Ostatnio pewna osoba napisała, bym coś napisał na temat prawa. Miałem pisać o obronie koniecznej, ale gdy robiłem sobie jedzenie kątem ucha usłyszałem lecącą w tle interwencje na Polsacie. Zaciekawiło mnie to, gdyż usłyszałem, że chłopaka potrącił samochód, on w wyniku uderzenia jak zrozumiałem przeleciał z 30 metrów i spadł na drugi samochód. W wyniku uderzenia uszkodził trochę drugi samochód. Chłopak przeżył, ale firma ubezpieczeniowa wystawiła temu chłopakowi rachunek na wysokość 4, 5 tys złotych i ściąga je z konta tego chłopaka, który dostaje od ZUS-u 600zł. Niezłe jaja, dlatego dziś będzie o firmach ubezpieczeniowych:).
Siedzisz sobie w domu i nagle dostajesz telefon. Odbierasz go i miły, ciepły głos mówi do słuchawki:
-Dzień dobry nazywam się Krzysztof Kowalski, dzwonię z firmy XYZ, mam pytanie do pana, a mianowicie czy ceni sobie pan dobro pańskiej rodziny?
-odpowiadasz „TAK” cenię, no bo kto nie ceni?
-Miły głos w słuchawce dalej mówi, to świetnie to oznacza, że dobro i bezpieczeństwo pańskiej rodziny jest dla pana najwyższym priorytetem czyż nie?
-Odpowiadasz „Tak, jak najbardziej, ale o co chodzi?”
-Już mówię, skoro ceni sobie dobro pańskiej rodziny, która jest dla pana najważniejsza to mam do zaoferowania dla pana ubezpieczenie na życie na bardzo korzystnych warunkach, dzięki której pan i pańska rodzina będzie mogła spać spokojnie. To ubezpieczenie wykupiło już miliony odpowiedzialnych polaków, dla których rodzina stanowi najważniejszą wartość. Może pan teraz słuchać tego co mówię i jednocześnie mieć ochotę zapoznać się bliżej z ofertą. Zanim umówimy się na spotkanie i podpiszemy umowę, najlepiej, żeby razem z Panem była pańska małżonka, ponieważ decyzja o ubezpieczeniu jak i nasza oferta jest bardzo poważna i skierowana do poważnych ludzi.
-Ty sobie myślisz „YYYY… kurwa…yyyy” masz w ciągu jednej sekundy milion myśli w głowie, z jednej strony nie chcesz no bo po co, ale z drugiej przecież jesteś człowiekiem poważnym, a jak odmówisz to wyjdziesz nie tylko na niepoważnego, ale też na osobę nieodpowiedzialną dla której nie liczy się rodzina. Przecież potwierdziłeś, że rodzina jest dla Ciebie najważniejsza. Myślisz sobie, skoro miliony polaków ją wykupiły to coś w tym musi być, będzie ze mną żona no to w sumie nikt nas w chuja chyba nie zrobi?, nie będę sam, będzie ze mną żona, więc łatwiej będzie się wymigać. Zresztą zobaczę co on ma do zaoferowania jakie to są korzystne warunki. Mówisz „Dobra niech będzie, proszę przyjechać jutro o 19 do mnie do domu, zobaczymy co ma pan dla mnie”
-Gratuluję świetnej decyzji, proszę tylko, żeby żona była w domu, bo jak mówiłem takie decyzje podejmuje się wspólnie.
godzina 19.00
Agent Ubezpieczeniowy firmy „XYZ” Wiesiek uśmiechnięty, punktualny, elegancko ubrany, wypachniony, przybywa do Twojego domu. Otwierasz mu drzwi i zapraszasz do środka. Agent jeszcze tak dla rozluźnienia atmosfery i przełamania pierwszych lodów rzuca żarcik okolicznościowy na temat pogody. Wita się z Twoją żoną i mówi:
-Witam bardzo serdecznie, chciałbym pani na wstępie pogratulować, bardzo wartościowego męża, dla którego dobro rodziny stanowi najwyższy priorytet. Takich mężów w dzisiejszych czasach, to ze świecą szukać. A panu chciałbym pogratulować podjęcia decyzji, która sprawi, że pan i pańska rodzina będzie spała spokojnie. Ale przejdźmy do konkretów.
-Ty podjarany dostajesz w końcu umowę do podpisania. Wstępnie czytasz ją, ale ona jest bardzo długa. Tyle kartek do podpisania chyba z 50 stron. Przeczytałeś 3 strony, ale nic z tego nie rozumiesz, czytasz dalej, ale widzisz jak agent Wiesiek zaczyna spoglądać co raz nerwowo na zegarek i zaczynasz czuć się, że „Że komuś zabierasz czas”, „Że komuś się spieszy” i zaczynasz coraz szybciej czytać już coraz bardziej niedokładnie. Jesteś już na 7 stronie i dalej nic z tego nie rozumiesz, widzisz że agent dalej spogląda nerwowo na zegarek i zaczynają dalej nachodzić Cię wyrzuty sumienia, że jak nie podpiszesz umowy to co sobie ten agent pomyśli. Przecież tyle włożył energii, żeby przyjechać do twojego mieszkania, tyle Ci opowiadał o korzyściach, dalej obawiasz się, że przy żonie wyjdziesz na nieodpowiedzialnego. Agent pyta się „Podpisuje pan umowę…?” dając do ręki długopis, oraz informuje, że jest już późna godzina. Ty bierzesz i podpisujesz w miejscach w których wskazał, na każdej stronie, dalej nawet nie czytając. Zresztą tą umowę trzeba by z kancelarią skonsultować, przechodzi Ci to przez myśl, ale jednak skusisz się i podpisujesz.
Rynek ubezpieczeniowy jest to bardzo trudny rynek produktów finansowych i jeśli chcesz na nim się utrzymać musisz być nie dobry, a wręcz zajebisty. Goście co zarabiają krocie oni są specjalnie szkoleni to raz, a dwa to nie są zwykli sprzedawcy jakich pełno w innych branżach. Przeważnie są to jedni z lepszych sprzedawców. A uwierz mi dobry sprzedawca jest w stanie wcisnąć prawie wszystko. Kiedyś w ramach ćwiczenia asertywności umawiałem się na spotkania może nie z agentami ubezpieczeniowymi, ale innymi i słuchałem tego jak się produkują, a na koniec im z uśmiechem odmawiałem;). Ale w pamięci zapadł mi pewien typek co tak nawijał, że mimo iż z góry zakładałem, że to tylko „gra z mojej strony”, to w głowie kiełkowała mi myśl „Ty, a może by tak się z czasem skusić na to?”, jednak ratowało mnie to, że brakowało mi kasy:). Ogólnie polecam takie ćwiczenia;), nauczysz się mówić „NIE” gościom co są specjalnie szkoleni, byś powiedział „TAK”;),
Ubezpieczyłeś się, jesteś zadowolony, super pięknie. Wychodzisz na drugi dzień do pracy, śniegu troszkę napadało i nagle pośliznąłeś się i złamałeś nogę w 3 miejscach. Leżysz w szpitalu i przychodzi do Ciebie pracownik działu prawnego firmy XYZ. Mówi Ci „Wie Pan co, nie oszukujmy się wina jest ewidentnie pana, ponieważ jest zimno i na taką pogodę wybrał pan nieodpowiednie buty. Gdyby pan założył buty w jakich się chodzi po górach to nie było by problemów. Jako, że naszej firmie zależy na naszych klientach to zapłacimy panu za złamanie z pańskiej winy te 3000zł”. Ty ucieszony myślisz sobie „Kurwa jaka duuuuża suma, jacy oni są spaniałomyślni, WOW”. Agent podsuwa Ci druczek do podpisania, żebyś szybko podpisał, jakby co bo jeszcze szefowie zmienią zdanie.
Mój ojciec dawno dawno temu uległ wypadkowi w pracy. Na nogę spadła mu jakaś belka ważąca kilkaset kilogramów. O mało nie został kaleką. To nie była jego wina, jednak agent który go odwiedził zaczął tam rzucać jakimiś bzdurami prostemu chłopu, paragrafami, a na końcu rzucił sumkę 5000 zł. Ojcu zaświeciły się oczy 5000 zł to duża sumka, więc podpisał ugodę. Tak robi miliony Polaków, dają się na początku omamić bredniom, a potem przyjmują jałmużnę, przyjmują drobne. Zwykły przeciętny polak takich wypadków ma naprawdę rzadko w życiu i nie wie jak postępować z firmami ubezpieczeniowymi, natomiast jedna firma ubezpieczeniowa, która jest gigantem na rynku ma takich spraw rocznie tysiące i ona doskonale wie „Jak mówić”, „Co mówić”. Specjalnie szkoli pracowników, żeby wybijali klientom z głowy odszkodowanie. Niekiedy firmy ubezpieczeniowe przed podpisaniem nawet ugody wysyłają na konto poszkodowanego sumę. Jest to sprytny trik psychologiczny, który ma na celu osłbić „Asertywność” poszkodowanego. Zanim przeleją na konto wiedzą z kim mają do czynienia, czy to był emeryt czy może biznesmen i w zależności od tego kim jest poszkodowany, przelewają odpowiednią sumę. Dla emeryta nawet 5000 zł jest dobre i świadomość, że na koncie właśnie znajduje się taka sumka, sprawia że on nie będzie walczył o więcej, nie będzie walczył on należne pieniądze, które tak na prawdę powinny być dużo dużo wyższe. Tak to się przeważnie odbywa i pracownicy firm ubezpieczeniowych mają specjalne instrukcje. Głównie chodzi o to, żeby negować wszystko jak leci. Oczywiście nie dziwię się firmą ubezpieczeniowym ponieważ one nie są firmami charytatywnymi i nie rozdają pieniędzy za darmo, także robią wszystko, aby oddać jak najmniej. A że ludzie bardzo łatwo się dają na to nabrać i są omamiane drobnymi kwotami, to nie walczą o grube, należne kwoty. Mój ojciec jakby wynajął kancelarię prawną do tej sprawy, to śmiem twierdzić suma była by dużo większa. Można przecież dogadać się z kancelarią, że dostaną procent od uzyskanej kwoty i oni będą stawać na głowach, żeby zdobyć dla Ciebie jak najwięcej pieniędzy.
Także nie wkurwiajcie się jak u ubezpieczyciela usłyszycie „NIE”. Oni mają takie zadanie, jeśli na prawdę jesteś poszkodowany i nie wlazłeś sam po pijaku na środek ulicy, no to nie bój się walczyć o swoje. Nawet jak wina nie jest Twoja licz się z tym, że usłyszysz „NIE”. Mówią „Nie” bo wiedzą z kim tańczą, wiedzą kim jest poszkodowany, wiedzą kim jest klient i wiedzą też z praktyki, że mało osób walczy i korzysta z adwokatów. Większość przyznaje rację no bo uważają, że nie możliwe jest wygrać z firmą, której logo widnieje na najwyższym biurowcu w mieście. Boją się mierzyć z kolosem i odpuszczają zadowalając się groszowymi sprawami lub całkowicie nie raz odpuszczają. Nieznajomość prawa szkodzi, dlatego założyłem tego bloga, żeby co niektórym otworzyć oczy i dać do myślenia w różnych kwestach życia codziennego, łącznie z kwestiami prawnymi. Oczywiście to co piszę, nie wyczerpuje tematu i nie traktujcie tego jak porady, ale tylko i wyłącznie jako ciekawostkę, która daje wam do myślenia.
Oczywiście nie wszystkie przypadki są takie i czasem firmy ubezpieczeniowe sypnął groszem, ale tylko dlatego gdy w sprawę zamieszają się media. Gdy Polsat zainteresował się sytuacją wyżej opisanego chłopaka co został potracony, to już im rura zmiękła i będą jeszcze raz analizować sytuację:). Oczywiście robią to dla dobra wizerunku i tylko dlatego, a nie dla dobra poszkodowanego.
Dobra za nogę dostałeś 3000 zł i jesteś zajebiście szczęśliwy. Fajnie pięknie siedzisz sobie w swoim nowo pobudowanym domu, cieszysz się, że jesteś ubezpieczony i jest ok, spoglądasz za okno, a tam szaleje wiatr. Nagle słyszysz wielki łomot, hałas, patrzysz a tam…………..
Ci dach rozjebało. Widzisz wielką dziurę w dachu, przez którą wlatuje Ci deszcz do mieszkania. Ze złamaną nogą kuśtykasz i wkurwiasz się, że te 3000 zł co dostałeś za nogę wydasz na pokrycie szkód w dachu. Ale zaraz, zaraz myślisz sobie, przecież jesteś ubezpieczony. Jesteś zadowolony, że wszystko rozejdzie się po kosztach……… Na drugi dzień przyjeżdża pracownik firmy XYZ:). Ogląda dach i mówi:
– „Wie pan co, raz że dach jest źle zrobiony i nawet dziecko by go zdmuchnęło, a dwa niestety nie możemy wypłacić panu odszkodowania”.
-Ty w szoku mówisz „Ale jak to kurwa….panie, jak to nie wypłacicie, przecież to nie moja wina, dach dobrze jest zrobiony”.
-Pracownik odpowiada Ci „Wie Pan, może i tak…..ale pańskie ubezpieczenie nie obejmuje odszkodowania za to.
-Ty wkurwiony, „Panie no przecież mam odszkodowanie od wiatru przecież..no mam to w umowie”
-Wie Pan zgadza się ma Pan, ale ma pan ubezpieczenie od silnego wiatru, który wieje z prędkością 11-14 metrów na sekundę. Ale wczoraj był Huragan, a pan od Huraganu nie ma ubezpieczenia. Dziękuję do widzenia…..
Tak to mniej więcej wygląda. Dla rozjaśnienia jeśli miałbyś umowę zawartą na huragan i byłby huragan,który by mu zdmuchnął dom, to pracownik firmy ubezpieczeniowej by negował wszystko, zgodnie z wytycznymi jak leci typu, że dach był źle położony. I wtedy by Ci zaproponował ugodę w postaci jałmużny, bo Cię bardzo lubi:). Jednak, gdy gdybyś miał umowę podpisaną na Huragan, a byłby silny wiatr, który zdmuchnąłby Ci dach, to nic byś nie ugrał. Ludzie mają po ubezpieczane domy, jednak umowy, które podpisali zawierają niejasne i niesprecyzowane paragrafy. Niby jesteś ubezpieczony od wiatru, ale nie od każdego i nawet o tym nie wiesz. Niby możesz być ubezpieczony od ognia, ale nie od zalania domu przed strażaków. Jesteś ubezpieczony od powodzi, ale tylko związana z opadami deszczu, jak powódź będzie w wyniku topniejącego śniegu to już się nie zgadza ponieważ inna jest definicja śniegu, a inna jest definicja deszczu. Większość osób o tym nie wie. Różnie można definicje interpretować i na tym właśnie w umowach, które są bardzo długie bazują ubezpieczyciele. Na przykład jest coś takiego jak wartość „odtworzeniowa” i wartość „rzeczywista”. Czyli na przykład masz ubezpieczenie od kradzieży z włamaniem, ale nawet nie wiesz czy masz takie zamki w drzwiach jakie wymaga ubezpieczyciel. Jeśli potem zostanie stwierdzone, że zamki w drzwiach są niezgodne z umową ( tu znów rozchodzi się o definicję) to mogą być trudności z odszkodowaniem. Ale dobra ktoś ukradł Ci telewizor i w zależności jak umowę masz podpisaną tyle dostaniesz. Wartość odtworzeniowa jest to wartość nowego towaru, który został nam na przykład skradziony, a rzeczywista czyli tyle ile był ten towar, a w tym przypadku telewizor warty. Dlatego zwracajcie w umowach na te dwie rzeczy. Jeśli straciłeś telewizor w wyniku rabunku,a umowa Twoja opiewa na kradzież z włamaniem no to sorry nie dostaniesz odszkodowania.
Umowy trzeba czytać bardzo dokładnie, bo one są tak skonstruowane, żeby nie zrobić „krzywdy” ubezpieczycielowi, tak aby przypadkiem za dużo nam nie zapłacił. Umowę podpisujesz przy agencie, który jest wyćwiczony w sprzedaży i za pomocą różnych technik perswazji będzie starał się, abyś tak dokładnie tej umowy nie czytał. Jemu zależy tylko na złowieniu klienta bo ma od Ciebie procent i tyle. Dlatego najlepsi sprzedawcy ubezpieczeń żyją w luksusach, słabi nie mają co do garnka włożyć. Zresztą raport NIK z 2011 roku mówi jasno, że co trzecia polisa ubezpieczeniowa na życie, autocasco, chroniących mieszkania są niezgodne z prawem. Jak pisze Rzeczpospolita”Kilkadziesiąt działających w Polsce firm ubezpieczeniowych stosuje ponad tysiąc różnych wzorów umów ubezpieczeniowych. Kontrola dokonana przez KNF wykazała, że prawie 40 proc. ogólnych warunków ubezpieczenia zawierało niezgodne z prawem zapisy”. Czyli, krótko mówiąc tymi umowami można było by dupę sobie podetrzeć .
Ludzie są ubezpieczeni, mają ubezpieczone mieszkania, niby wszystko super, a tak na prawdę te ich ubezpieczenie gówno obejmuje i ich nie chroni. I tak jak ktoś straci majątek całego życia w wyniku kataklizmu jakiegoś, to potem ma dramat życia ponieważ ubezpieczyciel nie chce nic wypłacić. Cały czas żył bezpiecznie w przekonaniu, że jest odpowiedzialny, poważny i dba o rodzinę, jednak podpisał umowę, która tak jest skonstruowana, że praktycznie chroni go tylko w kilku kwestiach i tylko tyle, a w kwestiach kluczowych ma wiele do życzenia.
P.S
Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):)
Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ
Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)
Ja zawsze odpowiadam „Dziękuję, do widzenia”, nie słuchając, co ma delikwent do powiedzenia. Jak będę czegoś potrzebować, to sam to sobie znajdę.
Dzięki za porady, dobrze wiedzieć.
Pozdrawiam 🙂
Ja czasem lubię posłuchać jak sprzedaje, jakich technik używa.
odnośnie bloga o obronie koniecznej, myślę, że to świetny pomysl i z pewnoscia sie dla wielu przyda.
Następnym razem będzie o obronie koniecznej:)