Relacje z KobietamiWszystkie Wpisy

Przez to czego pragną kobiety, mężczyźni tracą kontrolę w związku

Kolejna surowa, jeszcze nieposkładana wersja (Gosia wybacz, wiem że są błędy i zadyszki złapiesz czytając) tego co będzie Cię czekać pierwszego dnia lata. A już pierwszego dnia wiosny lub Prima Aprilis w końcu ukaże się książka, którą już rzygam i mam jej już dosyć poświęcając jej za dużo swojego czasu!!!!!!  A tfu….

(…)

Od wieków mężczyźni głowili się nad tym, czego tak naprawdę pragnął kobiety. Już za chwilę zdradzę Ci ten sekret, bo tak się składa, że doskonale wiem, czego one chcą. Zanim jednak to zrobię, chciałbym abyś sam się zastanowił nad tym faktem. Czego pragną kobiety? Miłości? Wierności? Skóry, fury, kwadratury? Pieniędzy? Już? Gotów? Słuchaj kobiety pragną: więcej, mocniej, bardziej i to za każdym razem…

Innymi słowy. Wyobraź sobie, że kupiłeś dobry samochód, który bardzo polubiłeś. Nie za drogi, nie za tani, w sam raz dla Ciebie, Twojej kieszeni i Twoich potrzeb. Podoba Ci się, lubisz nim jeździć, dobrze się prowadzi, jest wygodny, pali optymalnie, ale kobieta, którą dopiero co poznałeś mówi Ci, że on jest chujowy, a ona woli BMW i często przytacza Ci opowieści o jej kolegach z takimi samochodami w tle.

Ty słysząc te słowa wkurwiasz się niesamowicie, ponieważ nie chcesz być od nikogo gorszy oraz chciałbyś jej w jakiś stopniu zaimponować tym, że też masz samochód, taki jaki ona lubi, bo w głębi duszy masz obawy, że jak nie kupisz lepszego auta, to ona od Ciebie odejdzie. Sprzedałeś więc swój stary/nowy wózek, którego w gruncie rzeczy lubiłeś, a także wyjąłeś z konta bankowego resztę swoich oszczędności, na które tyrałeś za granicą, aby kupić sobie dobrą Beemkę na wypasie.

Twoja kobieta była zachwycona, kiedy podjechałeś jej pod dom nowym autem. Jednak po pewnym czasie wożenia się tym cackiem zauważasz, że ona zaczyna mieć jakąś skwaszoną minę. Zaczynasz się więc jej pytać:

Dżesika, czemu jesteś od jakiegoś czasu taka smutna?

Oj bo Kaśki Brajan kupił sobie Porsche i ona teraz sobie nim jeździ, a ten samochód jest taki jakiś oklepany. Byle łach może kupić BMW. Nawet mój kolega z pracy kupił sobie lepszy model. Ostatnio widziałam fajnego faceta w Porsche. Tak Porsche to jest to. Porsche to samochód z klasą i prawdziwy mężczyzna powinien taki mieć.

Ty widząc, że Twoja kobieta jest smutna i słysząc jej słowa, zaczynasz kombinować jak zdobyć Porsche. Chcesz Porsche, bo w głębi duszy zaczynasz czuć, że przestajesz być dla niej atrakcyjny. Zaczynasz czuć, że zaczynasz tracić kontrolę w związku, a skoro podoba jej się Porsche, to myślisz więc sobie, że Twoja atrakcyjność takim sposobem wzrośnie i zapunktujesz znów w jej oczach.

Wpadasz więc na „genialny” pomysł, który polega na tym, że sprzedasz swój nowy samochód, a dodatkowo weźmiesz kredyt na Porsche, zastawiając tym samym swój dom. Duże poświęcenie co? W końcu udaje Ci się kupić ten samochód, którym podjeżdżasz pod jej chatkę. Ona widząc to jak trąbisz, wybiega z domu i rzuca Ci się na szyję, mając kisiel w majtkach. Jesteś panem świata. Masz wymarzony samochód oraz piękną kobietę, która siedzi koło Twojego boku na fotelu pasażera i już zdejmuje swoje majtki przez głowę tylko dla Ciebie. Żyć nie umierać co? Duma Cię rozpiera? Masz już wszystko pod kontrolą!!! Możesz odetchnąć z ulgą!!!

Jedziecie wolno i dumnie po mieście, by zaparkować w najwidoczniejszym miejscu, tak aby wszyscy was podziwiali. Nagle wasze plany krzyżuje czerwono-krwiste, najnowsze Ferrari, które parkuje obok was. Kiedy tak siedzicie w samochodzie rozmawiając, zaczynasz przyłapywać swoją kobietę na tym, że przestaje Ciebie słuchać, a coraz częściej dyskretnie zerka na to czerwone cacko. Kiedy ją odwozisz do domu w drodze powrotnej zaczynasz słuchać jej wrażeń odnośnie tego samochodu, co przyprawia Cię o niepokój w sercu. 

Po pewnym czasie dzwonisz do swojej dziewczyny mówiąc:

Hej skarbie, masz ochotę na małą przejażdżkę moim nowym Porsche?

Wybacz, ale jestem już ustawiona na przejażdżkę z Tomkiem jego nowym, czerwonym Ferrari i nie mam już ochoty jeździć Porsche. Jest dla mnie już zbyt wolne i nudne. Nie to co Ferrari. To dopiero ma ryk, a Porsche? Cichutkie, a ja nie lubię cichych samochodów. Lubię czuć, że jadę, a Ty w dodatku jesteś kiepskim kierowcą. Jeździsz jak mój dziadek. Nie to co Tomek!!! Ten jak wejdzie w zakręt, to aż asfalt rwie.

Słysząc takie słowa z ust kobiety, czujesz jakby ktoś dał Ci właśnie w ryj. Czujesz się smutny, oszukany, zdruzgotany. Powtarzasz sobie w kółko:

Co ja takiego źle zrobiłem? Co zrobiłem nie tak? Gdzie popełniłem błąd? Przecież miała wszystko co chciała? Czemu odeszła? Tyle poświęciłem, aby kupić jej wymarzony samochód i co? Nie podoba się jej już. Nie rozumiem kobiet. Czemu kilka dni temu rzucała mi się na szyję oraz zachwycała samochodem, a dziś nim gardzi?

Znasz może te uczucie? Znasz te uczucie kiedy dałeś kobiecie wszystko co chciała, a mimo to i tak Cię z czasem olała depcząc Ci serce? Znasz te kurewskie uczucie, które rozdzierało Ci serce, kiedy Ty włożyłeś kupę energii w coś, aby kobieta była zadowolona, szczęśliwa, a ona i tak miała to w dupie i nawet nie usłyszałeś słowa dziękuję?

Znasz te uczucie kiedy poświęciłeś wiele, aby się spotkać z kobietą, a ona odwołała spotkanie na 5 minut przed spotkaniem, kompletnie nie doceniając tego, że pokonałeś góry oraz lasy, aby się z nią zobaczyć? Na pewno znasz. Każdy facet miał chociaż jedną taką sytuację z kobietą, która potraktowała go jak gówno.

Przykład z samochodem, jest trochę (nawet bardzo) wyolbrzymiony, ale w gruncie rzeczy nie odbiega od dzisiejszych realiów, gdyż sam na własne oczy możesz się przekonać jak faceci w pogoni za kobietami i ich sercem, głupieją kupując np.: drogie samochody, świrują pieniędzmi, zapożyczają się, a tylko po to aby im zaimponować, zdobyć i zatrzymać na dłużej przy swoim boku.

W tym wypadku kobieta pragnęła więcej. Najpierw chciała BMW, potem zapragnęła Porsche, a jak dostała to co chciała, to zostawiła faceta dla gościa z Ferrari, podając przy tym banalne powody rozstania. Facet w tym wypadku, miał samochód spełniający jego potrzeby, ale dla kobiety zamienił go na BMW, a potem na Porsche, a na koniec i tak sprzątnął mu panienkę sprzed nosa gość z jeszcze lepszym samochodem, więc na darmo były jego zakupy. I co taki gość miał zrobić? Kupić Lamborghini? A może Rollsa z limitowanej edycji, byle tylko zadowolić kobietę? A może od razu kurwa samolot? Kurwa po co się ograniczać? Prom kosmiczny z lotem na Marsa!!! Co? Ciebie nie stać? Nie zrobiłbyś tego dla swojej kobiety? Uuuuu….:):)

Przykład tak jak pisałem wcześniej, lekko naciągany, jednakże czytając go myślę, że zgodzisz się, iż bardzo nie odbiega od dzisiejszych realiów damsko-męskich, w których to faceci nadal myślą, że kluczem do kobiecego serca są tylko i wyłącznie pieniądze czy dobry samochód. Jednak morał tej historyjki jest taki, że kobiety chcą więcej, mocniej, bardziej, w każdym aspekcie życia. Morał tej historyjki jest taki, że kobiety szybko się nudzą, więc potrzebują różnych emocji, a jak ich nie dostają, to szukają, gdzie indziej.

Dziś dasz jej palec, jutro będzie chciała całą rękę, bo palec to już jest dla niej za mało-zdobyła go bez najmniejszego wysiłku, a pojutrze? Pojutrze będzie chciała Ciebie całego. Chcąc „więcej”, więcej” i „więcej”, wejdzie Ci na głowę i zacznie tańczyć Can-Cana, by potem go zatańczyć, ale z innym facetem, podając najbardziej banalny powód rozstania np.: mówiąc, że tamten jest wyższy od Ciebie o 5 centymetrów, a prawda jest taka, że jej się za łatwo oddałeś, a tym samym znudziłeś.

Dziś dasz jej Malucha, jutro będzie chciała Skodę, a pojutrze BMW, a na koniec i tak sprzątnie Ci ją gość z jeszcze lepszym (lub nawet i gorszym) samochodem, jeśli tylko to będziesz miał jej do zaoferowania, a ona przy tym powie Ci, że kiepsko jeździłeś i tu nie o samochód chodzi, więc dlatego Cię zostawiła.

Dziś będziesz dla niej zarabiał 1000 złotych, jutro będzie chciała abyś zarabiał 5000, a pojutrze 10.000, a i tak sprzątnie Ci ją gość co zarabia jeszcze więcej (lub nawet mniej, jeśli dostanie od tego gościa coś cenniejszego, niż pieniądze-emocje) jeśli tylko tyle będziesz miał jej do zaoferowania.

Dziś powie Ci, abyś nie zakładał swojej ulubionej koszulki, jutro będzie chciała Ci zmienić spodnie w szafie, a pojutrze będziesz jej się pytał ze strachem w głosie, jąkając się przy tym:

kochanie mo-mo-mogę, założyć ta-ta-takie majtki do pra-pra-pra-cy-cy? Mo-mo-mogę? Po-po-pozwalasz?

Dziś się skrzywisz, bo nie masz na nic czasu, ale zawieziesz ją na pizze samochodem do innego miasta, a jutro? Jutro będzie żądała podwózki jeszcze dalej, a pojutrze będziesz dostawał telefony o 4 nad ranem z awanturą, czemu jeszcze kurwa Ciebie nie ma pod dyskoteką, aby zabrać ją do domu. A Ty zaraz wpadniesz w panikę ze słowami na ustach:

Jaka kurwa dyskoteka? Co ona tam robi? Z kim ona tam poszła? O kurwa…A jak kogoś poznała?

Dziś zaczniesz trenować na siłowni, bo kobieta powiedziała Ci, że lubi wysportowanych mężczyzn, jutro będziesz brał sterydy, bo powie Ci, że woli jednak mocno przypakowanych, którzy mają w bicepsie powyżej 45 cm, a pojutrze sprzątnie Ci ją sprzed nosa jakiś grubas czy chuderlak, a ona oznajmi, że masz jednak za dużo mięśni i w sumie to woli jednak grubasków, podając Ci absurdalny powód na poparcie jej słów. Ten powód usprawiedliwi jej wybór w jej własnych oczach, a Tobie rozjebie korki w głowie, bo nie będziesz ogarniał, o co jej może znów chodzić i czemu mówiła jedno, a zrobiła drugie?

Zarabiając pieniądze pod kobiety i wydając je tylko dla nie, a nie dla własnych celów czy przyjemności, sprawiasz że one i tak będą chciały z czasem „więcej”. Ćwicząc na siłowni nie dla swojego zdrowia, lecz tylko po to żeby poderwać kobietę, sprawiasz, że z urzędu ustawiasz się pod jej butem. Spełniając każdą zachciankę kobiet, na które nie zasłużyły, sprawiasz że one będą chciały z czasem „więcej, więcej i więcej”. Będą chciały więcej, ponieważ je do tego będziesz przyzwyczajał i tego uczył, a tym sposobem rozleniwiasz kobiety i je psujesz.

A potem chodzą takie osiedlowe kopciuchy, myślące że są 8 cudem Świata, a poza swoją urodą, dupą czy cyckami nie mają nic więcej do zaoferowania. Nie mają nic do zaoferowania, bo przecież to księżniczki z bajki, które mają wielkie wymagania. Wymagają od faceta obrotności, zaradności, mieszkania, biznesu fury, pozycji społecznej, umiejętności kładzenia boazerii i tapetowania, gry w krykieta i tańczenia break dance-a, a same nawet mleka nie potrafią zrobić.

Problem nie polega na tym, że Ty coś robisz dla kobiety, ale na Tym, że ona nic nie robi z wzajemnością dla Ciebie, tylko żąda i wymaga za każdym razem, „więcej” i „więcej”, a gdy już dasz jej naprawdę dużo: serca, czasu, duszy, uczuć, pieniędzy czy czegokolwiek innego, to i tak w pewnym momencie będzie dla niej za mało i będzie chciała jeszcze „więcej”.

Aż pewnego razu znajdzie się jakiś inny frajer, który będzie miała od Ciebie „więcej”, ponieważ na każdego kozaka, w życiu zawsze przypada dwóch i lecisz kurwa chłopie w komisLecisz w komis z bolącą dupą, rozdartą duszą oraz krwawiącym sercem, bo: za bardzo, za dużo, za mocno, zainwestowałeś w te jej „więcej”: swojego serca, czasu, emocji, duszy, bez prawa wzajemności z jej strony, podczas gdy kobieta nic nie musiała praktycznie robić, starać się czy inwestować w związek.

Po prostu tylko „była” i ładnie przy Tobie wyglądała oraz uśmiechała się. Wszystko od Ciebie dostawała za darmo, nawet jak nie zasłużyła, aż jej się w pewnym momencie znudziłeś, bo i psa idzie zagłaskać i w dupie ma teraz, że jest Ci smutno, bo kiedy Ty płaczesz, ona tuli się już z innym fagasem.

Kobiety chcą więcej, mocniej, bardziej, w każdym aspekcie życia. One są tak zaprogramowane i przez te pragnienie: więcej, mocniej, bardziej, zabierają Ci kontrolę w związku oraz tym samym prawo wzajemności. Twoim zadaniem z tego przykładu jest wyciągnięcie dwóch lekcji:

  1. Nieważne co kobieta mówi, ważne co robi, a Ty i tak robisz swoje zgodnie ze swoim: sumieniem, życiem, potrzebami, zasadami.

  2. Twoim obowiązkiem jako faceta, jest umieć przerwać ten koncert życzeń wypowiadając magiczne słowo-nie. Tak!!! Musisz się nauczyć odmawiać kobietom, bo inaczej wejdą Ci na głowę i będą chciały „WIĘCEJ”!!!!

Pamiętaj!!! Kobieta jedno mówi, drugie robi, trzecie myśli, a czwarte czuje. To co kobieta mówi to jedno, ale liczy się to co robi. Innymi słowy: Wspomniałem wcześniej, że związek jest jak jazda sportowym samochodem. Może dostarczyć Ci wielu: niezapomnianych wrażeń, przyjemności, pięknych chwil, uśmiechu, radości, ale także i strachu, jak zabłądzisz oraz bólu i łez, jak się nim rozbijesz.

W związku, to facet powinien siedzieć za jego sterami i nim kierować, a kobieta powinna siedzieć obok, na siedzeniu pasażera w roli „pilota”. Ona ma wpływ na waszą podróż-związek, będąc Twoim nawigatorem, ale ostateczne zdanie tak czy siak należy do Ciebie, bo to Ty masz kierownicę i to Ty tak naprawdę decydujesz: jak szybko i którędy jedziesz, bo jesteś kurwa mężczyzną, a nie pizdeczką.

Jeżeli będziesz lalusiem, zapatrzonym w siebie egoistą, który nie potrafi chodzić na kompromisy, nie słucha się kobiety oraz nie liczy się z jej zdaniem, to kobieta może przestać czuć się potrzebna w związku i prędzej czy później, przesiądzie się do innego samochodu.

Jadąc trasą, którą ciągle Ty chcesz oraz będąc głuchym na jej komunikaty, które mówią: jedziesz za szybko, zwolnij, ślepa uliczka, wyboje drogowe, możecie również ulec wypadkowi, który będzie destrukcyjny dla waszego związku.

Jednak jeśli wszystko co powie, będziesz brał sobie na serio do serca, nie patrząc przy tym na znaki drogowe i „nie będziesz czytał, tego co mówi, między wierszami”, tylko jechał zawsze: tam, gdzie Ci każe oraz z prędkością jaką Ci każe, to również możesz wjechać w ślepą uliczkę i zabłądzić. Co gorsza, skoro tak ochoczo, zaczynasz się na wszystko godzić, to z czasem kobieta może zapragnąć: jeszcze więcej oraz jeszcze szybciej. Skoro robisz pod jej dyktando, to z czasem ona sama stwierdzi:

Po jaką cholerę ja siedzę obok. Ten mój facet jeździ jak ostatnia ciota. Zabiorę mu kierownicę, bo już mnie to wkurwia i pojadę tam , gdzie ja chce jechać. Będzie szybciej, bo on się guzdrze, jak mucha w smole.

Takim sposobem strata kontroli w związku, to kwestia czasu, a i o wypadek nie trudno, jak dwie osoby szarpią kierownice. One zazwyczaj z wypadków wychodzą bez szwanku, ponieważ mają zapięte pasy bezpieczeństwa, pod postacią: mniejszej inwestycji w związek, a faceci? A faceci zazwyczaj lądują w rowie z krwawiącym sercem i piekącą dupą oraz słowami na ustach:

Miała wszystko co chciała, dlaczego odeszła? Przecież byłem taki dobry!!!

Rate this post
Pokaż więcej

6 Komentarzy

  1. Tyab dobry wpis. Przypomnę jedną historię ,która kiedyś krążyła w środowisku uwodzicieli (nie wiem czy była prawdziwa). Koleś był przysłowiowym Jankiem , który usłyszał historię o tym by wyrywać laski trzeba mieć auto marki Ferrari . Na jego nieszczęście niestety wziął sobie to do serca i zaczął na nie odkładać (wziął drugi etat , oraz inwestować ten hajs by osiągnąć zamierzony cel w parę lat) . Faktem jest tyrał jak szmata , odkładał , inwestował , aż w końcu po paru latach sobie je kupił 🙂 . Wcześniej chodził zgarbiony ,mówił niewyraźnie i cicho jak pizdeczka , jednak jak przyjechał pod dyskotekę czerwoniutkim Ferrari to trąbił aż ludzie go zauważyli . Koszula troszku rozpięta , błysk w oku i pewny siebie krok , nawet nie pytał czy może wejść ochroniarzy tylko wszedł bocznym wejściem . Od razu usiadł , podbił do dziewczyny w jego typie , dotknął jej dłoni i zaczął mówić do ucha sprośne rzeczy. Po kwadransie wyszli razem i mieli namiętny sex przy drzewie 😀 . Nasz główny bohater został zauważony przez uczestnika zabawy dyskotekowej i usłyszał pytanie- „stary jak to zrobiłeś”? Usłyszał odpowiedź „To wszystko dzięki Ferrari ” 😀 . Ciekawe podejście jakby auto podeszło za niego do dziewczyny ,zbudowało odpowiednie emocje i kalibracje 😛 Także , uważajcie z tymi autami 🙂

  2. Dobry artykuł. Jasne, trochę przerysowany i przesadzony ale własnie taką metodą najłatwiej trafić do podświadomości i dzięki czemu realnie uzmysłowić sobie jak jest faktycznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button