Obiecany fragment mojej zbliżającej się książki, która praktycznie jest już gotowa. Pozostały tylko kwestie poprawek i marketingu.
Książka jest napisana w formie wywiadu ze mną. Wyobraź sobie, że siadamy razem przy suto nakrytym stole pełnym dobrej wódeczki, jedzonka oraz popitki. Siadamy razem i rozmawiamy o: kobietach, związkach, zdradzie, przyjaźni, sprzedaży, relacjach damsko-męskich.
Wyobraź sobie, że gadamy o życiu, jak je widzę z mojej perspektywy. Wyobraź sobie, że opowiadam Ci historie, które nauczyły mnie jak żyć, postępować z kobietami i traktować innych ludzi…
Na czerwono są Twoje pytania, które prawdopodobnie byś mi zadał, gdybyś siedział właśnie tutaj. Książka będzie miała bardzo luzacką formę, dlatego głównie jest skierowana do mężczyzn w wieku 18-26 lat.
Te 10.000 słów, które tutaj wrzuciłem to tylko kropla w morzu tego co napisałem. Nie mam monopolu na prawdę. Piszę w formie narratora, który opowiada Ci historie ze swojego życia.
Historie, nauczyły mnie jak żyć, postępować z kobietami i traktować innych ludzi. Dlatego taki będzie tytuł ostateczny książki. Historie, które nie mają zamiaru zmienić Twojego życia. One mają i tylko i wyłącznie dać do myślenia. Nie wiem czemu akurat wybrałem ten fragment. Uważam, że jest jednym z najsłabszych w książce. Grube ryby zostawiłem na sam koniec.
Język? Tak bywa wulgarny. Rozmawiamy jak mężczyźni przy wódce, a nie jak pizdeczki w teatrze. Jak odstrasza Cię taki język, to nie czytaj tego, ale myślę, że możesz żałować:) W książce jest bardzo dużo przypisów, które rozwijają dokładnie moją myśl. W późniejszym czasie wrzucę linka do pobrania tego fragmentu i może jeszcze jednego z przypisami.
Tylko dla mężczyzn i tylko dla osób pełnoletnich
(…)
-No nie gadaj, że było Ci przykro, bo jakiś burek nie podał Ci ręki i odwrócił się do Ciebie plecami. Przecież to tak naprawdę o nim świadczyło, że jest pospolitym chamem i gburem, a nie o Tobie.
O nim świadczyło, a o mnie to nie? Z jakiś przecież powodów musiał to zrobić. Nic nie dzieje się bez przyczyny1. Zamiast wyciągnąć wnioski z zaistniałej sytuacji, to wiesz co ja zrobiłem? Cyyyyyk, otworzyłem kolejne piwo w autobusie linii 114 i cała drogę do mieszkania kląłem go pod nosem, nakręcając się przy tym niepotrzebnie. Zamiast wyciągnąć wnioski, że zaczyna mi być coraz bliżej do menela i degenerata, niż do człowieka „sukcesu”, który chce coś więcej od życia niż zapierdalanie 10 godzin w Mc Donaldzie za 8 złotych netto1, to ja zacząłem wyzywać pod nosem gościa, który tak naprawdę dał mi do myślenia poprzez swoje zachowanie. Gość widocznie stwierdził, że nie pasuję do niego i odwrócił się na pięcie.
Gówno go interesowało co ja sobie mogę pomyśleć. Gówno go interesowało, że przecież razem studiowaliśmy i rozmawialiśmy. W dupie też miał to, że mogłem przecież się na niego obrazić. W dupie miał to, że takim zachowaniem mógł mnie przecież urazić. Nie podał mi ręki i chuj, gówno go to obchodziło, że zachował się nieładnie. Po prostu potraktował mnie jak powietrze, a ja swoim zachowaniem pokazałem tylko, jak bardzo zależało mi na jakimkolwiek kontakcie z nim. To ja chciałem z nim rozmawiać, a nie on ze mną. To on miał wartość w moich oczach, a nie ja w jego. To ja wyciągnąłem rękę pierwszy i szedłem tak kilka metrów się przywitać, a nie on i chyba tak naprawdę ten moment uraził moje ego. Tak ten moment trafił w moje serce. Idąc z wyciągniętą ręką przez kilka metrów zostałem olany. Poczułem się wtedy poniżony, chociaż tak naprawdę to swoim trybem życia poniżałem się sam.
On zachował się jak zachował i to mi było smutno, a nie jemu. Jego to nawet nie ruszyło. Skoro on mnie tak odbierał, to zapewne i inni „normalni” ludzie również by mnie tak odbierali, gdybym zechciał ich kiedykolwiek poznać. Jak myślisz? Czy wszyscy Twoi znajomi również by Cię tak wesoło witali jakbyś był w podobnej sytuacji? Zostałem olany nie tylko przez niego, ale i w tamtym czasie również przez moją ex dziewczynę. Takie sytuacje i takie zachowania ludzi, były tylko skutkiem ubocznym mojej postawy życiowej. Jak wspominałem Ci wcześniej-nic nie dzieje się bez przyczyny2. Jak się prowadziłem, jak się zachowywałem, tak byłem traktowany. Pozwalałem się źle traktować, to byłem źle traktowany. Prowadziłem się jak menel, to byłem traktowany jak menel3. To było jakoś w 2011 roku. Ale wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze?
-No co takiego?
Ostatnio wpadliśmy na siebie w Sądzie, gdzie załatwiałem swoje sprawy, a on załatwiał swoje. Te spotkanie od poprzedniego różniło się tym, że było całkiem przyjemne. Nawet zostałem zaproszony na „lunch”, lecz niestety nie miałem na to czasu. Patrz jaka zmiana postawy co? Pogadaliśmy sobie chwilę. Kolega robi karierę jako Adwokat4. Trochę ponarzekał, że cieńko przędzie, ale dał mi swoją wizytówkę mówiąc, abym się jeszcze odezwał. Mogłem mu wtedy wygarnąć jego zachować przed kilku laty, lecz po co? Wizytówkę
wziąłem, a czy się odezwę? Może tak, może nie? Sam nie wiem. Tak czy siak, będzie to tylko i wyłącznie znajomość oparta o interesowną pomoc i nic więcej. Żadna głębsza relacja na stopie przyjacielskiej, tylko czyste interesy, jeśli oczywiście stwierdzę, że ten „adwokacina” i jego możliwości czy znajomości przydadzą mi się kiedykolwiek do czegokolwiek w życiu.
Dziś masz „wartość” w oczach innych ludzi, a jutro możesz jej nie mieć. Dziś jesteś nikomu niepotrzebny, a jutro masz wielu kumpli. Dziś komuś „pasujesz”, a jutro już nie, by za jakiś czas znów przypasować. Dziś osiągasz sukces i masz wielu przyjaciół, a jutro jesteś na dnie i nie masz nikogo. Dziś jesteś otoczony przez grono „przyjaciół”, a jutro zostajesz sam jak palec. Dziś jesteś sam jak palec, a jutro zbijasz piątki ze wszystkimi. Widzisz jak to wszystko wygląda. Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Dziś masz kolegów, a jutro ich możesz nie mieć, by za jakiś czas Ci sami ludzie ponownie chcieli się z Tobą kumplować1.
Pamiętaj, że jesteś jak jednoosobową firmą, która musi się szanować. Jeśli Ty nie będziesz się szanował, to i inni również nie będą tego robić. Szanujące się firmy mają wieloetapowe procesy rekrutacji, podczas których wyłaniają tylko najlepszych z najlepszych. W szanujących się firmach trudno o pracę. Tam nie pracuje „każdy”. Szanujące się firmy dbają o swoją markę i swój wizerunek 24/h. Ty musisz robić podobnie. Musisz dbać o swoją reputacje. Reputacja to Twój personal brand. Reputacja to Ty, Ty to Twoja reputacja. Reputacja to Twój wizerunek. Reputacja to Twój szacunek do samego siebie. Reputacja to osoby, z którymi się na co dzień otaczasz. Reputacja to wszystko to z czym jesteś kojarzony. Reputacja to Twoja zapisana biała karta. Warto więc o nią dbać, jak o najpiękniejszy kwiat.
Swego czasu w Ameryce była afera związana z Bankiem Inwestycyjnym Morgan Stanley. Otóż jej pracownik, który był 25 letnim analitykiem, zgodził się na wywiad dla New York Timesa. W wywiadzie tym chwalił się swoim majątkiem, pieniędzmi i apartamentami jakie posiada. Nie było by nic w tym dziwnego, jednak nie skonsultował tego z działem PR Banku, to po pierwsze, a po drugie w tym czasie rynek był strasznie niepewny, więc klienci banków szczegółowo byli wyczuleni na takie wywiady, tym bardziej, że nie czytali o apartamentach klientów, którzy dzięki Morgan Stanley Bank na nie zarobili, tylko o apartamentach ich pracowników, na które klienci Banku się „składali”. Ów analityk na drugi dzień po ukazaniu się artykułu „zwolnił się sam” z pracy. Duże i renomowane korporacje nakazują swoim pracownikom, aby kategorycznie nie utożsamiali się z nimi w sytuacjach odnoszących się do stylu życia2, ponieważ może godzić to w ich wizerunek, a co za tym idzie w reputację. Pracownicy dużych i renomowanych instytucji mają także zakaz wypowiadania się w mediach, a zanim się wypowiedzą muszą konsultować to z działem PR. Każda poważna firma czy instytucja ma Rzecznika lub osobę, która jest odpowiedzialna za kontakt z mediami. Szary policjant, który jest zwykłym krawężnikiem ma zakaz wypowiadania się w mediach, ponieważ jeszcze mógłby palnąć niefortunnie jakąś głupotę, która mogłaby być szeroko komentowana w mediach i zaważyć na reputacji Policji. Od tego jest rzecznik, który wyszkolony jest w regułki socjotechniczne i on odpowiada na pytania zadawane mu przez dziennikarzy.
Skoro duże firmy dbają bardzo o swoją reputację, to Ty jako mała „jednoosobowa firma”, również musisz to robić. W rozwoju osobistym powszechnie przyjęło się powiedzenie, żeby pierdolić to co ktoś o Tobie mówi czy sobie myśli. Owszem trzeba ostrożnie podchodzić do opinni publicznej, ale jeśli pół miasta ma Cię za frajera, który jest niegodny zaufania, to taka reputacja nie wzięła się z kosmosu. Na nią musiałeś sobie zapracować u kilkunastu osób, więc nawet może Ci wiele utrudnić w życiu. Można mieć w dupie to co ktoś sobie o Tobie pomyśli czy tam mówi, ale jeśli w życiu zaczynasz mieć przez to „pod górkę”, to warto się zastanowić nad tym głębiej, czy aby na pewno wybrałeś dobrą drogę.
Widzisz swego czasu w swoim rodzinnym mieście, które jest małe, miałem opinię podrywacza i babiarza. Był taki okres w moim życiu, że podrywałem kobiety w ilościach wręcz hurtowych. Robiłem to w sposób dosyć głośny i wręcz ceremonialny np.: na pewnej imprezie miałem trzy różne kobiety i wszyscy o tym wiedzieli dookoła, bo tego nie dało się nie ukryć. Nie ukrywajmy chciałem się swoimi umiejętnościami popisać przez znajomymi, których dziś nie ma w moim życiu. W pewnym momencie dostrzegłem, że jestem „popularny” w swoim mieście wśród kobiet. Nigdy nie zapomnę jak pojechałem na dyskotekę do miasta oddalonego od mojego o ok. 50 kilometrów. Tam podszedłem do pewnej obcej mi dziewczyny i gadam z nią na spokojnie, a tu nagle wpierdala się między nami jej siostra która mówi:
-Ja Cię znam. Wiem kim jesteś. Odpierdol się od niej.
Nie ukrywam po pewnym czasie z kobietami miałem strasznie pod górkę. Te ładne mnie olewały, ponieważ dbały o swoją reputację3. Nie chciały wyjść na łatwe i puszczalskie. Nawet jak widziałem, że im się podobam, to jednak nie chciały ryzykować spotkania ze mną. Automatycznie nawet moje koleżanki nie chciały za bardzo ze mną wychodzić „sam na sam”, gdzieś na jakąś kawą z obawy przed posądzeniem ich o „puszczalstwo”. Tak sobie ujebały w głowie i chuj. Jedynym wyjściem dla mnie, była przeprowadzka do innego miasta, gdzie u każdej nowo poznanej osoby miałem „czystą kartę”, a co za tym idzie czystą reputację. Mogłem być więc kimkolwiek tylko chciałem.
-Tyab, ale czy po raz kolejny nie przesadzasz? W dupie mam co sobie ktoś o mnie pomyśli. Kto wie jaki jestem, ten wie. Kto ma trzymać ze mną, ten będzie trzymał. Opinia publiczna to dziwka.
Może i dziwka, ale może Ci wiele ułatwić w życiu albo wiele utrudnić. A życie chyba sobie trzeba trochę ułatwiać, a nie utrudniać co? Pamiętasz jak opowiadałem Ci o kolesiu, któremu zabrakło paliwa i nie miał mu kto pomóc? Poniekąd było to spowodowane m.in. też i jego reputacją wśród swoich znajomych. Być może miał reputację jakiegoś frajera, a frajerom się nie pomaga. Frajerów się wykorzystuje. Frajerów się goni. Mam kolegę, który jest nauczycielem Historii w pewnym mieście pod Warszawą. Pewnego razu wybrał się na piwo ze swoim kolegą, który miał koszulkę z napisem ONR4. Tak się złożyło, że został zauważony przez jedną z matek dziecka, którego był wychowawcą. Ta kobieta od razu z awanturą poleciała do dyrektora szkoły, w której pracował. Nagadała głupot, że on się z neonazistami i faszystami zadaje i pewnie uczy dzieci w szkole faszyzmu. Kolega musiał się grubo tłumaczyć na dywaniku ze swoich znajomości i swoich poglądów. Miał szczęście, że wtedy już rządził PIS, bo jakby to było za kadencji PO, to kto wie czy przez taką głupotę by nie stracił pracy nauczyciela5.
Ja kiedyś miałem podobnie. Znalazłem się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie, z nieodpowiednimi ludźmi. Siedziałem przy stoliku z kolegami i do nas przysiadły się całkiem obce nam osoby. Nie mieli gdzie usiąść, więc usiedli koło nas. My po jednej stronie stołu, a oni po drugiej. Nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Jeden z nich zrobił zdjęcie, na które i ja się załapałem, a potem wrzucił na Facebooka. Jak się potem okazało jeden z tych chłopaków był sąsiadem mojej siostry ciotecznej. Chłopak miał w swojej okolicy nie zaciekawą opinię. Był zamieszany w liczne kradzieże, rozboje czy handel narkotykami. Moja siostra cioteczna, gdy zobaczyła zdjęcie, to powiedziała swojej matce z kim się to niby „nie zadaję”. Ciotka już zadbała o moją reputację, pierdoląc głupoty po całej rodzinie. Koniec końców, wyszło, że jestem jakimś degeneratem, który zadaje się z samymi degeneratami6.
Ostatnio oglądałem program „Duży w Maluchu”, którego gościem był Mateusz Grzesiak. Prowadzący zadał pierwsze pytanie Grzesiakowi takie:
–Przed programem wysłałem Ci pytania i powiedz mi czemu Ty chciałeś
te pytania dostać?.
-Ponieważ lubię podchodzić do życia z punktu widzenia „przygotowany na coś, na to co można, ale gotowy na wszystko”-odpowiedział Mateusz.
Mateusz odpowiedział bardzo filozoficznie i dyplomatycznie, ale tak naprawdę chciał pytania tylko po to, aby nic go nie zaskoczyło podczas wywiadu, co mogłoby uderzyć w jego wizerunek autorytetu, na którym on zarabia pieniądze. Mateusz Grzesiak zbudował sobie taki wizerunek specjalisty. Dla mnie wywiad przez to był niestety strasznie sztuczny, ale tak to jest jak się perfekcyjnie dba o swój wizerunek, a co za tym idzie o reputację eksperta, na której zarabia się niemałe pieniądze i o którą głównie oparty jest model biznesowy firmy.
Mateusz pokazuje Ci to co chce, abyś o nim wiedział i myślał. On chce, abyś miał go za eksperta i autorytet, więc pokazuje Ci siebie w roli eksperta i w roli autorytetu. On chce mieć taką reputację w oczach innych osób1. Jak myślisz czy kiedy gasną światła kamer, to on jest identyczny jak na scenie? Jak myślisz czy on jest 24/h taki idealny? Śmiem twierdzić, że jednak nie. On, Anthony Robbins i inni spece od wystąpień publicznych i motywacji, pokazują tylko to co chcą Ci pokazać oraz mówią to co chcesz usłyszeć, a zakulisowa prawda nie jest jednak już taka kolorowa i cukierkowa. Pamiętaj, że nikt nie jest ideany i każdy ma „coś” za uszami, nawet ja2.
Ty ucz się od nich i rób podobnie. Ja ich broń Boże nie krytykuje, tylko mówię jak jest. Człowiek różne w życiu głupoty robi, które mogą zrujnować jego wizerunek czy reputację. Nikt nie jest święty. Nikt nie ma nieskazitelnego charakteru. Każdy ma coś za uszami i każdemu można coś „wygrzebać” z przeszłości. To jest oczywiste. Kwestia tylko tego co Ty „pokazujesz” ludziom. Kwestia tego co chcesz, aby oni zobaczyli3.
Innymi słowy. Wyobraź sobie dwie osoby, które bawią się na jednej imprezie. Obie dużo piją alkoholu. Pierwszej-nazwijmy go Franek, chciało się wymiotować, więc Franek poszedł sobie na ubocze i po cichu rzygnął. Druga osoba-nazwijmy go Janek, zrobiła to samo, lecz publicznie przy wszystkich. Wszyscy naokoło widzieli jak Janek rzyga pod siebie. I teraz odpowiedz mi na pytanie? Kogo z tych dwóch osób nazwiesz zarzygańcem? Z kogo można by się śmiać teraz śmiać w towarzystwie i mieć pretekst do obgadywania następnego dnia? Kogo można ośmieszyć i wypomnieć mu w przyszłości taką nieprzyjemną i wstydliwą sytuację?
Widzisz, to jest taki prosty, a wręcz głupi przykład, który w sumie daje mocno do myślenia. W miejsce rzygania wstaw każdą inną rzecz czy sytuację, którą robisz publicznie i która rujnuje Twój wizerunek w oczach innych, postronnych osób. Spójrz, Franek i Janek zrobili właściwie to samo. Jednak to o Janku będą mówić, że się najebał i zarzygał. Być może Jankowi zdarzyła się pierwszy raz w życiu taka wstydliwa sytuacja, ale tak czy siak przez takie „życiowe zdarzenie” może mu zostać już na zawsze przypięta łatka pijaka i zarzygańca, który nie potrafi zachować się w towarzystwie i kto wie czy następnym razem ktoś powie:
-Tylko nic nie mówcie Jankowi, że jest impreza, bo on znowu się najebie i zarzyga. Nie przyprowadzajcie Janka na imprezę, bo znów będzie chodził zarzygany i wstyd robił.
Widzisz, nikogo nie będzie obchodziło, że Jankowi się taka wstydliwa sytuacja przytrafiła pierwszy raz w życiu. Po prostu zrzygał się publicznie, więc będzie publicznie nazywany zarzygańcem. Franek rzyga co imprezę, ale nikt tego nie widzi. On w świetle opinii publicznej jest krystalicznie czysty. Nikt nawet o to go nie podejrzewa. Nawet jeśli robi to samo co Janek, podczas każdej imprezy, to nikt nie powie o nim złego słowa, bo robi to po cichu4. Idźmy tym tropem dalej. Impreza toczy się w najlepsze, każdy się bawi na ostro, aż w pewnym momencie dochodzi do małej sprzeczki słownej gospodarza z osobą, która nieproszona chciała się wbić na imprezę. Chłopaki zaczęli grozić sobie nawzajem, a w tą sprzeczkę wtrącił się niepotrzebnie pijany Janek, który stanął w obronie gospodarza oraz gości imprezy. Sprzeczka słowna zakończyła się bójką obydwu panów, mającą swój tragiczny finał. Janek tak niefortunnie uderzył przeciwnika, że ten rąbnął głową w krawężnik i poniósł śmierć na miejscu.
O tej całej sprawie zrobiło się bardzo głośno. Lokalne media podchwyciły temat, nadając bardzo kontrowersyjne tytuły swoim publikacjom i teraz każdy kto był na tej imprezie ma poniekąd problemy, ponieważ jest kojarzony z imprezą, na której zginął człowiek. Największe problemy ma oczywiście sam Janek, który został aresztowany i ważą się teraz jego losy. To jak zostanie zakwalifikowane to zdarzenie, zależy w głównej mierze od świadków będących na imprezie, którzy swoimi zeznaniami mogą pomóc swojemu koledze. Mogą przecież powiedzieć, że była to obrona konieczna. Mogą przecież zeznać, że Janek został zaatakowany pierwszy i się tak niefortunnie obronił. Jedna i druga strona była pijana i tak po prostu wyszło. Zwykły pech, który wynikł z obrony koniecznej. W sumie można powiedzieć, że taka była prawda, gdyż całej sytuacji by nie było, gdyby nie to, że ktoś na siłę nie chciał się wbić na imprezę nieproszony. Zresztą nikt z nich łaski nie robi. Ich kolega wstawił się za nimi, stając poniekąd w obronie gości, to i oni powinni stanąć również i za nim w tej sytuacji. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego-prawo wzajemności. Każdy z tą sprawą jednak nie chce mieć nic wspólnego. Nagle każdy nabiera wody w usta i umywa ręce. Nikt nic nie wie. Czeski film. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Gospodarz również oślepł. On wtedy piekł przecież kiełbaski i jak się odwrócił to przeciwnik już leżał na ziemi, także Panie władzo, nie mogę pomóc5. Janek czytając te zeznania jest zrozpaczony. Nikt z tych ludzi, którzy przecież znają go tyle lat, nawet nie chce potwierdzić jego wersji wydarzeń. Nikt nie chce nawet powiedzieć prawdy, tylko każdy odwraca się dupą i nabiera wody w usta. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Każdy ma go w dupie i w tej trudnej sytuacji został pozostawiony sam sobie na pastwę losu.
Janek siedząc w areszcie pomału zaczyna żałować tej całej imprezy. Zaczyna żałować, że się za kimś w ogóle wstawił. Zaczyna żałować każdej sekundy tej nieszczęsnej zabawy. Nagle Jankowi wszystkie wypite lufy z tymi ludźmi stanęły w gardle. Zaczyna żałować każdej znajomości z nimi. Zaczyna żałować, że tak się najebał oraz zaczyna żałować, że wcześniej nie wyszedł z imprezy, tylko chciał koniecznie zostać do końca, bo przecież obiecał gospodarzowi, który teraz ma go w dupie, że pomoże mu posprzątać po imprezie6. A co robił wtedy Franek? Franek widząc, że zaczyna się robić „gorąco”, przytomnie spierdolił z imprezy niczym Gołota z ringu. Dzięki temu teraz nie ma żadnych problemów. Dzięki temu nikt go nie ciąga po komisariatach oraz nie łączy jego osoby z tym nieszczęśliwym zdarzeniem. Franek wśród znajomych ogólnie miał taką opinię, że zawsze potrafił wyjść z imprezy w stylu angielskim. Impreza trwała w najlepsze, aż po pewnym czasie każdy pytał się-Gdzie jest Franek? A Franek już dawno opuścił imprezę i dzięki temu, wiele razy oszczędził sobie tego typu podobnych nieprzyjemności, które mogły go w coś nieprzyjemnego wmieszać i zrobić plamę na jego reputacji.
Czy kiedykolwiek miałeś podobnie? Czy kiedykolwiek miałeś tak, że opuściłeś jakąś imprezę, na której potem podczas Twojej już nieobecności doszło do jakiegoś przykrego incydentu, przez co mógłbyś wmieszać się w jakieś gówno, które rzuciło by cień na Twoją reputację? Czy kiedykolwiek dziękowałeś Bogu, że opuściłeś wcześniej imprezę lub na nią nie poszedłeś, gdy dowiedziałeś się o nieprzyjemnych skutkach jakie miały tam miejsce? Ja powiem Ci, że tak miałem. Zawsze zostawałem praktycznie do końca, jednak pewnego razu będąc ze znajomymi nad zalewem w moim mieście, postanowiłem jak nigdy wcześniej opuścić zabawę, zanim zaczęła się jeszcze na dobre. Następnego dnia dowiedziałem się, że chłopaki pobili się z inną grupą zalewowych biesiadników, a skutkiem ubocznym tej bójki było to, że jedna osoba będzie już do końca życia jeździć na wózku inwalidzkim. Jednym słowem przejebane.
Potem oczywiście było szukanie sprawcy, a w zasadzie kozła ofiarnego. Chłopaki zaczęli zwalać winę na siebie z jednej jak i z drugiej strony. Ustalanie kto zaczął, kto kogo pierwszy uderzył oraz kto posłał chłopaka na wózek inwalidzki. W jednej sekundzie pod wpływem tej ekstremalnej sytuacji, padły długoletnie przyjaźnie budowane od piaskownicy. Gdybym wcześniej nie opuścił tej imprezy, to bym się wmieszał w naprawdę niezłe gówno, które by ciągnęło się za mną po dziś dzień. Gdyby coś mnie nie tknęło i nie nakazało wrócić wcześnie do domu, to zapewne i moje zdjęcie z paskiem na oczach, znalazło by się w lokalnym szmatławcu, który w sposób wręcz sensacyjny informuje, o każdym pierdnięciu w mieście7. Kto wie czy to nie ja bym jeździł na wózku? Kto wie czy to na mnie by nie została zwalona cała wina? Teraz można gdybać, ale naprawdę dziękuję Bogu, że wcześniej zawinąłem się z tej imprezy, a dzięki temu oszczędziłem kupę nerwów oraz pieniędzy, a moja reputacja nie została nadszarpnięta.
-No dobra, ale co mi chcesz przez to przekazać? Że niby mam unikać imprez czy co?
Zanim odpowiem Ci na to pytanie, chcę abyś najpierw odpowiedział na jedno moje. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą i nagle widzisz eleganckiego mężczyznę w dobrze skrojonym garniturze, który wysiada z najnowszego modelu Ferrari. Odpowiedz mi na pytanie, co możesz powiedzieć o tym mężczyźnie? Zastanów się i powiedz kilka zdań jakie przyszły Ci do głowy właśnie w tej chwili.
-No prawdopodobnie jest to bardzo bogaty mężczyzna, który posiada swoją własną działalność gospodarczą, a skoro tak to jest bardzo obrotnym i zaradnym człowiekiem, który ma duże powodzenie wśród kobiet8.
Ok, a teraz wyobraź sobie jak idziesz ulicą i widzisz gościa zarzyganego od stóp do głów. Gość wyciąga zza pazuchy butelkę nie wiadomo czego, o żółtym zabarwieniu, łapie dużego grzdyla i wsiada na furmankę pełną gnoju i bełkocze wiśta wio. Odpowiedz mi teraz, co możesz powiedzieć o tym człowieku na pierwszy rzut oka?
-No cóż, człowiekiem sukcesu to raczej bym go nie nazwał. Prawdopodobnie zwykła moczymorda. Na pewno też za ładnie nie pachnie, tylko śmierdzi-niestety nie groszem. Powiedz teraz Ty mi, o co Ci Tyab chodzi? Co Ty mu tu za pytania dziwne zadajesz co? Czemu one mają służyć?
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale oceniłeś tych ludzi przez pryzmat: wyglądu, zachowania oraz posiadania. U Ciebie jak i u wielu ludzi w takich sytuacjach zadziałało Prawo Aureoli/Kojarzenia1. Czym jest Prawo Aureoli? W skrócie jest to postrzeganie: rzeczy, osób, zjawisk, poprzez inne rzeczy, osoby, zjawiska, będące z nimi w związku2. Innymi słowy, widząc mężczyznę w Ferrari, postrzegasz go przez pryzmat tego samochodu. Ferrari „kojarzy”3 się z luksusem, więc ten luksus spływa na osobę, która w nim siedzi. Mężczyzna w luksusowym samochodzie, jest po prostu wyżej oceniany w społeczeństwie, niż bez samochodu. Ferrari w tym wypadku, podbija wizerunek danej osoby w górę. Takiej osobie z automatu przypisywane są różne cechy, które niekoniecznie mają odbicie w rzeczywistości, jednak kogo to obchodzi? Ludzie widzą to co chcą widzieć, więc niech to da Ci do myślenia, żeby pokazywać im to co chcą zobaczyć.
Zaniedbany mężczyzna z furmanki jest oceniany bardzo nisko. Na jego niekorzyść działa praktycznie wszystko. Gdyby ten mężczyzna siedział w Ferrari, to byłby lepiej oceniany. Po prostu by nie pasował do tego samochodu swoim wyglądem, ale postronni ludzie prawdopodobnie by pomyśleli, że wraca ze swojej kopalni złota:). Pytasz się mnie o co mi chodzi zadając takie pytanie? Zastanów się więc jakie: zdarzenia, jacy ludzie, jakie rzeczy są dla Ciebie niczym ten „Ferrari”, a jakie niczym „furmanka z gnojem”?
Zastanów się przez:
-
Jakie sytuacje.
-
Jakich ludzi.
-
Jakie zachowania.
-
Jakie miejsca.
-
Jakie rzeczy.
Jesteś postrzegany lepiej, a przez jakie gorzej? Zastanów się co buduje Twoją reputację, a co ją rujnuje? Zastanów się, co Ty pokazujesz ludziom co wpływa na to, że jesteś przez nich oceniany dobrze oraz co wpływa na to, że jesteś przez nich oceniany źle. Jeszcze raz zastanów się co jest w Twoim otoczeniu tym „Ferrari”, a co „furmanką”? Co możesz wykorzystać do budowania swojej reputacji, a od czego powinieneś się odciąć?
To tak jakbyś chodził na jakiś narkomański skłot, gdzie przebywasz wśród narkomanów. Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, że każdy w mieście wie, że ten skłot to siedlisko heroinistów. Mimo to pokazujesz się publicznie w takim miejscu i z takimi ludźmi. Pominę fakt, że z kim przystajesz, taki sam się stajesz, ale osoby postronne, które Cię nie znają będą wypowiadać się o Tobie jak o ćpunie, tylko dlatego, że będą kojarzyć Cię poprzez takie zdarzenia. Ich nie będzie interesowało to, że Ty w ogóle nie ćpasz Heroiny. Przebywając w nieodpowiednim miejscu z nieodpowiednimi ludźmi, będziesz w oczach opinii publicznej stawiany na równi z nimi. Będziesz miał reputację ćpuna i będziesz na równi z ćpunami pomimo, że sam nie bierzesz. Będziesz zwykłym ćpunem w oczach innych osób, tylko dlatego, że przebywasz w takich miejscach i obracasz się w takim towarzystwie4.
To tak jak z Policją, która puka do sąsiada. Patrzysz przez wizjer, widzisz Policję i od razu przychodzą Ci do głowy myśli, że sąsiad mógł coś przeskrobać. Przez pryzmat Policji wyrabiasz sobie pomału reputację o swoim sąsiedzie. Być może już zaczynasz mieć go za jakiegoś dilera, złodzieja czy bandytę (tym bardziej jak go w ogóle nie znasz i bazujesz tylko na tym co widzisz). Inne myśli miałbyś jakby do sąsiada pukał listonosz, a jeszcze inne jakby pukał lekarz. Za każdym razem będziesz wyciągał inne wnioski, które będą dawać Ci do myślenia na różny sposób. Czy zgodnie z prawdą? Trudno powiedzieć, jednak zdanie dotyczące pewnych sytuacji będziesz miał już wyrobione. Możesz mieć w dupie opinię innych ludzi, ale zapamiętaj, że przez takie rzeczy i miejsca, osoby wartościowe mogą nie chcieć nawiązywać z Tobą znajomości, a normalni ludzie będą się od Ciebie odsuwać, ponieważ będziesz postrzegany jako ćpun, który daje w żyłę i jara Heroinę. Takie miejsca, zdarzenia i ludzie będą dla Ciebie furmanką z gnojem, a nie Ferrari. Czemu? Bo będziesz postrzegany poprzez ich pryzmat.
Wróćmy teraz jeszcze do Janka i Franka, a potem do Twojego wcześniejszego pytania, w którym myślisz, że każę Ci unikać jakichkolwiek imprez. Zobacz co jeden i drugi pokazuje ludziom i przez jakie sytuacje jest przez nich oceniany. Janek pokazuje to co złe publicznie i przez pryzmat takich sytuacji, inne osoby wyrabiają sobie o nim zdanie (np.: mając Cię za zjeba, jak coś zjebanego pokazujesz publicznie, albo coś czego oni nie rozumieją)5. Franek zrobił praktycznie to samo, ale po cichu, ponieważ wiedział, że są na tej imprezie osoby, którym pewnych rzeczy się nie pokazuje, a Janek miał to w dupie. Gdy zaczęła robić się napięta atmosfera, to Franek opuścił to miejsce zawczasu i tym samym w nic nieprzyjemnego się nie wmieszał.
Nie wiem czy wiesz, ale Janek ma swoje odzwierciedlenie w moim byłym już koledze Krzyśku. Krzysiek był bardzo barwną oraz kontrowersyjną postacią w moim towarzystwie, w którym kiedyś miałem przyjemność (a raczej nieprzyjemność) się obracać. Lubił imprezować, pić, jarać, ćpać, a także od czasu do czasu dać komuś po mordzie. Przez Krzyśka o mało nie narobiłem sobie problemów, kiedy wracając z pewnej imprezy zaczepiał każdego kogo tylko spotkał na swojej drodze6. Pewnego razu moja koleżanka robiła domówkę. Zaprosiła mnie, a ja wziąłem Krzyśka ze sobą. Kiedy impreza zaczęła się w najlepsze, to nagle podchodzi do mnie gospodyni i mówi pretensjonalnym tonem:
-Tyab, kogoś Ty kurwa mi do domu przyprowadził? Kto to w ogóle jest? Weź go zabieraj stąd. Go ma tu nie być. Albo idzie on albo idziecie oboje. Zabieraj go, nie chcę go tutaj.
Idę więc po Krzysia, a on w najlepsze najebany śpi u niej w pokoju na kanapie. Podchodzę bliżej i widzę jak Krzysiu zarzygał siebie, śnieżnobiały chodnik, skórzaną kanapę oraz dodatkowo zesrał się w gacie na miękko7. Jak myślisz kto musiał się tłumaczyć z tej sytuacji? Ja czy Krzysio? Jak myślisz na kogo się obraziła koleżanka? Na mnie czy na Krzysia? Mimo iż ja nic złego nie zrobiłem, to wszystko i tak spadło na mój łeb. Na tej imprezie było też pełno nowych osób, które poznałem i jak sądzisz? Jak patrzyli na mnie przez pryzmat kolegi, który się zesrał w gacie? Jakie zdanie mogli sobie o mnie wyrobić? Jaką w ich oczach zacząłem mieć reputację? Niby jebać opinię ludzi no, ale jednak dobrego wrażenia nie zrobiłem, mimo iż właściwie to nic nie zrobiłem. W takim przypadku Krzysio nie był dla mnie niczym „Ferrari”, tylko jak ta „furmanka” z gnojem. Nawet dziś, mimo iż z tym człowiekiem nie mam zupełnie kontaktu od kilku lat, to koleżanka jak robi nawet jakiegoś grilla w plenerze, to kategorycznie zaznacza, żebym przypadkiem nie wpadł na pomysł, aby wziąć Krzysia lub osobę podobną do niego. Tak jej ta nieprzyjemna sytuacja zapadła w pamięci8.
Moją winą było to, iż doskonale wiedziałem jaki Krzysiu jest i co sobą reprezentuje, a mimo to wziąłem go ze sobą do towarzystwa, które nie jest przyzwyczajone do srania czy rzygania pod siebie9. Krzysio narobił przypału, który spadł na mój łeb. Ten przypał spadł na moją głowę poprzez Prawo Aureoli. Krzysio był kojarzony ze sraniem pod siebie, a ja byłem kojarzony ze znajomością z Krzysiem. Koniec końców, w oczach innych osób, czułem się jakbym to ja się sam zesrał. Tak kurwa, tak się czułem kiedy wyprowadzałem go osranego z domu koleżanki, a wszyscy się na nas gapili. Muzyka została ściszona i zapanowała taka niezręczna cisza, a ja czułem wzrok wszystkich na sobie, że i mi się srać zachciało z nerwów.
Jednak to nie koniec historii tego człowieka. Nie mam z nim kontaktu od kilku lat, ale nie dlatego, że nie chcę (w sumie, to nie chcę), ale dlatego, że Krzysiek siedzi teraz w więzieniu. Kilka lat temu był na zabawie podczas, której doszło do sprzeczki gospodarza z osobami, które chciały wbić się nieproszone na imprezę na tzw. przysłowiowego „Janusza”10. Nic ze sobą nie mieli, wiec zostali pogonieni. Zostali pogonieni m.in. przez Krzyśka, który mając gorący temperament, stanął w obronie zaatakowanego słownie przez te osoby gospodarza imprezy.
Po imprezie, Krzysio został pomóc posprzątać bałagan, wraz z kilkoma innymi osobami. Po wszystkim, wszyscy razem wracali do domów, kiedy na ich drodze stanęła pijana osoba z towarzystwa, które wcześniej zostało przepędzone. Osoba ta koniecznie szukała rewanżu, więc znów na jej drodze stanął Krzysiek. Reszta osób stała jak te pizdy, a jedynie Krzysiek się postawił agresorowi, który zaczął wszystkim ubliżać dookoła i prowokować. Chłopaki zaczęli się szarpać, jednak ostatnie „słowo” należało do Krzyśka, który ciosem niczym Tyson sprowadził swojego oponenta na ziemię. Niestety pech chciał, że kiedy Krzysiek wyprowadzał cios, po którym jego przeciwnik osunął się na ziemie, to wtedy nadjechała Policja, która widziała tylko samą końcówkę zajścia. I właśnie od tego momentu zaczęły się problemy dla Krzyśka, który miał już wyrok w zawieszeniu za podobne i wybryki.
Cóż, Krzysio znalazł się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie z nieodpowiednimi osobami, robiąc nieodpowiednie rzeczy na oczach nieodpowiednich ludzi czyli Policji. Krzysio znalazł się z nieodpowiednimi ludźmi w towarzystwie, którzy go olali w potrzebie. Tak!!! Jak przyszło co do czego, to każdy potem miał go w dupie. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, nikt nie stanął w obronie swojego kolegi, z którym przecież nie tak dawno bawili się w najlepsze, na suto zakrapianej imprezie. Nikt nic nie widział, więc skoro tak, to bazowano na tym co widzieli Policjanci-czyli Krzysia nokautującego swojego przeciwnika na środku chodnika. Co za problem było pomóc koledze i zeznać na jego korzyść? Co za problem było powiedzieć prawdę? Nagle jak zrobiło się gorąco, to każdy nabrał wody w usta i odwrócił się plecami11.
Dzisiaj przyjaźnie wyglądają tak, że jeden i drugi przy wódce klepie się po plecach, a tak naprawdę karty tych osób są całe w błędach i pomyłkach, a nauczycielka jaką jest życie wystawia z tego sprawdzianu jaką jest ich znajomość, ocenę niedostateczną. Jeden i drugi klepie się po plecach, a ich znajomość to jedno wielkie nieporozumienie, gdzie albo jedna strona jest dymana i wykorzystywana albo oboje nawzajem polewają się benzyną i podpalają. Przyjaźnie i znajomości, które sami tworzymy z innymi ludźmi są zapisane na białej karcie swoim zachowaniem, szacunkiem czy zasadami, które są świadectwem tego jak jesteśmy postrzegani przez innych ludzi i co są oni skłonni dla nas zrobić, a co nie. Krzysiek został pozostawiony sam sobie w tej trudnej sytuacji. Czemu? Ze względu na swoją reputację poprzez, którą był postrzegany w towarzystwie, w którym się obracał.
Innymi słowy, w USA (ale i nie tylko, bo podobne eksperymenty robiono też na całym Świecie i wszędzie były bardzo zbliżone wyniki)12 robiono wiele eksperymentów socjalnych, w których dwie osoby leżały na chodniku przy ruchliwej ulicy. Jedna była ubrana w garnitur, a druga była ubrana w jakieś stare, znoszone ciuchy. Celem eksperymentu było to, aby sprawdzić, której osobie inni ludzie będą pomagać w pierwszej kolejności i jak szybko będą nieść pomoc. Oczywiście w pierwszej kolejności pomagano osobie w garniturze, która nawet długo nie musiała leżeć na ziemi. Poleżała zaledwie kilka minut i już ktoś podbiegał z przechodniów, aby sprawdzić co się stało i czy wszystko jest ok, z tym leżącym na ziemi człowiekiem.
Osoba podobna do menela, leżała spory czas na chodniku zanim ktoś się nią w ogóle zainteresował i raczył sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Przeważnie jednak taka osoba była pozostawiona sama sobie, poprzez mijającą ją grupę ludzi i dopiero po długim czasie wyłaniała się z tłumu jakaś istota o dobrym sercu, która raczyła się zaintersować leżącym na ziemi człowiekiem. Podobnie było z Krzyśkiem, który ze względu na swoją reputację, został pozostawiony sam sobie. Wiesz co chcę Ci przez to powiedzieć? Twoja reputacja stanowi Twoje codzienne „odzienie” poprzez, które jesteś postrzegany przez innych ludzi. Możesz „ubrać” się w elegancki garnitur albo w brudną derkę13. Wszystko będzie zależało od tego:
-
Co Ty ludziom pokazujesz i czy widzą to co chcą zobaczyć i słyszą to co chcą usłyszeć?
-
Jakim Ty ludziom to pokazujesz.
Jeśli w oczach innych osób będziesz zawsze „ubrany” w garnitur czyli miał dobrą reputację poprzez, którą będziesz postrzegany, to jak Ci się noga „podwinie” i znajdziesz się na ziemi, to znajdą się osoby z Twojego otoczenia czy nawet obce, które podadzą Ci pomocną dłoń w potrzebie, tak jak znalazły się osoby chętne do pomocy w eksperymentach, gdzie praktycznie wartością leżącego mężczyzny na ziemi było tylko jego ubranie poprzez, które był postrzegany. Twoją wartością w tym wypadku będzie reputacja, o którą dbasz. Człowiek z eksperymentu głównie dzięki garniturowi zawdzięczał to, że w bardzo szybkim czasie ktoś się nim zainteresował. Jego garnitur był wartością, która wywoływała w przechodniach namiastkę szacunku, a on z kolei uruchamiał prawo wzajemności w ich oczach. To natomiast zwracało ich uwagę i poniekąd zachęcało do zainteresowania się sytuacją. Ten widok leżącego mężczyzny w czystym garniturze, im się coś do końca nie zgadzał, więc wychodzili z założenia, że szkoda tak minąć leżącego człowieka w garniturze na ziemi, nie sprawdziwszy nawet czy wszystko jest z nim w porządku.
Jeśli w oczach innych osób będziesz zawsze „ubrany” w derkę czyli miał nie najlepszą reputację poprzez, którą będziesz postrzegany, to jak Ci się noga życiowa „podwinie” i znajdziesz się na ziemi, to znajdą się osoby z Twojego otoczenia czy nawet obce, które jeszcze dodatkowo na Ciebie nasrają i zdepczą. Większość jednak przejdzie koło Ciebie obojętnie, tak jak obojętnie przechodzili obok osoby w tym eksperymencie. Być może znajdzie się jakaś osoba z dobrym sercem, która poda Ci pomocną dłoń, ale będziesz musiał bardzo długo czekać i bardzo mocno błagać o pomoc, aż może ktoś się zlituje nad Tobą.
Spójrz na tego nieszczęsnego Krzysia. Powiedz mi czy on był ubrany „w garnitur” czy może „w derkę”? Oczywiście, że w derkę, która stanowi jego reputację. Derka to metafora tego, jak jest postrzegany przez swoje otoczenie. Krzysio wszystkim dookoła, pokazywał się nie do końca z najlepszej strony. Tu się z kimś awanturował, tam komuś dał w mordę. Tu się najebał, tam się zarzygał. Tu się zaszczał, tam się zasrał. Tu coś odjebał, tam przejebał. Jednym słowem był tylko dobrym kompanem do picia i taka była jego wartość wśród znajomych14. Krzysiek był jaki był, ale jego błąd polegał na tym, że właściwie te wszystkie złe rzeczy, pokazywał publicznie nieodpowiednim osobom. Przez to w ich oczach ubierał się w derkę, a nie w garnitur. Dodać do tego inne złe rzeczy poprzez, które był kojarzony, to mamy idealny obraz chłopka roztropka na furmance pełnej gnoju. To właśnie głównie przez jego złą reputację został olany. To właśnie przez jego reputację każdy miał go w dupie i kiedy podwinęła mu się noga, to najbliższe mu osoby przeszły koło niego obojętnie, w dodatku jeszcze go kopiąc poprzez swoje zeznania.
Historia Krzyśka, która sam myślę, że przyznasz iż daje do myślenia była inspiracją do historii o Janku i Franku, gdzie Janek wszystko co „złe” robił publicznie i na pokaz, a Franek „po cichu”. Janek tym sposobem „ubierał” się w oczach innych osób w derkę, a Franek „u Prady”. Franek pokazywał się ludziom tylko z tej dobrej strony, a Janek w sumie też, ponieważ zachował się jak lojalny kolega wstawiając się za gospodarzem imprezy, ale niestety pokazywał również publicznie nieodpowiednie rzeczy, które zabierały mu szacunek oraz prawo wzajemności w oczach innych osób i tym samym gospodarz imprezy, za którym się wstawił, nie docenił tego czynu i nie odwzajemnił się swoją pomocą, wtedy kiedy Janek jej tak bardzo potrzebował.
Czy Franek jest lepszy w jakiś sposób od Janka? Oczywiście, że nie. Różnica pomiędzy nimi jest taka, że Franek jest sprytny, a Janek głupi. Franek wszystko co złe stara się ukryć i zachować dla siebie, a Janek się z tym dookoła obnosi, a przez to „ubiera się” w nie najlepszą reputację, która tak naprawdę utrudnia mu tylko życie. Ubrawszy się w taką „reputację”, jakoś tam z nią sobie funkcjonował, aż do momentu, kiedy podwinęła mu się życiowa noga i potrzebował pomocy, a życie powiedziało „sprawdzam”. Podobnie było z Krzyśkiem i podobnie może być też i z Tobą, jeśli nie zaczniesz się szanować oraz dbać o swoją reputację. Ty również możesz być „ubrany w derkę” i mieć nie najlepszą reputację wśród swoich znajomych. Jakoś będziesz pośród nich funkcjonował, ale jak podwinie Ci się noga i znajdziesz się na ziemi, to większe prawdopodobieństwo jest, że prędzej dostaniesz kilka kopów od bliskich Ci osób, niż pomocną dłoń.
–Tyab możesz jeszcze raz powiedzieć o co chodzi z tym „pokazywaniem” odpowiednich rzeczy, odpowiednim ludziom?
Dobra to jeszcze raz, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Paliłeś kiedyś Marihuanę? Myślę, że chociaż raz spróbowałeś tego specyfiku, przy okazji jakiejś imprezy. Widzisz, są ludzie, którzy palą ją po cichu i są ludzie, którzy obnoszą się z tym dookoła. Obnosząc się z paleniem dookoła sprawiasz, że świadomość tego, iż palisz trawę dociera do osób, które na przykład mogą tego nie akceptować. Takim oto sposobem pokazujesz nieodpowiednim osobom, nieodpowiednie rzeczy, które nie są do nich zaadresowane. To tak jakbyś rozsyłał maile, z tematyką dla dorosłych, na oślep po wszystkich ludziach w Polsce15. Znajdą się osoby, którym Twój mail się spodoba, ale będą też i osoby, które będą zbulwersowane Twoim spamem, a przez to możesz narobić sobie problemów.
Z jednej strony możesz mieć w wszystko dupie, to czy się coś komuś podoba, to co robisz czy też nie, ale z drugiej strony przez to, że publicznie się z tym obnosisz, ktoś wartościowy może nie chcieć się z Tobą zadawać, ponieważ nie chce być kojarzony poprzez Twoją osobę z różnymi rzeczami, które mu nie pasują. Jak możesz się domyślać, o prawie wzajemności z jego strony możesz w tym momencie zapomnieć. Taka osoba może nie wyświadczyć Ci jakiejś przysługi czy udzielić pomocy w potrzebie, ze względu na reputację jaką sobie wyrobiłeś w jego oczach. Pokazałeś mu po prostu nieodpowiednie rzeczy które nie powinny być do niego zaadresowane.
Poprzez palenie Marihuany Ty wkładasz na siebie „derkę”, która obniża Twoją wartość w oczach osób, które jej nie akceptują. Inna reakcja jest jak wyciągniesz skręta spośród osób, które same jarają, a inna jest jak wyciągniesz spośród osób, które tego nie akceptują16. Ta sama czynność, a dwie całkiem odmienne od siebie reakcje ludzi. Jedna czynność może działać na Twoją korzyść, bo masz coś co jest wartościowe dla tej grupy osób i przez to tę wartość możesz wymienić na prawo wzajemności, a druga czynność może działać na Twoją niekorzyść, ponieważ obnosisz się z czymś czego oni nie rozumieją, nie potrzebują lub nie akceptują i w tym wypadku o prawie wzajemności możesz zapomnieć, ze względu na swoją negatywną reputację, którą właśnie w ich oczach sobie wyrobiłeś takim zachowaniem.
W pierwszym wypadku pokazałeś odpowiednią rzecz–trawkę, odpowiednim ludziom–osobom, które podchodzą do tego tematu normalnie i bez spiny, a w drugim na odwrót. Pokazałeś nieodpowiednią rzecz-trawkę, nieodpowiednim ludziom-osobom, które jej nie tolerują. W pierwszym przypadku taka rzecz nie wpłynie na pogorszenie Twojej reputacji, a w drugim przypadku, Twoja reputacja może ulec całkowitej zmianie na gorsze. W drugim przypadku ktoś może mieć Cię już na starcie za jakiegoś ćpuna i nie będzie chciał mieć z Tobą już nic wspólnego. Owszem możesz mieć to w dupie, ale problem nie polega na tym, że Ty sobie palisz zioło, ale na tym, że z tym się za bardzo obnosisz dookoła, a to oznacza, że przez taką czynność możesz pozbawić się prawa wzajemności u innych osób, które są wartościowymi dla Ciebie ludźmi pod jakimś względem. Lubisz palić zioło? To sobie pal, Twoja sprawa, jednak rób to dyskretnie i nie przy wszystkich. Wtedy osiągniesz większe korzyści.
Zdaje sobie sprawę, że ten przykład jest bardzo naciągany, ale myślę, że zaczynasz łapać o co mi chodzi? W miejsce trawy wstaw wszystko to, z czym nie powinieneś obnosić się publicznie dla dobra swojej reputacji. Jak dalej jeszcze nie łapiesz, to posłuchaj tego. Jakiś czas temu dałem na moim fan page-u na Facebooku17, ogłoszenie w sprawie pomocy w promocji mojej strony damcidomyslenia.pl. Na ogłoszenie odpowiedział m.in. chłopak, który miał zwinięty banknot w nosie na profilowym zdjęciu. Chłopak oferował mi interesowną pomoc18, powołując się przy tym na zdobyte doświadczenie w agencjach reklamowych, w których podobno dane mu było pracować w przeszłości. Kiedy wszedłem w jego profil głębiej, to złapałem się za głowę. Na co drugim zdjęciu było obnoszenie się publiczne z twardymi narkotykami. To nie było w sumie obnoszenie się, to było wręcz chwalenie się publiczne tymi rzeczami. Na jednym zdjęciu nawet było pokazane, jak wciąga Amfetaminie czy tam jakiś inny dopalacz.
Jak myślisz co zrobiłem? Czy kontynuowałem z nim dyskusję? Oczywiście, że nie. Mimo iż w tym temacie jestem dosyć tolerancyjny, to jednak ta osoba odrzuciła mnie od siebie, już na samym starcie. Nie było między nami prawa wzajemności. Ta osoba nie wzbudziła mojego zaufania. Boże jakim trzeba być skończonym głupkiem, żeby oficjalnie pod swoim imieniem, nazwiskiem oraz profilowym zdjęciem, obnosić się z tego typu rzeczami, na najbardziej inwigilowanym przez różne służby portalu społecznościowym na Świecie19. Możesz mi powiedzieć, że gość robił to na co miał ochotę. Tak, przecież trenerzy uwodzenia i rozwoju osobistego powtarzają w kółko, żeby jebać to co ludzie o Tobie myślą i robić to co się uważa za słuszne. Być może ten chłopak również wychodził z takiego założenia, że słuszne jest wciąganie kresek. Cóż i takim oto sposobem nie było między nami prawa wzajemności, a co za tym idzie nie zarobił pieniędzy. On jebał to co o nim myślę i jednocześnie został z niczym, a mógł złowić klienta, którego zamieniłby na stałego.
Nikt nie jest święty20. Każdy ma coś za uszami. Jak lubi się tak bawić, to jego sprawa. Ale niech to robi dyskretnie i po cichu. Gdyby wstawił normalne zdjęcie profilowe i zadbał o jakość swojego profilu Facebookowego, to nawet nigdy nie podejrzewałbym go o kontakt z twardymi narkotykami, a nawet jeśli bym się o tym dowiedział, to miałbym to w głęboko dupie. Jego zdrowie, jego życie, jego pieniądze, jego sprawa i nic mi do tego. Dla mnie liczyła by się tylko wykonana przez niego praca, z której byłby rozliczany. Jednak jeśli ktoś w tak bezpośredni sposób obnosi się z czymś co powinno być głęboko ukryte, to jest dla mnie po prostu zwykłym przypałowcem, z którym nie chce mi się nawet gadać.
Jaka to jest lekcja dla Ciebie? Pokazuj to, co chcesz aby ludzie o Tobie wiedzieli. Pokazuj się tylko z tej: dobrej, mocnej i najlepszej strony. Swoje słabe strony, wstydliwe sytuacje oraz tajemnice, zachowaj dla siebie21. Jeśli się rozwijasz i masz apetyt na życie, to po co utrudniasz je sobie jakimiś głupotami? W dobie internetu wszystko w nim zostaje, a wrzucanie głupich zdjęć pod swoim imieniem, nazwiskiem oraz zdjęciem, na portale społecznościowe, mogą być gwoździem do trumny Twojej przyszłej kariery. Za jakiś czas może dojrzejesz, za jakiś czas może dorośniesz, zrobisz karierę i obejmiesz managerskie stanowisko. Osiągniesz sukces i wtedy nagle dostrzeżesz, że miarą sukcesu jest ilość Twoich wrogów. Im większy sukces, tym więcej nieprzychylnych Ci mord, które zrobią wszystko, aby podstawić Ci nogę. Są gotowi nawet wygrzebać Twoje brudy z przeszłości, które mogą rzucić cień na Twoją reputację. Myśl przyszłościowo i nie dawaj innym ludziom pretekstów do grzebania w Twoim życiorysie. Pokazuj im to co mają widzieć, a wszystko co nie powinni wiedzieć, trzymaj głęboko w ukryciu, tylko dla siebie. Tyczy się to też Twoich znajomych, którzy teoretycznie powinni być jak „Ferrari”, ale przeważnie są jak furmanka z gnojem, o której wcześniej Ci już wspominałem.
Lecimy dalej. Mam kolegę, który jest adwokatem. Założył sobie Facebooka, wstawił poważne zdjęcie w garniturze. Krzysztof Nowak-Adwokat. Brzmi dumnie co? Pan Mecenas pełną gębą. Profil można powiedzieć, że prawie firmowy. Gość porusza nobliwe tematy, bierze udział w poważnych dyskusjach polityczno-prawnych, aż tu nagle pod jednym z artykułów branżowych, w którym wdał się w poważną dyskusję z innym prawnikiem, można było przeczytać odpowiedź jego kolegi na jego komentarz:
–Odbierz w końcu ten telefon pało.
Tak, to jego dobry znajomy chciał w taki prostacki sposób zwrócić jego uwagę, a przy okazji zwrócił też uwagę wszystkich jego znajomych oznaczając go w komentarzu. Jak myślisz czy osoba, z którą dyskutował mogła przez pryzmat tego wtrąconego komentarza stwierdzić, że debatuje z mało ważną personą, do której znajomi zwracają się publicznie per pało i przeszkadzają w dyskusji? No wyobraź to tylko sobie. Jesteś poważną osobą, która prowadzi poważną debatę z poważnym człowiekiem, na poważnym profilu z branży prawa finansowego. Waszą dyskusję czytają inne poważne osoby, które zajmują się podobną tematyką, aż tu nagle Twój znajomy nazywa Cię publicznie pało. Co takie stwierdzenie może świadczyć o Tobie? Znajomy wystawił nie tylko sobie laurkę, ale i poniekąd swojemu koledze, do którego zwrócił się w taki sposób na forum publicznym. Chłopaki może prywatnie tak się do siebie zwracają22, jednak patrząc tak z boku, jest to mega słabe i ma wpływ na reputację. Może i lekko przesadzam, ale to jak zwracają się do Ciebie Twoi koledzy świadczy o szacunku jakim Ciebie obdarzają.
Czy kiedykolwiek miałeś tak, że Twój kolega robi Ci przypał na Facebooku? Komentuje w mało poważny sposób, Twoją każdą aktywność Facebooką? Oznacza Cię w jakiś durnych memach? Czy wstawia z Tobą zdjęcia, które przedstawiają Cię w nie najlepszym świetle? Zwróć uwagę czy poprzez swój profil Facebookowy, Twoi znajomi są dla Ciebie niczym „Ferrari” przez pryzmat, który jesteś postrzegany, czy jak „furmanka z gnojem”. Innymi słowy, ostatnio rzuciła mi się w oczy pewna sytuacja. Mój kolega został dyrektorem jednej ze Szkolnych Instytucji Państwowych. Na swoim profilu miał eleganckie zdjęcie, które przedstawiało jedno z jego ostatnich przemówień przy okazji jakiejś uroczystości. Pod tym zdjęciem kolega napisał bardzo mądrą sentencję, w której podsumowywał swoją dotychczasową karierę i plany na przyszłość. Pod zdjęciem oczywiście nie zabrakło dystyngowanych komentarzy z gratulacjami i wyrazami podziwu, składanymi przez współpracowników czy uczniów, których miał w swoich znajomych. Nagle w oczy rzuca mi się komentarz, napisany przez jego kolegę, z którym chodził do podstawówki:
-Dobra Faja23Ty już tu nie pierdol, tylko flache stawiaj stary alkoholiku.
Na kilkadziesiąt osób, które skomentowały jego fotkę, trafił mu się jeden śmieszek ze szkolnych lat, który chcąc być fajny wtrącił swoje trzy grosze, pasujące do tej całej otoczki jak świni siodło. O czym świadczy taki sposób wypowiedzi? Oczywiście świadczy tylko i wyłącznie o autorze tego komentarza, ale czy aby na pewno tylko o nim? Mój kolega również był postrzegany przez ten komentarz, bo miał w szeregach swoich znajomych taką osobę, która komentuje mu zdjęcia w tak prostacki sposób. Kolega swoją postawą musi na każdym kroku budować autorytet i szacunek do swojej osoby, tym bardziej kiedy został świeżo upieczonym dyrektorem instytucji zaufania publicznego. Dyrektorem się jest 24/h, 7 dni w tygodniu. Nawet taki komentarz rzuca cień na jego reputację, która w tym momencie musi być nieskazitelna, ponieważ im wyższe stanowisko, tym wyższa odpowiedzialność i dużo osób czekających na to, aż Ci się noga w życiu podwinie24. Gdyby to była dyskusja dwóch zwykłych Mietków z budowy, to taki komentarz nie rzucałby się, aż tak w oczy. Jednak w tym przypadku było inaczej, czemu? Bo zwyczajnie w świecie tu nie pasował. Był skierowany do nieodpowiedniego człowieka, w nieodpowiedniej sytuacji.
Ten komentarz zapewne przeczytali: rodzice, uczniowie, podwładni, współpracownicy oraz jego inni znajomi, w tym ja. Kiedy przeczytałem ten wpis to uśmiechnąłem się pod nosem myśląc:
-Co za stary kretyn, pewnie się najebał i głupoty wypisuje.
Ja sobie tak pomyślałem, bo również znam kolesia, więc wiem, że wielce prawdopodobne jest, że pisał to po alkoholu, ale czy tak samo pomyślały inne osoby związane z moim kolegą, chociażby stosunkiem służbowym? Jak myślisz po przeczytaniu takiego komentarza, zamieszczonego przez znajomego, co mogły sobie te osoby pomyśleć? Jak myślisz czy słowa o alkoholiku działały dla niego na plus czy na minus? Czy piastując tak wysokie stanowisko, które jest oparte o: zaufanie, autorytet oraz szacunek, można sobie pozwolić na takie słowa w swoim kierunku25? Jak myślisz czy kolega powinien mieć w dupie to co sobie te osoby pomyślą? Powinien machnąć ręką, nie wyciągając wniosków z tej sytuacji? Czy ten komentarz był dla niego niczym „Ferrari” czy może niczym furmanka z gnojem? Myślę, że znasz odpowiedź. Kolega powinien szybko zareagować i tak też zrobił. Jego reakcją na ten komentarz było usunięcie Facebooka w trybie natychmiastowym, żeby sytuacja taka już nigdy więcej się nie powtórzyła w przyszłości. Niestety jak to mawia facebookowy klasyk-co zostało zobaczone, już się nie „odzobaczy”:):)
Ten facebookowy przykład dobitnie ukazał, jak wygląda pokazanie nieodpowiedniej rzeczy, nieodpowiednim osobom, nawet w tak błahej sprawie jaką jest wrzucenie zwykłego wpisu na Facebooku, który może rykoszetem rzucić cień na Twoją reputację, poprzez Twoich znajomych. Ta sytuacja dobitnie pokazuje, że przez kilka lat użytkowania Facebooka kolega nazbierał na swoim profilu bardzo duże grono osób, które dane mu było poznać w różnych okolicznościach na przestrzeni lat. Jednych znał dobrze, innych mniej, a jeszcze innych praktycznie w ogóle. Jednych znał z Podstawówki, innych z Liceum, a trzecich poznał na Studiach. Jednych znał z pracy, innych z różnych szkoleń. Były osoby z siłowni, były osoby poznane przy okazji różnych okoliczności. Była młodzież, którą uczył, a nawet także ich rodzice, którzy wychowawcy swoich dzieci słali zaproszenia do znajomych w ilościach wręcz hurtowych. Kiedy usuwał Facebooka, miał na swoim koncie ponad 1500 znajomych pochodzących z różnych warstw społecznych. Był tam cały przekrój społeczeństwa, który mógł przeczytać to co kolega napisał i skomentować post według swojego uznania. Jak widać, wśród tej całej masy ludzi, znalazł się jeden śmieszek26, który napisał żartobliwy post rzucający lekki cień na osobę mojego kolegi.
Niedługo po tej całej sytuacji rozmawiałem z kolegą przy okazji jakiegoś meczu, który wspólnie oglądaliśmy:
-Wyobraź sobie Tyab, że wracam do domu samochodem, a tu nagle dzwoni do mnie moja żona i informuje mnie, że jakiś przygłup Paweł Kowalski, który ma na profilowym zdjęciu ustawioną fotkę jak szczy na herb jakiegoś klubu piłkarskiego, dodał mi pod ostatnim zdjęciem komentarz, w którym nazywa mnie fają oraz starym alkoholikiem i każe stawiać flachę. Moja żona się mnie pyta, kto to kurwa jest Paweł Kowalski i skąd go znam? W pierwszym momencie nie wiedziałem o co tutaj chodzi. Jaki Paweł Kowalski? Jaki komentarz?Musiałem szybko się zatrzymać, żeby sprawdzić. Wchodzę w moją galerię, patrze komentarze i rzeczywiście jakiś łeb mi się wpisał tak że dostałem białej gorączki. W pierwszym momencie nie wiedziałem kto to jest, dopiero jak wszedłem głębiej w jego galerię, to doszło do mnie, że to ten kretyn co jego matka kradła kiedyś koszyki z Biedronki. Od razu przeszła mi przez myśl szkoła, w której uczę i zarządzam. Przez tego idiotę od razu wykasowałem Facebooka-powiedział kolega, który opisał mi dokładnie co czuł w tamtym momencie.
–Stary, ale to Twoja wina-powiedziałem-Po chuj Ci była zbieranina na Facebooku? Miałeś tam wszystkich, każdy przekrój społeczeństwa. Po co Ci był ten Kowalski? Kiedyś przeglądałem Twoją listę znajomych i chyba z pięć minut przewijałem ją w dół. W wielu przypadkach dziwiłem Ci się po co masz ich aż tylu. Jeden wielki śmietnik. Naprawdę dziwiłem Ci się, po co Garbusa27 masz w znajomych? Po co masz braci Strzałeckich? To są Twoi kumple? Pomogli Ci w czymś kiedyś? Wyświadczyli przysługę? Miałeś tam różny element począwszy od swoich uczniów i ich rodziców, przez różnych ludzi poznanych przy różnych okazjach, po taki sort jaki Ci się wpisał kończąc. To Twoja wina, bo napisałeś wpis, który przeczytała nieodpowiednia osoba, czyli debil, który najprawdopodobniej ośmieszył Cię po pijaku. Spójrz na Marka. Kiedy został Dyrektorem Zakładu Gospodarki Komunalnej od razu wykasował tego Facebooka. Założy nowego i ma tam teraz tylko najbliższe 30 osób do kontaktów. Ty jak chcesz to zrób podobnie.
Kiedyś miałem prawie identycznie jak kolega. Miałem znajomego, który oznaczał mnie w nieśmiesznych memach typu: oznacz kolegę, który…, wysyłał zaproszenia do gier, komentował w dziwny sposób każdą moją aktywność. Wstawiał mi głupie filmiki na główną tablicę czy zdjęcia. Ja również swego czasu miałem ponad 1000 znajomych na Facebooku. Mając tyle osób nawet nie miałem nikogo, kto by mnie gdzieś podwiózł. Wśród tych osób znalazło się kilka śmieszków, którzy również poprzez Facebooka dbali o moją dobrą reputację. Czy byli dla mnie niczym garnitur? Oczywiście, że nie. Jeszcze bardziej podkopywali moją i tak już skopaną reputację. Nie wiem czy zauważyłeś, ale osoby, które są na wysokich stanowiskach, pełnią wpływowe funkcje czy prowadzą działalność gospodarczą, przeważnie nie mają Facebooka, a jak już go posiadają, to mają na nim bardzo mało osób28.
Zwróć też uwagę co Ty osobiście wrzucasz pod swoim zdjęciem, imieniem oraz nazwiskiem na portal społecznościowy29. Być może dla Ciebie będzie to normalne, ale dla innych osób już niekoniecznie. Niekoniecznie, bo pokażesz im coś, co oni mogą nie zrozumieć30. Twój przyszły pracodawca również może prześwietlić Twój profil Facebookowy i na podstawie tego: co lubisz, co wrzucasz, co komentujesz, wyrobić o Tobie opinię, która zaważy na tym czy pasujesz do modelu biznesowego firmy czy też nie. Już teraz rekruterzy uzbrojeni są w narzędzie stalkscam.com dzięki, któremu bardzo szybko przeglądają profil społecznościowy kandydata i wyrabiają sobie opinię na jego temat. To co udostępniasz na swoim profilu Facebookowym może wiele Ci utrudnić w życiu, ponieważ może to trafić do osoby, która nie zrozumie Twojego rozumowania, poglądów czy lifestylu. To tak jakbyś tańczył na środku sali i został uznany za szalonego przez tych, co nie słyszeli muzyki31.
Przekonał się o tym sam Artur Bińkowski, który przez swoje poglądy polityczne i wpisy na Facebooku, stracił pod naciskiem mediów miejsce na Narodowej Gali Boksu. Ja sam prowadząc mój profil damcidomyslenia.pl, nie mam go osobiście polubionego. Było wiele sytuacji kiedy ktoś oficjalnie pod swoim imieniem, nazwiskiem oraz miejscem pracy wypisywał głupoty na Facebooku, by przez to pod naciskiem mediów zostać zwolnionym z pracy32. Nie oszukujmy się, teraz pijemy wódkę, rozmawiamy jak kumple, ale jakby posłuchała tego osoba “niewtajemniczona”, to mogła by się za głowę złapać. To co tutaj poruszam, nie powiedziałbym w tłumie, dlatego zależy mi bardzo na anonimowości. Z bardzo wielu rzeczy się tutaj zwierzyłem, przez co ktoś mógłby potem wjechać mi z butami w życie33. Zastanów się kilka razy zanim wrzucisz coś na swój profil społecznościowy. Tym bardziej się zastanów jak to robisz po pijaku, a wszystko sygnujesz swoim profilowym zdjęciem, imieniem oraz nazwiskiem, bo wtedy jest dużo większe prawdopodobieństwo, że Twój pijacki wygłup może trafić do nieodpowiedniej osoby.
–Tyab według Ciebie to najlepiej nic już nie mieć na Facebooku, nic nie lajkować, nic nie oglądać, nic nie słuchać, nic nie czytać. Według Ciebie to najlepiej mieć pusty profil i tyle. Czy Ty przypadkiem nie przesadzasz? Trochę chore jest o czym mówisz. Owszem to jest prawda, ale za bardzo tu koloryzujesz i podkręcasz atmosferę. Świat się załamie jak wrzucę jakąś głupią fotkę? Życie mi się zawali jak będę chodził na imprezy? Nie odpowiedziałeś mi na wcześniejsze pytanie. Mam chodzić na imprezy czy ich unikać? Wyjaśnij mi to dokładnie proszę.
Problem nie polega na tym, że ja przesadzam czy koloryzuję, ale na tym, że Facebook, który jest głównym portalem społecznościowym na Świecie, przestał już nim być bardzo dawno temu. Dziś ten portal służy głównie do inwigilacji obywateli, którzy koncertowo wykładają się na tacy wszelkim służbom czy nawet zwykłym rekruterom, którzy muszą buszować po profilu kandydata, przeglądając jego prywatne zdjęcia, oglądając wrzucone przez niego filmy czy czytając zamieszczone komentarze, aby podjąć decyzję o zatrudnieniu34.
Facebook dziś to nie tylko zwykły portal, ale również narzędzie do szpiegowania Ciebie35. Zbiera wszystko o Tobie. Co lubisz, a czego nie. Chcesz to dalej wrzucaj memy, które tak naprawdę nie są Twojego autorstwa i trać czas na przeglądanie złotych myśli i motywujących cytatów, z których kurwa nigdy nie zrobiłeś pożytku, a Tylko nakręciłeś biznes ich autorom. Chcesz to dalej miej na swoim koncie setki znajomych, z czego połowę to widziałeś może trzy razy w życiu. Chcesz to dalej oglądaj jak Twój kumpel Mariusz świetnie się bawi nad Morzem, a Ty siedzisz w tej chwili w domu i przeglądasz z zazdrością jego wall-a. Chcesz to dalej czytaj posty Twojego kumpla, który wrzuca zdjęcia jakiś drobnych na swoją tablicę pisząc, że znalazł dobry biznes na dorobienie 800 złotych, ale szczegóły to na priv.
Zauważ, że ludzie sukcesu, osoby wpływowe, jak mają Facebooka, to tylko firmowego. Prywatnie nie mają stworzonego profilu, a jak mają, to niczego tam się nie doszukasz konkretnego. Zazwyczaj garstkę znajomych, która nie przekracza setki najbliższych osób i dwa zdjęcia. Tylko tyle o nich się dowiesz z Facebooka. Dowiesz się tyle na ile sami Ci pozwolą. Dowiesz tego co chcą, abyś wiedział. Nic więcej. Ty rób podobnie, pokazuj ludziom tylko to co chcesz, aby widzieli. Najwięcej z Facebooka dowiesz się o szlachcie, która nie pracuje. Już sam widok tego, jak dorosły facet ma publicznie ustawioną taką informację szufladkuje go w moich oczach jako opóźnionego w rozwoju…
Spodobał Ci się pierwszy fragment mojej książki? Kliknij w poniższy link i tylko jednym kliknięciem myszki przeniesiesz się do drugiego fragmentu:
https://damcidomyslenia.pl/21511-2/
P.S
Dałem do myślenia?
Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link:
Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ
Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)
Tyab ciekawy ten kawałek ebooka . Podobne historie życiowe przydarzyły się pewnie większości dlatego miło się utożsamia z tymi historiami.
Ten Krzyś to niezły zawodnik -pytanie kto mu teraz pod celą zmienia pampersa:/
U mnie na uczelni apropos aplikantów i adwokatów odnośnie tego historyjek tego wpisu przydarzyła się początkowo wesoła historia -ostatecznie źle się to dla nich skończyło ale w gwoli nawiązania do wpisu .
Świeżo upieczeni aplikanci radcowscy i bodajże jeden aplikant adwokacki II roku postanowili uczcić sukces dostania się na aplikację (ci pierwsi) a ten drugi aplikant zaczął świętować to , iż będzie mógł już na dniach reprezentować strony w sądzie 😛 .
Chłopoki poszli do klubu gdzie tańczą dziewczyny i alkohol jest nie rynkowo-drogi – nic w tym nadzwyczajnego ale troszku popili i jeden z nich wrzucił zdjęcia z agencyji na fejsa 😀 No i niestety musieli zmienić patrona i pracodawcę bo ktoś życzliwy doniósł -izba też się dopierdoliła ale jeden z nich miał wujka w izbie krakowskiej i jakoś rozeszło się po kościach. Także uwaga kto robi zdjęcia i wrzuca je później jeśli jesteś w zawodzie zaufania publicznego- niestety prawdę tu tyab pisze 😛
W przypisie stary nawiązałem to tej sytuacji…:):)Też o tym gdzieś czytałem.
Kiedy i gdzie będzie można zakupić książkę?
Kiedy to nie wiem, a gdzie? Pewnie tu:)
U mnie na uczelni krąży taka historia,może straszak nie wiem.
Jakiś typek zrobił sobie w prosektorium zdjęcie które opublikował i wyjebali go ze studiów z wilczym biletem.
tyab czym się teraz zajmujesz? Dalej pracujesz jako sprzedażawca?
Niech to będzie moja słodka tajemnica. W książce będzie wiele na ten temat. Przez okres pisania zmienilem 4 razy chyba prace i wszystko będzie udokuentowane.
Racja.Trzeba zdjąć klapki z oczu bo 98% znajomych gada o nas za plecami,i można sprawić,że przykleją Ci metkę przypału lub ogarniętego typa.Oczywiście zawsze trafią się tacy co pierdolą głupoty nie da się tego uniknąć.Natomiast często jak ktoś się o Tobie nasłucha to potem konfrontuje się to z prawdą.(Teraz mi wpadło do głowy,że na zasadzie kontrastu ktoś Ci mógł zrobić tylko przysługę. Co o tym sądzicie?)Nie każdy facet tym bardziej kobieta(no…taka prawda 😉 ) potrafi zatrzymać coś dla siebie.Kiedy to rozumiesz,zaczynasz uważać co i komu mówisz.
Bardzo fajnie się czytało ten fragment. Jeśli jest to jedna z gorszych części e-bboka to ja na pewno zakupię pełną wersję mimo tego że docelową grupę wiekową już troszkę wyprzedzam 🙂
Dzieki
Zamierzałem kupić książkę,ale mam już ponad 28 lat,więc nie wiem czy to dla mnie :–p Wpis spoko,ale ta twoja skłonność do wyczerpywania tematu daje się we znaki,trochę to za bardzo wszystko rozwleczone.
Ja aktualnie nie posiadam prawie żadnych znajomych,wywodzę się z patologicznego domu i przebywałem w patologicznym środowisku,dlatego od wszystkich się odseparowałem.Nowych znajomych poznam jak już będę sobą więcej reprezentował,bo na razie nie bardzo mogę liczyć na znajomości z Przedsiębiorcami,Adwokatami czy Lekarzami…
Rozwleczone czyli bardzo dobrze wytłumaczone, żeby Ci dać maksymalnie do myślenia i wbić pewne oczywiste, oczywistości do głowy jak najgłębiej.
Ta książka jest dla wszystkich, ale najbardziej wbija się w ten przedział wiekowy 18-26 lat, ze względu na poruszane tematy. Jednak i 30,40 i 50 tez znajdą tam wiele dla siebie jeśli otworzą umysł
Chłopie, nie pisz więcej o prawnikach 'ADWOKACINY” jak chcesz być poważnie traktowany przez forumowiczów na swoim Blogu (NAWET JA MU SIĘ NALEŻAŁO, ALE TO TY SIĘ POSTAWIŁES WCZESNIEJ W JEGO OCZACH W TAKIEJ SYTUACJI, TAK JAK ON PÓŹNIEJ W SWOJEJ – PRZETO SAM O TYM PISZESZ). WSZAK RÓWNIE DOBRZE JAKBY KTOŚ BY ZŁOŚLIWY, JAK TY TERAZ, to odwracając sytuację, to nazywałby pogardliwie handlowców „HANDLARZYK”, czy „KUPCZYK” a nawet „PRZEKUPA”, bo chyba do tej grupy zawodowej należysz. To apropos Twojej teorii prawa wzajemności, bo chyba próbujesz tu coś sprzedawac. Pozdrawiam
Chłopie, Jakiś ty kurwa delikatny ja pierdole:) że na tyle tekstu co napisałem, wyłapałeś słowo: adwokacina i tu się burzysz:) Co mam pisać PAN SZANOWNY MECENAS? No proszę. Wiesz,większość moich czytelników raczej nawet tego nie zauważyła, tylko Ty zwróciłeś na to uwagę, więc nie gadaj, że ktoś ma być tu poważnie traktowany:):) bo jak na chwilę obecną to Ty się tu ośmieszasz człowieku.
Co na aplikacji jesteś adwokackiej, że tak cię to ruszyło? A może jesteś studenciną prawa i marzysz o tym zawodzie? Patrz nazwałem studentów studencinami. A policjantów nawet raz nazwałem w książce krawężnikiem. Wrzuć na luz i więcej dystansu, bo z takim podejściem to ty osiwiejesz jak gołąb i 40 nie dożyjesz, więc nie nacieszysz się zawodem długo.
Adowkaciny tak łatwo urazić:) Ich pycha jest wpisana w ten zawód. Mają duże mniemanie o sobie, stanowczo za duże:) A mów sobie jak chcesz. Możesz mówić PRZEKUPKA, możesz i SPRZEDAWCZYK. Jak ci wygodnie. Więc idź sobie pobiegaj lepiej.
Owszem ja idę pływać, a Ty masz nadal kompleksy (jak będziesz robił trening triatlonowy to się nie będziesz kompromitował w moich oczach, jak teraz), skoro tak nerwowo reagujesz. Jeszcze musisz się dużo nauczyć, jak chcesz doradzać ludziom i chcesz żeby zostawiali ponad 20 wpisów pod każdym tekstem, sprawdźmy i spytaj co kto i czy zauważyli ludzie, ja w przeciwieństwie do Ciebie dawno sie nauczylem żey nie nie doceniac ludzi, a nikomu nei doradzam publicznie.
Idź sobie zajaraj skręta. Co fajnie
Dobra idź popływaj:) Nie nerwowo, tylko mam bekę trochę z ciebie, normalnie to bym się z ciebie zaśmiał, ale że przez komputer się nie da, to tak odczułeś. Może wstawię więcej uśmiechów :):):) bo zaraz powiesz, że nerwicę mam hahaha.
Zajaraj ty go lepiej, bo widze masz jakieś problemy ze sobą 🙂 Na resztę nie odpowiem, bo coś ci się urwało w połowie i nie rozumiem.
Mi się cholernie podoba ta forma i treść ebooka. Szkoda że wciąż się tworzy, ale to dobrze z drugiej strony, nic na siłę. Czytam Cię Tyab od jakiegoś czasu, a kojarzę od dłuższego wiesz skąd. Potrafisz dać do myślenia. Samemu się wiele rzeczy zaczyna zauważać. Chętnie bym Ci postawił wódkę i dobrą łychę byśmy mogli pogadać w 4 oczy. Trzmaj się i czekam na więcej 😉
Gwarantuje ci że finał naprawdę będzie mocny 😉
Tobie się urwało. Boże kolejny Taplak
co? A to tylko ty