Relacje z KobietamiWszystkie Wpisy

Zazdrość w życiu codziennym oraz w relacjach damsko-męskich – jak radzić sobie z emocjami.

 

Kiedyś kręciłem z pewną kobietą. Niestety-była zajęta. Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się dogadywać, świetnie czuć w swoim towarzystwie, aż zaczęło dochodzić do spotkań. Na początku zaczęło się niewinnie, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Im dłużej się spotykaliśmy, tym zaczęły rozwijać się w nas uczucia. To jest normalne, przecież jesteśmy tylko ludźmi. Pewnego razu jechałem koło jej domu i zobaczyłem stojący samochód. Był to samochód jej chłopaka, który przyjechał do niej na weekend. Gdy to zobaczyłem to serce mi mocniej zabiło i poczułem to. Poczułem to uczucie zazdrości…


Dziwne, bo przecież doskonale wiedziałem, że ma chłopaka i spotykając się z nią dobrze zdawałem sobie sprawę, że ona jest zajęta, jaka jest sytuacja i na co się piszę. Mój rozum to wiedział, ale uczucia rządziły się własnymi prawami. Nagle poczułem naprawdę silną zazdrość, że aż walnąłem pięścią w kierownice z niemocy. Przez kilka sekund te uczucie, które odbiera rozum facetom odebrało i mi. Za bardzo się zaangażowałem w tą relację, chociaż myślałem, że mam wszystko pod kontrolą.

Jednak te uczucie jasno mi uświadomiło, że zaczyna mi zależeć na niej stanowczo za bardzo. Sytuacja była o tyle chora i skomplikowana, że ona miała chłopaka. Nagle zaczęło do mnie dochodzić, że jestem tym drugim, mimo iż doskonale o tym wcześniej wiedziałem. Nagle zaczęło mi zależeć na niej podwójnie, a koniec, końców dostałem kolejną nauczkę oraz doświadczenie, którym mogę się z wami kiedyś w przyszłości podzielić.

Zazdrość związana jest silnie z naszymi emocjami.  Zazdrość jest to uczucie, które czujesz tylko w określonych sytuacjach i które momentami odbiera racjonalne myślenie. Zazdrość jest ściśle związana z osobami nam bliskimi lub z naszego najbliższego grona znajomych, rodziny, sąsiadów, pracy. Ludzi poznajesz w różnych sytuacjach. I zapewniam Cię, że prawdziwe oblicze i charakter wychodzi w ludziach wtedy, kiedy poczują właśnie uczucie zazdrości.

Uczucie zazdrości pojawia się w ludziach wtedy kiedy:

-Coś chcą/pragną/ pożądają czegoś co ma druga osoba, którą znają, ale jest to dla nich trudno dostępne lub nieosiągalne.

-Kiedy nad czymś długo i ciężko pracowali, a drugiej osobie przyszło to bardzo łatwo.

-Kiedy coś mają i jednocześnie mogą to łatwo stracić.

innymi słowy:

Wyobraź sobie, że jesteś typowym robakiem. Jedziesz swoim samochodzikiem i widzisz innego Janusza, który jedzie do pracy starym rowerem. Czy zwracasz na niego uwagę? Czy czujesz się zazdrosny o jego stary rower? No jasne, że nie. Takich jak on jest wielu, a i jego stary grat, nie jest tym co byś chciał mieć. Typ jest dla Ciebie totalnie anonimowy i obojętny, a dowiesz się o jego istnieniu tylko wtedy, kiedy niechcący pierdolniesz go na skrzyżowaniu jak Ci wleci pod koła.

Wyobraź sobie teraz taką sytuację, że jedziesz swoją samochodziną i widzisz jadącego na starym rowerze, Twojego kolegę, którego dobrze znasz, ale dawno się nie widzieliście. Wychlasz się i mówisz do niego złośliwie:

-„Siema, Ty byś prawko w końcu zrobił sobie, a nie bujasz się 10 lat tym samym rowerem”.

Mówisz to niby z troską, ale jednocześnie ironicznie uśmiechasz się, bo masz lepiej od niego. Tak będąc szczerym, to kosztem jego się dowartościowałeś i poprawiłeś sobie humor. Czy jesteś zazdrosny o jego stary rower na którym jeździ już 10 lat? Nie masz o co. Jako, że to Twój kolega to jedynie pokusisz się o uszczypliwy komentarz, który dowartościowuje Ciebie i Twoje ego, a jego obniża.Czemu nie powiedziałeś tak w pierwszej sytuacji do obcego Ci człowieka? Nie wiesz też co Twój kolega sobie pomyślał w tej sytuacji, być może on poczuł zazdrość, że Ty masz samochód, a on dalej rowerem…

Zacytuję teraz wers Tedego z kawałka 3H-Szare dni, który wyśmienicie oddaje sytuację, którą chcę Ci teraz przedstawić:

„Zapierdalasz autobkiem do zakładu pracy
Obok typ w S klasie wkurwiają Cię tacy co?
Zastanawiasz się skąd on ma to
Ty mógłbyś mnie rozjebane FSO 1500
Gdybyś miał gotówki więcej…”

Wyobraź sobie, że jesteś typowym Januszem. Jedziesz sobie do pracy starym Golfem Polo. Nagle mija Cię jakiś obcy facet w luksusowym samochodzie. Wtedy możesz sobie, co najwyżej  sobie pomyśleć:

„pewnie chuj ukradł i ma”.

Czystej, emocjonalnej zazdrości, jako takiej nie poczujesz, ponieważ nie jesteś jakoś związany emocjonalnie z tym człowiekiem.  Jedynie co możesz zrobić w takiej sytuacji to pokusić się o  złośliwy komentarz, który wypowiesz tak dla zasady sobie pod nosem jak na robaka przystało.

Jednak sytuacja się zmienia kiedy tym typem w S-klasie jest osoba, którą dobrze znasz. Sytuacja się zmienia kiedy tym typem jest Twój bliski kolega, niekiedy ktoś z rodziny czy sąsiad. Tutaj już czujesz zazdrość. Czujesz zazdrość ponieważ osoba ta ma, coś czego Ty nie masz, a chciałbyś na przykład mieć. Czujesz zazdrość ponieważ Twój kolega ma „lepiej”. Zaczynasz czuć się przez to w jakimś stopniu gorszy przy tej osobie. Ludzie nie lubią czuć się gorsi, bo jak się czują to wychodzi w takich sytuacjach zazdrość, która Twoim najbliższym osobom nakłada różne maski na twarze…

Uważaj na przyjaciół, bo zdradzą Cię szybciej niż inni, bo łatwo jest w nich wywołać zazdrość…

Świetny cytat z książki 48 Praw Władzy, który doskonale obrazuje sytuacje w jakich możesz poznać swoich: przyjaciół, kolegów, najbliższych ludzi z Twojego otoczenia, jeśli poczują się przy Tobie gorsi. W podstawówce chodziłem do klasy z pewnym rodzeństwem. Kiedy brat dostał lepszą ocenę od siostry, ta poleciała na skargę do nauczycielki, że on ściągał. Zazdrość jego siostrze założyła na twarz maskę konfidenta.

Widzisz tego pana? To Stefan. Stefan właśnie dostrzegł, że kupiłeś sobie nowy telewizor. Stefan już idzie Cię podpierdolić do Skarbówki. ;-). Maska konfidenta jest jedną z głównych masek, które zakłada zazdrość na twarze ludziom. Pracując w US praktycznie codziennie miałem do czynienia z „anonimowymi donosami” składanymi przez sąsiadów na sąsiadów. W pewnym momencie nawet zakładaliśmy się czy osoba, która wchodzi do urzędu i kieruje się do naszego okienka idzie z donosem czy z „czynnym żalem” ;-). Konfidenta można było poznać po frustracji wymalowanej na twarzy. Zazwyczaj był to jakiś emeryt/rencista w podeszłym wieku z wyrazem twarzy, który miał pretensję do wszystkich oraz pewnym krokiem, który doskonale wiedział, do jakiego okienka ma się kierować.

Mój wujek swego czasu sporo przebywał za granicą. Kiedy przyjeżdżał zawsze robił jakiś remont lub kupował coś do mieszkania. Jednak od jakiegoś czasu zaczął dostawać wezwania do Urzędu Skarbowego, odnośnie swoich zeznań podatkowych. Ewidentnie ktoś go regularnie podpierdalał do skarbówki, ale nie wiedział kto. Na jego szczęście tak się złożyło, że pracując w US dowiedziałem się kim jest ta osoba. Tą osobą okazał się jego najbliższy sąsiad, któremu swego czasu pomógł naprawić dach…

Ja też w późniejszym czasie padłem ofiara donosu przez sąsiadkę.  To był czas kiedy zaczęło mi się bardzo dobrze powodzić. Długa praca nad sobą, zmiany w życiu, zaowocowały tym, że w końcu zaczęło mi wychodzić w życiu. Zarabiałem dobrze, to i dobrze wydawałem pieniądze. To co zarobiłem od razu wydawałem na dobra materialne. Oczywiście był to błąd, ale w sumie nie ma co się dziwić, jak człowiek przez większość życia był biedakiem, któremu koledzy dorzucali do piwa, to chciał korzystać z życia.

Do tej pory chodziłem z buta, ale po pewnym czasie zacząłem podjeżdżać samochodem. Oprócz wypłaty miałem też i prowizje dzięki, którym praktycznie codziennie robiłem drobne zakupy, które znosiłem siatami do domu. Codziennie pukał do mnie kurier, który miał dla mnie paczki, które zamawiałem w internecie. Były to drobne rzeczy typu paski do spodni, koszulki, ale już i to robiło szum w głowach ciekawskich sąsiadów. Dodatkowo było mnie widać jak codziennie wysiadam z samochodu i wyjmuję z bagażnika jakieś zakupione drobiazgi.

Moja matka z przygnębionej kobiety, która na pytania rodziny, sąsiadów o mnie,  przez spory czas odpowiadała:

-no szuka pracy, no wysyła CV..

stała się bardziej szczęśliwsza, uśmiechnięta. Często ją zaczepiali sąsiedzi i pytali się:-gdzie pracuje, czym się zajmuje, co robię. Szczególnie ciekawska była taka kurwa, stara dewota z z kotem, co jak rozmawiała z Tobą to patrzyła nie w oczy, tylko do siatki. Mnie też zaczepiali, ale ja zawsze żartem ich zbywałem mówiąc, że skręcam długopisy czy rozwożę pizze.

Moja stopa życiowa się podniosła przez stosunkowo wysokie, jak na ten region Polski zarobki, które regularnie i na bieżąco wydawałem. Pewnego razu wyciągnąłem sporą prowizję, że postanowiłem kupić do domu nowy telewizor. Tradycyjnie podjechałem samochodem, aż pod samą klatkę i wyjąłem z samochodu pudło z którym przed blokiem jeszcze się mocowałem, aż mój ojciec przybiegł mi pomóc go wyjąć.

Kiedy niosłem go po schodach sąsiadka z  dołu nagle wyszła i zaczęła podlewać kwiaty. Taki zbieg okoliczności, że zawsze jak coś kupiliśmy do domu, ktoś do nas przychodził, to wychodziła i podlewała kwiaty, które stały na półpiętrze i patrzyła kto, co, jak (Pamiętam jak sprowadzałem sobie do domu dziewczyny, to zawsze wypuszczała kota, by go potem  łapać na klatce) ;-).

-OO a co sąsiad znów kupił, widzę że się powodzi-rzuciła na dzień dobry

Za niedługi czas i ja wezwałem wezwanie do Skarbówki. Skarbówki w której kiedyś pracowałem i przesłuchiwała mnie moja koleżanka ;-). Dowiedziałem się od niej inicjałów konfidenta i jak ulał pasowały do tej dewoty od kwiatów. ;-).

Do czego zmierzam? Po co Ci to piszę?

Zazdrość przechodzi we wkurwienie wtedy, kiedy ktoś Cię nie doceniał. Zazdrość sięga zenitu, kiedy do tej pory ktoś z Twojego najbliższego otoczenia:

-Lekceważył Ciebie.

-Miał Cię za debila/kretyna/błazna/wioskowego głupka. 

-Nie traktował Cię poważnie.

A Ty nagle zaczynasz np: mieć to co on chce mieć lub masz to co on już ma z tym, że Tobie przyszło to z dużą łatwością. W takiej sytuacji najbardziej poznasz swoich kolegów. Kiedy Ty jakąś osobę z Twojego bliskiego otoczenia: lekceważysz, nie traktujesz poważnie, nie doceniasz, która wcześniej miała „gorzej” niż Ty, ale po pewnym czasie ona zaczyna mieć to:

-Co Ty masz i na to ciężko i długo pracowałeś, a jej przychodzi z łatwością.

-To czego Ty nie masz, a pragniesz jednak jest to dla Ciebie w obecnej chwili poza zasięgiem.

Wtedy zazdrość sięga zenitu, aż niektórych skręca z wkurwienia. Nie wierzysz? To znaczy, że jeszcze nie osiągnąłeś jakieś znaczącego sukcesu w życiu, bo jakbyś osiągnął wtedy byś wiedział, że Twoi dotychczasowi koledzy, nagle przestają się odzywać, a Ty się zaczynasz zastanawiać- „o chuj im chodzi?”. Byś wiedział, że po sukcesie następują przetasowania w gronie znajomych, a dotychczasowi koledzy niekiedy stają się wrogami. Staje się to w imię zazdrości.

Idealnym przykładem takiej sytuacji jest przyjście na jakąś imprezkę z naprawdę wystrzałową kobietą której poderwanie jest Twoim osobistym sukcesem. Kobietą, która dla Twoich kolegów jest poza zasięgiem i oni doskonale o tym wiedzą. Oj wtedy zaczyna się festiwal frajerstwa. Zazdrość zżera ich od środka. No bo jak to możliwe, że w ich mniemaniu taki wioskowy głupek jak Ty, którym do tej pory byłeś, może poznać kobietę o której zawsze marzyli?

Wtedy będą chcieli na siłę obniżyć Twoją wartość w jej oczach, będą się z Ciebie nabijać, a na drugi dzień dowiesz się, że kobieta z którą przyszedłeś była pewnie szmatą i nie ma czym się podniecać. Słuchaj miałem od groma takich sytuacji, gdzie np: z łatwością poderwałem kobietę do której mój znajomy robił nieudolnie latami podchody. Mimo iż na pytanie „czy coś czuje do niej” wypierał się, to potem miał pretensje o to, że poderwałeś „jego kobietę”, która nigdy jego nie była.  Zamiast przyjąć prawdę jak mężczyzna od zaczął bawić się w jakieś intrygi, plotki, wyciąganie brudów z przeszłości, a wszystko dlatego, bo pani zazdrość odebrała mu rozum i założyła taką maskę na twarz.

Zazdrość najbardziej boli jeśli ktoś Cię w czymś nie docenia, a Ty mu jednak udowadniasz za jakiś czas, że to był jego poważny błąd. Wtedy taką osobę piecze dupsko koncertowo. Oglądałem kiedyś reality show- Agent. W programie tym uczestnicy muszą wykonać zadania umysłowe oraz fizyczne za które przewidziane są określone pieniądze, a na koniec każdy z uczestników odpowiada na pytania odnośnie Agenta. Wśród uczestników jest jeszcze wyżej wymieniony Agent, którego zadaniem jest przeszkadzać w wykonywanych zadaniach i jednocześnie nie dać się zdemaskować. Oglądałem edycję drugą, którą wygrał późniejszy Minister Zdrowia z ramienia PO- Bartosz Arłukowicz.

Wśród uczestników był pewien Mirosław, który był taką totalną ciapą. Ciągle coś mu leciało z rąk, ciągle się o coś potykał. Ciągle czegoś zapominał, a jego ślamazarność wkurwiała wszystkich dookoła. Oglądając ten program jako nastolatek, wiele razy pomyślałem sobie:

Boże jaka ciota

Kiedy po raz kolejny upadł mu talerz z jedzeniem na stołówce lub spierdolił rzecz, która była praktycznie nie do spierdolenia. Każdy się z niego śmiał, obgadywał, był obiektem kpin, żartów,  a po pewnym czasie został odsunięty lekko od grupy, ponieważ nikt go nie chciał mieć w swoim zespole. Mirek na co dzień, chodził przygarbiony, ciągle się wahał i bał się swojego cienia. Bartosz Arłukowicz wygrał ten program tylko dlatego bo najwcześniej wpadł trop Agenta, którym okazał się właśnie Mirek. Zastanowiło go, jakim cudem taka ofiara losu przechodzi dalej? Kiedy bystrzejsi, sprytniejsi ludzie od niego odpadali? To mu nie pasowało i dało do myślenia.

Na samym końcu Agent w osobie Mirka się ujawnił. Pamiętam doskonale to, ponieważ sam byłem w szoku, że taka osoba mogła wyprowadzić wszystkich w pole. Inni uczestnicy wręcz nie dowierzali, aż im gały na wierzch wychodziły. Mirek był świetnym aktorem, który wyprowadził wszystkich w pole tym, że udawał głupszego niż był w rzeczywistości. Każdy go zlekceważył i potem było naprawdę wielkie zdziwienie, że to on jest Agentem. Na sam koniec powiedział coś takiego do wszystkich:

-Każdy z was mnie miał za kretyna, ale to właśnie ten kretyn wodził was za nos jak chciał i wyprowadził w pole.

Nigdy nie lekceważ drugiego człowieka, ponieważ to usypia Twoją czujność, a koniec końców możesz obudzić się z ręką w nocniku, na deskach, a zazdrość zacznie wkładać Ci różne maski na Twoją twarz, które będziesz nosił z bezradności. W liceum siedziałem w ławce z pewnym kolegą. Była to taka licealna „przyjaźń”. Nazywał się Krzysiek i był prymusem. Uczył się najlepiej w klasie i prawie, że w szkole. Wygrywał różne olimpiady, przez co był dosyć popularnym chłopakiem w szkole. Ja podług niego słabo się uczyłem. On miał 5 i 6, a ja 2 i 3. On można by powiedzieć był dobry ze wszystkich przedmiotów i cholernie ambitny. Nie był to typowy kujon, który stukał na pusto regułki, tylko bardzo inteligentny i oczytany chłopak.

Pewnego razu jarając szluga na przerwie wywiązała się między nami, mniej więcej taka rozmowa:

Krzysiek, a co by było jakbym dostał lepszą ocenę od Ciebie ze zbliżającego się sprawdzianu z Geografii?

-Ha ha ha czekaj uszczypnę Cię, bo śnisz-odpowiedział mi.

-O co zakład?

Ty chcesz się ze mną zakładać ha ha ha o 50 złotych?

50 złotych dla 15 czy 16 latka z robotniczej rodziny to było bardzo dużo. Jednak byłem pewny siebie, ponieważ sprawdzian z Geografii miał polegać na tym, że była pusta mapa Świata, tylko z konturami krajów, a Geograf rzucał państwa, które trzeba było podpisać tam gdzie się znajdowały i dodatkowo napisać stolicę tego państwa. 1 pkt był za prawidłowe oznaczenia państwa i drugi za dopasowaną stolicę.

Nie było to proste zadanie bo miałeś do czynienia nie tylko z Europą, ale i Afryką, Ameryką Południową, Oceanią gdzie było multum wysepek, które trzeba było, nie wiem po chuj znać.  Geograf podawał różne państwa. Niemcy, Portugalię, ale też i Sudan, Kongo, Gwatemalę więc nie był to aż tak prosty sprawdzian. Jednak ja od małego lubiłem patrzeć się w Atlas i podróżować palcem po mapie. Dużo interesowałem się stolicami innych państw i ten sprawdzian był dla mnie prosty. Podszkoliłem się tylko z Afryki i koniec końców dostałem 6 bo wszystko napisałem bezbłędnie, aż nauczyciel był zdziwiony, a kolega ledwo 5 wyciągnął i to z minusem.

Gdy się dowiedział o tym, że przegrał zaczął zachowywać się jak rozkapryszone dziecko. Zamiast przyjąć przegraną na klatę i wyjąć 50 złotych to walił pięścią w ławkę i na całą klasę przy nauczycielu mówił pretensjonalnie:

-No nie, no nie wierze, no nie wierze, No nieeeee….

To był tylko pierdolony zakład o pierdolone 50 złotych, który dotyczył pierdolonej ocenki z pierdolonego przedmiotu, ale zazdrość włożyła mu na twarz maskę buca. W jednej chwili powiedział co myśli o tym zakładzie i że nie dostanę i tak tych 50 złotych. Założył maskę, a może pod wpływem zazdrości pokazał prawdziwe oblicze? Jego zachowanie ewidentnie pokazywało, gdzie tak naprawdę ma mnie, naszą „przyjaźń”, nasz zakład. Jego zachowanie uświadomiło mi, jak bardzo mnie lekceważył.

Jego zachowanie pokazało, że byłem na tamten czas dla niego nikim ważnym. W pewnym momencie jak tak skamlał jak zbity pies poczułem poczucie winy, że udało mi się być lepszym od niego. Poczułem się winny, że śmiałem być lepszy. Przecież przez to rozgniewałem kolegę. Widzisz w późniejszym dorosłym życiu wielokrotnie sam nieświadomie obniżałem swoją wartość, tylko dlatego, aby nikogo nie drażnić i ze wszystkimi żyć w zgodzie, co teraz wydaje mi się chore i totalnie nie do przyjęcia.

To tylko taki głupi przykład ze szczenięcych lat, który przyszedł mi do głowy, jednak dorośli też tak mają i sam pewnie wiele razy byłeś naocznym świadkiem takich sytuacji, gdzie ktoś z zazdrości robi gówno burzę i sceny.

Zazdrość uwidacznia się bardzo dobrze w relacjach damsko-męskich, kiedy facet ma atrakcyjną kobietę. Jej atrakcyjność wpływa na to, że zaczyna być pożądana przez innych facetów. Przez to dla swojego faceta staje się cenna, a jak coś mamy cennego to chowamy to przed innymi i tego bronimy.  Faceci mając atrakcyjną kobietę co robią? Starają się zamknąć ją w złotej klatce oraz non stop kontrolują i sprawdzają. Niby ją pilnują, ale takim zachowaniem sami popychają je w ręce innego faceta.

Musisz wiedzieć, że mając atrakcyjną kobietę zawsze będziesz miał konkurencję. Walcząc z konkurencją na zasadzie takiej, że wręcz „ukrywasz” kobietę przed całym światem daleko nie zajedziesz. Jedynym słusznym wyborem jest bycie poza konkurencyjnym i najlepszym wyborem dla kobiety.

Innymi słowy:

Jeśli widzisz jak zagaduje do Twojej kobiety jakiś w Twoim mniemaniu lamus, a ona go zlewa, to uśmiechasz się pod nosem myśląc, że nie dla psa kiełbasa. Patrzysz na tego gościa, widzisz jak wygląda, jak się prezentuje oraz jak Twoja kobieta reaguje na niego i od tego zależy czy powstanie w Tobie uczucie zazdrości czy nie.  To czy będziesz zazdrosny zależy też od tego jakie życie prowadzisz, jak o sobie myślisz, jaką masz wartość w swoich oczach…

Słuchaj jak pisałem wcześniej, zazdrość m.in powstaje wtedy kiedy czujemy się gorsi od kogoś. Jeśli widzisz, że jakiś łachmyta podbija do Twojej panny, to uśmiechasz się bo się porównujesz do niego i w swoich oczach wychodzisz na plus, jednak jak do Twojej kobiety podbija gość, który na Twoim tle wypada np: dużo korzystniej wizualnie to zaczynasz czuć zagrożenie. Zaczyna pojawiać się zazdrość i zaczynasz wkraczać do akcji np: siłą wyciągać kobietę z klubu lub lecieć z rękami do tego faceta. Tak przeważnie reagują faceci niestety.

O co mi chodzi z tym porównaniem?

My ludzie jesteśmy bardzo płytcy. Non stop porównujemy się do kogoś. To właśnie przez takie porównania, zaczyna odbywać się wyścig szczurów. To właśnie przez takie porównania zaczynamy gromadzić rzeczy, których nie potrzebujemy, aby zaimponować ludziom, których nie lubimy. Postaw się, a zastaw się-jest to idealne potwierdzenie tego, że ludzie gonią za czymś, tylko po to aby komuś zaimponować lub wywołać w kimś zazdrość. Lubimy się chwalić, a ludzie chwalą się m.in po to, aby ktoś inny im zazdrościł.

Jeśli sąsiad kupił nowy samochód, to drugi widząc to nie chce być gorszy i też stara się kupić, aby nie odstawać od niego poziomem życia. Jak pisałem wcześniej ludzie nie lubią czuć się gorsi od kogoś, pod każdym względem i następuje taka niepisana rywalizacja.

Zazdrość bierze się z naszych słabości, z naszej słabej wiary w siebie oraz pewności siebie. Spójrz na facetów, jak wcześniej pisałem facet czuje dopiero zazdrość jak zobaczy gościa, który jest  wizualnie lepszy od niego albo widać po nim, że ma więcej no: pieniędzy. Faceci rywalizują ze sobą nie na poziomie emocjonalnym tylko na poziomie materialnym.

Rozbijmy teraz  sytuacje w jakich faceci czują zagrożenie a potem zazdrość, na czynniki pierwsze, żeby Ci dokładnie zobrazować moją myśl:

-Jeśli do Twojej kobiety podbija wysportowany, przystojny facet, który dobrze wygląda, a przynajmniej wizualnie lepiej od Ciebie, a kobieta zareaguje na niego pozytywnie to facet w takiej sytuacji zaczyna czuć zagrożenie, które przemienia się w zazdrość.

-Jeśli do kobiety podbija facet, który ma sportowy, luksusowy samochód,  albo ogólnie ma samochód lub inne dobra materialne np: pieniądze, których nie ma jej facet, to on zaczyna czuć zagrożenie, które przemienia się w zazdrość.

-Jeśli do kobiety podbija facet, który ma w jego własnych oczach wyższy status społeczny niż on sam, to on zaczyna czuć zagrożenie, które przemienia się w zazdrość.

Ważna też jest reakcja kobiety, jeśli jest pozytywna to zagrożenie, które mówi że pojawiła się konkurencja, momentalnie wzrasta i zamienia się szybko w zazdrość, które odejmuje rozum facetom. Jednak na reakcję kobiety bym nie zwracał uwagi z racji tego, że bardzo często kobiety reagują pozytywnie tylko dlatego, żeby właśnie wywołać zazdrość w swoim facecie. I to jest właśnie test na który nabierają się najczęściej faceci.

Bardzo wiele zależy nie od reakcji kobiety, tylko od reakcji Twojej. Jeśli wpadniesz w szał, zaczniesz robić awantury, lecieć z pięściami do tego gościa, to dajesz jej do myślenia tym, że jesteś po prostu słaby. Pojawi się rysa w waszym związku, która z czasem zamieni się w pęknięcie, aż pęknie i związek się rozleci.

Spójrz jeszcze na sytuacje w jakich facet najczęściej czuje zagrożenie. Tylko w tych sytuacjach i to jest płytkie. Faceci najczęściej rywalizują o kobiety właśnie ścigając się na różnego rodzaju dobra materialne typu samochody. Robią tak ponieważ są płytcy. Robią tak ponieważ tylko to mają do zaoferowania. Ilu gości myśli, że mając dobrą furę, będą mieć piękne kobiety? Cała masa.  Czemu faceci nie rywalizują na osobowość? Czemu nie rywalizują na emocje? Czemu gość czuje,aż takie zagrożenie przed stratą kobiety tylko wtedy jak zacznie ją podrywać inny facet z lepszą furą od niego? Czemu nie czuje tego zagrożenia w innym przypadku?

Ludzie są bardzo płytcy. Zobacz jak funkcjonuje społeczeństwo. Jakoś tak się przyjęło, że trzeba mieć:

-Dobrą pracę, która daje status społeczny i możliwości wzięcia kredytu.

-Dobry samochód, który  jest podkreśleniem statusu i który jest przeważnie kupowany na kredyt.

-Mieszkanie, które jest również wzięte na kredyt.

Zobacz głównie życie ludzi kręci się wokół tych trzech rzeczy. Mam bardzo dużo znajomych, którzy mają te trzy rzeczy i już stoją w miejscu, czują się spełnieni, osiadają na laurach. Oni już nic nie robią więcej. Dorobili się tych rzeczy i tyrają na spłatę kredytu.  Zdobyli tylko tyle i ich życie się kończy. Ewentualnie z czasem zmienią samochód na inny, wyremontują mieszkanie, kupią nowe meble lub awansują w pracy.

Rywalizacja pomiędzy ludźmi odbywa się w zasadzie, głównie na tych trzech płaszczyznach. Faceci czują się zazdrośni jeśli konkurent wyróżnia się na tle jego, w którymś z tych trzech obszarów.  Kiedyś mój kolega miał Audii i upatrzył sobie kobietę, która miała chłopaka z jakimś gratem za grosze. Na czym on się głównie skupił? Skupił się na wyśmiewaniu się z jego samochodu.  Mam koleżankę, która ma/miała, bardzo bogatego męża. Kiedyś poznała jakiegoś typa co kilka lat zbierał  ogórki w Niemczech i pierwsze pytanie jakie zadał na wieść o tym, że się ma rozwodzić to:

-Ile Twój mąż przynosił Ci pieniędzy do domu?

Zadając te pytanie, ewidentnie rywalizował z nim o jej względy, ale na podłożu finansowym.  Chciał jej chyba pokazać, że on pod tym względem jest lepszy od niego,  a tamten gorszy. Byłem przy tej rozmowie i się lekko zaśmiałem, bo owszem ona nie do końca była szczęśliwa z mężem (dziś są w trakcie rozwodu), ale do jej serca trzeba było dotrzeć inaczej niż przez pieniądze. Uśmiechałem się, bo kiedy on jej chciał zaimponować pieniędzmi ona przesuwała rękę po moim udzie ;-).  On chciał być za pomocą pieniędzy, na moim miejscu, które wypracowałem sobie nie inwestując nic, tylko emocje;]

Mi się udało dotrzeć do jej serca i nie tylko;-) bez pieniędzy. Skupiałem się na jej potrzebach emocjonalnych i tak do niej dotarłem. Czy gdybym był na miejscu jej męża mógłbym czuć się zagrożony, jak by do niej podbijał ten gość? Nie.  Czemu? Już wyjaśniam. Nie czuję się zazdrosny o kobietę, ponieważ swoją pewność siebie oraz wartość opieram na czymś innym niż pieniądze/status/dobra materialne. Owszem poniekąd pieniądze są ważne i nie mówię, że nie, tylko problem nie polega na tym, że Ty nie masz Audii, Bmw, Porsche, tylko na tym, że w zasadzie nic nie masz, odstając poziomem życia od wszystkich dookoła, a to nie ukrywajmy, jest utrudnieniem, bo świadczy o Twoim życiu, a w zasadzie bałaganie w nim. 

Ja nie rywalizuje o pieniądze/status/dobra materialne, bo zdaje sobie sprawę, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał większy dom, lepszy samochód, więcej pieniędzy, lepszy wygląd, fajniejsze ciuchy, niż ja. Ja uderzam w punkty, gdzie jest bardzo mała konkurencja. Ja uderzam w emocje, a faceci znają się tyle na emocjach co świnia na gwiazdach. Wiele razy słyszałem od kobiet, że jestem inny, specyficzny, wyjątkowy.  Słyszałem to nie mając samochodu, mieszkania, kupy forsy.  Słyszałem to, bo skupiałem się na czymś innym niż większość facetów.

Obecnie jeżdżę samochodem firmowym. Do luksusowych on nie należy, wielu gości ma lepsze, droższe samochody, ale ja nawet nie mam zamiaru się z nimi „boksować” na nie o względy kobiet. Mógłbym w każdej chwili jakbym chciał kupić samochód, ale nie potrzebuje, firmowy mi starcza i styka. Sukcesu jakiegoś jeszcze wielkiego też nie osiągnąłem, jeśli chodzi o finanse. Owszem mógłbym dostać kredyt na mieszkanie w każdej chwili, ale jeszcze się na to nie decyduje. Mimo to nie czuje się od kogoś gorszy tylko dlatego, że ktoś ma lepszy samochód, mieszkanie itd. Ona ma to, a ja mam co innego. I z takiego wychodzę założenia.

Dodatkowo nie czuję zazdrości z kobietami, ponieważ nie mam przekonania-ta jedyna, jedna na milion. Zdaje sobie sprawę, że jest pełno kobiet na świecie. Wiele razy miałem tak, że spodobała mi się jedna kobieta, a na drugi dzień o niej zapomniałem bo poznałem jeszcze lepszą. Jeśli kobieta wybierze innego faceta, to ok. życzę powodzenia, widocznie w czymś był lepszy ode mnie i się rozchodzimy. Jest to przekonanie, które bardzo ułatwia relacje z kobietami. Facet ma atrakcyjną kobietę i jest zazdrosny m.in dlatego, że ona jest cenna dla niego.  Mimo, że takich cennych kobiet jest pełno na świecie. 

To tak jakbyś szedł ulicą na której leżą pieniądze. Jest 10, 20, 50, 100, 200 złotych. Podnosisz 100 złotych i nagle podbiega ktoś i Ci zabiera te 100 złotych. Czy bijesz się z nim i wkurwiasz? Czy może idziesz dalej i podnosisz 200 złotych? Nie twierdzę, żebyś miał, aż takie przekonania jak ja, bo one w niektórych przypadkach są bardzo odchylone, ale musisz wiedzieć, że kobiety przychodzą i odchodzą, a zazdrość wynika głównie z tego, że obawiasz się jej straty, tylko dlatego że wybierze: lepszego, bogatszego, przystojniejszego faceta od Ciebie. Nawet jeśli to zrobi to trzeba żyć dalej i poznawać inne kobiety, których naprawdę jest mnóstwo.

Powtórzę jeszcze raz:

Jeśli będziesz rywalizował z facetami o kobietę poprzez: dobra materialne, samochody, pieniądze, statusy to może być tak, że pojawi się ktoś bogatszy, przystojniejszy z lepszym samochodem od Ciebie, a Ty widząc to poczujesz się zazdrosny i zaczniesz popełniać błędy. Nie porównuj się do innych facetów pod tym kątem.  Pieniądze zarabiasz dla siebie, a nie po to by się porównywać do kogoś i na jego tle wypadać lepiej w oczach kobiety. Warto zarabiać pieniądze, warto umieć je zarabiać, ponieważ dają możliwości, ale rób to dla siebie, a nie po to, aby potem „bić się” z innym facetem  na: samochody, mieszkania, ciuchy, o względy kobiety, by czuć się gorszy tylko dlatego, że masz tam kilka zer mniej na koncie, mniejszy silnik w samochodzie oraz brak kaloryfera na brzuchu.

Oczywiście nie jest tak, że jestem jakiś zimny jak skała, ale zazdrość nie powoduje u mnie tego, że chce kogoś bić, albo telepie się z nerwów, bo np: kobieta z którą się spotykam wyszła z kolegą na piwo. Nie śledzę kobiet, nie wydzwaniam non stop do nich, tylko skupiam się na swoim życiu w którym nie ma czasu na zazdrość. Pamiętasz jak na samym początku wspomniałem o kobiecie, która miała chłopaka? Wiesz czemu mi z nią nie wyszło? Bo kiedy poczułem zazdrość i zamiast się wycofać i ochłonąć, ja dalej brnąłem ślepo w tą relację i przy tym robiłem mnóstwo błędów. Pani zazdrość założyła mi maskę ślepca na głowę, który oślepł z miłości.

Czy jestem w ogóle teraz zazdrosny?

No pewnie, że tak. Słuchaj ja mam coś takiego, że lubię się otaczać ludźmi co osiągnęli coś w życiu. Jeśli mój kolega odniósł jakiś sukces to czuję zazdrość, która mnie motywuje do tego, aby dorównać do jego poziomu, a nie po to, aby kopać mu dołki, rzucać kłody pod nogi oraz podpierdalać do skarbówki.

Jeśli mój znajomy osiąga sukces to ja bije mu brawo. Jeśli jestem zazdrosny to znak, że chce być jak on i to mnie motywuje. Za każdym sukcesem stoi jakaś historia, stoją jakieś decyzje, przeciwności losu, które trzeba było pokonać i warto się od takich osób uczyć.

Nie traktuj niektórych poważnie

Ludzie  jak pisałem wcześniej lubią się też chwalić tylko po to, aby wywołać w drugiej osobie zazdrość. Przez chwalenie mam na myśli usilne pierdolenie o mało istotnych pierdołach, tylko po to aby druga osoba poczuła się gorzej, że np: tego nie ma. Osoba co się chwali doskonale wie, że druga osoba np: jest gorsza od niej pod tym względem, ale usilnie stara się jeszcze ją zdeptać, tak aby poczuła się źle. Jeśli będziesz ścigał się na dobra materialne to siłą rzeczy zacznie Ci bardzo na nich zależeć i za każdym razem kiedy sąsiada majątek wzbogaci się o byle gówno, będziesz czuł się od niego gorszy.

Kiedyś moja ciotka usilnie wydzwaniała do mojej matki i chwaliła się, co to nie kupiła nowego do domu, co to jej syn sobie nie kupił, czym to teraz nie jeździ, gdzie on nie był, co on nie planuje robić. Moja matka tylko słuchała, bo sama nie miała się czym chwalić. Ja pod każdym względem wypadałem blado podług niego. On miał pracę, samochód, dziewczynę, był samodzielny, a ja nie miałem dosłownie nic, więc czym tu się było chwalić?

Ciotka doskonale to widziała, ale dalej wydzwaniała, aby tylko moja matka poczuła się gorzej i była zazdrosna. Tak w rodzinie mieliśmy i dalej mamy jakąś kurwa taką chorą rywalizacje, która skończyła się na tym, aż ja się ogarnąłem i dogoniłem mojego brata. Dogoniłem go bo  gdy dorobił się wymarzonego samochodu, stanął w miejscu. Od tamtej pory ciotka już nie dzwoni. 😉

Jak przestać być zazdrosny?

Skupić się na swoim życiu, a nie na gonieniu za pieniędzmi, aby komuś nimi zaimponować. Zobacz ten faza co przejechał świat na stopa ma o wiele więcej do zaoferowania, ma o wiele bogatsze i ciekawsze życie o którym może opowiadać, niż niejeden przystojniak z dobrym samochodem, pracą, mieszkaniem wziętym na kredyt.

Za bardzo się rozpisałem więc, takie małe podsumowanie.

 

 

Pokaż więcej

5 Komentarzy

  1. Zazdrość znajomych… tsaaa, wiem coś o tym. Od jakiegoś czasu mam przyjemność sypiania z pewną zajętą panią na niemalże każdej imprezie i widzę co się wokół nas dzieje- a dokładniej mówiąc każdy sabotuje tą relacje jak się tylko da. Ciągłe docinki z jednej strony na nią, że szmata, a z drugiej, że ja zły bo sypiam ze szmatą ale jak przechodzi to wszyscy się na jej dupsko gapią i mówią, że fajne haha…Jeszcze inni wyjmują jakieś brudy z mojego życia i puszczają to w obieg pocztą plotkarską tak żeby doszło do tej właśnie dziewczyny. Leżymy ostatnio, a ona mi wyjeżdża z tekstem „mam takie pytanie… nie żeby mi ktoś coś mówił ale…” i zapytała mnie o coś co ewidentnie dało mi do zrozumienia, że jakiś „przyjaciel” (swoją drogą gość, który od roku nie może nic wyrwać po za swoją byłą, która dalej się łudzi, że ich relacja wróci na właściwe tory) wyciąga moje bardzo osobiste sprawy i to na tematy intymne, które dla mnie są czymś nietykalnym.

  2. Dobry wpis tyab -choć jak przerobiłem to uczucie w sobie to widzę jak otoczenie jest nim zatrute i chce z nim walczyć bo widzę jakie sieje spustoszenie .Głównie uderza w ludzi zamożnych przedsiębiorczych- ludzi ze statusem społecznym itd .Zacytuję tu Mateusza Grzesiaka który mi w tym pomógł „Wiem dlaczego ludzie się chwalą bo się nie akceptują. Przyszedł do mnie kiedyś koleś na coaching .Mówi mi bo wie że sporo siedzę w Ameryce Południowej .Mat byłem w Kolumbii ruchałem laski i ćpałem koks -fajnie co ? A Grzesiak no ok i co jeszcze. Mam BMW 5 heh-a ja miałem ferari -do czego zmierzasz? Widzę że nie mogę ci niczym zaimpnować ?-a po cóż. Pokaż mi jaki jesteś na prawdę bez tych masek a ja powiem ci czy chcę mieć z tobą jakąś relację” Czas który spędziłeś na narzekaniu jest stracony , spędzony na zmianie przeszłości jest stracony , spędzony na zazdrości kłótni i gniewie jest stracony”
    „Tylko utraciwszy wszystko można być właścicielem wszystkiego , bo jesteśmy własnością tego co posiadamy ” Tyler Durden . To akurat jest spójne z tą postacią pogarda dla konsumpcjonizmu , korporacji , pieniędzy itd. Fakt nie każdy Janusz ma Podziemny Klub , realizuje swoje marzenia i wygląda jak Brad Pitt -ale kto mu zabroni takim się stać hehe :D- oczywiście ważny jest też kaloryfer haha.
    Zazdrość nie jest aż taka trudna do przerobienia ale duma pycha , gniew huhu to się zaczyna jazda bo właśnie nad nimi pracuje. Myślę sobie pożyczyłem na% pieniądz , koleś miał oddawać co miesiąc 11 a ten się spóźnia parę dni i dopada cię wkurwienie i bezsilność -w końcu typ spłaca tylko jemu pasuje 13 a nie 11 dzień miesiąca i tyle w temacie emocji.

  3. No i jeszcze niektórzy zazdroszczą pewności siebie, zwłaszcza gdy jesteś młodszy od danej osoby. Często nie wytrzymują nerwowo przy tobie, a sami niewiedzą jak nieraz ktoś się musiał napracować. Przecież gdyby się prawie wszystkiego nie wykonywało pewnie to by było dopiero tragedii i ta niewiedza gubi wiele osób.

  4. tyab, to jest jest zdecydowanie na podium Twoich tekstow, widac, ze dynamike spoleczna masz rozpracowana 🙂 pzdr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button