ją na starym kompie, więc podjąłem trudną decyzję dla mnie, aby się nią jeszcze raz z wami podzielić. Trudna decyzja gdyż będzie tu wiele bardzo prywatnych rzeczy, emocji, gniewu, złości. Rzeczy  z których nie jestem dumny i które są prymitywne, no ale one też były cząstką mnie i kreowały mój światopogląd. Rzeczy o których bym nie powiedział w tłumie…

Dziś jestem w innym miejscu i totalnie odcinam się od takiego życia, które nie ukrywam jeszcze czasem siedzi we mnie gdzieś głęboko. Trochę rzeczy pozmieniałem z racji tego, że dziś prowadzę całkiem inne życie. Moje blogi, e-booki zawsze dedykuje tym, którzy są w tej chwili na zakręcie życiowym. Moje blogi, e-booki zawsze będę w pierwszej kolejności do młodych osób w wieku 18-24 lat, którym tak jak mi kiedyś, nikt nie wskazał drogi, którą mają podążać.

Blog zawiera treści wulgarne przepełnione opowieściami o szybkim seksem, narkotykach i innymi gorszącymi rzeczami, które mogą postawić niejednemu księdzu włosy na głowie. Jak jesteś księdzem, bardzo wrażliwym człowiekiem, to nie czytaj tego. Tak samo jak jesteś kobieta. Nie znajdziesz tu nic ciekawego i piszę całkiem serio. 

„(…)Sam z tego wyjdę, jak zawsze wiem to pewne, to dla wszystkich tych, których życie jest piekłem”

Jest to bardzo długa powieść, a i tak nie ująłem wielu rzeczy. Powieść kończy się w momencie jak stanąłem na swojej drodze życia i ruszyłem w wyboistą, jak tor do motocrossu podróż ku lepszemu życiu.

Dobra jedziemy:

Zacznijmy od roku 2003

Ja i osiedle. Życie spędzałem na ławce pod blokiem, otaczając się dilerami, drobnymi złodziejaszkami, osiedlowymi biznesmenami oraz osobami, które lubiły od czasu do czasu „rozerwać” się na stadionie piłkarskim. Mieliśmy bardzo zgraną paczkę i można powiedzieć do nas na tamte czasy należało miasto. Było nas ok 30 osób, każdy głowa łysa, dres oraz każdy słucha hip-hopu. 30 osób, ponieważ każdy z nas pochodził z wyżu demograficznego z lat 80′. W mojej tylko jednej klatce mieszkało ponad 30 dzieci. Kiedy wszyscy szliśmy do szkoły to były to dosłownie tłumy. Dziś są pustki…

Mieliśmy w swoim gronie osiedlowego aptekarza, który zaopatrywał całe miasto w narkotyki, mieliśmy w swoim gronie kilka osób co nagrywało kawałki hip-hopowe i jeden bardzo dobrze się zapowiadał, miał propozycję nawet z PROSTO w późniejszym czasie na nagranie i wydanie płyty jako „debiut”, ale nie wykorzystał swojej szansy tylko dlatego, gdyż Sokół nagrał kawałek ”w aucie” i nie chciał mieć z nim nic wspólnego bo  „komercja” i się „sprzedał”.

Życie głównie spędzaliśmy na osiedlu pijąc browarki, jarając zioło albo cytrynówkę.  Potem robiliśmy rundkę po osiedlu, albo po mieście i wracaliśmy znów na osiedle.  Miasto do nas należało, nikt nam nie podskoczył. W 15 minut na słowo „DYM” potrafiło się zebrać nas właśnie z 30 osób. Na słowo „DYM” bywało tak, że z jednej klatki potrafiło wybiec nawet 10 osób. Ten zapukał po sąsiada, sąsiad wziął brata, potem zapukali do drugiego i tak się to kręciło. Jak pisałem wcześniej kiedyś naturalną rzeczą było, że w jednej rodzinie było troje lub czworo dzieci. Dzisiaj jest jedno, a dwoje to absolutny max. Troje i więcej dzieci podchodzi pod patologię. Jak widać czasy się zmieniają.

Jak chodziliśmy po mieście ,a były to początki 21 wieku, to nie chodziliśmy w 3-4 osoby, tylko w minimum 15. Teraz nie widuję takiego zjawiska. Chodziliśmy w minimum 15 osób i często mijaliśmy kilka takich samych grup jak my i albo biliśmy z nimi piątki jak ich  znaliśmy, albo ich goniliśmy. Wyglądaliśmy tak samo każdy z nas miał łysą głowę i albo miał bluzę dresową  albo z kapturem. Spodnie to albo dresowe, albo szerokie hip-hopowe, bo wtedy była taka moda.

Wśród nas były 3 osoby, które w niedługim czasie zasiliły bojówkę chuliganów Legii Teddy Boy’s. Chłopaki interesowali się bójkami na stadionach i tymi poza stadionem. Gdy się „skoksowali” i zaczęli jeździć na wyjazdy to szybko wyrobili sobie „znajomości” w Warszawie. Mieliśmy w swoim gronie chłopaków co malowali graffiti, ja też je malowałem w młodości. Wszyscy znaliśmy się z dzieciństwa, od małego od piaskownicy, wychowani na tym samym osiedlu na którym niejeden kozak zgubił zęby, portfel oraz telefon.

W moim bloku mieszkali złodzieje, przemytnicy, dilerzy, alimenciarze, dłużnicy czyli cała śmietanka.  W dzień sporo osób zamiast być w szkole pałętało się po osiedlu. Za osiedlem był taki mały lasek do którego jak się weszło to walały się woreczki po kleju i zużyte tubki.  Za laskiem był Kościół i Plebania i często ksiądz przeganiał klejowąchów, albo wzywał policję. Kiedyś codziennie na moim osiedlu była policja, dziś nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem patrol pieszy policji.

Często przesiadywaliśmy przed klatką w lato na ławce. W liczbie przekraczającej 15 osób. Klatkę obok też siedziało z 15 osób. Blok obok tak samo. Taki to był widok, że jak atakowało nas inne osiedle (prowadziliśmy wojnę z innymi osiedlami) to każdy szedł się bić i jeszcze wołał swoich braci.

Wiedzieliśmy dokładnie, że o godzinie. 20 będzie szedł koło naszego bloku Patrol Policji z psem. Znaliśmy już ich chyba grafik i zawsze śmieciliśmy tak, żeby zostać spisanym bo wtedy była beka. Takie nam głupoty przychodziły do głowy. W zimę spotykaliśmy się na klatkach schodowych, a w późniejszym czasie w takim klubie w piwnicy, który był przerobioną suszarnią i siłownię w jednym. Ten klub przechodził z pokolenia na pokolenie. Jak byłem młodszy to z kolegami spotykaliśmy się na 1 piętrze, niżej byli starsi, a w piwnicy w klubie najstarsi. Potem gdy najstarsi wyjechali, wyprowadzili się, poszli siedzieć czy znaleźli dziewczyny, klub przejmowali młodsi. W klubie mieliśmy mini siłownię, miejsce na jaranie, gry w Pegazusa, a także chowaliśmy nogi od stołu, kije na wypadek jakiegoś nieoczekiwanego dymu. Kije mieliśmy też pochowane w piwnicy na rurach.

Kiedyś pod klatką stał mój kolega i jarał szluga, a pod blok podjechało trzech koksiarzy, którzy zaczęli do niego cwaniakować i pytać się o kogoś. Myśleli, że jak są dużo więksi to mogą cwaniakować, a kolega wrócił się po nas i jakie ich było zdziwienie, jak z klatki wyszło 15 osób z kijami. Klatka wiele przeżyła historii. Była cała zmazana, w późniejszym czasie nie miała drzwi, bo chłopaki się bili w klatce między sobą i wyleciały z zawiasów.  Do tej klatki zawsze wciągało się jakieś zagubione owieczki, które przechodziły przez nasze osiedle i przeszukiwało się w poszukiwaniu papierosów, pieniędzy a w  późniejszym czasie telefonów. Niekiedy robiło się  czapek zimowych kominiarki i wypadało się w kilkanaście osób tak, żeby dla żartów pogonić jakiś chłopaczków, którzy na nasz widok uciekali.

W każdym bloku, był ktoś co czymś się trudnił. Jeszcze to był czas przed wejściem Polski do Unii i tylko nieliczni wyjeżdżali za granicę. Także największa patologia siedziała na osiedlach. To były czasy jeszcze przed wstąpieniem do Unii i wszystko wyglądało inaczej.  W szkole nie było dna bez jakiejś Solówki, nie było kamer itd…

Kiedy zamykałem drzwi od domu, to już miałem co najmniej 2 możliwości w których mogłem kupić trawkę, albo coś mocniejszego, bo na mojej klatce mieszkało dwóch dilerów. Ponadto starsze osoby handlowały wódką oraz papierosami, oczywiście bez polskich znaków akcyzy ;-). Jak chcieliśmy zarobić pieniądze to na osiedlu była szkoła, która co raz była okradana. Raz w jedną noc zniknęła połowa ogrodzenia, które otaczało szkołę. Ogrodzenie zostało rozebrane, żeby zostać sprzedanym na złom. Bardzo często na tej szkole malowałem moje pierwsze Graffiti. Do dziś widnieją na niej moje Tagi.

Wszyscy byliśmy mniej więcej w tym samym wieku, było kilku starszych, oraz kilku młodszych. Rządził nami Michał, który był starszy od większości o ok. 4 lata. Gość miał ok 2 metrów i tyle samo prawie w obwodzie. Nakoksowany jak skurwysyn, którego bardzo nie lubiłem i który później zaczął kręcić się z „Warszawką”. Z tego towarzystwa wywodziły się moje problemy, moje blokady w głowie. Ja byłem jednym z najsłabszych ogniw. Ode mnie był tylko niżej taki Tomek, który był pomiatany na każdym kroku. Gaszono na nim pety, pluto mu w twarz po pijaku, wyzywano go itd. Nie wiem co go pchało do tego, żeby tkwić w tym towarzystwie, chyba tylko to, że na mieście był „nietykalny”, to znaczy, że mógł w dyskotece prowokować osoby przyjezdnych tzw. „chamów”, jak my na nich mówiliśmy w tamtym czasie i jeśli ktoś do niego podskoczył, to jeden telefon na starą nokię;) i już zbierała się banda do bicia.

Zbieraliśmy się nie po to, że go lubiliśmy tylko dlatego, że była okazja do spuszczenia komuś wpierdolu. Kiedyś owy Tomek miał problemy w szkole i przyszło po niego na osiedle ok 5 osób. Były to osoby ze wsi. Gdy wjechali na osiedle swoim polonezem, to wyjechali bez szyb, tratując kilka żywopłotów ratując się tak ucieczką. Urozmaicaliśmy sobie czas jak mówiłem rundką w kilkadziesiąt osób po mieście, jak nam się nudziło to padała propozycja „Idziemy na chamów?” i tak szliśmy na PKS-y, a potem na PKP szukać jakiś ofiar. Przeważnie taka osoba traciła pieniądze, telefon i czasem okulary mu spadły jak jakiegoś poniosło.

Robiliśmy też czasem wjazdy na obce osiedle, przekopaliśmy kilka osób i wracaliśmy do siebie. Potem oni robili odwet wyłapując od nas jakieś pojedyncze jednostki. I tak się kręciło życie na osiedlu.

Bawiliśmy się też czasem w grę, którą nazywaliśmy-„zbijaniec”. Coś jak zabawa w dwa ognie, tylko bez piłki. Piłka nam uciekała zawsze, bo piłką była napotkana, pierwsza lepsza przypadkowa osoba, którą po prostu biliśmy, albo goniliśmy. Raz jeden tak spierdalał, że uciekł nam na drzewo, a innym razem ktoś zamknął się w budce telefonicznej, którą chcieliśmy przewrócić. Byliśmy czystą patologią słuchającą Hemp Gru, Zip Składu, Molesty. Rap też wtedy inaczej wyglądał, raperzy inaczej wyglądali i inny był przekaz. Bardziej uliczny, co do nas trafiało. Kiedyś też przyjechał pewien zespół hip-hopowy do naszego miasta to pewny raper wyłapał liścia za to, że nie chciał zdjęcia sobie zrobić z nami.

W tym jakoś roku poznałem pewną Agnieszkę, która była młodsza ode mnie o 2 lata. Byłem zakochany w niej przez ok. 2 lata. To była moja pierwsza, prawdziwa taka licealna miłość. Robiłem do niej podchody, ale ciągle nie wiedziałem jak ją ugryźć. Ciągle zastanawiałem się „na czym stoję”. Gdy raz przyprowadziłem ją do baru, to moi koledzy już zadbali o moją opinię…

Jechali po mnie i ośmieszali mnie cały czas, a ja robiłem głupią minę do złej gry. Najgorsze jest to, że Agnieszką zainteresował się Michał, który był o 6 lat starszy od niej i ona na niego poleciała. Dalej miałem z nią kontakt, dalej o niej myślałem, ale czułem się taki bezbronny i bezsilny. Na samą myśl o tym, że Michał rucha moją miłość i ona z nim straci dziewictwo to aż mną trzęsło. Takie myśli chore mi przychodziły do głowy bo wizualizowałem sobie ślub z nią, biały domek, psa, drzewko posadzone…;-)

W nocy ciągle o tym myślałem i ciągle o niej myślałem. Pierwszy raz poczułem te uczucie zazdrości, oraz te uczucie, że chcesz być z tą osobą. Pierwszy raz poczułem te uczucie ukłucia w sercu. Jednak ich romans nie trwał długo, jak zazwyczaj romanse w tym wieku. W moim otoczeniu zaczęły pojawiać się inne kobiety, podrywane na czatach. To był czas jak po raz pierwszy wchodził stacjonarny bezprzewodowy internet. Wcześniej spędzałem czas na kafejce internetowej, na które wydawałem majątek.

Rok 2004

Moja matura, jako nieliczny z naszej paczki chodziłem do liceum. Większość to była zawodówka, albo OHP. Niektórzy tak jak Michał ani się nie uczyli, ani nie pracowali tylko zaopatrywali siłownie w steryd, oraz prowadzili ciemne interesy. Dalej życie na osiedlu, dalej osiedlowe akcje. Paczka zaczęła nam się kurczyć ponieważ kilka osób poszło siedzieć, kilka wyjechało za granic,ę gdyż weszliśmy  do Unii. Kilka osób znalazło dziewczynę i się uspokoiło, kilka osób zmądrzało i poszło do wojska. Kilka osób tak jak Michał wyjechało do Warszawy…

Gdy dowiedziałem się, że Michał wyjechał do WWA, byłem uradowany. Jeszcze bardziej byłem uradowany, gdy odezwała się do mnie Agnieszka. Moja licealna miłość….już wtedy zasmakowałem tego, że „One zawsze wracają”, chociaż prawda jest taka, że w większości przypadków „wracają” jak się nudzą, albo ktoś je porzucił. Dalej zaczęliśmy pisać do siebie na gg i nasza przyjaźń odżyła.  Zawsze na propozycję spotkania Agnieszka mówiła, że jest zimno, że nie ma czasu i inne bzdury, więc naszą „przyjaźń” utrzymywaliśmy głównie na GG.

Ciągle się głowiłem , że „Nie wiem na czym stoję”, „bym jej wyznał miłość i poprosił o chodzenie, ale nie wiem na czym stoję”. To były moje pierwsze problemy, które spędzały mi sen z powiek . I tak cały czas, aż nasz kontakt był coraz słabszy, to znaczy słabszy z jej strony, ponieważ z mojej to totalne needy było. Pewnego razu wracałem sobie z osiedla i mijam Agnieszkę co szła z jakimś chłopakiem. Gdy ją zobaczyłem znów serce mocno zabiło, zalało mnie uczucie stressu…szli blisko siebie i potem całą noc rozkminiałem, czy szli za rękę czy nie. Czy coś ich łączy, czy nie łączy.

Pamiętam jak wybrałem się do kina na seans „Pasja” bo matka moja miała z zakładu pracy darmowy bilet. Całe seans rozkminiałem czy „oni szli za rękę” czy „nie szli”. Napisałem do niej na gg tradycyjne -„co tam” , odpisała tak jakoś dziwnie. Więc znów zaproponowałem spotkanie, już chyba setne w tym roku. Usłyszałem odpowiedź-”Wiesz, nie powinniśmy ze sobą pisać ponieważ mam chłopaka….”, gdy to przeczytałem po raz pierwszy krew mnie zalała. Następne podobne uczucie zalało mnie, gdy w 2011 roku przeczytałem wiadomość od mojej ex.

Normalnie się telepałem, nie mogłem na niczym skupić, chyba przez miesiąc. Co jakiś czas widziałem ich na mieście razem i się wkurwiałem. Ustawiałem sobie opisy na gg typu „zostaw frajera dla bohatera” i inne żałosne teksty. Pisałem jej smsy z jakim to nie jest frajerem, cieciem, pedałem bo gość nosił obcisłe koszulki i modnie się ubierał i ogólnie dbał o siebie, a ja dresy i bluzę z kapturem. Pamiętam w tym roku miałem też studniówkę nie zaprosiłem już Agnieszki i nie miałem nikogo, żeby zaprosić. Planowałem iść z Agnieszką, ale w takiej sytuacji wiedziałem, że na bank powie-„NIE”.

Koleżanki z klasy próbowały na studniówkę wcisnąć swoje koleżanki, ale po kilku dniach odwoływały I one pójście ze mną, gdyż ktoś inny, lepszy zaprosił je. Studniówka zbliżała się wielkimi krokami, każdy kogoś miał, ale nie ja. Nikogo nie miałem dosłownie, całe życie zadawałem się z patologią, mając tylko koleżanki z klasy. Swoją drogą chciałem pójść też z jakąś ładną dziewczyną. Zaprosiłem koleżankę z którą byłem na półmetku, ona była taka sobie, ale bardzo przyjazna. Ani brzydka, ani ładna, wstępnie się zgodziła bo na półmetku było fajnie. Ową koleżankę poznałem też przez kogoś.

Na tydzień przed studniówką koleżanka napisała mi smsa-„Sorry, ale nie mogę z tobą pójść na studniówkę…”, znów się wkurwiłem, znów nie miałem z kim iść.  Koleżanka jak się potem okazało poszła z innym chłopakiem, który zaprosił ją zaraz po mnie. Cóż wybrała jego.

Tylko ja jedyny nie miałem z kim iść, każdy miał, nawet najgorsze ofermy klasowe tylko nie ja. Każdy się mnie pytał „z kim idziesz?”, „masz kogoś?” , aż zacząłem wręcz jedną z koleżanek błagać czy mi kogoś nie załatwi. Niestety nie załatwiła. Do dziś pamiętam jak patrzyła się na mnie z politowaniem i mówiła-„Tak mi jest Ciebie szkoda”.

Załamany poprosiłem matkę czy nie ma tam kogoś dla mnie, bo głupio iść sam na studniówkę, a już miałem nie iść. Jako jedyny w klasie. To było najbardziej dołujące, a jeszcze bardziej dołujące było by to, że każdy wiedział, że nie poszedłem tylko dlatego, że nie mam z kim pójść. Matka skontaktowała się z jedną ze swoich koleżanek z pracy, ta napisała do swojego syna, który był dosyć popularnym chłopakiem. Wygadanym, komunikatywnym i towarzyskim. On podzwonił po swoich koleżankach i każda, albo nie miała czasu, albo z kimś już szła. Została tylko jedna Karolina. Karolina była siostrą mojego „znajomego”, który kręcił się koło nas.

Był to taki typowy cwaniaczek, banan z bogatego domu. Jego stary był prężnie działającym przedsiębiorcą. On już w wieku 18 lat woził się dobrą BM-ką,co prawda stary mu kupił, ale jednak się woził. Mieli także kilka mieszkań kupionych w Warszawie oraz wielki dom w moim mieście. Jak możecie się domyślać Karolina to była zajebista dupa z bogatego domu.

Wstępnie się zgodziła, a ja byłem uradowany bo do studniówki zostało dosłownie kilka dni. Wydawało się, że wszystko wychodzi na prostą, że jest zajebiście w końcu idę na studniówkę z zajebistą dziewczyną i to nie byle jaką. Na 3 dni przed studniówką siedzę sobie w naszym osiedlowym klubie i wpada do niego brat mojej partnerki po ” zioło” i przy okazji zagaja do mnie:

Słyszałem, że idziesz z moją siostrą na studniówkę?.

-Tak idę-odpowiedziałem ze szczerym uśmiechem w sercu.

-Tylko nie zrób mojej rodzinie przypału i wstydu-odpowiedział z pogardą w głosie.

Wkurwiłem się zaciskając zęby, kurwa zostać poniżony tak w towarzystwie. Zaraz chłopaki to usłyszeli i zaczęli się ze mnie nabijać. Na dwa dni przed studniówkę była próba poloneza, moja partnerka została przywieziona przez brata bmką siódemką kupioną przez tatusia. Była zajebiście wystrojona, ubrana i nawet koledzy z mojej klasy zwrócili na nią uwagę. Pytali się mnie „Ty idziesz z nią?” „WOW”, „Gdzie ją poznałeś?”. Czułem się jak PAW, duma mnie rozpierała…

Gdy tańczyliśmy poloneza zostałem publicznie ośmieszony, to znaczy tańczymy,a jej brat stał i oglądał to jak tańczymy i nagle gdy znaleźliśmy się jako para koło wejścia w którym stał, on mnie złapał za rękę i wyciągnął przy wszystkich z „kółka” śmiejąc się, że chujowo tańczę i żebym przypału nie robił już. Zrobił to przy wszystkich. Było sporo osób co oglądało to jak tańczymy w tym moja matka, która była z jedną z osób co przygotowywała studniówkę. Moje wkurwienie sięgnęło zenitu, miałem mu ochotę pierdolnąć, ale nie chciałem stracić partnerki na studniówkę i robić sobie przypału w szkole. Byłem totalnie pogrążony, więc się uśmiechnąłem i zacząłem się śmiać, że „Niby kurwa nic się nie stało”, ale w głębi duszy miałem już dosyć tej całej studniówki, tego wszystkiego.

Dzień przed studniówką dzwonię gdzieś w południe do mojej partnerki, żeby dogadać jutrzejsze szczegóły. Pamiętam jak dziś jak przed wykręceniem numeru serce mi mocno zaczęło bić. Nie odbierała. Za kilka godzin znów zadzwoniłem, też nie odbierała. Zacząłem się niepokoić o co chodzi i czemu nie odbiera. Pod wieczór znów zadzwoniłem odebrała i powiedziała, że „wujek jej zmarł i nie może iść i że przeprasza”. Kurwa nie dowierzałem, dzień przed studniówką takie coś mi wykręcić, miałem już łzy w oczach. Czułem się jak przegraniec, taki byłem załamany. Przecież jak to nie mieć z kim na studniówkę pójść?.

Zamiast ją zjebać od góry do dołu, że mogła mi to powiedzieć wcześniej, a nie teraz ja powiedziałem drżącym głosem „OK, DOBRZE NIC SIĘ NIE STAŁO”. Wujek jej zmarł PHI…I poinformowała mnie wtedy, kiedy to ja do niej zadzwoniłem. Na dobrą sprawę, mogła wcale mnie nie ignorować. Cóż już wtedy po raz pierwszy przekonałem się, że niektóre kobiety potrafią być bezwzględne, spuszczając Cię w kiblu jak zwykłe gówno. Za jakiś tydzień po studniówce spotkałem ją na dyskotece , kompletnie pijaną…i nawet mnie nie poznała. Potem jak mijałem ją na mieście, też mnie nie poznawała lub udawała, że nie poznaje, nie wiem, a zresztą jebać to…

Pamiętam nie mogłem się powstrzymać od łez, niby nic wielkiego, to tylko jakaś pierdolona impreza dla przebierańców, gdzie jest wielka gra pozorów i aktorstwo pierwszej klasy, ale chujowo się czułem, że kolejny raz zostałem tak potraktowany. Wbiłem się na czata z desperacji i tam poznałem Alicję. W ciemno ją zaprosiłem na studniówkę nawet nie wiedząc jak wygląda. O dziwo zgodziła się. Nawet nie ćwiczyliśmy poloneza, bo nie było czasu na to, poszła w ciemno ze mną. Cóż była taka sobie, nie była ładna, piękna.

Jednym słowem nie podobała mi się. Być może dlatego, że Agnieszka oraz ta moja niedoszła partnerka pod względem urody biły ją na głowę 10 razy. Na studniówce byłem markotny z nią w ogóle nie rozmawiałem, nie tańczyłem. Gdy to piszę to nie ukrywam mam żal do siebie i wyrzuty sumienia, że tak się zachowałem i tak potraktowałem osobę, która uratowała mi dupę.

Przyszła matura zdawałem Historię i Wos. Potem szykowałem się na egzaminy wstępne na uczelnię. Zniknęła mi z pola widzenia Agnieszka oraz inne dziewczyny. Miesiąc nie wychodziłem tylko ciągle wkuwałem, aż do egzaminów. Gdy przyszły wyniki, że dostałem się na jeden z uniwersytetów w Warszawie odetchnąłem z ulgą. Poszedłem do moich osiedlowych kolegów się pochwalić i zostałem wyśmiany. Goście po zawodówce robili ze mnie kretyna, debila, a ja to przyjmowałem z uśmiechem.

Ekipa znów się wykruszała bo każdy emigrował i zostawały tylko największe przegrańce z przegrańców taka typowa patologia na maxa JP NA 100%;), do dziś kilku z nich ukrywa się za granicą i jest wysłany za nimi list gończy. Potem była pamiętna moja 18 nastka o której wspomniałem już wcześniej na tym blogu i po której rodzice musieli spłacać sąsiadów i remontować altankę, oraz płot.

Podobnie było z tym Tomkiem , że pewnego razu chłopaki po pijaku rozwalili ogrodzenie, gdy zaczęli mieć problemy z policją w związku z tym zwalili wszystko na Tomka. Brzydzili się konfidenctwem, ale kozła ofiarnego to znaleźli szybko i po prawilnemu zafundowali mu wyrok w zawiasach za nic.  Jakoś po moich urodzinach, które nic mnie nie nauczyły do naszego klubu wpadli kryminalni z psem. Pierwszy raz miałem broń wymierzoną w moim kierunku. Obserwowali mojego kolegę bardzo długi i akurat mieli ochotę wpaść wtedy kiedy i ja byłem. Nic nie znaleźli, bo kolega, a właściwie „KOLEGA” przeniósł wszystko dzień wcześniej w inne miejsce i tylko mogli poczuć zapach zioła z pustego kuferka.

Oczywiście to mnie niczego nie nauczyło i dalej igrałem z prawem obracając się w tym towarzystwie. To jak chodzenie po linie nad przepaścią bez zabezpieczenia. Policja już miała na nas oko, chłopaki dalej handlowali, dalej szukali przygód na mieście, a ja się obracałem pośród nich. Byłem najsłabszym ogniwem i przyszłym kozłem ofiarnym jak coś by się zdarzyło w przyszłości.

Studia:

Przeprowadziłem się do Warszawy i wtedy poczułem co to znaczy sięgnąć dna. Studiowałem niby poważny kierunek, na którym są niby studenci porządni, ale wraz na uczelni przyciągałem do siebie ludzi, którzy mieli kontakty z narkotykami. Pamiętam chłopaka z Mińska Mazowieckiego, którzy zawsze miał dobry towar:). 1 rok studiów przebalowałem, zjeżdżając do domu na weekend. Od czasu do czasu wpadałem odwiedzić chłopaków, ale po pewnym incydencie w którym zostałem tak upokorzony i tak ośmieszony, powiedziałem dosyć i na dobre odciąłem się od tego towarzystwa. Zresztą chłopaki się zaczęli rozkruszać i miasto zaczęli przejmować pomału „młodzi”. Taka kolej rzeczy…

Rok 2005

Ja w Warszawie dalej mieszkam, ledwo przeszedłem sesję zimową wykładając się na Historii Prawa. Dalej imprezuję, dalej melanżuje. Zwiedziłem większość klubów w Warszawie, no oprócz słynnego Cynamonu do którego mnie selekcjoner nie wpuścił:). W Warszawie miałem nowych znajomych, poczułem po raz pierwszy jak smakuje amfetamina. W moim mieście na tamte czasy bardzo trudno było ją dostać. Nasz diler miał tylko trawę i piguły, ale ich nie brałem bo było głośno o tym, że ktoś wziął pigułę „UFO” i się przekręcił. Więc wolałem nie ryzykować.

Przyjeżdżam do domu na weekendy, unikam już mojego towarzystwa. Gdy ich widzę krzyczą za mną zawsze „O idzie TYAB” buntownik” i inne tego typu głupoty. W Warszawie zacząłem kręcić z Angeliką z Sulejówka oraz Moniką z Bielan. Studiowały ze mną, Angelika była słodką brunetką i pamiętam te nasze gorące smsy, jednak do niczego nie dochodzi. Po prostu ja dalej nie wiedziałem „na czym stoję”:).

Brałem się za nią jak pies za jeża, aż ktoś mi sprzątną z przed nosa. Z Moniką też mi nie wyszło, brak mojego zdecydowania tak jak z Angeliką. Jednak kobiet było w tamtym czasie sporo, nie wszystkie pamiętam. Do niczego nie dochodzi w każdym bądź razie, ponieważ ja dalej zastanawiam się-„Co ona sobie o mnie myśli”, „Czy to wypada?”, „Na czym ja kurwa stoję?”. Oczywiście zero dotyku z mojej strony i zero zdecydowania.

W moim rodzinnym mieście kręcę z Marzenę, jednak odrzucał mnie jej wiek. Była to ładna dziewczyna, nawet bardzo, ale bałem się, że będą mówić na mnie pedofil jak na jej chłopaka. Być może dlatego traktowałem ją z dystansem i chyba ją to kręciło. Jednak pewnego lutego 2005 roku ustawiliśmy się na spacer. Prowadzałem ją zadupiami tak, by nikt nie widział, że z małolatą się prowadzam. Ja miałem 19, a ona 16. Zaprowadziłem ją na klatkę i tak pierwszy raz ją pocałowałem:). Pierwszy raz całowałem się z dziewczyną w wieku 19 lat, rocznikowo 20:). Ona dalej miała chłopaka, ale do mnie pisała, a ja ją olewałem. Aż pewnego razu znów się umówiliśmy, poszliśmy do kolegi do piwnicy i tam ją wylizałem, wycałowałem i po raz pierwszy widziałem cycki na żywo:).

To dało mia poweru, siły, pewności siebie. Już zacząłem dostrzegać, że jak się panny olewczo traktuje, to same lecą do Ciebie jak muchy do lepu. W Warszawie dalej melanże, aż poznałem Ankę to był szybki romans, nie była za ładna ale cóż ja dalej byłem prawiczkiem a tu wielkimi krokami zbliżały się 20 urodziny, więc czas mnie gonił:). Pierwszy raz miałem z Anką, w sumie spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego po tym seksie. Nic w ogóle nie czułem jakby walił w wiadro. Miałem problemy z dojściem i musiałem sobie ręką pomagać:). Pamiętam jak sobie pomyślałem wtedy, to ten słynny seks?. Tyle zachodu o nic?.

W międzyczasie dalej pisząc z Marzeną z mojego miasta…

Czas leci do przodu ja dalej impreza, ćpanie, nie chodzę na wykłady, Warszawa mnie pomału wciąga, mam nowe znajomości, nowych dilerów, matka ciągle śle hajs swój ciężko zarobiony, a synek go rozpierdala. Już coraz rzadziej zjeżdżam do domu wcześniej co tydzień, teraz raz na dwa -trzy tygodnie. Aż pewnego razu pod pałacem Kultury spotykam Agnieszkę, moją licealna miłość. Dalej chodzi z tym samym chłopakiem, ale mi się już nie podoba. Już na jej widok serce mi nie bije tak jak kiedyś. Uff odkochałem się….;-).

Czas leci dalej do przodu imprezy, kluby, jakieś szybkie znajomości. Wjeżdżają juz piguły hurtowo, LSD oraz dalej Amfetamina. Sesja letnia zawalona, 4 poprawki i to z poważnych przedmiotów. Na zakończenie sesji letniej umówiłem się z koleżankami z klasy na piwo u  jednej z nich w mieszkaniu. Skończyło się tym, że koleżanka z liceum z klasy ojebała mi gałę w kiblu. Nawet się tego nie spodziewałem jakoś samo wyszło z siebie to. Cóż urodziwa nie była za bardzo trzeba też przyznać. Jednak to była moja koleżanka z klasy  z którą chodziłem 4 lata do liceum. Kurwa to było chore…To tak jakbym z siostrą coś…Ble. Kaca moralnego miałemna drugi dzień jak cholera. I od tamtej pory jej już nie widziałem.

W Wakacje dalej kręcę z Marzeną, ona ma chłopaka, mojego kolegę, który zaczyna coś podejrzewać. Z Marzeną ustawiłem się pewnego razu na spotkanie u mnie w domu, bo miałem wolną chatę. Wyszedłem po nią, bo nie trafiła by. Ustawiliśmy się w takim ustronnym miejscu, gdy przyszedłem się przywitać, przejeżdżało maluchem kilku chłopaków z mojej patologii osiedlowej i zaczęło coś krzyczeć do mnie-„TYAB porywamy Ci dupę”. Rok już kontaktów z nimi nie miałem, a Ci dalej nie zapomnieli mnie.

Marzenie kazałem iść za mną na wszelki wypadek, bo ja student miałem 20 lat, a ona dopiero chyba gimnazjum skończyła i szła do liceum, czy coś takiego. W sumie już nie pamiętam dokładnie. Ja 20 ona 16 czy 17 i bałem się, „Co ktoś sobie pomyśli”. Kazałem Marzenie, żeby szła 30 metrów za mną, że niby że mam dziewczynę i nie chce, aby ktoś widział . I w taki sposób, panna szła 30 metrów za mną jak posłuszny piesek, co pomiatała swoim 20 letnim facetem, który był pieskiem dla niej. Kobiety są takie na jakie im pozwolisz być. W tym wypadku to ja byłem-„PANEM”, a w innym wypadku to ona była-„PANIĄ”, a jej chłopak psem…

Marzena wylądowała u mnie w domu i gdy zdjąłem jej majtki to kurwa szoku dostałem…

Nie, Nie, kutasa nie miała, ale miała wielkiego jeża:) BLEE, aż mnie odrzuciło i tylko mi zrobiła loda i kazałem jej uciekać, bo zaraz starzy wrócą. Gdy to powiedziałem to myślałem, że nogi połamie jak biegła po schodach na obcasach. Latem też, zapisałem się na siłownię i żeby mieć szybkie efekty przez wakacje to kupiłem 200 tabletem metanabolu, tak od razu na rozgrzewkę.

Miałem gdzieś w głębi duszy chyba dosyć tego braku szacunku do mnie i chciałem w taki sposób wywalczyć sobie respect. Jednak  tak naprawdę miałem tylko 100 tabletek mety, bo drugie opakowanie to była podjebka. Zostałem przekręcony na towarze jak się potem całkiem przypadkiem dowiedziałem. Ale co miałem zrobić? pobić odpowiednika Burneiki?:). Bądź co bądź po 100 mecie trochę było widać, że „coś tam ćwiczę”  i mogłem pochwalić większą masą tylko przez miesiąc. Bo potem znów poszedłem w melanż i wszystko pospadało…

W międzyczasie jak mi tam przybyło 5-7 kilo na wadze i kilka cm w łapie ( czym długo się nie nacieszyłem, bo ok miesiąc), poznałem przez moją siostrę cioteczną Adriannę. Adrianna była 3 lata młodsza ode mnie, ale wyglądała bardzo dojrzale. Adrianna miała 17 lat, ale wyglądała co najmniej na 20. Marzena a Adrianna to było niebo a ziemia. Marzena wyglądała jak dziecko i była dzieckiem. Z Adrianną śmiało mógłbym pójść do baru i się najebać i nikt by nie patrzył się na mnie jak na pedofila. Pierwszy raz poczułem coś takiego mocnego do dziewczyny. Nie mogłem się na niczym skupić, myślałem tylko o niej. Pierwszy raz?. Chyba drugi?. No właśnie Agnieszka miała być tą jedyną, a tutaj takie samo uczucie  a nawet i mocniejsze poczułem do innej…

Adrianna miała chłopaka starszego jeszcze ode mnie o kilka lat. Naprawdę była bardzo piękną dziewczyną. Do tej pory miałem HB 5-6 trzeba przyznać lub zapowiadające się w przyszłości dobrą 7:) w postaci Marzeny, jednak Adriana już wchodziła z urodą i figurą na mocne 8+, jak na tamten czas. Pierwszy raz miałem styczność z rasową 8 tak blisko. Nawet na ten czas myślę, że dałbym jej mocne 7.

Zacząłem pisać z Adrianną , aż wypadło spotkanie. Pewnego razu napisała czy nie chce się spotkać. Rozstała się z chłopakiem i napisała do pierwszego lepszego faceta z którym pisała. Ja normalnie się ucieszyłem. Serce znów mi mocnej zabiło, coś jak za czasów Agnieszki nawet mocniej. Co się okazało, że ja kiedyś z Adrianną pisałem na czacie, nawet chciałem ją na studniówkę zaprosić, ale okazało się, że się wahałem bo ona była młoda wtedy, a ja nie wiedziałem jak wygląda. Co się jeszcze okazało, okazało się to, że Adrianny brat chodzi z siostrą Agnieszki. Jaki ten świat mały pomyślałem…

Tak sobie gadaliśmy, siedliśmy na ławeczce w parku, a ja zacząłem robić z siebie błazna i frajera w jednym. Zacząłem ją zabawiać, nawet ją nie dotknąłem bo się bałem. Zabawiałem ją, bo myślałem, że drogą do zdobycia kobiety jest jej rozbawianie i błaznowanie. Nawet jak widziałem na dzień dzisiejszy wyraźne znaki tego, że ona chciała, abym ją przytulił, a nawet pocałował. Najlepsze jest to, że jak tak siedziałem z nią na ławeczce mijała nas moja licealna miłość Agnieszka ze swoim chłopakiem. Podeszli do nas i zaczęli gadać. Widać, że dziewczyny bardzo dobrze się znały. Chłopak ten wyciągnął do mnie rękę i chciał się przywitać, a ja mu dałem cześć na zasadzie „spierdalaj”, a potem zacząłem mu dogryzać chcąc być fajnym.

Na tamten czas myślałem, że pokazuje tym swoją zajebistość jednak bardzo się myliłem. Oni poszli dalej, a Agnieszka moja licealna miłość rzuciła w moim kierunku „Tylko jej nie podrywaj”:). Odprowadziłem Adriannę do domu i na końcu spytałem się jej jak typowa parówa:

SPOTKAMY SIĘ JESZCZE?

Czas pokaże-odpowiedziała .

I tak kurwa czekałem po ten czas. Nie mogłem się na niczym skupić, a jak Adrianna mi sygnał puściła to się uradowałem bo jednak to był znak, że „MYŚLI O MNIE”:). Przyszedł wrzesień i sesja poprawkowa, ja zawaliłem rok. Najebałem się i nie poszedłem na poprawkę, nawet nie byłem na tyle sprytny, żeby załatwić sobie zwolnienia lekarskiego i odroczyć egzamin w czasie. Próbowałem potem chodzić do dziekana, ale strach mnie paraliżował, abym załatwił sprawę.

Nigdy nic sam nie załatwiałem tak poważnego, po raz pierwszy nie wiedziałem, że mam w głowie ukryty problem. Pierwszy raz przyszło mi coś załatwić, a ja nie potrafiłem tego zrobić, gdyż do tej pory rodzice wszystko za mnie załatwiali, a moimi jedynymi problemami była właśnie ta szkoła no i Adriana na ten czas, czy napisze, czy nie.

Oblatywał mnie strach. Dziekan powiedział tak, że na pierwszym roku nie ma warunków i pierwszego roku nie można popoprawiać. Musiałem przenieść się na drogie studia zaoczne więc zostałem skreślony z listy studentów. Łzy mi napłynęły do oczu, nie potrafiłem rodzicom spojrzeć w oczy, tyle kasy wywalili na mnie, a ja tą kasę przepijałem. Wylądowałem na zaocznych i musiałem powtarzać rok, jako że miałem część przedmiotów pozaliczanych i zostało mi do zaliczenia tylko 4 to miałem cały rok na ich zaliczenie. W międzyczasie poszedłem na staż dla bezrobotnych za ok . 400 zł. Był to staż półroczny. Powróciłem na siłownię i zacząłem ćwiczyć. Miałem ciągle w głowie Adriannę. Która od czasu do czasu się do mnie odzywała puszczając tylko sygnał.

Raz napisała do mnie, żeby się poradzić, bo jej chłopak chce chodzić na siłownię, a ona mu zabrania i on jej się nie słucha i jak ją źle traktuje. Ja jej oczywiście radziłem i w zamian słyszałem „Kochany jesteś Tygrysku” 🙂 ja byłem uradowany, że Adrianna powiedziała na mnie Tygrysek i do tego kochany:). Jednak pewnego razu naciskałem na gg, żeby dała mi wirtualnego buziaka i ona mi go wysłała.

Na drugi dzień dostałem od niej wiadomość, że jej chłopak to widział i żebym już do niej więcej nie pisał. Wkurwiłem się niesamowicie i powiedziałem sobie w myślach-„Ja Ci kurwa jeszcze pokażę, będziesz jeszcze żałować”. W planach miałem znów się na skoksować, ale nie metą tylko czymś lepszym. Czekałem z tym do wiosny, w międzyczasie składałem po 400 zł stażowego i bardzo dużo czytałemc na temat sterydów, diety suplementacji.

Gdy wróciłem na siłownię był to gdzieś listopad 2005 roku. Ja miałem cel , że lato 2006 będzie moje. Pierwszy raz w życiu obrałem jakiś cel. Szkoda, że kurwa akurat taki…

Na siłowni poznałem nowe towarzystwo, nie jakieś ćpunki tylko ”sportowców”. Była to typowa mordownia za 20 zł na miesiąc, gdzie na zrobienie ćwiczenia na klatę czekało się w kolejce 15 minut. I tak zawsze pierwszeństwo mieli Ci co brali najwięcej. Trener na siłowni handlował sterydami i robił rozpiski cyklów. Ale był na tyle zacofany, że jeszcze metanabol układał w piramidkę:). To ja już wiedziałem, że tak się nie robi…No , ale co dziadek może wiedzieć jak internetu nie miał.

Na ulicy zmieniła się chyba moda z ćpania, na ćwiczenia. Dużo młodych osób 15-16 latków zaczęło koksować, później zasilając bojówki lokalnego klubu. To właśnie od nich dowiedziałem się, że Michał o którym wspomniałem na początku zaczyna prężnie działać w Warszawie. Dowiedziałem się też, że chłopaki z osiedla zostali rozbici i to nie przez byle jaką grupę policyjną, tylko samo CBŚ się po nich pofatygowało.

Było o tym głośno, a nawet i w gazetach Wojewódzkich o tym pisali. Chłopaki się zaczęli sprzedawać, każdy zwalać winę na siebie. I w taki sposób życie pokazało  ich zasady. Dobrze, że już od nich odbiłem. Ja miałem nowych znajomych, jednak czy było to wartościowe towarzystwo? Nie!!!. Znów zacząłem popełniać te same błędy co wcześniej, czyli pozwalać ludziom wchodzić mi na głowę. Miałem towarzystwo chłopaków z siłowni.

Gdy CBŚ rozbiło starą moją paczkę, ja dowiedziałem się, że moja nowa paczka z siłowni, też święta nie jest. Młode chłopaki, a też zaczęli handlować narkotykami oraz sterydami. Pamiętam w tym okresie poznałem pewną blondynkę Paulinę była to podobnej urody co Adrianna. Mocna 8 jak nie 9. Zacząłem z nią kręcić i już zapomniałem o Adriannie, jednak nagle Paulina wyskoczyła mi z………jak myślicie z kim mi wyskoczyła?:). Wyskoczyła mi z tym typem od studniówki, pamiętasz go jeszcze?. To ten banan z BMW z którego siostrą miałem pójść na studniówkę.

Okazało się, że on też gdzieś ją poznał przypadkiem i tak się zgadali, że mieli wspólnego „znajomego”. Tym znajomym byłem ja i frajer nie miał o czym opowiadać to jej opowiadał między innymi o tym jak mnie z sali wyciągną podczas tańca, o innych moich przykrych sytuacjach, takie typowe frajerskie wyciąganie brudów. Panna była pustawa troszkę trzeba przyznać, przyzwyczajona była do tego, że faceci jej nadskakują.

Gość dalej woził się BM-ką siódemką , a ja woziłem się z buta. Gość miał swoje mieszkanie w Warszawie, kupione przez starych, a ja mieszkałem ze starymi i zarabiałem na stażu dla bezrobotnych 400 zł, które zbierałem na sterydy:). Ja nic nie miałem, nawet nie miałem tej wiedzy co teraz mam, a on imponował gówniarze niezależnością.

Cóż wybrała jego, wkurwiłem się niesamowicie na to. Miałem ochotę mu wpierdolić, miał szczęście że siedział w Warszawie studiował, a ja u siebie. Dzień dalej leciał za dniem, ja ćwiczyłem dalej, czytałem na temat siłowni, diety, zdrowego jedzenia, suplementów oraz sterydów. Napędzałem się myślą o lecie i o tym jak będę wyglądał. Szkoda, że kosztem mojego zdrowia i robiłem to pod inną osobę. Ale już wtedy nieświadomie zacząłem wytyczać sobie cele.

Rok 2006

Zacząłem ostro ćwiczyć, uczyć , żeby zaliczyć zaległe egzaminy, a w weekendy spotykać się z kolegami. Zacząłem chodzić na mecze do młyna i jeździć na Legię. Nie powiem wciągnęło mnie to, (nawet jedną ustawkę w lesie zaliczyłem), aż do pewnego czasu, gdy chłopaki zrobiły sobie promocję na stacji benzynowej i policja nas „spacyfikowała”. Nasadzili mi tak pał i kopów, że do dziś mnie boli dupa ;-). Nie mogłem potem chyba przez miesiąc położyć się na ławeczkę, żeby zrobić klatę. Stwierdziłem, że to nie dla mnie, nie jestem aż takim fanatykiem i porzuciłem ten sport. Nie chciałem skończyć w więzieniu.

W tym roku też po raz pierwszy zetknąłem się z uwodzeniem, oraz Feromonami. Na internecie wyhaczyłem książkę „ Tajemnice Uwodzenia” , którą nabyłem i którą mam do dzisiaj. Książka dała mi na tamten czas bardzo dużo do myślenia. Czytałem ją z zapartym tchem i już wiedziałem gdzie popełniłem błędy. Ta książka to był taki zarys uwodzenia, jednak była niekompletna. Autorzy na niej zarobili grube pieniądze. Po prostu zebrali całą wiedzę dostępną na legendarnym UWO.PL  i wydali z tego książkę. Zrobili dobry marketing i dziś odcinają pewnie kupony. Tak się robi hajs…

Stwierdziłem, że z zajebistym wyglądem i wiedzą z tej książki zdobędę Adriannę. Czytałem czytałem czytałem, ćwiczyłem, ćwiczyłem, ćwiczyłem. Nie miałem przez większą część roku 2006 kobiet. Cały czas ćwiczyłem oraz kupiłem sobie za ok. 1500 zł najlepszych sterydów:) 20 strzałów testosteronu prolongatum, decadurabolin, 200 mety oraz odblok. Kupiłem też  masę , ale to naprawdę masę suplementów, odżywek , białek itd. I jazda zacząłem ćwiczyć. Zacząłem w marcu, a w czerwcu byłem ładnie porobiony. Co prawda zlany, a nie pocięty no, ale chłopaki wychodzili coraz częściej z propozycją, abym wybrał się z nimi na jakiś wyjazd, tak porobić sztuczny tłum.

Przyznam, że przychodzili do mnie stadionowe koksy i proponowali mi powrót na stadion. Były tez propozycję wzięcia udziału w ustawce, bardzo często dostawałem w nocy telefony od kolegów, że się napierdalają w dyskotece i żebym pomógł, albo żebym przyszedł i tylko stanął bo jest jakaś solówka. W szczytowej Formie ważyłem ponad 90 kilogramów  z lekkim tylko brzuchem tylko, a na klatę brałem ponad 150 kilo…

Kiedy wchodziłem na siłkę, biłem pionę z największymi koksami w mieście i z nimi razem ćwiczyłem. Miałem tym sposobem swoje pięć minut. Do klubów zawsze wchodziłem bez biletu i  zbijałem piątki z ochroniarzem, bo się znaliśmy z siłowni. Adrianny nie zdobyłem, zmieniła numer i kontakt się urwał. Od siostry wiedziałem, że ma nowego chłopaka i że się nie odzywają bo się pokłóciły. I na chuj ja dupę kułem co?:).

Dalej bym kuł pewnie, aż pewnego razu obudziłem się cały zlany potem. Myślałem, że umieram, no coś mi jakby w gardle stanęło,a serce zaczęło walić jakby miało wyskoczyć. Nie mogłem złapać oddechu, myślałem, że serio umieram. Okazało się potem, że  mam nerwicę. Waliłem takie dawki, że zacząłem mieć nerwicę. Tzw. Dusiołka czyli dusisz się w nocy, a właściwie masz takie uczucie, a serce Ci tak napierdala, że myślisz że zaraz zejdziesz na zawał. Była to Nerwica Somatyczna.

Latem w międzyczasie poznałem Sylwię. Zajebista panna i bardzo fajna, zaczęliśmy się spotykać , aż zaczęliśmy chodzić ze sobą. Sylwia studiowała w Warszawie i do niej dojeżdżałem. Ja dalej miałem staż bo mi przedłużyli i do końca roku miałem pracować za 400 zł, a właściwie za 398 złotych. Dobre i to, ale gdy ktoś kazał mi zadzwonić gdzieś i załatwić coś, to mnie strach oblatywał.

Bałem się rozmawiać przez telefon:) miałem takie przekonanie, że się nie dogadam, że coś źle zrobię, nie tak załatwię. Szczególnie jak miałem porozmawiać z kimś poważnym na wysokim stanowisku np: Lekarzem. Na tamten czas dalej nie widziałem problemu, który u mnie się rozwijał. Z Sylwią byłem pół roku, jednak wyszło tak, że stuknąłem jej brata, który do mnie po pijaku cwaniakował na grillu i mnie zostawiła:).

Próbowałem przepraszać, ale była uparta, na dzień dzisiejszy myślę, że szukała pretekstu, aby mnie zostawić w sumie o czym mogłem z nią porozmawiać?. Dalej wykorzystywałem wiedzę z Tajemnic Uwodzenia, ale tylko mogłem zainteresować pannę sobą, a dalej polegałem na najprostszych SHIT TESTACH, których nie umiałem obchodzić. Łapałem zainteresowanie i tylko tyle. Nic z tego nie wychodziło. Ponadto nie potrafiłem kontrolować emocji, wpadałem bardzo łatwo w szał.

Rok 2007

Pamiętam sylwestra 2006/2007 to był sylwester, zacząłem kręcić z jedną nazywała się Anita była to naprawdę fajna dziewczyna, ładna, duże cycki, zgrabna. Mocna 7,5. Wyróżniała się  swoimi dużymi cyckami. Na tym sylwestrze, ponadto pierwszy raz przejechałem się na swoich kolegach tak poważnie. Ogólnie już zmieniłem nowe towarzystwo, na trochę bardziej spokojniejsze, żadna patologia, żadna też siłownia tylko takie zwykłe studenciaki z którymi można pójść na piwo, wypić, pograć na kompie i mecz obejrzeć. Jednak i w tym towarzystwie jak się pozwoli za dużo to można polec. Gdy zacząłem kręcić z Anitą na sylwestrze, potem się całować kilku kolegów zaczęło też między innymi startować do niej.

Pamiętam poszedłem z Anitą do pokoju i rozebrałem do pasa w dół. Lizałem jej piersi i całowałem. Nagle koledzy zaczęli mi się dobijać do pokoju i drzeć mordy i płosząc mi Sarenkę:). Potem obskoczyli Anitę na sylwestrze , szczególnie taki jeden próbował szczęścia, by potem mówić, że ona jest dziwką i kazdemu robi laski i on by jej nie dotknął. Niby by nie dotknął, ale do niej startował. Ja widząc to odpuściłem bo widziałem w oczach Anity, że się jej spodobałem. Widziała to też i Ewa, która nie była może taka fajna jak Anita, ale też zaczęła do mnie się łasić. I teraz zaprowadziłem Ewę do pokoju i ją też rozebrałem do pasa w dół. Jednak znów do niczego nie doszło bo ktoś dobijał się do pokoju.

Potem i Ewa została obskoczona, przez tych samych gości i znów odpuściłem i podszedłem do następnej, a w zamian usłyszałem „A ja która dzisiaj już jestem?”, ten tekst łechtał moje ego, czułem się jak młody Bóg mimo, że nie zaliczyłem nic:). Ale pierwszy raz to dziewczyny zaczęły zabiegać o moją uwagę. Na tym sylwestrze była pewna Monika z tego co pamiętam. Była ona bardzo gruba, że masakra. Nikt nawet z nią nie gadał. Gdy ją zobaczyłem po pół roku to masakra jak schudła, jak wypiękniała. Próbowałem do niej robić podchody, ale dała mi kosza, nawet nie zawracała sobie mną głowy.

Dalej wróciłem na siłownię i ćwiczyłem. Znów zakupiłem sobie lekki cykl, żeby być gotowy na lato bo trochę mi pospadało, ale dalej miałem „łapkę”. Skończył mi się staż i nie wiedziałem co dalej, trzeba było znaleźć jakąś pracę, ale w moim mieście to chujnia z pracą. Ja zamiast odkładać na prawko i je robić, albo zrobić kurs jakiś to ładowałem hajs w sterydy. Ani ja byłem wyrzeźbiony, tylko taki zmasowany, można powiedzieć zbity. Takie bydle byłem, którego łatwo było przeskoczyć, niż obejść. Dalej pisałem sobie z Anitą, aż pojechałem do niej na wioskę PKS-em i ją zerżnąłem:). Do dziś mamy kontakt ze sobą, choć już nie taki jak kiedyś, oczywiście. Dziś ma męża i dwoje dzieci:).

W tym roku poznałem coś takiego jak wyżej wspomniane uwo.pl. Jest to forum z którego wywodzą się takie osoby jak Brunet, Adept, Frywolny, Still, Merlin, Sexyboy, Tupak i inni dzisiejsi trenerzy. Czytałem ich wszystkie wpisy, pamiętam ich początki, byłem zainspirowany tym co pisali. Łykałem teorię uwodzenia jak młody pelikan. Jednak myślałem na tamten czas, że pannie wystarczy sprzedać bajer i mieć ładną buźkę i tylko tyle.

Cóż przez 3 miesiące tylko czytałem. W międzyczasie poznałem Kasię T z którą odbyłem kilka spotkań, była mną zafascynowała można powiedzieć. Zacząłem jej jebać sześciany, palm readingi i inne gówna, jednak potem okazało się, że chodziła ona do klasy z moją licealną miłością Agnieszką:). I po tym jak dowiedziała się, że ja z Agą się znamy, to jakoś dziwnie zamilkła i się już nie odzywała. Nie wiem czemu, pewnie Aga coś jej nagadała.

W międzyczasie miałem bardzo intensywne romanse z Martą oraz Edytą, wszystko w sumie dzięki wiedzy zdobywanej na uwo.pl . Nie ukrywam moje życie towarzyskie ruszyło ciutkę do przodu, jednak ja chciałem związku, a jakoś dziewczyny nie widziały we mnie kandydata na chłopaka. Na tamten czas nie wiedziałem dlaczego, dlatego tak bardzo w moich blogach stawiam na rozwój osobisty niż na uwodzenie. Brakowało mi bardzo wiele, dziewczyny nie widziały mnie w charakterze chłopaka. Ja chciałem mieć wystrzałową dziewczynę i wejść w związek, jednak kończyło się na małym romansie i zostałem kopany w dupę. Dziś wiem, że moje życie miało wiele do życzenia i dziewczyny nie widziały mnie w roli chłopaka, jednak ja chciałem związku i następowała sprzeczność. Taki paradoks. Dziś to ja nie chcę związku,a kobiety widzą mnie w roli chłopaka. Jest teraz całkiem odwrotnie.

W tym roku poznałem Ulę, jak się okazało była to jedna z koleżanek Marzeny, tej z owłosionym piździskiem. Gdy się dowiedziała kim jestem myślałem, że będzie koniec kontaktu, jednak to jakby ją nakręciło bardziej na mnie. Siłą rzeczy przypomniała mi się Marzenka. już trochę lat minęło i teraz była dojrzałą kobietą. Byłem ciekawy czy zgoliła już swojego bobra. Spotykałem się z Ulą, całowałem, aż wylądowaliśmy w łóżku. Gdy Ula poszła wziąć prysznic, ja przejrzałem jej telefon i wpisałem sobie numer Marzeny. Poczytałem trochę smsów ich i widziałem, że Marzena wie, że spotykam się z Ulą, ale nie mówi o mnie, ani dobrze, ani źle.

Pamiętam następnego dnia odezwałem się do Marzeny, ale nie widziałem jak się zachować i co ona powie. Tyle się nie widzieliśmy, a ja potraktowałem ją ostatni raz jak szmatę, więc obawy były.  Wysłałem jej zwykłe „siemka co tam” , odpisała ” kim jesteś” , powiedziałem kim i zareagowała ani dobrze, ani źle. Chciałem się z nią ustawić i napisałem jej sms-a ” muszę Ci coś ważnego powiedzieć, to bardzo ważne i nie sprawa an telefon, będziesz w szoku”. Marzena zaczęła się dopytywać o co chodzi, ale zgrywałem tajemniczego dalej. W końcu się spotkaliśmy…

Ona przyszła wystrojona, mini, buty na obcasie, jednak trochę się jej przytyło. Pyta się:

No i o co chodzi?

A nic myślałem, że się nudzisz w domu i chciałem Cię wyciągnąć-odpowiedziałem.

Widać, że się zezłościła trochę, ale potem było dobrze. Cały czas miała mowę zamkniętą , ręce skrzyżowane i odgradzała mnie od siebie torebką. Pogadaliśmy tylko trochę i w zasadzie ona zgrywała ”mundrą” , chciała pokazać jaka to teraz nie jest poważna i w ogóle, cały czas mi jechała, ale na końcu jaką ją przytuliłem to też się we mnie wtuliła.

Nazajutrz dostaje sms-a od jej chłopaka, mojego już byłego kolegi:) w stylu ” Masz przejebane” , „odpierdol się od niej” , „będziesz połamany”. Mała psita pochwaliła się chłopakowi, że się ze mną spotkała najwidoczniej. Gdy do niej napisałem odpisała mi ”Ja mojemu Mariuszkowi wszystko mówię” . Pewnie chciała go podkurwić, no cóż potem dostawałem co chwila sms-owe pogróżki od jej chłopaka. Odpisałem mu, że nic od niej nie chce i żeby wyluzował, jednak poczuł się koleś zbyt pewnie. W międzyczasie z Ula mi się temat spalił.

Pewnie Marzena coś nagadała, zresztą mała strata. Doszły mnie słuchy, że jej chłopak łykną 100 mety, przytył kilka kilo i włączyła mu się „niezniszczalność” cóż ja byłem wtedy można powiedzieć w szczycie formy. I gdy miał okazję się skonfrontować ze mną, to spuścił głowę i przechodził na drugą stronę. Do dziś się nie odzywamy, a Marzena potem puściła go bokiem z jakimś żonatym facetem. Od tamtej pory temat zamknięty. Czasem mijamy się na ulic, od Święta. Ostatnio jak mój ociec leżał w szpitalu powiedział mi, że-„Jakaś dziewczynka się o Ciebie pytała…”. Na 99% była to ona, bo tam teraz pracuje ;-).

Przyszło lato ja wyjechałem do Norwegii zarabiać pieniądze. Pojechałem na 3 miesiące i zarobiłem…..tylko 10000zł. Jak na Norwegię to bardzo mało, spaliśmy w samochodzie i jebaliśmy od rana do nocy. Oczywiście zostałem wyjebany na hajs tylko ja, nawet podejrzewałem to, ale bałem się upomnieć o swoje. Byłem znów w nowej grupie najsłabszym ogniwem, nawet nie wiedziałem z jakich powodów. Gdy wróciłem do Polski odciąłem się od towarzystwa i znów byłem przez jakiś czas sam. Schudłem i to co się nakoksowałem i nażarłem pospadało. Przyjechałem chudy jak patyk. Planowałem znów jebnąć sobie jakiegoś cyklona, żeby wrócić do formy, jednak powrót nerwicy i to dzień w dzień spowodował, że musiałem to odstawić. Od tamtej pory nie tknąłem już więcej sterydów.

Gdy wróciłem to za kasę się dobrze ubrałem, wydałem chyba połowę pieniędzy zarobione na imprezy, ubrania. Pojawiły się nowe osoby w moim towarzystwie. Były to typowo imprezowe towarzystwo, weekend to wiejska dyskoteka. Albo wypady do Lublina czy do Warszawy do klubów. Pieniądze płynęły jak woda, potrafiłem 500 zł wydać jednego wieczora w klubie. Stawiałem wszystkim jak leci czy znałem, czy nie znałem. Na każdej imprezie przyciągałem do siebie jakiś patoli np: Jakiegoś ćpuna z Legionowa poznałem w jednym z klubów na Żoliborzu, który niby był Dj-em na jakiejś wichurze. Pierwszy raz spróbowałem kokainy i to w dużych ilościach. Gdyby ona była trochę tańsza to byłbym chyba już na drugim świecie.

Pewnego razu Poznałem pewne licealistki Magdę, Kamilę, Ewelinę, Dagmarę były to najgorętsze panny w liceum. Ja miałem 22 lata, a one 17. Czułem znów się jak pedofil, jednak to były istne bomby. Wyrobione, cycki, mini, goście się za nimi śliniły. Wszystko im stawialiśmy , woziliśmy, ja próbowałem używać różnych sztuczek zaczerpniętych z uwo.pl jednak nie działało to. Zacząłem spotykać się z Dagmarą, ale romans trwał tylko dosłownie chwilę. Nie poradziłem sobie z nią, zostałem zjedzony i wysrany. Przez młodą licealistkę. Dagmara dziś zarabia na swej urodzie grube hajsy w USA, a na Fb wrzuca zdjęcia z Dubaju. Jakiś czas temu wysłałem jej zaproszenie do znajomych, ale nie przyjęła ;-).

Przez te dziewczyny poznałem Weronikę, była bardzo bogatą dziewczyną miała 17 lat, a ja 22 jednak zawróciła mi w głowie. Na początku wszystko się pięknie zapowiadało sama zagadywała na gg i zaczęliśmy kręcić ze sobą niewinnie. Na nic poważniejszego się nie zapowiadało, więc wyjechałem do Warszawy. Przeprowadziłem się i znalazłem pracę na szybko w jednej z restauracji fast-food.

Pokój dzieliłem z kolegą, ale na weekendy zamiast jechać do szkoły przyjeżdżałem do Weroniki, żeby się z nią zobaczyć. Było na początku dobrze, pisaliśmy sobie, jednak po pewnym czasie ona stawała się coraz zimniejsza. Podejrzewałem, że znów ktoś jej musiał coś nagadać. W stosunku do mnie była bardzo miła , ale jak byliśmy w towarzystwie to mnie poniżała. A ja się wkurwiałem i dalej ciągnąłem tę chorą znajomość.

W Warszawie cały czas pracowałem, a wolną chwilę poświęcałem albo na naukę, albo na przyjazd do domu. Praca w restauracji to była istna mordęga. Pamiętam zaczynałem o 13.30, a kończyłem o 23, albo zaczynałem o 16 a kończyłem o 2 w nocy, potem czekałem na nocny i bywałem w domu o ok. 4 rano, by sobie pospać do 12, naszykować się w 2 h i być znów na 16 w pracy. Dzień miałem rozpierdolony, to była masakra, totalna kurwa masakra. Pamiętam jak nie mogłem zasnąć jak mi wszystko pikało w uszach. Ludzie w pracy to byli głównie młodzi, było też kilku starszych, ale rotacja była duża. Kadra przeważnie zmieniała się po roku, a byli też tacy co pracują tam do dzisiaj.

Ja wytrzymałem tam ponad trochę 3 lata. Praca ta zjebała mi psychikę jeszcze bardziej. I tak łatwo się denerwowałem i nie panowałem nad emocjami, a tam do w ogóle. Coś zjebałeś, jest jakaś obsuwa już ogarnia Cię stres. Musiałeś wszystko zrobić w trymiga, bardzo szybko. Jest takie stanowisko BOP się nazywa i tam zawija się tortille, przejebana robota, tym bardziej, że no ja manualnie, aż tak nie byłem uzdolniony. Miałem trudności z zawijaniem tortilli i często dostawałem zjebki za to.

Zjebka to był krzyk managera. Nawet do dziś mam takie cos, że jak ktoś mi coś każe zrobić i nie mogę, czegoś znaleźć lub zrobić, lub czegoś nie jestem pewien mój umysł czasem odpala stres. Czyli kojarzy to ze zjebką, że zaraz będzie opierdol, że trzeba to szybko zrobić. Przez to np: egzamin na prawko tyle razy zdawałem, bo się stresowałem, musiałem się tego pozbyć z głowy. Przejebana robota, teraz wiem, że nigdy tam nie wrócę.

Czas mijał leciał i leciał …….

Rok 2008

Dalej robię w Fas-Foodzie i studiuję.  Trochę ucierpiałem towarzysko, ale dalej mam kontakt tylko z Weroniką. Pewnego razu idę sobie na uczelni i na kogo natrafiłem? Na Adrianne, moją dawną miłość. Znów serce mocniej zabiło, okazało się, że studiuje na tej samej uczelni co ja. Powiedziała, że poszła w moje ślady. Jedak tylko minęliśmy się na schodach, choć ja jeszcze pokręciłem się na piętrze tam gdzie ona, na zasadzie „przejdę jeszcze raz koło Ciebie”.

Niestety na uczelni widziałem ją może tylko jeszcze raz. Dalej robię w restauracji i jadąc do pracy poznałem Martynę. Mieszkała kilka bloków ode mnie. Pochodziła z Radomia. Taka sobie była, ale że ja nie miałem dawno kobiety to się zacząłem z nią spotykać. Powiem tak, mogłem robić z nią wszystko, co chciałem nawet i zajebać kopa. Na wszystko się godziła z chęcią. Jednak chciała ze mną chodzić, ale ja nie chciałem. Uważałem, że zasługuje na kogoś lepszego, piękniejszego. Ciągle miałem w głowię Weronikę tą małolatę, która mnie nie szanowała.

2008 rok to był rok gdzie Weronika miała 18 nastkę i mnie zaprosiła na nią. Przyjechałem specjalnie z Warszawy, wziąłem nawet urlop bezpłatny, byle tylko być na tym. Urodziny jak urodziny, okazało się że Weronika kręci z jakimś synem prokuratora i amory są w zaawansowanym stadium. Cóż postanowiłem walczyć o nią, jednak z marnym skutkiem. Pewnego razu Weronika tak mnie poniżyła przy swoich koleżankach, że powiedziałem dosyć.

Pojechałem do Warszawy i zanim znów przyjechałem to minęło kilka miesięcy. Dalej pracowałem gdzie pracowałem i tyle. Sylwester 2008 z kumplem Marcinem z pracy się zakolegowałem i byliśmy nieodłączni. Marcin miał dziewczynę Igę, która też z nami pracowała. Poznali się ogólnie w Fast-Foodzie. Pamiętam jak dziś z Marcinem wypiłem flachę w sylwka bo my mieliśmy wolne, a Iga jego pracowała, natomiast Iga nowy rok miała wolny, a my pracowaliśmy. Pijemy u mnie wódkę i obiecaliśmy sobie, że do 30 będziemy ustawieni… ;-). O Marcinie jeszcze wspomnę przy 2011 roku.

Rok 2009

Był to rok w którym poznałem moją dziewczynę-Olę. Na początku roku, ona mieszkała daleko od Warszawy, a ja siedziałem i pracowałem i studiowałem w Warszawie. Teraz zamiast do domu jeździłem do niej. Normalnie przez pół roku nie odwiedziłem domu rodzinnego, zmieniłem numer i nie miałem z nikim kontaktu.

 Moje towarzystwo to byli ludzie z restauracji z którymi się piło. Powoli znów Warszawa mnie zaczęła wchłaniać. Ola była we mnie zakochana i to bardzo, to ja na początku rozdawałem karty i to ja ja poznałem za pomocą różnych sztuczek PUA. Patrzyła na mnie jak w obrazek. Przez pół roku dojeżdżaliśmy do siebie, czasem jak ja przepiłem, albo przećpałem hajs to ona dawała mi na bilet.

Po pół roku sprowadziła się do Warszawy i zamieszkaliśmy razem. Wynajęliśmy mieszkanie z jej koleżanką. Poznałem ją z Marcinem i jego dziewczyną Igą i tak w 4 chodziliśmy do kina, do baru itd. Ola przez 3 miesiące nie mogła znaleźć pracy w Warszawie, więc była na moim utrzymaniu. W końcu znalazła pracę w jakimś sklepie spożywczym i tam pracowała. Mijaliśmy się, ja pracowałem, ona pracowała, ale weekendy mieliśmy wolne i je razem spędzaliśmy. Dalej była zapatrzona we mnie jak w obrazek. I tak przez cały 2009. Pojawiły się pod koniec 2009 pierwsze testy np: że jakiś w pracy się do niej podwala i że ma fajną klatę. Ja jej mówiłem „Te a wiesz jak ja wyglądałem w 2007?” ;-).

Rok 2010

Ola dalej pracowała w sklepie, jednak przychodziła i ciągle narzekała, że ma ciągle manko i musi zwracać pieniądze. Aż w końcu jej zaproponowałem, żeby przeniosła się do mnie do restauracji, zna już kilka osób. Marcin z Igą awansowali na managerów i będzie łatwiej. Dziś wiem, że to był największy błąd na tamte czasy. Cóż Ola przeniosła się do mnie i zaczęliśmy razem pracować. Poprosiłem managera personalnego, aby ustalał nam tak grafik ,abyśmy pracowali razem. I tak przez 1,5 roku widzieliśmy się 24/h praktycznie. Ja coraz bardziej zacząłem się staczać, tyć, przestałem dbać o siebie.

W tej restauracji za nadgodziny mówili Ci „Weź sobie kanapkę”. Cola była za darmo, ale za wodę trzeba było płacić. I tak pij kurwa codziennie cole. W restauracji w kuchni gorąco pić Ci się chce i co masz do picia? cola, sprite, fanta i ice tea. Większość brała ICE TEA bo ile można pić colę, ale i tak do dziś na nią nie mogę patrzeć pijąc ją codziennie przez kilka lat. Gdy był mało ruchu to manager chodził i na siłę wyganiał ludzi, żeby szli do domu. I tak potrafił do mnie podchodzić i męczyć „CHCESZ IŚĆ DO DOMU” , za 5 minut przychodzi i mówi „Idź do domu” , aż człowiek nie wytrzymywał i szedł. Cóż restauracja musi zarabiać na siebie.

Najlepsze jest to, że pozwalnia ludzi do domu, a tu Ci się nagle wjebie wycieczka i zapierdalasz za 10. W Warszawie zarabiałem 1400zł:) za to by w ogóle nie mieć życia. Żeby jako tako żyć, wynajmowaliśmy mieszkanie z karaluchami i gnieździliśmy się jak cyganie i wychodziło na głowę po 400 zł i szło jeszcze jakoś wyżyć z tego. Gdy moja dziewczyna pokłóciła się z lokatorkami trzeba było się wyprowadzić.

Wyprowadzić do innego mieszkania. Cóż moja kobieta zarabiała też 1400 zł, ale mieszkanie chciała wynająć za 3000 zł taki jej się luksus marzył:). W końcu wyprowadziliśmy się do innego mieszkania droższego i na głowę z rachunkami wychodziło coś ponad 800 zł. Ciągle narzekałem na wszystko i wszystkim, wkurwiałem się, ale jeszcze 2010 był jako taki. W między czasie obroniłem magistra…

Rok 2011

Dalej jestem niewolnikiem. Na własne życzenie. W okół otaczają mnie takie same przegrańce jak ja, którzy ciągle narzekają, że trzeba stąd spierdalać. Albo stały tekst „jutro odchodzę” ha ha ha. Ja nie chciałem prowadzić takiego życia więc zmieniłem sobie etat na mniejszy by mieć czas na szukanie pracy. Jednak pracy kurwa nie szukałem. Tylko całe dnie piłem, ćpałem, grałem na kompie.

Zapomniałem już o uwo.pl, mój lokator śmiał się, że kiedy on wychodzi z pracy ja jestem w domu, kiedy przychodzi to ja też jestem i zawsze rano i wieczorem mam piwo w ręku. Zarabiałem na pół etatu coś ok 800 zł i na życie musiałem brać od rodziców. Co i tak kończyło się tym, że to przepijałem. Piłem najtańsze piwa, wina, aby się tylko najebać. Doszedłem do takiej wprawy, że potrafiłem wypic 8-10 piw i nie mieć nawet kaca. Znów ważyłem ponad 90 kilo, tylko że teraz rączki miałem suche, a bęben wielki…

Mój kolega Marcin z Igą wyjechali do Holandii i rzucili to gówno. Trochę mi  było smutno tak jakbym kogoś stracił. W międzyczasie do restauracji zostali zatrudnieni dwoje chłopaków. Jeden 19 latek i jeden 20 latek. Ja cały czas kłóciłem się ze swoją dziewczyną, dosłownie to była masakra, aż talerze latały. Jej zaczęło ciągle we mnie coś nie pasować, seksu już dawno nie było, a ja musiałem ją błagać o loda. No i pewnego razu 20 letni Grześ zaczął podbijać do mojej dziewczyny, cóż widziałem to ale myślałem, że to są żarty. On w końcu był młodszy od niej i miał się hajtać. Wiec przymknąłem na to oko, zresztą on pracował na cały etat, moja dziewczyna też , a ja na pół i mnie nie było w pracy często.

Zamiast szukać pracy ja wolałem jarać zioło, ćpać, żreć, spać. I takim to sposobem jak kota w domu nie było to myszy zaczęły harcować. Nagle Ola zaczęła się coraz bardziej stroić do pracy. Wcześniej chodziła do niej jak gówno ubrana, a teraz no tak jakby szła na dyskotekę. Ale to zbagatelizowałem bo byłem najebany. Ola cały czas siedziała na swoim kompie i pisała na facebooku nie wiem z kim, a gdy chciałem zobaczyć z kim piszę reagowała agresywnie „ czy ja dotykam Twoich rzeczy?” .

Pewnego razu naćpałem się mefedronu i  wtedy przyszło mi do głowy, że jednak mogę być w rogi walony:), wyostrzyły mi się zmysły ha ha ha i przypomniałem sobie, że znam hasło na jej facebooka. Więc zajrzałem tam i poczytałem sobie rozmowy, podbijali do niej Ci dwaj gówniarze. Tylko na początku jej spodobał się Grześ, bo był wysoki i taki niedostępny, bo zajęty przez inną.

Kurwa kopara mi opadła jak zacząłem czytać ich wiadomości, ewidentnie widać ostry flirt kurwa, ja dziewczyny nie poznawałem. Pisała mu jak ona lubi być „rżnięta” tak rżnięta….takich słów użyła. No ja nie poznawałem jej mówiła jakie pozycje lubi, że lubi w dupę, choć chyba widzę, że nie ze mną. No przez rozmowę to ja myślałem,że to Sasha Grey a nie skromna Ola z Terespola. Byłem w szoku i pomyślałem sobie-„A to dziwka…jak ona może tak pisać w ogóle do obcego faceta…”.

W tym czasie to i ja jej  już nie poznawałem. Zaczęła na maksa imprezować, zaczęła ćpać, chodzić najebana, nie wracała po nocach. Ja się wkurwiałem, wydzwaniałem do niej, pytałem kiedy będzie itd. Pewnego razu nie wróciła na noc. Nie mogłem w domu wysiedzieć, zacząłem łazić po okolicy i obserwować wracające tramwaje ze Śródmieścia. Wypatrywałem każdą blondynkę. Ok godziny 24 przeszły mnie zimne dreszcze, kurewskie dreszcze, coś na zasadzie „KTOŚ WŁAŚNIE RUCHA CI DZIEWCZYNĘ” . Nie spałem całą noc, nad ranem o 6 ona przyjechała, jeszcze najebana, w rozjebanych koralach. Ja wyskakuję z pokoju i się pytam:

Gdzie byłaś? Gdzie  Kurwa byłaś?.

-U Grześka…-odpowiedziała z uśmiechem.

– A co robiłaś u Grześka?-zadałem to pytanie, na które nie chciałem znać odpowiedzi.

-Całowałam się z nim-odpowiedziała z uśmiechem.

Powiedziała to tak jakby jadła zupę, jakby nic się nie stało. Poczułem jakby mi ktoś w serce nóż wbijał, pot mnie zimny oblał, zacząłem wariować i się pakować, pisząc wypowiedzenie z pracy na szybkości. Ona jak nigdy nic, rozebrała się przy mnie do naga i położyła się spać.

widzę cipę ogoliłaś świeżo. Widzę nie było tylko całowanko-powiedziałem.

Za kogo Ty mnie masz?-odpowiedziała.

Cóż uspokoiłem się trochę. W końcu tylko się całowała, a nie ruchała, więc mogłem jej jeszcze wybaczyć. Napisałem wypowiedzenie i pojechałem do pracy mając nadzieję, że jeszcze może mnie zatrzyma z tą decyzją. W pracy wiedzieli jakimś cudem co jest grane i każdy dziwnie się patrzył. Cóż potem dowiedziałem się KAŻDY DAWNO O TYM WIEDZIAŁ, A JA DOWIEDZIAŁEM SIĘ OSTATNI. Taki byłem ślepy i nie zwracałem uwagi na znaki mówiące-„COŚ SIĘ DZIEJE”.

Byłem na wypowiedzeniu dwa tygodnie i musiałem znosić ich razem, mieszkając z nią. Robili za zakochaną parę, kurwa do mnie nie mogło dotrzeć, że gość co ma dziewczynę i dziecko i jest młodszy odbił mi dziewczynę. Nie docierało to do mnie. Przecież wiele razy mi mówiła, że nie mogła by się związać z młodszy. Cóż tak to jest jak się słucha kobiet ;-).

Chodziłem smutny, a ona ciągle była wesoła. Jak mnie mijała była taka szczęśliwa, wręcz rzygała tęczą. Odliczałem dni do wyprowadzki, nie mogłem się tego psychicznie doczekać. Ona rzadko była w domu, przez większość czasu przebywała u tego fagasa, albo na imprezkach. Znajomi z pracy też już mnie nie zapraszali na imprezy. W jednej chwili każdy się ode nie mnie odwrócił, zamilkły telefony. Wiedziałem, że jest imprezka, ale byłem na niej persona non grata. Nikt mnie nie zapraszał, tylko ją. to też pokazywało jak mnie bardzo lubiano.

Nagle okazało się, że Grześ złożył wypowiedzenie z pracy, nie wiem czym to było spowodowane, ale wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Rozważałem nawet wybaczenie:D:D, ale szybko zostałem sprowadzony do parteru. Otóż startował do niej jeszcze jeden gówniarz taki 19 latek. Ona mówiła na niego „kołtun” , „frajer”, „brudas” i że jest za młody i nie jest w jej typie.

No to oczywiście żadna konkurencja dla mnie, ale jednak widziałem, że Grześ i Kołtun zaczynają walczyć o moją panienkę, a ja jak ta pizda stałem z rozdziawioną gębą i nie dowierzałem. Ola poczuła się jak jakaś modelka jak SHB, jak Celebrytka. W pewnym momencie miała dwóch facetów co się o nią bije i byłego co skamle za nią. Nigdy tak nie miała, ach cudowne pewnie się czuła. Ja już wylądowałem na pewnym forum założyłem swój pierwszy temat pod tytułem „A jednak odeszła” i dostałem masę zjeb. ;-). Pamiętam jak mnie ignorowała, rozmawiała ze wszystkimi byle nie ze mną w towarzystwie. To najbardziej mnie wkurwiało…

W końcu nastał ten dzień, aż się wyprowadziłem, wielki dzień myślałem, że odzipnę, jednak nie. Kolega mi napisał, że jakiś nowy typ się wprowadza na moje miejsce. Na początku myślałem, że to ten Grześ, ale to był ten młody Kołtun. Gość, którego znała może tydzień, zajął moje miejsce w moim łóżku. Wkurwiłem się niesamowicie, znowu mi serce do gardła podeszło. Cóż pojechałem tam zabrać resztę ciuchów bo zostały.

Ja natomiast dziwnie się czułem jak wchodziłem do mojego byłego pokoju:D i widzę rzeczy innego faceta, moja półka na kosmetyki była zajęta, a na środku biurka kartka leżała jak wół wyznająca miłość nowemu chłopakowi. Kurwa wcześniej to mi takie karteczki pisała,a tu już wyznania miłosne nowemu. W ciągu miesiąca powiedziała kocham trzem facetom mi, kołtunowi i Grzesiowi:).

Wkurwiłem się….i zamiast wyjechać tego samego dnia, to czekałem na mojego kolegę, który z nami mieszkał by pójść z nim w miasto. Tak sobie czekałem, aż tu nagle wchodzi kołtun do mieszkania z pracy i rzuca mi „Siema” kurwa tak jakby nigdy nic się nie stało. To było najbardziej wkurwiające, tak jakby nic się nie stało:). Gdy moja ex wróciła z pracy zrobiła mi awanturę, że zajrzałem do jej pokoju bez pozwolenia:). I kazała mi wypierdalać z mieszkania, bo już tu nie mieszkam. Ostro….TO BYŁA JUŻ WOJNA!!!!

No i nastał dzień w którym wróciłem do rodzinnego miasta…..nikogo nie znałem, zero znajomych, zero znajomości. Numery telefonów wszystkie nieaktywne, nikt się nie odzywa…..zostałem sam. Sam ze sobą, ze swoimi myślami. Bez pracy, bez znajomych, bez niczego…

Rok 2011

Przyjechałem do rodzinnego miasta, nikogo nie znam. Wszyscy moi znajomi albo wyjechali za granicę, albo siedzą w Warszawie.Trochę się pozmieniało widzę, dawno nie miałem okazji tutaj być. Jak byłem to dosłownie przelotem, by na drugi dzień znów wracać do Warszawy. Rodzice się bardzo ucieszyli z mojego powrotu, jakoś moja ex mojej matce nie pasowała, a ojciec twierdził, że zasługuję na lepszą. Być może….jednak na tamten czas jego rady i pocieszenia do mnie nie trafiały.

Czułem się jak gówno i to dosłownie. Mój jedyny kolega co został w mieście miał dziewczynę i czasu nie miał dla mnie . To było najgorsze, człowiek miał ochotę się najebać, a nie miał nawet z kim. Plan był taki, żeby powrócić na siłownię do mojej mordowni, jednak i ją zlikwidowali. Na jej miejsce powstała nowoczesna siłownia, ale bałem się zapisać, po prostu się wstydziłem. Na samą myśl o tym, że musiałbym sam pójść na siłownię i się spytać „o zapisy” przelatywał mnie stres.

Na samą myśl o tym, że mam z kimś obcym pogadać robiło mi się niedobrze. Przez kilka lat klepałem tylko kotlety i do nikogo się nie odzywałem, bo nie można było rozmawiać. Musiał być ktoś jeszcze zemną, ktoś musiał prowadzić mnie za rękę. Nie potrafiłem normalnie funkcjonować, nie wiem skąd mi się do wzięło, być może z pracy z tej korporacji, gdzie były ścisle określone procedury czy srania, czy mycia rąk, czy robienia hamburgerów, których trzeba było przestrzegać bo inaczej była zjebka.

Za ostatnią wypłatę czyli coś nieco ponad 1000 zł chciałem się pocieszyć czymś luksusowym. Poszedłem do jednego sklepów w moim mieście, aby kupić perfumy takie jedne z droższych. I co i kurwa kolejna ściana.  Bałem się wejść. Bałem się wejść do sklepu, bo trzeba było pogadać z ekspedientką i zapytać o perfumy. W restauracji funkcjonowałem tak, że przez 10 godzin do nikogo się nie odzywałem tylko były komendy:” 8 na gril” trzeba było odpowiedzieć ” 8 dzięki” czyli, że zrozumiałem polecenie.

To się nazywała praca na zasadzie 3 k czyli kordynacja, kooperacja i  trzecie to nie pamiętam chyba kopulacja, bo każdy z każdym się w tej restauracji pieprzył na imprezach pracowniczych. To był jeden wielki burdel. Ja miałem dziewczynę więc byłem jej wierny, ale czasem w sercu mnie ściskało jak kolega przeleciał chyba każdą dziewczynę w restauracji. Każda wiedziała, ale to był cichy taki pakt.

Najbardziej pierdolili się na nockach, tam to był burdel. Raz przyłapałem w objęciach managerów w kanciapie. Oboje mieli kogoś, ale w pracy się pieprzyli. Każdy o tym wiedział, jednak każdy miał tam na kogoś haka. Managerowie mieli cichy pakt okradania restauracji tzn. jak wpadała wycieczka, co brała 30 zestawów to nie nabijali hamburgerów, ale kazali zrobić 30. I jak dostałeś taką komendę no to wiedziałeś, że idzie przekręt.

W zamian manager puszczał Cię na papierosa, przymknął oko, jak spóźniłeś się do pracy albo przyszedłeś najebany. Managerowi wpadło dodatkowe 100 zł z kasy, a 30 hamburgerów spisał na straty. Niektórzy wyciągali w taki sposób drugie pensje. Pewnego razu kierownik się kapnął, że coś jest nie tak, bo mieli ok 50 kilogramów strat w miesiącu. Więc zamontował dodatkowe kamery na serwisie. Jednak to nie pomogło bo cały proceder odbywał się na kuchni, a tam ta restauracja w życiu nie zamontuje kamer.

Gdyby to zrobili to łatwo by można było podważyć świeżość ich produktów. I tak jak chcecie zjeść świeże frytki to proście bez soli. Będziecie na nie dłużej czekać, ale będziecie mieli je świeże. Tak to nieraz frytki leżą w komorach po 30 minut, a prawidłowo już po ok chyba 7 minutach powinny zostać wyjebane do śmieci, bo nie spełniają norm. Ale kto to wyjebie? jest przebijany licznik i tyle. Wypierdalają frytki dopiero wtedy gdy naprawdę wizualnie widać, że są stare czyli są sflaczałe. Ale nie raz i tak się wciskało dzieciakom takie frytki, albo frajerom szczególnie na noce niech jadą i spierdalają.

Kiedyś pamiętam kończyłem pracę coś ok 2 w nocy i na 3 minuty przed końcem pracy przyjebało 20 rowerów:D. Kurwa chuj wie skąd oni się wzięli, wycieczkę rowerową sobie zrobili sportowcy. No i tak każdy zestaw powiększony bierze. Było nas 3 w restauracji, manager co ogarniał nockę oraz 3 czy 4 pracowników nocki, którzy zajmowali się sprzątaniem i czyszczeniem restauracji, żeby ją przygotować do następnego dnia.

I zaczęliśmy zapierdalać jak dzikie osły, osoby z nocki co grzebały wcześniej w śmieciach, albo czyściły kible nawet nie umyły rąk:D i zaczęły robić kanapki. Kolega dodatkowo puścił po meli do każdej kanapki tak dla smaku. Pomagał nam manager, kierownik nocki, któremu na podłogę spadł kotlet i jak kotlet spada to trzeba robić nowego, no ale nie na noce. Na nocce jak kotlet spada na ziemie to się go podnosi i kładzie na kanapkę z powrotem przy cichym zezwoleniu managera.

Także jak idziecie się w nocy stołować do restauracji to bierzcie pod uwagę, że możecie mieć kotlety z podłogi. Takie jaja są nie tylko w restauracji w której pracowałem, ale też w innych restauracjach, barach gastronomicznych, budkach z kebabem. Po prostu restauracja musi na siebie zarabiać, nie może być strat. Biznes is Biznes.

Dobra i tak przez 10h przez kilka dni w tygodniu mówiłeś „10 na gril, 10 dzięki” , albo inne komendy, których nie pamiętam. Człowiek się oduczył normalnej rozmowy, jak rozmawiał to na facebooku, jak robił zakupy to też w samoobsługowym sklepie, w pracy w której spędzał całe dnie, słyszał tylko 8 na gril-8 dzięki, a jak nie odpowiedziałeś 8 dzięki to dostawałeś zjebkę:).

Po pracy piło się w tym samym gronie, niektórzy pili do rana by na 6 mieć do pracy i najebani przychodzili. I tutaj albo zostali odsyłani do domu, albo pracowali z przymknięciem oka. Zależy kto z kim jak żył. Trzeba było się ustawić, w restauracji na 3 zmiany łącznie pracowało ok 80 osób czyli dosyć sporo. Niektórych nawet nie znałem, albo znałem z widzenia bo się z nimi mijałem.

Byliśmy jak jedna wielka rodzina razem piliśmy, ruchaliśmy. Zresztą ekipa była podzielona managerowie ruchali się i pili w swoim gronie, a pracownicy w swoim. To taki paradoks pijesz z kimś, ale nie zostawisz telefonu i pieniędzy w szatni bo zostaniesz okradzionym. Kiedyś przyniosłem ćwiartkę cytrynówki do pracy, żeby się mi lepiej pracowało:), zostawiłem ją w szatni, to gdy chciałem poprawić sobie humor to zobaczyłem, że ktoś mi ja wypił:D. Ale się wtedy wkurwiłem…

Wracając do sklepu stałem przed tym sklepem z perfumami i kręcę się w kółko ponieważ no bałem się spytać o perfumy. Blokadę miałem w głowie, ale po 15 minutach kręcenia się pod sklepem odważyłem się do niego wszedłem. Gdy wchodziłem czułem się tak jakbym miał się zapaść ze wstydu pod ziemię,jakbym coś kurwa zrobił, takie uczucie wstydu odczuwałem, jakbym co najmniej publicznie narobił w spodnie. Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że mam poważny problem w głowie.

Kupiłem jakoś perfumy, wypaliłem od razu „Hugo Bossa proszę” nawet nie sprawdzając jak pachną. Wydałem 300 zł i wróciłem do domu. Po drodze spotkałem kolegę, który jechał do Warszawy i tak z nim sobie pogadałem. Kurwa zacząłem mu się żalić, jak mnie ex potraktowała, a on słuchał słuchał i miał taki uśmiech ironiczny. Ja po prostu miałem potrzebę się komuś wygadać i kogo znajomego nie spotkałem opowiadałem mu swoją historię od A do Z jak wam:). Miałem taką potrzebę się wygadać, a nie miałem komu i tak spowiadałem się osobom, które miały mnie w dupie i miały beke ze mnie.

To było lato, było gorąco i dni były jeszcze długie, a ja kurwa nie miałem co ze sobą zrobić. Nawet nie miałem pomysłu na siebie, wiedziałem, że coś muszę zrobić, ale nie wiedziałem jak i te moje blokady w głowie. Jak mi się nudziło brałem 3 browary i szedłem do lasu tam piłem sobie i pierdoliłem do siebie robiąc sobie plusy i minusy mojego związku. I tak potrafiłem przegadać 4 godziny w lesie, aż się ciemno robiło. Nie ukrywam pomagało na przez 4 godziny pierdolenia w kółko jak potłuczony jedno i tego samego czułem się o niebo lepiej. W sumie lepiej pierdolić do siebie niż gadać to samo obcej osobie, która będzie miała z ciebie śmiech.

Z nudów zacząłem biegać miałem potężną nadwagę, ale z nerwów schudłem ok 5 kilo. Po prostu nie mogłem spać i jeść. Ciągle też miałem suchość w ustach. Pilem litry wody, ale wraz mi się chciało pić, do takiego stanu dupa może doprowadzić człowieka. Do takiego stanu ja też się sam doprowadziłem, widać jednak bardzo zaangażowałem się emocjonalnie w ten związek. Myślę, że jakby nagle spadł na mnie inny problem dodatkowy jakiś poważny, to kto wie czy bym nie targnął się na swoje życie. Moja ex obwiniała mnie o rozpad związku, że to moja wina, bo źle ją traktowałem, a ja chciałem jej te krzywdy wynagrodzić. Miałem wraz takie poczucie winy w sobie, że to moja wina, że jakbym był lepszy to by tak się nie zachowała itd.

Gdy pewnego razu schodziłem klatką, żeby znów pójść do lasu trafiłem na mojego sąsiada. Gość 5 lat starszy ode mnie i tak się przywitaliśmy i chwile zamieniliśmy słowa. Nigdy ze sobą nie gadaliśmy, mieszkaliśmy w jednym bloku tyle lat, ale zawsze było tylko „Cześć”, „cześć” i nic więcej. Pogadaliśmy i dowiedziałem się od niego, że się z żoną rozwodzi. Nagle poczułem się wspaniale, znalazłem bratnią duszę, która mnie zrozumie. Opowiedziałem mu moją historię na klatce, on wysłuchał, opowiedział mi swoją, aż zaproponowałem, żebyśmy dziś wyszli na miasto i pochodzili po klubach. On na początku nie chciał, ale magiczne słowo „JA STAWIAM” chyba go przekonało:).

I tak wyszło na miasto dwóch porzuconych kawalerów:), gdy szliśmy miastem to wiele się pozmieniało. Kilka klubów zamknięto i kilka nowych otwarto. W żadnym nie byłem i postanowiliśmy zrobić takie tourne po klubach i w każdym wypić coś. I gdy tak szliśmy do jednego klubu przechodziliśmy koło domu mojego dawnego zapomnianego kolegi, jeszcze z czasów siłowni na mordowni. Krzyknął do mnie „O KURWA TYAB, TY ŻYJESZ?” , patrzę a to Kamil mój stary kumpel. Dawno się nie widzieliśmy chyba z 3 lata, potem ja zmieniłem numer telefonu i kontakt się urwał. On się ohajtał w międzyczasie i też zaginął w akcji…

Miał takiego rodzinnego grilla na którym była on, jego żona, siostra jego żony, jego teść,oraz brat. Zaprosił nas na wódeczkę i na rozmowy, poczęstował karkóweczką i pogadaliśmy sobie. Ja mu tradycyjnie na dzień dobry opowiedziałem moją historię od A do Z jak wam tutaj:) żaląc się jaki to ja jestem nieszczęśliwy. Kamil już troszkę podjebany wybełgotał:

-Widzisz TYAB, bo z dupami to trzeba krótko kurwa…-Powiedziawszy to uderzył ręką w stół, aż kieliszki góry podskoczyły.

Pogadaliśmy chwilę i dalej jemy i mówię, że zaraz idziemy do klubu jakiegoś i podłapała to siostra jego żony. Nazywała się z tego co pamiętam Renata. Ja już trochę podpity zaproponowałem jej, żeby z nami się wybrała, na co się zgodziła ponieważ przyjechała z daleka do siostry. Renata była gówniarą chyba maturę miała w tamtym czasie, a ja już stary koń. Jednak na pierwszy rzut oka myślałem, że ma ponad 20 lat. Poszliśmy do jednego klubu ja tam zacząłem szastać hajsem i zacząłem się bawić…

W pewnym momencie puścili piosenkę Shakiry-Rambiosa. O kurwa wspomnienia wróciły, to była ulubiona piosenka mojej ex, którą bardzo często słuchała. Źle się zacząłem czuć, jeszcze alkohol sprawił, że miałem ochotę napisać do mojej ex, że bawię się przy jej piosence i jak mi jej brakuje. Kurwa i te „RATATATA” jak wszystkie kobiety to śpiewały to tak jakby mi ktoś nóż w serce wbijał. Drugą piosenką jaką byłem katowany dzień i noc było Mezo-„Mamy kryzys”. Jebany nie miał kiedy nagrać tego kawałka tylko na tygodnie przed moim rozstaniem.

Zacząłem tańczyć z Renatą, ale w międzyczasie wbiłem się w kółko jakiś dziewczyn. Chyba był to panieński bo miały rogi diabła na sobie:). One się na mnie rzuciły i zaczęły tańczyć, zdjęły mi koszulkę, a ja najebany nie protestowałem. Gdy zobaczyły mój wielki brzuch zaczęły się śmiać:). Potem dalej zacząłem tańczyć z Renatą, która się podjebała już trochę i zacząłem łapać ją za dupę, widzę wchodzi bez oporu to poleciał kiss, który też wszedł. Poczułem się jak nowo-narodzony. W międzyczasie widziała nas moja siostra cioteczna, ta od Adrianny: z którą mnie zapoznała i nazajutrz napisała mi na facebooku wiadomość „Tyab nie wiedziałam, że z Ciebie taki casanowa..” Ciekawe co by teraz powiedziała ;-).

Obudziłem się z wielkim kacem, nawet nie pamiętam jak trafiłem do domu, wiem że idąc miastem darliśmy ryja i śpiewaliśmy piosenkę:

Wypijmy do dna, za te serca złamane, oszukane, za miłość i za każdy stracony przez nią czas, za każdą, która będzie nowa, za kobiet puste słowa i za samotne noce pijemy jeszcze raz 😉

Darłem ryja jak pojebany. Z całych sił, wyrzucając całe moje emocje. Słyszało nas chyba całe miasto. Po raz pierwszy poczułem taki luz na serduchu. Zaglądam w telefon, a tam smsy od Renaty. Kurwa nawet nie pamiętam kiedy ja numer wziąłem od niej i tak zaczęliśmy sobie pisać. Renata jeszcze tydzień była w moim mieście i wracała do siebie w góry.

Pochodziła z Żywca z tego co pamiętam, taka była uparta i zawzięta jak osioł. Ale mniejsza o większość zaprosiłem ją na moją działkę, żeby wspólnie spędzić miło czas i się odpowiednio pożegnać. Ona się zgodziła więc wpadłem szybko na działkę, żeby ją wysprzątać, jednak był taki wielki syf tam, ponieważ rodzice już tam ze względu na swój stan zdrowia bardzo rzadko zaglądali.

Ja nie chciałem się spocić i olałem sprzątanie w altance tylko zrobiłem nam gniazdko na huśtawce. Nagle dostaje smsa, że Renata nie może się spotkać. Kurwa zawsze coś…..zadzwoniłem i ją zjebałem, że marnuje mój czas (już siedziałem na Forum;)), to widocznie pomogło i za 1,5 h przyszła na moją działkę. Już było ciemno, siedzieliśmy na ławeczce i się huśtaliśmy pijąc szampana. No i tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy się całować, a potem był sex na huśtawce. Jeden z lepszych jakie miałem naprawdę, Góralki są gorące:).

Przyszedł wrzesień trzeba było zarejestrować się w urzędzie pracy jako bezrobotny. I znów problem…ja boję się pójść do tego urzędu. Boję się z kimś pogadać i coś załatwić, ale matka na siłę mnie wysłała ponieważ ubezpieczenie mi się kończyło. Poszedłem do urzędu najdłuższą okrężną drogą, po drodze spotkałem jeszcze moją ciotkę, która uradowana chwaliła się moim bratem ciotecznym, kim on nie jest i jakie on sukcesy nie odnosi.

Jeszcze bardziej mnie to zdołowało. Jakoś wlazłem do tego urzędu, a szedłem tam jakby na skazanie. Wymamrotałem pod nosem, że chce się zarejestrować i skierowano mnie do odpowiedniego stanowiska. Gdy się dowiedziała pani w okienku żująca leniwie gumę „co skończyłem” odpowiedziała mi „ Wie pan, ale my nie mamy takich ofert pracy dla pana, będzie ciężko”. Cóż jednak nie było tak strasznie w tym urzędzie, jakoś się udało, wyszedłem z niego  taki szczęśliwy jakbym co najmniej wygrał milion w totolotka, taki spełniony, jakbym zrealizował nie wiem jaki cel.

Nadszedł pierwszy weekend września , pojechałem na 5 dni do Warszawy odwiedzić starych znajomych, mojego lokatora z mieszkania, a prawda jest taka, że łudziłem się jeszcze, że wywrę jakieś wrażenie na mojej ex. Nocowałem u niego, on miał już inną ekipę, a kilka dni wcześniej wyjebał moją ex i jej gacha z mieszkania. Miał prawo do tego bo mieszkanie było jego.

Problem był taki, że moja ex rościła sobie pretensję do kaucji czyli ok 800 zł. Moja ex wydzwaniała w kółko do mnie i do niego chcąc kasę za kaucję, jednak tyle wody zużył jej nowy chłopak na mycie swoich długich włosów, że no sorry trzeba było dopłacać i kaucja 800 zł jej przepadła :):). Potem straszyła Rafała jakimiś kolegami kołtuna z Tarchomina, aż się turlaliśmy ze śmiechu tylko. Nie ukrywam ja , tylko czekałem na jakiś DYM. Oj wtedy by łby pospadały. Byłem w taki nabuzowany, że nawet i z Wołominem i Pruszkowem mógłbym się bić ;-).

No więc z nadwyżką pieniędzy za wodę:), poszliśmy we dwoje w miasto. Rafał ustawił się ze swoim kolegą z pracy i koleżanką Izą. Ustawiliśmy się pod pałacem przyszedł kolega Rafała i Iza. Iza to była laska, ja pierdole… małolata 1 rok studiów zaczęła, ale to była petarda i dalej jest:). Kopara mi opadła, dawno nie miałem okazji przebywać w tak „pięknym” towarzystwie.

Na kolegę Rafała wołaliśmy DIZŻEJ . Didżej od jego inicjałów D.J . Didżej był to typowy cwaniak z Pragi, ale bardzo go polubiłem. Ja chłopakom znów zacząłem się żalić i musiałem didżejowi i Izie opowiedzieć „moją historię”. Didżej powiedział, że mnie rozumie, miał podobnie był z panną 6 lat i się rozstał 3 miesiące temu. Powiedział poboli miesiąc i przestanie. Pomyślałem sobie „miesiąc, kurwa miesiąc?, miesiąc już minął dawno a ja dalej zwijam się z bólu, jak o niej myślę”

Didżej to był gość naprawdę elegancik, elegancko ubrany, ciuchy firmowe i to Armani, Gucci, Prada. To była dla mnie jedna wielka zagadka. Gość miał taką pewność siebie, po prostu to był gość bez wstydu. Czasem bardzo przesadzał i psuł wiele rzeczy tym, ale o tym jeszcze napiszę. Chodziliśmy szukać klubu jakiegoś i do żadnego nas nie chcieli wpuścić, odbijaliśmy się na mazowieckiej od każdego klubu. Powód był taki pewnie, że ja miałem i Rafał sportowe obuwie, chcieli tylko wpuszczać diżeja i Izę, a nas nie.

W końcu wylądowaliśmy w undergroundzie, ale wcześniej walnęliśmy przed nim wódkę. Weszliśmy do sklepu monopolowego za undergroundem, gdzie kupiliśmy wódkę i gdy wyszliśmy didżej wyciągnął z kieszeni 3 ćwiartki. Mówił, że zajebał ze sklepu i się śmiał. Kurwa już wtedy zobaczyłem z kim mam do czynienia:D, didżej to była jedna wielka zagadka dla mnie. Gość odstawiony w firmowe ciuchy za kilka tysięcy, kradnie jakąś koślawą prytę ze sklepu.

Weszliśmy do undergroundu, zacząłem rozmawiać z Izą i fajnie się rozmawiało. Iza była rozchwytywana przez facetów, wyróżniała się w klubie. Na początku myślałem, że Iza kręci z didżejem, ale po tej akcji ze sklepem skreślił się w jej oczach. Za to didżej podrywał w najlepsze, gość nie znał się na uwodzeniu, ale miał pewność siebie od niego bijącą. Zero blokad dosłownie, był to gość, który nie interesował się tym co kto myśli o nim. Wyrwał jakąś naćpaną pannę, która no była fajna i zaczęła tańczyć wokół niego. Panna myślała, że Iza to jego dziewczyna więc trochę w tym mu to pomogło. Także warto do klubu chodzić z zajebistymi koleżankami, dostałem lekcję nieświadomą numer 2.

Ja chodziłem już pijany po klubie i złapałem kontakt wzrokowy z jakąś panną, ładna buźka, super umalowana, ale lekko tłusta. Chuj tam zacząłem tańczyć, bajerka jest, potem poszedłem zapalić przed klub. Pana ta co z nią tańczyłem wyszła zaraz za mną, rzuciła mi się na szyję i pyta się „Masz dziewczynę?” , zatkało mnie, nie wiedziałem co odpowiedzieć więc powiedziałem „TAK:)” , ona odpowiedziała „AHA” i odeszła i już więcej jej nie widziałem…

Wróciłem do klubu dalej to było picie na maksa. Iza się zabrała wcześniej i zostaliśmy w trójkę. Wyszliśmy gdzieś jeszcze dopić fokę. Stoimy sobie na rondzie Dmowskiego na przystanku i gadamy w międzyczasie sobie z Rafałem, odwracamy się a tam didżej jakiegoś typa okłada już pięściami.

My w takim szoku kurwa co jest, za co, o co chodzi? i zaczynamy go odciągać, bo tu kamery wokół są, ja zacząłem tego gościa przepraszać za kolegę, żeby jakby jakiś był przypał z policją to byłbym czysty. No dosłownie centrum Warszawy koło rotundy. Pytamy się didżeja za co go biłeś o co poszło? no bo to tak szybko się zdarzyło. Didżej odpowiedział, że z ryja wyglądał mu na poloniste. Fakt gdyby jeszcze didżej był kibicem to bym zrozumiał, ale on nie potrafiłby wymienić nawet bramkarza Legii. Potem jego tradycyjny tekst jak zrobił coś zawsze głupiego „No co z Pragi jestem”.

Padło pytanie gdzie idziemy dalej no i padła odpowiedź „Na kurwy”:). No i poszliśmy na świętokrzyską. Ale zanim z centrum tam doszliśmy to didżej już zdążył pozaczepiać chyba ze 100 kobiet i ze 100 facetów. Do kobiet był uśmiechnięty, zaczepiał je nawet te topowe, by za chwile łapać je za piździska. Taki to był przypał z nim wyjść. Ja się tylko modliłem, żeby nie wylądować na dołku albo nie dostać wpierdolu. Wbiliśmy się do burdelu tak oczywiście wybrałem sobie jakąś lambadziarę, ale byłem tak najebany, że mi nie stanął i dziwka zgoliła mnie z 200zł. 150 za sex i 50 za loda. Pamiętam jak mówi:

50 zł i francuz bez gumy

Dobra rób kurwa-odpowiedziałem

Didżej uderzył w gadkę do starej kurwy takiej po 50, że musieliśmy szybko go zabierać z burdelu ponieważ alfons co słodził herbatkę daleko w kuchni widać, że daje nam do zrozumienia, że jest w posiadaniu pistoletu. Wyszliśmy i odprowadziliśmy go na starówkę, by zabierał dupę na Pragę. Już to było ok 4 rano i byliśmy zmęczeni.

Gdzieś usiedliśmy z Rafałem na nowym świecie i nagle razem usnęliśmy. Leżeliśmy jak żule na ławce i spaliśmy. Gdy się obudziłem było już jasno, ja trzęsę się z zimna jak cholera, patrzę tylko czy mam portfel i telefon. Jednak jestem cały. Łeb mnie napierdala tylko nie wiem od czego od kaca czy od choroby. Potem pojechaliśmy do Rafała taksówką. Rozchorowałem się bardzo szybko. Ledwo do domu wróciłem. Potem pamiętam chorowałem całe 2 tygodnie.

Gdy tak chorowałem miałem czas na zastanowienie się nad swoim życiem. Nagle też odkryłem, że Brunet, Adept, Frywolny i inni ludzie ze starego uwo.pl prężnie działają w internecie kręcąc swoje biznesy. Szybko się rozwinęli biznesowo w ciągu kilku lat. Także w tym roku dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak tantra i zacząłem się tym interesować, niestety tylko czytać. Leżąc w łóżku cały czas, czytałem, czytałem, czytałem, czytałem. W międzyczasie odzywała się do mnie moja ex…znów emocje zaczęły odżywać. Widać było, że jej się z kołtunem zaczęło lekko nie układać, ale ja chyba służyłem jej na zasadzie jako „tamponu emocjonalnego”.

Pewnego razu dostałem sms-a od mojej ex o treści ”Co mogę kupić chłopakowi na dzień chłopaka?”, wkurwiłem się niesamowicie, ja od niej nic nie dostałem dawno, nawet na urodziny, a ona chce kupować kołtunowi jakieś prezenty. Wbiłem się na forum i założyłem temat „o co jej może chodzić?” znów dostałem masę zjeb, żebym się tym nie interesował i to olał, zajmował się sobą.

Odpisałem jak typowa parówa „Zaskocz go czymś….” a ona mi odpowiedziała „A CZYM KURWA?” tak jak typowej parówie. Znów mną zatrzęsło i zacząłem czytać bloga BANE już chyba setny raz. Czytałem go kilka razy dzienne pamiętam, potem się uspokajałem. Dziś nie zgadzam się we wszystkim z BANE, ale na tamten czas to był balsam dla mojej duszy.

Gdy wyzdrowiałem to zacząłem pracować nad sobą, wytyczyłem sobie cele i zacząłem budzić w sobie olbrzyma:). Jednak szło to bardzo opornie niestety. Nie wiedziałem nawet jaki ja mam problem i jak go zwalczyć. na tamten czas czytałem blogi na forum i adepta generator randek, który kupiłem i nic więcej. Czytałem, czytałem czytałem ale zero praktyki. Nadszedł weekend i z sąsiadem znów postanowiliśmy uderzyć do klubu.

W klubie spotkałem mojego dawnego kolegę z siłowni, młodszego ode mnie o 3 lata, ale wielki był jak Pudzianowski. Opowiadał, że właśnie wrócił z Niemiec i siedzi do końca roku w Polsce. Postawił wódkę i zapoznał mnie ze swoimi młodszymi koleżankami:). Były to znów gówniary czułem się znów jak pedofil mając opory. Zapoznał mnie z Julitą oraz z Sandrą. Julita miała w tym roku 18 lat, a Sandra miała 20. Julita i Sandra były siostrami ciotecznymi i razem mieszkały w jednym piętrowym domu.

No i pijemy, bawimy się, sąsiad po 30 się źle czuł w towarzystwie takim młodszym i się ewakuował. Ja też się trochę źle czułem, znów naszły mnie myśli „pedofilskie” , ale z drugiej strony odpowiedziałem sobie na pytanie: Kurwa TYAB, a kogo ty oczekujesz? wszyscy Twoi znajomi siedzą w Warszawie, albo za granicą, zresztą ty już nie masz znajomych.” One są pełnoletnie, dobrze wyglądają, co ty chcesz? wyluzuj napij się wódki po pijaku się nie liczy:)”. Wymieniliśmy się numerami, oczywiście musiałem opowiedzieć moją historię:), dziewczyny mówiły, a to suka , a to dziwka:) i mi współczuły.

Kolejny tydzień, kasa się pomału kurczy, a ja zamiast szukać roboty to czytam, czytam, czytam jak obudzić w sobie moc i olbrzyma. Wbiłem się na chomika i pościągałem wszystko co było dostępne do ściągnięcia na temat rozwoju, NLP, sprzedaży itd. I dalej, czytałem, czytałem ,czytałem. W międzyczasie zacząłem pisać z Izą tą od Rafała. Umówiliśmy się, że jak przyjadę do Warszawy to wyskoczymy na piwko jakieś. W międzyczasie zaczęła odzywać się do mnie Julita, co tam robię w weekend.

W zasadzie nie miałem planów i ona powiedziała czy nie wyskoczę z nimi na dyskotekę do innego miasta. Odpowiedziałem, że chętnie i tak pojechaliśmy Ja mój kolega z Niemiec Darek, Julita,Sandra i Kaśka. Poznałem nową koleżankę Julity Kaśkę. W międzyczasie dzwoniła do mnie moja ex, a ja kazałem dziewczynom piszczeć głośniej i Darkowi, żeby muzę głośno zrobił, że się dobrze bawię i niech suka zazdrości. Dostałem potem sms-a od ex „Widzę, że się dobrze bawisz, to nie przeszkadzam”.

Odpisałem jak typowa parówa znów „Nie przeszkadzasz”, ale potem nic mi nie odpisała…. Ja zdesperowany ostatni raz ruchałem Renatę na działce i od tamtej pory nic, a tu już zaraz listopad wjeżdża na kalendarz. Kolejny tydzień a ja dalej czytam, czytam, czytam, czytam, czytam, czytam i kurwa tylko czytam:(. Nagle dzwoni Rafał czy nie idę na Legia-Rapid Bukareszt? przekalkulowałem, trochę narzekałem, że nie mam kasy już za bardzo, ale przekonała mnie Iza z którą w międzyczasie pisałem i która chciała się spotkać.

Mecz był w czwartek i miałem przyjechać na dwa dni, a zostałem na tydzień:). Kasa płynęła jak woda, żyłem na zupkach chińskich. Na mecz wybraliśmy się ja, Rafał i poznałem brata didżej Roberta. Robert był przeciwieństwem didżeja. Jakby innym chujem robiony był:). Didżej był taki mojego wzrostu, krępy, dobrze ubrany i  agresywny strasznie, natomiast Robert był gościem wielkim, umięśnionym, chodzącym w dresach, ale bardzo spokojnym:).

W niczym nie przypominał didżeja, był jego odwrotnością. Na meczu siedzieliśmy na trybunie zachodniej bo na żyletę nie było już biletów. To był ostatni mój mecz na łazienkowskiej, teraz nie mam czasu na to. Czasem obejrzę mecz w tv, ale tylko czasem. Po meczu tradycyjnie otworzyliśmy po browarku i dostaliśmy kurwa 100 mandatu. Policja tylko czekała na to i dumnie wyskoczyła z krzaków, koło źródełka. Wkurwiłem się bo pieniądze spierdalają ode mnie na każdym kroku, a przecież robiłem wizualizację pieniędzy jakiegoś GURU od Hipnozy. Robiłem kurwa ten „Sekret”, a pieniędzy nie było.

Na drugi dzień ustawiłem się z Izą, powiedziałem o tym Rafałowi, ale on jakoś się skrzywił. Tak jakby był zazdrosny nie wiem, dziwnie się na mnie popatrzył. Ustawiłem się z Izą i poszliśmy na piwko. Iza wypila pół redsa, a ja  3 tyskie już wyjebałem i wpadł mi pomysł, aby ją zaprosić do restauracji tam gdzie pracowałem:). Nie mówiłem gdzie idziemy, ale złapałem ją za rękę i powiedziałem”chodź”, w międzyczasie kolejny przypał, wbijamy się do tramwaju,a tam kanary.

Iza ma kartę miejską , a ja udaje że szukam biletu w pustym już prawie portfelu. No nie miałem biletu i cóż zarobiłem kolejny mandat. Potem Iza zaczęła robić mi SHIT TESTY odnośnie kasy, opowiadać, że jej kolega pracuje w Gazecie Prawnej i pisze artykuły zarabia 6000 zł. Mi zaczyna się przykro robić, zaczynam odczuwać, że do niej nie pasuje i ona to zaczęła widzę odbierać.

Gdy podjechaliśmy pod restaurację ona tak stanęła i już wiedziała co jest grane, wiedziała, że chce kosztem jej zrobić na złość mojej ex. Ja w sumie nie chciałem już ex miałem w dupie coraz głębiej, chciałem tylko się pochwalić przed kolegami jaką zajebista pannę poznałem. Iza weszła do restauracji, ja zamówiłem po szejku i tylko tyle. Siadłem z nią w najbardziej widocznym miejscu;].

Każdy nas widział, koledzy z kuchni głowy do góry podnosili, każdy na niej wzrok zawieszał. Była bardzo piękna dziewczyną naprawdę, nawet dziś to dla mnie jest ja sto dolarów;-). Iza skarży mi się, że didżej ją od kurew nawyzywał. Trochę w jej głosie słyszę lekki żal. Chyba kręcili ze sobą na poważnie. Cóż gdy wychodzimy z restauracji widziałem wzrok managerów taki z niedowierzaniem, trochę byłem dumny z tego. Odprowadziłem ją do metra, dałem buziaka w polika i od tamtej pory już się więcej nie widzieliśmy. Na fb mi nie odpisywała i na smsy też. Teraz postanowiłem się przypomnieć jeszcze raz jej, zobaczymy co z tego wyjdzie:). Jednak pisząc te słowa nie odpowiadała mi więc wyjebałem ją ze znajomych ;-).

Wróciłem do Rafała na chatę i Rafał się wypytuje mnie  jak było. Odpowiedziałem, że fajnie:) i tylko tyle. Pyta się czy idę z nim i didżejem po klubach połazić. Niechętnie się zgodziłem bo kasy już nie miałem prawie, ale gdy didżej wjechał z wódką na stół i polał, to się mi zmieniły priorytety, bardzo szybko. Didżej opowiadał o swoich biznesach, że ma warzywniak, ale panuje otworzenie drugiego i restauracje otwiera w Radomiu skąd jego dziewczyna pochodzi.

Restaurację SUSHI. Ogólnie bardzo chwalił się pieniędzmi, ile on nie wydał, co on nie kupił. Z jednej strony podziwiałem go za pewność siebie i obrotność, wszędzie było go pełno, z drugiej strony przesadzał wiele razy. Popiliśmy i wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do centrum. W autobusie didżej dosiadł się do pijących żołądkową miętową studenciaków, zabrał im ją i wypił połowę, a na koniec kazał im wypierdalać z autobusu, dając po kopie na odchodne. Kolejny wstyd….mówiłem Rafałowi, żeby już go więcej nie brał, bo kłopotów nam narobi.

Didżej raz wpędzał nas prawie w kłopoty, a raz ratował o czym później. Gdy wysiedliśmy w centrum postanowiliśmy coś zjeść w złotych tarasach bo zgłodnieliśmy. Wbiliśmy się tam, a złote tarasy już pustoszały, już je powoli zamykali. Nagle zobaczyłem moją koleżankę z klasy jak zaczęła rozmawiać przez telefon. Okazała się być kierowniczką w jednym z butików, który zamykała.

Ja najebany rzuciłem się na nią i zacząłem przytulać, rzucił się na nią też didżej i też ją zaczął przytulać:), ale zacząłem go odganiać bo bałem się, że przypału mi narobi, wiedząc że zaraz zacznie pchać łapy tam gdzie nie trzeba. Mówię chodź bo nam zamknął Burger Kinga. No i po schodkach szybko biegliśmy, didżej jeszcze po drodze zaczepiał panny, które przystawały, udawał, że nie jest z Warszawy i pytał się o kluby, a one mu mówiły. Taki to był gość:).

Zaczepiał szarmancko mówił „Przepraszam bardzo…” , całował nawet w rękę, by dosłownie za kilka sekund łapę pchać w piździsko:) na chama. Wszystko nam zamknęli a została nam jedynie „pewna restauracja” tam też były pustki, didżej zaczął podrywać kasjerkę he he i tak zagadał, że dostaliśmy zestawy powiększone gratis i po promocyjnej cenie tylko dla pracowników, bez okazania żadnej karty. Ja jeszcze najebany zacząłem wyklinać mojego kierownika, którego managerowie w złotych tarasach znali bardzo dobrze:)

Gdy zjedliśmy nie wiedzieliśmy gdzie pójść…no i padła propozycja Remontu. Poszliśmy do Remontu, ale zanim tam poszliśmy didżej na przejściu dla pieszych zaczepił trzech koreańców i kazał im pokazywać „L” znak Legii bo inaczej dostaną wpierdol. Widać byli to turyści czy studenci nie wiem, ale jeden wyłapał lepa za to, że się nie słuchał. Szybko go wzięliśmy z Rafałem pod pachę, a ja w myślach miałem, że nigdy więcej z tym człowiekiem nigdzie nie wyjdę. I jego tradycyjny tekst „No co z Pragi jestem”.

I idziemy tak chcąc złapać tramwaj, albo autobus, ale didżej wjebał się w taksówkę. Do remontu mieliśmy może z kilometr, a on tam coś nawija taksówkarzowi i nagle macha do nas ręką, żebyśmy wsiadali. Wsiedliśmy i taksówkarz za darmo podwiózł nas do remontu. Przed remontem w chuj kolejka, ustawiamy się na końcu i didżej już bajeruje panienki przed nami. Miał prosty bajer, grzeczny, kulturalny, to był taki nieobliczalny gość. Raz był dżentelmenem, a raz skurwielem takim. Raz go lubiłem, a raz miałem go dosyć.

Nagle didżej stwierdza, że nie będzie stał tyle w kolejce i idzie do ochrony, tam coś im gada, nawija nawija i nagle do nas macha, żebyśmy wchodzili i tak my i dwie dziewczyny przed nami weszliśmy bez kolejki praktycznie. Do tej pory nie wiem jak on to załatwił, że weszliśmy. W remoncie wybraliśmy stół w pomieszczeniu dla palących, bo nigdzie nie było miejsca. No cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. My siedzimy z Rafałem pijemy piwko a didżej co chwila nam przyprowadza panny do stołu. Szedł i za chwile przyprowadzał, 2-3 dziewczyny. One siadły, ale zaraz się zmywały, bo didżej zaczął pchać łapy w cipę tak od razu bezpośrednio przy wszystkich.

I tak przez cały czas, aż chyba poznałem całą Polskę:). Co chwilę jakaś lądowała na naszej kanapie by zaraz uciekać:D. Poszedłem na parkiet, wyrwałem taką jedną chyba fajną i zacząłem tańczyć, świat mi już wiruje, już jestem najebany, gubię krok i potem chciałem ją do stołu wziąć, ale się zgubiłem. Wyrwałem też takiego paszteta, taką grubą bekę, byłem tak najebany, że wszystko mi było jedno, macałem ją wszędzie, ona mnie też, nagle wpada między nas didżej i mówi do tej grubej panny „odpierdol się od niego Ty tłusta świnio” i mnie zabiera z parkietu:).

Nagle się wszyscy zgubiliśmy znów,  ja szukam Rafała i Didżeja, ale ich nie widzę. Wychodzę do wyjścia patrzę, a didżej już całuje się z jakąś panną i to tak normalnie przy wejściu. Każdy widzi jak grzebie jej łapą w piździe. Ciekawe czy ich nie na grali i nie umieścili na jakimś portalu typu sadistic. Za chwilę odnajduje się Rafał, który jadł kebaba. Didżej też zgłodniał i wyszedł po kebaba, który mieścił się w tym samym budynku.

Oczywiście bez kolejki, a ludzie nawet nie zwrócili mu uwagi. Z jednej strony raziło jego bezczelność i to bardzo bo przesadzał i to nie raz zachowywał się bardzo w chamski sposób, ale z drugiej strony żyło mu się dzięki temu bardzo dobrze. Zjadł kebaba i jeszcze zagadał tak, by dostał dużo mięsa i gdy już prawie go zjadł, powiedział, że w kebabie były włosy i chce następnego kebaba. Taki to był kurwa typ…

Na początku ciapaty nie chciał mu dać, ale on zaczął grozić sanepidami itd, więc zrobili mu kebaba. Z jednej strony zachował się chamsko i to było po niżej pasa, ale z drugiej strony tego kebaba dał mi, bo wiedział, że jestem głodny i nie mam kasy. Ochrona już na didżeja ostrzyła sobie zęby więc stwierdziliśmy, że pora spierdalać z tego kurwidołka. Szliśmy piechotą do centrum, skręciliśmy jakoś w stronę mariottu bo didżejowi się zachciało ruchać.

Tam podobno kurwy stoją i didżej się założył z Rafałem, że wyrucha dziwkę i jej nie zapłaci. Gdy tak szliśmy napotkaliśmy patrol policji i didżej krzyczy do nich „Stoją tam moje kurwy? bo po pieniądze przyszedłem” i już sobie myślę, że przejebane mamy. Jak to krzyknął  myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Jednak tylko nas spisali i didżej dostał 50 zł za wulgaryzmy.

Idziemy dalej najebani w poszukiwaniu kurew. Chłopaki założyli się o 500 zł, w sumie dobrze im się powodziło nie ukrywam do dziś didżej ma kilka swoich firm. Jednak kurew nie znaleźliśmy żadnych i na centralnym my pojechaliśmy w swoją stronę a didżej na swoją Pragę:). Na centralnym mijaliśmy tego transa co ostatnio się o nim głośno zrobiło tego Rafalale czy jak mu tam. Chyba to było ono.

Następny dzień melanżu miało być spokojnie i miałem się już ewakuować, ale do Rafała dzwoni koleżanka Ilona, że jej koleżanka wylatuje na rok do Australii i i robią jej pożegnanie i żeby wpadał. On się spytał czy może być z kolegą, Ilona się zgodziła. Melanż był na Kabatach, czyli w chuj drogi. Ja nie miałem kasy i pożyczyłem od Rafała 100 zł i kupiliśmy flachę i wsiedliśmy w metro i ogień do SOUTH TROPEZ;) jak to się mawia na kabaty. Wbijamy się do mieszkanka, a tam w chuj dup dosłownie chyba z 15 i nas dwóch. Piliśmy i w międzyczasie napisała znów do mnie moja ex bo dowiedziała się że jestem w Warszawie i czy nie chce się spotkać.

Zacząłem rozmyślać o tym, a alkohol to potęgował. Jednak szczęście w nieszczęściu było to, że padł mi telefon. Bo jak by nie padł to chyba bym wyskoczył z imprezki. Piliśmy i fajnie było ja złapałem kontakt właśnie z Iloną. Ilona umiała się bardzo dobrze ubrać, był to typ podobny do Izy, była wygadana bardzo i rozstała się z chłopakiem:). Była z nim chyba z 8 lat, no ja tez już zaczynałem jej mówić moją opowieść jak wam, ale ugryzłem się w język i zacząłem „grać”:) zeszliśmy na temat pozycji, seksu, ja zacząłem jej opowiadać o tantrze, że coś takiego jest i że się jej uczę, choć tak naprawdę tylko czytałem:) to co mi na maila przychodziło:).

Alkohol też zrobił swoje, zaczęliśmy się zbliżać do siebie. Dziewczyny zaczęły się rozkruszać, bo niektóre studiowały zaocznie i jutro miały wykłady, a jutro była niedziela, więc zostałem ja, Rafał, Ilona i jeszcze dwie dziewczyny. I cóż Rafał mi się zaczął wpierdalać w paradę i wkurwiać. Zaczął za mną i Iloną wszędzie łazić. Zaczęliśmy całować się w kuchni i się znów wjebał Rafał chcąc jechać do domu. Podkurwiłem się bo się rozkręcaliśmy. Już miałem mu nagadać, ale ugryzłem się za język bo cóż kasę mi pożyczył, baluje u niego już któryś dzień. Kazałem Ilonie napisać mi sms-a, bo telefon padł i tyle. Zabraliśmy się. Byłem już wkurwiony na niego totalnie.

Nastała Niedziela.  Dziś ja ledwo żyje łeb boli, za resztę ze 100 zł poszedłem kupić browarów na kaca i coś do jedzenia i miałem już spadać, jednak znów Rafał dostał telefon, że jest lekka imprezka jego koleżanek z pracy kilka bloków dalej. Sobie myślę ok zostanę , w międzyczasie podładowałem telefon i zacząłem pisać z Iloną, ale jako tako gadka się kleiła. Pewnie wytrzeźwiała:D. Dostałem też multum sms-ów od ex o treści ” To jak spotkamy się?” , „Odpisz” , „Już mnie nie lubisz?” , „Dobra nie to nie, na razie”, a mi telefon tylko padł.

Zacząłem jej pisać i się tłumaczyć, że telefon mi padł i w ogóle, ale nic już nie odpisała. Poszliśmy na imprezkę tam poznałem nowe dziewczyny, ale to Rafał kręcił z nimi, ja jakoś już byłem zmęczony, nie miałem ochoty i chęci gadać. Wpadli koledzy tych dziewczyn, których nie pamiętam jak się nazywają i znów impreza się rozkręciła. Wjechała też biała dama i znów umoczyłem  nosa, w ścierwie. Pamiętam, że sciąłem się z taką niewiasta jedną, której po fecie się gadka rozkręciła, trochę nawet za bardzo i zaczęła po mnie jechać, potem wyzywać, a ja stałem niewzruszony i mówiłem, że słodko wygląda jak się złości.

Feta mnie uspokajała jak widać:D. I cóż po słowach „słodko wyglądasz jak się złościsz” panna nabrała rumienców i zaczęła normalnie gadać. Mi też się gadka rozkręciła, aż wziąłem numer od Patrycji. Ogólnie to była taka impreza, że panny się ze sobą lizały:D. I wpadł też na imprezę didżej, który znał gospodynie, bo też miała okazję widać go poznać. Cóż didżej wpadł i jak zwykle narobił zamieszania, poznał jakąś wiesie i zakręcił jej w głowie. Imprezę przerwała policja i cóż wróciliśmy z Rafałem, didżejem i jego wiesią do Rafała. Wiesia pochodziła spod Łomży;) , była tak najebana, że didżej ją rozebrał przy nas i kazał nam ją macać po cyckach. Położyłem się spać na fotelu, bo Rafał zajął łóżko swoje, a didżej kotłował wiesię na drugim łóżku przy nas. Ja nie mogłem zasnąć i wszystko słyszałem i kurwa zbliżało się zejście i myśli dołujące na temat mojego życia.

Dalej melanż, dalej impreza, poznałem nowe osoby, ale co ja z tego mam? . Włączył mi się stan czuwania na zejściu, czyli chce Ci się bardzo spać, ale nie możesz, a przez ciało przechodziły dreszcze puszczanej fety, łeb mnie napierdalał jak Westerpatte. Nad ranem didżej z wiesią się zabrali z mieszkania bo ona miała rano do pracy. Ja też się  obudziłem się rano , a właściwie wstałem bo wcale nie spałem. Wyglądałem jak zombie, kurwa i te myśli samobójcze mi się włączyły, łzy miałem w oczach, taki dół jak skurwysyn. Patrzę w telefon smsy od rodziców gdzie ja jestem bo tu poniedziałek a mnie nie ma od czwartku i ani słowa życia nie daje.

Rafał miał urlop to mógł zaszaleć, ja też miałem „urlop”, didżej właściwie nie wiem do tej pory skąd on miał kasę, ale patrząc po nim jak on się zachowuje to wcale się nie dziwię, że potrafi zarobić pieniądze. Było go po prostu wszędzie pełno. Nie wytrzymywałem i poszedłem znów coś kupić do biedronki browary i coś do jedzenia, po drodze mijałem zużytego kondoma wiszącego na klamce sąsiada Rafała z dołu, który jak się potem okazało didżej zawiesił, idąc z Wiesławą do domu. Ciekawa jaka była mina sąsiada:).

Wychodzę z bloku Rafała, który kiedyś był i moim blokiem. Jest widno, wyjrzało słońce, które mnie razi w oczy idę ledwo, ludzie mnie mijają idąc do pracy. Wbijam się z samego rana do biedry i biorę jak rasowy żul kilka VIPÓW bo mam już mało kasy, a na bilet muszę mieć powrotny. Dobra kupiłem kilka VIPÓW i suche bułki i wróciłem do domu do Rafała. Nigdy z Rafałem tak nie imprezowałem, zawsze się mijaliśmy, on miał swoją ekipę, a ja miałem swoją. Kiedy on imprezował ja byłem w pracy, a kiedy ja imprezowałem to on był w pracy i tak się mijaliśmy, aż do teraz, nie wiedziałem że taki z niego wytrawny imprezowicz.

Zdychałem, Rafał wyjął buchy, które miał na czarną godzinę i poczęstował mnie, żebym się uspokoił, zapaliłem, ale to nie pomogło, było jeszcze gorzej. Jedyne co mnie uspokoiło był to alkohol. Wyjebałem vipy i poszedłem spać. Obudziłem się wieczorem. Stwierdziłem, że nie opłaca mi się wracać do siebie i wrócę jutro czyli we Wtorek. Rafała lokatorzy zaczęli się burzyć, bo kurwa ile ja siedzę, powiedziałem, że dorzucę się do rachunków, żeby się odjebali.

Gdy się obudziłem dostałem sms-a od koleżanki ze starej pracy czy nadal jestem w Warszawie bo miałem taki opis na facebooku i czy nie pije?. Odpisałem, że pić to już nie pije, ale się spotkam. No i wziąłem prysznic szybki i założyłem te same gacie bo miałem tylko 3 pary. Wybrałem te najbardziej „czyste”;), wszystko na węch;) he he. I szybkim tempem pojechałem na spotkanie do koleżanki.

Było dosyć sporo osób z mojej dawnej pracy, starzy znajomi, pogadaliśmy no i znów popiłem. Dałem się skusić na to, heh i znów wódka szła i koleżanki mi zaczynają opowiadać o mojej ex, że jakie bzdury na mnie gada. Moja ex zaczęła publicznie wyrzucać nasze wspólne brudy. Wkurwiłem się i jej pojechałem i jej kołtunowi, że go połamię i takie tam gangsterskie fanaberię:) wysyłając jej SMS-a. Też dowiedziałem się, że im się coś nie układa. Z jednej strony nie chciałem już o niej słyszeć, ale z drugiej znów pchałem się w to towarzystwo, wkładając kij w mrowisko mojej psychice, uczuciom oraz emocjom.

Impreza się skończyła ok 2 w nocy i każdy się rozjeżdżał, a ja wracałem z moją koleżanką z pracy Karoliną. Mieliśmy po drodze, ale ja wprosiłem się do niej jeszcze:), gdy powiedziała, że nie ma lokatorów u niej. Powiedziałem, że kolega jest na imprezie i klucza nie mam i czy nie mogę przeczekać u niej 2h. Zgodziła się. W nocnym kupiłem jeszcze po browarku i pojechaliśmy do Karoliny. W pracy nawet ze sobą nie gadaliśmy, mijaliśmy się i kontakt złapaliśmy dopiero na tej imprezie. Zaczęła tam nabijać się z mojej ex i tak jakoś od słowa do słowa wylądowaliśmy w łóżku.

Wyjąłem gumki, które kupiłem za czasów Renaty i niestety nie poruchałem heh, Karolinę ciągle coś bolało. No , ale lodzika to robiła mistrzowskiego i to z połykiem. Wyczerpany usnąłem. Obudziła mnie jak szykowała się do pracy, zrobiła mi śniadanko i poczęstowała browarkiem na kaca. Wziąłem od niej numer, ale potem mi nie odpisywała już więcej, nie wiem czemu. W międzyczasie napisała do mnie Julita z mojego miasta, że robi 18 swoją w zbliżający się weekend, który ma nadejść, a to był już wtorek, chyba wtorek bo sam się już pogubiłem:). W miedzy czasie napisała do mnie Ilona „co tam, jak tam” i zaczęliśmy pisać. I powiedziałem, że dziś wyjeżdżam z Warszawy i nie wiem kiedy będę, odpisała, że szkoda bo byśmy na piwko poszli.

Napisałem jej, że nie chcę już u Rafała siedzieć, bo lokatorzy jego się burzą, to zaproponowała mi, że mnie przekima. Cóż nie mówiąc nic Rafałowi spakowałem się i pojechałem na kabaty. Jadąc w metrze myślałem o swoim życiu i o tym, że z jednej strony znów się wiele dzieje, ale z drugiej to tak nie powinno być. Przyjechałem na kabaty i poszliśmy do pubu.

Ja miałem kurwa ostatnie pieniądze  na bilet do domu pociągiem+ na bilet na metro bo z plecakiem to kanarom nie spierdolę. Ale głupio mi było przy Ilonie mówić o tym i cóż Ilona chciała drinka, a ja miałem tylko na max 4 piwa przy przystępnej cenie w pubie. Jakby piwo kosztowało powyżej 10 zł no to bym się ze wstydu spalił. Jednak poszliśmy do pubu gdzie piwo 8 zł stało i tak wszystkie moje bilety poszły się jebać.

Wróciliśmy do domu, jeszcze zaczęliśmy całować się w windzie. Ja wskoczyłem pod prysznic szybko i w sumie wziąłem tam Ilonę do niego i tam ją zerżnąłem. Potem jeszcze na łóżku i nad ranem. I to była już chyba środa, Rano dzwonię do didżeja czy nie miałby mi kasy pożyczyć bo zgubiłem:). Odpowiedział, że nie ma sprawy i ile? 50 zł powiedziałem, żeby mieć jeszcze na piwo w pociągu. Spotkaliśmy się i z didżejem jeszcze wypiliśmy na jego koszt piwko w złotych tarasach, zjadłem rybę jakąś i pogadaliśmy chyba z 4 godziny. Sam na sam był całkiem innym człowiekiem, tylko w towarzystwie mu tak odpierdalało, jakby chciał się popisać. Wróciłem do domu w środę na sam wieczór, zjebany jak dziki koń po westernie.

Gdy zajechałem do domu rodzice mi zrobili awanturę w sumie im się nie dziwie, cały tydzień mnie nie było i jeszcze jakbym szukał pracy, a ja szukałem gdzie tu dzioba umoczyć. Kurwa przyjechałem z długami, dwoma mandatami, pożyczoną kasą od didżeja i Rafała, a jeszcze więcej rozjebałem.

Cóż Warszawa da się lubić, można tu szczęście znaleźć, można tu je też zgubić. Ja niestety gubiłem;). Cały czwartek i piątek przeleżałem w łóżku. W międzyczasie dzwoniła do mnie moja małolata Julita zapraszając na 18 nastkę. Trochę się wahałem bo nie chciałem być najstarszy, to raz, a dwa już miałem dosyć imprez. no ale zgodziłem się. Najwyżej nic nie będę pił powiedziałem;).

Dzień 18 nastki wybrałem się z Darkiem na zakupy po prezent dla Julity. Niestety ja hajsu nie miałem i podpiąłem się pod prezent Darka, że to niby od nas dwóch. Darek też kupił wódkę i pożyczył kasę na wódkę, żeby głupio nie było, że ja z pustymi rękami przychodzę. Kupiliśmy jej wibrator;) .

W dzień 18 nastki ja ubrałem się bardzo elegancko. Podjechał po mnie Darek i zaproponował czy nie pierdolniemy po nosie, żeby nam się lepiej piło?:). Zgodziłem się , chociaż trochę się wahałem, ale „JA STAWIAM” zadziałało na mnie magicznie:). Na 18 ja się wyróżniałem bo byłem elegancko ubrany, koszula, krawat, pantofle, a reszta do jakieś sweterki, dresy RPK itd. Było sporo osób z jej klasy, cała klasa w sumie była.

Przypomniałem sobie moje 18 nastki z klasy, na które nie byłem proszony, a tutaj cała klasa była zaproszona i bardzo ładnie to wyglądało. Były też jej sąsiadki z ulicy: „ Karina, Klaudia, Julia, Ewelina, Justyna, Monika , kolejne licealne małolaty, ale jakie proce, naprawdę 8-9 nawet dziś na moje oko, to była taka licealna elita, jak za moich czasów.

Każde liceum i każda szkoła ma taką elitę panien, które każdy chłopak z liceum chce poznać. Mogę tylko powiedzieć, że dziś Warszawa je wchłonęła:). Nie będę opisywał wszystkich kobiet, bo z niektórymi tematy do dziś się „ciągną” ;-). Na tej imprezce była też „pewna pani” z którą do dziś mnie wiele łączy, a w zasadzie łączyło, bo na dziś dzień, temat nieaktualny. Nie napiszę nic o tej „pewnej pani” niestety, ze względu na szacunek dla niej. A uwierzcie ona mnie najwięcej o kobietach nauczyła, to była szalona relacja naprawdę, dająca wiele przyjemności, emocji o raz nerwów. Zdobywałem ją bardzo długo, na temat tego można napisać książkę co się między nami działo. I kiedyś ją napisze ;-).

Na imprezce jednak nie byłem najstarszy, było trochę osób też starszych ode mnie więc luz, no cóż nic takiego się nie wydarzyło jedynie tylko zaintrygowałem „pewną panią” do tego stopnia, że za jakieś 2 tygodnie szukała ze mną kontaktu. Połowa listopada, ja już odstawiłem imprezki i dalej czytam i budzę w sobie olbrzyma, od rana do wieczora. I tak dzień w dzień. Aż pewnego razu moja ex piszę do mnie ” masz pozdrowienia od Marcina” tak jakoś nagle wyskoczyła z tym. Marcin to mój bardzo dobry (już były) przyjaciel z restauracji. Pisałem o nim, ja , moja ex, ona i jego dziewczyna… I zaczęliśmy pisać, ja już coraz bardziej obojętny na nią, bo w moim życiu zaczęło się trochę dziać. Już zaczęły mi małolatki wypisywać znów i to nie jedna, choć trzymałem je na dystans, ze względu na wiek.

Wpadło mi trochę grosza, całkiem przypadkiem więc pojechałem znów do Warszawy, aby oddać dług Rafałowi i didżejowi. A mandaty mi babcia spłaciła:). Zajechałem do Warszawy znów do Rafała i znów melanż kurwa:). Znów wylądowaliśmy na imprezie u dziewczyn kilka bloków od mieszkania Rafała. Na imprezie znów złapałem kontakt z Patrycją i potem ją odprowadzałem do domu autobusem. Ale tak się stało, że wybraliśmy się na spacer nowym światem, tak by dojść do zamku Królewskiego i ona miała tam autobus nocny.

Przeszliśmy nowym światem i skręciliśmy w kierunku Wisły . Tam wiele się przyjemnych rzeczy działo, szkoda tylko, że strasznie piździło, no ale jakoś daliśmy radę. Odprowadziłem ją na przystanek pod Zamkiem Królewskim no i czekamy sobie na jej autobus, a tu nagle podchodzi do nas jeden z raperów z Molesty i się pyta kiedy tramwaj będzie:D. Ja mu mówię, że o tej porze tramwaje już nie chodzą. Podziękował ładnie, złapał taksówkę i odjechał. Patrycja się pytała kto to, ale Pele to jej mało co mówiło.

Następnego dnia piszę do mnie ex, czy się spotkamy. Wstępnie się zgodziłem, ale odwołała bardzo szybko spotkanie. Nawet w sumie nie ruszyło mnie to. Odezwałem się do Ilony, że jestem w Warszawie , no to się ustawiliśmy i znów wylądowaliśmy w łóżku u niej. Jednak Ilona traktowała mnie jako wibrator i tylko tyle. To był mój ostatni seks z nią i ostatni raz od tamtej pory widziałem Rafała. Dziś wiem, że Rafał do niej startował tylko robił to nieudolnie, wpadł w ramę przyjaciela. Przestał się do mnie odzywać, usunął mojego facebooka i zaginął. Do dziś nie mamy ze sobą kontaktu, nie wiem o co mu chodziło, mogę się domyśleć, Ilona też zamilkła nagle.

Znów następny tydzień ja dalej czytam, czytam, czyta, czytam, głupoty typu”JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ”, „MOŻESZ WSZYSTKO” a na weekend wpadam do Warszawy. Ale nocowałem u kolegi z liceum, w międzyczasie poznałem kilka osób z forum i poszliśmy do klubu. Tam nic się nie wydarzyło, spektakularnego, ale pierwszy raz widziałem na oczy jak się podrywa. Do tej pory widziałem jak to robił didżej na ulicy, teraz widziałem w akcji profesjonalistów. To był już grudzień. W grudniu wiele się jeszcze zdarzyło, ale nie będę o tym pisał. Warszawa już jest mi nie po drodze, następnym razem odwiedzę ją dopiero za kilka miesięcy.

wigilia 2011 roku, zrobiłem jeszcze rachunek sobie sumienia i spojrzałem na swoje życie. Miałem łzy w oczach nic się nie zmieniło, panny mi przelatywały przez palce, ale tak na prawdę mogłem je na palcach jednej ręki policzyć. Większość traktowała mnie jako darmowy wibrator, a tego nie chciałem. Ja chciałem związku, miłości itd. Wiedziałem, że muszę odciąć się od ludzi z Warszawy, od towarzystwa z restauracji. Na jedno to dobrze, że z Rafałem już nie mam kontaktu.Cieszę się, jak z Rafałem mi się kontakt urwał to i z didżejem. Jeszcze popisaliśmy sobie na facebooku co jakiś czas, ale z Rafałem też im nie wyszło.

Rafał w klubie dostał przez didżeja wpierdol i się pokłócili. Co jakiś czas didżej do mnie zadzwoni pochwalić się, że kupił nowy samochód, założył nowy biznes, albo swoją nową dziewczyną.  Wiedziałem, że muszę w swoim życiu coś pozmieniać, 2011 to był w sumie  huczny rok. Wiele się działo, wiele też nie opisałem. Cóż w 2012 rok wkraczałem z pustymi kieszeniami i wielkimi planami , jeszcze zaszalałem trochę w sylwestra i to bardzo, ale nie będę już tego opisywał:), bo można drugie tyle o tym napisać co się działo. W sylwestra także miałem ostatni raz styczność z narkotykami, od tamtej pory jestem”czysty” jak zła. Alkohol też ograniczyłem i to bardzo. Następnym razem napiłem się dopiero na wiosnę, przez 3 miesiące 2012 roku ostro pracowałem nad sobą, czytałem, ale już działałem

Rok 2012

No i rozpoczął się rok 2012, nowy rok. Ja budzę się zesrany w łóżku w południe. Do głowy zaczynają mi dochodzić myśli co ja zrobiłem w sylwka. Załączył się kac moralny razem z kacem alkoholowym. W sylwka było grubo, wpadła mi pewna brunetka w ręce i się stało. Dochodzą myśli do głowy do mnie, że ja ją bez gumy pobierałem. Zacząłem szperać po forach internetowych i wyczytałem, że najwięcej dzieci rodzi się właśnie we wrześniu, ponieważ zostały spłodzone w sylwka:D.

Czarne myśli przechodzą mi przez głowę czy mi pociekło, czy też nie, byłem najebany, aż nie mogłem jeść. Po południu zacząłem dostawać telefony od kolegów i sms-y „jak się czujesz”, „kurwa stary, jak tam ta Twoja” i inne, które były pisane w ironiczny sposób, ale z lekką nutką bólu dupy i zazdrości. Tak się stało, że zostaliśmy przyłapani na miłosnych uniesieniach, a potem wszystko się rozeszło niczym lawina.

Na sylwku tym była „pewna pani”, która też się o tym dowiedziała i w sumie właśnie od tego momentu mój romans z nią, który trwa aż do dzisiaj, ruszył pełną parą. Wystarczy, że inne kobiety, jej koleżanki które były na sylwku zaczęły o mnie gadać i o tej sytuacji. Jak to mówi stare powiedzenie, nie ważne jak mówią, byle by mówili:). W późniejszym czasie nawet jak jakąś dziewczynę poznałem u mnie w mieście, to ona„słyszała o mnie”. Nie będę wszystkiego opisywał, bo nie chcę, ale było grubo i wiele się działo podczas tego sylwestra.

Rozpoczął się styczeń dzwonię do Julity, ale ona obrażona. Obrażona za sylwestra. Dobra tam chuj jej w dupę pomyślałem, nie będę się nikomu tłumaczył z moich czynów i pragnień. Zacząłem pracować nad sobą 😉 w końcu. Zajrzałem na fb i z nowym rokiem powyrzucałem z urzędu wszystkich ludzi od których się odcinam. Poleciały osoby z restauracji, poleciały inne fałszywe mordy. Właściwie wyjebałem 3/4 znajomych z fejsa:) i z telefonu. (zresztą tak robię co roku). Rozpisałem sobie plan działania. Moim planem było: nabyć pewności siebie i wartości, poprzestawianie sobie w głowie, nauczenie się NLP, znalezienie pracy, oraz uwodzenie, znalezienie nowych wartościowych ludzi.

Ponadto obiecałem sobie, że ograniczam bardzo alkohol, a o amfetaminie, kokainie, pigułach to nie wspomnę. Obiecałem sobie, że napiję się dopiero w święta wielkanocne, a przez ten czas ostro pracuję nad sobą. No i dalej zacząłem czytać, czytać, czytać. Jeszcze przez 2 tygodnie popełniałem taki błąd, że czytałem lub słuchałem audiobooka na jakiś temat to za chwile przerywałem i czytałem coś innego. I tak właściwie niby coś czytałem, niby coś wiedziałem, ale tak na prawdę to wraz byłem ciemny.

Po pewnym czasie zgromadziłem już 500 gb filmów, audioobooków, e-booków odnośnie biznesu, uwodzenia, sprzedaży. Aż nie wiedziałem za co się złapać. Dostawałem porażenia mózgowego, słuchałem Briana Tracy, by za chwile przełączyć sobie na Robbinsa, przesłuchać go 15 minut i za chwilę włączyć Grzesiaka. Słuchałem o biznesie, nie dosłuchałem do końca i już przerzucałem się na inną dziedzinę. Bywało też tak, że czytałem kilka książek też na raz.

A najlepsze było jak słuchałem audiobooka i czytałem książkę na raz. Audioobook był na temat biznesu, a e-book na temat uwodzenia:D. Robiłem wszystko i nic. Niby coś wiedziałem, ale tak naprawdę to dalej nic się w moim życiu nie zmieniło. Wpadłem w efekt studenta, jednak stwierdziłem, że zrobię sobie listę na każdy miesiąc jaką książkę będę czytał i czego słuchał. Zgrałem sobie na telefon niektóre audioobooki i wszędzie słuchałem gdzie tylko mogłem.

W styczniu poszedłem do urzędu pracy podpisać listę. Pani w okienku pyta się mnie:

I co nic się nie zmieniło?”,

No nic”,

-To zapraszam 15 kwietnia ponownie”. Czułem się jak przegraniec, jak nieudacznik życiowy. Wiedziałem, że to właśnie finanse, a właściwie ich brak sprawiają, że moje życie zaczyna ostro kuleć. Jednak ja ciągle „Nie byłem gotowy”, na podjęcie pracy. Nie byłem gotowy, ale w głębi duszy bałem się podjąć pracę, bo miałem w głowie myśl „Że się nie nadaje”. Ciągle mówiłem sobie, dobra opanujesz NLP, zrobisz sobie audiohipnoze Kaczorowskiego, tak posłuchasz przez miesiąc i będziesz pewniejszy i zaczniesz szukać pracy.

Jednak moje opanowanie NLP nie było takie proste. Coś słuchałem, słuchałem, by za chwile włączyć sobie forum, potem facebooka i tak naprawdę niby coś wiedziałem, ale dalej nic. Moja nauka była mało efektywna. W międzyczasie spotykałem się z „pewną panią” . Tak naprawdę to pewna pani wyleczyła mnie z myślenia o mojej ex, która nagle zaczęła się do mnie odzywać.

Pewnego razu wpadło mi w ręce ogłoszenie, że jedna osoba zajmuję się wróżbiarstwem i zaprasza na wróżbę. Stwierdziłem, że u wróżki nigdy nie byłem i warto łapać nowe doświadczenia. Więc poszedłem do niej, ale wcześniej miałem umówić się przez telefon. Znów strach, kołatanie serca, ponieważ mam coś do załatwienia. Jednak wróżka nie była straszna, za wróżenie brała 30 zł jak mi powiedziała, ponieważ od razu z tym wyskoczyłem:).

Gdy mi wróżyła powiedziała wiele ciekawych rzeczy, których nie mogła wiedzieć. Wróżyła z tarota i niektóre rzeczy się nie sprawdziły, a niektóre o dziwo się sprawdziły. Czy to przypadek? nie wiem, ale powiedziała takie słowa „że na razie coś mnie blokuje, ale wkrótce się tego pozbędę”, „czas działa na moją korzyść”, „odniesiesz kiedyś sukces”:), „Jakieś widzę przelotne romanse”;). Trochę się tym podbudowałem ha ha ha. A może jebana mówiła to co chciałem usłyszeć?:D.

W pewien weekend spotkałem mojego kolegę z podstawówki. Nigdy jakoś specjalnie się nie trzymaliśmy, ale on się rozstał z dziewczyną w sylwestra i to on zaczął szukać pocieszenia. Nazywał się Paweł. Paweł na co dzień pracował w Lublinie i mieszkał, gdzie został po studiach. Pracował już nie pamiętam gdzie, ale mówił, że zarabia 2500 zł:).

Wymieniliśmy się numerami. Paweł zaczął przyjeżdżać praktycznie co weekend z Lublina. Odzywał się do mnie i sponsorował wieczór. Ja alko nie piłem, więc stawiał pizze, soki itd. Ja byłem bez grosza praktycznie, to korzystałem. Paweł zaczął mi się żalić odnośnie swojego związku i ex. Ja opowiedziałem mu moją historię, ale robiłem w sumie to już na przymus, ponieważ nie miałem najmniejszej potrzeby już opowiadania o tym.

W międzyczasie zadzwonił do mnie Darek, że wyjeżdża znów do Niemiec i robi imprezkę pożegnalną małą i żebym wpadał. Na imprezkę wziąłem właśnie Pawła. Paweł z Darkiem nawet się zaprzyjaźnili ponieważ oboje lubili jarać zioło. Ja za ziołem nie przepadałem, bo jakieś dziwne jazdy mi się załączały. Na imprezce była Julita, Sandra inne dziewczyny, łącznie ta z sylwestra brunetka, jednak już się do mnie nie odzywała i unikała mnie jak ognia, oraz Laura. Poznałem nową dziewczynę, która o mnie wiele słyszała.

Jednak jak na swój młody wiek, nie uciekała ode mnie, tylko chciała mnie poznać i sama sobie wyrobić opinie. Inne dziewczyny z tego towarzystwa z jednej strony mnie unikały, ale jak zostawaliśmy sam na sam widziałem wiele z ich strony IOI. Unikały ponieważ nie chciały przy koleżankach, wyjść na dziwki:). Unikały, ale wiem, że byłem głównym tematem ich rozmów. Na imprezie pogodziłem się z Julitą, która była obrażona właśnie o to, że jej koleżankę wyruchałem. Ja nie piłem więc byłem spokojny:), dziewczyny wypiły i się podjebały:). Paweł poznał Julitę i wziął numer od niej. No i od tego momentu na swój pokład wpuściłem szczura jak się później okazało.

W międzyczasie dzwoni do mnie moja ex i tam z nią rozmawiam i opowiedziała mi, że Marcin mój jeden z najlepszych kolegów z restauracji rozstał się z Igą. Igą, która była najlepszą na tamten czas przyjaciółką moją ex. Rozstali się, Iga sobie przygruchała jakiegoś marokańca i pogoniła Marcina. Potem z Marcinem dużo gadałem na Fb pocieszałem go, a nawet ochrzaniałem, żeby nie wrzucał smutnych piosenek na facebooka. Pewnego razu sobie siedzę, patrzę a Marcin mój przyjaciel za czasów restauracji z którym wiele wypiłem litrów wódki i przegadałem wiele godzin, wysyła sobie z moją ex dziewczyną buziaczki na fejsie. Trochę mnie to poruszyło, wbiłem się na profil mojej ex i ewidentnie zobaczyłem, że flirtują ze sobą w komentarzach…

Napisałem do Marcina co on odpierdala, odpisał mi „Dobrze się dogadujemy”. To było dla mnie jasne, że ich coś łączy. Chujowo, że akurat to był mój dobry kolega, wręcz można powiedzieć przyjaciel jak na tamte czasy. Ja, Marcin, Iga i moja ex tworzyliśmy taką paczkę. Wszędzie razem wychodziliśmy, do kina, na lodowisko. Pamiętam żaliłem się Marcinowi bardzo jak się rozstawałem. A teraz role się pozmieniały. Zresztą wszystkie znaki na niebie i ziemi mi mówiły, że oni mają się ku sobie. Kto wie czy nie mieli ze sobą cichego romansu, teraz jak przypominam sobie, to jestem pewien, że mieli cichy romans ze sobą.

Tylko ona była ze mną, a on z Igą, ale od czasu do czasu pod moją nieobecność obciągnęła i mu. Na tamten czas byłem za głupi na to, żeby to zauważyć, dziś jak wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, wiem kto z kim, co i jak. Po prostu to widzę, wiem na jakim etapie jest związek, czy kobieta kocha swojego faceta, czy już nie, nawet mogę rozpoznać w towarzystwie, kto z kim ma cichy seksualny układ, kto w kim się podkochuje, kto kogo nie lubi.

Teraz wiem, że moja ex zdradzała mnie z moim na tamten czas najlepszym kolegą Marcinem. Jakoś jak wyjeżdżali do Holandii to była bardzo smutna i coś ją gryzło. Zawsze trzymała się z Igą, ale na nią narzekała, że źle ona Marcina traktuje. Cóż ona teraz była sama, Marcin też sam i spróbowali być razem. Dziś Marcin jest ojcem jej dziecka:). Gdy mi tak odpisał, od razu wyjebałem go z facebooka oraz z tela. Moja ex od tego dnia jakoś zamilkła i już przestała się odzywać.

Nastał luty ja spotykałem się z „pewną panią”, ale ona miała chłopaka i jej psycha nie wytrzymała i postanowiła zakończyć naszą znajomość. Trochę się podłamałem bo no nie ukrywam, chciałem coś więcej z nią, ale z czym kurwa do ludzi?.  Z pustymi kieszeniami?. Z pustymi kieszeniami, to mogę być tylko darmowym wibratorem, a nie facetem na związek. Zacząłem się pocieszać Laurą.

Laura się do mnie odezwała i zaczęliśmy ze sobą pisać. Pewnego razu się ustawiliśmy na piwko, ale Laura nie chciała, aby ktoś nas widział razem. Nie miała chłopaka, ale bała się, że jak spotka swoje koleżanki, które mnie nie lubią, to będą ją obgadywać, że mi dupy daje:), bo już taką opinię miałem jebaki. Z jednej strony mnie unikały, a z drugiem mnie pragnęły…

Trochę to było dziwne z jednej strony masa IOI od dziewczyn, ale żadna publicznie nie chce ze mną pogadać, spotkać się, pokazać bo boi się, że zostanie źle oceniona. Zrobiłem sobie opinię podrywacza, mimo tak naprawdę, że ani razu jeszcze nie podszedłem do kobiety. Poznawałem je przeważnie przez kogoś, a że miałem naturalną gadkę i jestem niekulawy to tak jakoś wychodziło samo. Z Laurą ustawiłem się u mnie na działeczce w bezpiecznym miejscu.

Wypiliśmy po piwku i cóż zaczęliśmy się bzykać. Fajne to wyglądało, góra każdy z nas kurtka czapka, a dół goły:). Laura była moją cichą kochanką, do dziś pomimo tego, że ma narzeczonego wpadnie do mnie na coś gorącego:). Najlepsze jest to, że nikt o tym nic nie wie. W towarzystwie do siebie wcale się nie odzywaliśmy, nawet nie patrzyliśmy sobie w oczy. Tak jakbyśmy się nie znali, nawet cześć sobie nie mówiliśmy. A po kryjomu się bzykaliśmy. Dziwna to była relacja. Tak działa moc DYSKRECJI. Więc trzymaj mordę na kłódkę na temat kobiet, a zobaczysz jak zostaniesz wynagrodzony…

Starzy w domu zaczęli naciskać, żebym szukał pracy. Ja ciągle powtarzałem sobie „że jeszcze nie jestem gotowy”. Nie chciałem też brać byle jakiej pracy i ogólnie myślałem, że jak nauczę się NLP to pracodawcy mi się rzucą do stóp:D. No, ale codzienne awantury zmusiły mnie do tego, abym szukał innej pracy. Zacząłem rozsyłać CV po urzędach państwowych, licząc na to, że gdzieś mnie przyjmą. No i pierwszy sukces pierwsze CV wysłane do urzędu skarbowego warszawa śródmieście, mieszczącym się na Pradze i telefon, że zapraszają na test wiedzy, który odbędzie się za 2 tygodnie.

W międzyczasie odezwali się do mnie z Inspekcji Handlowej z Warszawy, że zapraszają mnie na test wiedzy, który odbędzie się też za 2 tygodnie, jednak 3 dni po skarbówce. Więc całe 2 tygodnie uczyłem się na raz do dwóch różnych testów masy ustaw, które tematyką odbiegały od siebie diametralnie. W międzyczasie odezwali się do mnie z urzędu miasta Warszawy z wydziału ds. Kombatantów wojennych i też zapraszali na test wiedzy. Kurwa łeb mi pękał od nauki, tak naprawdę wszystko wziąłem liznąłem pobieżnie bo tylu ustaw nie da się ogarnąć w 2 tygodnie. Zmarnowałem 2 tygodnie, aby uczyć się czegoś czego nie lubiłem. Męczyłem się.

Ja startowałem wszędzie, gdzie tylko uznawałem, że się łapię. Pojechałem za 2 tygodnie do WWA i cóż nie przeszedłem do następnego etapu. Siadłem więc na krawężnik na Jagiellońskiej i się zastanawiałem czy tak ma wyglądać moje życie. Za 3 dni znów jechałem do Warszawy i znów wydatek. Test dojebali taki jakich na studiach nie miałem. Pytania bardzo podchwytliwe, wielokrotnego wyboru z punktami ujemnymi. To wszystko na umowę o zastępstwo za wynagrodzenie 1700 zł:). Bijesz się o 1700 zł z 30 osobami, a miejsce jest tylko jedno. KURWA CZY TO MA SENS?.

Oczywiście tu też się nie dostałem, zmarnowałem tylko 2 tygodnie na uczenie się od rana do wieczora jakiś  bzdur, których już nie pamiętam oraz pieniędzy na dojazdy. Zacząłem roznosić CV, pojechałem do innego miasta, aby poroznosić po jakiś kancelariach. Im byłem bliżej tego miasta, tym strach mnie pomału ogarniał. Miałem dziwne projekcie w głowie, np: „że sobie nie poradzę”, ” a co będzie jak się dostanę i się ośmieszę” i inne tego typu bzdury.

Tak na prawdę gdy zbliżałem się do jakiejś kancelarii ogarniał mnie strach, ponieważ czułem, że „Nie pasuję do tego miejsca”, „Nie poradzę sobie”. No i tak zwlekałem, tu nie wejdę, tu nie wejdę, w jedno miejsce wszedłem do firmy windykacyjnej i zostawiłem CV jakby mnie miało parzyć, poszedłem do innej kancelarii, ale znów umysł mnie blokuje, że przecież nie znam paragrafów aż tylu i co będzie jak mnie zatrudnia i się ośmieszę, że nic nie umiem.

I się wycofałem i wracałem na pociąg, jednak byłem bardzo na siebie zły. W końcu to tylko zostawienie CV i nic więcej. Wróciłem się na pełnym wkurwie i wszedłem do tego budynku, powiedziałem, że chciałbym zostawić CV:) a odpowiedział mi jakiś długowłosy Hans z kucykiem „Proszę przesłać na maila”. I o tyle strachu o nic…

Gdy wróciłem do domu napisałem do pewnego trenera uwodzenia czy tam coachingu. Opisałem mu mój przypadek i chciałem poradzić się, co ze mną nie tak, jak to zwalczyć, co mnie blokuje, bo nawet nie wiedziałem co to jest, jak z tym walczyć.” THENER” MOTYWACJI I ROZWOJU OSOBISTEGO COACHINGU odpisał mi w dwóch zdaniach, abym kupił jego produkt,bo tam są odpowiedzi na moje pytania i wysłał mi linka:). Kurwa może i bym kupił, ale kurwa za co?. Jak żyć Panie Premierze?  jak na kondomy nie miałem. Tak to jest, jak nie masz hajsu to nawet i trenerzy rozwoju osobistego Ciebie mają w dupie i Cię zbywają.

Przyszedł weekend Julita do mnie dzwoni, że ten mój kumpel Paweł się chyba zabujał w niej, pisze jej ciągle i zaprasza na pizze. Jednak zauważyłem, że jej się to chyba spodobało. Spytała się co robię w weekend bo Paweł robi imprezkę u siebie w domu. Dziwnie się poczułem bo dowiedziałem się o imprezce nie od Pawła, ale od Julity.

On odezwał się do mnie na kilka godzin przed imprezką czy wpadam?. Nie miałem co robić to sobie myślę, że się rozerwę. Nie miałem kasy, więc poszedłem o tak o sobie, bez niczego przecież i tak nic nie będę pił. Oni pili a ja siedziałem. Z jednej strony korciło mnie,żeby złapać miarę, ale z drugiej nie składałem się na nic, to głupio było.

Z jednej strony niby byli to sami swoi, ale z drugiej jakoś czułem dziwną barierę do mojej osoby. Jednak brak forsy sprawiał, że i dziewczyny np: Julita i jej siostra Sandra zaczęły mnie coraz mniej poważnie traktować. Ciągłe pytania „Pracujesz już” wkurwiały mnie niesamowicie. Ponadto Paweł przy mnie zaczął się zawsze chwalić „ile to on pieniędzy nie wydał”, „co on nie kupił” tak, że ja przy nim wypadałem jak jakiś pospolity biedak.

Zawsze jak poszliśmy do baru z dziewczynami z którymi go poznałem on na siłę zgrywał milionera. Ja miałem 20 zł w kieszeni, a on wydawał 200 zł. Stawiał dziewczynom najdroższe drinki, piwa, kolejki. Miał samochód i je woził:). Z czasem Julita zaczęła do niego pierwsza pisać. O imprezce dowiadywałem się już po fakcie, jak wszystko było uzgodnione, a tylko pytano się mnie „czy idę?”, a kiedyś to ode mnie ona się zaczynała.

Jak wcześniej Paweł dzwonił do mnie i mówił, że przyjeżdża do domu, tak teraz dowiadywałem się od Julity o tym, że on będzie w mieście i że idą na imprezę i czy nie idę z nimi. Nie ukrywam troszkę byłem zazdrosny. Tak jakbym utracił mój harem:). Przy Julicie zawsze Paweł opowiadał, że hajs nie gra roli itd. Czułem się gorszy od niego, czułem, że to on zabiera mi moje królestwo małe:).

Pewnego razu znów ustawiliśmy się u Pawła na imprezkę ja nie miałem kasy, więc znów nic nie piłem. Potem wszyscy mieli iść do klubu, a ja miałem iść do domu. To chyba były ostatki, już nie pamiętam. Paweł wziął mnie na boczek i mówi do mnie- „masz”. Patrzę a on daje mi 50 zł. Powiedział oddasz jak będziesz miał, albo postawisz flachę. Ucieszyłem się, pomyślałem, że jednak Paweł to spoko kumpel. Paweł jeszcze dziewczynom postawił wjazd, a wjazd kosztował 20 zł.

Także wydał 100 zł na wejściówki i 50 zł moje czyli 150 zł. Tam też postawił 3 flachy, dziewczyny wzięły jedno. Mi zostało 30 zł w kieszeni. I dla mnie na browary starczyło. Jednak Paweł juz podpity powiedział do mnie „TYAB, skocz po browary, potem ja wezmę następną kolejkę”. Kurwa powiedział to publicznie, browar w klubie chodził 8 zł było 4 dziewczyny i nas dwóch to 6 osób. Dla każdego kolejka browarów to wychodziło 48 zł. Kurwa jełop myśli, że ja za 50 zł kupie browarów jak za wejscie zapłaciłem 20 zł. W kieszeni mam 30 zł więc starczy na 4 browary, które miały być dla mnie, a tu mnie ładnie załatwił. I co ja miałem zrobić, głupio się poczułem głupio mi było powiedzieć przy dziewczynach, „TY NIE MAM”, „Mam tylko na 4”.

I tak siedzę z brzegu, a on przy wszystkich ponawia prośbę „TYAB, SŁYSZYSZ? WEŹ KOLEJKĘ”. Nie wiedziałem co zrobić, więc wstałem i zamiast do baru poszedłem do kibla, zastanowić się jak wybrnąć z tej sytuacji. W kiblu mu napisałem sms-a, że mam 30 zł i tyle i żeby poszedł pod bar najwyżej mi dorzuci. Albo oddam mu kasę i sam postawi kolejkę, a ja nie będę pił. Za chwilę Paweł przyszedł pod bar i z ironicznym uśmiechem wybełgotał „CO ZABRAKŁO? HE HE”. Wziął kolejkę, a mi przeszła ochota na picie. Siedziałem i widziałem jak dziewczyny są w niego wpatrzone, a ja jestem już jakby z boku. Tu już połowa lutego, a ja dalej bez grosza, a takie miał być wielkie plany heh.

Wstałem wcześnie i wyszedłem, nawet się nie żegnając. Dopiero po 3 godzinach mi napisała Julita sms-a gdzie jestem? i czemu tak wyszedłem tak bez pożegnania. Wyszedłem bo już nie mogłem patrzeć na zajebistość Pawła. Czułem się gorszy od niego. Stwierdziłem teraz, że jak nie mam kasy to nigdzie nie wychodzę. Jak mam to się bawię, nie mam to zamulam. Po co mam z pustymi kieszeniami pchać się na melanż i być skazanym na łaskę jakiegoś ciecia?, który zrobi Ci tylko niedźwiedzią przysługę.

Postanowiłem poszukać pracy tez i w Lublinie. Jako, że go nie znałem poprosiłem Pawła o pomoc, ale on był zajęty i powiedział, że muszę sobie radzić sam, ale potem mogę wpaść do niego na piwko. No dobra  poroznosiłem CV na zasadzie „parzenia” czyli wchodzę, rzucam bardzo szybko jakby ktoś mnie gonił”Dzień dobry chciałbym zostawić CV”, że mało, która osoba mnie rozumiała co ja chcę i rzucałem te CV jakby mnie parzyło i wychodziłem z budynków w takim tępię jakby to było jakieś nawiedzone zamczysko.

Szukałem pracy poważnej, nie jakieś restauracje itd. Tylko miałem blokady w głowie mówiące „KURWA TYAB, TY NIE PASUJESZ DO TYCH LUDZI, DO TEGO MIEJSCA”. I to mnie blokowało i to bardzo. Dobra zawędrowałem na LSM do Pawła, właściwie wyjechał po mnie, bo się gubiłem w Lublinie. Tam posiedzieliśmy pogadaliśmy, on jak zwykle zaczął się chwalić co on nie kupił, ile on nie wydał hajsu na melanż. Za chwilę wpadł do niego jego kolega. Taki Tomek z Biłgoraja. Nie polubiłem go, jakiś taki dziwny był, miałem wrażenie, że traktuje mnie z „góry” jednym słowem jak śmiecia. Dziś myślę, że tak podchodził do mnie bo Paweł mu opowiadał w ciepłych słowach o mnie.

Takie miałem odczucie po tym jak się do mnie zwracał. Tomek wyjął kokainę z majtek i posypał Pawłowi i sobie. Mi nie, w sumie ja i tak bym nie chciał, ale tak dziwnie się czułem. Oni Wciągali kreski a ja siedziałem i się patrzyłem. Na pociąg się spóźniłem i byłem zmuszony nocować u Pawła. Wkurwiłem się, bo myślałem, że sobie z nim pogadam, może i wypije po piwku, a ten sprasza jakiegoś ćpuna i razem wciągają to gówno. Odpalili sobie pokera i zaczęli grać całą noc. Wciągali i grali, wciągali i grali. A ja się patrzyłem. Paweł zaczął mi pierdolić o kokainie, jaka to ona nie jest zajebista i dodał „Tylko wiesz, ona droga jest, 180 zł zapłaciliśmy za nią, bym Cię poczęstował, ale się nie składałeś, jak kiedyś będziesz miał hajs to walniemy po nosie, będziesz wiedział co to życie”,

kurwa popatrzyłem się na niego jak na debila;). Goście idą tam, skąd ja wracam. Trochę to śmiesznie zabrzmiało jak mówił do mnie o „spróbowaniu tego gówna”, tym bardziej jakieś podupione gadki o życiu. Gość robił się na Tonego Montane i Billa Gaetsa w jednym. Zgłodniałem i poszedłem sobie zrobić coś do jedzenia u niego. Otwieram lodówkę a tam widzę szron kurwa. Bogacz, 2500, kokaina, alkohole, samochód ale do gara to nie ma co włożyć. Nagle Tomek w pokera wygrał kilka tysięcy i Paweł krzyczy z drugiego pokoju „TYAB , CHOĆ ZOBACZ JAK SIĘ HAJS ZARABIA”

No poszedłem, a on mi pokazuje, że wygrał tam chyb z 4000 zł. Nie ukrywam zrobiło to na mnie wrażenie. Tamten dalej do mnie jak do biedaka „Widzisz, tak się zarabia pieniądze”. Tomek uradowany od razu zadzwonił do swojego dilera, że bierze za 1000zł kokainy . Kurwa pomyślałem, co ja tu robię dopiero co wyrwałem się z jednego melanżu i białego gówna, a już wpadam w drugi melanż. Zacząłem się zastanawiać, że rzeczywiście jest w tym coś, że przyciągamy do siebie ludzi podobnych.

Tomek zszedł po towar bo mu diler taksówką ją przywiózł. Przyszedł ucieszony, że jak się bierze hurtem to dodatkowo grama dostał i tak wysypał na stół ponad chyba z 6 czy 7 gramów z tego co pamiętam. Za chwilę zadzwonił do swojego kolegi, żeby dawał do Pawła, tylko niech weźmie szampon od łupieżu;). Takim to slangiem chłopaki mówili tak, że niby jakby byli śledzeni przez policję. No , ale co oni mogą wiedzieć o Policji;). Za jakieś 40 minut przyjechał ich kolega, który razem z nimi pracuje nie pamiętam jak się nazywał. Myślę, że bym się złamał i pociągnął nosem na widok takiej kupki koksu, jednak no nikt mi nie zaproponował „masz częstuj” to i ja się nie wychylałem.

Dziwnie się czułem, Ci wciągali, grali i gadali o pokerze, a ja się patrzyłem jak ten cieć. Położyłem się spać. Obiecałem sobie, że pierdole już tego Pawła. Ci dalej grali całą noc, a ja spałem w przedpokoju na podłodze. Rano wstałem i ogarniałem się by wrócić 1 pociągiem. Mijałem Pawła, który leciał do kibla, wyglądał strasznie tak jakby ćpał całą nOc. Pożegnałem się, coś tam mi powiedział, rzuciłem na odchodne „zdzwonimy się” i wyszedłem z myślą, że z dala od niego. Nazajutrz odezwała się Laura do mnie co robię i czy nie chce się spotkać. Wiadomo, że chciała bym jej przetrzepał futro. No i się ustawiliśmy, w międzyczasie opowiadała mi, że Paweł pierdoli za plecami bzdury na mnie do Julity. Pytałem się jakie, ale nie chciała powiedzieć, choć dała mi tym do myślenia.

Znów przyszedł weekend, ja dalej czytałem, czytałem, czytałem i już pomału marzec się zaczyna. Odezwała się Julita do mnie co robię i czy nie idę z nią i Sandrą na piwo. Spytałem się o Pawła, bo jak on będzie to miałem powiedzieć, NIE, ale powiedziała, że Paweł został w Lublinie i nie przyjeżdża w ten weekend. No to wyszedłem i poszliśmy. Ja wziąłem tylko wodę mówiąc, że nie pije piwa. Nie chciałem sobie złapać smaku, a 15 zł miałem tylko w portfelu. Julita opowiadała, że Paweł, któregoś razu przyjechał po nią samochodem i zabrał ją do Krakowa na przejażdżkę.

Gość tak jeździł szastał hajsem, zabierał do Krakowa, ale nie poruchał nawet:D. Ja miałem przy sobie aparat i sobie z Julitą porobiłem zdjęcia. Za kilka dni ona przyjechała do mnie i chciała te zdjęcia. Tylko przyjechała i była w mini ubrana i umalowana hmm…teraz wiem, że Julita coś tam czuła do mnie, ale ja ją zaszufladkowałem jako kumpele. Julita wbiła się na moim kompie na fejsa, bo chciała mi pokazać tam kogoś. I tak się składa, że zostawiła u mnie na kompie hasło do swojego fb. Nawet do dziś znam jej hasło, no chyba, że je zmieniła.

Nie mogłem się oprzeć, żeby tam nie zajrzeć. No i gdy zajrzałem to od razu zacząłem przeglądać jej rozmowy z Pawłem. Włosy mi dęba stanęły, przez prawie 2 miesiące miałem szczura, kreta w ekipie. Gość na każdym kroku podstawiał mi nogi. Śmiał się ze mnie, że nie mam pieniędzy, by dzwonić i zapraszać na imprezę. Dowiedziałem się, że wszystkie dziewczyny dowiedziały się o tym, że Paweł przed klubem dał mi 50 zł. Po prostu, gdy poszedłem do klubu to on im o tym powiedział i jeszcze pokazał sms-a jakiego wysłałem z kibla. Kurwa poczułem się obdarty z godności.

Julita też się dziwiła, że niby fajny chłopak jestem, ale no coś ze mną jest nie tak. Paweł opowiadał tez jej jak przyjechałem do Lublina do niego i nie miałem co jeść i musiał mnie żywić i był wkurwiony na to, ale to była nie prawda. On kłamał jej w żywe oczy obniżając moją wartość. Udawał wielkiego bogacza, niezależnego faceta. Opowiadał, że nie mogę o swojej ex zapomnieć i ciągle o niej gadam, choć to tez było nie prawdą. Po tej imprezie co mi dał 50 zł, potem jak rozmawiał z Julitą mówił, żeby mnie nie brać, bo on nie jest moim sponsorem i nie będzie mi ciągle dawał wbitę do klubu. A  wtedy mu się szkoda mnie zrobiło i dlatego to zrobił, ale teraz, żeby już Julita po mnie nie dzwoniła.

Widziałem też, że bardzo podbija do Julity, ale nie wie jak to zrobić, więc jej dupę wozi i wszystko stawia. Wymyślał jeszcze wiele bzdur, lub wyolbrzymiał wiele drobnych spraw stawiając mnie w złym świetle. Jak nie miał o czym z nią gadać to gadał o mnie, że ja to pewnie znów nie będę miał na browara. W sumie z jednej strony miał rację, ale z drugiej czy tak się zachowuje kolega, który tak naprawdę dzięki mnie poznał fajne dziewczyny?. Wkurwiłem się niemiłosiernie, gniew mną zawładną, byłem zły na niego, byłem zły na Julitę, że wiedziała jakiego mam szczura na pokładzie to dalej próbowała mnie wyciągać na imprezy z nim, a przede wszystkim byłem zły na siebie. Na siebie, tu już prawie wiosna, miały być wielkie plany, a ja dalej nic.

Już społeczeństwo, zaczyna mnie zmuszać do zmiany siebie. Za bardzo zacząłem odstawać od mojego towarzystwa. Za bardzo finansowo i ludzie przestali się ze mną liczyć, nawet gówniary. Byłem bardzo zły na siebie, postanowiłem z dnia na dzień znaleźć pracę. Pogadałem z ojcem ten zadzwonił do mojego wujka, który powiedział, że przy łopacie jako robotnik drogowy są przyjęcia do pracy, ponieważ sezon się nowy zaczyna. Poszedłem następnego dnia i z miejsca się zatrudniłem, przeszedłem intensywne szkolenie i zacząłem pracować. Ja, który łopaty w rękach nigdy nie trzymałem, nawet na swojej działce nic nigdy nie kopałem,bo mi się nie chciało nagle wylądowałem przy pracach robotniczych. Myślałem, że gorzej nie trafię już jak praca w restauracji, jednak się myliłem:).

Od tego momentu zaczęła się moja wyboista droga jak tor do motocrossu. Dziś jestem w całkiem innym miejscu. Wiele się pozmieniało, a i tak to nie wszystko. Dziś mogę dostać śmiało kredyt na mieszkanie w Warszawie, który mogę spłacać sobie w pojedynkę. Nie jest to wielkie osiągnięcie,  ani sukces, bo wiele jest takich osób jak ja, chociaż w sumie dla mnie jest. Cieszę się z tego, że wiele pozmieniało się w moim życiu. Cały czas idę do przodu, małymi kroczkami, ale zawsze do przodu, a ciąg dalszy tej historii będzie jak osiągnę upragniony sukces, czyli jak osiągnę niezależność finansową przed, której pragnę.

Mam nadzieję, że doczytałeś do końca. Pozdro…

5 Komentarzy

  1. nie czytałąm, za długie, doszłam do matury, bo moja była w 2002, ale fajny artykuł o zarabianiu na debilach, za który dzięki, będzie moją ispiracją

    1. Niezła, szalona historia (nawet film można nakręcić). Wierzę. Ostro czekam na kontynuacje. Widać, że sporo ogarniasz, wnioski wyciągasz. Życie potrafi być skrajnie inne, czego sam zasmakowałem. Trzymaj się Tyab 😉

  2. szkoda że jesteś z Katowic, normalnie jak bym swoje życie czytał, musiałem nabrać dystansu do siebie, i się ogarnąć
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button