Pomalutku, tak pomału będę kończył mój kurs, który przygotowałem dla was. Będzie to bardzo gruba krowa, która będzie miała różne ceny. Zasmakuj kolejnej dawki, która mam nadzieje da Ci trochę do myślenia. Zrobiłem kopiuj-wklej więc jest to wersja robocza, która jeszcze będzie zmieniona np: o sytuacje jakie miałem pracując w banku, a także w obecnej pracy gdzie pracuje ( bezrobotny byłem raptem 2 dni, przez chorobę ;). Dobra bierz kolejną dawkę, która mam nadzieję da Ci do myślenia…;).
Podkreślam jest to tylko fragment mojego e-booka, a właściwie jednego rozdziału związanego z „prawem wzajemności”, który ma ponad 100 stron i który w niektórych miejscach jest nieuporządkowany więc możesz odczuwać lekki „chaos”, ale myślę, że wyciągniesz wnioski dla siebie. Także za niedługo zamiast Ciadiniego będziesz czytał Tyaba z Damcidomyslenia.pl 😉
Przysługą zgodnie ze słownikiem j. polskiego jest wyświadczenie komuś grzeczności, uprzejmości, przyjemności. Przysługę zazwyczaj wyświadcza się osobie, którą się już w mniejszym lub większym, stopniu zna, którą się lubi i którą się szanuje. Bardzo rzadko w polskim społeczeństwie wyświadcza się przysługę całkowicie obcej osobie, która jest dla nas zupełnie anonimowa i którą widzimy po raz pierwszy na oczy, jak o nią nas poprosi, a jeśli już się to robi, to jest bardzo symboliczna przysługa.
Spróbuj złapać stopa w Polsce. Jeśli nie jesteś bardzo atrakcyjną kobietą, to możesz troszkę sobie postać i poczekać na to, aż zatrzyma się jakiś samochód, który wyświadczy Ci właśnie przysługę i podwiezie Cię do miejsca, w które chcesz, o ile oczywiście jedzie w tym samym kierunku co i Ty podążasz.
Bo jeśli jedzie w innym, to nikt raczej nie zmieni trasy przejazdu, tylko po to, aby wyświadczyć przysługę osobie nieznajomej, ponieważ nie będzie mu się to opłacało aby to zrobić, a jak to zrobi, to nie będzie już to przysługa, tylko wielka pomoc z jego strony. No chyba, że jesteś rozpoznawalną osobą to co innego. Tutaj już w grę wchodzi Twoja wartość i to, że jak jesteś rozpoznawalny to nie jesteś anonimowy dla kogoś.
Przysługa różni się od pomocy tym, że jest zazwyczaj drobna i symboliczna i nie wymaga za wiele wysiłku: czasowego, fizycznego, emocjonalnego oraz finansowego od osoby, która ją wyświadcza, natomiast pomoc wymaga niekiedy bardzo dużego wysiłku i bywa też tak, że ktoś za jedną pomoc, jest wdzięczny innej osobie do końca życia np.: wdzięczność za uratowanie życia, ale konkretnie o pomocy, będzie w następnej kolejności.
Jakiś czas temu zadzwonił do mnie telefon, po odebraniu, którego usłyszałem:
–Siema Tyab, Śpisz?. Obudziłem Cię?. Jesteś może w domu?. Sorry, że tak bardzo późno dzwonię, ale zabrakło mi paliwa w samochodzie, da radę, abyś podrzucił mi tylko tyle, abym doczołgał się do domu?. Będę Ci bardzo wdzięczny co?. Prośba ziomek, bo tylko Ty mi już w zasadzie zostałeś i nie wiem co mam robić– powiedział mój dawno niewidziany kolega, z którym jakoś nigdy wielkiego kontaktu nie miałem i nie ukrywam, zanim odebrałem telefon, to patrzyłem się w jego ekran kilka sekund ze zdziwieniem.
W jego głosie dało się usłyszeć desperację i panikę. „Aż tak sra w gacie z powodu tego paliwa?”-pomyślałem. Zdecydowałem się, mu pomóc wyświadczając tym samym przysługę z trzech powodów.
Tak się złożyło, że był to okres w którym spałem po kilka godzin dziennie, więc nie zostałem przez niego obudzony, ani nie robiłem już nic w zasadzie ważnego dla mnie, to po pierwsze, po drugie miałem na tyle blisko, że piechotą mógłbym dojść w kilka minut do niego, a podjechanie samochodem zajęło sekundy, a po trzecie i najważniejsze, osoba ta miała u mnie czystą kartę.
Tylko z tych powodów zdecydowałem się mu wyświadczyć przysługę, która kosztowała mnie tylko 15 minut mojego cennego czasu i zrobiłem to, gdyż wiem, że warto pomagać i wyświadczać przysługi, jak można sobie na to pozwolić. Korona mi z głowy nie spadła, a takim sposobem i on w przyszłości kilka razy mi pomógł, załatwiając parę spraw, które mógłby mieć w dupie, jeśli ja miałbym go w dupie w tej sytuacji.
Gdy zjawiłem się na miejscu, chłopak stał przy swojej furze i nerwowo palił papierosa. Furka fajna, jednak paliła jak smok, a żeby się wozić taką furką, trzeba mieć niestety pieniądze na paliwo. Jeśli nie masz na paliwo to chodzisz z buta. Nawet i w tym wypadku jest wzajemność- „coś za coś”. Masz kasę to jeździsz, nie masz kasy, to albo chodzisz z buta, albo modlisz się, żeby dojechać do domu. W tym wypadku do domu zabrakło „tylko” kilka kilometrów i modlitwa nie pomogła.
–Dzięki wielkie, ratujesz mi dupę stary. Dzwoniłem po wszystkich ludziach i nikt nie odbierał, a jak już ktoś odebrał to mówił, że śpi i nie da rady. Nawet mój brat powiedział, że śpi i żebym radził sobie sam, a nie chciałem samochodu tego zostawiać w tym miejscu– powiedział na przywitanie.
Dziwne co?. Dzwonił po swoich przyjaciołach oraz kolegach, a każdy miał go jednym słowem w dupie, razem z bratem włącznie, a pomógł mu gość w mojej osobie, z którym praktycznie nie utrzymywał żadnego zażyłego kontaktu, tylko takie zwykłe „cześć-cześć” na mieście jak się widzieliśmy i nic więcej. Kiedyś przy okazji jakiejś imprezki się poznaliśmy i wymieniliśmy się numerami i to był nasz pierwszy kontakt od tamtego czasu.
Pomogłem mu też dlatego, że znałem go słabo, jakby to dziwnie miało zabrzmieć. Nie był dla mnie zupełnym anonimem, mówiliśmy sobie część na mieście, ale miał czystą praktycznie kartę w moich oczach, jeśli chodzi o naszą znajomość. Był dla mnie zagadką, więc mu pomogłem, wyświadczając tym samym przysługę, na zasadzie wzajemności-„Dziś ja Ci wyświadczyłem przysługę, a jutro Ty możesz mi wyświadczyć, jak będę czegoś potrzebował” i takimi słowami przerwałem jego błagalnie powtarzane w kółko „dzięki stary”i takimi też słowami, się z nim pożegnałem, dając mu do zrozumienia, że być może kiedyś i ja będę czegoś potrzebował, od niego w myśl zasady „przysługa za przysługę” i w takim wypadku fajnie by było, jakby i on mi kiedyś jakąś wyświadczył, jak będę miał potrzebę. Oczywiście, zrobiłem to też z dobrego serca oraz, żeby i do mnie karma wróciła w przyszłości.
Gdybym poznał go bliżej i wyrobił sobie o nim już zdanie, jak o zwykłym cieciu, to nawet nie odebrałbym od niego telefonu, a co mówić, o poświęcenie mu 15 minut mojego cennego czasu. Dla cieciów to ja nie mam czasu, sorry i Ty też nie powinieneś mieć. Być może u swoich znajomych zapisał kartę jako cieć i nikt mu z tego powodu nie chciał za bardzo pomóc w potrzebie.
Może jego znajomi, wódkę z nim lubią pić i bujać się jego samochodem, ale już nie koniecznie są skłonni wyświadczać przysługę, bo ta wiąże się z nakładem np.: czasu, a jak rzecze stare porzekadło „prawdziwych przyjaciół poznaje się właśnie w biedzie”. Czas to pieniądz, a gdzie bieda tam pieniędzy raczej nie ma, więc i szkoda czasu na nią. Dlatego to sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.
Prawdziwych kolegów, przyjaciół poznaje się właśnie w takich kłopotliwych dla nas sytuacjach, kiedy coś potrzebujemy od kogoś np.: pomocy, albo przysługi, a druga osoba musi włożyć w przysługę mniejszy bądź większy wysiłek czasowy, finansowy, fizyczny oraz emocjonalny, jednak za bardzo mu się nie chce tego zrobić dla nas, gdyż mamy jednak małą wartość w oczach tej osoby.
Chłopak jak się później okazało, był z dziewczyną i z tego głównie powodu, dało się odczuć desperację i panikę w jego głosie jak dzwonił, ponieważ nie chciał w jej oczach wyjść na gościa, którego każdy ma w dupie. Nikt by chyba nie chciał, przy kobiecie zostać olanym przez swoich znajomych, w jakiejś kłopotliwej dla nas sytuacji, kiedy akurat prosi się o przysługę lub o pomoc.
Dziewczyna, jak potem się przyznał, zaczęła mu dogryzać w stylu „I co?. Nikt od Ciebie nie chce odebrać telefonów?”, „Każdy chyba ma Cię w dupie co?”. Taki to był trochę uszczypliwy i nieładny pojazd po psychice i męskiej dumie z jej strony. Aż w końcu, chłopak dodzwonił się do mnie. Jednak nim przyjechałem, jego towarzyszki tego wieczoru już nie było, ponieważ nie chciała dłużej czekać i sama sobie zdołała załatwić podwózkę do domu. Przyjechał po nią inny chłopak, który ją zabrał, a go zostawili samego razem z samochodem i pustym bakiem pod miastem.
Chłopak, który po nią przyjechał w nocy, zapewne zrobił to tylko dlatego ponieważ liczył po cichu na jakąś „korzyść” dla siebie np.: zdobycie jej serca przez wyświadczanie właśnie takich przysług albo pójście na randkę. Zrobił to ze względu na jej urodę, bo gdyby ta kobieta była brzydka, to chyba wyjechać po nią mógłby tylko jej własny ojciec w nocy.
On nie ogarnął na szybko transportu, a ona go ogarnęła w kilka chwil. To świadczy tylko o tym, że gość nie miał wartości wielkiej w oczach swoich znajomych, a ona tę wartość miała, a właściwie to nie ona, a jej uroda miała wartość dla facetów. Zresztą zapewne wiedziała do kogo zadzwonić, bo kobiety mają takich gości w telefonie od podwózek i różnych przysług, wiedząc doskonale do kogo się zgłosić w pierwszej kolejności, kiedy zdarzy się sytuacja, że trzeba ją gdzieś podwieźć, a druga osoba na bank nie odmówi.
Teraz zatrzymaj czytanie. Wejdź na na Facebooka, Naszą Klasę lub inny portal społecznościowy jaki masz oraz przejrzyj listę kontaktów w swoim telefonie i wybierz z tych wszystkich osób co masz „tylko” lub „aż”, 5 osób do których mógłbyś śmiało zadzwonić o 2 w nocy w środku tygodnia i poprosić, bez błagania i wywoływania litości o podobną przysługę, wiedząc że na 100% Ci te osoby pomogą i nie odmówią.
Jak myślisz, czemu akurat one by Ci pomogły?. Podaj chociaż jeden poważny powód, tylko nie mów że- „znamy się tyle lat” i dlatego. Chodzi mi o poważniejszy powód np.: „Ja im kiedyś pomogłem lub wyświadczyłem przysługi”. Masz takie osoby?. Masz chociaż jedną taką osobę?. Jesteś pewny, że te osoby, by Ci akurat pomogły w 100% czy Ci się tylko wydaje, że tak jest?.
A teraz odwrotnie, wybierz 5 osób, którym to właśnie Ty, byś pomógł jakby zadzwoniły o 2 w nocy i nie musiały Ciebie brać na litość. Czemu akurat im byś pomógł?. Podaj jeden poważny powód. Czy są to te same osoby lub osoba, które wybrałeś wcześniej?. Bo jeśli tak i jesteś w 100% tego pewien, to gratuluję Ci dobrych relacji opartych na wzajemności, a jeśli jest inaczej, na zasadzie takiej, że pomógłbyś osobie innej, a do jeszcze innej byś zadzwonił, jakbyś sam potrzebował pomocy, to ktoś w waszej relacji prawdopodobnie może robić za frajera i mam nadzieję, że to nie jesteś Ty.
Jeśli nie masz ani jednej osoby, której byś pomógł wyświadczając przysługę i do której ewentualnie byś zadzwonił, albo masz wielkie wątpliwości czy wybrana przez Ciebie osoba by wyświadczyła Ci przysługę, to znaczy, że Twoje relacje z ludźmi są dosyć ubogie. Nie masz wokół siebie wartościowych ludzi, albo sam taką osobą nie jesteś, więc nie masz wartości w oczach innych.
Pół biedy jak wybierasz wśród kilkunastu osób, ale jeśli na Facebooku masz 1000 znajomych, tyle samo na Naszej Klasie, a w telefonie musisz przewijać godzinę listę kontaktów, aby wszystkie kontakty ogarnąć wzrokiem, to znaczy że Twój telefon oraz portal społecznościowy, jest zwykłym śmietnikiem. A najczęściej tak jest, że osobę, która ma 1000 osób na Facebooku, nikt nawet nie odwiedzi jak trafi np.: do szpitala.
Jeśli kupiłeś e-booka z bonusem, to przeczytasz jak poznawać wartościowych i wpływowych ludzi oraz budować z nimi relacje oparte na wzajemności. (Jeśli nie kupiłeś, to możesz do mnie napisać na maila to może jak będę miał dobry humor to Ci odpłatnie go wyślę, ale musisz mnie umieć do tego przekonać za pomocą np.: jednej z podanych w tym e-booku technik😉).
Mam nadzieje, że pomoże Ci ten bonus, poznać chociaż jedną osobę, której Ty pomożesz wyświadczając przysługę i z wzajemnością ona Ci się odwdzięczy tym samym jak będziesz tego potrzebował i tym sposobem umocnicie waszą znajomość budując ją na mocnych fundamentach wzajemności i szacunku, a nie na frajerskim poklepywaniu się po pleckach przy butelce wódki śpiewając piosenki przy ognisku „takich braci się nie traci”.
Warto poznawać nowe osoby. Kiedy poznajesz taką osobę to Ty i ona macie białe karty i tylko od was zależy jak i jakimi literami zapiszecie historię waszej znajomości w nich. Poznając nową osobę jesteś dla niej zagadką i wielką niewiadomą, którą druga osoba będzie chciała poznać, by ją rozwiązać, oczywiście o ile stwierdzi, że warto jest w ogóle przysiąść do tego rebusa i pogłówkować poświęcając na to czas.
To czy ktoś wyświadczy Ci jakąkolwiek przysługę jak o nią poprosisz, albo będzie chciał nawiązać i utrzymywać z Tobą kontakt lub nawet poprosić Ciebie o pomoc lub przysługę, świadczy o tym jak zacząłeś zapisywać właśnie tą białą kartę, która jest odpowiednikiem Ciebie i Twojego życia jak CV. To przez to jak zapisałeś kartę zależy, że nie raz opłacać się będzie dla Ciebie poproszenie o pomoc czy przysługę osobę, którą słabo znasz, a nie osobę z 20 letnim stażem znajomości.
O tym jak zapiszesz białą kartę zależy głównie od:
-
Pierwszego wrażenia jakie wywołasz u tej osoby. Jeśli wywołasz negatywne, no to osoba pierwsze linijki waszej znajomości może zapisać nie tak jakbyś tego oczekiwał. Jeśli wywołasz złe pierwsze wrażenie, to może to zaważyć na tym, że osoba nie będzie miała ochoty poznać Cię bliżej i przekonać się, że jesteś wartościowym człowiekiem i warto utrzymywać z Tobą kontakt. Pierwsze wrażenie też mówi osobie, która Cię poznaje, czy pasujesz do niej.
Jaki jest Twój status społeczny i co sobą reprezentujesz. Można to podciągnąć pod pierwsze wrażenie o którym jeszcze będę pisał przy prawie sympatii. Ważny jest Twój wygląd, postawa, ubiór.
-
Jaką masz reputację i kim się otaczasz. Czy masz reputację zaufanej osoby, czy każdy wie, że Tobie nic nie można powiedzieć, bo wszystko wypaplesz. Czy masz reputację frajera, błazna, przygłupa czy osobę, która „coś może”. Błazen jest od zabawiania, króla który podejmuje decyzje i jest wpływowy. Błazna wszyscy lubią, ale to nie on podejmuje decyzje w królestwie i doradza królowi.
-
Jak się zachowujesz w towarzystwie. To jak się zachowujesz wyrabia Ci reputację. Jak zachowujesz się jak taki wiecznym jajcarz bananem na twarzy, który nakręca „bekę” 24/h to jesteś błaznem, a jak jesteś błaznem to masz reputację błazna jak pisałem wyżej. A może jesteś zwykłym burkiem i chamem, któremu słoma z butów wystaje i za każdym razem robi wiochę?.
-
Jak inne osoby Ciebie traktują, a właściwie jak pozwalasz siebie traktować przez inne osoby. Czy wzajemność wasza polega na tym, że poprzez świadczenie im usług typu: podwózki, stawianie alkoholu, sponsorowanie wieczorów, wymieniasz to na zaakceptowanie przez nich Twojej osoby. Ty jesteś pachołem od przysług, a oni Cię akceptują i pozwalają Ci się z nimi kumplować. Traktowanie zależy głównie od reputacji jaką masz. Jak jesteś błaznem, tak jesteś traktowany.
-
Jakie masz życiowe osiągnięcia. Czy w zasadzie Twoje jedyne osiągnięcie to wypicie 0,5 wódki w ciągu 10 sekund, albo zjaranie 1 g skuna naraz.
-
Jaką masz wiedzę, zasoby, zasady w życiu, którymi się kierujesz itd. Czy jesteś takim chodzącym pociesznym przygłupem, który rozumem i zdrowym rozsądkiem nie grzeszy.
Chodzi głównie o to, żebyś dobrze rozpoczął zapisywanie karty, bo jak zaczniesz zapisywać ją źle to możesz zostać wyrzucony do kosza ponieważ druga osoba stwierdzi, że do niej zwyczajnie w świecie nie pasujesz, albo możesz zostać włożony do szuflady z napisami: nikt ważny, zwykły błazen i pajac, któremu nie można ufać, a takim osobom nikt nie wyświadcza przysług, ani nie udziela pomocy i każdy ma ich w dupie nie licząc się z nimi.
Nie ma nic gorszego jak bycie błaznem, któremu nikt nie ufa bo puszcza plotki, którego nikt nie szanuje, wyglądający jak zwykły łach ze śmietnika i nie grzeszący inteligencją przegrywem.
Ludzie, których poznajesz w pierwszej chwili jak Cię widzą to oceniają czy: pasujesz do nich, ich znajomych lub firmy, a dopiero potem zaczynają wyrabiać sobie o Tobie zdanie, poznając Cię i zapisywać kartę. To tak jak z nowym produktem, który wypuszcza się na rynek. Klient zanim go kupi to w pierwszej kolejności myśli sobie podświadomie-„Co to jest?”, „Czy to jest dla mnie?”, dlatego Copywriter musi tak stworzyć ofertę sprzedażową, która opisuje dany produkt tak, żeby już na początku oddzielić zainteresowanych ludzi od niezainteresowanych. Tak samo najpierw musisz zainteresować drugą osobę, żeby potem Cię kupiła i wtedy zacząć zapisywać kartę złotymi literami.
Jest takie powiedzenie- „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Jak ktoś stwierdzi, że znajomość z Tobą nadaje się tylko do kosza, to na odwrocie Twojej karty napiszą- „nikt ważny”, „do kosza”. W Ameryce ludzie bardzo często na szkoleniach wymieniają się wizytówkami. Bywa tak, że na jednym szkoleniu można poznać kilkadziesiąt osób, więc od razu na bieżąco zapisuje się na odwrocie wizytówki tej osoby, na podstawie kilku zamienionych zdań, gdzie daną wizytówkę się umieszcza. Czy w kontaktach towarzyskich, czy w biznesowych, czy wartościowych z innych względów, czy wyrzuca do kosza jako bezwartościową.
Dziś jesteś dla kogoś wartościowy, a jutro już możesz nim nie być. Na studiach często rozmawiałem z pewnym chłopakiem. Studiowaliśmy razem i przez 4 lata często rozmawialiśmy ze sobą na okienkach między zajęciami. Po studiach nasze drogi się rozeszły. Nie widzieliśmy się rok. Pewnego razu jechałem do pracy w Fast-Foodzie ubrany cały w stary jakiś dres i buty.
Wychodziłem z założenia, że jaka praca, taki ubiór i nie będę zakładał nowych ciuchów do niej, bo szkoda ubrań, więc chodziłem w starych szmatach. Stojąc na przystanku na Placu Wilsona i czekając na autobus spotkałem wyżej wymienionego kolegę. Był ubrany w garnitur, jesionkę, miał wypastowane buty oraz skórzaną teczkę. W pierwszej chwili ledwo go poznałem bo i przytyło mu się bardzo, ale gdy zobaczyłem, że „on” to „on”, uśmiechnąłem się do niego, podszedłem bliżej, wyciągnąłem rękę i powiedziałem- „cześć”.-„Co tam słychać?”-tego już nie zdążyłem powiedzieć, bo koleś mrukną pod nosem- „cześć”, a potem odwrócił się plecami do mnie i odszedł kilka metrów dalej, totalnie mnie olewając. Jego mina mówiła wszystko o mnie.
Jechaliśmy tym samym autobusem i on siedział jak najdalej ode mnie. Byłem wkurwiony, że zostałem tak potraktowany. Gość widocznie stwierdził, że nie pasuję do niego i odwrócił się. Była to bardzo przykra dla mnie nauczka, że wygląd jednak ma znaczenie, jak Cię ludzie odbierają. Zachował się brzydko, ale kogo to obchodzi, a już na pewno nie jego.
Będąc pewnego razu w moim rodzinnym mieście, tak się złożyło, że założyłem stare znoszone ubrania i wybrałem się na miasto. Jedyną nową rzeczą jaką miałem, były buty, które robiły taki kontrast do reszty ubrania. Byłem zarośnięty i nieogolony. Idąc chodnikiem, mijałem kancelarię adwokacką mojego kolegi z liceum, który właśnie z niej wychodził. Ja mówię do niego „cześć”, a on najpierw mnie zmierzył wzrokiem od góry do dołu i dopiero potem odpowiedział „cześć”. W jego oczach dało się zaobserwować taki szok i zdziwienie….tak jakbym w ciągu kilku sekund stracił „coś” i tym czymś była: wartość…
Zobacz co się dzieje z fenomenem Popka. Gość też siedział w kryminale, był poszukiwany listem gończym, ćpa, wrzuca głupie filmiku na Youtube, wygląda jak dziwoląg, więc powinien w teorii żebrać o drobne pod monopolowym, ale jednak jest rozpoznawalny i ma wielką wartość w oczach ludzi, bo jest osobą, która dalej dużo może i dużo osób zna. Każdy chce robić sobie z nim zdjęcia, wywiady, każdy chce się z nim kumplować, przybić piątkę, poznać, pogadać. Spójrz na ulicznych grajków, którzy zarabiają na ulicy śpiewem lub graniem na gitarze. Oni dają jakąś wartość społeczeństwu poprzez muzykę lub śpiew i dzięki temu niektórzy z nich utrzymują się z tego. Drobnym pijaczkom, którzy mówią „kierowniku, daj na piwo”, mało osób chce coś dawać, ponieważ oni sami nic nie dają w zamian, tylko chcą za darmo. Prawo wzajemności nie działa w tym wypadku. Może by zadziałało, gdyby byli normalnie ubrani i „pasowali” do ogółu społeczeństwa. W USA robiono eksperymenty, gdzie pewien mężczyzna ubrał się w garnitur i prosił na bilet, by potem przebrać się za żula i zrobić to samo. Jak myślisz kiedy więcej wyciągnął?.
Kiedyś Paris Hilton powiedziała w jednym z wywiadów dla MTV, że aby poznać ją i jej siostrę Nicky, nie wystarczy, abyś był tylko przystojny i bogaty. Dodatkowo musisz być jeszcze osobą sławną lub znać takie osoby. Cóż jak myślisz kogo poślubiła jej siostra Nicky Hilton?. Oczywiście, że Jamesa Rotszylda.
Atrakcyjna kobieta nie nawiąże znajomości z bezdomnym, brudnym, zapijaczonym i śmierdzącym facetem, tylko dlatego ponieważ on do niej zwyczajnie w świecie nie pasuje i różnice widać gołym okiem, a zależy jej na reputacji, która może ucierpieć, a inne osoby będą postrzegać ją przez pryzmat tego bezdomnego. Tu działa prawo Aureoli o którym bardzo dużo będzie w kolejnym rozdziale. Najpierw musisz do kogoś pasować, bo jak nie pasujesz to druga osoba martwi się o swoją reputację. Jest to
Podobnie jest z kibolami, którzy tworzą sobie zgody kibicowskie. Mocna ekipa pod względem kibicowskim trzyma z inną mocną ekipą, która jest mniej więcej na ich poziomie. Trzyma bo i ona ma reputację mocnej ekipy. Praktycznie już się nie zdarza, żeby ekipa typu: Lech Poznań, Legia Warszawa, Wisła Kraków, Lechia Gdańsk robiła sobie nową zgodę z jakąś malutką i słabą ekipką. Taka ekipka może co najwyżej zostać ich fan-clubem i niczym innym w dzisiejszych czasach. Wyobrażasz sobie zgodę Legii z Dolcanem Ząbki?. Fan klub tak, ale zgoda?. Chyba, żeby Dolcan miał reputację mocnych wariatów na arenie Polskiej to wtedy tak ;).
Na przykładach kiboli doskonale widać, że też że jak jest dłuższy kryzys w ekipie to i zgody wieloletnie potrafią upaść. Padają m.in. tylko dlatego bo druga ekipa jest po prostu już za słaba i zwyczajnie w świecie nie pasuje już do drugiej tej mocniejszej. Kryzys pojawia się w ilościach wspieranych przez osoby. Jeśli jedna zgoda wspiera drugą w bardzo dużych liczbach, a druga strona w liczbach, które można policzyć na palcach jednej ręki, to z czasem zanika prawo wzajemności i w tym wypadku. Druga strona stwierdza, że nie ma sensu trzymać już dłużej z nimi i się rozchodzą. Ekipa jedna jest za słaba i odpada, bo drugiej zależy na reputacji. Jak widzisz wartość może mieć różne oblicze, ale ogólnie sprowadza się do jednego…
Pamiętaj jesteś jednoosobową firmą, która musi się szanować. Szanujące się firmy mają wieloetapowe procesy rekrutacji, podczas których wyłaniają tylko najlepszych z najlepszych. Szanujące się firmy dbają o swoją markę i swój wizerunek 24/h. Swego czasu w Ameryce była afera związana z Bankiem Inwestycyjnym Morgan Stanley. Otóż jej pracownik, który był 25 letnim analitykiem, zgodził się na wywiad dla New York Timesa. W wywiadzie tym chwalił się swoim majątkiem , pieniędzmi i apartamentami jakie posiada.
Nie było by nic w tym dziwnego, jednak nie skonsultował tego z działem PR Banku, to po pierwsze, a po drugie w tym czasie rynek był strasznie niepewny, więc klienci banków szczegółowo byli wyczuleni na takie wywiady, tym bardziej, że nie czytali o apartamentach klientów, którzy dzięki Morgan Stanley Bank na nie zarobili, tylko o apartamentach ich pracowników na które klienci Banku się „składali”.
Ów analityk na drugi dzień po ukazaniu się artykułu „zwolnił się sam” z pracy. Duże i renomowane korporacje nakazują swoim pracownikom, aby kategorycznie nie utożsamiali się z nimi w sytuacjach odnoszących się do stylu życia ( to właśnie m.in. dlatego renomowane firmy przeglądają profile społecznościowe swoich potencjalnych pracowników, aby sprawdzić czy prywatnie pracownik pasuje do nich i czy nie zaszkodzi to ich reputacji), ponieważ może godzić to w ich wizerunek. Pracownicy dużych i renomowanych instytucji mają zakaz wypowiadania się w mediach, a zanim się wypowiedzą muszą konsultować to z działem PR.
Podobnie jest i w Polsce. Każda instytucja ma rzecznika, który jest odpowiedzialny za kontakt z mediami. Szary policjant, który jest zwykłym krawężnikiem ma zakaz wypowiadania się w mediach, ponieważ jeszcze mógłby palnąć niefortunnie jakąś głupotę, która mogła być szeroko komentowana w mediach i zaważyła na opinii Policji. Od tego jest rzecznik, który wyszkolony jest w regułki socjotechniczne i on odpowiada na pytania mu zadawane przez dziennikarzy.
Ostatnio oglądałem program „Duży w Maluchu”, którego gościem był Mateusz Grzesiak. Prowadzący zadał pierwsze pytanie Grzesiakowi takie:
–Przed programem wysłałem Ci pytania i powiedz mi czemu Ty chciałeś te pytania dostać?.
–Ponieważ lubię podchodzić do życia z punktu widzenia „przygotowany na coś, na to co można, ale gotowy na wszystko”.
Mateusz odpowiedział bardzo filozoficznie i dyplomatycznie, ale tak naprawdę chciał pytania tylko po to, aby nic go nie zaskoczyło co by uderzało w jego wizerunek na którym on zarabia pieniądze. Dla mnie wywiad przez to był niestety strasznie sztuczny, ale tak to jest jak się perfekcyjnie dba o swój wizerunek. Ostatnio słyszałem historię o aplikantach radcowskich, którzy wybrali się po zdanym egzaminie do klubu ze striptisem. Ktoś zrobił zdjęcia,wstawił na facebooka i już ich wizerunek i reputacja ucierpiała tym, że przestali mieć tym zdjęciem nieskazitelnego wizerunku i nie uzyskali uprawnień radcowskich. Tyle lat zakuwać i ooo (DOKOŃCZYĆ UPORZĄDKOWAĆ)
Skoro firmy pozbywają się z łatwością ludzi, którzy niszczą ich wizerunek, to w realnym życiu powinieneś robić to samo. Odsuwać takich ludzi od siebie. Jesteś przecież „małą-dużą firmą”, która musi mieć w swoich szeregach i wokół siebie profesjonalistów, aby się rozwijać i iść do przodu.
Twój czas też jest cenny. Czas, którego masz mniej, a nie więcej. Więc nie możesz dzielić czasu z osobami, które go nie szanują i nie odwzajemniają, nie mając czasu dla Ciebie, a odzywają się tylko wtedy kiedy coś chcą i potrzebują. Tu też działa zasada niedostępności o której będę jeszcze pisał. Też musisz być niedostępny dla jakiś znajomych. Czas za czas, ale nie taki, że łączy was tylko wódka i imprezki, bo to złe spożytkowanie czasu.
Prawo wzajemności polega też na tym, kto jak Ciebie szanuje. Szacunek za szacunek. Kiedyś Liroy rapował- „szanuję tych, którzy szanują mnie”. Czyste prawo wzajemności. Zwracaj uwagę kto jak Cię szanuje i traktuje. Nie chodzi o to, żeby ludzie Cię lubili, tylko szanowali, bo można kogoś lubić, ale go nie szanować i można kogoś nie lubić a mimo to szanować.
Ja kilku osób nie lubię, ale zawsze wypowiadając się o nich dodam, że w czymś tam mi imponują. Jeśli kogoś mam w dupie, to jest mi totalnie obojętny i nie wiem czy go lubię, czy nie oraz czy szanuję, czy nie, po prostu mam go w dupie i jest dla mnie jak powietrze.
Zwróć uwagę kogo chcesz poznawać. Musisz wiedzieć kogo chcesz poznawać i kim się otaczać i do tych ludzi pasować. Jeśli nie masz konkretnie sprecyzowanych osób z którymi chcesz nawiązać znajomości i którymi chcesz się otaczać to Twoje znajomości będą byle jakie, a zazwyczaj nic nie warte. Musisz być uważny kogo chcesz poznać i jakich ludzi dopuszczać do siebie.
Relacje międzyludzkie są jak ciepły i przyjemny kominek, który w ponure i chłodne dni rozgrzewa nasze serca sprawiając, że nasza dusza kompie się w cieple i blasku płomyczków sprawiając nam tym samym wielką przyjemność i radość. W końcu jesteśmy osobnikami stadnymi i normalnie nie możemy funkcjonować żyjąc w samotności. Jednak jeśli nie będziemy uważni to ten ciepły i przyjemny płomyczek może wyrwać nam się spod kontroli i zacząć palić nas i sprawiając nam ogromny ból.
Im dłużej będziemy pozwalać na to, tym ogień będzie większy i ból będzie rósł mocniej, aż dojdzie do tego że nasze całe życie stanie w ogniu i zostanie przez niego kompletnie zniszczone, pozostawiając po sobie tylko popiół, zgliszcza, przykre wspomnienia oraz łzy. Pierwszą oznaką tego, że stajemy się mniej uważni i ogień przybiera na sile jest zanikające prawo wzajemności między nami, a drugą osobą.
Ja chce poznawać osoby nastawione na rozwój, które w miarę się prezentują, są oczytane oraz nie narzekają i tylko tyle. Są to moje absolutne minimalne wymagania jakich oczekuję od drugiej osoby, abym nie wyrzucił jego białej karty od razu do kosza z urzędu. Jednak na wszelki wypadek jestem też uważny i za plecami mam butelkę wody, aby przygasić ogień jak zacznie mnie za bardzo parzyć sprawiając mi ból. Jeśli butelka nie pomoże, to mam jeszcze wiadro, które zgasi na dobre ten ogień i każdy z nas rozchodzi się w swoją stronę. Pytanie tylko czy Ty masz wodę, czy oliwę?.
Od tego jak masz zapisaną swoją kartę, będzie zależało to czy jesteś dla tej osoby wartościowy i ważny. I od tego będzie zależało czy osoby będą chętne w wyświadczaniu Ci przysług jak o to ich poprosisz. Spójrz na celebrytów. Oni z racji swojej sławy mają dużą wartość dla innych osób i czerpią z tego różne korzyści w postaci takiej, że wiele rzeczy mają po prostu za darmo w formie prezentów i wiele rzeczy uchodzi im płazem. Nawet jak popełnią jakieś wykroczenie drogowe to inaczej się ich traktuje, niż zwykłego szarego Kowalskiego.
Myślisz, że jakby Cristiano Ronaldo zepsuł się samochód albo zabrakło mu w nim paliwa, gdzieś na jakimś zadupiu to by musiał dzwonić po wszystkich swoich znajomych, aż w końcu ktoś by zlitował się i po niego przyjechał?. Myślisz, że jak Cristiano Ronaldo by łapał stopa to by czekał kilka godzin zanim, ktoś wyświadczył by mu przysługę i go podwiózł?.
Oglądałem ostatnio filmik na Youtube na kanale- „Autostopem na koniec świata”. Chłopak co prowadzi ten kanał jest już na tyle rozpoznawalny w Polsce, że gdy jechał w nową podróż to w ciągu kilku godzin wyjechał bardzo szybko z Polski, ponieważ ludzie rozpoznawali go na ulicy i sami z siebie zatrzymywali się bez problemu, aby go podwieźć, a nawet wieźli go praktycznie tam gdzie chciał, idąc mu przy tej okazji bardzo na rękę.
Sam przyznał w pewnym momencie, że trochę za łatwo mu to zaczyna wychodzić i jak tak dalej pójdzie to ta podróż będzie nudna. Będąc już w innym kraju, już tak łatwo nie miał z łapaniem stopa i trochę musiał postać i się nagimnastykować, aby ktoś się zatrzymał i go zgarnął z ulicy. Taką właśnie ma moc mieć „wartość” w oczach innych osób.
Sławnym, rozpoznawalnym osobom każdy chce wyświadczyć przysługę, aby się do nich zbliżyć tylko dlatego, bo one w oczach innych osób mają jakąś wartość. Mniejszą, bądź większą, ale mają. Na osoby, które nie mają wartości nie traci się po prostu czasu…
C.D.N
P.S
Dałem do myślenia?
Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link:
Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ
Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)